Siemanko.
Nie jestem psiarzem, nie znam się na psach, ani na ich wychowaniu. Miałem psa - Dropsa. Koleżka mi go przywiózł jako szczeniaka. Gdybym go nie wziął to pewnie by poszedł w dołek. Dawne czasy, za małolata. Nie zajmowałem się nim, inne rzeczy wtedy miałem w głowie... Był z nami kilkanaście lat, spał w domu w kotłowni. Oj były z nim przeboje...🙂 Po wypadku byłem długo uziemiony i wtedy się z Dropsem mocno zżyłem. Gdy choroba go zabrała w 2019r. to przeżyłem to tak jakbym stracił kogoś z bliskiej rodziny. Nigdy nikogo nie ugryzł, był nastawiony przyjacielsko do każdego. Listonosz raz wlazł do domu jak nikogo nie było, tylko pies. Nic mu nie zrobił, zero agresji - ot taki to był pitbull.
Uważam, że wina z reguły leży po stronie właściciela. Niektórzy ludzie po prostu nie powinni mieć zwierząt. To spore obowiązki i odpowiedzialność. Dlatego obecnie nie mamy zwierzaków.
Pozdro