Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 16.08.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzień 2 Mountainbike-Tour Langfirst - Windischgarsten - Nationalpark Kalkalpen MTB5. Jechaliśmy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Trasa "zahacza" o PN Kalkalpen. Na początku sporo wspinaczki nawet z podjazdami do 24%. Zmienne nawierzchnie (wyżej to jednak raczej szutry), zmienne widoki. Czyli przyjemność jazdy. Zdjęcia nie kłamią. Poniżej Krzysztof pokazuje jak rasowo się podjeżdża 24% na szutrze Razem 40 km i niecały kilometr verticalu.
    10 punktów
  2. Ja podobnie, do kościoła na wsi chodzę w brudnych, wytłamszonych butach turystycznych. I to pomimo prostestów żony. 🙂 A spodnie "kościółkowe" są poplamione jeżynami, których mamy tu wysyp. Już 6 kg dżemów narobiłem. 🙂 Nigdy w życiu nie kupiłem nowego samochodu, nawet w czasach mojej najlepszej prosperity finansowej. Milionerem nie jestem, choć jakbym zliczył wszelkie dobra, pewnie byłbym. A dlaczego nie kupiłem nowego samochodu? Bo to w moim przypadku (m.in. małe przebiegi) bezsensowne przepłacanie pieniędzy. Kupuję używane z pewnego źródła. Tak samo działa mój niebiedny syn i kilku znajomych. Choć są i tacy, co kupują nowe. I dzięki nim tacy jak ja mogą je potem stosunkowo tanio odkupić. 🙂 Czasy są jakie są. Niezłe. Nie widzę wokół siebie biedy ani niedostatku, a jeśli już to trochę na własne życzenie lub z powodu chorób i innych nieszczęść, które niekiedy niestety ludzi dopadają. Jak wielu obawiam się prawdziwych katastrof typu wojna. Przyznaję jednak, że dzisiejszym młodym wchodzących w dorosłe życie jest trudniej niż pokoleniu moich dzieci. Z różnych powodów, niekoniecznie ekonomicznych. Jakoś trudniej się dziś młodzi parują między sobą, wielu samotników. A słaba dzietność to już prawdziwa katastrofa. Przyczyn tego wiele, skutecznych remediów brak. Za dobrze nam jest, za wygodnie? Degeneracja cywilizacji białego człowieka? Upadek Rzymu?
    10 punktów
  3. Na początku tego wieku dużo jeździłem w Słowacji. Krótkie, jednodniowe wyjazdy i dłuższe z 1-2 tygodniowym pobytem. Vratna, Malino Brdo (Ruzomberok), Donovaly i Kubinska Hola... Dzieci, a ściśle młodsze dziecko, jeszcze chciały z nami jeździć. 🙂 We wszystkich tych ośrodkach da się dobrze pojeździć. Najbardziej przypadła mi do gustu Kubiska Hola. Niezłe trasy, piękne widoki. Raz trafiłem na niesamowite chochoły.
    9 punktów
  4. W poprzednim tygodniu udało się zorganizować szosową 4 dniówkę w Alpach - trójstyk Austrii, Słowenii i Włoch. Dojazd jak na klasyczną 4 dniówkę narciarską:-) czyli nocka w samochodzie, a potem na rowery. Start (i metę) zaplanowaliśmy z miejscowości Ferlach koło Klagenfurtu. Było bardzo widokowo, pogoda dopisała na 100%, trudne podjazdy, szybkie zjazdy, przepiękne widoki i wspaniała natura. No i oczywiście sprawdzeni w bojach towarzysze podróży czyli Marcin i Sylwek - bez nich na pewno by się to nie udało. Odwiedzonych kilka przełęczy m.in. Seebergsattel (podjazd około 14 km, średnie nachylenie 4,5%), Vrsic (podjazd 10 km średnie nachylenie 7,7%), NassfeldPass (podobny do Vrsić) + kilka pomniejszych górek. Były też jeziorka: Bled Crnava Predil + jak to w górach jazda dolinami rzek m.in. Gail, Drawa, Sawa, Koritnica z pieknymi widokami na okoliczne góry. Jazda była na półcięzko, w sensie z sakwami (podsiodłówki), ale bez sprzętu biwakowego - spanie na kwaterach. Przejechane około 400 km i 6300 w pionie.
    8 punktów
  5. Parę dni w Alpach Region Totes Gebirge i Kalkalpen (Parki Narodowe). Czyli "dolna" Austria Górna. Punkt wypadowy - kamping w Pyhrn-Priel, tuż przy autostradzie A09. Po części wybór był podyktowany zimowymi wspomnieniami z Hinterstoder i Wurzeralm. Choć rower to zupełnie inne możliwości eksploracji terenu. Zebraliśmy dużo traków z okolicy, przejrzeliśmy oficjalne strony organizacji turystycznych (tutaj gpx nie uświadczysz). Po dokładnej analizie wyszło, że na tydzień powinno tego styknąć. Pewnym problemem było, że byliśmy zainteresowani MTB i jazdą po szutrach i drogach gruntowych (tych prawie nie ma). Bo szosowo można robić tam duże pętle. Ale w ruchu samochodowym. W podsumowaniu na mapie, to co wyszło (mi, bo koledzy mieli jedną trasę więcej) Dzień 1 Na początek obowiązkowy klasyk Hinterstoder Hoss Mountainbike Tour MTB3. Bardzo sensowna pętla, pod warunkiem, że się jedzie się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Zaczynamy na parkingu znanym mi z zimy. Na rozgrzewkę czeka nas ponad 800 m vertical podjazdu, luksusowym asfaltowym podjazdem 10-15%. Mijamy pierwsze piętro stacji razem z hotelami, restauracjami, kwiatkami, wystrzyżonymi pastwiskami. Słowem nieprzyzwoicie wycacane. Zbliżamy się do przekroczenia linii grzbietu. Wcześniej mówiłem kolegom, że to z mapy wygląda dość powietrznie. Ale usłyszałem: - eee tam, tam jest droga. Będzie spoko. Wjazd na odcinek już tego nie zapowiadał. Trzeba było przenieść rower i wielka tablica z informacją, że to jest dla rowerzystów mtb. Ogólnie to zjazd był szeroki ale położony na pionowej ścianie. I wyłożony fatalnymi wielkimi kamulcami łamańca. Strasznie niewdzięczne do jazdy, no chyba, że na pełnej pycie. >20% daje tu duże pole do popisu. U nas popisów nie było zjechaliśmy to spokojnie, mijając tych co prowadzili rowery. Dalej było spokojnie z pięknym górskim charakterem od okolic Vorderstoder dużo asfaltów. Razem około 1100 m vertical i 31 km.
    8 punktów
  6. 8 punktów
  7. Dzień trzeci Wykorzystujemy pociąg (podjazd 4 przystanki). Pierwsze 20 -30 km nic specjalnego, wycacane wszystko na maksa, asfalt i niestety słabo z przydrożnymi drzewami. Od wjazdu do PN (Kalkalpen) jest lepiej. Choć dupy nie urywa. Ale nagle droga zmienia się w ścieżkę i jesteśmy w zupełnie innych okolicznościach! W jednej chwili wybaczamy nudny początek. A dalej jest jak zawsze na piętrze pośrednim, gdy stopniowo zanurzamy się w austriacki ordnung (musi być) Razem 54 km i 1200 m przewyższeń
    8 punktów
  8. Dookoła komina ( termicznego) karuzela-trimmed.MP4
    8 punktów
  9. Piotrek, piszesz o rzeczach dla mnie niezrozumiałych i utwierdzasz mnie w przekonaniu, że ludziom popierdoliło się w głowach. Pierwszy nowy samochód kupiłem po 12 latach pracy i był to samochód do roboty w 5-letnim leasingu. Czyli de facto na kredyt. Piszesz o jakichś dziuniach 30+ które (nie interesuje mnie czy są homo czy hetero) gnieżdżą się w jakichś pokojach nie mogąc sobie do dupy trafić. W wieku 30 lat to ja już miałem rodzinę, 1 gospodarstwo domowe i 2 pensje na koncie ( moją i Żony). Ale teraz nie, bo po studiach to się jest tak zjebanym, że 2-3 lata trzeba pożyć, zanim podejmie się jakąkolwiek pracę. A jak się już zdecyduje delikwent to 3 dni w tygodniu, żeby miał czas odpocząć, bo będzie nieefektywny. I oczywiście, na start mieszkanie i samochód - najlepiej nowy. Obecna młodzież wchodząca na rynek pracy ma o sobie tak wysokie mniemanie, że to pracodawca powinien do nich wysyłać CV, a oni rozpatrzą i zdecydują czy warunki zatrudnienia i uposażenie jest na odpowiednio wysokimi poziomie. Ja czekam tylko aż AI się rozwinie i sprowadzi do parteru tych wszystkich wykształciuchów. Będą się cieszyć, jak dostaną etat w Lidlu przy wykładaniu towaru, bo AI tego nie zrobi.
    8 punktów
  10. Nie wiem czy to łaska uświęcająca, ale trochę fartu mam. Po tym górskim "parkowaniu", które ostatnio pokazałem mogłem być już po tamtej stronie. A tu wciąż tyle roboty. 🙂
    8 punktów
  11. Na emeryturze, gdybym był w służbie, nie pisałbym na forum. Idealnie byłoby, gdyby ludzie byli prawi, dobrzy i myśleli o wspólnym dobrze, a nie własnym. Wówczas wypracowany dochód można by wydawać na cele poprawiające ich życie. Dopóki człowiek jest zachłanny i zły, dopóty trzeba wydawać środki na ochronę przed jego pazernością i pieniądze w budżecie na to muszą się znaleźć.
    7 punktów
  12. Dziś fokus na 🥳 także pozdrowionka Narciarzy całkiem sporo jak na poniedziałkowe popołudnie powiem szczerze ..
    7 punktów
  13. Ja też jestem za papirem. Z grubszych wyjazdów montuję filmiki które wrzucam też w chmurę. Kopia w domu. No i zdjęcia na papier i na ścianę. Ktoś poznaje fotę? 🙂
    6 punktów
  14. Lexi, to ja chyba swoje zostawię jednak, człowiek nie docenia tego co ma. U mnie dyszka więcej...
    6 punktów
  15. Ja mam bardzo sportowe.. podobne ma @tomkly ale Tomek ma mniej sportowe.. o jakieś 50 mniej.. 😉
    6 punktów
  16. Weekend w Bieszczadach był rewelacyjny.... Nocleg na lądzie i zeglowanie odkrytopokładową szalupą.... Rodzaj łodki moze nie najbardziej optymalny na tamtejsze skrajnie zmienne wiatry i częste zwroty, ale nie było źle, za to miejsca znacznie wiecej niz w zwykle ciasnym kokpicie kabinówki. Pogoda - ideał. Slonce i niezły wiatr, ktory jednak nie mogł zdecydować sie czy wiac i z ktorej strony.... jezioro Solińskie to wąska kicha z zalesionymi brzegami wiec kierunek wiatru jedt tu loterią... Pierwszy dzien do Wolkowyj, drugi do Teleśnicy, było co robić. Polecam to miejsce. VID-20250829-WA0010.mp4
    6 punktów
  17. Ze względu na ważny interes państwa powinien obowiązywać zakaz organizacji tego typu pokazów dla gawiedzi. Po to są te samoloty oraz wyszkolona kadra żeby bronić granic a nie robić pokazówki do piwa, kiełbasek oraz popcornu. Dymisja tego, który wydał zgodę na wykorzystanie jednego z 48 samolotów niezgodnie z obronnym przeznaczeniem. Co roku ten sam cyrk. A co się stało to chyba nie ma sensu komentować, każdy sam widzi z filmów, zakładam że z fizyki mieliście wszyscy dobre stopnie.
    6 punktów
  18. Dzień czwarty Spieszeni rowerzyści czyli bike & hike Jazda na rowerze jest fajna ale... patrząc na wyniosłe szczyty Kleiner i Grosser Pyhrgas nad naszymi głowami trochę mi było szkoda, że nas tam nie ma. Udało mi się namówić Kamila na połączenie jazdy z wejściem per pedes na któryś a nich. Plan był taki aby dotrzeć na kole do schroniska Gowilalalmhutte. Końcówka to miał być już ostry wpych (z mapy). Życie trochę zweryfikowało plan, bo spory kawałek niżej był zakaz jazdy rowerem oraz... tablica, że jest to jeden z pomysłów Bike @ Hike. Trochę szkoda, że nie znaleźliśmy tego wcześniej na jakiejś stronce. W każdym razie faza 1 to było 7,7 km podjazdu (620 m vertical i do 15%). Na końcówce nawet stromiej. Po spieszeniu było tylko 2,7 km drogi na szczyt ale też 800 m (lub 1000 m) w pionie. Rowery przypinamy do jakiegoś znaku. Przebieramy buty, składamy kije (jechaliśmy od razu z plecakami, gdzie teraz wrzucamy bidony). Od początku jest bardzo efektownie. Przy schronisku trzeba się zdecydować na co idziemy. Z analizy czasu Grosser Pyhrgas dość słabo wychodzi. Poza tym przykleiła się do niego jakaś chmura (jak często do Krywania) i boimy się, że na górze możemy nic nie zobaczyć. Czyli Kleiner będzie naszym celem. Szlak szybko nabiera górskiego charakteru, jest zmienny, czasem z sporą powietrznością. Tygryski to lubią najbardziej. Na górze jest bardzo ciekawie - chmura na Grosser Pyhrgas dalej przyklejona (i tak było do zejścia). Czyli dobrze obstawiliśmy... Robimy popas, foty i po prostu lampimy się w tych okolicznościach. Pora na zejście. Po drodze ostatnie kadry. Powrót na rowerze to była po prostu wypłata. 15 km oglądania krajobrazów. To robi różnicę. Domykamy pętelkę jadąc przez miasto. Po drodze jeszcze zakupy. Razem wyszło 35 km i 1530 m vertical. Z buta dość ciężko byłoby to zrobić (przynajmniej w te 4:25 godz efektywnego ruchu).
    6 punktów
  19. Bo Ty Mitek nie przyjmujesz do wiadomości że na nartach ważne jest też otoczenie, wrażenia z krajobrazu. Jeśli chodzi o freeride to można się dużo nauczyć w Karkonoszach, czego ja jestem przykładem. Ale skala zagrożeń lawinowych i innych jest nieporówynywalna w Alpach i w Karkonoszach. Problem w Karkonoszach offpiste jest taki że większość nauki odbywa się na terenach oficjalnie niedostępnych, ale to już tylko taki niuans. Narty to nie tylko sama jazda, ale też wrażenia i trudności wynikające z otoczenia górskiego.
    6 punktów
  20. Z naszym domkiem łączą nas z żoną, i moje dzieci też, miliony wspomień. Ojciec kupił domek, a ściśle jego połowę, ok. 1970 r., później dobudował drugą połowę. Ok. połowy lat 70. doszedł prąd i to była prawdziwa rewolucja dla okolicznych mieszkańców. Sam kopałem dziury pod słupy. Potem dociągnięcie rurami wody, bo poprzednio nosiliśmy wiaderkami od sąsiadki, a dalej, ale to dopiero kilka lat temu, duża rozbudowa z wierceniem wody głebinowej, łazienką, itp... Wszystkie wakacje z dziećmi tu spędzaliśmy a teraz te nasze wieczne wakacje zusowskie. Dla śmiechu dorzucam moje zdjęcie z 1987 r... z pieluchami. W dwóch wersjach: cb i pokolorowanej prze serwis Myheritage. Stwierdzam, że robi to rewelacyjnie. Kolory są wierne! Co ta AI wyprawie.
    5 punktów
  21. Hehe, najwięcej o służbie i powodach odejścia ze służby wiedzą ci którzy w wojsku nie byli 😀. Ja nie odszedłem ze służby, a przeszedłem na emeryturę, to różnica. A na tematy wojskowe staram się nie wypowiadać, jedynie czasami prostuję jakieś bzdury, lub robię sobie heheszki 🤣.
    5 punktów
  22. Hans. To nie jest całkiem osobiste. Trochę jest ale nie całkiem 🙂 Trafiła mi się zabawna grafika i nie wiem dlaczego pomyślałem aby tu ja wkleić.
    5 punktów
  23. Dziwni ci Ukraińcy. Potrafią zakłócać i przekierować rosyjskie nieuzbrojone drony do Polski a uzbrojone spuszczają sobie na głowę.
    5 punktów
  24. Bohun Tomasz, Milewski Dariusz, Wojny polsko-kozackie, Warszawa 2019. Jemiołowski Mikołaj, Pamiętnik dzieje Polski zawierający: (1648-1679), oprac. Jan Dzięgielewski, wyd. DiG, Warszawa 2000. Kersten Adam, Stefan Czarniecki 1599–1665, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2006. Morys-Twarowski Michael, Stefan Czarnecki. Komu ojczyzna miła, za mną, w: Polscy Bogowie Wojny, Wydawnictwo Znak 2019. Nagielski Mirosław (red.), Poczet hetmanów Rzeczpospolitej, Bellona, Warszawa 2005. Spieralski Zdzisław, Stefan Czarniecki 1604-1665, Wyd. MON, Warszawa 1974. Wimmer Jan, Wojsko polskie w drugiej połowie XVII wieku, Napoleon V, Oświęcim 2013. Pasek Jan Chryzostom, Pamiętniki, wstępem i objaśnieniami zaopatrzył Władysław Czapliński, Ossolineum, Wrocław 1952.
    5 punktów
  25. Pierwszy post na tej stronie ⬆️ wstawiłem 7 filmów Nicolo C. drugi to krótki skręt do którego się odniosłem więc nie wiem co chcesz szukać -Jurek moment załapał 🤷‍♂️ A teraz 😅 z uporem maniaka pisze o hali w Landgraaf ale niestety limit zdjęć na tym forum mi się skończył ( więc miałem dwa wyjścia albo kasować stare co uważałem za głupotę albo otworzyć nowe konto by móc nadal wstawiać zdjęcia co też uczyniłem ) a więc @PaVic i @Victor to ta sama osoba 🤷‍♂️nadal nie wiesz do kogo jeżdżę na szkolenia ? Spostrzegawczość i łączenie faktów 😉
    5 punktów
  26. 5 punktów
  27. Wycieczka krajoznawczą w okolicach Hamburga
    5 punktów
  28. Był o tym osobny wątek. Niektórzy twierdzą, że wystarczy aktywnie uprawiać sport typu rower, biegi a nawet po prostu aktywnie żyć. U mnie to nigdy nie wystarczyło nawet, gdy wykręcałem na rowerze 5000 km rocznie. Ja musiałem dodatkowo ćwiczyć. Wystarczy 10-15 min dziennie specyficznej gimnastyki na mięśnie brzucha, grzbietu i nogi. W sieci jest mnóstwo propozycji. Np. ta Morgana. Można sobie darować kontrowersyjne "krzesło". Mnie np. bardzo pomogły półprzysiady na jednej nodze. Od kiedy zacząłem je prawie codziennie ćwiczyć nigdy nie miałem charakterystycznych bóli mięśniwych w nogach po 1-2 dniach jazdy. https://youtu.be/keljg8oskVU
    5 punktów
  29. Chodzi Ci o wstawkę Jana z dwoma ładnymi zdjęciami? Gdzie tu mowa o zajebistym wyczynie? Sympatyczna wstawka, ładne zdjęcia z niebanalnej, bardzo wysokogórskiej wycieczki. Tylko przyklasnąć. Ja bardzo lubię czytać i przegladać takie "publikacje". Moja najwyższe wysokość w życiu, do tego osiągnięta kolejką to Aiguille du Midi na ponad 3800 m. Już sie wtedy czułem jakbym wypił sporego kielicha.
    5 punktów
  30. Rzeka Piława - 4 dni J.Komorze-Dobrzyca (foto Paweł)
    5 punktów
  31. Sprawdziłem ile osób zginęło podczas wypadków w czasie pokazów i przygotowań do nich. Jest tego znacznie więcej niż byśmy sądzili. W tych paru największych zginęło po kilkadziesiąt osób jednorazowo. Zgadzam się 100% z @tomkly , że idiotyzmem jest ryzykowanie życia najlepszych pilotów wojskowych (szkolonych jednak do walki na odległość a nie manewrowej) oraz sprzętu, którego brakuje. Przeczytałem, że godzina lotu na f16 kosztuje prawie 60 000 zł. Czyli koszt wyszkolenia i nalotu pilota, który zginął należy ostrożnie przyjąć na 100 mln zł (wraz z kursem podstawowym). Koszt samolotu to 250 mln zł a system, który to wspiera to jeszcze praca kilkunastu osób. Czy warto ryzykować tak gigantyczne potencjalnie straty, nawet jeśli prawdopodobieństwo wypadku jest małe? Według mnie warto byłoby dokładnie przemyśleć zasady pokazów. Prosty przelot bojowych maszyn. Lądowanie, pokazy. A akrobacje na innych tańszych maszynach i jednak jak Maciek napisał - wyżej.
    5 punktów
  32. Te lekkie elektryki Speca mają wspomaganie 1:1. Czyli na pojeździe od 15% na pewno by się przydały. Z drugiej strony zastanawiam się czy to ma sens - 50-70 km bujasz się z taką krową (bo to dalej jest krowa) aby zyskać na podjeździe. Ja tam nie mam stresu gdy zaczyna się więcej % i widzę, że tętno leci, z zejściem i pchaniem. Przekonałem się, że może ciut tracę czasu względem walczących kolegów ale forma lepsza. Elektryki wyprzedzam za to na zjazdach (mimo, że fulle). Co do jazdy na elektrykach to... na razie podziękuję, nie interesuje mnie już ostre enduro/dh - tam to jak najbardziej ma sens. Bardziej chodzi o wysiłek i bycie w górach. Ale być może za jakiś czas gdy nie będę mógł zamknąć jakiś fajnych pętli to zmienię podejście. Oby jak najpóźniej. Jest też inna opcja - przesiąść się na gravela albo odchudzone mtb (sztywniak).
    5 punktów
  33. Troszkę pójdę w teorię spiskową - dążymy przecież aby wszystko było regulowane nakładając maskę deregulacji tzw...większość społeczeństw chce być regulowanych a tylko kilka popierdolców takich jak ja lub ty i reszta z SF nie chce🤪. Jesteśmy niewygodnym marginesem przeznaczonym do utylizacji. Rok temu 15 letni syn sąsiadki zwiózł na lawecie pod dom jakieś resztki "maszyny". Teraz na traktorze (to był traktor) zarabia na siebie----ma 16 lat. Ma w głębokiej dupie regulacje, rejestrację. Prowincja Panie rządzi - selekcja naturalna. Dzisiaj był targ w Rajczy i zgadnij za czym była największa kolejka - u baby z nabiałem mieszczuchy się ustawiły....ser ugniatamy brudnymi paluchami i jajka z gównem na skorupce....innych nie kupuję🤪😉
    5 punktów
  34. Mam odmienne zdanie. Oczywiście można się doskonale bawić na Górce co ją wspomniałeś, jak i cieszyć się z dnia na Śnieżniku. Nie mniej jednak wysokie góry to jest inna rzeczywistość. I nie chodzi tu tylko o rozległość krajobrazu i przestrzeni, ale dostępność różnych tras i miejsc, zmienność śniegów i stron świata. Różne konfiguracje. Obecność doskonałych narciarzy. Porównywanie możliwości (w tym nauki) jest wprost śmieszne.
    5 punktów
  35. @Mitek Oczywiście poniżej prowokacja bo wątek już tylko na to zasługuje 🙂 To co piszesz to zupełnie inaczej. Ta dziewczyna wychodzi na fajkę aby odzyskać koncentrację. Domaga się tego nałóg i brak dostępu do tik toka. Gdyby nie wyszła, nie nadawała by się do pracy w ogóle.
    5 punktów
  36. Hala jest specyficznym miejscem, wielu narciarzy to neguje a jednak korzystają nie tylko Ci co są na początku własnej przygody ale też kluby . W Landgraaf są to przeważnie kluby młodzieżowe które przyjeżdżają z całej Europy widziałem tam Japończyków i chyba większość państw Europy . Mam halę w Peer blisko domu która jest praktycznie większość sezonu w rezerwacji i amator nie ma na nią wejscia bo jest na niej lodowisko .Trenuje np kadra alpejczyków z FR. Byłem na jednym tam treningu przed sezonem zimowym to wchodząc przeżegnałem się gdy zobaczyłem jak obsługa leje z węża wodę 🤦‍♂️ jakoś przeżyłem ten wieczór i nowe doświadczenie . , Żeby korzystać z hali musi być blisko to podstawa lub wyjazd z nocką lub dwiema z noclegiem np weekendowy i to ma sens . W mojej przygodzie narciarskiej a rozpocząłem ja bardzo późno bo po 40stce trafilem a) na forum polskie… ( na NL/BE same pierdoły wyjazdowe , oczywiście tez interesujące ale nie ma tej dyskusji technicznej która się dzieje chociażby na SF 😉 tu wielki ukłon do wszystkich którzy w niej uczestniczą ).. gdzie są tacy którzy zawsze coś pozytywnego podpowiedzą ,resztę wyłapuj pomiędzy wierszami oczywiście ,pomijając całą tą ogórkową dyskusję i napierdzielanke słowną b) mam halę blisko a trafiłem na nią właśnie przez życzliwych z forum c) przez podpowiedzi kolegów trafiłem również pod skrzydła fachowców …. I jakoś to wszystko się kręci póki co choć w góry najbliższe mam jakieś 800 km no pomijając Winterberg który jest 300km nadrabiam stracony czas właśnie na hali na której mogę sobie ćwiczyć choć nie ma tam tego który by to kontrolował 🤷‍♂️ A sztruks jet zajebisty kiedy już coś świeci w tunelu to możemy z niego skorzystać dogłębniej 😉 świeży puszek też jest rewelacyjny 👌 Spokojnie krok po kroku trochę cierpliwości ale i konsekwencji . pozdro
    5 punktów
  37. Generalnie to likwidacja etatu- niech każdy będzie samozatrudnionym świadczącym własne usługi -podwykonawca zlecenia. Jedno prawo dla wszystkich . Nich każdy opłaca swoje ubezpieczenie czy składkę emerytalną jeżeli ma taki kaprys. Przywileje i obowiązki równe dla wszystkich . Momentalnie z rynku znikną Ci którym się nie chce albo zaczną rzetelnie pracować. Bo dziś jest tak że masz 20 lat praktyki a wchodzi małolacik po szkole lub ktoś z innej branży do przeszkolenia i dostaje praktycznie twoją stawkę -jak dla mnie to paranoja systemowa lub trzech ze zmiany uczciwie pracuje a trzech ma w dupie i się obija a zarabiamy podobnie . Jeżeli jesteś w czymś dobry to negocjujesz własną stawkę . To już się dzieje i dużo osób zaczyna korzystać z tego rozwiązania czyli samozatrudnienia ( elektrycy,mechanicy, pielęgniarki, lekarze szeroko pojęta budowlanka itd ) niestety są też tacy którzy nie mogą skorzystać a by chcieli bo jesteśmy w systemie który powinien być definitywnie rozwiązany etat a za nim system emerytalny.
    5 punktów
  38. Ciekawe zdjęcie w kwestii pewnych cech jazdy. Zbyt agresywne w stosunku do potrzeb pochylenie podudzi powoduje przeciążenie na przodach co z kolei jest rekompensowane prostym tułowiem - to z kolei powoduje odchylenie, które jadący próbuje kompensować pochyleniem głowy co kończy się permanentnym pochyleniem głowy do środka skrętu a co za tym idzie rotacją. Sylwetka bardzo charakterystyczna dla osób, które uczyły się jeździć śmigiem w okresie gdy ewolucja ta była realizowana przez siłowe obracanie nart - w tych czasach już było to błędem. Do tego dochodził wąski rozstaw, który powodował pewne związanie nóg, które w późniejszym etapie przekształca się w nadmierne wysuwanie narty wewnętrznej - niestety często popełniam podobny błąd. Nie da się ukryć swoje narciarskiej historii.
    5 punktów
  39. No nie pięknie jest? 🙂
    4 punkty
  40. Ale uspokoję cię. Nie jedzie żeby jeździć. Jedzie żeby zobaczyć co to jest zima to takie początkowe oswajanie tygrysa
    4 punkty
  41. Hala z rana jak …😂 Dzis dobrze pośmigane ⛷️z wybitnym forumowym narciarzem 😜
    4 punkty
  42. Może nie wystarcza ale nie bardzo są w stanie przebić się wyżej, to nie przypadek, że Włoszka staje się Albanką. Rodzice Lary zapewne zdawali sobie sprawę, że pomimo talentu Lara mogła ugrzęznąć w rankingu FIS i nigdy się nie przebić do czołówki, dlatego woleli od razu startować w PŚ bo tak jest "łatwiej", jak widać po wynikach raczej mieli rację. Tak dla wyjaśnienia, zawody FIS rozgrywane są na różnych poziomach, najniższy w najlepszym wypadku daje zwycięzcy 60 FIS punktów, kolejne poziomy powiedzmy, bo nie pamiętam dokładnie różnią sie ok 20 Fis punktami, do PŚ łącznie gdzie możemy zdobyć 0 FIS punktów. Jednocześnie to nie oznacza, że każdy zwycięzca takich zawodów dostaje 60 FIS punktów, bo to jeszcze zależy, głównie od tego kto jedzie a dokładnie jaki ma ranking FIS punktów, z tego wynika, że po pierwsze w takich zawodach nie startują zawodnicy z dużo lepszym rankingiem, bo mogliby jedynie go sobie osłabić oraz to, że zwycięzca takich zawodów może przykładowo dostać 100 FIS punktów, jeśli jadą wyłącznie stosunkowo słabi zawodnicy. Przy czym zawodnik zajmując powiedzmy 30 miejsce w innych zawodach ale wyższej rangi może dostać 50 FIS punktów, oczywiście przy odpowiedniej różnicy czasowej, bo to też ma znaczenie. Tak więc w tym przypadku to 30 miejsce jest dużo bardziej wartościowym wynikiem, niż zwycięstwo w zawodach najniższej rangi. Punkty zlicza algorytm, który wydaje się dość skomplikowany i taki jest w istocie ale nie trzeba go rozumieć, ważne że działa. Dlatego tak tutaj podkreślałem, że liczba zwycięstw w zawodach FIS jest nieistotna a miarodajny jest jedynie ranking FIS punktów.
    4 punkty
  43. Kto miałby szkolić w walce z dronami? Trzeba uczyć się od najlepszych a tu akurat Ukraina wymiata, czego nie rozumiesz że to będzie na terytorium Polski ?? to chyba dobrze? Jacy chłopcy 🤣🤣🤣 pojadą na Ukrainę 🤪? A ty chyba ze wschodu jesteś? więc powinno cię cieszyć że będą nas szkolić najlepsi specjaliści od dronów Ukraina szkoli żołnierzy USA jeśli chodzi o drony. Czego nie rozumiesz?
    4 punkty
  44. Ten gość na moje oko jeździ lepiej na sl niż Verdu, sprawdziłem sobie ich najlepsze FIS punkty: Verdu w sl 22 czyli poziom naszych najlepszych slalomistów, a Nicolo 12 czyli poziom, o którym nasi mogą jedynie pomarzyć. Nikt z amatorów nie pojedzie porównywalnie do tych zawodników, co najwyżej we własnej wyobraźni😵😄
    4 punkty
  45. Jak propaganda ruska doprowadzi do tego, że sympatia świata się od niej odwróci i zostanie wstrzymana pomoc.
    4 punkty
  46. Kalkalpen dz5 Rosnące temperatury zdecydowanie wskazywały aby szukać jazdy w lasach, może nawet gdzieś blisko rzek i potoków. Czyli w obszarze Alp Wapiennych (Kalkalpen). Był jednak z naszego "punktu siedzenia" dość poważny problem - ten Park Narodowy jest dostępny wygodnie od północy. Zielone kropki to początki tras - jak widać południe odcięte jest wysokim grzbietem. Dojazd w te "oficjalne" punkty dostępowe zająłby nam autem 1,5 godz. - niezbyt nam się uśmiechało. Przestudiowałem mapę i znalazłem hipotetyczny wjazd z Unterlassa drogą na północ. OSM i satelita wskazywały, że znajdziemy tam parkingi. Wyznaczyłem pętlę, Locus wskazał mi 1500 m vericalu. Profil trasy był dość dziwny. Teren z mapy wyglądał bardzo, ale to bardzo interesująco. Dojazd samochodem 40 min - do wytrzymania. Jeszcze uwaga ogólna - w Austrii można jeździć tam gdzie są wyznaczone drogi dla rowerów. Praktyka jest taka, że ludzie jadą jednak gdzie chcą. Tutaj byliśmy jednak na terenie PN, bardzo dużo dróg miało wielkie zakazy jazdy (rowerów). Austria to kraj dość restrykcyjny, dlatego plany jazdy opierać najbezpieczniej na tych oficjalnych (tutaj niebieskich) pętlach. Szczególnie, że ktoś to jednak przemyślał i przejechał, więc można się od tego odbijać. Nasz ślad zaznaczyłem na jasnoczerwono. Dojeżdżamy do Unterlassa, droga na północ miejscami wąska. Gdy kończy się asfalt (w Mosshohe) parkujemy. I teraz zdziwko - wielka tablica z zaznaczonymi trasami rowerowymi. Szkoda, ze tego nie ma w necie (albo gdzieś głęboko zakopane). Znajduję od razu połowę "naszej trasy". Żółta pinezka to nasz parking i start. Trasa była zgodna z tym co odczytaliśmy na mapie. Czyli stromo wcięta, wzdłuż sporego potoku. Pewnym (dla mnie niemiłym) zaskoczeniem to standard. Szeroka, gładka i wyszutrowana. Ten szuter na górze ostry, luźny a ponieważ stale góra, dół to na zjazdach ostrożnie. Po dwóch godzinach osiągamy punkt zwrotny i zaczyna się clou programu. Na początku niewinnie. Przejazdem kolejowym. Akcentów tunelowych jest coraz więcej. Najlepsze, że te tunele robią się coraz dłuższe i wyprowadzają na wprost bajkowe okoliczności. Wszystko się kończy, ostatni tunel. Było ich chyba z 10. W środku przyjemnie chłodno, w dodatku z kapiącymi mroźnymi prysznicami. Ta turystyczna trasa to pozostałość po linii kolejowej do przewozu pozyskiwanego drewna. Cudeńko. Całość była luzacka 44 km i 900 m verical. Mój locus nieźle nakłamał - chyba nie miał informacji o tunelach i policzył "po wierzchu" - prognoza to 1500 m. Gdybym to wyłapał to pewnie byśmy coś dołożyli (pewnie wjazd do schroniska Anlaufalm)
    4 punkty
  47. to jest kombi góra-dół akurat taką wtedy miałem a śruba gdzieś tam z tyłu się dyndała
    4 punkty
  48. tak to ma mniej więcej wyglądać
    4 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...