Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 588
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    22

Ostatnia wygrana a_senior w dniu 28 Czerwca

Użytkownicy przyznają a_senior punkty reputacji!

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

a_senior's Achievements

Grand Master

Grand Master (14/14)

  • Very Popular Rare
  • Dedicated
  • Reacting Well
  • First Post
  • Posting Machine Rare

Recent Badges

1,6tys.

Reputacja

  1. Val Gardena to formalnie dolina. Od drogi wzdłuż doliny wychodzi kilka ośrodków, przeważnie połaczonych ze sobą wyciągami. Alpe di Siusi to jedna z tych stacji. Bezpośrednio nie wyjeżdża się do niej z doliny, choć można sie do niej dostać startując kolejką także np. z Orisei, a więc z samej doliny. Lepiej i łatwiej wyjeżdża kolejką z miasteczka Siusi. Rozumiem, że Saalbach już zaklepane na ten sezon. I bardzo dobrze. Te inne propozycje destynacji (niestety ten termin sie przyjał) to na kolejne wyjzdy. 🙂
  2. Też myślałem, ale tylko liznąłem kręcąc się po Sella Ronda. Kolega często tam bywał i b. chwali. Rozważ jeszcze Alpe di Siusi (Seiser Alm) z noclegiem np. w samym miasteczku Siusi (Seis). Stąd idzie kolejka linowa do serca stacji.
  3. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Jeszcze jeden widoczek z moich okolic. Mniej więcej tu przebiega granica między Szczawą i... Zalesiem. Tak, tym Zalesiem od niejakiego T. Dudy. Na wprost widać górę Modyń, a po nią grupę domów. To tu urodził się ten koleś. A Stara Wieś jest rzut beretem. Moje sąsiadki panikują. 🙂
  4. Życie. Tak jest wszędzie, nie tylko w Polsce. Gdy masz podjąć b. ważna decyzję, zwłaszcza dot. zdrowia, nie zdajesz się na zdanie jednego fachowca. Tydzień. Jak przystało na seniorów jeździmy stosownie do wieku. 🙂 Zaczynamy dość późno, ok. 10, potem kilka przerw na jedzonko, picie. Jeżdzimy do 16., czasem nieco dłużej. Bez napinki. Trasy około czerwone. Akurat w Saalbach zjeżdżaliśmy prawie pod dom, ale przy wyborze ośrodka odległość od wyciągu nie gra dla nas roli. Bywało nawet (w Cortina), że dojeżdżaliśmy ponad 30 min w jedną stronę. Saalbach i okoliczne ośrodki są dość niskie, do 2000 m. Byliśmy w lutym, śniegu pełno, ale nie wiem czy da sie tam sensownie jeździć w marcu. Ischgl jest wysokim ośrodkiem, jeżdzi się tu na wysokości do ok. 2800 m. Więcej tras, większe urozmaicenie. Ale ma też wady. Będziesz z Saalbach zadowolony. O ile pogoda w miarę dopisze.
  5. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    🙂 Fajny mamy ten polski język. To moje ulubione miejsce do "filozoficznych" przemyśleń. Tuż przed domkiem. Siedzę sobie w wygodnym foteliku, w dali Tatry, blisko Tatra lub coś zbliżonego i błogi nastrój. Nawet jak wnuki szaleją w okolicy. 🙂 A na tym pólku po lewej to kiedyś zjeżdżałem na nartach. Nawet, nawet.
  6. Nie przejmuj się drobnymi pyskówkami. Chłopcy lubią sie naparzać. Właściwie to czemu nie. Mnie to nie przeszkadza, choć trochę śmieszy. Młodzi są. 🙂 Masz rację, jak to mawiał mądry rabin: "i ty masz rację i ty masz rację". Przed ważnymi decyzjami zdrowotnymi trzeba sie naradzić u kilku lekarzy. Ja też miałem w swoim życiu 7 operacji/zabiegów, w tym 5 związanych z sercem. Chyba mnie czeka kolejna i właśnie byłem u kolejnego lekarza by potwierdził lub zaprzeczył czy dobrze robię. W Saalbach byłem w 2019 r. Całkiem dobrze, choć np. Ischl lepsze. Ale jest gdzie dobrze pojeździć. Trasy rozmaite. Oto album z wybranymi zdjęciami. Filmowałem głównie żonę i naszą koleżankę. Nawet, co jest zupełnie wyjątkowe, znalazł się tam krótki mój przejazd sfilmowany przez żonę. https://photos.app.goo.gl/9G8Hbfx1e8HYqkx79
  7. To bardziej złożone. Narciarstwo zjazdowe to sport czy aktywność bardzo techniczna. Jeśli ją dobrze opanujesz w młodości to nic nie przeszkadza by kontynuować na starość. Odruchy wciąż są dostępne. Gorzej jeśli zaczynasz w późnym wieku. I to dotyczy wszelkich aktywności. Żona mojego dyrektora zrobiła prawo jazdy w okolicach 50. Jakoś go zrobiła, ale jeździła, a zwłaszcza parkowała, fatalnie. Na nartach takie późne zaczynanie, nawet po 40., może byc groźne. O poważną kontuzję nietrudno. Do Adama bym się zdecydowanie wybrał. A potem na Chopok. 🙂
  8. I bardzo dobrze. Tak trzymać. Nawet Wam trochę zazdroszczę, bo to już nie dla mnie.
  9. Ja się wieku nie wstydzę i chętnie go podaję. Ale czasem ludzi zaskoczę, bo prawie nie siwieję, brzucha niet i podobno wyglądam na 10-15 lat mniej. Ale niestety serce mam chyba starsze niż peselowy wiek.
  10. Coś w tym jest. Wśród tej kategorii wiekowej wsród moich znajomych też nie widziałem postępów. Nawet jak próbowałem od czasu do czasu cos korygować i tak nie słuchali. 🙂
  11. Adam Widuch to m.in. instruktor narciarski związany na stałe ze Zwardoniem. Wielu forumowiczy zna go osobiście i wielu chwali, nie tylko za naukę narciarstwa. I wielu, w tym ja, go lubi i ceni. 🙂 Nie dziw się, że Twoje proste w sumie pytanie wygenerowało tyle różnych wpisów niekoniecznie związanych z samym pytaniem. Typowe dla tego forum: rozrastające się dygresje. 🙂 Zresztą nie tylko dla tego. I tak fora swoje lata chwały mają już za sobą i powoli umierają. Ja jestem b. starym (niedawno stuknęło 75), doświadczonym narciarzem, byłym instruktorem. Z wykształcenia fizyk, z zawodu, do niedawna, informatyk, mieszanka romantyka i inżyniera. 🙂
  12. Jeszcze jest Filip (@filinator), o którym mniej się pisze, ale np. Chertan u niego praktykował z powodzeniem na alpejskich stażach. Filip jest świetnym narciarzem. Szkoda, że żona źle trafiła na szkoleniowca. Warto jeździć z żoną. Z różnych względów. 🙂 Swoją sam uczyłem. A zaczynała prawie od zera w wieku ok. 23-24 lat. I choć jest typem mało sportowym, nieźle sobie radzi do dziś. Narty 155 cm. Volkl SC. Dla jej spokojnej jazdy w sam raz. Na miejscu Adriana zacząłbym od szkolenia u Adama.
  13. I sprawia wszystkim. Oczywiście wiele zależy od naszego usposobienia. Jedni są wiecznie uśmiechnięci, inni wiecznie skwaszeni. Nie tylko na nartach. Kiedyś byliśmy na wspólnym wyjeździe z takimi skwaszonymi znajomymi w Cortina d'Ampezzo. Dla nas bardzo udany pobyt, także w sensie pobytu w hotelu, dojazdów, jedzenia, dla nich - fatalny. Ale mnie chodzi o coś innego. Doświadczenie, nie tylko moje, uczy, że im lepiej opanujesz jakąś dziedzinę aktywności czy sportu, tym większą przyjemność ci ona sprawia. Jazda samochodem, zjazd rowerem w trudnych warunkach, narty, itp. Kiedyś próbowałem przez dni widsurfingu. We Francji, na Atlantyku. Pokazał mi jak się za to zabrać znajomy Francuz, który pożyczył swój sprzęt. Początki fatalne, częste wpadki do wody, 0 przyjemności, potem coraz lepiej. Pod koniec przyjemności wciąż było niewiele, ale już coś było. 🙂 Nawet te niewielkie wskazówki znajomego pomogły. Patrząc np. na wyczyny kitesurferów, myślę, że odczuwają mega przyjemność. Np. tego z Kos, ktorego sfilmowałem 2 lata temu. To oczywiste. Sam opisałem taki przypadek 16-letniej dziewczyny, którą spotkałem wiele lat temu na stoku Polczakówki koło Rabki. Dziewczyna jeździła świetnie. Jej wujek był właścicielem wyciągu. 🙂 Spytałem ją jadąc na jednym orczyku dwuosobowym, kto ja tak wyuczył. Sama się nauczyłam - odpowiedziała. Dziś podobno uczy innych. Skończyła AWF, pewnie wszelkie stopnie instruktorskie. Do tego mama dzieciom. 🙂 Napisałem, że nie znam nikogo nieszkolonego, kto jeździłby dobrze. To trochę licentia poetica, bo oczywiście wyjątki się zdarzają. Jak w każdej regule. 🙂 Jednym z nich był nieżyjacy już Stasiu Olkiewicz, założyciel krakowskiego klubu Yeti i mój kolega ze studiów. No niezupełnie, bo studiował chemię a ja fizykę, ale spotykaliśmy się na wojsku. 🙂 Było coś takiego. Stasia spotkałem na nartach w wieku ok. 20-22 na Kasprowym. Surowy był wtedy. Bardzo dużo jeździł. Zapaleniec. Po latach spotkałem go w Austrii, na wspólnym wyjeździe. I jeździł lepiej ode mnie. Byc może coś się szkolił, ale sądzę, że to głównie praca własna. kite.mp4
  14. a_senior

    Krajoznawczo po okolicy....

    Dolce vita II 🙂
×
×
  • Dodaj nową pozycję...