Cześć
Każde polski miasto jest do przejechania na rowerze w godzinę - więc mnie więcej tyle samo co samochodem. Więc po co jeździć samochodem?
Oczywiście np. chłopaki ode mnie z pracy muszą bo są dostawcami. Mnie osobiście zadziwia głupota ludzi twórców ograniczeń drogowych. Idea jest jakby słuszna bo ograniczenie ruchu samochodowego, przerzucenie go na transport oraz np. właśnie rowery jest logiczne i energetycznie spójne.
Ale. ograniczenia np. absolutnie nie uwzględniają konieczności realizacji wszelkich dostaw, które są niezbędne. Przepisy trzeba łamać bo inaczej wykonanie pracy jest niemożliwe. Co ciekawe, służby o tym wiedzą i - jak mogą - przymykają na to oko, bo też logicznie myślą. Niestety twórcy i grupy nacisku nie myślą.
Te grupy nacisku zresztą - myślę o grupach rowerowych - to często banda krótkowzrocznych oszołomów i panienek odzianych w bawełnę, które szermują hasłami na prawo i lewo a jak przyjdzie co do czego to pierwsi ładują dupę do fury bo... to przecież daleko i pada.
Czyli klasyka:
zróbcie nam w miastach ścieżki rowerowe bo to ekologiczne i zróbcie nam asfalty do samego jeziora czy góry bo inaczej się nie dostaniemy a chcemy obcować z przyrodą - obłuda i kurewstwo po prostu.
Pozdro