Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 16.11.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Cypr i Cypr Północny na rowerze Dlaczego tam i to teraz? - blisko i tanie loty (dostępne Katowic i Wawy, w Wro akurat była przebudowa lotniska) - umiarkowanie ciepło (jak polski lipiec) - piękne plaże i ciepłe morze - sporo atrakcji architektonicznych - bardzo interesująca (choć smutna) najnowsza historia - a też ciekawe inne, już bardziej odległe dzieje - granaty, figi, mandarynki, pomarańcze walające się przy drogach, wyciskany sok z granatów za 5E - bajka. - inne kulinarne odkrycia albo chociaż odmiany Dlaczego rower? Pytanie retoryczne... ale odpowiem. Bo to najlepszy sposób dogłębnego poznania. Udało się nam dotrzeć tam gdzie samochody nie dojadą, a na piechotę byłoby za długo. W 8 dni zrobiliśmy pętlę około 550 km i 6000 m verticalu. Dwa dni były przeznaczone na atrakcje turystyczne i tam zrobiliśmy symboliczne 50 km. Czyli w pozostałe wychodziło po jakieś 85 km i do 1000 m verticalu (bardzo nierówno rozłożonego). Przy krótkim dniu, i jednak sporym udziale terenu, była to dość wymagająca wycieczka. Ostatni 9-ty dzień spędziliśmy perpedes: na zwiedzaniu, rejsie do wraku i fotograficznych poszukiwaniach. Jaki rower? Pożyczyliśmy HT-ki, 29", na 2,4", 1x10. Niby dobrych marek (Trek, Cannondale) ale najbardziej budżetowe jak się da. Hamując dwoma heblami na raz, było dużo gorzej jak u mnie na jednym. Ale geometria pasowała, siodełka też. Rowery były niefachowo przygotowane, miały fatalne zestawy naprawcze. Co do narzędzi należy się wytłumaczenie, że w bagażu pokładowym, a taki tylko mieliśmy nie można ich przewozić. I faktycznie kontrola skonfiskowała parę zestawów kolegom. Odważyłem się tylko zabrać pompkę mtb Lezyne, co było dobrym ruchem. Dostaliśmy po dwie dętki zapasowe, bez łatek. I to był element krytyczny. Plażing W momencie, gdy w Polsce jest zimno i brakuje słońca, cofnięcie się w czasie o te 4 miesiące było bardzo kuszącą perspektywą. Choć opowieści o tym jak to fajnie jest zatrzymać się na morskie kąpiele na początku przyjmowałem sceptycznie. Jakoś mi to razem nie siedziało. Do pierwszego razu! Kapitalnie to zadziałało - chłodzenie, rozluźnienie całej sylwetki. A też trzeba powiedzieć, że niektóre miejsca okazały się zjawiskowe. Wobec tego zaliczaliśmy (jak tylko można było) kolejne punkty raz lub nawet dwa razy dziennie. Kradło to nam sporo czasu, więc z Kamilem braliśmy wałówkę ze sobą aby nie tracić go jeszcze na restauracje.9 punktów
-
Oki, to trzymamy się obranej, historycznej linii. W czym super pomocna jest tabelka od @Maciej S 1955 - Kruckenhauser Wedeln "robi" show w świecie narciarskim. "...tylko szczególnie ważne, a nawet kontrowersyjne aspekty miały zostać zaprezentowane. Tylko Austria i kraje nordyckie spełniły tę prośbę. Pokazy rozpoczęła Austria. Grupa młodych zawodników zaprezentowała nową technikę slalomową, skopiowaliśmy merdanie psiego ogona. 9 młodych instruktorów oglądało pokaz i zadaniem było się tego nauczyć. Poszło świetnie, a oklaski są tak niezapomniane, jak szok wszystkich narodowości, bo tak doskonała praca nóg była niesłychana. Wszyscy machają! Totalne zwycięstwo techniki pracy nóg. Mimo uznania przez wszystkich, zdecydowania większość ekspertów dawała szansę tej technice tylko wśród narciarzy wyczynowych, jednak wielu, także dyskretnie próbuje. W roku 1957 kolejne InterSki, Francja i Szwajcaria nadal rotacja. Austria rozwijany i udoskonalony wedeln. 1959 (kwiecień) i kongres w...Zakopanem. Z uwagi na bardzo trudne warunki śniegowe, ta impreza to głównie wykłady i prezentacje w salach. Dla krajów wschodnich wszystkie tematy techniki i metodyki były interesujące. Największe uznanie znów dla Stefana Kruckenhausera, a entuzjazm wzbudził jego "Wedelfilm". Śmig pojawia się według tabelki w 1967, a przed tą datą mamy InterSki 1965 w Austrii. 22 kraje w tym pierwszy raz Japonia, która przedstawia dokładnie szkołę...austriacką. W ślady Austrii idą USA, Francja nadal trzyma się technik rotacyjnych. Kruckenhauser wzbudza poruszenie środowiska instruktorów, proponując skręt szeroki. Zarzuca mu się próbę odejścia od estetycznego stylu jazdy.9 punktów
-
A tak to wyglądało wczoraj 🙂 Dzisiaj siła wiatru było już tak wielka, że żeby cokolwiek zrobić na zewnątrz musiałem mieć google narciarskie 🙂 Zjazd na dół był możliwy po wyczekaniu aż wiatr zelżeje, bo momentalnie porywy dochodziły do 90km/h.6 punktów
-
Wybrzeżem Jazda możliwie blisko wody to jedna z dwóch największych rowerowych atrakcji wyspy. Zacznę od tej bardziej nieortodoksyjnej części. Czyli północnej krawędzi. Myślę, że w bezpośredniej bliskości da się przejechać około 1/3 linii brzegowej. Najciekawszy jest fragment przy rezerwacie w Tatlisu. W dodatku na razie nie ma tam rozbudowanej infrastruktury noclegowej. Choć naprawdę jest to chyba 5 min przed eksplozją bo widzieliśmy sporo osiedli dosłownie w końcowych etapach budowy. Czym bardziej na wschód tego brzegu tym bardziej dziko i pusto. Ostatnia fota to ten cypel na wschodzie - popularny cel wycieczkowy. Wzdłuż całego północnego brzegu biegnie pasmo górskie. Niby tam jest od 200 do 900 m npm. Tyle tylko, że czasem zbocza zaczynają się dosłownie 2-3 km od brzegu i są solidnie strome (poziom Gór Sowich) a ponieważ zaczynamy z 0 m npm to są całkiem wymagające podjazdy a też wszystko to wygląda bajkowo.6 punktów
-
Komórki i tylko one 😜 dla każdego sprawnego narciarza, to że tylko dla zawodników jest mitem. Są to najlepiej skonstruowane narty na cały dzień jazdy 👍 co niektórzy negują, od 20 lat tylko takie SL użytkuje i polecam . Firma raczej nie ma znaczenia ale moim ostatnim odkryciem jest Dynastar Fis wybitna narta, jestem zwykłym użytkownikiem stoków żadnych tyczek.6 punktów
-
6 punktów
-
Tu masz mnie z 2019, czyli tylko 6 lat temu. 🙂 Kiepsko nagrany przez żonę. Nie przyłożyłem się. 🙂6 punktów
-
Tak na szybko - osoby czytające żyją średnio o 2 lata dłużej od tych nieczytających. Uwaga - większe korzyści są z czytania książek jak czasopism!!! Jest sporo wspólnych korzyści z czytania i aktywności fizycznej. Na przykład redukcja stresu i neurogeneza, aktywizacja układu nagrody. Są też cechy uzupełniające. Na przykład czytanie poprawia pamięć i koncentrację, wnioskowanie logiczne i analityczne, empatię i umiejętności społeczne. I co jest oczywiste zasoby słownictwa i elokwencję. Można uważać czytanie za zaawansowane ćwiczenie dla mózgu, a w powiązaniu z aktywnością fizyczną, jest ono najlepszą profilaktyką przed Alzheimerem. Warto zdać sobie sprawę, że ewolucyjnie jesteśmy przystosowanie do ciągłego przemieszczania się (ruchu) i to też jest niezwykle ważne. Bardzo ważne są też jednak chwile resetu (pozornego wyłączenia się) i wysokojakościowego snu, bo wtedy włączają się układy DMN odpowiedzialne za konsolidację pamięci (to jest oddzielny pasjonujący temat), ale też tworzenie wzorców poznawczych (!), wzmacnianie samoświadomości, myślenia o innych (teoria umysłu) i co pewnie niejeden zauważył - kreatywność. W ten sposób mamy trzy filary (poza oczywiście unikaniem chorób cywilizacyjnych i patogenów) zdrowego funkcjonowania mózgu (a właściwie umysłu - w ujęciu kogniwistycznym). W tym unikaniu czynników neurodegradacyjnych jest skreślenie (całkowite) alkoholu, bo jak wykazują naukowcy każda jego ilość niszczy neurony (plus inne szkody). Szkoda zaprzepaszczać efektów "pracy" w zakresie 3 filarów jakimś piwem czy czymś mocniejszym. Narka - dzisiaj piękna pogoda - wsiadam na rower. Wybrałem otwarty teren aby być ciągle na słońcu (bardziej sucho i przyjemnie). Dawniej robiłem to pod hasłem "gonienie spaślaka". Ale chyba już go skutecznie zajechałem. Czyli rekreacyjno-przyjemnościowo.5 punktów
-
@a_senior Andrzej, narciarze z tamtych czasów wspominają, że zanim buty zaczęto podwyższać, to moda na te tricki Jet była tak duża, że z patyków do lodów i taśmy klejącej młodzi chłopcy spojlery budowali. Potem zaczęto Jet Stix produkować, więc moda była krótka, ale rzeczywiście musiała być powszechna. Ten "jet" w środowisko freestyle wszedł . Tu od 58 sekundy jedna z gwiazd tej mody Wayne Wong (ponoć zrobił z tego swój popisowy numer), próbuje to zademonstrować po latach, ale na dość równym stoku, w muldach, to było bardziej widowiskowe. A w gazetach takie zdjęcia nakręcały naśladowców (Na zdjeciu J-C Killy uznawany za prowodyra początku technicznego, ślepego zaułka w narciarstwie) Potem srodowisko narciarskie, gdyż ponoć uszkodzenia wiązadeł były hurtowe, "wyleczyło się" z Jet i jak fajnie określono, odłożyło na półkę z napisem "co chcieliśmy tym osiągnąć?" No ale takie historie są częścią rozwoju w każdej dziedzinie życia. P.S. Post dla przekierowania emocji 🥴5 punktów
-
Jest ogromna nadzieja, że jeszcze w tym roku będziemy mieli komu kibicować w PŚ w SL. Świetny wywiad. Fantastyczna dziewczyna. Ja już trzymam kciuki.5 punktów
-
Ciągle mam nadzieję, że spotkamy się na stoku. Może choć na forum pojedziemy razem. A.D.2016 Mój film.mp45 punktów
-
Konopielkom żeś się chopie zaraził czy jak? Mala ale Upa. Wstałem około piątej dla mnie to standard. Dziś powrót do PL choć to na granicy Przełęcz Okraj. Taka trzydniówka na rozpoczęcie sezonu. Jutro przykładnie do roboty.4 punkty
-
Powiem tak, dobitnie- na chuj dźwigać takie ciężary jeśli nie startuje się w zawodach (żeby się pochwalić kolegom i niszczyć swoje zdrowie) jeśli celem jest poprawa sylwetki można to robić na 50% mniejszych ciężarach z odpowiednią techniką efekty i wytrzymałosc znacznie lepsze , a zwłaszcza dla zdrowia. I jak w prawie każdym sporcie,nie siła,a technika się liczy,ale to wyższa szkoła jazdy..4 punkty
-
Czyli wysoki współczynnik głupoty😀 W 90r lub chwilę wcześniej ten wynik zapewniał pudło na MP. Robiło się i przysiady 130 kg ,a na stare lata przepuklina kręgosłupa. Kilka lat za późno przyszło nowe zza oceanu, że małe ciężary,więcej powtórzeń i bardzo wolne tempo z pełną izolacją dają lepsze efekty i nie degradują stawów.4 punkty
-
"Demonstrator"🤣 skosił by gościa którego widział sporo poniżej już w momencie kiedy ruszał 😕4 punkty
-
Cześć Ja kojarzę to hasło ale już nie ze szkoleń - tzn. nie ze szkoleń w których uczestniczyłem jako kursant. Natomiast często było używane przez instruktorów czy też narciarzy starszej daty (wtedy!) jako panaceum na prawidłową postawę. Już wtedy, czyli w drugiej połowie lat 80 i na początku 90 hasło "parcie na języki" było rozumiane jako błąd szkoleniowy. Zwróć uwagę na charakterystyczną sylwetkę osób, które uczyły się jeździć w latach 70 a w 80 nabywały "szlifu". Nogi dość mocno ugięte ( bardzo agresywne pochylenia skorupy , często maksowe spojlery ) i silnie oparte na językach właśnie - czyli przeciążenie przodu, które musi być skompensowane prostym tułowiem a czasami wręcz wypchniętymi do przodu biodrami. To często bardzo sprawni narciarze ale jeżdżący w permanentnym odchyleniu, bo pomimo iż nie ma tam charakterystycznego kibla rzut środka ciężkości wypada sporo za butem. Pozdro4 punkty
-
4 punkty
-
Ale wykopaliska. 🙂 Widziałem tylko te łyżki wstawiane między tyłem buta i łydką. Nie używało się wtedy w Polsce (rok 1970 plus minus) nazwy jet. Tak musieli nazywać tę technikę Anglosasi. We Francji był avalement a w Polsce, błędnie, technika odchyleniowa. Myśle, że sporo z niej zostało we współczesnej jeździe sportowej. Dzięki tej technice Francuzi odnieśli takie sukcesy jak w Portillo w 1966 r., o czym juz pisalem, czy na olimpadzie w Grenoble 1968 r. (3x złoty medal dla J.C. Killy). O tej technice i tamtych czasach sporo można sie dowiedzieć w klasycznej książce Jouberta i Vuarneta "Jak doskonalic się w narciarstwie". Mam wydanie z 1974 r. (oryginał chyba 1966 r.) Jak się dobrze wczytać to wiele z tego jest wciąż aktualne. Nie taki ślepy. 🙂 Poniżej kilka zdjęć mistrzów tej techniki z tamtych czasów i rys. opisujący o co w tym chodzi. J.C. Killy i Patrick Russel.4 punkty
-
Rozumiem, że mój wcześniejszy komentarz mógł zabrzmieć jak opisywanie oczywistości zamiast konkretnej porady, ale trudno odpowiedzieć inaczej na pytanie zadane w taki sposób, gdzie zakres informacji o osobie pytającej jest praktycznie zerowy. Opisałem po prostu, na czym sam jeżdżę i jakie mam odczucia, bo tylko do tego mogłem się odnieść. Masz rację, że przygotowanie nart potrafi zmienić charakterystykę jazdy znacznie mocniej niż różnice między modelami. Serwis, krawędzie czy struktura potrafią zrobić z przeciętnej narty świetną, a nawet najlepszy model bez dobrego przygotowania będzie jeździł jak klocek. Jeśli jednak ktoś pyta co kupić, a nie jak serwisować, to nadal uważam, że wybór powinien zależeć przede wszystkim od tego, jak ktoś jeździ i czego potrzebuje. Żeby to określić, trzeba mieć albo wiedzę o różnicach między nartami i przełożyć ją na własne potrzeby, albo realne doświadczenie z jazdy na różnych modelach. Jeśli ktoś o to pyta, to przeważnie nie ma ani jednego, ani drugiego, dlatego testowanie jest najbardziej sensowną drogą. Jeśli ktoś chce dobrać nartę idealnie, najlepiej znaleźć dobrą wypożyczalnię, poprosić o właściwe przygotowanie nart i po prostu testować. W ciemno da się kupić narty dobrze według Mnie jedynie wtedy jak trafi się świetna okazja cenowa. Wtedy ryzyko straty jest niewielkie. Jak ktoś nie ma dużych wymagań, to każda nowa sklepówka dobrze pzrzygotowana do umijętności będzie ok. Natomiast narta komórkowa, jeszcze 165cm FIS to jest konkretna maszyna dla świadomych użytkowników. W ciemno bym tego nie kupował, bo jeden model będzie extra, drugi ekstremalny i męczący na codzień. I nie, nie mamy tego za sobą. Zacytowałeś: „Nie jeżdżę po tyczkach, bo zwyczajnie mi się nie chce” i dopisałeś interpretację, która kompletnie nie wynika z tego zdania. Kolega napisał, że sam nie jeździ na tyczkach. Odpisałem, że ja też tego nie robię. To jedynie informacja o preferencjach, nic więcej. Można z tego wywnioskować, że mamy podobny „fun factor”, czyli jazdę dowolną, a nie trening sportowy. Nie wypowiadałem się szerzej o tyczkach, więc sugerowanie, że to postawa w stylu „nie mam o tym pojęcia, ale jestem zajebisty”, jest po prostu nietrafione. To tak, jakby ktoś powiedział „nie jeżdżę poza trasę, bo mnie to nie bawi”, a ktoś inny dorabiał do tego teorię o braku wiedzy o freeride. Bez sensu. Co do stwierdzenia: „jako doświadczony narciarz napisz, co ma kupić, a nie co ty masz”. Pytanie brzmiało, jakie narty polecam. Odpowiedziałem więc, że polecam te, które sam używam, bo mam opinie z własnego doświadczenia. Nie czuję się uprawniony, żeby komukolwiek mówić, co dokładnie ma kupić. Nawet widząc czyjąś jazdę, mógłbym najwyżej sugerować modele, a nie wskazywać jedną konkretną nartę. Ja wiem, co odpowiada mojemu stylowi jazdy i na czym dobrze mi się jeździ, ale nie siedzę w czyimś portfelu, nie znam jego preferencji i nie chcę dobierać komuś sprzętu na siłę. Jedyne, co mogę powiedzieć z pełnym przekonaniem, to to, że narty, które obecnie używam, nigdy mnie nie zawiodły i nie miałem z nimi żadnych problemów jakościowych. Chętnie testuję też narty innych producentów, nawet rozważałem kiedyś Stöckli WRT Pro, ale uznałem, że są dla mnie za drogie. Mimo to mogę je polecić, bo wiem, że są świetne, do jazdy dowolnej szczerze chyba najlepsze na jakich miałem przyjemnośc jechać, bo są mega uniwersalne, tylko cena nie akceptowalna. Mitek, naprawdę szanuję Twoją wiedzę i często z zainteresowaniem czytam Twoje wypowiedzi, ale czasem trochę dystansu by się jednak przydało. Nie wszystko trzeba rozkładać na czynniki pierwsze ani doszukiwać się drugiego dna. Czasem można po prostu przeczytać subiektywną opinię i przyjąć ją do wiadomości, zwłaszcza że nie uważam, żeby to, co napisałem, było słabe merytorycznie. Zresztą Twoja odpowiedź też w praktyce niewiele wniosła. Napisałeś, żeby „pojeździć na długiej narcie i spokojnie podjąć decyzję”, czyli dokładnie to, co sam radziłem w bardziej rozbudowanej formie: testować, sprawdzać i dopasować do własnych potrzeb. Wnioski mamy więc podobne, tylko sposób podania inny.4 punkty
-
Może i tak, ale jest jak jest. 🙂 Śmig to, jak podsumował Mitek, seria krótkich skretów wykonywanym w linii spadku stoku (swoją drogą gdy ktoś śmiguje po skosie to już nie śmig? :)) z kontrolą prędkości. Jakąkolwiek techniką. Najczęściej mieszaną z elementami jazdy na krawędziach i ześlizgu. Niedługo, jak rozumiem, problem nazewnictwa zniknie, bo zniknie termin "śmig" z polskiego programu nauczania. I jak i czy będziemy używać terminu śmig będzie zależeć od nas. 🙂 Odnośnie Jet-a pokazanego przez Pawła. Pokraczny, przesadzony, fakt, ale trzeba rozumieć kontekst. W 1966 odbyły się mistrzostwo śwata w narciarstwie alpejskim w Portillo w Chile. Wszystkie (sic), powtarzam, wszystkie złota medale, czyli w sumie 8, w konkurecjach męskich i damskim zdobyli Francuzi (i oczywiście Francuzki posługując się nowomodą :)). Do tego większość srebrnych. Tylko w zjeździe wygrała Austriaczka, ale wkrótce oddała medal, gdy wyszło, że jest, jak byśmy to dziś powiedzieli, interpłciowy. To był kataklizm i wszyscy zaczęli sie zastanawiać dlaczego tak sie stało. I słusznie wymyślono, że to dzięki francuskiej technice jazdy "avalement". Polscy geniusze z PZN przejęli to do programu, ale bez zrozumienia istoty rzeczy i wyszły pokraczności w rodzaju "techniki odchyleniowej". Istotę prawdziwego "avalement" (po francusku - pochłonięcie) świetnie opisał Maciek. Zacytuję: Jet to faza skrętu polegająca na wypchnięciu stóp to przodu w sekwencji: energiczne podciągnięcie ud ( albo pochłonięcie rzeczywistej muldy) , antycypacyjne wbicie kija i silne oparcie się na nim, wyrzucenie stóp do przodu ( to ten jet) połączone, zakończone ruchem skrętnym stóp ( obrotem narty) narty opierają się na krawędzi i tułów dogania narty. Miałem to szczęście/nieszczęście uczestniczyć w kursie I, gdy obowiązała ta technika. Wariactwo. Technika wymaga mocnego podparcia tyłu podudzi w pewnej fazie skrętu. Klasyczne buty narciarskie, dostosowane do klasycznego stylu takiego podparcia nie umożliwiały. Pojawiły się już nowe z wyższymi tyłami, ale większość jeździła w starych. Jak sobie radzono? Wkładano do tyłu butów coś w rodzaju długich łyżek, takich którymi posługujemy sie do wkładania zwykłych butów, i tym samym zapewniano sobie podparcie. Do tego wypaczono technikę jeżdżąc cały czas w pozycji sedesowej. Na stokach pojawiły sie całe rzesze pokrak, które myśleli, że są super modne i nowoczesne. Na szczęście jak szybko przyszło tak szybko poszło. Nawet nie wiem kiedy zmieniono PN, bo nartami na kilka lat przestałem się poważnie zajmować.4 punkty
-
Dorzucam jeszcze dla rozrywki wycięty fragment z filmu K. Szczęsnego z roku 2002 r. Jakość kiepska. Dotyczy A. Cigolla, jej jazdy i rozmowy ze Szczęsnym. Trochę już pachnie myszką, ale przeważnie aktualne. Nie piszcie ani nie myślcie źle o panu Kazimierzu. Od dawna nie ma go wsród nas.4 punkty
-
Kiedyś styl Reillego bardzo mi się podobał, dalej chłop wg mnie jeździ świetnie pokazowo. Widać na jego stronce certyfikacje na poziomie PSIA Level 3 między innymi, a ukierunkowany jest na jazdę demo/pokazową, taki kierunek sobie obrał. Dodając niski wzrost, idealną separację i świetnie wypracowaną technikę, wygląda to tak jak wygląda, moim zdaniem bardzo solidnie. Świetnie prezentuję krótki skręt, nazwijmy to śmigiem carvingowym przy bliskim ustawieniu stóp. Na innych filmach też super jedzie średni i krótki skręt oczywiście już stojąc szerzej. To, że jeździ po idealnie równym i nachylonym stoku, no cóż kto by nie chciał. Niech dalej nagrywa bo robi to świetnie. Poniżej przykład chłopaków jeżdżących w zupełnie innych warunkach, myślę, że po tak płaskim stole jak Reilly, po kilku dniach wspólnej jazdy złapaliby podobny flow, jak nie szybciej 😉 Teraz pytanie, kto ma lepszy styl?4 punkty
-
https://blog.gopass.travel/pl/kolejki-na-chopok-polnoc-i-poludnie/ Miło się to czyta... wjeżdżałem niestety na szczyt tylko na orczykach ale to był klimat 🤩 nie to co teraz... komercha i biznes PS. Muszę znów wrzucić te stare filmiki na forum niech młodzież zobaczy jak było inaczej3 punkty
-
Jak juz jesteśmy przy offtop koncertowym. Wczoraj bylem na koncercie Comy w Spodku. Do teraz jestem pod wrażeniem, a dziesiątki koncertów już w życiu widziałem. Dla mnie najlepszy koncert polskiej kapeli na jakim byłem. Lubię posłuchaj Come, ale jakimś wielkim fanem nigdy nie byłem. Od wczoraj jestem. Cała oprawa, efekty specjalne, dobre wykonanie wszystkich kawałków emocje i kontakt z publicznością to wszystko na plus. Ale to co mnie najbardziej poruszyło, to cały koncert odczytałem jako swego rodzaju manifest i opowieść z wyraźnym początkiem, rozwinięciem i zakończeniem, na temat tego co sie na świecie dzieje i jak historia zatacza koło, którego chyba nie jesteśmy w stanie zawrócić. Niestety. Do całej gamy świetnie wykonanych wlasnych kawałków dołożyli cos co mnie dosłownie wyrwało z butów. Killing in the name, Rage against the machine, rozpoczęte słowami Zacka de la Rocha z koncertu w 1993 roku, ktore dziś są bardziej współczesne jak wtedy. Wrzucam link do wykonania Comy i oryginału.3 punkty
-
Tak bez problemu do zrobienia samemu. Podstawowe narzędzia do oklejania są niezbędne i można to zrobić. Dobra rzecz jeśli narta ma gładki laminat na wysoki połysk, na którym widać nawet głupie przetarcie rękawiczką, która robi rysy od razu. Kolejny plus foli typu PPF jest taki że posiada swoją hydrofobowość, śnieg sie mniej klei i łatwiejsze jest osuszanie po skończonej jezdzie Robiłem to nie raz, lecz nie każdy laminat sie nadaje aby położyć na niego folie3 punkty
-
@Mitek utrzymajmy się tego, czego tyczy rozkminka @.Beata., byśmy rozmawiali w odpowiednim kontekście. Nie miałem przyjemności spotkać Beaty na żywo, ale przyjmę założenie, że nie ma zaawansowanych problemów z pamięcią 😉 . Napisała: "Zarówno Adam (ten zwrot oznacza, iż @Adam ..DUCH Adam użył 6 ostatnich wyrazów tego cytatu), jak również widać to było tutaj w wątku na jednym z filmików, że przy zmianie kierunku wychodzimy do przodu i w górę." Zakładamy oczywiście, że chodzi o tzw.skręt NW i odciążenie z fazie przejścia. Ja z Adamem jeździłem i wiem, że, takiego sformułowania używa i wiem dlaczego i wiem, że dla mnie jest ono zrozumiałe, w sensie tego co mam wykonać. Nawet jeśli semantycznie ktoś uzna, iż jest błędne. I teraz dochodzimy do Twojego twierdzenia "Nie da się wyjść w górę odchylając się" i stawiam sprzeczne - da się. Jest to bowiem kwestia ruchów jakie wykonamy, lub nie i w jakim zakresie, w stawach: skokowym, kolanowym i biodrowym. Teraz widzę, że edytowałeś swój wpis i jest czytelniejszy/szerszy, więc wtrące...nie wiem Mitek dlaczego stawiasz twierdzenie, że demonstratorka miała problem w sensie ruchowym? Pierwsza jedzie Pani Anna Buczek absolutnie moim zdaniem świetna narciarka, druga, to Pani Iza Wysocka, to była reprezentantka kraju i też sroce spod ogona nie wypadła. Takie InterSki, to oczywiście stres/trema i tu głównie trzeba szukać pewnie ewentualnych potknięć w pokazie, ale tu nie ma okoliczności pomyłki podwyższania pozycji z odciążeniem W. To jest demonstracja podstawowego skrętu z polskiego PN, więc jest odciążenie W, a że szybka/szybsza jazda maskuje błędy, to oczywista rzecz, bo je trudniej wówczas dostrzec, a i cały układ nerwowo- mięśniowy pracuje u takich narciarek już podświadomie, a tu myślały jak jechać. Oczywiście bezdyskusyjne jest co podkreśliłeś, iż bazą jest dobre stanie, czyli tzw podstawowa/bazowa/ pozycja i aby się nikt do nas nie doczepił - jest ona jednocześnie zrównoważona, pośrednia i poszerzona, według definicji SITN, ale narciarstwo tovdynamika i ciągły ruch. Teraz postaram się przedstawić dlaczego postawiłem twierdzenie sprzeczne z Twoim. Będę stawiał pytania, nie aby Cię sprawdzać, tylko ukazać jak "widzę". Kadr 1 (maksymalne N Pani Anny) i 1a (maksymalne N Pani Izy) Która z narciarek ma bardziej odchylony tułów względem linii podudzia? (2), ale obie nie mają "równoległości", a tym bardziej nie są wychylone korpusem względem tej linii. Kadr 2 (maksymalne W Pani Anny) i 2a (maksymalne W Pani Izy) Kadr 3 i 3a analogicznie max N Austriaków. Kadr 4 i 4a maksymalne W. Jaka jest widoczna różnica w pozycji W pomiędzy Polkami, a Austriakami? Według mnie, wyraźnie większe otwarcie w stawie biodrowym u naszych Pań, czyli odchylenie górnej części tułowia (barków) od linii jaką tworzą podudzia. U Panów z Austrii mamy odwrotną sytuację. I to jest dla mnie istota rzeczy w kontekście zagwozdki Beaty i zrozumienia "adamowego przodu". Tak też jestem uczony i do tego dążę. Epilog Nie oceniam jazdy Pań z polskiego Demo Team, bo mogę za Nimi tylko narty nosić i klamry u butów zapinać (Gdyby zechciały), nie próbuję też Mitek podważać Twojego doświadczenia narciarskiego, instruktorskiego, nigdy nie odpieprzę tak fajnie freestylowego baletu na nartach jak Ty - jedynie przedstawiam jak jestem uczony, jak interpretuję, co widzę - jako dorosła osoba starająca się, na ile okoliczności pozwalają rozwijać w tej aktywności, w oparciu o własne doświadczenie i pozyskiwaną wiedzę. A ja, Szymon, Beata... poprostu wiele rzeczy możemy postrzegać podobnie, bo mniej, czy więcej jesteśmy w tym samym miejscu - dorośli, uczący się, nie 4, 6 czy 10 letnie dziecki (jakby napisał Maxx). I wystarczy tych jesiennych wywnętrznień, bo ponoć wszyscy śnieżą 😃 P.S. Pani Anna Buczek w akcji. 👸🧚♀️💪👏 https://www.instagram.com/reel/C3iXGJ7oBeM/?igsh=dDl1eDV0Z3pnaGx33 punkty
-
Czechy niebezpieczne. Lawinowy wzrost zakażeń wirusem zapalenia wątroby typu A w Czechach. W Czechach odnotowano ostatnio 2597 przypadków wirusowego zapalenia wątroby typu A (WZW A) i 29 zgonów (przede wszystkim mężczyźni, głównie z innymi problemami zdrowotnymi takimi jak alkoholizm lub uzależnienie od narkotyków). Zakażamy się spożywając skażone wirusem pożywienie (w tym wodę), przez kontakt bezpośredni (drogą fekalno-oralną i seksualną). Zakażenie drogą fekalno-oralna polega na spożyciu żywności przygotowanej przez osobę wydalającą z kałem patogeny, która nie dotrzymała należytej higieny. A u osoby, która wyzdrowiała, wirus utrzymuje się w kale nawet do 3 tygodni - HIGIENA! Właśnie w roku 2017 mieliśmy w Polsce znaczący wzrost zakażeń HAV (ponad 3 tys.) głownie u mężczyzn z grupy MSM (man who have sex with man). Tak więc Star, uważaj następnym razem na przypadkowo seks.3 punkty
-
Cześć Ależ ja nie polemizuję w żadnym momencie. Opisałem wszystko dość dokładnie - również ptk.3. Nie trzeba oglądać jak jadą, wystarczy zobaczyć ja stoją w ujęciu z boku i już wszystko wiadomo. Dokładnie 3,13 - czyli start. Jak ważna jest rola głowy w przyjęciu odpowiedniej pozycji na nartach. Do tylu w każdym razie odciążać się nie da, chyba, że robimy zamierzony wyrzut nart spod siebie - wiesz o co chodzi. Natomiast wszelkie błędy w odciążaniu wynikają ze złego stania. I jeszcze... oczywiście, i to też częsty problem, że trzeba odróżnić wyjście w gorę - czyli energiczny ruch odciążający od podwyższenia pozycji, który jest ruchem stopniowym i dociążającym. Przy prezentacji ewolucji wolnych często dochodzi do nałożenia na siebie tych dwóch ruchów - w sensie zbyt wolnego tempa odciążenia. Sądzę, że demonstratorka miała właśnie ten problem, z którym nie wiedziała jak sobie do końca poradzić - nie w sensie świadomości ale ruchowym. To są minimalne różnice w tempie i ekspresji ruchu. Wiem to po sobie jako narciarz odciążający gównie w górę - typowy śmigowiec - że przy jeździe wolnej praktycznie nie widać z zewnątrz odciążenia. Przejście do prezentacji wymaga pokazania ruchu co dla mnie jest po prostu zbędne i stąd mogą pojawić się problemy z wyjazdem nart. ale w żadnym wypadku nie jest to ruch w tył, odchyleniowy, w sensie wektora. Pozdro3 punkty
-
Cześć Z pewnością nie i to z wielu powodów. Chyba Gabriku trochę zaczynasz przesadzać z konfabulacjami. 1. Tadeusz jest zbyt doświadczonym instruktorem aby coś zostawiać domysłom, jeżeli o czymś nie mówi lub czegoś nie uczy to jest to zamierzone. 2. Najprostsze to podstawowa zasada trenerska aby uczyć stopniowo i nie piętrzyć zadań. Wyjście w górę to odciążenie a w przód to jego kierunek. Skupiamy się najpierw na nauce odciążenia a dopiero potem na innych aspektach aby nie stawiać przed kursantem zbyt trudnych zadań. Zresztą co ja trenerowi tłumaczę - sorry. 3. Nie da się wyjść w górę odchylając się. Spróbuj sobie skoczyć do tyłu - to nie jest trudne ale znacznie trudniejsze niż do przodu a mimo to przy skoku to tyłu tułów pochyli Ci się do przodu - zawsze. Przy skoku to przodu tułów naturalnie będzie w przodzie. Po prostu jesteś odchylony i wychodząc w górę powodujesz, że narty wyjeżdżają spod ciebie co daje złudzenie ruchu do tyłu. 4. Każdy instruktor prowadzi zajęcia nieco inaczej, na nieco inne rzeczy zwraca uwagę... ba... często nieco inaczej prezentuje kanon - to normalne i naturalne i bardzo dobre dla kursantów. Ci uczeni przez jednego instruktora cały czas zazwyczaj stagnują w pewnym momencie. A co do ćwiczenia wykonywanego przez dziewczynkę to jest to robione przeciętnie. Zwróć Beata uwagę na różnicę pomiędzy skrętami. Prawy (czyli w prawo) jest robiony aktywnie, nacisk jest zwiększany stopniowo a skręt pogłębiany, lewy jest statyczny - dziewczyna ustawia się w pozycji i sunie na promieniu narty. Gdyby nie taliowanie pojechałaby prosto. Warto sprawdzić swoja technikę sterowania na nartach nietaliowanych co tak często poleca Adam. Wtedy od razu wychodzi, kto jedzie aktywnie i steruje poprawnie a kto wali się w skręt i sunie na promieniu. To dobry przykład dlaczego nie należy szkolić na nartach przesadnie taliowanych. Pozdro Pozdro3 punkty
-
zazwyczaj jest tak że jeśli „demonstrator” wie że będzie filmowany to zapomina o otoczeniu i myśli tylko o tym aby jak najlepiej wyglądać na filmiku3 punkty
-
Chodzi o o żeby używać mózgu i na to zwraca uwagę Morgan... niestety nie jest to oczywiste i na kursach tego nie uczą.. a czy uczą "taktyki"poruszania się po stoku.. jak wybierać tor jazdy na zaludnionym stoku - nie wiem.3 punkty
-
Pięknie gość grzeje. I wiele takich pięknych pokazów widać na YT. Wydawałoby się, że to częsty obrazek na stoku i do tego właśnie trzeba dążyć. Ino tylko kiedy i gdzie tak jeździć. Nawet zakładając, że potrafimy. Przecież takie możliwości są rzadkie i nawet wtedy grozi nam niechciane spotkanie z POKRAKĄ. 🙂 Poniżej dwa filmiki. Najpierw moja córunia w epoce jej fascynacji carvingiem w wieku 19 lat. Pewnie już pokazywałem, ale tym razem dobrze pasuje do konteksu, bo o maly wlos nie przydzwoniła w snowbordzistę. A drugi filmik, też już znany, to pokaz Morgana sprzed kilku lat jak, w domyśle jaką techniką, powinno się "rozsądnie" zjeżdżać po typowo "zaludnionych" trasach. Akurat trasa w Pirenejach. Znamienne są jego słowa końcowe: "...i zauważyliście, że skrętem najczęściej używanym jest skręt krótki. Dlaczego? Bo kontrolujemy prędkość, mamy łatwą kontrolę kierunku, a w skręcie carvingowym, ciętym można co prawda panowac nad tym gdzie chcemy jechać, ale narty mimo wszystko wymuszają promień łuku, co powoduje, że o wiele trudniej jest nagle zmienić kierunek jazdy w sytuacjach krytycznych, to jest bardziej niebezpieczne. A w skręcie krótkim, gdzie dochodzi ześlig, to jest dużo łatwiejsze co tłumaczy dlaczego tak często stosuję ten typ skrętu." https://youtu.be/A790xX7B8dw?t=30 https://youtu.be/6DM3BAt2ljE?si=pCalGM_qR5_ts_Bh3 punkty
-
Z tego co pamiętam to właśnie dotyczyło to skrętu w pługu, a druga rada dotyczyła jazdy w odchyleniu szczególnie na bardziej stromym - miało pomagać w przesunięciu ciężaru bardziej na dzioby.3 punkty
-
Dziękuję, extra. Właśnie cały ten Jet, powstał ponoć z nieumyślnego, lub umyślnego, przemilczenia uwagi (ponoć zawartej w tej książce) autorów iż odchylenie nie jest pożądane/wskazane. Nagłośniono ponoć "zobaczcie, oni się odchylają" wstawiając właśnie zdjęcia uchwyconych w jednym, chwilowym momencie skrętu, wymienionych przez Ciebie Francuzów.3 punkty
-
Ja zacząłem od rana… https://www.skionline.pl/forum/topic/44592-w-góry-na-skitury-20252026/?do=findComment&comment=4176493 punkty
-
3 punkty
-
Mam wrażenie że, dziś "śmig" to trochę taka .............."jazda figurowa" Sztuka sama w sobie dla sztuki. Śmig można oceniać na punkty 😉 Zawodnicy, na bramkach tak nie jeżdżą. Wiem, że tu przesadziłem bo tym typem skrętu bronimy się tam gdzie nie dajemy rady jechać tak jak byśmy chcieli 😉 Śmig to jedynie krótkotrwała konieczność stosowana wtedy jak nie da się jechać na krawędzi. Nie ma więc mowy o rytmicznych powtórzeniach. Oczywiście jest świetną wprawką do czucia i panowania nad krawędziami. Hipotetycznie zakładając, że mam rację, śmig .......nie istnieje 🙂 p.s. odbierzcie to co piszę jako konstruktywną prowokację.3 punkty
-
Cze Też lubię tego gościa, bo mówi ogólnikowo, ale mało ma filmów. Jego historia jest prosta, chodził do szkoły sportowej, gdzie nauczył się jeździć, nie tylko On. I teraz znając przeszłość takich osób, wiedząc ile czasu poświęcili na naukę, ile przy tym jest pracy, trzeba być idiotą, żeby się łudzić, że w niedalekiej przyszłości będziemy jeździć jak oni, będąc 2 tygodnie na śniegu w ciągu sezonu. Bo jeśli to może tak działać, to na chuj szkolenia zawodników. Wystarczy parę godzin z instruktorem i przeczytać cały internet. Najbardziej wkurwiają mnie wrzuty internetowych asów bez jakiejkolwiek systematyzacji. Czyli coś dla wszystkich na temat inklinacji i innych gówien. Finał jest taki, że wielu zapaleńców po paru lekcjach z instruktorem i umiejętności jazdy po promieniu na prostej górce kopie materiały w necie, bo nie czuje że idzie do przodu. Następnie przeświadczenie o swojej zajebistości i rozpierdalanie niuansów, a cała reszta jest w lesie. Oglądają filmiki dla pro będąc na etapie rookie. pozdro3 punkty
-
Śpieszę poinformować, że po ostrej batalii, długiej nieprzyjemnej rozmowie kasa została zwrócona. Właściciel między innymi osądzał kumpla o przeklejenie naklejki hologramowej ich firmy z innych nart oraz próbę oszustwa. Słaba, bardzo słaba akcja. Jeden fakt jest taki, że kumpel zauważył to po ok tygodniu od zakupu a powinien rzeczywiście zrobić przegląd niezwłocznie. Nauczka na przyszłość…3 punkty
-
3 punkty
-
Jak niema jak jest... Pilsko - Miziowa 17-11-2025, godz. 15:253 punkty
-
Andrzej, dzięki. To świetna narciarka, wyszkolona i mimo iż p. Kazimierz był pewnie świetnym narciarzem, amatorem, to w czasie kręcenia filmu nie ma podejścia do niej. Widać że dziewczyna wie co robi, a jak już włożyła kije pod pachy, to widać, że gdzieś musiała jeździć, po skrętach. Chociaż początkowo myślałem że to chłop, z tego wcześniejszego filmu - w czapce. Jak Mitek pisał, taka męska jazda. Ale wykonywana perfekcyjnie. pozdro3 punkty
-
Cześć Nie, no co Ty? To polska nazwa ale ewolucja jeżdżona wszędzie. Z pewnością nie jest to żaden polski wymysł tylko polska nazwa dla określonego typu jazdy, podobnie jak na przykład szus. Pozdro3 punkty
-
Cześć Andrzej dzięki za przypomnienie Twojego kanału. Widzę, że dyskusja dotyczy raczej nazewnictwa a nie ewolucji jako takiej. Wedeln - to była nazwa konkretnego sposobu jazdy i tak pozostało. Nikt - a przynajmniej ja tego nigdy nie słyszałem - nie ujednolicał nazwy śmig z nazwą wedeln. Dal mnie śmig to ... śmig - nazwa sposobu pokonania stoku. Jazda frontalna, blisko linii spadku stoku, rytmiczna ze skrętu w skręt. Rzeźbę fajnie pokazują z Twojego kanału dwa filmiki ilustrujące polski ówczesny kanon: śmig i śmig bazowy. Dla mnie to rozróżnienie bez sensu. Obie sekwencje są bardzo podobne ale widać jak w bazowym demonstrator sili się na dodanie końcowego przycięcia, choć w tych warunkach jest zbędne. Gdyby było stromo jechałby to naturalnie. W śmigu chodzi o jazdę wąskim torem, rytmiczną i... tyle. Nie rozumiem skąd uwagi, że śmig jest jakimś anachronizmem skoro praktycznie wszyscy narciarze w pewnych warunkach nie tyle nim jeżdżą ale po prostu inaczej się nie da. no chyba, że postawisz narty bokiem i ześlizg boczny - też sposób. Pozdro3 punkty
-
Jedyny jak mam to ten wielokrotnie pokazywany z Lubomierza. Muszę kogoś koniecznie poprosić o sfilmowanie mnie przed... jakby to ująć..., cóz lepiej nic nie ujmować. 🙂3 punkty
-
🙂 Ta jazda, skądinąd świetna, to długie i średnie skręty karwingowe. Jak dla mnie nie jest to śmig, nawet śmig karwingowy. 🙂 We Francji odpowiednikiem "wedeln" był i jest "godille". Pochodzi od specyficznego wiosłowania. Wiosło włożone jest w mocowanie z tyłu łodki i przez odpowiednie ruchy umożliwia napędzanie łódki do przodu. Uczyłem się tego na kursach żeglarskich. Mamy nawet na to polskie określenie, ale mi uciekło. No więc te ruchy boczne wiosła zostawiają na wodzie charakterystyczne ślady, bardzo przypominające te zostawione przez narciarza jadącego klasycznym "wedeln". Stąd nazwa. Pochodzenie "wedeln" sam sobie znalazłeś. Odkąd poważnie jeżdżę na nartach, czyli od pierwszego zjazdu na nartach z Kasprowego w 1963 lub 1964, śmig już istaniał i był wyznacznikiem dobrego narciarza. Potem techniki się zmieniały. Ja robiłem kurs PI wg bodajże programu z 1966 r. Była pełna klasyka jak byśmy to dzis powiedzieli, skręty NWN, kontrrotacja (ale i rotacja), i oczywiście śmig w różnych odmianach. Kurs I robiłem bodajże 1972 r. na zupełnie zmienionym programie własnie opartym o Jouberta, avalement i te rzeczy. Była "kristiania odchyleniowa" i kuriozum - śmig "4". To "4" to od pozycji narciarza, jakby siedział na, powiedzmy krześle. 🙂 Potem jeszcze raz czy drugi przeglądałem polskie programy nauczania. Na szczęście wrócono do rozsądku. I w każdym z nich widziałem "śmig". O "pedalage" nie wiedziłem, w każdym razie w narciarstwie. Raczej nie "odbicie" a "obskok". Jeszcze odnośnie tego mojego kanału z różnymi śmigami. https://www.youtube.com/@ypoziebl Kanał założyłem ok. 2009 r. i włożyłem do niego kilka filmików śmigujących ludzi, w tym głównie R. Bergera. Wyciąłem je m.in. z większego filmu z napisami koreańskimi tegoż świetnego narciarza, otrzymanego od jednego z forumowiczy. I ponazywałem po polsku jego śmigi, które oryginalnie były oznaczone jako "short turn basic, classic czy carving". Widać już wtedy na forum musiała być spora dyskusja w temacie. 🙂 I teraz ciekawostka. Do mojego, było nie było, kanału nie mam dostepu! Był założony przez wchłonięciem YT przez google. Musiałbym pamietać hasło, a tego nie pamiętam. Na szczęście zawartość, m.in. widoczek z mojego domku :), mam gdzie indziej, a zresztą zawsze mogę sobie ściągnąć nawet z kanału do krótego juz nie moge się zalogować. Edit. Jednak dało się odzyskać konto. Wypełniłem odpowiedni formularz, hasło jednak pamiętałem i google grzecznie mnie poinformował, że mam dostęp do konta ypoziebl.3 punkty
-
a może coś takiego ? https://www.amazon.de/dp/B0FDWN3R6Y?tag=marketital0ae-853733-21&linkCode=osi&th=1&language=pl_PL¤cy=PLN&psc=13 punkty
-
3 punkty
-
To włoska była mistrzyni, Anastasia Cigolla. Filmik pochodzi z większego filmu Kazimierza Szczęsnego, kiedys popularyzatora karwingu. Niestety św. pamięci, o ile pamietam zginął w wypadku, nienarciarskim. Mam gdzieś ten film.3 punkty
-
Paweł, piszę ze swojej perspektywy. Życie. Bardziej do mnie przemawiają filmy Morgana o przyziemnych bardziej rzeczach, niż wyidealizowana jazda niedostępna dla większości. Wcale tego nie neguję, ale taka jazda jest niedostępna praktycznie dla wszystkich amatorów. Nie wiem ilu jest 25-cio latków, co są w stanie poświęcić praktycznie mieszkając w górach i przy okazji dysponują grubym portfelem. Te wszystkie filmy mają wartość, przede wszystkim zachęcają do takiej formy aktywności i namawiają do szkoleń. Ale dają ułudę, że jest to łatwe. Wszystko jest narysowane i opisane i pokazane. A w praktyce to inaczej wygląda. Jeździsz chyba na nartach od 2018. Czyli 6 lat. O technikaliach wiesz wszystko. I…. Wiesz dobrze, że przełożenie tego na realną jazdę jest niezwykle trudne. Maks jeździ 10 lat. To min 400 dni na śniegu i z 350 na cyklicznym szkoleniu. Koszt, chyba grubo ponad 300 tys. Bazę ma b. Dobrą i jeśli miałby ochotę się tym zainteresować bardziej, to za 10-15 lat jeżdżąc cyklicznie jego poziom może być zbliżony do ww. Tuzów. 25-latka który chce się bawić w narciarstwo - niemożliwe. Możliwość zajęć z takimi osobami jest super, ale to działania stricte biznesowe. Trzeba kupę szkoleń, aby zaczęły przynosić jakikolwiek efekt. Jak sięgam pamięcią, to tylko Victor idzie dobrą drogą i z niej nie zrezygnował, bo ma środki, motywację i sporo obiektywizmu. No i nie ma 25 lat. pozdro3 punkty
