Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.12.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. Na południu byłem krótko bo tam nie ma za bardzo gdzie jeździć no i mamuśki opanowały tłumnie 😁. Otwarte niebieskie aż na dół. Jedna czerwona na Zadnym Derešu. Ścianka na hotelowej zamknięta. Dlaczego tylko slovaki wiedzą bo kupy śniegu na wysokość lancy. Pomiędzy kupami fajna jazda
    7 punktów
  2. No cóż Jasiek? Samo życie.... Mój pierwszy dzień w tym sezonie udany, że ha! Pogoda miała być byle jaka, a tymczasem Słonko dopisało. Warunki śniegowe super, ludzi niewiele, widoczność i kontrast znakomite - nic tylko jeździć... 🙂! Jedyny minus, to niewielka ilość otwartych tras, ale to tak zwykle na początku sezonu nie tylko na Chopoku. Pojeżdżone 5h i czuję trochę kopytka. Cóż, pewnie po prostu odwykły od tego rodzaju ćwiczenia... No, nic to. Jutro tego samego, bo prognozy fajne. Pozdr4all 🙂!
    6 punktów
  3. dla mnie to każdy nowy dzień na nartach jest najlepszy bo nigdy nie wiadomo czy nie będzie ostatnim
    5 punktów
  4. Niewątpliwym powodem do dumy i swego rodzaju sukcesem była realizacja zlecenia, które dostałem od Szczyrkowskiego Ośrodka Narciarskiego SA, znanego pewnie bardziej jako Szczyrk Mountain Resort https://www.szczyrkowski.pl/. Dla osób, które mnie znają nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że oczywiście chodziło o zamontowanie stacji pogodowej 🙂 Jest to skrojona na miarę i potrzeby ośrodka stacja, zamontowana na Hali Skrzyczeńskiej, na górnej stacji kolei gondolowej z Czyrnej. Co ciekawe nie chodzi tu głównie o pomiar temperatury i wilgotności, co wydaje się najważniejsze dla działania ośrodka narciarskiego. Tu, najważniejszym pomiarem jest kierunek i siła wiatru, przede wszystkim z myślą o pracy samej gondoli. Oczywiście Leitner zabudowuje tam odpowiednie czujniki, jednak: Znajdują się one na trzech słupach, przy czym najwyższy dwa słupy przed górną stacją. Jest to wewnętrzny pomiar dostępny tylko z automatyki wyciągu. Leitner nie udostępnia dokumentacji i żadnych interfejsów umożliwiających pobór pomiaru. Żeby sprawdzić siłę wiatru trzeba pójść do sterówki, włączyć zasilanie do szaf sterowniczych i zobaczyć co pokazuje system na monitorze. Moja stacja jest oczywiście dostępna za darmo dla wszystkich w Internecie 🙂 Jeżeli więc ktoś będzie głośno narzekał dlaczego gondola nie działa, albo dlaczego gondola jedzie bardzo wolno, albo dlaczego rzuca, czy w końcu dlaczego wyciągowi muszą ręcznie przepychać gondole przez górną stację, to będzie mógł skonfrontować swoje roszczeniowe podejście z danymi pomiarowymi 😆 Halny w Beskidach ma swoje zdanie o narciarzach i lubi pokazać, że to siły natury stawiają tu kropkę nad i. https://szczyrkowski.pogoda.cc/ https://pogoda.cc/pl/stacje/szczyrkowski Jeżeli porywy wiatru dochodzą do 20m/s, to ogólnie obsługa przerywa pracę wyciągu. Niewiele wyżej jest już zabezpieczenie siedzące w automatyce Leitnera, którego nie da się w żaden sposób pominąć. Oczywiście wszystko jest tam na bieżąco rejestrowane i w razie ups. daleko szukać nie trzeba będzie 🙂 Ogólnie sama zasada działania napędu Leitner Drive jest turbo ciekawa. Na stacji napędowej tej Gondoli nie ma żadnej przekładni mechanicznej. Działa to podobnie do np. gramofonu direct-drive albo stacji dyskietek. Na osi koła napędowego znajduje się drugie koło będące wirnikiem, z bardzo dużą ilością silnych magnesów neodymowych po obwodzie. Na stojanie znajdują się uzwojenia par biegunów. Przetwornice sterują uzwojeniami w taki sposób, że wypadkowe pole magnetyczne obraca się dookoła koła i niejako ciągnie koło za sobą. Oczywiście napęd ma gigantyczny moment obrotowy, a taka konstrukcja pozwala na wyeliminowanie drogiej przekładni. Zasilanie też jest bardzo ciekawe. Leitner opracował samodzielnie swoje przetwornice, które mają budowę modułową. Jedna szafa dostarcza ponoć ok 100kW mocy i można je łączyć równolegle wedle potrzeb. Nie wiem jaka czarna magia tam jest odprawiana, że kilka szaf działa przy takich mocach równolegle, ale jest to turbo - ultra ciekawe 🤩 A bo my mieliśmy tutaj o stacji pogodowej, a nie o firmie na L 🙂 Stacja bazuje na profesjonalnym, ultradźwiękowym anemometrze Lufft Ventus-X. Bardzo drogim i najwyższym z serii tego producenta. Nie posiada żadnych części ruchomych, za to posiada magnezowo - aluminiową obudowę podgrzewaną grzałką o mocy 240W 🙂 Dzięki temu jest w stanie pracować przy bardzo silnym mrozie i w warunkach silnego oblodzenia i oszronienia. Każda sztuka tego czujnika jest indywidualnie wzorcowana w tunelu aerodynamicznym i posiada wydane na numer seryjny świadectwo kalibracji 🙂 Z innych narciarskich pomiarów, to jest tam termometr. Rezystancyjny czujnik PT1000 w dedykowanej obudowie przeciwsłonecznej i z połączeniem 4 przewodowym 🙂 //// //// //// /// /// ///// //// ////
    5 punktów
  5. Kraków ma specyficzne poczucie humoru.
    4 punkty
  6. W tamtych okolicznościach przyrody pewnie będzie Wam szkoda sił na tany. Z Trzech dolin polecam odwiedzić tę czwartą: Orelle. W Courchevel masz lotnisko ( tylko dla orłów) i Rosjan bardzo dobrze zaopatrzonych. To olbrzymi teren można się nieco pogubić a wycieczki wymagają sporo czasu.
    3 punkty
  7. Cuda się zdarzaja. Pamiętam raz na czerwonym Tyliczu, na tej bocznej fajnej trasie … wypiłem herbatę i wpiąłem się. Kliklo normalnie … z rozmachem daje z łyżwy i … o małom nie wyjebawszy na jakieś koromysła. Od tego czasu wszyscy po wpięciu podskakujemy synchronicznie ..
    2 punkty
  8. Szymek, myślałem raczej o osobach uczących się, gdzie w tych trudniejszych warunkach jeżdżą wolniej, a jak odsyp pociągnie nartę na małej prędkości ..... Twarde stoki zwykle odsypów nie mają. A z własnego doświadczenia, już pisałem. Nastawy na poziomie 15 din u mnie przy pierdolnięciu były nieodczuwalne - wiązania zadziałały wyśmienicie. Bez szkód, jedynie na honorze 😉. 2 x samoistnie mi się odpięły. Raz zjazd na nartach Żony i wywrotka - bark to mnie chyba z 1,5 roku bolał, a drugi raz - jak kupiłem używane i chyba poprzedni właściciel spuścił na zimę wiązania - nie sprawdziłem i od razu gleba (w obu przypadkach odpięły się obie narty). Zbyt wysoki DIN do warunków i jazdy - jazda przy trasie po muldkach z Chrześnicą i narta wjechała mi w pętlę zrobioną przez zasypany krzak, a ja zerkałem wówczas w górę czy Tośka jeszcze jedzie. Narta się wypięła, ale kolano dawało we znaki chyba z 3 miechy. To poczułem i to mocno. No i chyba byłeś w ZW jak mi się odpięła, na szczęście podczas jazdy na wprost. Nawet nie mam pojęcia jak to się stało i co było tego przyczyną. Może śnieg pod butem, nie wiem. Myślę, że z czasem jesteśmy sami sobie dość dobrze dopasować siłę do naszych potrzeb. pozdro
    2 punkty
  9. Mam wrażenie że son wyłącza przy 20 km/h. Przy takich m/s to można zejść na wodę z jakimś fajnym nie za dużym żagielkiem 🙂
    2 punkty
  10. Jak ja sie cieszę, że nie jestem "wszyscy"
    2 punkty
  11. Dlatego ewakuowałem się potem na Efke, bo na B zrobiło się tłoczno. Miałem dziś banana o 4 rano na twarzy, bo prognozy pokazywały mgłę na CG, a tu niebo bezchmurne, co się utrzymało w ciągu dnia. Dziś trafiłem na relację CG na FB, foto via Ski Online. Materiał kręcony przy górnej stacji Luxa, około 8 rano, godzinę przed otwarciem ON:
    2 punkty
  12. Czarny groń śniegowo i przygotowaniem prawie perfekt ale zaliczyli wtopę bo awarii uległa górna kanapa i do 12:30 jak kończyłem to wszystko obsługiwała dolna czyli dostępna czerwona i 3/4 trasy niebieskiej zjazdem nartostradą przez las. Do godziny 10 bez kolejki później na 2...3 minuty czyli na bieżąco można powiedzieć.
    2 punkty
  13. Mało jest opinii na temat tego ośrodka i całego regionu. Postanowiliśmy tam pojechać, bo miało być blisko i taniej,650 km z Katowic. W Gosau witają nas przepiękne widoki i masy śniegu, no i nadal sypie, miła właścicielka pokazuje nam bardzo ładny apartament po kapitalnym remoncie , 56 m kw. 3 pokoje pełne wyposażenie, a z balkonu widok jak w bajce, a to wszystko za 20 Euro od osoby, czyli cenę jaką chciano od nas za nędzny pokoik w Bukowinie. Jako wartość dodaną apartamentu mamy kartę Salzkammergut ,uprawniającą nas do darmowych przejazdów autobusami w regionie, zniżki na termy,baseny ,kopalnię soli i inne atrakcje w okolicy. Dostajemy też ogrzewaną szafkę na sprzęt pod stokiem w Gosau. Jeszcze nie byliśmy na nartach, ale okolica i gościnność tak nas urzekają, że od razu przedłużamy pobyt o jeden dzień , prognozy na kolejne dni są obiecujące.   Ośrodek narciarski Dachstein West ,z pewnością nie jest to miejsce dla pochłaniaczy setek kilometrów tras i wysokogórskich jeźdźców, według różnych danych jest tu 50-70 km tras narciarskich ,z czego te pierwsze wydają mi się bardziej zgodne z prawdą. Jak dla mnie wystarczy nawet na dłuższy wyjazd. Cały ośrodek jest pięknie położony wśród wysokich szczytów i jezior regionu Salzkammergut. Trasy znajdują się na wysokości 750-1620 m .npm. mimo to, rzadko bywają tu problemy ze śniegiem ,a i ponad 2 metry nie jest tu czymś dziwnym. Jeździmy od poniedziałku, zaczynamy w gęstych opadach śniegu ,ale każdy kolejny dzień jest lepszy,a od środy mamy już lampę, lekki mroźik i świeży puch. Startujemy z Gosau na górę wywożą nas dwa szybkie krzesełka,mamy możliwość zjazdu dwoma długimi trasami,z kilkoma bocznymi wariantami, trasa nr 2 do Gosau ma tarasowe ułożenie stromy początek ,wypłaszczenie w środkowej części i wymagający dolny odcinek. Trasa wzdłuż gondolki do Russbach ,to świetna długa, czerwona ,szeroka trasa ,nie było dnia bez kilku zjazdów na rozgrzewkę i kilku na koniec tą trasą.Dalej przenosimy się orczykiem na Edtalm gdzie mamy dwa krzesełka obsługujące kilka wariantów zjazdów trasami 4 i 5 nie są to długie trasy,ale ładnie położone i ciekawe. Dalej przenosimy się trasą 9a pod gondolę Zwieselalm,to malowniczo położony długi zjazd z pięknymi widokami na szczyt Dachstein i dolinę oraz jezioro Gosau. Gondola wywozi nas na najbardziej malowniczy punkt ośrodka ,skąd mamy możliwość najdłuższego zjazdu o największym przewyższeniu trasą 9 ,lub kilku krótszych położonych na otwartym terenie powyżej lasu,trasami 10 i 11 ,jedna z tras przez cały nasz pobyt pozostawała nieratrakowana ,co dawało możliwość zabawy na rozjeżdżonych muldach,jest tam też sporo otwartego terenu ze świeżym puchem poza trasami. Orczykiem przedostajemy się do górnej stacji gondoli Donnerkogelbahn ,na dół biegnie długa czerwona trasa 17 ,początkowo wąska i kręta ,dalej przechodzi w szeroką polanę,stąd już tylko jeden wyciąg dzieli nas od Annaberg ,czyli ostatniej stacji narciarskiej huśtawki, są tam dwie solidne czerwone trasy 18 i 19 obie ciekawe, zazwyczaj puste, byliśmy tam sami, jedyną wadą są wolne niewyprzęgane krzesełka. Całą huśtawkę można spokojnie pokonać w ciągu jednego dnia i przy okazji pojeździć na innych trasach w ośrodku, jest kilka tras na których mógłbym spędzić cały dzień nie nudząc się ,jest snowpark, slalom z pomiarem czasu, trochę terenów do freeride ,pomiar prędkości ,przedszkole narciarskie ,szkółki etc. Bardzo fajny spokojny, śnieżny region, pięknie położony ,szkoda ,że od tego roku karnet nie obejmuje ośrodka Loser Altausee ,bo wygląda ciekawie, ale obejmuje jeszcze kilka mniejszych terenów narciarskich i Krippenstein, o tym później. Załączone miniatury
    1 punkt
  14. Cześć Prerelease?? No to nie wiem. Natomiast zgadza się, że jak dobrze stoisz to ciężko żeby wiązania nawet słabo ustawione wypięły - prędzej wypnie w muldzie na nierównym śladzie orczyka. Natomiast wypięcie narty jak jadę i wiem, że nie powinna byłoby horrorem, zwłaszcza teraz gdy jeżdżę na zasadzie, że upaść nie mogę. Pozdro
    1 punkt
  15. i będzie kolejny cały sezon na Chopoku ? PS. fajnie Cię widzieć na forum
    1 punkt
  16. Maćku znasz moją argumentację na nie więc powtarzać się nie będę
    1 punkt
  17. Jak będziesz do 10.01.2026 to się spotkamy 🙂 pozdro
    1 punkt
  18. Szymek, choćby na przykładzie powyższym. Ustawienie wiązań to mocno indywidualna sprawa, jednak mocno powiązana z wagą, skorupa buta, umiejętnościami a także z podłożem po którym się jeździ. Jeśli ktoś ma obawy, a jak wiemy psyche mocno wpływa na jazdę, to niech ustawi wiązania książkowo. Ale przecież nie jest to trudne i w zależności od podłoża można je w prosty sposób regulować. Na każdym stoku znajdziemy śrubokręt krzyżakowy. I tak, na twardych warto podciągnąć nieco, bo jednak wywrotka na wskutek zgubienia narty będzie bardziej dotkliwa i niebezpieczna, a zwykle na twardych i równych podłożach jeździ się nieco szybciej niż zwykle. Oglądając zawody, np w zjeździe można zobaczyć jak zawodnik traci nartę w skręcie. Oczywiście to inny level, ale też mają inne wiązania. Tam nastawy są kosmiczne, a i tak może puścić. Czasami te uderzenia w jeździe na twardych, zmrożonych i nierównych podłożach może doprowadzić do takiej sytuacji. W miękkich śniegach, można nieco odpuścić, bo zwykle się jeździ wolniej, a upadek nie jest tak groźny, bardziej groźne jest nie wypięcie się narty, co się może zdarzyć przy wywrotce przy małej prędkości. Ja osobiście tego nie robię, ale nie widzę przeciwskazań. Jeśli komuś to uspokoi głowę, to czemu nie. pozdro
    1 punkt
  19. Nie jako narciarz 🙂 Ja nie szkolę komercyjnie. A towarzysko tylko czasami.
    1 punkt
  20. Od 6.12.2025 przez tydzień będę w 3Dolinach. Val Thorens.
    1 punkt
  21. Mądrze piszesz. W moim wieku jeszcze dodajemy, np. na spotkaniu iluś tam lecia matury: "spotkamy się za rok o ile... dożyjemy." 🙂 A propos jakości i wielkości ośrodków. Dla mnie wszystkie są super o ile można jako tako jeździć w nich na nartach i pogoda nie jest fatalna. Bo można mieć pecha, jak np. mój kolega, który wyjechał kilka lat temu do Zillertal i z wyjątkiem jednego dnia, resztę spędził na spacerach. Piździło i waliło śniegiem niemiłosiernie przez cały pobyt. I gdy porównam taki Ischgl do np. małego Donnersbachwald (to był mój pierwszy wyjazd alpejski z Polski w 1999 r.) to nie wiem który mi bardziej przypadł do narciarskiego gustu.
    1 punkt
  22. Dokładnie. Jeden z najlepszych, albo moze najlepiej zapamiętanych dni w życiu na nartach spędziłem na Skrzycznym. To były zdecydowanie najlepsze warunki w jakich jeździłem w Polsce. 6 stycznia rok chyba 2015 albo 2016. Pewnie gdzieś tutaj nawet jest relacja z tego wyjazdu. Pojechaliśmy z kumplami, żony zostały w domach bo było-30 stopni i pelne słońce trasy przez cały dzień idealne, ludzi niewielu. Bajka
    1 punkt
  23. Faktycznie teraz ten apartament kosztuje jakieś grube pieniądze. Ale patrząc na ceny noclegów, obojętnie apartamentów, czy hoteli do których jeździliśmy w Polsce, to ceny w Austrii wiele nie odbiegają. A juz na południu Europy nawet w wysokim sezonie jest często taniej. Piszę oczywiscie o noclegach w porównywalnym standardzie. Dla przykładu byłem na Wielkanoc I majówkę na Rodos. Tydzien w formule All inclusive w bardzo dobrym hotelu bezpośrednio przy plaży plus przelot, był tańszy od HB w hotelu w Pieninach gdzie kiedyś jeździliśmy. Z tego powodu jeśli chodzi o narty w Polsce, korzystam tylko ze swojej kwatery. Domek jest dobrze wyposażony, czysty przytulny i ma piękny widok z okna i z tarasu, a zimą nocleg kosztuje mnie okolo 10 zł od osoby 😁 Wracając do Dachstein West, to byl akurat bajeczny wyjazd, sniegu 2 metry i słońce I szkoda, ze ten zdjęcia gdzieś przepadły. Poszperam w starym laptopie i moze je odnajdę.
    1 punkt
  24. Przepraszam w Schladming byłem kilkukrotnie i nie wyobrażam sobie, żeby mógł ustępować "najlepszym" czymś poza wysokością. Ale akurat trafiliśmy na śnieżne zimy i fantastyczne warunki i słońce.
    1 punkt
  25. metrach na sekundę 🙂 Czyli 72km/h. Hala Skrzyczneńska jest bardzo mocno specyficznym miejscem. Z zasłyszanych relacji, ponoć wiało tam nawet do 150km/h. Nie uwierzył bym w to, gdyby nie to, że na drugi dzień czujnik namierzył porywy ok 100km/h 🙂 Jest to zadziwiające, bo Hala jest na północnych stokach Skrzycznego, a mówimy tu o Halnym, czyli wietrze południowym właśnie. Być może jednak odległość hali od grani i różnica wysokości jest taka, że rotor wytwarzany przez zawietrzną akurat wpada w to miejsce, rozpędzony przez efekt Venturiego na szczycie. Nie bez wpływu jest też fakt, że Małe Skrzyczne, Hala i okolice są terenem mocno odsłoniętym.
    1 punkt
  26. 1 punkt
  27. Cześć Standardowo wyłącza się mniej więcej przy 60km/h czyli blisko wartości podanej przez kol. Mateusza ale mogą być inne uwarunkowania. Zależy od kierunku, porywistości o typach wyciągów nie mówiąc ale 20km/h to prędkość, z która wyciąg normalnie pracuje (powinien pracować wyprzęgane krzesło lub krzesło z taśmą - bo to zależy z kolei od poziomu narciarzy na górce). Pozdro
    1 punkt
  28. też się cieszę że najlepsze austriackie ośrodki jeszcze masz do odkrycia 🙂
    1 punkt
  29. Pojechała bardzo dobry 1 przejazd - 9 plac. Praktycznie bez błędu. Na stromym najlepszy międzyczas. w drugim źle wjechała na najważniejszej bramce na strome i już nie wróciła do prędkości i rytmu. Spadła na 15
    1 punkt
  30. Rzeczywiście coś słabo tylko 1.5 sek. a tak poważnie to wczoraj słabo gs pojechała. Szkoda Maryny bo mogło być dużo lepiej.
    1 punkt
  31. To foto od @Marcos73 Słotwiny
    1 punkt
  32. Parę słów o dzisiejszej inauguracji sezonu. Po raz pierwszy zaliczyłem otwarcie nartowania w listopadzie, do tej pory otwarcia miałem w grudniu. Z tej słusznej racji spakowałem wczoraj do auta GSy, 2 pary butów, w tym nowy nabytek Head Raptor 140, oraz plecak na buty narciarskie. Plan zakładał podejście z buta wzdłuż trasy B, i zjazd pustym stokiem. Więc stałem w krainie ziemniaka o 4 rano, żeby we mgle jechać aż do Białej Wody, koło CG. O 4 rano rzut okiem na kamerki - jest OK, nie ma zapowiadanej mgły. I dzida, z postojem w Kłodzku na Maka i uzupełnienie kalorii. Droga generalnie OK, tylko na Białej Wodzie pojawiła się szklanka pod kołami, więc było ostrożnie. Na parkingu pod Lutorpedą o godzinie 7.10 i przy temperaturze -1 st C wyjątkowo pusto, stało tylko kilka kamperów. Szybkie pobranie sprzętu z auta, do plecaka na buty trafiły stare Head Vector i dzida z buta do góry. Nie byłem pierwszy na stoku, bo jakieś 20 minut po wyruszeniu przejechało koło mnie dwóch skiturowców. Doszedłem do miejsca, gdzie jest przejazd z trasy A, zaraz przed ostatnią ścianką. Rzut okiem na trasę A: nie była dośnieżana, wystaje trawsko i miejscami kamienie. Śniegu naturalnego jakieś 25-30cm. Uderzyłem z powrotem na trasę B i miałem farta, bo poszedł auto stop, a raczej skuter stop. I tak skuterem wjechałem na szczyt CG. Stąd widoki zacne, Dolina Kłodzka skąpana w chmurach, na górze niebieskie niebo, chmur brak. widoki o tej porze dnia rewelacyjne. Aż chce się żyć. Z plecaka wyjąłem buty narciarskie, zwykłe trafiły do plecaka i dzida na dół. Sztruks jak się patrzy, pierwszy odcinek w słońcu już na miękko, ale cała reszta mocno zmrożona. Pierwszy zjazd na nartach od 22.03.2025, więc na spokojnie. Po zjechaniu zmiana butów na Head Raptor, i mocowanie się z tymi plastykowymi imadłami przy zakładaniu, bo zdążyły się już w aucie ostudzić, a ja mam wysokie podbicie. Po 3 minutach było po wszystkim. Zakup karnetu w kasie i uderzyłem na Luxtorpę. Załapałem się na 5 czy 6 kanapę, kolejka o 9.00 na parenaście osób. Kilka zjazdów na odrdzewienie, potem poszło już znacznie szybciej. Po godz 10 pojawiła się kolejka do Luxa na dobre 5-10 minut czekania, wiec na takie dictum uderzyłem na orczyk Biba, a potem szybki zwiad na Efce. Po 2 godzinach trzeba było wracać do domu. A szkoda, bo widoki z samego rana zacne. Sports Tracker wypluł w totalu 27,89km, v średnia 12,9km/godz, v max 85,3 km/godz.
    1 punkt
  33. "Przy Twoich gabarytach brałbym narty szerokie pod butem tak aby Cię uniosły. 82 mm pod butem wydaje się rozsądnym minimum." Taka narta zdecydowanie nie nadaje się do nauki, chyba, że jedyne do czego dążysz to ślizganie się z góry na dól. To nie ma być narta do jazdy po głębokim śniegu więc po diabła jej wyporność? Może lepiej niech kolega przysposobi dwa snowboardy bo jest dość ciężki - z pewnością go uniosą. chyba do nieba. Co do dalszych zdań o butach to oczywiście pełna zgoda tym bardziej jak się nie ma pojęcia o odczuciach jakie powinny towarzyszyć dobrze dobranemu butowi. Pozdro
    1 punkt
  34. Cze Takim kalkulatorem, można się podeprzeć, szczególnie na początku tej drogi. I chyba moim zdaniem do pewnego momentu powinno się mieć niskie nastawy, wolna i statyczna jazda - bo tutaj chyba upadki są częstsze i bardziej kontuzjogenne, ale już przy wyższych umiejętnościach i prędkościach chyba gorsze dla narciarza i bardziej niebezpieczne jest samoistne wypięcie się narty. Przy szybkiej i dynamicznej jeździe w razie W i tak się wypną niezależnie od nastawów, nawet wysokich dostępnych we wiązaniach dla amatorów. Pewnie są tacy, co zgubią nartę po drodze i tego nie zauważą, ale większość zalicza spektakularną glebę. Wbrew pozorom, czasami to dużo nie trzeba siły aby narta się wypięła. pozdro
    1 punkt
  35. Jak na pierwszy dzień to otwarli dużo i przygotowali w miarę ok. Jest twardo ale na żyletki to warun idealny ☝️ Wystarczy bo już są tłumy a jeszcze ktoś dojedzie PS. ale te tłumy najczęściej siedzą we knajpie albo skaczą przy scenie w rytmie ums ums ums 😁 Super rozpoczęcie sezonu dało się super pojeździć. Pozdrawiam
    1 punkt
  36. Czy możesz to podeprzeć jakimiś badaniami czy innymi statystykami? Moim zdaniem DIN i początkujący to dość luźnie powiązanie. Początkujący chętniej ulegają kontuzjom statycznym więc np. 4 DIN może być dla nich niebezpieczne. Jednak, warto mieć we wiązaniach zapas typu 1DIN/10kg a i to może zabraknąć. Niektórzy na początku jeżdżą "siłowo" wiec może ich "wyrwać z wiązań" na z pozoru bezpiecznych ustawieniach. Równie niebezpieczne są niekontrolowane wypięcia co ich brak. Wolę skręcić w dół wiązanie z zapasem niż ma mi go zabraknąć. p.s. nigdy nie podejrzewałem siebie ( 79kg) o to, że będę kiedyś ustawiał wiązania na 11-12 DIN. Zwykle ustawiam przód na większą wartość a tył na mniejszą.
    1 punkt
  37. Oczywiście zawsze zjeżdżam i będę kontynuował z przyjemnością
    1 punkt
  38. Po co ta uszczypliwość? Nie mam żadnego doświadczenia więc wolę sie upewnić i zapytać osób bardziej doświadczonych. Nie ma Pan ochoty doradzić to nie ma przymusu tylko po co głupie przycinki robić?
    1 punkt
  39. Możesz sobie wyciągać swoje wnioski a ja swoje. Dla mnie facet to przykład psychiatryczny. Był wielokroć na styku i jakoś zdołali go posklejać. Coś minimalnie poszłoby inaczej i jeździłby (trwale) na wózku albo coś równie poważnego. W pewnym sensie rozbił bank. Te wszystkie interwencje na pewno pozostawiły ślad na zdrowiu i funkcjonowaniu. Z faktu jednostkowego robisz uogólnienia. Po drugiej stronie znalazłoby się tysiące przykładów, że jednostkowe zdarzenie typu jeden upadek potrafi wyłączyć człowieka z życia. Albo parę piw pitych systematycznie. Znacznie łatwiej byłoby udowodnić tezę, że jesteśmy bardzo krusi. Jedna nierównowaga hormonalna pociągająca za sobą zmiany w wydzielaniu jakiegoś białka i już człowieka nie ma. Ze sportów motorowych przypomnę Goloba. Dlaczego go nie przytoczyłeś? Dlatego, że popełniasz błąd heurestyki dostępności (opisane przez noblistów Kuhnemanna i Tverskiego): "Polega on na tym, że przypisujemy większe prawdopodobieństwo lub powszechność zdarzeniom, które łatwiej przychodzą nam na myśl lub są bardziej wyraziste emocjonalnie (np. medialne historie ocalałych z katastrof). Jednostkowy, zapadający w pamięć przypadek człowieka o silnej woli jest dla nas "łatwo dostępny" umysłowo, co prowadzi do przeszacowania jego typowości dla ogółu ludzi." Pozdro Wiesiek
    1 punkt
  40. Pojezdzone z córką dookoła komina:
    1 punkt
  41. Krippenstein W czwartek docieramy do Mekki freriderów ,bo tak nazywają tą górę, my oczywiście zjeżdżać będziemy po trasach ,a głównie po jednej trasie. Na parkingu stoi niewiele samochodów, ośrodek oferuje 30 km wyznaczonych szlaków freeridowych. Na górę wywozi nas wagonik mogący pomieścić 60 osób po drodze widoki na jezioro Hallstatt. Na górze 2100 mnpm. niesamowity księżycowy krajobraz ,typowo wysokogórski ,z góry jest możliwość zjazdu krótką niebieską trasą do krzesełka ,niebieskim odcinkiem głównej trasy ,do starej gondoli z lat 60 ,warto ,bo przejażdżka gondolą przednia, lub całą trasą do doliny, która według mapek ma 11 km. Ile w tym jest prawdy nie wiem ,ale wiem ,że to najdłuższa trasa jaką jechałem. Pierwsze 5 km to spokojny zjazd ,trasa jest dosyć wąska i wije się wśród skał, jeździe towarzyszą niesamowite widoki, pokonujemy zaledwie 550 metrów różnicy wysokości, objeżdżamy szczyt i ukazuje się nam widok na jezioro ,dojeżdżamy do miejsca zwanego Krippenbrun to granica lasu. Tam zaczyna się prawdziwa jazda wymagającą czerwoną trasą ,do pokonania mamy jeszcze prawie 1000 metrów przewyższenia i 6 km . Ten zjazd naprawdę daje popalić ,ale daje też niesamowitą satysfakcję ,to taka esencja narciarstwa. W wagoniku za każdym razem jechało max 30-40 osób, z czego połowa to Chińczycy bez nart ,reszta to kilku freeriderów i narciarze trasowi, tzn ,że na trasie było kilkanaście osób, wystarczyło chwilę poczekać ,lub zjechać raz do krótkiego krzesełka ,żeby przepuścić „tłum” i jesteśmy sami… 5 zjazdów z góry do doliny i kilka górnymi odcinkami i dzień można było uznać za udany, na więcej nie pozwolił mi błędnik, który trochę zwariował z tak dużych różnic wysokości w krótkim czasie. Załączone miniatury
    1 punkt
  42. Hallstatt Po raz pierwszy podczas wyjazdu narciarskiego dałem się namówić na jeden dzień wolny od jazdy, przyjemnie było się wyspać, dzień zaczął się od spaceru po Gosau, później autobus i kierunek Hallstatt. Poznajemy miłego i bardzo rozmownego kierowcę autobusu, po drodze dowiadujemy się trochę o codziennym życiu , nawet pytamy o możliwość pracy w okolicy, to efekt zauroczenia regionem, zacząłem mu trochę zazdrościć ,że ma to całe piękno na co dzień ,spokojną robotę i wieczny uśmiech na twarzy. Jechałem tam z pewnymi obawami o rozczarowanie tym miejscem, czasem tak jest ,że jak się człowiek za dużo naczyta i ogląda jakieś znane miejsce ,to rzeczywistość weryfikuje jego wyobrażenie. Tak się jednak nie stało, miasteczko jest piękne, urokliwe, po prostu jak z pocztówki, wąskie uliczki ,mały ryneczek, charakterystyczny kościół ewangelicki widoczny z każdego punktu miasta ,to wszystko wciśnięte gdzieś między góry nad brzegiem jeziora. Spacerujemy wąskimi uliczkami ,odwiedzamy kościoły i tak mija duża część dnia, można wybrać się też na rejs statkiem ,lub do kopalni soli, ale w okresie zimowym, kolejka jadąca do kopalni nie działa. Na koniec trafiamy do świetnej kawiarni serwującej pyszną kawę i ciasta, kupujemy też domowy chleb, który ma się nijak do tego co nazywają chlebem w marketach. Hallstatt jest opanowane przez Chińczyków ,jest ich tam całe mnóstwo i trudno dopchać się nawet by zrobić jakieś zdjęcie ,sesje fotograficzne nie mają końca, przez moment poczułem się jak na Santorini tam było podobnie, to wynik ich zauroczenia tym miejscem ,do tego stopnia ,że wybudowali u siebie replikę Hallstatt. Czekając na autobus powrotny , obserwujemy chmury, które zaczynają się rozchodzić ,to zwiastun pięknej pogody na kolejne dni, zza chmur wyłania się szczyt Krippenstein dojrzeć można mijające się gondolki, zawieszone wysoko nad skałami ,postanawiamy tam jechać następnego dnia. Wieczorem dopadają mnie objawy odstawienia nart, niestety jazdy wieczornej tego dnia nie było ,muszę wytrzymać do rana     Załączone miniatury
    1 punkt
  43. a żleby też zaliczyłeś czy jeszcze za mało śniegu ?
    0 punktów
  44. Ja też często, ale to zależy od sytuacji. Gdy widzę przed soba puste pole to jadę środkiem. A zasadę ograniczonego zaufania stosuję wszędzie i zawsze. Zwłaszcza w internecie. 🙂 Właśnie wczoraj dostałem maila, że zalegam ze zwrotem jakiejś pożyczki i drugiego, że nie zapłaciłem za usługę chmurową i blokuja mi dostęp. 🙂 Trochę jak u Edwina. Najpierw trzeba wyjaśnić kwestie zdrowotne.
    0 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...