Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 27.07.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zamiast czekać na łaskę bożą,inauguracja sezonu startowego, Lithuania Cup, Druskienniki, Alpy Litewskie. Nie przyjęło się tu globalne ocieplenie i inne baśnie, cały rok minus 4 stopnie C.Zmora ekoedukatorów. Żadnych gwałtownych zjawisk atmosferycznych. Nie odwołują przejazdów, jak w Soelden, czy zawodów, jak w Zermatt. Trasa lodowa idealnie przygotowana, mając ostatni 137 numer nie widziałem śladu, że tych 136 przede mną już jechało...
    14 punktów
  2. Garść wrażeń z Zillertalu. Jak dla mnie jest to całościowo najlepszy austriacki ośrodek. Fantastyczny narciarsko, wspaniały widokowo. Świetnie przygotowane trasy o dużym poziomie zróżnicowania zarówno trudności jak i lokalizacji. Dużo lepszy aniżeli SFL, w którym spędzam większość sezonu. Pogoda 3 na 4 to znaczy pół pierwszego oraz drugiego dnia z opadami a poza tym cały czas lampa. Śniegu całkiem sporo, nawet w tych niżej położonych partiach, oczywiście za wyjątkiem tras prowadzących do parkingów, bo tam od dawna już wiosna. Genialne warunki panują na Hintertuksie.
    13 punktów
  3. Dzięki Tom za pojeżdżenie i pogawędki, szybko czas upłynął. Śnieg betonowy rano, ale trzymanie super przy świeżo naostrzonej narcie, potem faktycznie bardziej miękko, ale nadal pod spodem twardo. Aż dziwne, że nie spłynęło. Przyjechali na trening młodzicy ze Szczyrku, u nich nie było na czym trenować. Niestety zajęli miejscami z pół stoku, przez co rynna się zaczęła robić w pewnym momencie. Dawno też nie widziałem tak dobrze Tatr z Mosornego.
    13 punktów
  4. Cześć, To i ja podsumuje swój sezon 🙂 77 dni, 2500 km , 350 km przewyższenia. 16 000 km w samochodzie, 42 000 w samolocie. 8 tygodni w dolinie Val Di Fassa , głównie w moim ukochanym Passo San Pellegrino, ale też Ski Center Latemar, Alpe Cermis, Alpe Lusia. 1 tydzień w Vail I Beaver Creek w Colorado, 1 tydzień w Deer Valley ( Park City ) w Utah. Szybki powrót Do Europy do Austrii , Kaunertal na testy NTN. Tydzień w domu i szybki wypad na tydzień do Whistler w Kanadzie. ponad 50 przeszkolonych Carvingowo osób. Jazda z Tedem Ligetym, poznanie Lindsey Vonn. Zostałem oficjalnym ambasadorem Carv i pewnie nie skończyłbym do jutra opisując co się w tym sezonie wydarzyło. sezon życia 🙂 Przyszły sezon 2024/2025 już zaplanowany od 28 lipca do 1 maja i mam nadzieję dobić do 100 dni 🙂 pozdrawiam wszystkich 🙂
    12 punktów
  5. Nie przepraszaj albowiem wszytko przed tobą. Już wczoraj zostałaś nominowana do zorganizowania letniej odsłony. Pozdrawiam😆🤪
    12 punktów
  6. Cze Podsumowanie chyba niezłego sezonu, chociaż aura w PL płatała figle. Wydawać się mogło, że sezon będzie kiepski, ale finalnie było bardzo dobrze. Rozpocząłem sezon jak zwykle w Tyliczu 25.11.2023 a skończyłem 06.04.2024 na Moltku w zacnym towarzystwie i fantastycznych warunkach. W sumie - ale nie wiem dokładnie, tylko tyle co się ze zdjęć doliczyłem to wyszło 19 dni w górach (11 Madonna, 5 dni Karyntia i 2 dni Moltek) i tyle samo na okolicznych pagórkach PL/SK. Czyli 38 dni. Generalnie to chyba 1 dzień słaby w Austrii - tylko 4h bo lało i na Pilsku też 4h, ale tam było super, ekipa zrobiła swoje. Warunki chyba wszystkie możliwe od lodu po wiosenną ciapę. Bez kontuzji, to najważniejsze. Zakupy sprzętowe też były, po Madonnie okazało się, ż PX-66 to fajne narty, ale na śnieg, zbyt miękkie na twarde warunki. Udało się zdobyć po piniądzach PX-71, ale to też decha fajna, ale nie dla mnie. ostatni zakup, GS RX12 - też okazyjny utwierdził mnie w przekonaniu, że ten typ narty jest mocno uniwersalny. Co prawda w moim odczuciu nieco przykrótkie, ale da się jeździć na nich po wszystkim. Jednak docelowo, to będzie Damianowa narta. Dla mnie mega uniwersalna, do wszystkiego (może nie na Rusin, bo tam to SL najlepsze😉). Na koniec sezonu jeszcze opanowane zakupy dla syna, już chyba ostatni sprzęt, nareszcie. GS junior 173 + buty na wyrost. I ostatni, chyba najdroższy i najważniejszy. Prawie wszystko mający wóz transportowy na narty i na rowery, tudzież inne wypady. Miał być kamper, nawet zaliczka była zapłacona ale się z tego wycofałem, bo drogi i w sumie to dla dwóch dorosłych osób, taki 2+2. Na codzień nie użytkowy, bo to kloc. Na zimę po przeróbkach. Bez sensu. Ten już zarejestrowany, w tym tygodniu mam go odebrać. Klasa V w wersji długiej (5,20m długości) pomieści w komfortowych warunkach 6 osób, mógłby i 8, ale jednak przy długich trasach to lepiej mieć swój fotel, niż wspólną kanapę. Długo szukałem, ale udało się, bo ceny są kosmiczne. Teraz pasuje szukać promo wyjazdów i będziemy śmigać. Ekipa Krakowsko/Śląska jest mocna. Przyszły sezon zapowiada się znakomicie. Jesień i wiosna 2024/2025 będzie nasza 😀. Bo wówczas są najlepsze warunki i ceny przyzwoite. pozdro
    11 punktów
  7. No cóż? Planowany wyjazd do Francji w terminach 1.04 do 15.04 w Les 2 Alpes zaliczony wspaniale! Pogoda bywała różna ale ponieważ byliśmy tam dwa tygodnie (12 dni na śniegu) tak pewnie musiało być. Ogólnie lampa była przez jakieś 7 dni, przeplatana rozlicznymi "odchyleniami". Tak więc trafiły się dwa dni mgły ze sporymi opadami. Jeden odpuściłem już po około dwóch godzinach. Kolega zastał ale po następnej godzinie też zjechał zobaczywszy nieprzytomną dziewczynę zwożoną na toboganie, brrrr.... Temperatury różne. Na górze 3400m aż do około 2000m zawsze mrozik. Bywało że solidny (-14/16c). W południe niżej robiło się raczej miękko ale na koniec dnia dało się jednak zjechać na nartach na sam dół (1650m). Inne dni z pogodą typu: raz słonko, aż tu nagle chmurki i widoczność spada. Stoki przygotowane dobrze. Wyjątkiem był jeden dzień gdzie spory opad, jakieś 30 cm (pewnie nad ranem) przykrył trasy, ale ponieważ był mrozik to śnieg był lekki i zabawa była wprost fantastyczna. Założyłem trochę szersze narty (88mm pod butem) i po prostu pływanie po śniegu! Super duper!!! Za to na dole w miasteczku pełna wiosna a chwilami lato. W ogródku przy domku w którym wynajmowaliśmy apartamencik rozmaite kwiatki i ćwierkanie ptaszków, a pewnego poranka znowu czapy śniegu na jodłach. Ot, taka alpejska różnorodność. No i w ten oto sposób sezon został zakończony. Wprawdzie sporo udało się pojeździć bo to i dwa razy po dwa tygodnie w Alpach i 12 dni na Chopoku, 3 w Kasinie i 4 w Myślenicach, więc niby sporo ale i tak szkoda że to już definitywnie przerwa do grudnia. Teraz tenis i rowerek już ruszają na całość, więc nie ma co rozpaczać. Wrzucam kilka fotek, żeby nie było że nie wrzuciłem.... Pozdr4all 🙂 !!!
    11 punktów
  8. Kolejny genialny weekend w Tyrolu. Zarówno wczoraj w Gurglach jak i dziś w Solden była genialna pogoda. Jak wróciliśmy dziś z nart około godziny 17 na oświetlonej słońcem ścianie naszego apartamentu termometr pokazywał 38 stopni. Teraz o godzinie 23.30 jest 10 stopni i chłodniej w nocy już nie będzie. Podobno we wtorek ma nadejść poważne ochłodzenie a na górze temperatura ma spaść do -13 stopni, ale szczerze mówiąc nie chce mi się w to wierzyć. Warunki narciarskie są cały czas genialne, pomimo wysokiej temperatury nie tworzą się odsypy. Ludzi jest tyle co na lekarstwo, dominują jak zwykle ekipy z Polski. Na poziomie 2.000 metrów i wzwyż śniegu jest tyle, że pewnie będzie się dało jeździć jeszcze w Boże Ciało. Dziś testowałem cały dzień nowe e-Race Pro w wersji która będzie obowiązywać w sezonie 2024/25. W porównaniu do modelu 2023/24 jeszcze bardziej łagodne i przyjazne. Fantastyczne narty, ale z jedną uwagą, nie mają w sobie zadziora znanego szczególnie z poprzednich modeli w żółtym kolorze (2022/23). Jak dla mnie zbyt mało angażujące w jazdę. Robią wszystko conajmniej bardzo dobrze a pewne cechy nawet wybitnie, ale brakuje im większej spontaniczności, czegoś bardziej wciągającego w jazdę, czyli tego co oferują komórki. Tu mamy całkowitą neutralność ale jak dla mnie trochę brakuje dzikości poprzednich modeli. No i trzeba pamiętać że konkurencja nie śpi. Stockli wypuściło genialne narty VRT Pro i wydaje mi się, że one mają w sobie więcej charakteru. Z innych odkryć --> jeździłem tydzień temu na masterach Rossignola LT 22 i są to narty które bardziej przypadły mi do gustu, a przede wszystkim do serca. Zapewne Tadzik @star się ucieszy i będzie mieć tu więcej do powiedzenia. Osobiście oceniam te narty jako wybitne. Poniżej trochę zdjęć z Gurgli oraz Solden. Zima będzie trwać jeszcze dobrych kilka tygodni a warunki są genialne. Zachęcam żeby się jeszcze wybrać tej zimy na narty!
    11 punktów
  9. Drugie śniadanie 😉 Dziś w pełnym słońcu 🔥🌞 taka włoska przygoda 😜 narciarsko mega ⛷️
    11 punktów
  10. Dzisiaj w Myślenicach też warun dla koneserów. Zmienny opad deszczu i śniegu, tak nieduży, ale krzesła cały czas mokre i tyłek już też, chyba czas spodnie zmienić. Śnieg pierońsko ciężki, odsypujaca się kasza nasączona wodą. Na szczęście nie wieje . U góry nieco mgliście, od połowy czysto. Ale szaleńców kilkudziesięciu na stoku jest. I jak mawia kolega, stosunek liczby godzin ma nartach do spędzonych w samochodzie z dużą korzyścią dla Myślenic.
    11 punktów
  11. To następny powód żeby do Francji pojechać i tych bagietek zasmakować,kupowaliśmy codziennie smak rewelacyjny 🙌 Szybko podsumowując; L2A jako miasteczko bajkowe , jest wszystko co człowiek potrzebuje. Masa sklepików,barów, restauracji na każdą kieszeń finansowo. Ogólnie młodzieżowo-kolorowo,czasem głośno choć od 20 ogólna cisza a muza nigdzie nie dudni… miejsce rodzinnie ale w okresie świątecznym czy noworocznym tłok. Zdecydowanie ten okresy omijać dużym łukiem-wybierać czy planować wyjazd od drugiego tygodnia stycznia . Narciarsko dla mnie Francja nadal pozostanie numer jeden .Snieg ! A nie śnieg z kaszą jak to bywa w innych częściach alpejskich . A nartowanie na 3400 już samo przez się mówi że warto tam pojechać . Klimat dla osób off również wymarzony do jazdy,sam spróbowałem i szczerze podobało mi się cholernie . Infrastruktura ! Hmmm,teraz przy kawce z widokiem na zieloną trawkę 🤦‍♂️ tak się zastanawiam, aczkowiek już parę dni temu to do mnie dotarło,że jak była dyskusja o FR z którą nie do końca się zgadzałem to teraz przyznaję rację . W tym ON wszystko jest do wymiany . Dobrze,że od przyszłego sezonu będzie już działała 3S. Ale żeby w 2024 roku nie było ani jednej kanapy z zasłonami to faktycznie kpina . Tak szczerze to przy Tignes&Vd’I czy 3D faktycznie druga liga FR i zdecydowanie podpisuję się pod słowami @Wujot2 jak i innych kolegów że to średniowiecze jeżeli chodzi o infrastrukturę. Jednak trzeba również uczciwie napisac ,że służby wykonują rewelacyjna pracę przygotowania tego ośrodka dla przyjeżdżających czy to trasowo czy u górnego dla bezpieczeństwa lawinowego czy już w samym miasteczku. 👌 Kiedyś wrócę to wiem napewno ale w drugim lub trzecim tygodniu stycznia . Kierunkami głównymi na niedaleka przyszłość pozostaje Tignes i 3D. Jak znajdę chętnych na koniec marca do tych ON to tak sobie myślę,że zgodę od rodzinki jeszcze na taki wyjazd w tym sezonie dostanę .🥳 Francja elegancja, choć było tłoczno to jednak bajkowo jak zawsze ! Dlatego warto tak jechać! pozdrawiam mega serdecznie z zielonej niziny 🙌 Jeszcze dodam bo warto o tym napisać ! Cena wynajmu apartamentu wyniosła mnie za tydzień w okresie sylwestrowym jedyne 428€ trzy osoby plus pies.
    11 punktów
  12. to i ja coś prześle z tego sezonu 🙂 Nagrane w zeszłym tygodniu na jednej trasie ale w różnych dniach i o różnej godzinie 15, 16 i 16:30 🙂 I jeszcze chciałem się pochwalić 🙂 W tym roku CARV zrobił nowy algorytm obliczający SKI : IQ czyli tak jakby umiejętności jazdy oparte na balansie, kątach krawędziowania , rotacji i sile nacisku w tym sile G. Całość stworzyli na podstawie jazdy Teda Ligetiego który jest twarzą całego projektu. Podejrzewam, że algorytm jest tak stworzony , że raczej ciężko go będzie wyprzedzić ale i tak nie jest źle 😉 W tym sezonie jak narazie używa Carv już prawie 11 tysiecy ludzi i ja jestem na miejscu jak poniżej 🙂
    11 punktów
  13. E tam zmarnowałem. Bardzo lubiłem moją pracę. To była niezła frajda. Teraz też czasem pracuję, ale w innym charakterze. Bardzo odpowiedzialna praca. 🙂
    10 punktów
  14. Cześć Czasem gdy nie mogę znaleźć czegoś czego szukam to robię to sobie sam. Tak bywa w dziedzinie drobnych prac technicznych a także plastycznych. Niedawno narysowałem "narciarza" aby wydrukować go na folii i nakleić na auto. Jest bardzo surowy bo nieobrobiony, jeżeli komuś się podoba to można sobie wykorzystać. Zamieszczam też wzór naklejki dla pływających na canoe, tym także można się częstować.
    10 punktów
  15. Cze Żona w środę zabrała V-kę, zapakowała komplet dziewczyn i pojechały na Mazury na babski wypad. Więc zostałem z synem. Córka w czwartek dojechała i jakąś wycieczkę rowerową trzeba sklecić. Padło na powtórkę ze zlotu. Zwardoń - Jezioro Żywieckie (Oczków). Trasa Kraków - Zwardoń samochodem to jakiś koszmar. Prawie 3h jechałem 120km. Do Zwardonia dotarliśmy tuż przed południem. Pogoda petarda. Taka w sam raz na rower. Objechałem starą drogę żywiecką przez Wieprz. Super. Bo ostatnio z Michałem i Damiano tamtędy jechaliśmy, ruchliwa ulica, a objazd bocznymi drogami prowadzący do początku ścieżki rowerowej obok browaru. Wróciliśmy o 23 z minutami do domu. Zajefajny dzień. Trasa dla każdego, można się pokusić o powrót na rowerku do Zwardonia. Na + trasy, to że biegnie w niedalekiej odległości od linii kolejowej. Zawsze można wsiąść na pierwszej lepszej stacji i wrócić pociągiem. Powrót z nad jeziora do Rajczy nie powinien stanowić problemu. Dla ambitnych Rajcza - Zwardoń na rowerach, dla zmęczonych - koleją. Obowiązkowo wszyscy na następnym zlocie biorą rowery i jazda. parę foci z trasy. Soła temat przewodni. meta, czyli Jezioro Żywieckie A to zdjęcie mówi samo za siebie, jak się nam udała sobota. pozdro
    10 punktów
  16. Dzięki ludziska, było zacnie, Adaś nas oprowadził po Dierach i Rozsutcu Z Marasem i żonką pohasaliśmy po górkach na rowerkach (@Marcos73 nawet języka niecenzuralnego nie musiał nadużywać, doping robił robotę, ale wcale nie było lekko). A wieczorkami mocne Polaków rozmowy o wszystkim. Towarzycho dynamiczne, Beata fajnie było Cię zobaczyć w realu, bo resztę to już znałem i polubiłem dawno. W sobotę rano tak nieco, ale nie z powodu tych browarów (bo piłem dopiero następnego dnia) ino pomieszania z wódą na myszach. Próbowałem Duvalem zapić tego delikatnego kaca i to był zły pomysł. Przeszło dopiero na szlaku po łyknięciu piwa Vŕšky z Terchovej, lokalny browar, swoją drogą genialne. W sumie tak, unikam mocnych piw, raczej lżejsze, choć preferuję też mocny smak, z mniejszą ilością alkoholu. Ostatnio całkiem często bezalko czeskie, super sprawa. Nie moja bajka, tyle browarów. Smakowo nie pasują, jeden to maks.
    10 punktów
  17. Cze Co dobre było, to się skończyło. Super dzień, dzisiaj tylko z synem, Żona ściorana odmówiła współpracy😀. Generalnie super ośrodek, każdy znajdzie coś dla siebie. No i ta pogoda. Generalnie na 5 dni jazdy pierwszy słabszy pogodowo, ale widoczność była bardzo dobra. Jakieś pół dnia w środę chmurek i 15min deszczyk, reszta pełne słońce. Śniegu po sufit, bardzo dobre warunki, południowe stoki puszczały dość szybko, ale naturalny śnieg w słońcu robi się jak masełko. Cała nasza trójka na GS-ach przez wszystkie dni, ja z Żoną takie udawane, ale jednak, syn zawodniczy juniorski. Wyjazd bez oszczędzania wyszedł 2000 Jurków ze wszystkim za 3 praktycznie dorosłe osoby, Maks miał tylko nieco tańszy karnet niż my. W grudniu jak byłem, jedynie lepsze wyżywienie było, bo śniadania i obiado-kolacje były w formie bufetu, tutaj kolacja serwowana z karty. Żona zachwycona, ale ja to prosty jestem i nie lubię takich wydziwianych potraw😉. Ludzi niezbyt dużo, generalnie to jakieś kolejki to do Gondoli na Groste (ale to łatwo ominąć) i na jedynym krześle na Groste - tam warunki perfect przez cały dzień, więc dużo ludzi. parę foci bez jakichś opisów z dnia dzisiejszego. Ja ten ośrodek znam jak własną kieszeń, ale jakie numery tras - to nie mam pojęcia. Amazonia z rana jak śmietana😀 zajebista czerwona przy leciwym krześle. Groste i atrakcje. Spinale było dzisiaj katowane. Warunki świetne, szczególnie czarne. Ale tylko do krzesła jeździliśmy. Po drodze 2 czarne z trzech do wyboru. zajebista trasa do nauki, zakończona oczywiście starą dwójką, więc pusta non stop. Dzisiaj trenowałem jazdę na lewej nodze na 1 narcie, bo lewa póki co to służy do wsiadania do tramwaju😀. Ale jest już prawie dobrze. Inne takie tam widoczki. No i bohaterowie dzisiejszego dnia ja i młody ja😉. Pozdro
    10 punktów
  18. Mnie na postępach już nie zależy. 🙂 Od dawna. Byle utrzymać co się ma. A jak tu utrzymać jak serce kaprysi. Właśnie się dorobiłem rozrusznika. Ponoć nie przeszkadza w uprawianiu sportu, może z wyjatkiem sportów walki, które próbowałem w wieku 25 lat a więc jakis czas temu. 🙂 Ale kazali odczekać. Zaczynam myśleć a właściwie marzyć o jakimś lodowcu w maju, ale pewności nie ma. Najważniejsze że szefowa się zgadza. 🙂 Tak naprawdę to chciałbym jeszcze pojeździć przez kilka lat 2x w roku po tygodniu. Jakieś Alpy.
    10 punktów
  19. Nie ma mnie na fotkach.... ale jeśli rozpoznales mnie z avatara... to hmmm... muszę się nad sobą zastanowić... 😉
    10 punktów
  20. Aby nie być tylko podglądaczem forumowym zdecydowałam się opisać moje wrażenia z 5dniowego pobytu w Ischgl i Kappl. Na nartach byliśmy w okresie 24-28 lutego, więc pierwszy dzień na stoku był po bardzo intensywnym opadzie śniegu (spadło wtedy w nocy ponad pół metra białego puchu). Warunki śniegowe były wiec na wypasie, zero przecierek czy kamieni na stokach. Pierwsze cztery dni śmigaliśmy w Ischgl. Sam ośrodek to 240 km tras, położonych wysoko (zdecydowana większość mocno powyżej 2tys mnpm) i z rewelacyjna infrastrukturą. Zwiedziłam trochę różnych ośrodków, ale tak wypasionej infrastruktury nie widziałam nigdzie. Super nowoczesne krzesła, z dolin gondolki. Orczyki chyba 3 na oczy widziałam, ale z nich nie korzystałam. Całość tak przepustowa, że pomimo dużej ilości ludzi kolejki praktycznie nie istniały. Minusem połączenia ilości narciarzy i infrastruktury był występujący dość często tłok na trasach. Ale przy takiej ilości tras zawsze można było sobie znaleźć dolinkę, która w danej chwili była luźniejsza. Minusem była szybka degeneracja stoku - codziennie w nocy popadywał śnieg, więc rano szybko robiły się muldy, które w ciągu dnia dość szybko rosły. Wielki plus za oznaczenia wyciągów - system literka + cyfra, gdzie literka była zależna od dolinki w której wyciąg startował, bardzo ułatwiała orientacje w terenie. W pierwszych 2 dniach zdarzały nam sie momenty, kiedy nie byliśmy pewni do której części ośrodka zjechaliśmy (nie patrzyliśmy ciągle na mapki). Wiele wyciągów jest super długich, trasy pod nimi mają po 2-3 km - jest gdzie poszaleć. Najdłuższy zjazd to ponad 11km - ale żeby podjechać tą trasę trzeba już się poruszać 'z przesiadkami'. Popołudniowy zjazd do doliny przypominał poruszanie się po warszawskich ulicach - tłok, nikt nie przestrzega przepisów i ciągle komuś drogę zajeżdża. A jako że trasa wąska, to zabawa średnia. Po pierwszym dniu zorientowaliśmy się, że lepiej zjechać trasami 37 i końcówkę 1, niż całość 1 a potem 1a. Pomimo tego, że jeden i drugi wariant jest czerwony, to trasa 37 jest płaska, podobnie jak kończąca ją 1, zaś wariant 1a ma uczciwie strome ścianki, które pod koniec dnia wyglądają jak kartoflisko na sterydach. Nie wiem czy poleciłabym ten ośrodek osobom początkującym - właściciele mieli dość luźne podejście do oznaczania tras. Ja osobiście, poza trasą przy wyciągu B5, często nie widziałam różnic między trasami niebieskimi a czerwonymi, a raz jadąc niebieską trafiłam na fragment, który wydawał mi się czarny... Widziałam więc sporo osób na początku swojej przygody narciarskiej, które walczyły z przerażeniem z próbą przejechania niebieskim stokiem. Uczciwie szkoda mi ich było. Niektórych udawało nam się po 3 razy minąć na tej samej trasie (my w miedzy czasie podjeżdżaliśmy wyciągiem). Widokowo miejscówka bajeczna - jak już wyszło słońce. Niestety każdego dnia do 11-12 chmury całkowicie pokrywały niebo. Z mojego punktu widzenia był to dramat - mega płaskie światło, które powodowało brak możliwości rozróżnienia czy jadę w dół czy pod górę. Do tego na trasie masa puchu, który już po 15 minutach przez tłumy ludzi został zmieniony w muldy... po muldach jeździć mogę, ale jak je widzę... w tych warunkach głowa się zblokowała, mięśnie umierały. Ale.. jak słonko wychodziło, to życie znów piękne było Ischgl leży na granicy austriacko-szwajcarskiej. Trzeba wiec wyłączyć automatyczne znajdywanie sieci w telefonie, żeby nie zbankrutować. Dla miłośników perfum i trunków warto zjechać do szwajcarskiego Samnaun - jest strefą wolnocłową. Jako że stali bywalcy mówili, że trasy w dół są płaskie i trzeba mocno się kijkami na nich odpychać (a z jednej do gondoli dojechać), to ja do Samnaun się nie wybrałam Ischgl słynie też z aperski - w barach tłok, impreza trwa od 12. Ale czy jest dobra, to się nie wypowiem, bo od otwarcia do zamknięcia wciągów śmigaliśmy na nartach, a nie imprezowaliśmy. Ostatni dzień wyjazdu spędziliśmy w Kappl - 10 minut od Ischgl, w stosunku do dużego brata mały, kameralny ośrodek (45 km tras). Infrastruktura nie tak wypasiona, ale za to pusto... puściutko. Na trasach często byliśmy sami, sztruksik przez cały dzień. No rewelka - ja się zakochałam 🙂 Z samego szczytu (około 2800) na dół (1100) prowadzi 8km autostrada (tak oznaczają tą trasę). Końcówka może nudna i płaska, ale wrażenie ze zjazdu przyjemne. I doświadczenia z tych dwóch ośrodków potwierdzają moją wcześniejszą tezę, że pojeździć na nartach lepiej można w tych mniej znanych miejscówkach, bo na trasach luźno i warunki lepsze. Co prawda kosztem ograniczonego wyboru, ale ja się świetnie bawiłam powtarzając trasę co jakiś czas. Tego dnia mieliśmy przyjemność pojeździć nad częścią chmur (a w drugiej połowie dnia nad wszystkimi chmurami, bo te znad nas zniknęły, a te w dolinie pozostały) Generalnie wyjazd bardzo udany. A za dwa tygodnie kierunek Zillertal (odrabiam wyjazdy odwołane przez grudniową kontuzję stopy)
    10 punktów
  21. Że znajoma pojechałem na narty … zapięła buty na raz, zjechała dwa razy i zapinając ciaśniej pekl jej plastik z klamra. Myślę … wezmę imbusa , przekręcę klamrę dalej… da się, było miejsce. Pożyczyłem na parkingu imbusa, pozycja klęcząca przed panią wysuwającą ku mnie nóżkę z butem narciarskim… chcąc zrobić sobie miejsce złapałem cholewę buta i rozciągam… o dziwo cholewa pękła i pani stoi na podeszwie a ja mam w rękach imbus i dwie części cholewy buta… szok. Ale ludzie na parkingu i tak chwycili jedynie to, że klęczę przed panią i ktoś krzyknął ,,panie, z pierścionkiem do niej a nie z imbusem,, . Takie to przystokowe niespodzianki.
    10 punktów
  22. Dzisiaj, to powinien być ostatni dzień. Pojeżdżone na maxa. Pogoda petarda😎. Wszystko zjechane oprócz chyba 1 czarnej trasy, bo Żona chciała ale się bała. Nawet pozatrasowo się udało pojeździć. Generalnie bajka, nie polecam😉. Od 9.00-16.00. Nogi nam do dupy wchodzą. Śnieg w większości naturalny, niezbyt szybki, taki gips. Ale pogoda….. syn się przyssał do moich nowych nart i nie chciał oddać. Fajne se kupiłem narty😉 . Sprzętu mam po kokardę, nic to Baśka. Było rano nieco pochmurno, od 10.00 taka lampa, że bez gogli S2 nie wychodź. parę fotek, bo czasu było szkoda. Syn przytulił moje narty😒 przerwy na drzemkę, nie ważne do kogo😉 przytrasowa jazda była boska Śniegu jest w sroc. W sumie to słabizna nie warta uwagi. Atrakcyjne narciarki też były😀 w sumie to szkoda czasu na oglądanie takiej beznadzieji. Żałosne ale moje. pozdro
    10 punktów
  23. Dzisiaj zacnie pojeżdżone, pojedchaliśmy na Rohace, vel Ruhacze z córą (robiła za Spidermana), która po wielu dniach na łyżwach zachciała ponartować, pierwszy raz w tym sezonie, może i ostatni. No i kolejne miłe spotkanie z @Lexi, dzięki Maro za pojeżdżenie. Pogoda zacna, od samego rana twardo do samego końca, przy czym w pewnym momencie zaczęły się pojawiać oblodzenia i wyślizgania, choć dawaliśmy dzielnie radę. Niestety na pogodę przyjechało sporo luda i przez pierwsze 2-3 h nawet z 15 minut stania było w kolejce, ale potem coraz luźniej i ostatnie 2-3 h to już zupełnie na bieżąco. Super miejsce na 1 dzień jeżdżenia. Widoki zacne, jak to w Wysokich Tatrach. Udało się zmierzyć szybkość krzesła, sięgała 16 km/h, bardzo dobrze. Natomiast obok szedł wyciąg talerzykowy i zapieprzał ok 14 km/h, niewiele wolniej od krzesła, kurna uczcie się w polskich stacjach.
    10 punktów
  24. Cześć Wiesz to jest dość częsty błąd. Założenia przecież są dobre - kto ma jeździć lepiej jeżeli nie zawodnicy? Natomiast z pewnością nie należy próbować czy też dążyć wprost do naśladowania ich jazdy w zawodach. Tak jak chłopaki piszą to jest inny poziom wytrenowania organizmu a przede wszystkim inne prędkości i siły. Naśladowanie jazdy zawodników w wersji amatora stokowego zazwyczaj jest niezłym kabaretem dla tych, którzy ogarniają jazdę w kwestiach technicznych. Sam pewnie miałeś styczność ze "slalomistami", którzy jechali po takim np. Puchatku rozgarniając jakby biegli przez pole zboża... Jeżeli już to bardzo polecam obserwacje jazdy wolnej zawodników ewentualnie jazdy ćwiczebnej ale na pustym stoku bez tyczek, jazdy podstaw jak pług czy łuki płużne, ćwiczenia itd. Jest tego w sieci sporo a polecić mogę kanał Filipa - Filinatora np: Tu masz np. Dave'a - najlepiej stylowo jeżdżącego slalomistę obecnie. Dalej - oducz się wyciskania czegoś na siłę. Np.po co wyciskać skręt na siłę jak można go pojechać swobodniej? Po co jechać w pozycji niskiej gdy stok płaski? Narciarstwo to sztuka płynności i elastyczności a nie siłowa miotanina. Polecam Ci zejście z wygładzonego pola na stok trudniejszy, nierówny śnieg nieubity itd. W takich warunkach nabierasz niezbędnej giętkości i automatyzmu w reakcji na teren. Pamiętaj o tym, że jak teren byłby nierówny narty powinny jechać po śniegu ale rzut linii po której przesuwa się środek ciężkości powinien być prostą. Pamiętaj o tym, że przedłużenie linii goleni i linii tułowia tworzą dwie proste, które zawsze powinny być równoległe. Pamiętaj o tym, że jeździmy z większością lub całym ciężarem na narcie zewnętrznej - tym bardziej im stok stromszy i na dwóch nartach zaczynamy jeździć wtedy gdy gdy jest płasko lub gdy już całkowicie panujemy nad rozkładem ciężaru. Pamiętaj, że ślad cięty nie jest celem - celem jest sterowanie po łuku ze stałą kontrolą prędkości. Opanuj śmig. Ten rozwój w efekcie podniesie Twoją narciarską technikę, uczyni Cię narciarzem bardziej uniwersalnym ale przede wszystkim pozwoli Ci w momentach boiskowych na znacznie lepsze kontrolowanie tego co Cię najbardziej kręci w jeździe czy pełnego skrętu ciętego. Trzymaj się seredcznie
    10 punktów
  25. Ostatnia porcja zdjęć z Kaunertalu. Chwilowo do soboty odpoczynek od jazdy. 🙂
    10 punktów
  26. Kilka godzin nazad wróciłem do Bielska-Białej z, no wstyd przyznać ale z pierwszego zagranicznego wyjazdu na narty. Stoki mojej narciarskiej historii jakoś zawsze były, że tak powiem słabo wyratrakowane i pokrzyżowane ze sobą. Odcinając grubą kreską szczątkowe podrygi przed 2017 rokiem można powiedzieć, że jakoś bardziej na poważnie zacząłem się w to bawić po przeprowadzce w Beskidy. Niedosyt niestety cały czas był coraz większy zamiast mniejszy. Lokalne warunki i Szczyrkowskie korki to jedno, umiejętności do drugie. Jak to dla mnie typowe zawsze starałem się patrzeć ku lepszym sobie i równać raczej w górę, niż w dół. Pierwszy jako-taki progres poczyniłem u mojego znajomego, Przemka Czerwińskiego w jego szkole w Szczyrku (szkiszkola.pl czy jakoś tak to się nazywa). Poświęcił mi dużo czasu, dał zniżki >>po znajomości<<. Niestety przez rosnące i rosnące ceny karnetów w SMR nie dało się tego tak dalej ciągnąć. W związku z tym przerzuciłem się na Mały Rachowiec do @Adam ..DUCH. Pozostał jednak problem warunków i Beskidzkich Zim, na co nikt nie był w stanie cokolwiek poradzić. W końcu moja irytacja prognozami pogody urosła do tego poziomu, że stwierdziłem, że faktycznie za miedzą będzie tak samo drogo ale za to słonecznie, śnieżnie i w ogóle cud-miód-orzeszki. No to teraz kwestia znalezienia instruktora. Wyjazd na południe bez połączenia tego ze szkoleniem, to IMHO trochę strata czasu i pieniędzy. Zdefiniowanie co to znaczy umieć jeździć na nartach jest dość zawiłym problemem, ale jeszcze długo (jeżeli w ogóle) nie będe się łapał w tą definicję, jakkolwiek byśmy jej nie określili. Przypadkowo znalezione ogłoszenie @Tadeo , kilka telefonów tu i ówdzie i decyzja zapadła. W końcu nadszedł czas wyjazdu do Sappady. Po przyjeździe na miejsce poczułem się jak w innym świecie. Pierwszego dnia pogoda była wprawdzie dość kiepska ale kolejne dni, to po prostu bajka. No i te góry. Sam nie wiem co ja w nich takiego widzę ale zawsze uważałem siebie za chłopa z gór. Wychodzi na to, że może i przyszywanego górala ale ten drugi człon ma jednak zdecydowanie pejoratywne znaczenie i za bardzo kojarzy się z Krupówkami i Gubałówką. Każdy dzień podzielony był na dwie części. Rano kilka godzin jazdy swobodnej a potem między 3 a 4 godziny szkolenia w grupie 4 osób + Tadeusz. Pierwszy wyjazd pod schronisko Cima Sierra to było coś ciężkiego do opisania. Przede wszystkim, po pierwsze: prawie puste stoki. Po drugie: baaaaardzo szerokie stoki. Po trzecie: idealnie przygotowane stoki. Kompletnie inny świat, który spowodował zwarcie w moim mózgu. Zacząłem się zastanawiać dlaczego dopiero teraz i dlaczego zmarnowałem tak dużo czasu i pieniędzy. Oczywiście to nie tak, że żałuje tego Szczyrku, Mosornego Gronia, Rachowca czy tym bardziej Pilska. Warunki szkoleniowe w Sappadzie to kompletnie inna liga. Sappada to bardzo mały ośrodek i tras jest tam bardzo mało jak na Alpejskie warunki, ale ludzi też tam jest bardzo niewiele a ceny bardzo niskie. Jeżeli ktoś chce trenować jakieś konkretne elementy techniki, to ciężko znaleźć lepsze miejsce. Przez cały dzień stok prawie w ogóle się nie zdegradował i odpada element losowy, lub głupie wymówki, że no warunki trudne bo muldy. Techniki szkoleniowe @Tadeo to przede wszystkim ćwiczenia. Bardzo dużo ćwiczeń o czym lojalnie od początku ostrzegał, gdyż niby niektórzy mają wrażenie, że szkolenie polega na jeździe za instruktorem. Niektóre z nich naprawdę męczące fizycznie. Np Javelin Turn (nie wiem jak to w jednym zdaniu po polsku nazwać) trzymając obydwa kije na sztorc w maksymalnie rozpostartych ramionach prostopadle do upadu stoku. Z innych, równie ciekawych był spadający liść albo jego wariacja: trzy krótkie skręty zakończona wjazdem pod stok i obróceniem się jadąc do tył 😉 W sumie fajny bajer do popisywania się na stoku 😅 Musze poćwiczyć następnym razem na Małym Rachowcu u Adama 😄 Oprócz kompleksu tras pod Monte Sierra byliśmy też po drugiej stronie doliny na Refuggio 2000 oraz na "trasie sportowej" Col de Mughi. No i oczywiście byliśmy na Zoncolan. Widoki na Zoncolan ciężkie do opisania a jak dla mnie to największy ośrodek w którym do tej pory jeździłem. Niestety przyszedł jednak dzień odjazdu. 😕😭 Po ruszeniu z Sappady towarzyszyło nam Depeche Mode - Enjoy the Silence zapuszczone przez radio RTL. Lekko sentymentalna melodia i refren dobrze oddawały mój nastrój. K....a co ja ze swoim życiem robię. Wracam do chlewa, gdzie jeden z sąsiadów jest chorym psychicznie alkusem, który krzyczy w nocy, że sąsiadka truje go gazem. Drugi ostatnio pogonił elektryka nożem a policja nie aresztowała go, bo "on tylko stał w drzwiach z nożem i mówił, żeby wyp_____ć. może akurat cebulę kroił"? Ah... no i Pałac Śledczy, czy tam Areszt Prezydencki. To już przestało być śmieszne i nawet żałosne. To już jest niesmaczne, żeby nie powiedzieć, że rzygać się chcę. Klepie w klawiaturę na akord, tworząc funkcjonalności, które pewnie i tak mało kto użyje. Od takie bajery do elektroniki samochodowej. Użeram się z ludźmi, robię ponad miarę bo terminy a nic nie działa i nikt nie wie dlaczego. To wszystko dla pieniędzy (również) na te narty, po nic innego. Hm..... Ratrakowanie stoku wydaje się być tak interesującym zajęciem. Ratrak to porządna maszyna dla prawdziwych facetów a nie jakieś metroseksualne SUVy, w których jeździ naklepany przeze mnie kod. Ratrak jest esencją narciarskiego utylitaryzmu a nie doraźnie dokręconą przedłużką czyjegoś przykrótkiego dzyndzla. No i ten przyjemny dreszczyk podniecenia, czy tam inny ASMR jak się widzi ten lekko zmrożony sztruksik... Mmmmmmmmm...... /////// //// /// //// //// //// //// //// //// //// //// //// //// /// /// //// //// //// /// //// /// ////
    10 punktów
  27. Dzień 5, wyczekiwana lampa, dół ciepło, ale góra mocno wymrożona, zdarzało się marznąć na krzesłach, zwłaszcza, że większość z nich, z resztą stoków również, ma orientację północną. Safari po różnych trasach. Czarna Valentin porażka, nierówno, grudy, mocno zmrożone to wszystko. Ale czarna Diable 1 to inna inszość, świetny śnieg, trzymał bosko, zjazd długo bo łącznie prawie 3 km, jutro powtórzymy. Obok czerwona też zacna, z samej góry. A potem to już byliśmy wszędzie, kilka nowych tras zaliczonych. Gdyby nie było przełączek, to byłby wypas, jednak te łączniki psują efekt. Chociaż co chwilę da się gdzieś odskoczyć trasami mało uczęszczanymi, bo wjazdy na nie nie są oczywiste. Ludzie też odkrywają trasy znane nam od kilku dni, bo wreszcie je widać. Mimo mrozu dużo luźnego śniegu z ostatniego opadu, przez co jest mięciutko w wielu miejscach. Pozmienialiśmy się nartami. Ponownie Stöckli GS 180 cm, petarda, niesamowicie przyjazna narta, ciągnie jak pociąg, ale jak trzeba to kręci, świetnie pozwala jeździć łukami przy nawet małej prędkości. Atomic X9 175 cm, spodziewałem się czegoś sztywniejszego, a to względnie miękka, przyjemna narta, jedzie po wszystkim, stabilna przy większej prędkości. Brakuje jej trochę kopa na wyjściu. Głównie dzisiaj na Blizzard SRC, ta akurat wymagająca. Najbardziej lub szybkie zakrawędziowanie i dociśnięcie, wtedy ładnie kręci łuki i oddaje. Męczy jednak mocno.
    10 punktów
  28. Dobra, dzień trzeci, miało trochę padać o być okno pogodowe, a napieprzało śniegiem z 30 cm za dobę u góry a okna oglądaliśmy tylko w knajpach, oj było polewu. Widoczność momentami słaba i płaskie światło, ale też zrobiliśmy 40 km, czasem po omacku, ale bywało naprawdę genialne światło i wesoła jazda w kopny, miękkim śniegu. Z nowych tras to czerwona przy Diable, ale dzisiaj jednak porażka, jest dość stroma, a w opadzie o mgle nie dała dobrych wrażeń. Ponoć to koniec opadów, teraz niebo rozgwieżdżone, zobaczymy jak sie jutro prognozy sprawdzą. Ma być co najmniej 2 dni pełnej lampy.
    10 punktów
  29. Dobra, dzień drugi, totalna chujnia... A przynajmniej tak się rano wydawało. Mgła makabryczna, @Mikoskiod rana siał defetyzm, ale kij, ubieramy się i na stok. Wyjeżdżamy na naszą górkę i zaparło dech. Cała chmura została w dole, a wszystkie szczyty w słoneczku. No to rura w kierunku lodowca, krzesłami i jak się okazało celnie,bo Jandri 1 z jakiegoś powodu nie chodziło. Po drodze stanęło jednak krzesło koło snowparku i się zaczęło. Kilka wariantów, każdy świetny. Podobało się wszystkim. Ujeździliśmy się przednio. Potem na szybko na lodowiec, ale tam w ciul ludzi, choć traska fajna i jedziemy w dół, niby do knajpy, a tam tłum niemożebny. Więc spadamy dalej i wyhaczyłem knajpę przy Fee, chłopy mówią, że jak nie trafię, to będę wszystkim ciągnął, więc motywacja była. Najpierw traska do Pierre Grosse, niebieska i spoko. Stamtąd na Fee, taka kijowa płaska niebieska, ale dojechaliśmy. Potem na górę i do knajpy. Potem mała podziałka, zostałem z Krzychem i jeszcze Fee w kilku wariantach i dopiero w dół, ale po drodze jeszcze Bellecombe i jeden z wariantów w dół. Jedna tu się zaczęło już pieprzyć, słonko zaszło za chmury, podeszła chmurka, światło płaskie. I ostatecznie powrót na Valee Blanche, niestety wszystko w chmurach, co widać na ostatniej focie. I do hotelu. Coś co miało być kiepskim dniem zamieniło się w wypas, pojeżdżeni i szczęśliwi. Śniegowo jest dobrze poza niektórymi dojazdówkami, gdzie są kamyczki. Śnieg robią i może wreszcie je przykryją, bo wkurzają bardzo. Powoli odzyskujemy wiarę w ośrodek, a jeszcze trochę zwiedzania zostało.
    10 punktów
  30. Kiedy układ jest luźny - bądź stale napięty (częste) - nie dzieje się nic. Aby coś się zadziało, musi nastąpić zmiana. Na ile dopięcie/odpięcie łopatka/bark/ramię/przedramię przekłada się via taśma na pracę nóg? Można dyskutować w nieskończoność. Tak czy siak dynamiczna jazda to nieustanne zmiany napięcia zaś rytm zmian wynika z zamierzonej charakterystyki skrętu. Większość obrazków na stoku to ograniczona mobilność i narciarstwo grawitacyjne - skręt ma na celu obranie kierunku i kontrolę prędkości. Jazda dynamiczna (sportowa bądź nie) nie jest zaprzeczeniem - określamy tor przejazdu (wymuszony lub nie), staramy się utrzymać prędkość wg. własnego uznania i preferencji, angażujemy do tego CAŁE ciało korzystając ze zmian napięcia, zmian położenia środka ciężkości i tak dalej i tak dalej. Dochodzimy do istotnego : narciarstwo to nic innego jak świadomy ruch ciała utrudniany przez doczepione do nóg płetwy oraz środowisko w którym ruch się odbywa. Jeżeli nie mamy świadomości naszego ciała, nie ma mobilności, nie ma siły to pozostaje już tylko dyskusja o tym, który model nart zrobi za nas robotę. Odpowiedź jest prosta : żaden. Pozdrawiam, M.
    10 punktów
  31. Garść zdjęć ze słonecznego Ischgl.
    10 punktów
  32. Może kiedyś dojdzie do tego co my już mamy 😁 głupotą jest myślenie że wszystko muszę robić z żoną, jedne rzeczy tak 🥰 inne nie . Po latach chodzenia po wielkich miastach gdzie setki kościołów i muzeów dla mnie zawsze takie same starocie ,powiedziałem dość i od wielu lat informuję małżonkę kiedy mnie nie będzie bo jadę na narty i odwrotnie to samo, dzwoni z Barcelony , Paryża i innej Wenecji zawsze mówię baw się dobrze i to jest układ idealny czego i wszystkimi życzę 😉 Ps. urlopy spędzamy razem jakoś dzieląc nasze zainteresowania.
    9 punktów
  33. Cze Chciałem wszystkim obecnym serdecznie podziękować za super spędzony czas. Piotrkowi @Chertan z Anią, Markowi @Lexi z Ewcią, Michałowi @mig, Damianowi @Mikoski, gospodarzowi Adasiowi @Adam ..DUCH oraz naszej pyrze za organizację oraz przyjazd z zaświatów Betty @.Beata.. Były nocne Polaków rozmowy o Śląsku, nartach, polityce i ....życiu. Ponadto miło było zobaczyć on line Pawła @Victor i dzięki za piwko belgijskie - w końcu do mnie dotarło. Adam ma charakter, bo Maras to już nie 😉. Krasnale mimo iż to mocne piwo bardzo dobre, Duval niestety mocno goryczkowy i czuć sporą zawartość alkoholu. Ja nie jestem smakoszem piwa, wypiję 2 może 3. Raczej jestem Vódu People. W sumie to szkoda, że oba dni to zajęcia w podgrupach, następnym razem trzeba zrobić - najlepiej w sobotę wspólny wypad. Pomysł Michała z wycieczką rowerową do Żywca nad jezioro ze Zwardonia świetny. Wycieczka bez napinki, dla każdego niezależnie od umiejętności i formy. Powrót pociągiem na bazę. Super sprawa. Na następny raz wszyscy muszą to zaliczyć. Sobota - wyjazd z Michałem i Damiano do Żywca - 66km praktycznie non stop z delikatnej górki wzdłuż rzeki Soły. Boczne puste dróżki + ścieżki rowerowe. Jedyny fragment drogi nieco bardziej ruchliwej to z Cięciny do Żywca starą drogą wzdłuż S-ki. Ale tego było raptem 4-5km. Szybko poszło. Od Browaru do jeziora już ścieżką rowerową. Trzeba poczekać aż zrobią ścieżkę dookoła jezior. Na ten czas jest tylko do Oczkowa. Potem tylko mocno ruchliwą droga trzeba jechać. Park w Milówce Jezioro Żywieckie Piwko w Domku Chińskim w parku w Żywcu. Damianowi powietrze zeszło z opony - jakiś defekt. Na szczęście po drodze na dworzec trafiliśmy czynny serwis. Ja ostatni na nim jechałem, fajna maszyna - idzie jak burza. Lekki i dość cienkie opony robią różnice. Stacja Kolejowa Żywiec - w ostatniej chwili przed deszczem się udało. Pociągi przystosowane do transportu rowerów. W niedzielę wyjazd Piotrkiem i Anią w pobliskie górki - jest gdzie jeździć. To że Piotrek jest mocny, to wiem, ale Ania to także koń, a raczej klacz nie w kij dmuchał. Podziw dla niej mam niesamowity. Na szczęście byłem na dopingu 🙂 , bo chyba bym umarł. Szczególnie, że z Damianem się zasiedzieliśmy troszku 😉. Ale objechane. 40km i 1200m przewyższenia. Kapeć Piotruś złapał po drodze. Na postoju na szczęście. Łatka puściła chyba w słońcu. Piotrek jak zwykle przygotowany - opanował awarię. Mam 1 zdjęcie - widok z Girowej na Małą Fatrę. Pogoda była jak marzenie. pozdrawiam i dziękuję wszystkim za świetny weekend. Do następnego !
    9 punktów
  34. Cze, bardzo proszę😀 Dzisiaj kolejny zajefajny dzionek narciarsko. Z rana trochę chmur, potem krótki opad deszczu w niższych partiach, w wyższych śnieg i pełne słońce. Śnieg, trasy super. Wszędzie na bieżąco. Początek na Pinzolo - 2h. Objechane wszystko, oprócz zjazdówki do gondoli, zostawiliśmy na powrót. O 11.00 przejazd na Langhi, tam kolejne 2h, potem przerwa (wówczas padało) i do 16.00 Spinale i Groste. W końcu udało się pojeździć na Groste nową czerwoną, bo non stop zamknięta na treningi. Bardzo fajna - takie lubię, mocno pofałdowana, cały czas trawersuje. Za każdym razem można inaczej pojechać. Ludzi na krześle bardzo mało dzisiaj, chyba deszcz ich wystraszył. Żona padła. Zajechana. Musiałem po nią z Pinzolo jechać do Madonny. Warun petarda. Ja tam się nie znam, ale nie wiem jak musi być kiepsko, żeby kombinować z nartami. GS sklep uniwersalny. Dzisiaj ze stoku zbierałem 3 gości, jeden się na mnie wywrócił przed wejściem do gondolki. Wszyscy 100 pod butem i więcej. Damian może mi da na próbę na Moltku tego szerszego cuda, oby warun był odpowiedni, bo tak to nie chcę😉. Ręki do zdjęć nie mam, ale coś tam zrobiłem. Generalnie to dzisiaj jako ostatni na parkingu. Nogi bolą. Pinzolo i wyjście z nowej gondolki i takie tam widoczki. Langhi i dojazd do mety PŚ. Reszta to chyba Groste, ale nie wiem. pozdro ps. Jutro finito😥.
    9 punktów
  35. cze Podobnie jak u Chłopaków w Nauders południowe stoki dość szybko puściły soki (Pradalago i Langhi) ale od strony Groste/Spinale to praktycznie cały dzień twardo. Na Groste najlepszy śnieg przez cały dzień, a czerwona jest tak szeroka że łączy się z niebieską (normalnie to odstęp między nimi to ok. 100m). Śniegu masa. Na powrocie postój w Madonnie, trochę podreptane. Audi w centralnym punkcie. Najlepsza trasa dzisiaj, czarna że Spinale, praktycznie beton non stop. Rano chciałem zrobić zdjęcie z góry, ale był taki beton, że się kijki przewróciły i zjechały na sam dół. To był horror zjazd bez kijów z tej zlodzonej ściany. Trasa pucharowa, rano ok, ale była taka lampa że z minuty na minutę zrobiło się bardzo miękko. Gondolka na Pradalago z Madonny pozdro
    9 punktów
  36. Ok, dzisiaj ostatni dzień, Nauders ponownie i wrażenia kompletnie inne, lampa pełna, ciepło okrutnie, więc ubranko lekkie. U góry dopadało świeżego na zratrakowanym, poezja. Generalnie wszystkie górne stoki na północnych zboczach najmniej w ciągu dnia się odsypywały, śnieg tam boski, miękki, naturalny, trzymający krawędź, odsypy mięciutkie, cięty na przyzwoitej prędkości bawi na szerszej narcie (Blizzard Brahma 88). W miejscach kompletnie zacienionych u góry całkiem sporo betonowych obszarów. A dół oczywiście ciapowaty coraz bardziej, choć szersza narta i miękkie nóżki robiły robotę. Jak pamiętam swoją jazdę z zeszłego roku z Soelden, to duży progres. Nie sądziłem, że jazda w miękkim śniegu da mi tyle frajdy. @Mikoski kilka razy do pitstopu na zmianę nart, a ja wierny jednej. Koniec chyba sezonu, choć zobaczy się co Marki na to. Zajebisty wyjazd ogółem.
    9 punktów
  37. Jeszcze podczas trwania poprzedniego obozu u konesera skrętu krótkiego, znanego wszystkim instruktora Tadeusza Skowrońskiego @Tadeozacząłem odczuwać pewien niedosyt pomieszany ze stłumionym niepewnością ukontentowaniem z własnych umiejętnościami. Narciarskie rozdwojenie jaźni wpędzające cały czas w ten sam dylemat. Wziąć się w końcu do pracy i klepać w tą klawiaturę, czy może jednak wziąć się za własne nartowanie? Moja szklanka jest w połowie pusta a skręt cięty NW ledwo majaczy gdzieś tam na horyzoncie, o śmigu nawet nie mówię. Myślę, myślę i nic mi z tego nie wychodzi. W pewnym momencie już nie myślę o tej Sappadzie, gdyż myślę za dużo i to myślenie nie pozwala mi myśleć o niczym innym. Jak widzicie to skomplikowane.... Bardzo.... No dobra. W końcu nałóg wziął górę nad zdrowym rozsądkiem 😍 Nie bez wpływu był tutaj @Adam ..DUCHi jego SL9. Dzięki Adamowi (i jego nartom) w końcu zrozumiałem, że skręt cięty to nie jest lądowanie na księżycu. Przy okazji zastanawiałem się ile czasu zmarnowałem nie zmieniając moich nart na coś cokolwiek jeżdzącego. No to teraz normalnie Sappada będzie moja. Może i nie udało się dorwać SL9 ale za to ostały się komuś jeszcze starsze Beta SL9.12 Pierwszą reakcją mojego pewnego kolegi było pytanie, czy muzeum techniki w Innsbrucku nie robiło wyprzedaży ekspozycji 😊 W międzyczasie, w Polsce sezon zakończył się już w lutym 😞 . Chodź niestety termin wyjazdu pokrywał się ze Zjazdem Twardzieli we Zwardoniu, tak przynajmniej byłem uspokojony, że w zasadzie nic narciarsko nie tracę. Na miejscu w Sappadzie normalnie bajka 🤩😍 Skoro to tutaj zima się wyprowadziła, tak teraz kolej na mnie. Jeszcze tydzień przed rozpoczęciem naszego wyjazdu w Dolomity nadeszła strefa silnych opadów śniegu i ochłodzenia poniżej zera stopni 🙂 Wprawdzie teraz jest lekki plus (a w momencie gdy to piszę, pewnie jeszcze pada deszcz) ale przynajmniej mamy bardzo solidną podstawę i dużo śniegu na trasach i poza nimi. Ekscytacja sięgła zenitu, gdy w końcu mogłem objeździć moje stare-nowe-kolejne Atomic Beta SL9.12 Rezultat testów mógł być tylko jeden. O matko, jakie to wspaniałe. O jeju jak to zajebiście skręca. O jprdl jak to wchodzi na krawędź. Po raz kolejny zacząłem się zastanawiać dlaczego nie zmieniłem nart wcześniej 🙂 Ile to można mieć radości za jakieś tam 300pln na OLX i 140pln za serwis u Szafrańskich 🙂 Z Tadeuszem nie ma jednak tak łatwo. Żodyn tam skręt cięty i inne tego typu fanaberię. Oranie pół-pługów, javelin turn i skrętu krótkiego do skutku. Jedynym warunkiem wyjścia z tej pętli while(); jest poprawna technika narciarska i nie ma tam w środku żadnego innego break; Jest za to mnóstwo continue; tu i ówdzie. Wspominałem o tym w poście ze stycznia i napiszę to tym razem bez żadnej wysublimowanej stylistyki. Szkolenie u Tadeusza Skowrońskiego opiera się na wykonywaniu bardzo dużej ilości różnych ćwiczeń. Oczywiście, w dalszym toku nauki więcej jest sekcji "follow the leader", czyli jazdą gęsiego za Tadeuszem. Podstawą są jednak zawsze ćwiczenia, które czasami bywają naprawdę fizycznie meczące. Tym razem mam duże szczęście, bo przez większość czasu jestem z Tadeuszem sam. Po 2 do 3 godzinach treningu sam na sam z instruktorem człowiek jest dosłownie padnięty. Żeby jednak oprócz zakwasów mieć jeszcze cukierka, postanowiłem wyjść dzisiaj na wyciąg wyjątkowo wcześnie. W nocy był mróz, niebo bezchmurne, czyli jest szansa na twardą trasę. No cóż, chyba się domyślacie do czego dąże. Na chwilę obecną moje rekordy wyglądają następująco: Maksymalna prędkość chwilowa: 87 km/h Maksymalna prędkośc średnia: 44km/h na odcinku 2.43 km I tak. Oczywiście zgadzam się, że jazda z prędkościami pod 90km/h może być już nieco niebezpieczna. Przyznaje się otwarcie, że przy tej prędkości było to już nieco na granicy mojego panowania nad kierunkiem jazdy, zdolnością i siłą do wykonywania manewrów itp. Jechałem jednak na pustej trasie, na której nie było nikogo innego. W sytuacji bum nie zderzył bym się z nikim i nikomu nie zrobił krzywdy. Fakt, że problemem było by, kto miałby wezwać pomoc, lecz po prostu chciałem sprawdzić siebie i narty. Przynajmniej było fajnie 🤩 Ogólnie jeżdze raczej nie szybciej niż 70km/h i obecnie staram się utrzymywać jak najlepszą średnią a nie gonić na zabój. Przy takiej prędkości jest całkiem fajnie, ja panuje nad wszystkim i jestem w stanie się awaryjnie zatrzymać. Pogoda jest tutaj nieco gorsza niż w styczniu. Dużo cieplej, często pochmurnie. Pierwszego dnia gęsta mgła znacznie ograniczająca widoczność i utrudniająca jazdę. Dzisiaj rano, jak wspomniałem piękne słońce i bezchmurne niebo. Po godzinie 12 wzrost zachmurzenia do 4/8 oktana a następnie do pełnych 8/8. Przelotny opad lodowej kaszy a potem deszczu. Jutro, niestety tragedia 😞 Rano ulewny deszcz, który ma zanikać dopiero około południa 😞 Wracamy dopiero w sobotę ale już mogę stwierdzić, że ten sezon to dla mnie przełom niemalże kopernikański. Moja technika z końca listopada a obecnie, to przepaść tak wielka, że w zasadzie nie znajdująca metryki do jakiegokolwiek porównania. Plany szkoleniowe na przyszły sezon są nie mniej ambitne i oczywiście Tadeusz jest ich elementem. Poniżej trochę zdjęć z dzisiaj i wczoraj. Jest też film nagrany przez @Tadeoz moich ćwiczeń skrętu długiego /// ///// ////// ///// ////// ////// ////// ////// ///// //////
    9 punktów
  38. Zwardoń, dzięń 1... Poranny "sztruks".. "TO" zrobiło nam dniówkę... (w oddali Rybelek ujeżdżający "TO")
    9 punktów
  39. cze Podsumowanie wyjazdu. Udało się pojeździć 5,5 dnia, przy obecnych warunkach pogodowych, uważam to za dobry wynik. 4 ośrodki odwiedzone, Top warunki Moltek i ostatni dzień Turracher Höhe. 3 dni pogody słonecznej i po jednym dniu mgła/deszcz/super opad śniegu. Towarzystwo super. Ostatni dzień na THöhe na równi z Moltkiem, a pogody i warunki skrajnie różne. ostatni dzień z przygodami, jeździliśmy do zamknięcia na THöhe. Ja ostatnią godzinę tłukłem ściankę przy dolnej stacji (czerwona 5), syn z kolegą snow park przez cały dzień, ostatni wyjazd to wybłagali u obsługi, bo już wszystko zwinęli😀. O 15.00 na górze to był armagedon pogodowy, strasznie wiało a opad taki że świata nie było widać. Dlatego jeździłem dół. Tak ja wyglądałem Tak syn, ale banan jest😀 i czerwona 5 z góry, zdjęcie spłaszcza, a i muld ze świeżego nie widać, super śnieg i fajna ścianka, choć krótka. Ale to nie koniec przygód. Spakowaliśmy się i w drogę. Niestety tak zasypało drogę, że zamknęli wszystko do 20.00 (wjazd i wyjazd do miasteczka). Wg Google to nasze 34km do domu to 2.40 min. Taki korek. Jakiś wypadek po drodze, służby nie mogły przejechać, więc policja zamknęła drogę. Pogadałem z nimi i delikatny fuckup wyszedł, bez łańcuchów nikogo nie puszczą. No oczywiście my wszyscy 4x4 (Octavia, Superb i GLC), ale łańcuchów zero. Ja wylajtowany, powrót z kolejki na parking i poszliśmy szukać miejscówki do przeczekania/spania. Najpierw na stacji przy kasach fajna poczekalnia, skórzane sofy, automat z kawą, toalety. Super można spać do rana, opady miały być do 4.00. Ok. 18.00 poszliśmy coś zjeść do knajpy, całe szczęście że a) poznałem kelnerkę, Polkę za dnia b) z rana właściciela tejże knajpy i hotelu Kornock. Po 16.00 wszędzie wszystko zarezerwowane!!!! Kelnerka nam zorganizowała stolik na 45 minut. Tu ciekawostka, po 16.00 nowe menu, tzn to samo ale ceny +50%😒. Za dnia kotlet 18 Jurków, po południu 34 Jurki. MASAKRA! Oczywiście nikt z nas nie patrzył na ceny. Po kolacji chcieliśmy wrócić do poczekalni, niestety zamknęli, a miała być otwarta całą dobę. Tu się przydał poznany właściciel, pozwolił nam przeczekać w lobby, hotel full wypas. Siedzieliśmy tam do 22.00. Właściciel zadzwonił, dopytał, droga otwarta, jedziemy. Problemy już na parkingu, bandy usypane przez pługi, straż co chwilę kogoś wyciąga, laweta jeździ jak wściekła zwożąc samochody, taxi zbiera ludzi porzucający swoje samochody… kosmos. Jednak Suv, to Suv. Wyjechałem bez problemu, niestety osobówki nasze już nie. Ogarnięcie łopaty z pobliskiego parkingu, wypychanie i wszyscy stoją na drodze. W międzyczasie telefon do zarządzającej naszymi apartamentami, że są problemy logistyczne, a że jesteśmy tam enty raz zamiast do 9.00 mieliśmy pozwolenie pobytu nawet do niedzieli (sobota cała gratis, niedziela dodatkowo płatna). Ja idę na pierwszy ogień. Na rogatkach spoko, nie ma policji, więc jadę. Plug jeździ tam i z powrotem, ale przy takim opadzie to jak malowanie Golden Gate. Po 2 km niespodzianka. Policjant sprawdzający łańcuchy. Rżnę głupa, że nie wiem o co kaman. Nie ma zmiłuj, nawrotka. Nie puści nikogo bez łańcuchów. My to pikuś, gość w pseudo Suv-IE jeździł tam i z powrotem, zjechać mu nie pozwolił, a wyjechać nie dał rady. Policjant stwierdził, że brak łańcuchów to nie jego problem, bo to są góry - miał rację oczywiście. Nawrotka i znowu problem. Wszystko tak zasypane, że nie ma gdzie zaparkować. Ja wjechałem, reszta się bała. Zatrzymałem pług, facet bez problemu nam zrobił miejsce dla trzech samochodów. Spanie w samochodach do rana. Kolega w Superbie miał paliwa na styk, więc przepakowanie nart do jego samochodu i spanie wszystkich w dwóch samochodach. 4-ka dzieci i 4-ech dorosłych. Obudziłem się o 1.00, koledzy już dyskutowali na zewnątrz. Jedziemy. Tym razem pierwszy superb, bo ja już bym dostał czapę. Kolega z żoną pojechał, dzieciaki zostały ze mną. Zadzwonił że da się zjechać, ale powoli. Znowu zaczął się spory opad, nie było czasu. Kolega z rodziną pierwszy, ja ostatni. No droga niby odśnieżona, ale stromo i śnieg na drodze. Rano była wiosna, w nocy bandy z 1,5 m. Kolega wymiękł, stwierdził, że nie da rady. Zabrałem chrześnicę do siebie i ogień 30km/h 😀 na dół. Na tempomacie, sam hamuje. Na największej stromiźnie było grubo, ale to taki wertical zakrętowy, ale i tak jechałem bokami😉. Jakoś zjechałem. Generalnie to sypało nawet na dolinach, ok. 2.00 byłem na kwaterze. Znajomi wrócili o 8.00. Szkoda że nie mam zdjęć z ich powrotu, koleżanka robiła, pogoda bajkowa, spadło chyba z metr śniegu, ja 3x odśnieżałem samochód, za każdym razem to było 20- 50cm śniegu (to po nartach). Łańcuchy kupuję😀. Zdjęć nie robiłem, bo miałem resztkę baterii, dopiero w samochodzie podładowałem. Syn całą wyrąbał na stoku, bo kręcili filmiki ze Snow Parku. zajebista przygoda. Tu nie spaliśmy😀, tylko obok, a raczej naprzeciwko. Pozdrawiam
    9 punktów
  40. Dziś był jeden z najlepszych dni w sezonie. W nocy oraz wczesnym rankiem spadło jakieś 10 cm puchu, który pokrył bardzo dobrze przygotowane trasy Kals-Matrei. Przez pierwsze dwie godziny jeździło się bajkowo. Śnieg wysypujący się z oświetlonych słońcem chmur jak z bajki.
    9 punktów
  41. Cze Po wczorajszej wieczornej „naradzie” padło na Nassfeld ze względu na pogodę. Lampa cały dzień. Ludzi w sroc. Jeszcze tyle nie stałem do wjazdu na parking. My oczywiście dalej na P1 pod Gartenkofel, Główny parking do gondolki nie dla mnie. Nie zdążyłem zrobić zdjęcia, ale generalnie zielono, a 80-ka szeroka może na 2 ratraki, dolna ścianka trochę szersza. O 12.00 to pewnie rzeź niewiniątek tam będzie😉. fota z boku dzisiaj na tapecie nowe deseczki na początek 4-ka na rozgrzewkę, potem 2x ścianka na Gartenkofel taka ze 150m i w końcu moja ulubiona jedyneczka. Rano twardo. Na jedynce już się dogadałem z nartami, że to ja prowadzę😀. Jazda z synem do 12.00 bez cyrtolenia się, 4-ka, 1-ka, 40-stka, 45-ka, wyjazd na Kofel center 23 i 25 dojazd do 40-ki i tak 2x. Łydy bolą bo śniegi różne, muld w sroc. po lewej ulubiona 1-ka 12.00 przerwa, taka lampa że siedziałem z piwkiem w kasku i goglach😀. Młody zabrał Kastle i 1,5h go nie było. Siedziałem i obserwowałem ściankę dojazdową. Masakra. Co się tam działo. Na 100 narciarzy 1 potrafił tam zjechać😀. Pojeżdżone, idę na naradę😉. pozdrawiam
    9 punktów
  42. Dzisiaj Czantoria dla wytrwałych, śnieg mokry ciężki i od 10 deszcz ale nie będę narzekać trzeba było tylko odpowiednią linię wybrać żeby omijać niespodzianki 🤪 Na wyciągu poznałem ojca naszego skoczka narciarskiego Pawła Wąska opowiedział co nieco o naszej kadrze,nie będę cytował 🤣 Bardzo dobry narciarz miło było patrzeć jak śmiga. Obsługa mówiła że być może jutro już nie ruszą. Na koniec sprawdziłem ślizgi i o dziwo nie było żadnej ryski 😁
    9 punktów
  43. Ten nie popełnia błędów kto nic nie robi. Przedstawiam przekrojowe wycinki naszej jazdy w Zwardoniu. Byliśmy trudnymi uczniami, ale na pewno sympatycznymi. Trzy filmy. Moje jazdy, Rafała i Natalii. Nie są to powyrywane z całego wyjazdu najpiękniejsze skręty ale te totalnie zepsute też. Natalia jeździ prawie jak @Adam ..DUCH… szczególnie na Stożku w Wiśle…też ją wynosi w świerki 🤣 tylko nie nabawiła się przy tym żadnego urazu psychicznego 🤣🤣. Rafała też pognało w siatki. Tylko ja dałem plamę, bo mnie nigdzie nie poniosło. Swoim zachowawczy stylem czasem na dwa razy brałem ściankę ale z kontrolą adekwatna do wieku. To był kapitalny wyjazd. Niby pogoda nie dopisała, ale w sumie ani raz nas solidnie nie zlało. Żałuję nieco tej lodowej skorupy na ćwiczeniach … jednak włącza się ostrożność. Mamy nadzieję jeszcze pojeździć w tym sezonie dlatego proszę o uwagi, szczególnie instruktorów @Adam ..DUCH, @Mitek, @tyrpoos_ski, @Marxx74xxx , @PSmok. Pozdrówka 😉
    9 punktów
  44. Dziś przerwa od szkolenia … Szkola życia … Stozek Wisła ❤️❤️❤️❤️❤️ Klimat niesamowity. Kto był, to wie. Nachylenia zacne. Rano było twardo pod spodem a na to 20cm puchu. Teraz puch robi się ciężki. Radal carvinguje miedzy odsypami, Natka się męczy, ja w sumie też ale miękka jazda, zejścia nisko, wyjścia wysoko, generalnie trzeba bardzo miękko na nogach. Niestety na dole już puszcza nie hamuje wrednie. Doświadczenie kolejne.
    9 punktów
  45. Cze Z soboty, krótko, bo mi przypadkiem wpadło. Żona chciała sobie filmik nagrać, a że nie jestem mądry, to miałem cichą godzinę potem, czyli przesrane. Mina Żony bezcenna 😉 pozdro
    9 punktów
  46. A ja dzisiaj jeden ze standardowych bliskich stoków, Mosorny. 4 h od samego startu krzesła, początkowo dużo sztruksu do wyboru, ale też kryształkowa kasza, więc z trzymaniem różnie. Ludzi od 10 niemało, choć względnie kontrolnie, po 11 nawet nieco mniej. Kolejki nie było w zasadzie. Lampa cudna, potwierdzam wczorajsze obserwacje, że nawet 2 lampy.
    9 punktów
  47. Start sezonu w Meander Oravice. Na stok docieramy późno, bo na 13:00. Ten trzyma się całkiem nieźle. Śniegu mało, odrobinę jednak więcej jak przed rokiem o tej samej porze. Uruchomiona jest jedna trasa więcej niż w analogicznym czasie rok wcześniej. Dziś lampa. Stok tak się trzymał. Śniegu mało. Jazda do zachodu słońca. Widok na stok. c.d.n.
    9 punktów
  48. Cze Chwilka czasu, więc odnośnie rozkminek teoretycznych. Zacząłem skręcać ze stóp, troszkę musiałem tym myśleć na początku, ale nie długo. Owa rotacja stopy. Dodatkowo trochę więcej kompensacji niż NW. To odciążenie jest odczuwalnie szybsze jeśli chodzi o zmianę krawędzi. Wszystko się zaczyna pomału układać. Na Litwince przy zlodzonym stoku zauważyłem niesymetryczność skrętów, albo czegoś tam w moich skrętach, bo w prawo na lewej zewnętrznej całość idzie dobrze, narty jadą jak chcę, w drugą stronę już muszę się skupić, coś z ułożeniem ciała jest nie tak, na śniegu tego nie zauważam, tylko na bardzo twardym podłożu. PX-y to super narty - takie długie slalomki, nie boją się prędkości a i są bardzo skrętne. Mankament to zbyt duża czasami elastyczność i trzymanie na betonie czy lodzie jest duuużo słabsze niż na SL (z blachami etc.). Przekonałem się o tym na Litwince, gdzie z Piotrkiem wystartowaliśmy ja na PX-ach on na Brahmach. Po jednym zjeździe i zmiana na nowy, twardszy i ostry zestaw. Dla mnie jazda po tym zlodzonym stoku była łatwa, ale też obnażała wszelkie mankamenty jak choćby nieco słabszy skręt w lewo (musiałem przy nim myśleć 🙂). W Madonnie odważyłem się czarne jeździć na krawędziach, oczywiście po szerokości, z rana jak były w świetnym stanie, a jedna z nich praktycznie cały dzień była w idealnym stanie bo graniczyła z poletkami do nauki jazdy i mało kto tam jeździł. Równo nachylona, stroma ale dość krótka i z wypłaszczeniem na końcu. Pierwszy zjazd był straszny, ale potem to nawet zdecydowanie skróciłem skręt, bo narty trzymały dobrze i w sumie to nie było aż tak stromo. Fota poniżej, ta trasa na wprost po prawej stronie krzesła. Nawet film mam krótki (sory za jakość, ale YT tak sam od siebie obniża) - przypadkowo kolega kręcił widoczki i gdzieś tam się załapałem. Czerwona treningowa, często była zamknięta, no bo treningi się tam SL/GS odbywały - młodzieży. Fajne jednostajne nachylenie, zawsze perfect przygotowana, bo był orczyk i nikt nią nie jeździł. pozdro
    9 punktów
  49. Tadziu,choć jak wiesz już wracam do domu,chcialbym Ci jeszcze raz podziękować za Twoje sokole oko,cierpliwość,jak i prosty przekaz teorii z Twojej kopalni wiedzy a jak dodam domowy klimat bez napinki ( tu również dzięki panowie Krzychu i Przemo 💪) to taki wyjazd szkoleniowy staje się mega wartościowym doświadczeniem. Dziękuję panowie. A dla tych co się zastanawiają czy warto uczyć się pod okiem @Tadeo to napiszę tylko tak; to narciarz przez DUŻE N ,świetny instruktor jak i wspaniała osobowość !!! I nie tylko Ci na początku powinni korzystać z usług Tadeusza ale również Ci którzy uważają siebie za dobrych narciarzy a „szkoła podstawowa” jak to mawia Tadzio w lesie …. ps. @KrzysiekK tobie również dzięki że w odpowiednim momencie zadałeś pytanie; ten Tadeo? Szybko sprawdziłem tego pozytywnego dzika w necie a później już sprawy potoczyły się ekspresowo! Dzięki @Tadeo 😉 Jeszcze raz dzięki ,żyj w zdrowiu,uwazaj na siebie bo narciarstwo szkoleniowe potrzebuje takich osób jak Ty. Trzymaj się cieplutko i do następnego szybkiego.
    9 punktów
  50. Wybierałem się tam kilka lat, aż w końcu udalo sie skrzyknac kilka osob..... Pierwszy dzień (raczej popoludnie) -przełom Dunajca z Niedzicy przez Sromowce, Czerwony Klasztor do Szczawnicy. Powrot przez Starą Wies Spiską. 22km w jedną stronę, 33 w drugą, spacerowe tempo. Po polskiej stronie nowa ścieżką na odcinku do Sromowcow, kręty, ciekawie poprowadzony asfalt. Po słowackiej- nowa nawierzchnia betonowa... cóż... obie bardzo wygodne ale pasują jak pięść do nosa do terenu. Już jakiś szuter byłby sensowniejszy. Dzień drugi - VeloCzorsztyn, czyli wokół jeziora. Trasa niezwykle malownicza i widokowa. Urozmaicona ale dość łatwa, z jednym powazniejszym podjazdem pod Falsztyn. By nie było zbyt łatwo dołożyłem kolegom na zakończenie podjazd pod wies Czorsztyn i przełęcz Osice. Razem 47km. Pogoda wymarzona, 20-25 st z poranną mgłą w dalekimi widokami w ciągu dnia. Trasy dla każdego, również z dziećmi i przyczepką.
    9 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...