Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 20.09.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Wielka szkoda Pani Doroty. Małgorzata i Dorota Tlałki to były obok Stenmarka i braci Mahre moje idolki tamtych czasów. Polska telewizja pokazywała wtedy zawody PŚ i pamiętam jak szeroko były oglądane. Nie mówiąc już o knajpie pod szczytem Chopoka. Tam ruch załkowicie zamierał i oglądało się z malutkich telewizorów. Kto się do środka nie wcisnął, nerwowo dopytywał, kto wygrał po drugim przejeździe. Nawet wtedy nie pomarzyłem, że kiedyś będę się mógł z jedną z nich "pościgać" Nie lubię zrzędzenia typu "kiedyś to było" ale to było narciarstwo bardziej pasjonatów niż modnego spędzania czasu. Mimo wszystko i tak myślę, że średnia umięjętności dziś nie jest niższa. Małgorzata bardzo wiele lat temu wróciła do Zakopanego i robi cudowne rzeczy. Pracuje z niepełnosprawnymi intelektualnie dziećmi i młodzieżą jeżdząc z nimi na nartach i nie tylko. Jej lekkoatleci zdobywają tytuły Mistrzów Polski a jeden z narciarzy z jej fundacji, siódmy raz zdobył tytuł Mistrza Świata VIRTUS 2025 w supergigancie w kategorii II2- Zespół Downa. Ona sama czasami startuje w MPA (jak były) oraz w prawdopodobnie najstarszych zawodach sportowych w Polsce czyli Pucharze PKL na Kasprowym. Czasami miałem okazję się z nią "skonfrontować" 😉 Nieskromnie dodam, że nie wypadało to bardzo źle. Najlepszy mój wynik to, dostałem od Małgorzaty 0,5 sekundy batów w Finałach MPA w SL. Zwarzywszy na moją amatorską praktykę, bardziej zaawansowany wiek a jej starty w PŚ oraz całe życie na nartach poczytuję sobie taki wynik jako sukces, jednak większą przyjemnością był kontakt z jej osobą. Jakkolwiek na to patrzeć, siostry Tlałki to najjaśniejszy czas polskiego narciarstwa alpejskiego.13 punktów
-
9 punktów
-
A czy są jakieś kiepskie ośrodki alpejskie? Takie, w których po pobycie kilkudniowym stwierdzamy, że było do d.... a nawet tylko tak sobie. Nie z powodu fatalnej pogody czy kontuzji, której doznaliśmy zaraz na początku pobytu, ale z powodu tego, że sam ośrodek jest lichy. Byłem w wielu ośrodkach austriackich, włoskich, dwóch szwajcarskich i w ani jednym dużym francuskim (bo w małych to byłem). W małych, średnich i dużych. I wszędzie było mi dobrze. 🙂 I każdy mi się podobał. Który najbardziej? Chyba Ischgl, ale tylko chyba. Livigno wspominam bardzo dobrze. Zresztą dołączam zdjęcie z pobytu. 🙂 Piszę ze swojej chatki górskiej z nowego światłowodu. Śmiga jak diabli. Instalacja trwała niecałe 2h.9 punktów
-
Grosseck, Katschberg i dla urozmaicenia Obertauren - jak dla mnie cudna trójca na tygodniowy (i dłuższy) wypad. Choć Obertauren największy, to najmniej go lubię, bo pozostałe dwa ośrodki dużo luźniejsze są. Trasa po grani ze szczytu Speirecka cudna - może dla niektórych zbyt łagodna, ale dla rekreacyjnych narciarzy i trasa i widoki na wypasie. W Zillertalu 2 razy byłam - poszukiwanie kwatery metodą zoom-in na googlach przyniosło efekt (lepiej i taniej niż booking choć czasochłonnie), ośrodek wielki, dwa razy odwiedziłam w marcu i dwa razy płynął (a to pierwsza połowa marca była). Ostatnio w dolinie było ponad +20 stopni - po nartach fajnie, ale na stoku dobrze było tylko z rana albo na północnej ekspozycji. Nawet Tux płynął.. tak więc ja z tym ośrodkiem dobrych wspomnień nie mam. Ischgl ma cudną infrastrukturę, ale na trasach tłok jak na krupówkach (pod koniec lutego tak było) - offpistem nie zjeżdżam, ale podziwiałam tych co z puchu korzystali. Za to fanką 3 dolin we Francji jestem - co prawda trzeba w szczycie sezonu troche logistykę poranną ogarnąć aby w korkach nie stać, ale dla mnie to raj. Przeżyję nawet wielkość ich kwater i dobę w autokarze - dla warunków i widoków warto.8 punktów
-
Jest bardzo różnie. Na początku i na końcu sezonu z reguły to "poważne" stacje (np Ischgl, Soelden, Gurgle) oferują najwięcej. I to zdecydowanie najwięcej. W środku, faktycznie warto pokombinować, bo czasem w tych najmniejszych można mieć dużo mniejszy tłok. Natomiast nie potwierdzam, żeby tam były jakieś mega oszczędności - ceny bardzo się spłaszczyły. Ważna jest też wysokość - Zillertal, Skiwelt pod tym względem jest kiepski w połowie marca już jest za nisko. Tam gdzie się kończą ich wyciągi to takie Nauders albo HochZeiger właśnie zaczyna. Nie mówiąc o Hochgurglu. Duże stacje pod innym względem też mają wielkie zalety - dostępność opcji off piste, a nawet dostępność różnych stron świata (ekspozycji). Też jazdy wysoko i nisko (czyli las i hale). Co umożliwia dopasowanie jazdy we mgle lub wietrze. Ogólnie duże stacje świadomemu narciarzowi mogą zaoferować naprawdę dużo. Przykładem dla mnie absolutnie the best z Austrii jest Ischgl - gdzie jest duża rozpiętość wysokości, dostępne wszystkie kierunki świata, strome zbocza umożliwiające wszędzie jazdę off piste, skuteczny system odstrzeliwania lawin. Jedynie może komuś brakować tam łatwiejszego do jazdy lasu. Mała stacje to raczej czasem konieczność ze względu na tłok ale nawet najlepsze z nich to ubodzy krewni na przykład Espace Killy. Choć na takim Grosseck-Speiereck miałem wiele spektakularnych dni. To akurat stacja z trzema ciekawymi kierunkami jazdy i naprawdę dużą deniwelacją. Oczywiście początkujący tego w pełni nie wykorzystają. Ale tutaj znów bywa w dużych stacjach (na przykład w Kitz) - opcja wyciągów za darmo. Przynajmniej kiedyś była. We Francji zresztą dawniej zdecydowanie popularniejsza.8 punktów
-
Cześć Osobiście i myślę - tego się nauczyłem będąc wiele razy w Alpach z ludźmi uczącymi się - że warto korzystać z małych ośrodków, lekko na uboczu, bez połączeń z wielkimi molochami. Ma to parę zalet: - jest taniej i to "taniej" to nie jest 10 czy 15 E ale czasami pół ceny wyjazdu jak się troszkę poszuka. - znacznie łatwiejsza logistyka. Małe ośrodki dla osób, które się uczą są bardziej ogarnialne - szybciej opanują topografię, są czytelniejsze, nie sprawiają poczucia zagubienia czy nie przerażają odległościami. - jest w nich znacznie mniej ludzi co ma znaczenie zwłaszcza w miejscach węzłowych. - zazwyczaj jest tam wyższy średni poziom narciarzy. Często można tam spotkać grupy sportowe czy pooglądać treningi. - zazwyczaj mamy tam znacznie lepsze warunki na stokach bo erozja następuje znacznie wolniej. To tylko parę zalet... Pozdro8 punktów
-
Prawie rok się zbierałem, ale co się odwlecze...Narty odebrane i gotowe, tak jak dawno nie były, przygotowane jak widać, niczym modelka do sesji zdjęciowej No, lecz i okazja niecodzienna. Widziałeś Abramsa strzelającego do wróbli? Nie? Nic straconego, możesz jeszcze dołączyć do grona zajawkowiczów narciarskich, którzy wystawią się na ostrzał trenera z 4 poziomu CSIA, czyli kanadyjskiej elity szkoleniowej. P.S. Ci ze zdjęcia wszyscy przeżyli i do dziś jeżdżą na nartach lepiej i z większą świadomością! Styczeń bliżej niż sądzisz, a możemy zaoferować swoje towarzystwo już tylko dla dwojga śmiałków, chętnie tej piękniejszej części gatunku homo sapiens, gdyż mamy w grupie "samotną" koleżankę, która podda się egzekucji wraz z nami. Wyfruwamy z Bydgoszczy, Poznania, Warszawy i...okolic Dunkierki. Ćwierkamy po polsku, więc możliwe domówienie wspólnego dojazdu. Abrams strzela kanadyjską amunicją, ale komendy wydaje w słowiańskim dialekcie. Dzień pierwszy 18 stycznia (niedziela): Rozjeżdżenie stoków wraz z 60 tonowym Abramsem + wszystko co chcesz wiedzieć o sprzęcie (narty, buty, kijki...), a nie masz gdzie, lub boisz się zapytać, w kontekście kątów, flexów, objętości, długości i wszystkiego co przychodzi Ci na myśl. Od 19 stycznia, to już 5 dni regularnej bitwy, bez brania jeńców... Vamos!!! Jak mawiają hiszpańskie szpaki!8 punktów
-
brawo - kolega uczciwie opisuje swoje początki, prosi o radę i dostaje zjebke. @Dzejk mam w piwnicy Rossignole Bandit B83 w doskonałym stanie, bez rockera i same nie skracają, 184 cm, wiązanie pasuje do każdego buta, właściwie chciałem dać na wystawkę ale mogę Tobie odstąpić8 punktów
-
Dziś hardcorowy trening czyli piaski na strat. Tereny wokół aeroklubu który mam na wiosce . Pół godziny takiej jazdy i miałem serdecznie dość . później już z górki na koniec to co lubię najbardziej Pogoda rewelacyjna odczuwalna 12 w słoneczku dużo cieplej jakieś z 15/16 na otwartym terenie ciężko bo wiatr w porywach do 41km/h ogólnie 4bft. Z rana standardowo był długi spacer z 🐶 jakieś 15tys kroków . Teraz można wybrać się na relaks czyli 🎣 😉po drodze spotkałem seniorów którzy zrobili mi lekkiego gula łowiąc piękny okaz okonia.8 punktów
-
Musze przyznac ze rozmowy z Wami natchnely i kolezanka dzis ponownie byla w skifanaticu... Ona ma podbicie niskie (nawet ultra niskie), bardzo waska stope ale specyficzne uksztaltowanie polaczenia piety z lydka - nie ma tego zwezenia ktore jest standardowo na wysokosci achillesa i ma w symie dosc szeroka lydke tam gdzie standardowo ona jeszcze waska jest. W wiekszosci butow byl problem aby stopa nie latala a w achillesie/lydce bylo wygodnie. W zwiazku z watpliwosciami klientki zgloszonymi telefonicznie skifanatic zaprosil ja dzis ponownie do sklepu. Sam wlasciel sprawie sie przyjrzal, ponownie pomierzyl stope i rozne buty i... finalnie dal jej te same buty ale o rozmiar mniejsze (czyli zgodne z dlugoscia stopy) bo akurat te dwa rozmiary mialy taki sam profil lydki. Za blad w doborze przeprosili, ale teraz gdy ona swiadomiej sluchala to w koncu zrozumialam czym pierwszy dobor buta byl spowodowany. A butow nie wygrzal i to z pelym przekonaniem. Kolezanka poweidziala ze ja przekonal masa argumentow a buty sa wygodne wiec nie bylo takiej potrzeby.7 punktów
-
7 punktów
-
7 punktów
-
6 punktów
-
Nie, nie jeździłem w Grecji na nartach, ale będzie coś o potencjalnym nartowaniu w Grecji. Spędziłem w tym kraju tydzień na intesywnym zwiedzaniu największych zabytków starożytnej Grecji. Tyle tego, że aż głowa boli. Do tego w czasie przejazdów autobusowych nasz bardzo kompetnenty przewodnik opowiadał i opowiadał. Głowę mam teraz pełną a przegląd i uporządkowanie zdjęć zajmie tygodnie. W trakcie podróży zauważyłem kilka akcentów narciarskich. Mają tu co najmniej trzy wysokogórskie, czyli konkretnie powyżej 2000 m, stacje. Ktoby pomyślał. W sumie o wiele lepiej i więcej niż w Polsce gdzie mamy tylko jedną. 🙂 Tylko trzy zdjęcia. Pierwsze ze sklepikiem narciarskim z miejscowości Arachova, takiego naszego Zakopanego. Blisko stąd do stacji w górach Parnas. Drugie z miejscowści Kalavrita z mapką tras w pobliskiej stacji, a trzecie z nartami z sympatycznej knajpie w okolicach klasztoru w pobliżu Kalavrita. Dorzucam też zdjęcie jedynego bajkera (w końcu dużo tu sie pisze o rowerach) jakiego widziałem w Atenach.6 punktów
-
Oj ty konfederecka kalko, lizusie Brauna. Nie umiesz myśleć niezależenie, więc masz dane poniżej. Tak wygląda zapaść Węgier liczona w PKB: A tak wygląda nasz kraj: https://pl.tradingeconomics.com/6 punktów
-
na trekkingu to zasadniczo też trzeba być przygotowanym i mieć trochę doświadczenia aby wiedzieć kiedy zawrócić zmiany pogody potrafią być gwałtowne jeden dzień żyleta a kolejny już trzeba kopać się w śniegu a nartępnego robi się bajecznie, nawet mnisi klasztoru Tengboche wyciągają narty6 punktów
-
Ludziska, sorry, ale nie bierzcie się za porady dotyczące boreliozy na forum narciarskim, bo kolega to i kolega tamto, a potem ludziom robią krzywdę szarlatani. Od tego są specjaliści, jak nie przyzwoity internista, to spec chorób zakaźnych. Przy braku objawów testów się nie robi, a nauka za tym jest mocna. Nie będę się tu rozpisywał, bo nie chce mi się walczyć z mitami i kazuistyką.6 punktów
-
No to dla mnie znowuż to co zrobił Jakub Szumański w tegorocznym MRDP to absolutny kosmos i podziw nad podziwy. Całą trasę 3211km ukończył w niecałe 171 h. Średnia dobowa przez te 7 dni wyszla na poziomie 450km. I oczywiście jechał w kategorii solo czyli bez żadnego wsparcia. Całość, noclegi, żarcie, zakupy, ewentualne naprawy wszystko we własnym zakresie. Mega wynik. Zresztą w tym wyścigu zmieszczenie się w limicie(10 dob) to też kosmos.6 punktów
-
To ja Ci opiszę grzybobranie. Część leśną jednak pominę. Choć nie do końca bo trzeba zatachać te wiadra do auta. Z miłym spacerem nie ma to nic wspólnego. Wnosisz te wiadra do domu. Organizujesz dużo miejsca. Zaczynasz przerabiać. Wpierw selekcja oddzielnie to oddzielnie tamto. To do suszenia, to do marynowania, to na szybki przerób. Jednocześnie czyścisz okaz po okazie już zaczynasz się zastanawiać - na ch... mi te grzyby. Jak nie ma suszarki to kroisz i nawlekasz, albo na tace. Akurat zastawisz całe mieszkanko. Przygotowujesz zalewę, prażysz słoiczki, kroisz cebulę - myślisz sobie - naprawdę? No nic, jak zbieranie się skończyło, tak przerób również. Chociaż zajął więcej czasu jak to pierwsze. Pora na ucztę! Pojemy. Na trzeci dzień masz już dość tych grzybów (no chyba, że trafiłeś na łysiczkę lancetowatą). Mija parę tygodni. Coś Cię zaczyna telepać grypa. Przeżyliśmy grzybobranie, przeżyjemy i to! Ale temperatura Ci rośnie, tracisz przytomność. Sygnału karetki już nie usłyszysz. W malignie śnią Ci się tłuste borowiki. Na jednym łazi jakiś mały robak. Puszcza oczko. Sympatyczny maluch! To ten kleszcz co Ci właśnie sprzedał KZM. Po wielu tygodniach opuszczasz szpital. Wychodzisz, a właściwie wyjeżdżasz na swojej nowej wypasionej dwukółce. Grzybobranie życia.6 punktów
-
Prawdę mówiąc nie znam skali. Podaj widełki wielkości "wacków" to odpowiem. Odkładając na razie na bok ten jakże ważny dla wielu problem: Jestem jednym wielkim kompleksem 🤣5 punktów
-
To taki chichot losu Jurek, w czasach gdy ludzie coraz częściej nie potrafią już rozmawiać nawet na forach...5 punktów
-
Proszę jaki wątek odkryłem. 🧐 Zatem jesteśmy społeczeństwem kraju, który jeszcze 86 lat temu został przez Rosjanina jasno określony. "Koła rządzące Polski chełpiły się trwałością swego państwa i potęgą swojej armii. Okazało się jednak, że wystarczyło krótkie natarcie najpierw wojsk niemieckich, a następnie Armii Czerwonej, by nic nie pozostało po tym pokracznym bękarcie [»urodliwoje dietiszcze«] traktatu wersalskiego, żyjącym z ucisku niepolskich narodowości." To słowa ówczesnego ministra spraw zagranicznych ZSRR, Wiaczesława Mołotowa. Z drugiej strony mamy sojusznika w postaci USA, czyli dobrego wujka, który wraz z NATO będzie bronił naszego kraju. Z grubsza mamy mentalnie ubetonowane przeświadczenie, baaardzo naiwne zresztą, że jedni gdy napadną, to drudzy obronią. O ile szeregowy Polak od biedy mógł tak myśleć, to już człowiek aspirujący do elit zwyczajnie nie powinien. Dlaczego? Bo świat, to gra, bo człowiek to rządza pieniędzy i władzy. Kiedyś było nieco prościej, ale przy obecnym stanie globalizacji "gra" jest mniej narodowościowa, a bardziej korporacyjna...choć jest jeden gracz, który nadal działa w oparciu o "stare" wartości - naród i religia. I w imię tego zaora i zrówna pewien obszar na tym globie do poziomu 0, pokrytego popiołem. A nasz kraj? Podzielony niemal równo na połowę, bliski wojnie domowej, daj POPiSowym kibicom broń, siekiery i kosy, a sami zrobią sobie nowy Wołyń. Dlaczego? Prawdopodobnie przez głupotę, naiwność i niezrozumienie otaczającego świata. Jak mawia jeden z oficerów " Rosja nigdy z Polski nie wyszła, zmieniła jedynie sposób stacjonowania." Ok, ale nie tylko Rosja jest cwanym graczem. Jesteśmy, bo taką rolę przed laty otrzymaliśmy, szachownicą, no może pionkiem, wieże, gońce i inne figury, to nie my, gdyż nie mieliśmy elit, które były w stanie nas wyciągnąć wyżej, bo sprzedajni, bo zbyt głupi lub naiwni, a może zwyczajnie już nie Polacy? Jeśli przyjąć wersję o Kiszczaku, iż był matrioszką, czy Bierut. Kto był, jest jeszcze? A teraz niby bez związku, bazując na danych z 2017 roku 3.6 miliarda ludzi (połowa populacji) posiadała majątek takiej wysokości, jak 8 ówcześnie najbogatszych ludzi globu - 426 miliardów dolarów. Gdzieś, tu przywołane słowa Goeringa, które jakoś poruszyły Mitka, akurat zupełnie nie rozumiem czemu, bo to realia, a że powiedziane przez jednego z twórców machiny III rzeszy - życie. Choć oczywiście nikt nie lubi być w sytuacji osoby zrobionej w trąbę, czy wykorzystanej. Tak, ja także nie czułem się dobrze gdy dotarło do mnie jak dałem się zrobić w jajo ze szprycą w covid. Owszem świadomość chciejstwa otrzymania paszportu, aby wyjechać do Drei Zinen na nartki, te poczucie łagodziła. Jednak fakt pozostał faktem, dałem się zmanipulować 🤷♂️ Czyż nie znajdą się osoby, które przekona historia o jednej wielkiej rodzinie ludzkiej na ziemi? Zapewne, tylko to mżonka, bo w naturze człowieka jest rządza i skurwysyństwo i zawsze będzie grupa, w której te cechy są dominujące. Widziałem lwice broniącą małą antylopę, ale częściej widuję, gdy lwica bez skrupułów takową rozrywa kłami. Czy ten sam podmiot co buduje w nas antyukraińskość, może budować banderyzm? Oczywiście, kwestia co komu na tą i przyszłą chwilę w grze potrzebne. Pojedynczo jak ja, możesz znać super Ruska, Niemca, czy Japońca, ale wykreowany społeczny nastrój zawsze weźmie górę. Czym życie różni się od jakiegokolwiek filmu? Niczym, film przedstawia bowiem, już mające miejsce zachowanie ludzkie, bądź takie, które nastąpi...5 punktów
-
Co Ty Janek jakieś foty wrzucasz. W dupie byłeś i gówno widziałeś 😊😊 poklask zarezerwowany dla innych...😁5 punktów
-
5 punktów
-
Witajcie Zgłaszam się na Zlot. Zaznaczyłem wszystkie terminy, bo poza tym że mogę dnie dostać urlopu nic mnie nie ogranicza. Po Waszej decyzji jaki termin, dostosuję się. Pozdrawiam.5 punktów
-
Pierwszy raz kiedy dokładnie zrozumiałem, że należy kontrolować lekarzy wyglądał u mnie tak. Poszedłem z bólami w górnej części żołądka, wyglądało mi to na woreczek żółciowy (moja mama miała kamienie). Lekarz docent, wizyta prywatna, tłum ludzi. Wysłuchał mnie, dotknął i mówi tonem boga i 100% pewnością - pan nie ma kamieni to helicobacter. Wypisał receptę. Ale ja, jak to ja sprawdziłem co mi przepisał i patrzę - penicylina! Kurczę na to jestem uczulony. O to lekarz już nie spytał. Poszedłem do drugiego i okazało się, że mam kamienie i skończyło się laparoskopią. To była nauczka na całe życie. Może lekarz myli się tylko raz na 50 diagnoz ale... może to akurat trafić na mnie. Całe szczęście, że wiedza jest teraz dostępna łatwiej. Są portale dla medyków - można się zalogować, są wyspecjalizowane portale dla chorych gdzie można znaleźć dużo więcej jak wie specjalista, bo skupiają całe społeczności danej choroby. Oczywiście jest multum nawiedzonych, oszustów, znachorów itd. Podstawowe jest to, że nasz system jest niewydolny i trzeba się umieć w nim poruszać.5 punktów
-
Kiedyś się o takich mówiło wiedźmy. Cześć chłopy w ogóle, śnieg w górach spadł to zaczynam znowu forum czytać.5 punktów
-
Wiesz,wszyscy piszą ogólnie o tym samym czyli o nartach a gdzie to już subiektywna ocena. Byłem na szkoleniu we wspomnianej Sappadzie ( film wyżej z tygodnia włoskich ferii -pusto) ale byłem też na Piztalu czy Kaunertal i w każdym z tych miejsc zrobiłem maly istotny kroczek do przodu . Dlatego myślę,że nie ma co się ograniczać do jednego miejsca bo każde jest inne. Taki Pitztal początkiem listopada to nie tylko zadaniówka która mozzesz wykonać wszędzie nawet mając jedną dość dobrą trasę ale też dodatkową lekcj/nauka jak jeździć w tłumie kiedy masz całą masę świetnych narciarzy którzy trasy traktują jak autostrady do znacznej prędkości i dodatkowo olbrzymią grupę młodych wilków spuszczoną ze smyczy bo to początek sezonu pomijając już zwykłą turystykę amatorskich narciarzy . Z mojej perspektywy najważniejsze jeździć nie tylko na pogodę ( co często czytam) czyli słoneczko ale jechać też wtedy kiedy jest opad świeżego śniegu. Wachlarz jaki dostajemy jest zdecydowanie bardziej wartościowy niż klepanie tego samego w promieniach słońca w jednym miejscu który znamy .5 punktów
-
A w "cłowych" to Esperal wszywają? ...aaa zapomniałeem - narciarki to na bank "dają w szyję".. 😄5 punktów
-
5 punktów
-
Orawa ponownie (Twardoszyn-Kralowane), chciałem pokazać żonie, była zachwycona. Tym razem na niższej wodzie niż poprzednio. Foto - Paweł.5 punktów
-
Nie trzeba mieć IQ na poziomie Kim Young Hoon, aby zrozumieć, że całe twoje życie to pasmo nieszczęść. Kobiety które spotykasz na swojej drodze nie zauważają twojego bogatego wnętrza, a jedynie portfel, politycy sami nieudacznicy, którzy tylko myślą o tym jakie prawo ustanowić aby maksymalnie utrudnić ci życie. W pracy, pracodawca o niczym innym nie myśli, tylko jak przekręcić spiocha. Nawet drogi we Wrocławiu sprzysięgły się przeciwko tobie. To trzeba mieć pech, jak mawiała moja nieżyjąca tesciowa.hoon5 punktów
-
Paweł, ja to tak odczytała, stąd ta cała dyskusja. Pewnie podobnie jak Ty jestem zwolennikiem unii, ale nie w takiej formie, jaką obecnie przybiera. Niestety demokracja nie jest doskonała, ale to chyba najlepszy dotąd znany system. Pokłosiem są choćby osoby zasiadające w PE zdecydowanie o antyunijnym nastawieniu. Unię trzeba zmieniać, nie rozpierdalać, bo niestety w kupie siła. Samotny wilk nie da rady niedźwiedziowi, ale wataha to już co innego. Więc moim zdaniem, jeśli wszystkie kraje nie będą wydawać na zbrojenia, to my możemy wydawać i 50% PKB a i tak nic to nie da. Głosy z Hiszpanii, że sa daleko od potencjalnego zagrożenia są dla mnie brakiem zrozumienia istoty sprawy. Tak samo współdziałanie gospodarcze i "mówienie" jednym głosem w istotnych sprawach. Polska bardzo dużo zawdzięcza Unii, bo bez niej i jej pomocy bylibyśmy w czarnej dupie, zaciągnęliśmy w przeszłości kredyt i trzeba go spłacać. Ja o tym wiem, ale niestety młode pokolenie już nie, myśli, że Polska zawsze była krajem mlekiem i miodem płynąca. Natomiast rola osób na stale przebywająca na obczyźnie powinna być raczej doradcza niż decyzyjna. Ja chętnie słucham uwag, czy też wskazówek takich osób, jednak decyzyjność zostawiam sobie, czy ma to przełożenie na nasze realia i naszą rzeczywistość. Jak choćby Twoja sugestia a propos Górki Szczęśliwickiej w Wawie i pomysł budowy hali narciarskiej uważam za świetny. U Was się to sprawdza, a w blisko 2 milionowym mieście sprawdzi się na pewno. Inwestycja, która będzie miastu przynosić dochód. A że dedykowana dla określonej grupy osób. Nie ma znaczenia, są boiska, lodowiska, pływalnie etc. też dedykowane i miasto nadal funkcjonuje. Natomiast masz przykład wątku rowerowego, gdzie dajesz przykłady jak to jest rozwiązane w krajach Beneluxu. Niestety my mentalnie oraz infrastrukturalne jesteśmy jeszcze w czarnej dupie. To się zmienia, ale bardzo powoli. U nas taki radykalizm nie przejdzie, bo nie jesteśmy mentalnie gotowi, dyskusja o pedalarzach (rowerzystach) jest doskonałym tego przykładem. Nikt Ci nie odbiera Polskości, bo Polakiem będziesz zawsze, ale mieszkając od wielu lat na obczyźnie utraciłeś pewne prawa przysługujące ludziom zamieszkującym w kraju i tworzącym nową Polską rzeczywistość. Krytykanctwo zawsze będzie źle odbierane, więc tą formę przekazu ja zawsze staram sobie odpuścić. W świecie nastąpiła polaryzacja poglądów i mocny podział społeczeństw skręcających w radykalizm (nie ważne jaki). Pis przez ostatnie rady podzielił kraj na 2 obozy, gdzie obowiązuje zasada, kto nie z nami ten przeciw. Zakorzeniło wie to tak mocno, że nawet w bardzo istotnych sprawach, które powinny być ponad podziałami nie ma nawet cienkiej nici porozumienia. W życiu jest tak samo, ludzie nie potrafią dyskutować i i dochodzić do jakiegoś consensusu, ale staja okoniem wobec siebie. Dla mnie to idiotyzm. pozdro5 punktów
-
Paweł, ja jestem albo umiarkowanym konserwatystą, albo umiarkowanym liberałem - taki człowiek środka. Niestety to jest cena budowania gospodarki na taniej sile roboczej, bez znaczenia skąd pochodzi. I o ile ta tania siła robocza pochodzi z krajów o podobnej mentalności i kulturze, to wszystko jest do przeżycia. Gorzej, jak się naciągnie ludzi o całkiem innej mentalności. Niestety po pewnym czasie zostają pełnoprawnymi obywatelami i roszczą sobie prawa do swoich zachowań. Zwykle słabo się asymilują, tworzą swoiste grupy etniczne. Niestety mają do tego prawo. Nie można ich za to winić, a jedynie tych, co do tego dopuścili. Rozpasany system socjalny też jest w dużej mierze przyczynkiem do zaistniałej sytuacji. Trza popatrzeć w lustro czasami. Ile w tym jest naszej winy? Chcemy co raz więcej mieć przy minimalnym wysiłku. To są tego efekty. pozdro5 punktów
-
Nie słyszałeś powiedzenia: pies i kobieta najlepszym przyjacielem człowieka? Dokładnie w tej kolejności. 🙂 Na serio, to pies jest najwspanialszym stworzeniem chodzącym po tym świecie. Nie chodzi o ludzkie cechy, tylko o takie, których często ludzie nie mają, czyli bezinteresowna, szczera miłość. Życzę Ci, żebyś tego doświadczył.4 punkty
-
Właśnie kupiłem po długich przymiarkach Tecnica Mach1 BOA. Jestem pod wrażeniem wkładania i wyciągania nogi z tego buta. Dam znać w grudniu jakie wrażenia z Włoch.4 punkty
-
Uważam że tak właśnie jest - charakter psa i jego zachowanie przede wszystkim zależy od ułożenia (lub jego braku) - czyli od właściciela.. od wrodzonych cech (przynależnych rasie też ale w następnej kolejności - tak myślę). Kiedyś miałem owczarka szkockiego, wychowałem go na psa stróżującego i takim był chociaż pasterskie zapędy też miał - niejeden miłośnik Lassie się pomylił..4 punkty
-
4 punkty
-
Widocznie nie jesteś wystarczająco stary, no i nie dojebałeś się do niczego, to po co odpowiadać. Jak byś napisał, że chujowy ośrodek to od razu by była burza4 punkty
-
Jeśli sądzisz, że taki knajacki język ćwierćinteligentow robi wrażenie i wzmacnia przekaz, to niestety się mylisz. Ośmieszasz się tylko, w sumie nie pierwszy raz.4 punkty
-
Cze Pozdrawiam z Sycylii, na Etnie śnieg leży jak coś😀. Tak że w temacie. Mnie ebie, gdzie będę spał, ważne żeby ekipa była i trochę białego. Wszystko ma swoje plusy. Osobiście wolę All w Kaczej dupie niż kwaterę na stoku. Bo tyle samo zajmuje dojazd i przygotowanie śniadania. Zwykle jest taniej, a i nie jestem uwiązany do 1 stacji. Wszędzie da się pojeździć, nie muszą być to molochy narciarskie. Jak pisał Damiano, Bormio i okolice dla mnie perfect. 3 stacje po 40-50 km tras każda. Można się zaje..ać. pozdro4 punkty
-
Cześć. Może po prostu nie potrafisz spędzać wolnego czasu biernie. Jedni np odpoczywają na plaży nad morzem a drudzy odpoczywają chodząc po górach. Mi na plaży odzywa się nerwica, męczę się psychicznie. Zbierać grzyby to też trzeba mieć cierpliwość, tak samo wędkować na grunt czy spławik (nie znam się). Ale już na spining z okonkami to inna bajka - w tamtym roku siedziałem na pomoście(Worliny) i tłukłem kilka dni od rana do wieczora bo prawie za każdym razem coś atakowało. Takie małe pstynki a ile adrenaliny i radochy 😉Wędka pożyczona od znajomego który męczył się na grunt i nic przez cały wyjazd. Pozdro4 punkty
-
Gdyby chcieć być poważnym to z Boosterem jest trochę kłopot. To tak jak mówimy na wszystkie sportowe buty Adidas. Oryginalny Booster jest nazwą własną i został wymyślony 1999 roku przez narciarza freestylowego. Pierwotnie służyły zwiększeniu komfortu. Zbudowane są tak jak w moich Tecnica i zawierają pod paskiem różną ilość gum co służy dobraniu indywidualnie elastyczności . Można wybrać wersję hard lub mid.. Prawdziwe Boostery powinny być zapinane z przodu pod skorupą i bezpośrednio spinać botek. Na to nie pozwala skorupa w moich butach i pasy pomimo obecności gum zapina się na skorupę. Jest co najmniej kilka tłumaczeń czemu to służy. Jedni utrzymują że zwiększa komfort na przedniej części łydki ( te zapięte pod skorupą). Inni utrzymują, że gumy powodują zwiększenie energii nacisku na przód narty w dynamicznym skręcie skręcie. Słyszałem także inne pomysły ale nawet ich nie pamiętam. Myślę, że zawodnicy stosują je jako kolejną klamrę a sposób zapinania na metalową "zapinkę" (Power Lock) i hak zwiększa siłę z jaką można zapiąć poszerzony z przodu pas. Jak widać asy pokroju Joan Verdu potrzebują szóstej "klamry" 🙂 W zasadzie rozwiązania z rzepem raczej nie są formą bustera.4 punkty
-
Wybaczcie ale słuchając tego 💪skojarzyłem z dyskusjami rozkładającymi na atomy narciarstwo wiec wstawiam tu ten filmik choć z tematyki kulinarnej . Mega 😂 Smacznego 😜4 punkty
-
Na wstępie bardzo Cię proszę abyś się nie gniewał tyle że nie mam ochoty klepać po plecach i pisać zajebiście jest. Etyka niestety zawodowa nie pozwala się szerzej rozpisać....no Panie nie widzą i nie dlatego że są ślepi bo nie są....tu jest wiele czynników o których pisać Ci nie zamierzam. Sprawdzaj kompetencje, sprawdzaj uprawnienia bo realnie, średniej klasy instruktor po kursie i metodyce będzie lepszy niż top zawodnik dorabiający na stoku bez kursu. Pamiętaj instruktorzy mają swój świat i umiejętność dopasowania się do potrzeb. Zawsze bierz jednego na całość i to Ty decyduj o zmianie i jest duża szansa że dorabiającego studenta AWF który fenomenalnie cyzeluje łuczki cięte zmienisz na starego wygę który bez pierdolenia powie Ci że nic nie umiesz i wróci Cię do łuków płużnych. Pozdrawiam serdecznie. PS wąsko pod butem4 punkty
-
Cześć Tak - w sensie, że - wbrew pozorom - nasze poglądy są zbliżone ale poprzez pośpieszne pisanie lub niezbyt precyzyjne dochodzi do pewnych uogólnień i nadinterpretacji w obie strony. 1. Ja też jeżdżę po ulicach gdy nie ma ścieżki i uważam to za normalne i uprawnione. Staram się jednak - gdy jest taka możliwość nie blokować ruchu a gdy jadę po ulicy to jadę w taki sposób aby ułatwić ewentualne manewry kierowcom oraz jadę (o tym czasie piszesz) szybko a nie snuję się 20km/h. 2. Też miałem bardzo wiele przypadków gdy zasada ograniczonego zaufania zapracowała bo jest ona pewnym nadrzędnym obowiązkiem każdego uczestniczącego w ruchu. 3. Myśląc o naszej dyskusji wspomniałem czasy gdy zaczynałem jeździć na rowerze i to co wtedy robiłem i jaką drogę potrafiłem wybrać - żenująco się to wspomina. 4. Dziwne jest dla mnie natomiast i niezrozumiałe gdy np. rowerzysta jedzie ruchliwą drogą wśród samochodów tamując ruch gdy równolegle w odległości dokładnie 50 czy 70 metrów idzie ulica zupełnie bez ruchu samochodowego. 5. Jakiekolwiek poruszanie się wśród innych użytkowników ruchu nigdy nie jest relaksem. Wymaga zaangażowania wielu zmysłów, przewidywania, reagowania w czasie rzeczywistym, orientacji itd. Kto traktuje to jako pełny relaks wcześniej czy później ląduje na drzewie lub w rowie - czym by nie jechał. Pozdrowienia serdeczne4 punkty
-
Po pierwsze jest tylko kilka sytuacji kiedy rowerzysta MOŻE jechać po chodniku: - opieka nad małoletnim, - złe warunki pogodowe - chodnik o szerokości pow. 2m i prędkość na drodze większa niż 50km/h, Po drugie, druga część zdania dyskwalifikuje wybór chodnika jako sensownego miejsca na poruszanie się rowerem, zwłaszcza w centrach miast gdzie pieszych zazwyczaj jest relatywnie wielu. Widać niestety jak na dłoni, że jeśli nie ma drogi dla rowerów to niektórzy chcieliby, aby rowerzysta: - poruszał się z prędkością samochodów jeśli jedzie ulicą, - poruszał się z prędkością pieszych jeśli jedzie chodnikiem No cóż wśród balchosmrodziarzy zawsze ktoś jedzie za wolno....albo za szybko, nie dogodzisz.4 punkty
-
A nie zastanowiło Cię czemu tak tanio? .. te buty będą zbyt miękkie dla takiego dużego i ciężkiego chłopa - sugeruje udać sie do fachowca który buty dobierze i ewentualnie dostosuje w razie potrzeby. ..narty jakiekolwiek.. dobrze serwisowane i jakieś ładne 🙂4 punkty
-
4 punkty
-
Na piachu tylko Fat Bike z oponami typu 4.5'. 😉 Widziałem w tym roku w akcji sąsiada z nadmorskiej kwatery jadącego po plaży na takim. Zwykłym, nie elektryku. I dawał radę. No ale tylko po to kupować takie dziwactwo? 🙂 Swoją drogą facet, skądinąd sympatyczny, też był niezłym dziwakiem i miał kilka różnych rowerów. I dużo na nich jeździł. 🙂 Z moich skromnych doświadczeń wynika, że MTB jest dużo lepszy od crossa do jeżdżenia po żwirowo piaszczystych i piaszczystych drogach. Mój MTB - full z oponami 2.1', a więc dość wąskie jak na MTB, cross - 1.8'. Wagowo zbliżone, MTB ciut cięższy. Jazda po piaszczysto-żwirkowych drogach i szlakach to oczywiście Suwałki. Byłem tam na z rowerami 2-3 razy. Np. poszwendaliśmy się tam na rowerach w wakacje 2006 r. Nazwy miejscowości nieco zaskakujące: Bubele (tu mieszkaliśmy), Łukiele, Trakiszki, Szlinokiemie. 🙂 I pięknie tam aż do bólu.4 punkty