Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation since 08/08/2024 in all areas
-
Cze Dzisiaj kółko po krzakach bez zjazdów bo hamulce na dotarciu. Znowu jazda na pałę, ale dzisiaj było gorzej. Fajny lasek i ścieżki, ale jak poczułem że się wracam zacząłem kombinować . Droga jakakaś niedaleko, więc znalazłem ścieżkę prowadzącą w stronę cywilizacji. Niestety trafiłem na ogrodzoną posesję. Ostatnie pokrzywy to pikuś. Idę wzdłuż płotu, następny płot i następny i następny. Poparzony od stóp po głowę w końcu trafiam na posesję z bramką i kobietą wieszającą pranie. Zrobiłem kocie oczy i użyczyła mi przejazdu do głównej drogi. Chwilę nią jechałem i dzida w pierwszą boczną ścieżkę w następny lasek. A tam super ścieżka. wkońcu dotarłem na Kolną a tam ….. po zawodach. Vive la Feance! Postanowiłem przed wodopojem zrobić kółko do Skawiny . Ale coś tak szło opornie, że dostałem skurczy w łydkach. WTF? Zrzuciłem to na na dzisiejszą wczesną pobudkę, syn wracał z obozu, o 6.00 był w Krk, więc wstałem o 5-tej. Ale to nie to. Dolewali mi mleka do opon i napierdzieli powietrza ino ino. Po krzakach i korzeniach, kamorach to nie ma znaczenia, ale asfalty i szybkie szutry to porażka. Tarcze mam szwajcarskie z napisem PRO rzecz jasna, produkowane nieopodal … Pekinu😉. Tylko pomyślę i już koń staje dęba. Przód Tył pozdro11 points
-
Wasze zdrowie Chłopaki! Nie znam się na piwie, ale to było dobre i baaardzo dobrze się przyjęło;) Czeska Szwajcaria - z buta ją ogarniałam, ale rowerowo jak najbardziej można. Mnóstwo śladów, niekoniecznie oznaczonych. Po pożarze w 2022 kilka głównych szlaków jest zamknięta, ogrom strat jest nie do opisania, ale jest co kręcić i dreptać. I zdaje się że Cyniczny w swojej czterodniówce haczył o te tereny. W koło Hřenskiego komina. pozdrawiam:)10 points
-
Kiedys myslalem ze na emeryturze bede sie nudzil... ;-). Na razie z tym klopot. Po pandemii i moich chorobach lodka wymaga nieco dopieszczenia. Sukcesywnie pozbywam sie drewna z zewnatrz. Na wiosne usuwam listwy odbojowe. Bedzie alu+pu. Drewno meranti (mahon okienny) mial wytrzymac 10 lat a ma juz 25 od zalozenia ale jyz dogorywa. Zostanie mahoniowy sztormreling i drobne elementy na rufie. W sam raz by nie zrobic z lodki mydelniczki. Jak ktos sie nudzi to zapraszam do pomocy na pocz czerwca.... ;-). Mojego sternika jachtowego z 1977 r ( wtedy uprawnial do lodek na srodladziu) przepisano z automatu na morskiego... ale na wielkie morza nie poplyne. Nawet w Grecji mi żoladkiem wywracało na fali.... ;-). Tu tez jest fajnie.8 points
-
7 points
-
Paweł, progres widać po kijach, na początku potrzebowałeś 4 a teraz wystarczą tylko 2 😉 pozdro7 points
-
Cześć Oj Piotrek Piotrek naprawdę słaba sprawa. Przecież można spokojnie podjąć rozmowę i wytłumaczyć biegaczowi sytuację oraz zachęcić go do innych zachowań. Praktycznie robisz to tak: Gdy tylko uderzył w Twój rower natychmiast walisz chuja w kły. musi upaść bo podbiega i jest zmęczony poza tym się nie spodziewa. Wtedy bierzesz go na buty uważając aby wykorzystać zamki . Gdy już przestaje się ruszać nakrywasz go rowerem i spokojnie, ale pamiętaj spokojnie i bez agresji tłumaczysz, że pobłądził. Aha... przed rozpoczęciem procedury tłumaczenia dobrze jest szybko ocenić czy nie masz przypadkiem do czynienia z trenującym sobie w górach zawodnikiem MMA, czy nie ma na sobie np. kimona itd. Pozdrowienia7 points
-
Jezioro Mamry pozwala rozpedzic się fali.... ładne 4-5B. Łódka wreszcie dostala wigoru....trochę bałaganu w kuchni po jeździe na burcie ale młodzież się cieszy.... Dziadek z babcia I najstarszy wnuk. Qqw... kiedy on zrobił te 14 lat? W Sklodowie znajome zwierzaki... 3 koty, 2 teriery, kilka żurawii i łosica/klempa z mlodym łosiątkiem/łoszakiem(?). Bociany nie moga sie zdecydować... leciec juz czy czekać jak co roku do 15tego... widac rozne pomysly.7 points
-
7 points
-
6 points
-
Ciekaw jestem kiedy i gdzie zaczęliście nartowanie w Alpach. Pewnie z racji wieku i przebiegu będę pierwszy, ale może nie. Mój pierwszy raz to była mała stacja francuska Hirmentaz. W sam raz na rodzinne nartowanie. Mieszkaliśmy w pobliskim Haber Poche, które też jest niewielką stacją, ale jeździliśmy w Hirmentaz. Na polskie warunki jest gdzie jeździć. 🙂 1991 r. Dawne czasy. Jak ten czas szybko leci. Dlaczego tak szybko? 🙂 Tu pierwsze narciarskie kroki stawiała 4-letnia córka. Dorzucam kilka zdjęć. Jakże mało ich wtedy robiłem. I już tego nie naprawię. 🙂 Potem jeździłem do kilku małych i średnich stacji francuskich, a potem była kilkuletnia przerwa, gdzie jeździliśmy głównie na Słowację. I dopiero od początku tego wieku były już regularne wyjazdy w Alpy.6 points
-
Mój pierwszy wyjazd to był taki standard czyli Madonna. Ale tam chyba największe wrażenie zrobiła na mnie Presena. Tam było wysoko. Długi zjazd z lodowca, później po płaskim plateu i stroma trasa pod gondolą. Długość tego robiła niesamowite wrażenie. Dla mnie Alpy są niezbędnym elementem narciarstwa. Wybór tras o różnym stopniu nachylenia, o różnej geometrii, klasa urządzeń wyciągowych, piękne i różnorodne widoki. Możliwość jazdy wewnątrz tej przestrzeni to jest coś niesamowitego. Ale muszę tutaj dodać, że dla mnie najwspanialsze doznania alpejskie czy ogólnie wysokogórskie (to może być też Norwegia) to są jednak skitury. Poruszanie się po obszernych górach bez żadnych wyciągów i tras, to jest tak magiczne doznanie że nie sposób tego opisać słowami. I tutaj dla mnie pierwszy raz duży skitur to było Saas Fee. Szczególnie liczy się u mnie Fluchthorn i żleb w Saas Grund. Mieliśmy wówczas dobry śnieg w pięknych okolicznościach przyrody. Dodaje jeszcze foto które najlepiej mówi dlaczego lubię Alpy 🙂 Pozdrowienia dla @kskuski2 i @Wujot26 points
-
6 points
-
6 points
-
Cze Przeczytałem wszystkie wpisy i trwa (jak to zwykle bywa) zażarta walka 😉, więc dorzucę swoje 5 groszy. Mitku, każda nowinka techniczna musi być zaaprobowana przez UCI i prawdopodobnie na takim rowerze nie można startować, bo przepisy na to nie pozwalają. Zerkając pobieżnie na przepisy, to nawet na przesunięcie siodełka przód-tył "ponad" normę aprobatę musi wyrazić UCI. Inaczej nie będziesz mógł na nim startować. Być może - a gravel to nowinka i dopiero to zaczyna się tworzyć jakieś przepisy ma i być może wspólne z rowerami szosowymi czy też przełajowymi. Są one inne niż np w rowerach MTB. A że gravel to pochodna szosy, to tak może póki co przez jakiś czas być. Przede wszystkim jest określona szerokość maksymalna która nie może przekraczać - bodajże 50 cm. Nawet wyczytałem, że UCI przejęło pieczę nad MŚ na .... trenażerach. Moim zdaniem, Twój światopogląd skutecznie blokuje Twoje możliwości. Już dawno dobiłeś do granic możliwości Twojego roweru, ale niestety wg. mnie tego nie zauważasz. Kupiłeś rower podstawowy, który x lat temu był bardzo dobry dla Ciebie, ale na dzień dzisiejszy Cię mocno ogranicza. Wyrobiłeś na nim siłę, wytrzymałość, dupsko utwardziłeś i pewne elementy technicznej jazdy nabyłeś. Nowy, lepszy, inny rower wbrew Twojej opinii nie będzie ułatwieniem, ale da Ci nowe możliwości i poszerzy spectrum tego, co i gdzie na rowerze można jeździć. Odnoszę nieodparte wrażenie, znamy się osobiście i jeździliśmy na nartach razem, że w narciarstwie analogicznie przespałeś prawdopodobnie czas, kiedy mogłeś nauczyć się jazdy ciętej sportowej na nartach taliowanych. Bo wiem, że miałeś takie możliwości, jesteś bardzo dobrym klasykiem i nauka nowoczesnej jazdy 20-30 lat temu przyszła by bardzo łatwo. Ale prawdopodobnie wydarzyło się to, co w przypadku rowerowania. Tylko krowa nie zmienia poglądów - tak to mogę skwitować. I nikt z nas Cie do niczego nie zmusza i nikt Ci nic nie wmawia. Ja czy Piotrek staramy się Ciebie przekonać, że można inaczej. Można na początek kupić narty z pianki w markecie i uczyć się na nich jeździć. Ale te narty są dobre tylko przez pewien okres. Jeśli w pewnym momencie nie wymienisz na sprzęt twardszy, o lepszej konstrukcji, to ograniczenia tego sprzętu skutecznie zablokują rozwój. Bo na twardych, czy wręcz zlodzonych stokach nie będą trzymać, słabo będą oddawać energię, będą po prostu za słabe aby się na nich dalej rozwijać. I nie wiem co byś robił, to będzie tylko rzeźba. Jesteś już na takim etapie, że słuszną decyzją będzie zakup dość mocno spersonalizowanego roweru, który Ci będzie służył przez lata. Oglądałem kiedyś filmik, jak 3 kumpli jechało gdzieś w Beskidach na szosach jakiś kosmiczny podjazd. Jeden z nich był czynnym zawodnikiem z czołówki PP w kolarstwie. Jako jedyny tego nie wyjechał, bo go porwali z domu i zabrał pierwszy lepszy rower. Oni, ale jednak amatorzy wyjechali, a było tak stromo, że trudno mu się szło w butach kolarskich, bo prowadził rower. Ale w żadnym razie im nie zarzucił, że poszli na łatwiznę, nie tłumaczył się zmęczeniem, tylko swoja głupotą, że nie sprawdził, gdzie jadą, a na zestawie napędowym, który miał zamontowany nie ma możliwości aby taką stromiznę wyjechać. Nawet on nie da rady. Po prostu się nie przygotował, bo miała być to "zwykłe" kółko z przyjaciółmi. Jeszcze słowo o szlakach w górach. To moim zdaniem ludzie którzy chodzą po górach, jeżdżą na rowerach (nie mówię o okazyjnych piechurach "szlakami" rodem z Krupówek) to osoby o wysokiej kulturze osobistej i tak jak wskazał Wujot, kto, gdzie może jeździć, spacerować wskazuje zarządca terenu w regulaminie. Jest możliwa symbioza rowerzystów i pieszych, w szczególności, że w wielu wypadkach tabliczka gościa z plecaczkiem informuje tylko, że na pewno ten szlak można pokonać pieszo. Jak ktoś się zapuści tam na rowerze i będzie go pchał na całej długości, to nie może mieć do nikogo pretensji, a jak przeszedł, to znak jest właściwy, bo da się go przejść piechotą. Piesi na szlakach mają bezwzględne pierwszeństwo. Nawet na szlaku oznaczonym jako rowerowy - o ile zarządca w regulaminie nie wskazał, że jest to wyłącznie szlak rowerowy i jest zakaz ruchu pieszego. Zwykle jest to informacja, że jest możliwy wyjazd rowerem. Jest to zazwyczyczaj opisane w regulaminie, a nieznajomość z niczego nie zwalnia. Ogólnie wyznaczonymi szlakami można poruszać się pieszo, rowerem, konno i .... kajakiem. Więc jak ktoś ma ochotę i potrzebę, a nie jest to zaznaczone w regulaminie może zjechać kajakiem szlakiem pieszym 😉. Wrzucony przez Śpiocha film nie wywołał u mnie takich emocji, bo ani dziewczyna nikogo nie spycha ze ścieżki, ani na nikogo nie krzyczy, czy też nadmiernie nie gestykuluje. To że ludzie ustępują, to raczej normalne zachowanie, jak ustępowanie pieszym na ścieżce rowerowej, którzy przechodzą po pasach bez oznakowania pionowego, które w świetle przepisów przejściami nie są. No chyba nikt z Was nie jedzie na oślep w pieszych. Tak samo zjeżdżając w zimie samochodem po zaśnieżonej drodze widząc samochód próbujący podjechać ustępujemy mu drogi. Dla mnie to jest naturalny odruch, jak zejście na bok widząc rowerzystę który zjeżdża, lub podjeżdża na szlaku. Wyłączam debili, którzy pędzą na złamanie karku wśród ludzi. Większość rowerzystów zwykle dziękuje za ten miły gest ze strony pieszego. No chyba tak to powinno działać. Jeśli ruch jest zabroniony, to nie ma o czym gadać. Można rower prowadzić, ale nie można na nim jechać. Koniec i kropka. Tu przykład takiego zapisu z regulaminu zarządcy terenu: "Na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego turystyka rowerowa dozwolona jest po drogach publicznych oraz (po wykupieniu opłaty wstępu na szlak) po oznakowanych trasach rowerowych. Z uwagi na bezpieczeństwo osób odwiedzających park i negatywne oddziaływanie rowerów górskich na zasoby przyrodnicze, poruszanie się rowerem po pieszych szlakach turystycznych nie jest dozwolone." pozdrawiam6 points
-
RPReplay_Final1723443500.mov RPReplay_Final1723443500.mov RPReplay_Final1723443500.mov Pozdrowienia z Valle Nevado, Chile 🇨🇱 🙂6 points
-
6 points
-
Pasje- można wycinać świerki…. Walczyć ze zgnilizną na pomidorach itd….. mnie do pasji doprowadza łazienka na parterze🤬6 points
-
U mnie 29a otoczone jest prawie 300 sztukami brabanta, w środku dęby, szmaragdy, robinie, świerki, sosny, pecherznice, derenie, trzmieliny, tuje kurniki, aurescent, irgi, a w części sadu wszystko co da jakikolwiek owoc… do tego to cos co można nieco nad wyrost nazwać ogrodem utrzymane jest w klimacie parkowo-podobnego pierdolnika który bardzo lubię. Roboty w tym niewiele, klimy nie potrzeba gdyż w lecie w upał bywa wręcz chłodnawo, opalać się można z wackiem w zenit, bo nic nie widać od sąsiadów … taki typ. Widok z okna …6 points
-
U mnie dziś prace na wysokościach. Świerki posadzone jeszcze przez poprzedniego właściciela działki rosły jak szalone, obwód przy ziemi ponad 160cm, a korzenie na wierzchu trawnika. Przy wichurach groziło przewróceniem drzew na dom. Czas najwyższy było ściąć. Niestety blisko domu i brak podjazdu podnośnika, tylko metoda alpinistyczna wchodziła w grę. Przy okazji była okazja przeszkolić syna.6 points
-
6 points
-
5 points
-
To trochę nie tak - raczej chodzi o techniczną sprawność, której modulowanie pod kątem dyscypliny jest znacznie prostsze w przypadku bardzo sprawnych (hokej/Skate park itd.) rolkarzy. Przeprowadziliśmy eksperyment mieszając treningi z innymi dyscyplinami rolkowymi, konkretnie slalom (z Klaudią Hartmanis) i tańcem na rolkach (mocną ekipa trenerska AZS). Efekt : choć sprzęt nie taki 🙂 okazało się, że tematy są rabialne choć w każdej z trzech dyscyplin (IA, slalom, taniec) to samo bazowe ćwiczenie było wykonywane inaczej. I tu kwestia adaptacji : narciarze->IA mieli więcej problemów niż rolkarze->narciarze. Powyższe piszę bezpośrednio po porannym ganianiu wiewiórek na Agrykoli (46 skrętów/ 1 łokieć / 1 skośny wertikal / średnia 7% / odległości na otwartych 5m offset 2m, figury na 3.5m) gdzie akurat narciarskie odruchy komuś pięknie utrudniały temat. Pójście na przód w początkowej fazie odciążenia konsekwentnie psuło szerokość prowadzenia stóp z reakcją na dalszą próbę ratowania się przez przód i tak dalej i tak dalej. Skorygowane 🙂 bo choć dialog z 10 latką bywa trudny to z małymi podpowiedziami wyciąga już wnioski i wprowadza korektę. Zapewne do korekty jeszcze nie raz :). Jutro warszawskie testy sprawnościowe, w niedzielę Agrykola. Przy okazji - rusza World Roller Games, będą transmisje IA (SL, PSL, GS, Team SL, Team GS), serdecznie polecam. Pozdrawiam, M.5 points
-
To wszystko jest skomplikowane. My (czyli razem z żoną) byliśmy dość luzaccy dla naszych dzieci (poza szkołami językowymi - tutaj nawet nie było rozmowy). Nie przymuszaliśmy specjalnie ani do nauki ani do sportu. Pełen spokój. Ale przy naszym trzecim, jak zobaczyliśmy wyniki w LO (czyli 2 z matmy i fizy) to postanowiliśmy zadziałać. Znaleźliśmy inżyniera-korepetytora i postawiliśmy przed nim zadanie - miał nie tyle wyciągnąć oceny (to mamy gdzieś), ale nauczyć myślenia matematycznego, tak aby mógł spokojnie studiować na Polibudzie. Facet dobrze spełnił zadanie, a syn kończył LO jako najlepszy z matmy. Za tym poszła już polibuda i informatyka (trochę kolanem). Na trzecim roku dostał się na praktykę do dobrego softhausu. Zaraz dostał etat. i znów była obawa, że nawet licencjatu nie skończy. Ale dopchnęliśmy go kolanem, pracując jakoś go zrobił. Za to w programowaniu świetnie się sprawdził. Chyba na 27 lat został seniorem w dobrej firmie, pracując dla amerykanów. I wypomina nam to dopychanie (licealne). Ale jednocześnie jak pytamy się czy ma to nam za złe, to mówi, że dobrze zrobiliśmy. Bo w tym czasie to on miał wizję własnego foodtracka. Trudno czasem przewidzieć konsekwencje takich a nie innych ruchów. Tutaj wygląda, że wyszło niezgorzej. Czyli udało się. A z moim bratem, którego moi rodzice (ojciec) wpychał na siłę na Polibudę wyszło gorzej bo jej nie skończył. Zaraz go wojsko dopadło. A szkoda, bo brachol wiedzę historyczną (której trochę mi sprzedał) miał wybitną (i do dzisiaj to jego wielki konik). Ale ojciec uznał, że nie będzie belfrem... Natomiast zupełnie nie wiem jak by wyglądały losy naszego najmłodszego, gdyby nie interwencja. Może znalazłby jakąś zupełnie nieortodoksyjną przyszłość w jakiejś przeoczonej ścieżce. albo pracowałby w jakiejś zupełnie niesatysfakcjonującej branży za 50% tego co ma? Twierdzenie, że dzieci powinny decydować jest o tyle wygodne, że wtedy odpowiedzialność za decyzje spada na nie. Ale z drugiej strony jest szansa, że niektóre decyzje rodziców mogą dawać lepszą przyszłość i mogą być trafione. A też rodzice mają jednak szerszy ogląd.5 points
-
Przy piaskowaniu używaliśmy przepuszczalnych kombinezonów a i tak było ciężko z przegrzaniem. Nie było lekko, podstawą było zabezpieczenie sprzętu gumowymi osłonami i lin na które zakładało się przecięte wzdłużnie gumowe węże. Najgorzej było z parującymi szybami w przyłbicy ale nurkowe sposoby się sprawdzały. Dwieście metrów nad ziemią proste rzeczy są trudne, podstawą było bezpieczeństwo zawsze pracowałem na dwóch linach choćby krótkie zjazdy nie wszyscy tak robili.5 points
-
Wczorajsza jazda. Dalej na starych kółkach, nowe jeszcze nie doszły . Pozdrowienia5 points
-
W ostatni weekend z braku chętnego towarzystwa ruszyłem na pierwszą samotną wycieczkę dwudniową. Z domu startuję samochodem w piątek chwilę po 5:00. Cel Niepołomice gdzie docieram po 3 h jazdy. Parkuję prawie w centrum na bezpłatnym parkingu. W trakcie przebierania się i ogarniania roweru podchodzi starszy pan, zagaduje, a gdzie dokąd po co itp. Stwierdza, że do Myślenic może mi podpowiedzieć trasę w miarę po płaskim. Ale moim celem jest pojeżdżenie po górkach stąd nie korzystam:-) Z Niepołomic kieruje się do Dobczyc, po minięciu A4 i pierwszym podjeździe pokazują się pierwsze ładne widoki. Tak często kończą się drogi rowerowe na wioskach. Stąd zazwyczaj omijam je szerokim łukiem. Pierwszy popas robię w Gdowie nad brzegiem Raby. W sumie zupełnie nieplanowany, ale jest czas i miejsce na zjedzenie kanapek które przygotowałem na drogę. jezioro Dobczyckie mijam od południa, prawie go nie widząc Garmin i jego climbpro, na niby płaskiej końcówce podjazdu pokazuje, że ostatnie 300 metrów będzie miało średnie nachylenie 1%. Rzeczywistość była trochę inna i to 300 metrów miało nachylenie 10%. Malowniczo położony kościółek św. Wojciecha w Drogini. W parku w Myślenicach robię kolejny mały popas. Zaczynam ogarniać kwaterę na nocleg. Plan minimum dojechać do Makowa Podhalańskiego (90km trasy), plan optimum to Skawinki przed Lanckoroną, a maksimum dotrzeć pod Wadowice. Plan minimum od początku mi się nie podobał, bo zostałoby ponad 160km na sobotę, dodatkowo od razu z rana czekałby mnie podjazd na górę Makowską. Plan optimum odpadł, bo jedyna sensowna kwatera została zarezerwowana, został plan maksium. Ceny niestety dla 1 osoby wysokie, bo oscylowały w okolicach 170-250pln. Zaczynam obdzwaniać kwatery korzystając z googla maps i trafiam na agroturystykę Rudy Kot pod Wadowicami. Cena 80 pln jest świetna biorąc pod uwagę, że w ofercie jest wielki pokój + łazienką i oddzielna kuchnią. Dodatkowo rower bez problemu będę mógł wprowadzić do mieszkania, a sklep spożywczy w odległości 5 minutowego spaceru. Szybka decyzja i kwatera zarezerwowana. Informuje właścicielkę, że mogę być dość późno, około 18-20 w zależności jak mi pójdzie droga. Nie ma z tym żadnego problemu. Raba w Myślenicach. Do Makowa jadę początkowo wzdłuż S7 - droga znana z wielokrotnych podróży na Podhale również na narty:) Barierkoza level hard, IMHO zupełny bezsens zwłaszcza, że ruch na tej drodze relatywnie niewielki. Za Pcimiem odbijam od doliny Raby i przez Skomielną Czarną jadę do Wieprzca. Tej drogi nie polecam, choć w sumie alternatywnej nie ma. Ruch bardzo duży, jadę przez ciągnące się w nieskończoność zabudowania, więc widoków zero. Również zero cienia i cały czas lekko pod górkę, co powoduje, że trasa umyka powoli. W Wieprzcu odbijam na Żarnówkę i tam już robi się całkiem spokojnie i ładnie. Robię mały popas na przystanku, wcinam batona i coś tam piję;-) Do Makowa dojeżdżam całkiem żwawo i już bez zbędnych formalności wbijam się na podjazd na górę Makowską - 3.3km średnie nachylenie 7,3%. Podjazd początkowo idzie małymi serpentynami, jest dość sztywny (około 8-9%), ale idzie całkiem sprawnie. Po pokonaniu serpentyn robi się bardziej stromo i nachylenie nie spada poniżej 10%, a bywa i 14%. Trudności kończą się po 2,5km w okolicy kapliczki, później jest nawet mały zjazd i krótki odcinek 7%. Odpoczywam chwilę przy kapliczce, a kawałek dalej otwiera się bardzo ładny widok na okolicę. Zjazd do Jachówka jest znacznie bardziej stromy niż podjazd. Po około 1km nie spada praktycznie poniżej 12-13%, a jest odcinek około 500 metrowy z nachyleniami po 17-18%. Ręce bolą. Za Budzowem jest kolejny podjazd, według garmina łatwy ze średnim nachyleniem 4%, ale w połowie podjazdu jest kilkusetmetrowy zjazd, więc wiem ze końcówka będzie bardzo stroma no i taka była. Ładne widoki z drogi do Skawinek Za Skawinkami decyduje się ominąć Lanckoronę i podjazd na nią prowadzący. Jestem mocno zmęczony, upał też już daje popalić. Droga do Stryszowa jest mocno ruchliwa, nie wiele zmienia się po odbiciu z niej na Łękawicę. Tam też zaczyna się przedostatni podjazd tego dnia. Według garmina ma się skończyć na krzyżówce drogi z Dąbrówki, ale po dotarciu do zakrętu okazuje się że do szczytu brakuje ładnych 600 metrów. Na szczycie na przystanku autobusowym odpoczywam wcinając ostatnia kanapkę. Ruch jest cały czas duży i odpoczynek jest mało przyjemny. Z Łękawicy zjeżdżam nad jezioro Mucharskie, tu ruch jest już bardzo niewielki, przyjemna droga na której można odetchnąć. Po minięciu jeziora czeka mnie ostatnia wspinaczka, idzie ona całkiem sprawnie. Teraz już tylko zjazd nad Skawę, do kwatery zostało niewiele kilometrów, a część z nich po VeloSkawa Mocno zmęczony docieram na kwaterę - wszystko jest tak, jak pani obiecywała przez telefon:-) Podsumowanie dnia 1 Dzień drugi Rano idę do sklepu (czynny w soboty od 5:00) po zakupy na śniadanie. Okazuje się, że są dostępne gotowe kanapki. Biorę dwie + drożdżówkę. Po śniadaniu w miarę szybko się ogarniam i już o 7:00 jestem na trasie - Skawa o poranku. Dzisiaj czekają mnie podjazdy tylko w pierwszej część trasy, czyli do Krakowa. Zdarzają się ścianki, ale są krótkie. Ruch na drogach znacznie mniejszy i jest całkiem ładnie. Przez pogórze Wielickie kieruje się powoli do doliny Wisły. Kanał Łączany - Skawina idący równolegle do koryta Wisły, powstał w celu doprowadzania wody do elektrowni Skawina. Alwernię omijam od wschodu zahaczając o rezerwat przyrody "Dolina potoku Rudno". Za Grojcem przejeżdżam nad trasą A4 i jadę do zamku Tenczyn. Znaki mówią ze jest objazd, ale liczę że rowerem bez problemu przejadę. Niestety już z daleka widzę, że droga jest dokumentnie rozkopana wiec rezygnuje z dotarcia do zamku i jadę dalej przez Tenczyński Park Krajobrazowy. Jadąc przez park krajobrazowy przypominam sobie pewne zdjęcie zrobione dokładnie w tym samym miejscu 15 lat wcześniej podczas podróży z Krakowa do Częstochowy odbytej z kolega Januszem - jednej z pierwszych wielodniowych wycieczek rowerowych. Łezka w oku się zakręciła:-) Docieram do Krakowa, jeszcze tylko ostatni podjazd do ZOO w Krakowie. Tam w kawiarence kawka, ciastko i lemoniada. W planach miałem małą kąpiel nad zalewem w Kryspinowie, ale dzikie tłumy zniechęciły mnie do tego. W Krakowie wbijam się na WTR. Niestety z uwagi na remonty czasem muszę od niej odbić. Zwłaszcza w okolicy klasztoru sióstr Norbertanek oraz przy bulwarze inflanckim. Sama jazda jest dość monotonna, zwłaszcza po minięciu centrum Krakowa. Mokry sen "czasowca" - WTR w okolicy mostu S7 na Wiśle. Nie przepadam za takimi trasami. Trasę miałem kończyć od razu w Niepołomicach, ale postanawiam jeszcze przez Wole Batorską dotrzeć do puszczy Niepołomickiej. W puszczy - plan był dotrzeć do południowych rubieży lasu i przez Kłaj wrócić do Niepołomic, ale jest mocno zmęczony, upał daje się mocno we znaki i jakoś bardzo słabo mi się jedzie. Stąd rezygnuję z jazdy dalej i najkrótszą drogą wracam do samochodu. Statystyki 2 dnia.5 points
-
Frajda dla narciarsko zakręconych! Zapraszam chętnych do zgłoszeń, na szkolenie narciarskie, pod okiem Piotra Smolika 4 level CSIA! Obecnie domowym ośrodkiem Piotra w sezonie zimowym jest Big White Ski Resort (Kanada, gdzie Piotr mieszka od wielu lat). Piotr podzieli się swoją narciarską wiedzą i ogromnym doświadczeniem. Piotr jest także trenerem narciarstwa alpejskiego oraz instruktorem snowboardu. Przez 20 lat był Dyrektorem Szkoły Narciarskiej w Ośrodku Nakiska (miejsce zawodów Igrzysk Olimpijskich z 1988 roku), będąc odpowiedzialnym za szkolenie kadry instruktorskiej, do dziś z ramienia CSIA rozwija i doskonali instruktorów. Szacunkowy koszt powinien się zamknąć w przedziale 4300 - 4800 od osoby (bez wyżywienia, dojazd własny), przy zakwaterowaniu w apartamentach/pokojach 3 lub być może 2 osobowych. Dla kogo? Osoby prowadzące narty równolegle, dobrze czujące się na trasach niebieskich i niebojące się tras czerwonych. Bez szufladkowania na poziom, ale z uwagi na możliwe dwa turnusy, jest opcja spersonalizowania grup, na podstawie video i oczekiwań osób zainteresowanych. Jeden z turnusów może być także dla instruktorów chcących poszerzyć horyzonty na (cytując Piotra) "modern skiing", czy rozwój/poprawę swojego warsztatu i umiejętności. Kontakt: szkoleniesmok2025 małpa gmail.com5 points
-
Mario, Mitek ma taka wadę, że mieszkając w dużym Mieście nie potrafi spojrzeć na świat czyimiś oczami. Uważa że skoro jemu coś nie przeszkadza, to innym także nie powinno. W Wawie ma do dyspozycji setki km (bo już nie dziesiątki) ścieżek rowerowych i naturalną rzeczą jest ze szuka odmiany. Też ma w zasięgu jakieś pagórki i ścieżki leśne, nawet błocko się trafi, jednak to równina Mazowiecka i cudów tam ni ma. Mieszkańcy Beskidów, w szczególności tamtych okolic, chcą mieć chociaż jedną porządną ścieżkę taką jak ma być i jakich Mitek ma setki, bo górskich kamieni i błota mają tyle co Mitek ścieżek rowerowych w Warszawie, a nie maja 1 porządnej trasy rowerowej, bo jedna z gmin zaspała, albo miała to w dupie. Na 12km drogi szybkiego ruchu czekają już 30 lat. Bo drogo i trudny teren, a dla "garstki" ludzi nie warto - przecież to nie Warszawa. Więc międzynarodówka leci przez centra wsi i mało kogo to interesuje. Tyle z adwokatowania, bo tam się urodziłem i wychowałem , znam to z autopsji nie z opowiadań. pozdro5 points
-
Powrot byl pociagiem. Nie zatrzymal sie u Grzesia a chcielismy.... Tiaaa.... lajtowaaa.... niektorzy to na elektryku ledwo, ledwo.....😀😀5 points
-
5 points
-
5 points
-
5 points
-
Czyli jakby chciałeś wymusić pierwszeństwo…trafiłeś na nienormalnego, bo nie ustąpił? I strasznie niski musiał być ten biegacz, albo jechałeś jakąś holenderką, bark na wysokości kierownicy…? Lincz? - kilogram kwarcu i granitowego kruszywa w skórze wystarczył. I po co baseball, nie pamiętam, jakimi kijkami dysponuje Marek, ja mam stalowe, napisz gdzie będziesz, a będzie uzdrowiona dusza Twoja;)5 points
-
Schodząc ze Śnieżnika, zielonym szlakiem ( właściwie drogą) wyprzedziły nas dwie grupy rowerzystów. Nie wspomnę o ich prędkościach, bo włos na głowie mi się zjeżył. Ale, ale pierwszą było słychać z daleka, wszyscy piesi mieli dość czasu na ustąpienie, natomiast ta druga dorwała nas tuż przed Międzygórzem, tam szlak kręci. Przed nami szła rodzinka z dwoma malcami. Gdyby koleżanka nie krzyknęła i nie refleks taty, jeden z maluszków byłby pozamiatany, rowerzysta zaliczył ostrą glebę, reszta ledwo zdążyła wyhamować. Nie było ich ani widać, ani słychać. Zaznaczę, że wszyscy szliśmy dwójkami. To nie jedyny taki wypadek, którego byłam świadkiem. Nie mam nic przeciwko rowerzystom na szlakach, nawet im kibicuję, zwłaszcza tym podjeżdżającym, ale kompletnie nie rozumiem tych zjazdowych prędkości, stwarzają zagrożenie dla siebie i innych, i nie ma w tym złej woli pieszych. Rozumiem stanowisko Marka, sama na miejscu ojca dopiłabym tego leżącego rowerzystę. Nie pcham się na single czy inne traki, chociaż mi wolno, ale świadoma jestem pierwszeństwa rowerzystów a i oni niekoniecznie muszą się tam mnie spodziewać. Rowerzystom na szlakach turystycznych tej świadomości chyba brakuje… niestety. Do zobaczenia na szlaku, też mam kijki;)5 points
-
Prxy Twoich kg to moglbys jezdzic na obręczy i byloby ok.... 😉 Ciekawe jak tlumilo cos takiego5 points
-
5 points
-
Ja bym tak szybko nie ferował wyroków, SUV-y też miały umrzeć śmiercią naturalną i miała być to chwilowa moda. Ale maja się dobrze na tyle, że sam stałeś się posiadaczem takiego i nota bene sobie go chwalisz. Jedynie samo nazwa Gravel jest nowinką, bo pierwowzory były już dawno - w połowie XX wieku (dużo szybciej niż powstał rower MTB - chyba koniec lat 70-tych ) z powodzeniem stosowane w wojsku, zastępujące oddziały konne. Pomysł odgrzebany w USA i stworzony na potrzeby tamtejszego rynku (znając życie podpatrzone i stworzone na bazie popularnych samoróbek). Maja masę dróg utwardzonych, jednak o nawierzchni zbyt wymagającej dla klasycznej szosy. Rowery dalekiego zasięgu w lekki teren i asfalty, szeroko wykorzystywane w bikepacking-u, który w Stanach jest bardzo popularny. Rower sporo się różni od szosy jak również od przełajowca, przede wszystkim jest długi i wyższy, co dodaje mu stabilności, a pozycja jest wyższa i bardziej wygodna. Rower do pokonywania długich dystansów w zróżnicowanym terenie. A dzięki geometrii rodem z MTB można się obyć bez przedniego amortyzatora i zamontować dość szerokie opony, nawet bezdętki, ale jest równie stabilny jak rowery górskie. No i zasadnicza cecha która go różni od mtb- jest bardzo szybki, a brak jakiekolwiek amortyzacji, sprawia że jest jeszcze prostszy. Szkoda że Mitek nawet nie rzucił "do przemyślenia". Bo z jego opisów - tego co robi na rowerze wynika, że to propozycja idealna na kolejne X lat. Mitek nie jest zdecydowana większością. Zdecydowana większość nie przejeżdża w ciągu 500 km i nie jeździ na nim nieomal codziennie. Z jego doświadczeniem i sprecyzowanymi celami do czego i gdzie się ten rower ma sprawdzać, zakup takiego samego roweru mija się z celem. pozdro5 points
-
Ogórki rewelka już kolejny sezon bo z polskich nasion 💪pełne,kruche,chrupiące o delikatnym smaku i co najważniejsze nie są gorzkawe robiłem już małosolne mmm palce lizać 👌 … mieć własny mały warzywniak w dzisiejszych czasach-rewelka-miasto tego nie daje 🤷♂️ na upartego oczywiście można mieć i na balkonie ale …5 points
-
5 points
-
Czyste szaleństwo testować szosę w tej patelni pogodowej (36stC) do tego dyskomfort po całej trasie z racji wąskiej kiery -szosa rozmiar S (rower żony kumpla ) która mi dziś go użyczyła 💪 Ziomek z grupy CCC Polkowice 😅 Klimatyczne miejsce na odpoczynek pod strzechą gdzieś po stronie NL Ogólne mega zadowolenie że w taką pogodę podołałem jechać bo praktycznie 10 lat choroby cywilizacyjnej-mieszkajac w wielkich miastach ( alergia pyłkowa plus alergia słoneczna ) dziadostwo irytujące w życiu codziennym odeszło na szczęście jak za dotknięciem “czarodziejskiej” po przeprowadzce na wieś i mam nadzieję że już nigdy nie powróci . pozdro A! Co do pifka i mocniejszego % Pan Rewiński dobrze to kiedyś podsumował 😜 Gajos poszedł ciut dalej Niech Moc Będzie Z Wami ! 🥳5 points
-
Wy tu robicie drame, a ja pojechalem na rower. Trasa ok. 35km. Czas łączny 2h 20' Z samej jazdy wyjdzie pewnie srednia 18 km/h. Jak dla mnie bardzo szybko. I jeszcze jedna uwaga odnosnie moich predkosci. Oprocz tego ze jestem poczatkujacy to jezdze tez na oponach Asegai DD 2.5 z przodu i DHR 2 DH 2.4 z tylu. Kazda wazy 1.3kg ma ogromne klocki i super miekka gume do DH. Krotko mowiac, opory toczenia sa kosmiczne. Szczegolnie przy cisnieniu 1bar. A tu widoczek z dzisiaj:5 points
-
Panowie, fora nie upadly przez chamstwo Mitka czy Jana. Przyczyna byl szajsbuk i inne tego typu portale a takze mentalnosc ludzi, ktorzy sa zbyt leniwi i zbyt tchorzliwi by uczestniczyc w powaznych dyskusjach bez moderowania krytyki. Ma byc szybko, łatwo i przyjemnie. Dajemy sobie lajki, wstawiamy durne filmiki i jest git. Nie drazmy za bardzo tematu, bo jeszcze nasza glupota wyjdzie na jaw.5 points
-
Proponuję więcej ostrożności w ujawnianiu swoich poglądów. Przypomnę, że na KN wyrażałeś swój podziw i szacunek dla Putina. I nawet dostałeś lajki od paru forumowiczów. Była to zresztą główna przyczyna dla której to forum opuściłem. To tak w kwestii dyskusji dlaczego ludzie opuszczają forą.5 points
-
4 points
-
4 points
-
4 points
-
W niedziele pojeżdżone w koło komina - jak widać komin się rozrasta, bo zahacza o wyżynę Miechowską i dolinę Prądnika:-) Poranny dojazd samochodem do miejscowości Książ Wielki - dzięki S7 dojazd trwa około 2h. Cała trasa wyszła bardzo ładna - ruch samochodowy nie licząc odcinak Skała-Ojców bardzo symboliczny. Jakość asfaltów znakomita no i całą drogę coś się działo, bo teren całkiem ładnie pofalowany.4 points
-
No to jestem za wprowadzeniem zezwoleń na posiadanie kijów trekkingowych 🤣. Jestem również za całkowitym zakazem zabierania kijów trekkingowych na hiking. Chodzą takie inwalidy i tylko stukają kijami, zamiast iść w ciszy na mniej wymagającą wycieczkę 🤣4 points
-
Mitku, Ci inżynierowie pracują głonie nad tym by zastąpić obecnie używane części tańszymi, bardziej badziewnymi ale tak żeby się nie rozpadło w czasie gwarancji. Wiem bo jestem takim inżynierem, tyle że w innej branży. Dla Ciebie rower mtb jest ok. Możesz do swojego założyć dobry amortyzator i myk-myka to wtedy zwiększysz możliwości terenowe, bez szkody dla całej reszty. Jakbyś kupował nowy to dalej HT ale z nowszą geometrią i na kołach 29. Będzie jednocześnie szybszy i lepszy w teren. Na wyścigi możesz miec też drugi komplet lżejszych kół.4 points
-
Z tego ogóra coby na zimę było coś na ząb 😉 @Lexi już bliżej jak dalej 😉 przynajmniej w chłodzie bo na zewnątrz słyszałem że pot cieknie po …🤣 pozdro4 points