Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 09.11.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. Mając 18 lat, już z tytułem sternika jachtowego, uczestniczyłem w rejsie na Bałtyku na małym żaglowcu typu Vega, ok. 80 m2 żagla. Przybrzeżny rejs od portu do portu. Wypłynęliśmy ze Świnoujścia i skierowaliśmy się na wschód. Każdego wieczoru dopływalismy do jakiegoś portu, a rankiem startowaliśmy dalej. Koniec września, pogoda początkowo niezła. Dobiliśmy do Łeby i następnego dnia, już tylko w 4 osoby (pozostałe 4 pojechały do domu) ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie powinniśmy jak się wkrótce okazało, bo pogoda zrobiła się niebezpieczna. Zaczęło mocno wiać. Ale kapitan podjął taką decyzje, czas naglił. I niedługo po wyjściu z portu dopadł nas potężny sztorm. Nie dało się już wrócić, trzeba było płynać dalej z max. zrefowanymi żaglami. Siła wiatru podobno osiągała 12 w skali Bouforta, a więc prawie huragan. Do tego deszcz, to akurat drobiazg, i potężne fale. I tylko 4 ludzi do obsługi. Dwóch kładło sie spać, a dwóch pozostałych na pokład. Teoretycznie, bo wkrótce okazało się, że jednego z nas, a nie byłem to ja 🙂, dopadła panika. Nie pomagały żadne argumenty, w tym te siłowe. Klasyczny tzw. stupor. Milczący, nieruchomy, z zaciśniętymi wargami, z przerażeniem w oczach. Faktem jest, że warunki dla siedzącego przy sterach były naprawdę przerażające i wcale nie było to określenie nadmiarowe w tamtych okolicznościach. Wycie wiatru, podnoszący i opadający jak łupina na wielkich falach nasz mały stateczek, do tego zalewajacy nas od góry deszcz i łamiące się fale. Musieliśmy sobie radzić w trójkę. Siedząc za sterem miałem jak najgorsze myśli. I wtedy zrozumiałem, że nie wszyscy dają radę w naprawdę trudnej sytuacji. I do dziś myślę, że jak na 18-latka było to zbyt mocne, intensywne przeżycie.
    7 punktów
  2. Głupota kierowcy. Wzywa się karetkę, a nie zabiera ze sobą. A jeżeli poszkodowany ma jakieś urazy wewnętrzne, tylko na skutek adrenaliny o tym nie wie i w drodze na pogotowie zejdzie? Co wtedy? Druga sprawa, jak na izbę przyjęć przywiezie go karetka z wypadku komunikacyjnego, to duże prawdopodobieństwo, że zrobią mu badania na cito. Jak go ktoś przywiezie, to prawdopodobnie będzie okupował kolejkę.
    5 punktów
  3. Wpadł mi dziś taki filmik. Pewnie wielu z Was nawet nie wie, że za moją przyczyną Marka zna. Dla mnie Marek to "instytucja". 100% pozytywny gość. Z Markiem można tylko zyskać. Na nartach dowiesz się od Marka rzeczy których o sobie nie wiedziałeś. Po nartach pogadasz o muzyce. Talking Heads i David Byrne ( dla mnie wow) Może być reggae ( dla mnie brr! 🙂 ) Ale pamiętam, że w bardzo sprzyjających, wspomaganych naturalnymi środkami okolicznościach, Markowi udawało się mnie przekonywać, że to zajebista muza 🙂 Może być także bardzo wiele niekończących się tematów.
    5 punktów
  4. Adaś, moja Żona odeszła z naszej firmy 1,5 roku temu. Chciała robić inne rzeczy, drukarnią już była zmęczona. Bez SM i nowoczesnych systemów przekazu, tkwiła by tam, gdzie 1,5 roku temu. Rok jej zajęło stworzenie i nauka tego wszystkiego, ale widać światełko w tunelu. Jutro jedzie kolejny raz do Wa-wy na sympozjum w roli prelegentki, a w TVN i Polsacie ma nagrywki cyklicznie. Największe kumpele to obecnie Agata Młynarska i Dorota Szelągowska. Robią wspólnie projekty. Bez koneksji, tylko uporem jest w miejscu w którym jest. No i kasa zaczęła się pojawiać, bo przez rok były tylko koszty. Zrobiłeś film pilotażowy, wymagał liftingu, ale kamera Cię lubi. Jeszcze jak masz coś mądrego w fajnej formie do przekazania, to połowa sukcesu. Zwardoń daje Ci ograniczone możliwości, ale ... internet wprost przeciwnie. Przyj do przodu, póki masz chęci i siłę. Może z tego coś naprawdę wartościowego się urodzić, czego oczywiście Ci życzę. pozdro
    5 punktów
  5. Szkoły jazdy na nartach są różne ale żaden spotkany do tej pory instruktor nie powiedział mi tego co Marek. Jedziemy na nartach oczywiście karwingowych i stawiamy je na krawędzi aby skręcić. Mamy "ustaloną " fazę skrętu i ten element jest .......pomijany. Jedziemy na krawędzi i już. Tymczasem można tu popełnić wiele błędów. Marek uzmysłowił mi aby cały czas w tej fazie jazdy szukać balansu przód-tył. On to nazywa "baw się". Ponieważ teren nie jest syntetycznym "stołem" musimy cały czas pracować i aktywnie szukać idealnego trzymania krawędzi. Nigdy od nikogo poza nim tego nie słyszałem a to moim zdaniem jest konieczne dla perfekcyjnego zakrawędziowania. Często o tym piszę bo uważam, że to kluczowy element jazdy na współczesnych nartach. To wstęp i warunek konieczny do zacieśniana skrętu, szukania dynamiki i niskiego zejścia. p.s. to było ponad 20 lat temu i działa do dziś .
    5 punktów
  6. Dlatego napisałem, że ociera się skręt sportowy. Oczywiście, te 2 przykłady, są powiedzmy skrajne, ale umówmy się, ma to na celu uwidocznić różnicę. Oba te przypadki są prowadzone po łuku, jednak zmiana kierunku jak i sposób jazdy po łuku jest zgoła inny. Jazda powiedzmy mojego typu, to jazda stricte na krawędziach gdzie skręt jest wysoko rozpoczęty na krawędzi a całość jest oparta tylko o geometrię i tyle ile z tej geometrii ja potrafię wycisnąć. Ale taka jazda jest możliwa tylko przy pustych i dość szerokich stokach, w szczególności, że z reguły jeżdżę na nartach dłuższych mniej taliowanych. Ale przecież to o czym opowiada autor filmu jest stosowane powszechnie. Generalnie to w większości, w zależności od potrzeby jest jazda pomiędzy czystą na krawędzi a krótkim śmigiem. To się przenika. Moim zdaniem pytanie brzmi. W dobie mechanicznie przygotowanych stoków czy krótki skręt ma być na początku nauczany z rozszerzeniem o śmig, czy też na odwrót. Ja osobiście że klasyczny śmig jest dużo bardziej uniwersalny niż krótki skręt, ale patrząc na obecne narciarstwo, to nie wiem czy nie lepiej dla nas, jak zaczną od jazdy na krawędziach, bo po 12 będą względne luzy na stoku. Tak było na Moltku na wiosnę, Mikoski i Lexi potwierdzą. Nie było komu chuju powiedzieć. pozdro
    5 punktów
  7. Skoro został otwarty temat Marek Ogorzałek, to zapraszam na moją stronę https://inner.ski/ Ciekaw jestem Waszych opinii. Pozdrawiam Marek
    5 punktów
  8. Wiesz jak to wygląda. Po sezonie zapakowali całego busa z przyczepą tego co pozostało w austriackiej wypożyczalni. Warunek żeby to kupić tanio (albo w ogóle) był taki, że nie przebierasz tylko bierzesz wszystko jak leci. No to potem zamiast odpady, które i tak powinny zostać wkalkulowane w ten deal, z racji niskiej ceny całości, cwaniak próbuje pocisnąć naiwnym. Nie wierzę, że wypakowując narty tego nie zauważył.
    5 punktów
  9. Dużo razem jeździmy autem, mam playlistę i regularnie puszczam Pizza Driver Acidow. Córka z ciekawości poszła ze mną na koncert, bo żona nie lubi generalne hałasu. Nawet jej się podobało, bo niektóre riffy robiły na niej wrażenie. Poniżej wspólna fota spod sceny
    5 punktów
  10. Ostatnio był powtarzany na TV Kultura. Nie oglądałem tym razem, bo już go znałem. Muszę przyznać, że zrobił na mnie duże wrażenie. Jak niewiele innych filmów w życiu. Tytuł oryginału, dużo bardziej trafny niż ten z polskiej wersji, to "Force Majeure". Wyrażenie francuskie, coś w rodzaju naszego "Siła wyższa". Młoda para z dziećmi jedzie na narciarski tydzień do Francji (Les Arcs). Pogoda sprzyja, kwatera wygodna, ot - rodzinna, narciarska sielanka. W tle cały czas słychać arcydzieło: 4 pory roku Vivaldiego. Nie, nie "zimę", ale "lato". 🙂Sielanka kończy się dramatycznym epizodem. Na siedzących, konsumujących i popijających na tarasie turystów spada nagle lawina. Nawet nie ona sama, ale mocny jej śnieżny podmuch. Wygląda to katastrofalnie. Co robi facet - mąż i ojciec? W odruchu łapie telefon i ucieka. Samotnie! Po chwili wszystko sie uspokaja, lawina nie narobiła ludziom innych szkód niż moralnych. Facet wraca do rodziny. Ale nic już nie będzie takie jak wcześniej. Film daje do myślenia i stawia pytania. Np. jak ja bym się w tej sytuacji zachował? Czy w pierwszym odruchu ratowałbym rodzinę, np. zastawijąc ją własnym ciałem. A może właśnie uciekłbym tak jak ten na filmie? To w końcu odruch, instynkt. Człowiek wtedy nie myśli, nie planuje. Czy w życiu zdarzyło mi się coś podobnego? Tak, zacząłem sobie przypominać i wyszukałbym ze 2-3 przypadki, choć nie tak dramatyczne jak na filmie. I w jedym z nich do dziś nie jestem zadowolony ze swojej reakcji. Czy kobieta po takich przejściach może być razem z takim mężem? Nawet nie chodzi o samo wybaczenie, ale nieznośne przekonanie, że ten człowiek to tchórz, na którego w sytuacjach skrajnych nie można liczyć. I co dalej ze wspólnym życiem? I na koniec refleksja, że w życiu mogą nas w każdej chwili spotkać owe "force majeure", nispodziewane, nagłe przypadki, na które nie jesteśmy w żaden sposób przygotowani. Ba, nawet nie przypuszczamy jak się wtedy zachowamy. Może moralnie bardzo źle.
    4 punkty
  11. "Tyle wiemy ile nas sprawdzono" a prawdopodobnie jeszcze mniej... Głowa to bardzo złożony układ z wieloma ośrodkami, które nagle mogą przejąć kontrolę i dać sygnał do ucieczki lub innego zachowania. Ja sam dwukrotnie w życiu doznałem widzenia tunelowego, gdy mój umysł uznał, że grozi mi utrata życia. Nie prosiłem go o to - nagle się samo włączyło. Oczywiście bardzo pomogło. Od tego czasu bardzo podejrzliwie patrzę na zawartość swojego czerepu. Nie wiadomo co tam tkwi. Może jakieś uśpione demony. Może nigdy się nie ujawnią. Oby. Jedna drobna zmiana równowagi białek może z nas wyprodukować kogoś zupełnie innego. Wiemy to przecież po różnych chorobach. Z tego szerszego tła, trudno "winić" bohatera i nadawać mu łatkę tchórza. Jest szansa, że w minimalnie innej sytuacji (załóżmy, że nie w ON tylko w czasie sztormu) byłby bohaterem. Ale nawet jeśli nie, to na ile możemy recenzować rezultaty działania "systemu 1" (w Kahnemannowskim ujęciu)? Jeśli jest dobrym człowiekiem, robił co się da dla rozwoju rodziny i ludzi wokół, to ta jedna chwila nie powinna go dyskwalifikować. Bo może do drugiej takiej nigdy nie dojdzie. Oczywiście trochę inaczej jest gdy działamy w obliczu potencjalnego niebezpieczeństwa. Wielokrotnie byłem w górach w sytuacjach potencjalnie niebezpiecznych. I nieraz widziałem absolutny spręż ekipy aby z tego wyjść. Widziałem też dwa, trzy razy tych co nie dali rady, bo panika zablokowała im możliwość działania. Niektórzy potrafili z tego wyjść (po jakiejś chwili), inni... no cóż - nie pójdę z nimi nigdy na żaden potencjalnie niebezpieczny temat. Ale nie skreślam ich jako ludzi. Po prostu w tym zakresie są tacy a nie inni. W życiu trafiają się o wiele bardziej destrukcyjne psychicznie sytuacje jak ta opisana. Na przykład długotrwała opieka paliatywna w warunkach domowych albo wojna. I nikt z tych, których to nie dotknęło nie ma prawa do ocen i recenzji poszczególnych zachowań. A ci którzy to przeszli... nawet tego nie próbują robić. Filmu nie oglądałem, mam nadzieję, że jest wielowarstwowy.
    4 punkty
  12. Cze Paweł No gość stwierdza oczywistość w obecnym narciarstwie i punktuje różnice które nastąpiły samoistnie po zmianie sprzętu. Widzę, że Andrzej się odezwał, a miałem go podać za przykład jak osoby wyszkolone na nartach prostych zaadoptowały się do nart taliowanych. Oczywiście nie jest to taka forma jak prezentującego, bo jego krótki skręt już ociera się o jazdę sportową (daleko wypuszcza nogi, amplituda ciała jest większa, ale tak się jeździ SL na szeroko rozstawionych tyczkach, narty przede wszystkim jada po śniegu, a kontrola prędkości wynika nie z dohamowania a z poszerzenia toru jazdy i dłuższej jazdy w trawersie, której w przypadku klasycznym nie ma) Określiłem to jako modern śmig. Oczywiście są różnice, jazda w wersji nowoczesnej jest mniej energochłonna, płynniejsza. Ale ma też swoje wady, jeździ się szerzej, co daje nam kontrolę prędkości zjeżdżania w dół. Ale jak wspominał komentator - to jeden z wariantów krótkiego skrętu. Brakuje w tym materiale puenty. Gdzie ten nowoczesny krótki skręt stosować. Przede wszystkim na stokach, gdzie są max odsypy. W każdym zmuldzonym terenie taka jazda to klęska narciarza. Jazda z wykorzystaniem geometrii nart, to jednak jazda która ogranicza, a w muldach, gdzie te skręty są różne, bo wielkość i częstotliwość muld losowa, tak się jeździć nie da. Tutaj klasyk dużo lepiej się sprawdzi w znakomitej większości amatorów, bo ja osobiście widziałem kilka osób co skrętem ciętym jechali po muldach, ale to byli zajebiści narciarze i jest ich promil na stokach. Na rzeczonym materiale doskonale widać, że klasykiem można jechać dużo węższym kanałem a i intensywność skrętów może być wyższa. Różnica w tych skrętach jest widoczna, ale klasyk ma tą właściwość, je w tym skręcie długość i taliowanie nart mają mniejsze znaczenie do szerokości kanału w którym możemy jechać. Stąd nasz forumowy kolega Tomek bez problemu porusza się na GS Fis po cywilnych stokach. Jeśli miałby zastosować skręty typu 6, to obawiam się, że nawet w Alpach miałby problem ze znalezieniem pustych i tak szerokich stoków. Film ten doskonale obrazuje różnice, natomiast nie warto się zmykać na tylko nowoczesne techniki, bo ich wykorzystanie, szczególnie przez amatorów będzie miało ograniczone zastosowanie. Te nowoczesne skręty powinny być uzupełnieniem portfolio narciarza, a nie jego podstawą. Chyba że mamy zamiar być narciarzami jeżdżącymi w porannych godzinach na wylizanych stokach. pozdro
    4 punkty
  13. Ja na szczęście chodziłem do technikum i to porządnego😉. Wiesz będąc na wydziale wiertnictwa naftowego to paliwa nigdy nie brakowało, a akademik dzieliśmy z wydziałem ceramicznym - to szkło też zawsze było😀. Kurwa było zajebiście. Mieszkałem w pok. 1111 w Olimpie (albo na jak kto woli), a obok był akademik WSP, nomen omen Babilon😀. Oba 15-sto piętrowe. Teraz oczami wyobraźni, z 1000 bogów na Olimpie kontra 1000 łań w Babilonie. Od 16.00 zaczynały się akcje dywersyjne, a 20.00 to już była wojna. Nad ranem ciała poległych leżały wszędzie splecione w śmiertelnym uścisku. pozdr ps. Tak było zajebiście, że wziąłem sobie rok dziekanki po 3 roku.
    4 punkty
  14. W coverze nie chodzi o to aby zbliżyć się do oryginału, ale zrobić to po swojemu. Mnie się podoba ten bit, wam nie musi. Dziewczyna z video ma ładny głos i tyle mogę powiedzieć. Poniżej Justyna i Buenos. Moim zdaniem cover lepszy niż oryginał. Znam Justynę, w latach 92-93 bywała u nas na baletach w akademiku, jak śpiewała w krakowskich klubach studenckich. Jak sobie przypomnę imprezy na piętrze i jej głos to mi ciary po plecach przechodzą. Mieszkał w naszym składzie Zuba, muzyk także obdarzony niezłym głosem, on nas poznał z Justyną. Byłem przykładnym studentem😉 i jak na studenta się zachowywałem. Znałem i morze wódki wypiłem z Kukizem, ale od kiedy się zeszmacił, już z nim nie piję, a nawet go nie znam😀. Justyna i epilog, to majstersztyk. Ja tego na żywo nie słyszałem, ale już wtedy jazzowała i miała takie wstawki że głowa mała. Niezwykły aparat głosowy.
    4 punkty
  15. Kiedyś styl Reillego bardzo mi się podobał, dalej chłop wg mnie jeździ świetnie pokazowo. Widać na jego stronce certyfikacje na poziomie PSIA Level 3 między innymi, a ukierunkowany jest na jazdę demo/pokazową, taki kierunek sobie obrał. Dodając niski wzrost, idealną separację i świetnie wypracowaną technikę, wygląda to tak jak wygląda, moim zdaniem bardzo solidnie. Świetnie prezentuję krótki skręt, nazwijmy to śmigiem carvingowym przy bliskim ustawieniu stóp. Na innych filmach też super jedzie średni i krótki skręt oczywiście już stojąc szerzej. To, że jeździ po idealnie równym i nachylonym stoku, no cóż kto by nie chciał. Niech dalej nagrywa bo robi to świetnie. Poniżej przykład chłopaków jeżdżących w zupełnie innych warunkach, myślę, że po tak płaskim stole jak Reilly, po kilku dniach wspólnej jazdy złapaliby podobny flow, jak nie szybciej 😉 Teraz pytanie, kto ma lepszy styl?
    3 punkty
  16. wtopa na całej linii, tych 2 w mojej kategorii wiekowej nie dojechało do hali i zrobili 1 klasyfikację transgender, wystartowało w sumie 30 osób, wnusia miała 5 a ja 15 czas
    3 punkty
  17. Wpadnij do mnie Tomek to dam Ci posiedzieć na tej samej kanapie na której kiedyś siedziała żona Marasa......ale wiesz jak jest - to nie są tanie rzeczy.. ;D
    3 punkty
  18. a ja dzisiaj startuję w Pucharze Salzburskiego Kraju
    3 punkty
  19. Nie ma Marku. 🙂 To kwestia nazewnictwa i polskich zaszłości terminologicznych. Nigdzie w necie w wersji angielskiej czy francuskiej, bo tylko te języki obce znam (no może rosyjski, ale mocno zakurzony) nie masz odpowiednika terminu "śmig". Kiedyś były wedeln czy godille, ale to były inne czasy i nie o to chodzi we współczesnych krótkich skrętach. Czy gość jedzie gęstym krótkim skrętem z silnym elementem hamującego ześlizgu czy z max. w danych okolicznościach wykorzystaniem jazdy na krawędzi, to zawsze będzie "short turn" czy "virage court". Żaden "śmig" czy jego terminologiczny odpowiednik. I jak się zdaje kolejne polskie PN nie przewidują tej nazwy, choć może sie mylę. Na nasz polski użytek IMHO warto wciąż używać obiegowego terminu "śmig" na oznaczenie rytmicznego skręcania w obie strony z pełnym zachowaniem prędkości jazdy w dół (czyli wektora predkości skierowanego w dół linii spadku stoku :)). W jaki sposób, z większym czy mniejszym ześlizgiem czy hamowaniem, to inna sprawa. Zresztą kiedys też rozróżniano "śmig hamujacy" i "śmig przyspieszjący" i wciąż był to "śmig". Ale musimy sobie zdawać sprawę z niejednoznaczności tego terminu i tego, że świat wokół nas się zmienia, włącznie z nazewnictwem. Dziś słowo "kobieta" oznacza co oznacza, mnie np. dobrze się kojarzy :), ale kiedyś to samo słowo znaczyło k..... 🙂
    3 punkty
  20. Adaś, ja mam nieco inny ogląd na to, mam inne zdanie nieco. Zawsze staram się wejść w "cudze" buty, zanim wyrażę jakieś zdanie. Patrzymy zwykle ze swojej i tylko swojej perspektywy, bez zastanowienia, co powoduje, że czyjeś myślenie jest inne. Załóżmy że nie urodziłeś się na śląsku i nie jeździłeś kopalniokami w weekend na narty do Szczyrku, ale urodziłeś się przy popierdółce alpejskiej co ma 2000m wysokości i naturalną rzeczą jaka tam była po okresie przedszkolnym, gdzie w zimie standardowo były zajęcia na stoku (w Grebenzen, jak byłem, a Austryjscy nie mieli jeszcze ferii codziennie przyjeżdżał bus z dziećmi z pobliskiego przedszkola i jeździli na oślej łączce na nartach), Matula zapisała Cię do lokalnego klubu, gdzie jeździłeś w zimie po szkole codziennie na nartach przez pół roku. Po 10 latach jazdy postanowiłeś, jak paru Twoich kolegów pójść w Instruktorkę, bo sportowo, przy takiej konkurencji to nie było szans na sukces. Więc zrobiłeś wszystkie wymagane kursy i po paru latach zostałeś instruktorem. I następuje sytuacja, gdzie przybywają zagraniczni "Instruktorzy" o wątpliwych kwalifikacjach. O ile to nie koliduje z Twoim zawodem, to nie masz nic przeciwko (tzn. przywożą grupy, ślizgają się po stoku). Jeśli osoby odpowiedzialne nie panują nad szkoleniem, nie mają pojęcia jak się zachowywać na stoku (niebezpiecznie dla innych, nie mają pojęcia o poruszaniu się z grupa po stoku), zaczynasz się wkurwiać, ale ich nie opierdalasz, bo są odpowiednie od tego służby, które grzecznie zwrócą im uwagę. Gorzej jak jakiś cwaniaczek stanie pod stokiem i zaczyna Ci zabierać klientów w imię wolności gospodarczej i otwartych granic (sam miałeś takie spięcie, a wiem z kim). Wiec się nie ma co dziwić, że skoro mamy uczyć legalnie, to nasze kwalifikacje i cykl szkoleniowy musi być identyczny jak alpejskich instruktorów. Jeśli wszyscy z nich potrafią jeździć sportowo, bo pewnie 99% wywodzi się ze sportu, to nasze dywagacje na ten temat nie mają znaczenia. Trzeba im pokazać, że nie jesteśmy gorsi, a nie, co chyba leży w naszej naturze, że jesteśmy lepsi. Wyniki sportowe mówią same za siebie. Są to potęgi, z których trzeba czerpać wzorce, a nie krytykować i udowadniać, że chuja się znają. Szkolenie w PL. Po co tak rozbudowane? Dla kasy, być może. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie spojrzał na to z drugiej strony. KD - Maks jak zgubił oznakę na stoku, to 2 dni płakał. To jest to coś co powoduje u dzieci determinację do dalszej jazdy i rozwoju. KD, KK, PI - to kasa dla LSN. To przecież oni to organizują. Ponadto to nabór nowych kadr organizowane lokalnie. CKMI i CKI CKIZ organizuje już SiTN. To on odpowiadając za wyszkolenie, wskazuje kto się nadaje, a kto nie. Dalsze stopnie - to już stopnie międzynarodowe. Tu nie ma możliwości wypuszczania ludzi przeciętnych. IZ to gość, którego mają szanować wszędzie, bez uśmieszków, że jest z Polski, czy Węgier itp. - czyli krajów niealpejskich. To mają być narciarze kompletni, a ich wiedza nie ogranicza się tylko do nauki początkujących. Mają jechać w Alpy i z kolegami z krajów alpejskich wypierdolić w góry, zjechać wszędzie bez ułomności, mieć wiedze o wielu rzeczach i niebezpieczeństwach, a przy okazyjnych zawodach nie ciągnąć ogonów. Trenerka, to też nie łatwa sprawa, bo tu wiedza jest inna. Trener to instytucja co organizuje cały cykl szkoleniowy, od motorycznego poprzez treningowy. Więc trochę ma inne zadania niż Instruktor. Ale w niektórych dziedzinach się one przenikają. Też to nie jest tanie i także na to trzeba sporo czasu poświęcić. pozdro.
    3 punkty
  21. Lub kupić w Black Friday na https://e-skipass.pl/#kup-karnet też jest korzystnie.
    3 punkty
  22. Zniżka na zakup w ZW postaram się załatwić a na Pilsko proponuję karnet grupowy tylko musi być na fakturę
    3 punkty
  23. Cześć Ależ Tomku uzasadnienie co do szybkiego wprowadzenia takiego prawa obowiązującego wszystkich bez wyjątku gestorów wyciągów jest oczywiste. Ja właśnie skończyłem 60 lat więc czas piórnika coraz bliżej i chciałbym sobie za darmo pojeździć po prostu. Taki pomysł... W ciągu ostatnich kilkunastu lat słyszałem już tak absolutne bzdury, które w zamierzeniu pomysłodawców miały być prawem, że ta skromna idea jest po prostu wzorowa. Pozdro
    3 punkty
  24. Młody niczego nie musiałem legalizować bo byłem od lat po MEINS - tyci lepiej jeździłem od prowadzącego ale tylko "tyci". Tego typu kursy jeżeli nie są realizowane przez AWF-y to nie dają nic oprócz "papieru". Moja ścieżka oparła się o rozwój zawodowy, usystematyzowanie metodyki nauczania, poznania mechaniki ruchu, wzajemnego oddziaływania sił itd, itd. Z tego też tytułu tak bardzo wnikałem w nasze forumowe dyskusje dotyczące innych PN innych form nauczania, innego spojrzenia na nartowanie - któryś z naszych forumowiczów stwierdził, iż narciarstwo to sport przestrzeni i ja się z tym zgadzam - to stwierdzenie wyklucza myślenie "tunelowe" a od siebie dodam utarty slogan z mojej byłej firmy "umiejętność podejmowania decyzji w zmieniających się warunkach operacyjnych" - tak właśnie jest kiedy z kursantem wychodzisz o 9 rano w marcu na płytę lodową w takiej popierdółce jak ZW SKI. @Marcos73 ja przez wiele lat byłem "obrażony" na SITN-PZN, dla mnie to była zgraja leśnych dziadków lub zamknięta w sobie grupa krewnych i znajomych królika - po części tak jest do dzisiaj i wiem już na pewno że odpuszczają - owszem na tych swoich sabatach dalej gotują się jak żaby w własnym sosie ale odpuszczają. Dlaczego postanowiłem iść tą właśnie ścieżką no o tym pisałem na wstępie i jestem z tego zadowolony. Czy będę robił pełnego I lub IW - nie wiem czas pokaże, na ten moment raczej nie, tu wiele czynników "życiowych" się składa. Pytałeś o MI - MI w swojej strukturze programowej jest oparty na kursie na licencję D w LSN czyli opierając się na starym systemie PI robiąc kurs D zostawał instruktorem SITN a obecnie jest MI SITN - ciekawostka na stronie ogólnej SITN jestem instruktorem SITN a na stronie kadrowej jestem POLSKI MI. Teraz wrócę do Twojego wstępu - instruktor zagraniczny może bez ograniczeń uczyć w Polsce a instruktor Polski musi starać się o zezwolenie na pracę w krajach alpejskich. A teraz moja opinia na temat Polskiej gradacji instruktorsiej - jest kompletnie do dupy. PI nie ma samodzielnych uprawnień szkoleniowych, MI ma uprawnienia do samodzielnego szkolenia ale jego wiedza poszerzona jest jedynie o szkolenie dzieci, I może szkolić wszystkich ale wielokrotnie spotkałem się z sytuacją w której PI szkoli lepiej niż I bo I zazwyczaj nie ma praktyki i doświadczenia a jego wiedza jest oparta tylko na wykutej teorii, idziemy dalej w kontekst sportowy - jestem przekonany na granicy pewności że twój syn nie mając jeszcze "papierów" z palcem w d....bez objechał by większość IW (bez przeszłości sportowej) na GS-ie. A do tego ganka włożę jeszcze fakt iż znam kilka osób które nie mają żadnych "papierów" a wyśmienicie szkolą. Ot Panie Młody @Marcos73ie kompletnie zjebany w narciarskim świecie drogi kolego Polska rzeczywistość. PS jak w LNS występuje przerost klientów nad instruktorami to w kurtkę ubierają Janka z pod sklepu co na ostrewce umie jeździć
    3 punkty
  25. podobno Blossom klei dzisiaj mglisto i trzeba przetestować czy warsztat Alpenstille dobrze przygotował sprzęt
    3 punkty
  26. Niektórzy powinni mieć zakaz znęcania się nad klasyką.....
    3 punkty
  27. Cześć Ekspertyzę wykonuje ekspert i jak powie, że popsute to sprzedawca powie, że popsute i zwróci kasę. Wygląda to wtedy wszystko bardziej profesjonalnie. pozdro
    3 punkty
  28. Dokładnie. Tego nie da się nie zauważyć. Kiedyś kupiłem dla siebie takie sl volkla. Identyczna sytuacja. Gościu odrazu odesłał kasę. Wiedział co sprzedaje. A jak kupi zwykły Janek Kowalski to przecież nie pozna bo się nie zna. Typowe zachowanie cebulowych handlarzyn.
    3 punkty
  29. A należało dać mu namiar na @Bruner79i byłby zadowolony 😀.
    3 punkty
  30. Cześć A lewa? Zobacz, że obie są krzywe i to dość znacznie. Oczywiście pomysł na zabawę fajny. My wkładaliśmy miedzy żeberka od grzejnika i... albo wyda albo nie. Ale teraz? Wiesz, pobawić się można gdyby się samemu skrzywiło a tu jest po prostu oszust, którego trzeba wyeliminować... Pozdro
    3 punkty
  31. No oby się jak najszybciej obudził … ps. za 53 dni na pewno spać nie będzie 😉
    3 punkty
  32. Jak na razie gość zapłacił swoim zdrowiem i w sumie nie wiadomo jak to się zakończy. Czyli już jakaś zapłata za głupie zachowanie jest (że o kasacji samochodu nie wspomnę). Nie jestem zwolennikiem dodatkowych opłat za leczenie nawet jak ktoś musi korzystać z leczenia z własnej głupoty. Podobnie robią np. palacze, a nikt im nie każe dopłacać do leczenia. pozdro
    3 punkty
  33. Black Sabbath And Justice For All to dla mnie pomniki. Ale… Acidzi i TSA to chyba dwie najlepsze metalowe kapele w Polsce. Piszę chyba, bo nie znam tak dogłębnie wszystkiego. Też chodzę mało na koncerty, na polskie grupy drugoligowe szkoda mi czasu. Ale zobaczenie polskiej kapeli, najlepszej w kategorii, w moim mieście, to uważam że warto się ruszyć z domu. A wcześniej jakoś tak mocno nie zwracałem na nich uwagi. Ja byłem pierwszy raz na ich koncercie. Ważne że chłopaki są w formie, grają dobrze i jest energia.
    3 punkty
  34. Cześć W ramach przygotowania przez sezonem warto obejrzeć pozdro
    3 punkty
  35. Shiffrin tradycyjny pokaz jak się jeździ na nartach w 1 przejeździe. Poezja…
    2 punkty
  36. 🤣.. nie przejmuj się Mitek niewiedzą - obejrzałem kiedyś kawałek "Taniec z gwiazdami" (Dancing with the Stars).... Ewa mi musiała tłumaczyć kto to te "starsy" i dlaczego - część z nich to są gwiazdy znane z tego że są znane - jak nie gustujesz w "reality show" nie śledzisz TV śniadaniowej albo innego "Pomponika" (cokolwiek to jest) to znać nie masz prawa......
    2 punkty
  37. Narty mają być używane nie foliowane 😁 rysy z wierzchu świadczą o tym że są jeżdżone a nie dla szpanu. To tak jak mieli indianie miał blizny znaczy ... coś robił 😜
    2 punkty
  38. Robię i nie robię. 🙂 Robię codziennie 10-20 pompek tzw. damskich czyli z podparciem na kolanach. Dlaczego tak? Bo mnie lewy bark zaczął boleć od klasycznych pompek.
    2 punkty
  39. Jestem za zrzutką na piątkowy wieczór.
    2 punkty
  40. Cześć Nie musze szukać. Mam w pracy za darmo - jeszcze mi płacą premię za siłowanie się bo to nie jest w moich obowiązkach wpisane. 🙂 POzdro
    2 punkty
  41. Biorąc pod uwagę wszystkich rozmówców (fizyczność, merytoryczność oraz intelekt), a chcąc być chociażby miłą, ugryzłam się w język. 😉
    2 punkty
  42. Tak, ale piszesz o jeździe sportowej. Ja mam na myśli, taką luźna jazdę na stoku. W pewnych warunkach śniegowych etc. takie osoby mogą wspólnie pojeździć i to nawet nie odstając od siebie znacznie. Różnicę zaczynają być widoczne, gdzie zwykle amator ucieka się do zmiany techniki na inną, aby kontrolować zarówno tor jak i prędkość, a osoby wyszkolone, najnormalniej w świecie dalej jadą swoje. Te różnice zaczynaj być coraz bardziej widoczne. Amator sobie poradzi, ale nie w taki sposób. To co piszesz o Kacprze, to jest naturalna rzecz. Do pewnego momentu, przy podobnym poziomie nadrabia i potrafi być lepszym od innych pewnymi predyspozycjami wrodzonymi. Niestety po pewnym czasie w kontrze do osób systematycznie szkolonych te atuty już są nie wystarczające. Z biegiem czasu, odjeżdżają wszyscy w siną w dal i to niestety jest już praktycznie nie do nadrobienia. Tak jest praktycznie w każdym sporcie. pozdro
    2 punkty
  43. Cześć Dokładnie. Gość nic nie ryzykuje - parę pln za przesyłkę. Jak trafi na laika - nawet chyba większa szansa - to jest sporo do przodu. Jak ktoś zareklamuje to od razu info z przeprosinami za pomyłkę i ekspresowa wymiana towaru lub zwrot kasy i jeszcze zarobi na wizerunku za przyznanie się do błędu i szybki serwis. Logika nakazuje tak robić, tylko to zasrana uczciwość się zawsze wkrada... Pozdro
    2 punkty
  44. Cześć Hmm. Wiesz dla mnie jesteś z Warszawy z PW ale rozumiem, że studiowałeś we Wrocławiu - inaczej albo nie miałoby to sensu - albo - co wznosi Cię na wyżyny pojechałeś na "gościnne występy". Tak czy tak dla mnie to jest Panowie zbyt mocny temat... Na usprawiedliwienie taka historia: Swego czasu byłem na praktykach w ośrodku UW w Bocheńcu (oficjalnie już nie istniejącym). No działo się trochę... a ośrodek dzieliliśmy wtedy z Wydziałem Matematyki UW. Któregoś dnia do Pani H., która byłą kierowniczką ośrodka przyszła delegacja matematyków z pretensjami. Chodziło o to, że oni przyjechali na obóz naukowy a tu jest permanentna impreza, kąpiele w fontannie, wojny na proce, żałosne wyczyny domorosłych rajdowców itd. Pani H. wysłuchała całości zastrzeżeń oraz oczekiwań i odparła: "Ale proszę Państwa, to są geolodzy, oni się tak po prostu bawią." Za to "po prostu" wyrażające zrozumienie i akceptację jestem jej dozgonnie wdzięczny, co przekazałem jej nie raz będąc tam nawet parę razy już z dziećmi. Pozdro
    2 punkty
  45. Ja mieszkając w mieście, w którym studiowałem, kiedyś przez tydzień waletowałem w Kredce we Wrocławiu 😉.
    2 punkty
  46. Justyna była świetna, nawet mam jej kilka płyt. Niestety, zeszmaciła się bliską współpracą z TVPIS. Takie rzeczy nakreśliły mi jej osobowość i to jest niewybaczalne.
    2 punkty
  47. Czyś Ty oszalał? Z Poznania po bułki do Czorsztyna???!
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...