Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.11.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Zwłaszcza rozstawiony GS na egzaminie na kursie kwalifikacyjnym 😊 gigantka zbędna. Zdjęcie z egzaminu KK jechałem kiedyś na AR bo miękko było po opadzie. A na GS za ch.. bym się nie zmieścił w bramce.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Marcos, dzięki bardzo za rzeczowo i przede wszystkim życiowo objaśnioną sprawę. Zastanawiam się nad tym co piszesz w kontekście zdawalności kursu na pomocnika, a konkretniej jego części sportowej. Fakt, kompletny instruktor musi umieć poprawnie zademonstrować jazdę między tyczkami, "głupio" byłoby nie mieć tej umiejętności w przypadku prośby prezentacji takiej jazdy przez kursanta, powiedzmy gdzieś na otwartym gigancie dla "ludu". Natomiast nie ukrywajmy, takich klientów instruktorzy mają minimalną ilość, albo i nawet wcale. Nie wnikam w program kursu, szkolenia, norm itp, nie mam aż tyle wiedzy. Widocznie dla dalszego rozwoju jako instruktor jest to niezbędne. Ale ta liczba, a raczej procent zdawalności jest naprawdę niski. I tutaj pojawia się pytanie, czy na kursie P1 mogą pojawić się przypadkowe osoby, które umieją jeździć, jednak czas przejazdu jest naprawdę podkręcony, że nie dają rady? Wcześniej weryfikowały to zawody regionalne, teraz kurs kwalifikacyjny, ale zdziwiło mnie, że jest taki odsiew. Przecież na takim kursie pojawiają się albo osoby już mające styczność z jazdą sportową, po AWF, czy po wcześniejszym kursie, trudno to u ludzi z przypadku, moze jednak się mylę. No i mieliśmy slalom, teraz zmieniło się to na slalom gigant. Jako szanujący się narciarz powininem mieć narty gigantowe, jednak mam tylko allroundy 183cm 90mm pod butem i niestandardowe slalomki 170cm od heada, które zresztą bardzo lubię. No, ale chyba bez gigantek trochę nie wypada jechać na taki kurs? 😉 Co prawda rozglądam się za długimi i szybkimi nartami, ale co zrobić kiedy, wszelkie inne zakupy narciarskie przyćmiewają mi black crowsy mirus cow.. i jeszcze ta cena😉2 punkty
-
2 punkty
-
Mozna domniemywac, ze profesor nie jezdził na nartach..... 🙃 Mnie operowała starsza pani, z ktorą wielokrotnie bylismy na nartach wiec nawet nie pytałem, bo było to oczywiste. Btw to w zasadzie moglbym jezdzic bez gogli ( chyba ze w sloncu to w ciemnych okularach) - łzawienie od wiatru zdecydowanie zmniejszyło się.2 punkty
-
13-14 otwarcie nowej Szkoły, start sezonu w Czarnej Górze jako Stacji Narciarskiej planowany jest wcześniej na ile warunki pozwolą. Na początku sezonu, w tygodniu otwarte do 16, w weekendy do 20, tak przynajmniej było w ostatnich sezonach. Serdecznie pozdrawiam.2 punkty
-
Cześć, Dawno nie pisałem nic tutaj, to też witam po przerwie szanowne towarzystwo. Są tutaj osoby napewno dobrze zaznajomione z system kształcenia instruktorów w Polsce, znające przebieg szkoleń, kadrę, szkoły narciarskie. Wg wytycznych na obecny sezon rezygnujemy z zawodów regionalnych i obowiązuje kurs kwalifikacyjny dla przyszłych uczących - jako przepustka do kursu na pomocnika. W skrócie uznano, że dotychczasz szkoli się dość mało(liczba zainteresowanych szkoleniem), a jakościowo pojawiają się przypadki wśród pomocników, gdzie mamy problem z poprawnym zaprezentowaniem ewolucji skrętu pługiem. Stąd decyzja o kursie kwalifikacyjnym i zniesieniu zawodów, co ma nam teoretycznie dać więcej chętnych na szkolenia, a sam 'odsiew' procentowo ma być większy z uwagi na zaostrzenie kryteriów ocen egzaminacyjnych - o ile wszystko dobrze zrozumiałem jednym uchem słuchając konferencji, jednocześnie robiąc sobotnie porządki w domu. W tym temacie jestem troszkę zielony, zapytam więc wprost. Czy ktoś obecnie potrafi polecić szkołę, która przeprowadza kurs kwalifikacyjny w naszych górach, z możliwe najlepszym poziomem IW uczestniczącego w kursie? Myślalem o szkole od Bartka Ptaka z Zakopanego, albo FUN RACE z Anią Buczek. Może macie tzw "polecajki" 🙂 żeby trafić do kogoś z naprawdę bardzo wysokim warsztatem szkoleniowym w naszym kraju? Pozdrawiam1 punkt
-
Cześć Nie, nie... trochę rozwinąłem to co napisałem. SL powinien być na kolanówkach po prostu. A jazda terenowa po lesie na kursie to powinna być oczywistość. My mieliśmy jazdy terenowe na Pilsku na Klimczoku i w Szczyrku z podchodzeniem na piechotę też. Pozdro1 punkt
-
Myślę że dokładnie byłem w Twojej sytuacji i dokładnie tak samo ja i Ty podjąłem mimo "starczego" wieku decyzję o profesjonalnym kształceniu się w tym kierunku. Kurs ministerialny to dupa zbita wobec KK a nawet wobec KD tu nie ma o czym nawet pisać.1 punkt
-
Z jednej strony całkowicie rozumiem twój tok myślowy i jest on zbieżny z moim zwłaszcza pod kątem SL - uważam że nie powinno się z niego rezygnować ale (nie lubię wtrącać w dyskusję "ale", ale stety ?? no właśnie). Powtarzając "ale" - wymiar sportowy na każdym poziomie wyszkolenia instruktorskiego wymaga dużych poświęceń które zazwyczaj nigdy nie znajdą swojego odzwierciedlenia w praktyce albowiem czym innym jest jazda sportowa a czym inny jest jazda "obowiązkowa - instruktorska". w tym pierwszym przypadku świadomie czynimy błędy aby osiągnąć czas, w tym drugim świadomie unikamy błędów aby ocena była wyższa. Poświęcenia - o ile GS na normalnej górce przy prawidłowym ustawieniu i dostatecznym sprzęcie jest w stanie "zaliczyć" każdy (no może za 3 lub 4 razem to niestety SL wymaga sprzętu - sprzętu który jest sakramencko drogi a do tego dochodzi jeszcze kwestia kilku a najczęściej kilkunastu treningów - ilu jest takich głupich Widuchów co sobie kupili tyczki i mają "własny" stok???. Z drugiej natomiast strony aż ciśnie się na język - chcesz być instruktorem to zapier......1 punkt
-
Są tacy ,co napis instruktor na kurtce ważniejszy niż umiejętności. Takie życie 😊1 punkt
-
Pamiętasz dobrze jak to mieliśmy na wyjeździe "instruktorów"których trzeba było zwozić do doliny. Krótko mówiąc nie potrafili sprawie poruszać się po stoku 🫣 i czytać ski mapy jak dotrzeć na dół.Twoje doświadczenia były takie że to nie był jednostkowy przypadek1 punkt
-
1 punkt
-
To samo chciałem napisać. Na większości polskich górek gigant jest tak ustawiony (z racji ograniczeń miejsca) że zdecydowanie lepiej (szybciej) przejedziesz go na SL aniżeli na GS. Sam kiedyś z ciekawości zrobiłem taki eksperyment, pojechałem po zakończonych zawodach raz na SL a raz na GS. Nie muszę mówić, który przejazd był szybszy. I to pomimo tego, że na GS jeżdżę dużo lepiej aniżeli na SL. 🙂1 punkt
-
1 punkt
-
Słuchaj, to się teraz tak zmienia, że gdyby nie Ty, to bym o tym nie miał pojęcia. Wcześniej - czyli w zeszłym sezonie, było tak. Regionalny test sprawności - czyli GS (zawody regionalne wcześniej), który Cię dopuszczał do kursów P1 i P2 oraz egzaminu regionalnego. Teraz nie ma RTS, a była to furtka dla zawodników, którzy chcieli zostać instruktorami. Ale musieli jeździć dobrze, bo trzeba było mieć co najmniej 9 punktów, aby zaliczyć. Demonstrator szkolny, lub po KK tylko 6 pkt. Maks (syn) zjechał na 9,5 pkt RTS. Wcale nie musiał, bo miał stopień demonstratora szkolnego. Ale chciał. Nota bene, to miał przygody po drodze, bo to było przed wigilia na Litwince i zamiast rano to zrobili popołudniu, bo warun był nie bardzo. Ja miałem wigilię w firmie, więc pojechał z Żoną. Na miejscu się okazało, że będąc wcześniej na lodowcu zabrał nie swoje narty 🙂 cymbał. Nie były problemem narty, tylko wiązania, które trzeba było przekręcić, a tam wszystko było zamknięte, bo to jeszcze nie sezon, a wiązania dojebane do płyty i nie ma czym odkręcić. Ale se jakoś poradzili. Natomiast na Egzaminie Regionalnym był SL, bez GS. Czy teraz już nie ma SL, tylko jest GS? Tak wyczytałem z Twojego posta. Były tam jakieś zwady a'propos SL - że niby po co i dlaczego, komu to potrzebne. Czyżby się zmieniło cos w tej materii? Czas który musisz uzyskać, a raczej punkty za ten czas jest ustalany przed zawodami. Otóż egzaminatorzy, nie wiem co ile startują w zawodach instruktorów i tam otrzymują współczynnik do obliczania czasu dla egzaminowanych. I tak bardzo dobrze jeżdżący egzaminatorzy maja wysoki współczynnik i czas jaki wyznaczy na egzaminie jest przez ten współczynnik mnożony, to jest czas na 10 pkt. Wg jakiegoś tam wzoru, każdy słabszy czas w jakichś przedziałach daje jakąś ilość punktów. Żeby nie było, wyznaczający, mimo iż to są krótkie trasy (musza mieć określoną ilość bramek i tyczek, oraz określoną czasowo długość) to bardzo dobrzy narciarze. Zwykle jest ich paru i jakoś tam wybierają różne limity czasowe dla chłopaków i dziewczyn. Jak ktoś ma słabszy współczynnik, oczywiście czas się skraca dla egzaminowanych. Rada, jechać na zawody, gdzie wyznaczający to bardzo dobry zawodnik. Bo z reguły na zawodach instruktorów ciśnie, a na egzaminie raczej pojedzie słabiej, a współczynnik ma wysoki, co daje większe szanse na uzyskanie większej ilości punktów (egzaminowany ciśnie na maksa). Na egzamin z GS mogą być przydługie SL, bo zwykle to się odbywa na małych górkach i aby jechać szybko na rasowych GS-ach, czy nawet sklepowych, przy podkręconych bramkach, to już trzeba umieć. Ja raczej wybrałbym przydługie SL czy hybrydy, niż długie AM, czy GS-y. Na tą okoliczność. Aby dojść do stopnia Instruktorskiego i tak trzeba potrafić jeździć SL i GS, bo tam jest to obowiązkowe. pozdro1 punkt
-
Mirus Cor. Killer w sensie przenośnym i dosłownym. Jak je wpiąłem w ubiegłym sezonie w Serfaus, to się moje ekipa śmiała, że kierownik się lada chwila zabije. 😀 Nie byłem przygotowany na tak zabójczą reakcję, wydawało mi się, że to będzie coś w rodzaju mojej Armady ARV 116 UL, a było bardziej jak e-SL FIS. Pierońskie trzymanie krawędzi, niesłychana reaktywność, skrętność na poziomie slalomki, jedynie ciut większa nerwowość. Narty, które redefiniują postrzeganie wszystkiego co szerokie. Absolutny nr 1 w tej kategorii sprzętu. P.S. Po dwóch zjazdach na nich to ja się śmiałem z mojej ekipy. 🙂1 punkt
-
Cytat z mojego postu ze Skimanii " Długo czekałem by spróbować jazdy na nartach z dokręconą finalną wersją RS aluplate. Dziś wybrałem się na Cieńków by nie stać w kolejce zameldowałem się przed ósmą. Trochę miałem respektu przed samą nartą tj. Stoeckli GS FIS 188cm r30 ten sezon - ukłony do kol. Bartka http://www.skimania.com.pl/images/smilies/icon_e_wink.gif http://www.skimania.com.pl/images/smilies/icon_e_smile.gif . U góry zaczynam jechać najpierw ostrożnie by wyczuć dechy, ale po chwili czuję że narty robią co chcę kilka skrętów i wiem że można na całym secie polegać. Więc tak baaardzo szybka reakcja narty na mój ruch kolana, chcę zawięzić skręt - jest! momentalnie słucha, chcę wypuścić jeszcze nie zacząłem niby robić i już MOMENTALNA reakcja. To było moim zamiarem w pomyśle na tę płytę by reakcja była błyskawiczna. Narta z dokręconą RS aluplate okazała się że nie szczerzy tak zębisk jak kiedyś miałem też pucharowkę Blizzard 181 r 27 która nie raz mnie pozamiatała okrutnie. Pamiętam jak w zeszłym roku kolega po zawodach górniczych zaproponował wymianę nart ja miałem Lusti Masters 185cm r25 z płytą Vist (plastikowa) a on miał Croc ( teraz Augument ) ponad 180cm i chyba 27 radius z płytą aluminiową Markera i odczucie także miałem podobne że narta słuchała i nie była jakoś wściekle trudna. " oraz " Moje podsumowanie całego setu RS aluplate. Więc ostatnie dni udało się pojeździć na secie z RS aluplate po bramkach GS z innymi zawodnikami z wymianą nart. Bałem się jednej rzeczy że set z RS aluplate nie będzie widoczna różnica w jeździe do innych sportowych setów. Jednak jednogłośnie stwierdziliśmy że komplet jest o klasę lepszy, bardziej reaktywny, stabilny , 30 metrowy radius nie stanowił problemu na wąskich naszych trasach i był w ogóle niewyczuwalny. Trener ustawiał GS mniej więcej na 24m między bramkami i spokojnie mieściliśmy się w nich, zlodowacenia na trasie GS w ogóle nie stanowiły problemu!. Także jestem baaardzo zadowolony z RS aluplate. " Testy płyty były na nartach Stoeckli GS FIS 188cm R30. Teraz RS aluplate proponuję do nart Dynamic. Pozdrawiam Marcin PS. pierwszy cytat jest z dnia 17 lut 20211 punkt
-
Widzę, że nie tylko mnie to dopadło. U mnie łzawią bez zmian, muszę zakładac gogle. I oczy są bardziej wrażliwe na światło, więc okulary przeciwsłoneczne też często sa konieczne. Choć z drugiej strony te nowe soczewki mają już w sobie filtr UV. Człowiek poprawił naturę. 🙂 Swoją droga te wynalazki medyczne robią wrażenie. Mitek też coś może powiedzieć w tym temacie. 🙂1 punkt
-
Są O.K. Można pojeździć... Nie jestem wybredny, ośrodek b. rozległy. Znajomi też byli (osobno), ale im się nie podobało. Co prawda do 3-ech Dolin to im trochę brakuje... Ale jak ktoś pojedzie w sezonie ze dwa razy na Chopok, to każdy inny ośrodek to luksus... W sensie, że czego jeszcze można wymagać od dużych ośrodków na Zachodzie?1 punkt
-
Miałem tą płytę Vist z wiązaniami,ale wraz z nartami stockli podarowałem Gabrikowi. Jakiejś szczególnej różnic nie zauważyłem podczas jazdy.1 punkt
-
Aż tak to nie było. Pamietam, gdy udałem się na konsultacje do dobrego okulisty w W-wie, prof. Szaflika, już po diagnozie. Moje pierwsze pytanie było czy będę mógł jeździc na nartach. Jego odpowiedź: "raczej nie". Załamany zadzwoniłem do siostry i ostatecznie operację zrobiłem w Belgii. Tamtejsza okulistka, która mnie operowała, na to samo pytanie o narty odpowiedziała mniej wiecej tak: "A dlaczego nie? No chyba, że ktoś panu wbije kijek w oko". 🙂1 punkt
-
1 punkt
-
Ta obok to także Head jak słusznie oceniłeś, niestety ciekawego nic nie opowiem, to narty znajomego. Po szacie wyglądają raczej na młodzieżowe ołówki, ale z ciekawości po pracy poszperam w sieci. Gdzieś od kogoś pozyskał i na nich zaczynał na polskich stokach. Gdy pojechał z nami do Folgarii, były testy nart i tam pobróbował e race. Nie chciał wydawać kasy na nowe i zakupił sobie i race 17/18. Te różowe na ten moment tylko model e race pro zrobili, dostępny od 7 listopada. https://www.instagram.com/reel/DQM0cOXDhwJ/?igsh=MWVyNjV2ZW5zdGVpdA==1 punkt
-
To nic innego jak wskaźnik popularności. Gdyby ilośc polubień miała korealację z mądrością to żylibyśmy w idealnym świecie. Przy okazji warto zauważyć, że punkty pojawiły się od jakieś daty. Jan Koval nie ma ich w ógóle a pisał mnóstwo postów i sporo sensownych.1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Kurde, no potrafisz zmanipulować. Czyli wyszło zajebiście a sprzedałeś jako słabość. Po prostu zaćma dała Ci teraz handicap a Ty jeszcze narzekasz. No wiesz... ja to bym sprzedawał, że wszystkich elegancko nawlokłem i teraz widzę bo to przewidziałem a oni... 🙂 Wiadomo, że robiłeś to co lubiłeś albo to co robiłeś było środkiem do tego co lubiłeś - gorsza wersja. W każdym razie jak uważasz, że czas poświęcony dotychczas na to co robiłeś nie był stracony to już jest zajebiście, a można jeszcze sporo fajnych rzeczy zrobić mając taka podstawę. Pozdro1 punkt
-
Z punktu widzenia amatora a nawet niezłego zawodnika takie płyty nie są warte zainteresowania. Jak nie chce wam się szukać ceny to podpowiem. To od 350-800 USD. Za średnio górną granicę kupuje się zajebiste komórki razem z fabryczną płytą 🙂 i wiązaniami 🙂 Producenci którzy rozumieją działanie płyt aluminiowych i ich zastosowanie dedykują je jedynie do światowej czołówki i jedynie do konkurencji szybkościowych czyli super gigant (SG) i DH. W nartach SL, innych allmountian czy amatorskich GS mogą tylko czynić szkodę nadmiernie przesztywniając narty spowalniając inicjowanie skrętu. W narcie SL pogorszenie jej własności z powodu płyty alu jest pewne. Ilu z Was jeździ na nartach SG lub DH ? 😄 Shifrin ( patrz zdjęcia poniżej) i inni zawodnicy PŚ jeżdżą na fabrycznych płytach a ja mam katować jakimś aluminiowym złomem? Jeśli ktoś twierdzi, że aluminiowa płyta jest lepsza to niech najpierw przekona Mikaelę. No dobra, uwierzyliśmy w marketing? Jaki marketing? Kto twierdzi, że to dobre dla każdego i do każdych nart? Nie znalazłem takich informacji. Dodatkowo narciarskie doświadczenie i inżynierski nos podpowiada mi coś innego. Niech tam............kupiliśmy. Co dostajemy w zamian? O 50 % cięższe narty, gorzej inicjujące skręt. Nie da się znaleźć w sieci wagi ale licząc szacunkowo wymiary i ciężar właściwy aluminium wychodzi ok. 1 kg/sztukę lub odrobinę mniej. Tymczasem para komórkowych nart SL waży w górnych granicach ok 4kg. Dodatkowo trzeba wyrzucić zamontowaną płytę i wywiercić nowe otwory. Co zrobić jak któryś otwór montażowy od płyty alu pokryje się, lub będzie niebezpiecznie blisko od oryginalnych? W przypadku sprzedaży nart i chęci powrotu do oryginalnej płyty mogą pozostać przed i za nią dodatkowe dziury. (płyty alu są zwykle dłuższe od fabrycznych) Same problemy i ujemna korzyść. p.s. polecam przeczytać reklamowy opis ze strony Markera. Marker Aluminum Pro Plate 2026 MARKER To chyba jedyna płyta wykonana tak, że warta jest swojej ceny ( jeśli ścigasz się w SG lub DH) Przednia część z logo wykonana w technologii wtrysku ciśnieniowego, co oznacza, że producent zainwestował w formę przynajmniej 50-90K PLN ( ceny z Polski) Pozostałe dwie części, wysokiej jakości profil wyciskany ciśnieniowo. Kolejna gruba kasa aby taki profil otrzymać. Pod profilem stosowna podkładka ułatwiająca poślizg pomiędzy płytą a nartą. Możliwe, że przeszacowali popyt bo: MARKER ALU PRO PLATE- Skicenter - Shop of Ski na rynku łatwiej kupić takie płyty używane od zawiedzionych amatorów niż nowe 🙂 Marker aluminum Pro Plates | SidelineSwap | Buy and Sell on SidelineSwap Jak ktoś chce niech kupuje. Moim zdaniem: Aluminiowa płyta pod wiązania to DLA NAS czytających tu posty to : STRZELANIE Z ARMATY DO MUCHY.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Jurek, to narciarskie forum, to SF point - odpowiednik FIS point - im mniej - tym lepiej ;). pozdro1 punkt
-
Ja dla przykładu lubię sobie w czasie zjazdu poczytać coś z Szekspira, ale nie potrzebuję jeszcze okularów 😄.1 punkt
-
Cześć Dziękuję za odpowiedzi, nie ukrywam, że temat założyłem żeby pozyskać trochę ciekawych informacji, bo o samym systemie szkolenia, czy bardzo dobrze wykwalifikowanych fachowcach, którzy obecnie działają na naszym podwórku - informacji na forum nie jest tak wiele. Nigdy nie rozumiałem szczerze mówiąc, podziału bądź jeśli używam złego słowa, poróżnienia między samym PZN a SITN, choć to drugie zawsze swoją zawiłością w mnogości kursów, kwalifikacji na nie, i już samym uzyskiwaniem uprawnień ,wydawało się jedynym i najwłaściwszym organem szkolącym instruktorów. Doszedłem natomiast do wniosku, że sam proces szkolenia w istocie, a dokładniej jego przebieg (po mimo wewnętrznych procedur dotyczących jego schematu), jest uwarunkowany tym, kto go prowadzi. Jestem z Warszawy, na nartach jeżdżę 2/3 życia, ponad 20 lat, szkolę jako instruktor od niespełna 7, posiadam najprostsze uprawnienia oświatowe. W zależności od sezonu spędzam 30-50 dni na nartach wliczając w to szkolenia, jest to moja dodatkowa praca. Na ten sezon zapadła decyzja - rozwój. Wiele lat poświeciłem na samodoskonalenie się, co robię dalej. Współpracowałem z wieloma instruktorami, zawsze wymieniając doświadczenia. Teraz chcę nieco więcej, chcę porządnej jazdy szkoleniowej, tym razem tylko dla siebie. 🙂 Odczuwam natomiast wrażenie, że instruktor w PL bez uprawnień SITN to co najmniej klasa niżej, nie wspominając o współpracy stowarzyszenia z innymi stowarzyszeniami z całego świata i możliwości zdobywania uprawnień międzynarodowych. Także chętnie pojeżdżę na nartach z kimś, kto robi to wzorcowo wg norm polskich czy międzynarodowych. Świetnie jeździ, świetnie to prezentuje i potrafi przekazać wiedzę dla nauczania innych. Chętnie za to zapłacę, zaplanowałem sobie dojść do stopnia pomocnika, być może nawet w tym sezonie, co dalej zobaczymy. Nie mam przeszłości zawodniczej, nie jeździłem w klubie narciarskim, po za incydentalnymi wypadami na tyczki, gdziekolwiek była taka możliwość będąc na nartach - kiedyś troszkę mnie to kręciło. Tutaj na pewno będzie duże pole do rozwoju.1 punkt
-
Ło matko. Prehistoria 😉 Miałem najwyżej z 20 lat jak postanowiłem zrobić kurs pomocnika. Gdzieś ok. 1978 roku. Pana Żabę, wtedy, legendę narciarstwa beskidzkiego widywałem często na Skrzycznem, obok schroniska Lomana ( kolejny kawał legendy) i wydawał mi się na tamten czas mało nowoczesny w swojej jeździe , dlatego kurs robiłem u Zbyszka Stanisławskiego, świetnie jeżdżącego , genialnego metodyka i nauczyciela. Cieszę się, że następcy kultywują tradycję. Moja córka robiła kurs u Oli i Tomka Cichych w Wiśle. Z czystym sumieniem polecam https://nartus.pl/o-nas/1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Hmm. Zawody były całkiem niezłym elementem przesiewowym zbieżnym z ogólną linią podwyższenia poziomu kadry. Zupełnie nie rozumiem tego ruchu w kontekście tego co napisałeś. Przyczyna jest prosta - więcej kursów więcej kasy dla szkół - i tyle. Co do kursów to Twoje wybory są jednymi z lepszych, pamiętaj jednak, że to iż szkoła np. Bartka organizuje kurs to wcale nie znaczy, że Bartek będzie go prowadził, to raczej loteria. Nie wiem kto tam jeszcze prowadzi KK ale z pewnością GS Team, też będzie niezły. Ciężko jest gdy nie wiesz kto tak naprawdę kurs poprowadzi. Powiem tak. KK to nauka jazdy na nartach w perspektywie kononu. Jak ktoś nie umie to się i przez rok nie nauczy, jak umie to kanon opanuje w 5 minut, Pozdrowienie serdeczne1 punkt
-
Cześć Jurek, czytasz? Masz kompleks małego wacka - pewnie dlatego tak się na nartach wozisz. Pilotowanie statków powietrznych to też typowy objaw kompleksu małego wacka - teraz już wiem... Natomiast jak ja trafiłem z tym małym białym pieskiem to po prostu sam się dziwię. Przyjaciele nasi z Mazur maja taką małą białą Lunę i ma ona taką fajną zabawę, że nawet w najsuchsze dni znajdzie kałużę ,w której się połozy i wytarza. Do tego jest jeszcze absolutnie biały kot o imieniu Bobek, który z kolei, jak był mały, wykazywał niezwykłą inwencję w spierdalaniu z domu do lasu, gdzie ginął na jakiś czas ale zawsze się jakoś odnajdywał. Hehe1 punkt
-
Komuna wymyśliła wyroby czekoladopodobne. Ty masz psopodobne. Cytując jedną ze stand uperek: na huj Wam to?1 punkt
-
na trekkingu to zasadniczo też trzeba być przygotowanym i mieć trochę doświadczenia aby wiedzieć kiedy zawrócić zmiany pogody potrafią być gwałtowne jeden dzień żyleta a kolejny już trzeba kopać się w śniegu a nartępnego robi się bajecznie, nawet mnisi klasztoru Tengboche wyciągają narty1 punkt
