Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.11.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Andrzeju, sprawdziłem z ciekawości Paul-a Lorenz-a. Są skromne informacje, ale są. Zaczął jeździć w wieku 4-ech lat. W wieku 16 lat już szkolił innych, a w wieku 19 zdobył najwyższy australijski stopień instruktorski APSI4 a 2 lata później papiery trenersko/egzaminacyjne. Wbrew pozorom, to Australia ma dużo lepsze góry niż my i większe ośrodki. Jest ich mniej, ale solidne. Trasy to ok 40-50km w każdym ośrodku na wys. do 2000m. Zima trwa podobnie jak u nas - ok 4 miesiące. Pewnie pozostałej dwójki historia jest podobna. Porównywanie czasów kiedyś i dzisiaj jest trochę bez sensu. Ja osobiście nie pamiętam, abym kiedykolwiek płacił za wyciąg w młodości. Zawsze się jechało na narty i zawsze się jeździło za darmo. Nigdy nie byłem na nartach z rodzicami. Zawsze z kolegami. Wyjazd grupy chłopaków na narty mających 10-12 lat bez opieki rodziców było czymś normalnym. Nikt z nas nie miał nawet kasy na bilet na autobus, czy pociąg. Samochód to była jakaś abstrakcja. Zimy były inne a mieszkając w Beskidach górki miałem na wyciagnięcie ręki. Ówczesne wyciągi chyba wszystkie należały do jakiegoś zakładu pracy i ich rentowność nie miała znaczenia. Można było uprawiać sporty wszelakie zupełnie za darmo. Dzisiaj niestety za wszystko trzeba płacić, a narciarstwo jest szczególnie drogie. Bez praktycznych zajęć nie da się zostać narciarzem jeżdżącym na wysokim poziomie w krótkim czasie. pozdro5 punktów
-
Poszło 88 pod butem bo dziś gnój straszny choć śnieg nadal fantastyczny a wachlarz techniczny trzeba jakoś dokształcać póki warun jest ku temu perfekcyjny, także pracę stopami trzeba było mocniej uruchomić i powiem szczerze,że to działa na takiej szerszej narcie 👌 Pogoda dziś nas nie rozpieszcza 🤷♂️ z rana było gorzej jak wczoraj 😉 Ps. Cyknąłem fotki młodym austriackim wojakom którzy dziś dzielnie ćwiczyli w tych wspaniałych warunkach dla koneserów 🤣4 punkty
-
Cze Chyba go już nie ma. Ja dużo czasu spędziłem w Żabnicy, bo zakład pracy, w którym Mama pracowała miał tam swój wyciąg. W ferie podstawiali autobusy i wozili dzieci pracowników na wyciąg. W mojej klatce mieszkał kierowca - sąsiad - więc zawsze miałem miejscówkę. Ponadto w srogie zimy - często zamykali szkołę i także dla zabicia czasu dzieciom wozili nas na narty do Żabnicy. Droga była wówczas utrzymywana na biało i z wyciągu w Żabnicy często zjeżdżaliśmy na nartach drogą. A to było 10 kilometrów. Praktycznie non stop jest z góry, ale i tak trzeba było z łyżwy czasami pociągnąć. Szczególnie ostatnie 2-3km. Ja komunę pamiętam jako dziecko - więc sprawy czysto przyziemne mnie nie interesowały. Bynajmniej za nią nie tęsknię. Jak każdy ustrój ma swoje złe i dobre strony, wiecej było złych. pozdro3 punkty
-
3 punkty
-
4, może 5 lat temu, pod koniec listopada, ludzie szli na mecz Lecha w takim śniegu… Dzień dobry 🙂3 punkty
-
3 punkty
-
Toś Ty góral. 🙂 Ja, a ściśle mój ojciec, musiał płacić zawsze. Nawet w Krakowie na Łysej Polanie (Lasek Wolski). No i oczywiście na Kasprowym, gdzie zacząlem z nim jeździć od 14. roku życia. Wbrew pozorom narciarstwo w latach 60. nie było tanie. Sprzęt, o ile udało sie go kupić, tani nie był. Wyciągi i kolejki kosztowały całkiem dużo. Porównując tamte pensje i ceny, uprawianie narciarstwa było wtedy droższe niż dziś. W mojej klasie podstawowej na nartach w górach jeździły może 2-3 osoby. W klasie licealnej było nas już 5 aktywnych narciarzy, ale to był wyjątek. Zmieniło się w latach 70. Zdecydowanie więcej ludzi zaczęło uprawiać narciarstwo. Wciąż tanie nie było, ale możliwości większe.2 punkty
-
Masz rację, dwaj pozostali pewnie podobnie. Dałem przykłady tych "bogów" trochę przekornie by pokazać, że niekoniecznie trzeba mieć przeszłość zawodniczą by zostać narciarzem z najwyższej półki światowej. Bliskość gór bardzo pomaga, to oczywiste. Z KubaR znamy pewna dziewczynę (dziś już mamę), która od prawie niemowlęctwa jeździła na Polczakówce w Rabce, na wyciągu u swojego wujka. Pamiętam ją, gdy miała 16 lat, jeździła świetnie a na moje pytanie, kto ją tak dobrze wyuczył odpowiedziała, że sama się nauczyła podpatrując innych. Dziś jest świetną narciarką, po studiach AWF, ma pewnie stos różnych tytułów instruktorsko-trenerskich. Pamiętam też pewną Szwajcarkę, która do szkoły zjeżdżała na nartach (Wysoka Sabaudia). Gdy ją spotkałem jako młodą kobietę lepiej jeździła na nartach niż chodziła. 🙂 Na pewno ważne jest by zacząć narciarstwo b. wcześnie. To samo dotyczy wszystkich innych aktywności. Pewnie już pisałem o tym, ale na studiach poznałem człowieka, który nie umiał jeździc na rowerze. Wydaje się niemożliwe, ale to fakt. Ja go uczyłem. I jakoś tam nauczyłem, ale swobody u niego w jeździe na rowerze nie było. Podobnie z nauka jazdy smochodem. Itp.2 punkty
-
Cześć Widzę, że trzeba zacząć od ujednolicenia pojęcia bardzo dobry narciarz oraz instruktor oraz osadzić je w czasie dzisiejszym a nie w prehistorii. Mnie kiedyś też wydawało się, że jestem bardzo dobrym narciarzem... 🙂 Pozdro2 punkty
-
Warto pamiętać o teorii względności. Idę na narty… byle się nie przewracać;-)2 punkty
-
taka ciekawostka na nadchodzący sezon Jak co roku Hotel nad Czarnym Stawem (Schwarzsee) ma ciekawą ofertę 4 noclegów w cenie 3 ze śniadaniem i bardzo przyzwoitą obiadokolacją Najtaniej wychodzi w środku tygodnia 225 CHF w pokoju 6 osobowym Hotel leży na wysokości ok. 2600 m.n.p.m, w kapitalnym miejscu dosłownie u podnóża grani Matterhornu https://www.schwarzsee-zermatt.ch/?lang=en2 punkty
-
Nie będę szukał ich pochodzenia, tych wymienionych supernarciarzy. 🙂 Ale jak wiesz też sie obracałem w swoim czasie w towarzystwie dobrze jeżdżących ludzi. Choćby na kursach PI i I. Np. na kursie I jednym z instruktorów był gość z Łodzi. Tu się urodził a z górami miał do czynienia sporadycznie. Dopiero później zaangażował się mocno w narciarstwie. To był zdecydowanie najlepiej i przy okazji najładniej jeżdżący wykładowca wśród innych. A i potem jeździłem z wieloma dobrze jeżdżącymi. Choćby mój nieżyjący już kolega Jacek. Świetny narciarz. Urodził się w Krakowie a w górach poczatkowo bywał sporadycznie. Następny przykład, niestety też nieżyjącego kolegi. Spotkałem go po raz pierwszy na nartach na Kasprowym w wieku 21-22 lat. Ja już wtedy dobrze jeździłem on początkował. Założyciel narciarskiego klubu Yeti w Krakowie. Wyrobił się w narciarstwie niebywale. Itd, itd. Nie wspomnę o moich dzieciach, które wg mnie jeżdżą bardzo dobrze. Nie urodziły się w górach, choć dla niektórych Kraków leży w górach. 🙂 O czym np. świadczy zdjęcie Tatr z dachu mojej kamienicy, które kiedyś tu pokazywałem. 🙂 Dobrze być zawodnikiem narciarskim w młodości. To pomaga i ustawia. Ale i bez przeszłości zawodniczej też można stać się dobrym narciarzem, instruktorem. Co to znaczy być dobrym narciarzem? To oczywiście pojęcie względne i szerokie. Nie podejmuję się definicji, ale podświadomie wiemy o kogo chodzi. Na pewno nie o takich supernarciarzy, których wymieniłem w poprzednim wpisie. Ci są ekspertami. Edit. Jeszcze dwa przykłady znanych mi osób, które zostały bardzo dobrymi narciarzami bez przeszłości zawodniczej i nie urodziły się w górach. Moja szkolna koleżanka, Nika. Sporo razem w młodości jeździliśmy na wyjazdy narciarskie. Została instruktorem PZN, ale przede wszystkim była w grupie demonstratorów PZN na zagranicznych pokazach. Lata 70. A drugi to oczywiście Morgan, którego wiele filmików "przetłumaczyłem". Zaczął aktywne narciarstwo niedługo przed 40., wcześniej był średnim średniakiem. 🙂2 punkty
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
To jest chyba dość regularne zjawisko w listopadzie ale żadnych statystyk nie prowadzę. Ostatnio chyba dwa lata temu.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cze Słuchaj, nie wiem za bardzo o czym piszesz. O ludziach szkolących z ogromnym doświadczeniem mających problem z kursami? No przecież SiTN nie powstał wczoraj. Istnieje od X lat. A to ze się komuś nie chciało, nie czuł potrzeby, nie miał kasy, uważał to za bezsens etc. to czyja to jest wina? SiTN, PZN czy samego zainteresowanego? Zawsze są pretensje do całego świata, tylko nie do siebie. Demonstrator to stopień dostępny dla dzieci w wieku szkolnym. Jest to raczej zachęta niż kurs dający jakiekolwiek kwalifikacje do czegokolwiek. KK jest dostępny dla wszystkich i jest to wstęp do dalszej nauki. Na chwilę obecną MI nie powinno stanowić problemu dla osób mających umiejętności wszelakie bez jazdy sportowej. Jest to stopień zastępujący Instruktora SiTN (bo był jeszcze SiTN/PZN - czyli obecny Instruktor). Każdy był kiedyś świeżaczkiem, ten z bogatym doświadczeniem także. Jest tylko 1 różnica. Osoby szkolone w jeździe sportowej od dziecka mając 18 lat muszą jedynie zdobyć doświadczenie w nauczaniu. Amator w wieku 18 lat to oprócz tego, to jeszcze musi się nauczyć porządnie jeździć. Osoba wyszkolona za młodu w wieku 30 lat zostaje top level instruktorem. Amator 10-15 lat później, bo tego straconego czasu nie da się nadrobić. Albo zdobywasz doświadczenie szkoląc małe gumisie, albo jeździsz sam na szkolenia. Niestety tego się nie da połączyć. Proza życia. Masz chwilę na jazdę na starcie sezonu i chwilę na wiosnę. Reszta to żmudna robota. Nie rzadko na 700m oślej łące. Gdzie te umiejętności podnosić? Jest to szalenie trudne. Zamykasz się w perfekcyjnym wykonaniu kilkunastu podstawowych ewolucji. Oczywiście, że tak jest, ale jest to dużo dłuższa droga. Takie aktywności zaczyna się dużo później i z reguły nie w takim wymiarze, bo są ograniczenia czasowe i finansowe. Na samo doskonalenie potrzeba mnóstwo czasu. pozdro1 punkt
-
Tylko na zdjęciach tak wygląda rzeczywistość była zupełnie inna ,wszechobecne mleko dziwny kontrast podłoża czasem coś się rozjaśniło ale ogólnie taka jazda po omacku 🤷♂️a śniegu wszędzie tak na trasie lub dużo dużo wiecej ale na szczęście nie był ciężki i mokry .1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć 1. Aby dociążyć dobrze przód narty nie trzeba buta doginać - to jakiś nonsens. Gdyby było tak jak piszesz to zawodnicy mieliby buty do uginania a nie mają. But ma trzymać o UMIEJĘTNY nacisk na przód -wcale nie jakiś mocny ma umożliwić sterowanie i... tyle. Styl jazdy ma związek nie tyle z flexem jako takim ile z jego rozkładem - narciarze z długim stażem, śmigowcy itd. będą szukali buta sztywnego wzdłużnie takiego jak Lange czy Head, dla tych nastawionych wyłącznie na jazdę ciętą ważna będzie przede wszystkim sztywność poprzeczna. I tu i tu jednak sztywność musi być. Nawet bardzo sztywny but delikatna dziewczyna ugnie - jeżeli będzie widziała jak to robić. A miękkiego nie ugnie nawet 120kilogramowy kloc jak nie będzie wiedział co zrobić. 2. Rzecz oczywista - z założenia rozmawiamy o butach katalogowych, to chyba jasne było od początku. Buty katalogowe zazwyczaj w linii sportowej kończą się na 130 ale i w innych liniach czasami taki flex występuje. Za to szóstka za sprytne wplecenie informacji jakim jesteś kozakiem i jakie masz świetne buty. To cenna umiejętność zawsze. Polecam kurs jazdy sportowej. 3. Jasne. 4. Nie rozważamy butów źle dobranych ale niestety musimy rozważać narciarzy nie umiejących jeździć a nieumiejętne stanie to główna przyczyna kłopotu z doborem butów. Dlatego z pewnością np. koleżance pytającej nie ma co polecać buta z linii sportowej, nawet o flexie 100 bo trzyma w pozycji zbyt agresywnej. Gdzieś padło - ale mogę się mylić - że to w ogóle jest but juniorski co już jest w ogóle słabe a z pewnością but był źle dobrany. 5. Nadal nie rozumiem o co Ci chodzi z doginaniem - spotkałem się z tym określeniem nie raz ale ... to raczej półprawda obiegowa niż jakiś fakt. W każdym razie aby całkowicie poprawnie jeździć technicznie nie tylko nie trzeba nic doginać ale nawet nie trzeba w jazdę wkładać specjalnej siły. Więcej - dobry narciarz zjedzie poprawnie skrętem ciętym z pełna kontrolą w każdym butach w które wejdzie. Całe twierdzenie o doginaniu jest w ogóle nielogiczne - pisałem o tym wyżej. Koleżanka więc powinna zacząć od porządnego pomiaru stopy miarką dedykowaną danej firmy i wybrać but z kolekcji bezpośrednio poniżej kolekcji sportowej danej firmy w rozmiarze DOKŁADNIE takim jaki wskazuje miarka. W wypadku butów nie sportowych botek jest na tyle gruby a skorupa z założenia na tle obszerna, że jakikolwiek bootfitting, przy w miarę normalnie zbudowanej stopie, jest zbędny. Delikatny luz w palcach to sprawa absolutnie normalna przy dobrze dobranym bucie. Jeżeli but jest dobrany rozmiarowo według pomiarów to wszelkie niedogodności (poza punktowymi uciskami np. na szwach, na śrubach, wydatne kostki itd.) są wyłącznie wywołane nieumiejętnym staniem na nartach. Wyłącznie. Pozdro1 punkt
-
Dokładnie, prawdziwi kierowcy jeżdżą na dojazdówkach, a najlepsi na samych dętkach. pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Wpadnij do mnie Tomek to dam Ci posiedzieć na tej samej kanapie na której kiedyś siedziała żona Marasa......ale wiesz jak jest - to nie są tanie rzeczy.. ;D1 punkt
