Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation since 02/23/2025 in all areas
-
Korzystając z pięknej pogody, postanowiłem z kolegą zrobić szybki wypad z Przemyśla na Kasprowy. Pobudka o 3:00, śniadanko i lecimy A4 na Zakopane, mieliśmy już wcześniej wykupione Skipassy na pierwszy wyjazd na 8:00. Pogoda perfect, pełne słońce, warun perfect, ludzi mało. Jeszcze nigdy nie trafiłem takiej pogody aby tatry oglądać jeszcze przed wjazdem na Zakopiankę, tym razem powietrze było krystaliczne! Na górze Był rozstawiony slalom gigant- wykręciłem chyba najlepszy czas 😄 Rano przygotowanie trasy na świetnym poziomie, niestety na dole już dużo kamieni i krzaków wychodzi, skatowalismy trochę krawędzie 😞 Jeśli ktoś planuje wypad to raczej tylko w tym tygodniu, bez opadów nie będzie po czym jeździć przy takiej temperaturze. Poniżej kilka fot.16 points
-
Piękne dwa i pół dnia. Uwielbiam małe stacje narciarskie. W Soszowie ( wstyd się przyznać) ale chyba czuję się jeszcze lepiej niż w Myślenicach. Atmosfera takich miejsc jest unikalna. Spałem i autem dojechałem powyżej górnej stacji wyciągu 🙂 Przy okazji gorąco polecam "Chatę pod Jaworem" Właścicielka Iga jest cudowną osoba i taką atmosferę wokół wytwarza. Sportowymi sprawami górki zawiadują Tomek i Ola Cichy. Kolejne osobościowe , pozytywne unikaty. O przyjaciołach lotnikach chyba nie musze wspominać. Ilość przecinających się nitek relacji jest nie do opisania. Jak zwykle, nawet na nartach gada się o..........lataniu 🙂 Same zawody? Świetnie przez wspomnianych instruktorów zorganizowane. Atmosfera zabawy i rywalizacji ( z przewagą zabawy) znakomita. Wyniki. Dwie grupy wiekowe: do i powyżej 50. Nazywało się to ci co jeszcze mogę i ci co by jeszcze chcieli 😄 Ja w...........drugich ;( No cóż, wygrałem SL i GS oraz klasyfikację generalną tych co by jeszcze chcieli. ( SL+GS , suma czasów czterech przejazdów) Towarzystwo z LOT ( ja reprezentuję aeroklub Bielsko Biała) zapowiedziało mi, że w przyszłym roku dostanę fałszywą datę i miejsce zawodów 😄 Licząc open w SL byłem trzeci a w GS czwarty. Najszybszym zawodnikiem imprezy była Julia ( stewardessa) p.s. Obecny był mój Tato który w lotnictwie spędził całe życie. Dziś ma 96 lat a jeszcze 5 lat wcześniej latał wyczynowymi szybowcami. POTĘGA. Dla tych chwil się żyje .16 points
-
9-14 marca, kwatera w Cavalese. Z Mazowsza łącznie z dojazdami na stoki, 2770 km, auto Ford Transit Custom, 6 osób, 8 par nart i bagaże. Średnie spalanie 9 litrów/100. 14 godzin i blisko 15 powrót. Trasa: Ostrava-Wiedeń- Salzburg-Brenner-Bolzano- Cavalese. Paliwo: Czechy 38.5/litr, Austria 1.50-1.55, Włochy 1.78. Pogoda: cztery pory roku, słońce, deszcz, szaruga i śnieg. Miejscówka, podoba się dla mnie, bardzo różnorodne trasy, dużo lasu jak lubię. Warunki od sztruksu, po mokry i ciężki śnieg, po drodze odsypy, muldy i świeży opad. Turystycznie (Piwko 6, Spritz 6-9, Bombardino 5.5, pizza od 9, kawa 1.8...) elegancko i przyjemnie... ...ale narciarsko jak zawsze u mnie, od ostrożnego optymizmu, po zbitą pupę. Jednym słowem ciulowo, ale stabilnie ku mocno odległemu top 😀 Stockli Laser GS 175 2016, tak samo mnie urzekające jak te 2019, po dwóch skrętach wiedziałem, że to moje, stare, wierne narty od "20" lat. Blossom 176 cudownie, wrednie rozwijające, tutaj adaptacja dla gościa z moim poziomem wyraźnie dłuższa, w pewnym sensie permanentna, "must have" ambitnych narciarzy. "Młodzieńcza" i infantylna fascynacja nartowaniem w każdym razie minęła i ten wyjazd to ostatecznie potwierdził. Czy znajdę sens i czas, aby spróbować w przyszłym roku zawalczyć o wyeliminowanie swoich głównych bolączek? Życie pokaże. Znajomi zaakceptowali kierunek Francja (coś z top), ale teraz piłeczka po mojej stronie, bo jakoś odwrotnie niż zazwyczaj, nie krzyknąłem taaak! Spakowałem sprzęt... Finalnie Val Di Fiemme w mojej ocenie bardzo ok.14 points
-
3 Zinnem, pogoda bajka, chyba najlepszy dzien w sezonie i najwięcej km zrobionych, teraz już też wracam busem do rzeczywistości.14 points
-
14 points
-
Oj tam oj tam skończyłaś 🤦♂️ oj ta oj tam marnie 🤦♂️ progres widoczny gołym okiem 👌, lęk pokonany 👏 reszta sama nadejdzie a sezon trwa w najlepsze i tu zapraszam serdecznie na narciarstwo halowe bo faktycznie zajęcia ułożyły się tak, że nie mieliśmy kiedy wspólnie szusować 😉 oczywiście to nie klimat górski ale zamrażalnik ustawiony na -4 i fototapety boczne ze szwajcarskich klimatów alpejskich robią robotę takze namiastka klimatu narciarskiego jest i da się ćwiczyć to co zawodzi najbardziej . Po można uskutecznić zwiedzanie rowerowe a wieczorowo grilowanie ale tu wyzwaniem będzie bombardino 1:1 😜. Głowa do góry jest zajebiście i wszystko idzie w dobrym kierunku. Dojechałyście całe i zdrowe a to najważniejsze . Pozdrowionka dla Was od nas wszystkich 👋 A!…jak już tu jestem to podsumuje tez troszkę siebie 😎 Bezdyskusyjnie narta tego sezonu Dynastar SL FIS 165 🧨 jak koń z włoskiej stajni w cenie dla ludu 🫣 Pierwsze synchro z Maesto @Tadeo i Anią których serdecznie pozdrawiam 👋 Odkrycie sezonu narta GS choć krzywa 😂 ale da się szurać ⛷️ Cała masa roboty na nadchodzące sezony alpejskie -lewa ręka/nadgarstek odpowiednie i w czasie wbicie kija z przycinką plus mocne trzymanie tu uwaga od @Adam ..DUCHdzięki , zejście ramienia w długim( tu wszytko do nauki szczególnie w znacznej prędkości ) , większa praca stopami-pięta Achillesa w lewym skręcie itd oj można tak w nieskończoność ale to tylko cieszy bo inaczej było by to narciarstwo zbyt 🥱 . pozdro Beato 😉 A teraz czas na rower bo zacna pogoda na nizinie14 points
-
W piątek skończyłam swój obfity sezon, najdłuższy ever - 19 dni! Pierwsze poważne wyjazdy w poważne góry, Pitztal i Sappada z Tadziem, jak zwykle epicki zlot w Zwardoniu i szuranko w Ustroniu Śląskim. Zmaterializowali się „starzy” forumowicze @brachol oraz @Victor w Sappadzie. Wnioski? Towarzysko - poznałam mnóstwo świetnych ludzi i narciarzy. Edukacyjnie? - marnie… ale coś tam coś tam jak mawia Tadeusz, bezcenne wskazówki od @Adam ..DUCH @Victor i @Mitek, ale przede wszystkim pokonałam lęk przed stromą ścianką i to jest mój sukces tego sezonu, może nie były to wybitne zjazdy na najbardziej stromej trasie w Sappadzie, ale rozpaczliwej walki o życie też nie było, na takiej samej stromiźnie poległam na Pitztalu…Sporo ćwiczeń, nowych wyzwań i doświadczeń terenowo - śniegowo - pogodowych. Jedynie czego zabrakło to wolnej jazdy za lub z kimś zaawansowanym (i tu żałuję że nie udało się pojeździć z @Victor ). Dziękuję Wam wszystkim za wspólnie spędzony sezon tu na forum i w realu. Do zobaczenia na stokach w przyszłym sezonie i tym wszystkim którzy jeszcze nartują życzę jak najlepszych warunków i pogody! 🙂14 points
-
Cze Dzisiaj zajefajny dzień. Wstałem po 7-mej godzinie, nie wiedząc co z sobą zrobić. Żona na babskim wypadzie w Zakopcu, młody odmówił współpracy. Zerknąłem na pogodę, do 14 ma być słonko. Się spakowałem i 7.30 wyjście z domu. Tankowanie samochodu, bo Żona nie wie, że od czasu do czasu się samochód tankuje. Kierunek …. Białka😀. Dojazd jest petarda. 8.50 na stoku. Zakup karnetu on-line na 4-h. 140 zeta. Można jęczeć że dużo, ale śniegu mają opór. Jakaś impreza na Jankulowskim, oldskulowo wszyscy poprzebierani. Jakiś GS postawiony. Więc na czerwoną 6/6a. Warun petarda, nikogo na trasie. Zjechałem 8x. 4x wariant 6 i 4x wariant 6a. Przejazd na FIS-y. No zamknięte. Rozczarowany byłem. Poprzednio też były zamknięte, bo egzaminy na Instruktorów tam się odbywały. Ale głupi - czyli ja - to zawsze ma szczęście. Na kanapę dokoptowali mi 3 małych zawodników. Na górze pogadałem z trenerem (bardzo dziękuję KS Live p. Ilewicza) i w zamian za przysługę pozwolił mi zjeżdżać polową trasy FIS 2😀. No qrwa w Białce miałem pół trasy tylko dla siebie. Cała lewa strona wzdłuż krzesła tylko moja, po prawej dzieciaki jeździły GS. Na FIS 1 było za mało miejsca. Raz jeździłem starą kanapą a raz talerzykiem z zawodnikami o 13.00 skończyli trening, przy okazji mnie się karnet skończył i trzeba było kombinować, aby jakoś na parking się dostać. Omijałem bramki i rżnąłem głupa, w moim przypadku to jest dość proste😀. W międzyczasie kiełba i piwko 0% naturlich. Po treningu to jeż motłoch się rzucił na trasę. Na koniec ciekawostka - Białczański Stonehenge. Mają rozmach s…….😀 Tatery jak zwykle pikne. pozdro13 points
-
No i po kolejnych kilku dniach na Chopoku. Dochodzę do siebie, bo zmęczonko już spore. Pikne 4 dni, słonko itp...! W ostatnim dniu wręcz ciut za ciepło. Śniegu zgromadzili naprawdę sporo. Żadnych przetarć ani minerałów. Ludzi niewiele, tak w sam akurat 🙂. Bardzo możliwe, że to już ostatni wyjazd w tym roku, ale przejeżdżone 38 dni i ponad 1000km zjazdu, więc żadnej krzywdy nie odczuwam. Spotkałem tam Tadeusza z Łodzi i Harnasia, zawsze to miło! Pierwszy raz w tym sezonie poczułem się "przeprany nartami". Odpocznę trochę i przesiadam się już na rowerek. Pozdr4all 🙂 !13 points
-
Pozdrawiamy z busa dryfującego z prędkością przelotową Boeinga w kierunku pępka świata (Mikołów dla niewtajemniczonych). Dzisiaj nagroda za 2,5 dnia mgły i uprawiania prawdziwego narciarstwa, z włączonym czuciem głębokim. Lampa pełna i podziwianie ogromu Ischgl. Przez 3 dni na pewno wszystkiego nie przejechaliśmy, ale udało się zrobić większość. Fantastyczny ośrodek, z ogromną różnorodnością tras i przede wszystkim praktycznie bez przełączek i trawersów. Wieczory genialne, nie wiem jak wątroby wytrzymały. Tańce, śpiewy, towarzycho zacne. Wczoraj Kappl całe nasłuchało się polskiej muzy przez otwarte okno. Jakimś cudem gospodyni nas nie wypieprzyła z chałupy.13 points
-
13 points
-
Dawanie filmików ze swojej jazdy mało tu popularne, bo nikt nie lubi ocen na swój temat, ale w sumie mam wywalone. Młody nakręcił to i wklejam. Trochę expectations vs reality się rozmywa. Bo poczucie było, że jadę jednak nieco niżej, a jednak jeszcze sporo zostało. Jazda wąska, ale to u mnie normalne. Szuranko na komórkach całkiem wykonalne, ścianka czarna, więc i tak jak na mnie to spokojna jazda, chociaż ten pierwszy zamiot mógłby być bardziej stopniowy, co potem się udaje niżej. Później wypłaszczenie i spokojny carving, na końcu nieco zagęszczony. Wtedy największa frajda. Widzę do poprawy sylwetkę, zgięcie tułowia (angulacja) i nieco większe zakrawędziowanie doda dynamiki. Powoli ale do celu. Jeszcze starałem się szerzej trzymać łapska, na co zawsze zwracali uwagę Filip i ostatnio Marek, ale wyszło jak wyszło. Inne odczucia niż postrzeganie po raz drugi. Dlatego warto się kręcić. VID-20250221-WA0002.mp413 points
-
300 m vertical, 2,5 km - średnie nachylenie 12%. Dla mnie bardzo niebieska. Na górze pod wyciągiem było dość przyjemnie. Blisko Wrocławia. Popatrzyłem, że ostatni raz jechałem nią w 2021. Kurczę nawet niezły warun był! Wielka Sowa - magiczna. Ciekawe czy kiedyś jeszcze zaliczę taki dzionek w Górach Sowich...13 points
-
Czarna Gora jeszcze lepiej dzisiaj niż wczoraj Dolni Morava. Twardo, równo, słońce i bez wiatru. Idealny dzień. Ale Luxtorpeda padła o 10:40. I ludzi trochę więcej.12 points
-
Cze Dzisiaj szalony dzień, bo młody zabrał rano jedyne klucze od narciarni na wyjazd klubowy. Więc pościg na Zakopiance autobusu. Na szczęście dzisiaj pusto. Miałem początkowo plan odwiedzić @Chertan na Mosornym Groniu. Na szczęście plan spalił na panewce bo Pieter był …. w Myślenicach😀. 8.05 wyjechałem z domu, sprawdziłem googla i na Mosorny to 1,5h jazdy, a Piotrek startował o 8.00. Jeszcze nie wyjechałem, a mocno byłem spóźniony. Więc jak nie ma co to odkryta hala czyli Rusin. Pusto na drodze więc 🔥 na tłoki. Po drodze deszcz i chmury. 9-ta punkt byłem na stoku. Pewniak nie zawiódł. Słońce i -4 stopnie. Warun petarda. Dosłownie pustki. Gdyby ten stok był trochę bardziej stromy (90 km/h tam z nudów na kreskę wyciągłem, może i więcej by dało radę, niestety …. brakło stoku😉) ale lepszy wróbel w garści….. Koło 12.00 pojawił się cukier, ale z 3cm, pod spodem twardo. Pokazały się płyty lodowe, no po nich to się najlepiej jeździło. Warunki do 16.00 wyśmienite, a po 14.00 to nie było komu dzień dobry powiedzieć, zachmurało się i delikatny śnieg zaczął padać. Cukier nie przeszkadzał wcale. Do 13.00 jeździłem w kółko na Porche. Kolejek brak. Bardzo mało ludzi, jedynie jakaś grupa oldboyów zajęła fragment stoku na trening GS. Podsumowując, byłem tam w tym sezonie 7x i ani razu się nie zawiodłem. Najlepsza odkryta hala na Podhalu. Życie jest piękne - nawet w budżetowym wydaniu! Grunt, to potrafić się cieszyć drobnostkami. pozdro Zdjęcie z przerwy, 13.00, żyć nie umierać💪12 points
-
12 points
-
Jak zwykle, uaktywniam się na forum jak czegoś potrzebuję, albo jak wracam z jakiegoś wyjazdu. Tym razem jest podobnie. Wczoraj, czyli 22go lutego, wróciliśmy z dziesięcioosobowego, tygodniowego wypadu do Val d'Isere. Tytułem wstępu, żebyście mieli jakiś odnośnik do moich ocen, powiem że byłem w Rio, byłem w Bajo, byłem nawet na Hawajo tak więc będzie do czego porównywać. Podróż. Ekipa wyruszyła w 2 grupach. Główna, czyli ze mną w roli kierownika w sobotę z lotniska Newark do Genewy. Druga leciała z przesiadką też z Newark już od piątku. Dotarli dzień przed nami, ale spali całą niedzielę wiec na równo wyszło. Lot trwał 7 godzin. W Genewie czekał już na nas transport. Dwa komfortowe vany ze Swiss-taxi. Korzystamy z ich usług od kilku lat i zawsze są bardzo punktualni. Do jednego vana wchodzi 7 osób. Nas było 8, wiec musieliśmy mieć dwa. 2 osoby dojechały dzień wcześniej autobusem. Czas podróży 2:45 hr. Podrzutka pod sam hotel. Z autobusu trzeba było dojść jakieś 200 metrów. W kwestii logistyki, po kilku latach podobnych lotów i dojazdów, doszedłem do wniosku, że lepiej zaplanować przyjazd na niedzielę rano niż sobotę po południu. Jak powszechnie wiadomo, w sobotę zmieniają się turnusy i na drogach jest Sajgon. Plusem takiego rozwiązania jest właśnie szybszy dojazd, lepsza godzina lotu i mniejsze zmęczenie. Lot w piątek to "red eye", który w polaczeniu z dojazdem z lotniska przeradza się w zmęczeniowy koszmar. Minusów nie ma:) Co prawda traci się jedna noc w hotelu (bo raczej trudno o rezerwacje nie od soboty do soboty) i część niedzieli na nartach, ale są to przysłowiowe minusy, które mają przykryć plusy tego rozwiązania. Hotel. Dość późno zdecydowaliśmy się na wyjazd co przełożyło się na mniejsza dostępność kwater i ceny. Priorytetem w wyborze była bliskość wyciągów. Byliśmy zmuszeni pójść na kompromis i poświęcić komfort na rzecz bliskości stoków właśnie. Mieszkaliśmy w 3* hotelu Les Cretes Blanches o dość niskim standardzie. Pokoje były mikroskopijne nawet jak na francuskie standardy. Ja byłem z rodziną 2+2. W jednym pokoju mieliśmy przyzwoite łóżko 2 osobowe i łóżko piętrowe. Wszedł tam jeszcze mały stół i stolik nocny. To wszystko. Było tak mało miejsca, że drzwi od szafy otwierały się tylko do polowy. W łazience trudno było się odwrócić. Myślę, ze powierzchnia to jakieś 12-15m2. Bez kitu. Na szczęście było czysto. bardzo mila obsługa i śniadanie wliczone w cenę co zaoszczędzało trochę czasu rano. W hotelu poznaliśmy bardzo mila polska rodzinę z psem. Pozdrawiam jeśli to czytacie. Ze ski roomu na stok było około 100 sekund normalnym krokiem. Nie ski in-out, ale dało radę. Pogoda. Niedziela-lampa, poniedziałek-lampa, wtorek-lampa, środa-lampa, czwartek-lampa, piątek-lampa, sobota chyba też, ale juz nas nie było bo o 4 rano wyjechaliśmy. Lot z Genewy o 9:20am. Jedzenie. Jak już jedziemy taki kawał drogi to nie odpuszczamy dobrodziejstw francuskiego jedzenia. Zawsze mamy wytypowaną osobę do researchu i rezerwacji stolików w restauracjach. Jest to bardzo odpowiedzialna funkcja bo wcale nie jest łatwo o takie rezerwacje w najwyższym sezonie. Tym bardziej, że wpadamy duża grupą. Mają tam taki system, że pierwsza tura jest na 7pm, druga na 9:30pm. Jeśli akurat byliście w tych samych miejscach co my to jeszcze raz przepraszam za jowialna atmosferę. "El Vino did flow":) Żarełko oczywiście bezbłędna. Antrykoty, kaczki, cielęcina, baranina, ryby, sery, ślimaki, desery. Muala. Sami wiecie jak jest. Do tego całkiem konkretne śniadania w hotelu i jakiś lunczyk na stoku. Dla porządku jeszcze. Na stokach jedliśmy w la folie duce La Cucina i La Fruitiere, knajpka przy wyciągu Fresse i knajpka na górze wyciągu Toviere. Oczywiście jedzenie w La Folie Duce to inna liga. Do tego dochodzi show, grupy taneczne, tance na linach, etc. Po południu, DJ w tym samym miejscu i tu już jest konkretna zabawa. Mnie na przykład ciężko było ściągnąć ze stołu, kilka razy dostaliśmy shout out od Dj'a, pomachało się trochę amerykańską flagą. U-S-A, U-S-A. Wiadomo. Małolaty pewnie dały kilka tik-toków z nami w rolach głównych, hehe. W miasteczku zaliczone restauracje to: L'Alpin, 1789, Poya, L'Avalin, Hotel La Savoyarde i jeszcze jedna której nie mogę teraz skojarzyć. Drinki w miasteczku w La Garage i bardzo fajnej knajpce Cocorico na stoku z muzyką na żywo "dla dorosłych", czyli G-N-R, Oasis, Cranberries, RHCP i tym podobne. No dobra, po tym symbolicznym wstępie, czas na pierwsze oceny ośrodka. Daję 5 na 5. Czekaj, trochę mało. 10 na 10, ale tylko dlatego że 100 na 100 to już za bardzo bym się rozdrabniał. Może to dzięki moim zdolnościom organizacyjnym, może dzięki pogodzie, zdolnościom szefa kuchni, albo operatora ratraka, nie wiem. Wiem, że wyjazd był perfekcyjny i jeden z lepszych w moim życiu. Tak w życiu i proszę o niedodawanie komentarzy "w dupie byłeś, gówno widziałeś" bo to nie eleganckie. Trasy i wyciągi. Przygotowanie perfekcyjne, ale to wiadomka. Rano od-3 do plus 1. Potem to ciężko powiedzieć bo niektóre termometry pokazywały 19C, ale to w pełnym słońcu. Spokojnie do 5pm można było jeździć i tylko na najwiekszych skrzyżowaniach i hubach międzywyciągowych robiły się muldy. Jeździliśmy 1 dzień w Val d'Isere po lewej stronie (ja dodatkowo pół dnia w niedzielę po przylocie jako rekonesans), a potem stopniowo przenosiliśmy się po mału w prawo. Wydaję mi się, że trasy w Tignes są atrakcyjniejsze. Mój absolutny faworyt to zjazd z Grande Motte czerwoną trasą Glacier-Rimaye-Face-Cirse do Val Claret. Kosmos. Najpierw wjazd kretem, potem gondola Grandę Motte na 3456 i mega szerokimi, lodowcowymi trasami o perfekcyjnym nachyleniu do miasteczka. Czułem, że każdy skręt na krawędziach wychodził mi na 100% Biodro na śniegu, ręce szeroko, pochylony do przodu, a potem zobaczyłem wideo z tego zjazdu na kanale "expectations vs reality"... Generalnie, liznęliśmy większość tras, ale nie wszystkie. Dotarliśmy na sam koniec do Aiguille Percee do skałki "needle's eye", pojeździliśmy przy wyciągach Toviere, Tomeusses, Mont Blanc, Borsat. Zjechaliśmy czerwoną ścianką przy gondoli Olympique do Val d'Isere. Fajne niebieskie trawki są przy wyciągach Col du Palet i Tichot. Perfekt na trenowanie krawędzi. Najmłodsze dziewczyny (13 łatki) katowały snow parki, rynny i takie tam tereny, na które normalny człowiek by się nie zapuszczał. Niestety nie udało nam się trafić do "the hidden valley". Próbowaliśmy raz , przejechaliśmy wjazd i potem nam się nie chciało wracać. Poza tym, miejscowi mówili że może być słabo bo nie ma świeżego śniegu. Kurczę, kończę bo już się pogubiłem. Za rok raczej na pewno tam wracamy. W Val Thorens/3 dolinach byliśmy 3 razy pod rząd i myślałem, że ciężko to będzie pobić. Znalazł się mocny konkurent. Aha, moje deski to Volkl Racetiger SL 165cm. Dwie córki też Racetigery. Żona, Flair 81. W przyszłym sezonie zamieni się z córką, której pewnie trzeba będzie kupić jakieś twin tipy bo nudzi się na trasach. Pozdro. P.S. Na fotki z twarzami zapraszam na moje social media:)12 points
-
Tydzień w Val Gardena, głównie w Alpe di Susi. Dziś wróciliśmy. 4 starsze osoby. Po drodze nocowaliśmy w hotelu w Znojmo. Mało znane, niedoceniane, sympatyczne czeskie miasto przy granicy austriackiej. Pogoda typu lampa. Tylko jeden dzień z niewielkim zachmurzeniem. Temperatura kilka stopni + w dzień. Ideał. Śnieg niestety sztuczny. W połowie lutego! Spaliśmy w małej, uroczej wiosce Barbiano, wczepionej wysoko na zboczu góry. Do stacji ok. 30 min dojazdu. Wygodny hotel, świetne jedzenie, mili gospodarze tyrolscy. Jeździliśmy głównie po czerwonych, niezbyt trudnych trasach w Alpe di Susi, Ortisei i S. Cristina. Warunki dobre z wyjątkiem fragmentów mocno zmrożonego sztucznego śniegu. Niekiedy tworzyły się spore kolejki do wyciągów. W szwagra pierwszego dnia wjechał od tyłu rozpędzony 20 latek. Spektakularny upadek obu, ból kręgosłupa i ręki. Następnego dnia tomograf w szpitalu. Na szczęście nic nie jest złamane, ale narty trzeba sobie darować na pewien czas. Szwagier ponartował ponownie dopiero ostatniego dnia. We mnie też wjechał od tyłu i z boku pewien polski 13 latek. Na szczęście bez konsekwencji. I tego samego dnia przejechała 30 cm obok mnie pędząca samotnie deska snowboardowa. Niewiele brakowało. Ale ogólnie ludzie jeździli dość bezpiecznie. Jadąc do Włoch na stacji w Austrii wypatrzyłem... Chertana z rodzinką. Co za zbieg okoliczności. Chwilkę pogadaliśmy. 🙂 Nie wstawiam zdjęć wprost, ale daję link do katalogu, gdzie wstawiłem kilka zdjęć z opisami. https://photos.app.goo.gl/UvntFyMXQnyGjqis712 points
-
Cze Sorka, że nic nie wrzucamy, ale nie ma czasu robić zdjęć. Dzisiaj w końcu przed południem wyszło słońce. Rano nic nie było widać, a jeszcze debile włączyli lance do naśnieżania na trasach. Ludzi od zajebania, Ale dopiero dzisiaj zobaczyłem jak potężny jest to ośrodek. Bez mapy ani rusz. pozdro11 points
-
Dziś pożegnanie z Oravicami. W tym sezonie Meander był jeżdżony 25 dni, w ramach sezonówki. Ponad 10 razy jeździł ze mną mój Chrześniak (w ramach mojej sezonówki). Zrobił olbrzymie postępy, głównie dzięki naśladownictwu mojego syna. Byłem też 25 razy na termach. Czy było warto - zdecydowanie tak. Czy mi się nie znudziło ? Chyba już czas na coś nowego. Co do dnia dzisiejszego, to w nocy stok mocno oberwał przez wiatr (i odrobinę deszczu). Rano trwała akcja ratunkowa (kto żyw, stawiał siatki). Stok powoli powinien być zamykany, zbyt dużo przecierek i wystającej trawy. Pozrywane siatki. Mocne przecierki. Mało śniegu. Tu całkiem ok. Tu też. Tak po 14:0011 points
-
11 points
-
Kaspro z soboty i niedzieli. Zjazd Goryczką do samych Kuźnic, pewnie nadal tak jest, ew z 200m może brakować.11 points
-
10 points
-
Alta Badia - wreszcie słońce, zrobiona Sella Ronda, ludzi mało, więc szło bardzo sprawnie, trasy trzymały calkiem dobrze, bardzo dobry dzień.10 points
-
Podsumowując dzisiejszą Czarną Górę. Było bardzo przyjemnie, ale łyżka dziegciu niestety. Czynne cztery trasy: A, B, C i D. Dwa krzesła. Plus oczywiście ta ośla łączka. I to było super, kilka razy można było pojechać na wysokim C, szczególnie na trasie A można było mieć wolne pole do szaleństwa. Co mnie zdziwiło to na 9:00 było trochę takich wariatów jak my, co to wiedzą dokładnie po co przyjeżdżają. Na trasach brak przetarć, może coś tam na dole B, ale to niuanse. Pozytywnie. Mocno wkurzyła mnie awaria Luxtorpedy. Nie działała w sumie przez 2.5h. Więc ostatecznie mając karnet na 7h, pojeździliśmy na wszystkich trasach. W pierwszej godzinie wszedłem w rozmowę (na krześle) z wariatem który zaczął innym tłumaczyć że nie można marnować wolnych miejsc na krześle. Że od 9 do 11 są dwie złote godziny narciarskie. Pozostała trójka na krześle tylko się na nas dziwnie patrzyła i padła pod naporem argumentów. Szóstą osobę była moja córka, która się tylko uśmiechała. Trasa A: Trasa C :10 points
-
Koleżanki i Koledzy - chyba zamknąłem sezon. A już na pewno zamknąłem sezon na Bieszczad Ski wyjeżdżając jako ostatni krzesełkiem. Było całkiem nieźle. Warun specyficzny. Podłoże wychodzi, naturalnego 3cm na wierzchu, niżej puszcza I mamy mokry cukier. Jeździło super.10 points
-
Dziś, cud lód malina. Rano beton. Ludzi brak. Stok trzymał do 12:00. Rano. Później tak. O 15:00 tak. Ludzi brak. Śniegu jeszcze im trochę zostało. Drobne przecierki są.10 points
-
10 points
-
jak widzicie warunki były wymagające nie bylibyśmy wobec SF-owiczek i SF-owiczów w porzo jak nie zapodalibyśmy jakiegoś filmiku, jak sobie w tej ok. 10 cm mazi radziliśmy starsi przodem, więc na początek Suave VID-20250227-WA0000[1].mp4 a teraz Herbi i Kolega VID-20250227-WA0004[1].mp4 koniec relacji zapraszamy na (SKI) Podkarpacie 🙂10 points
-
Alpy są przereklamowane... w Alpach też nie ma śniegu... Niestety 🤷. W maju była podobna ilość białego. Trasy na Molltku przygotowane średnio ale pogoda dopisała. Nie było słoneczka cały czas ale dało się dobrze pojeździć. Ludzi dużo ale nie czeka się dłużej niż 5 min. i taka widok w kierunku Bad Gastein10 points
-
9 points
-
A ja się zakochałem - z Choralpe 5km ładnie czerwonej z dwoma skrótami czarnej, 1000m przewyższenia i w sumie na trasie tylko my w idealnych warunkach śniegowych (11:00). Ogólnie rejon (dla mnie nowy) bardzo zacny - daje połączenie ze SkiWelt do KitzSki (ale to inny karnet). W sezonie na nartach przez Brixen - teraz do Brixen trzeba niestety zjechać od strony Söll gondolką .. ale warto. M.9 points
-
Ischgl jest to ogromny kombinat dla wszystkich....dla takich dziwaków jak my - którzy lubią na pustych stokach.. .. i dla tych z mocno rozwiniętym instynktem. stadnym..9 points
-
9 points
-
Dziś Spiekboden i Klausberg, włoskiej pogody ciąg dalszy, na dole deszcz, na górze śnieg, w nocy po ratraku spadło dobre 20-30cm śniegu i sypalo praktycznie do końca dnia. Fajny świeży puch, choć mgła i brak kontrastu odbierał sporo frajdy. Tak czy siak pojeżdzone, calkiem dobrze. W Klausbergu warunki lepsze, choć mgła na koniec coraz większa. W knajpie Bachmair oznajmili ze o 14 zamykają bo będą lawiny, jak się później okazalo zamknęli górna część ośrodka i strzelali żeby wywołać lawiny. Od jutra ma być lampa. 20250316_092101.mp49 points
-
9 points
-
Tak, na dzisiejsze standardy. Ale ja pisałem o "dawnych" standardach. Wyciągałeś rękę, zginałeś w nadgarstku i narta miała sięgać pod nadgarstek. Dlatego przez wiele lat jeździłem na nartach 210 cm przy wzroście 186 cm (patrz zdjęcie, które już chyba kiedyś wstawiałem :)). Dopiero w latach 90. przeszedłem na 200 i to była duża różnica. Na plus. 🙂 A gdy kupiłem swoje pierwsze karwingi o długości 184 cm (Elan Integra 10) to czułem jakbym jeździł na łyżwach. 🙂 Chodziło mi o to, że te "dawne" narty wymuszały zupełnie inną technikę. Trudno było na nich skręcać równolegle jakkolwiek. Dlatego było tak wielu narciarzy, jak np. mój ojciec, którzy skręcali wyłącznie techniką oporową. Wtedy to się nazywało skręt z oporu, dziś z pługu czy półpługu, w sumie nazwa bez znaczenia. I dlatego trudno, a w każdym razie trudniej niż dziś, było w tych przedkarwingowych czasach nauczyć się jeździć nawet na podstawowym poziomie. Marku, cieszę się, że Twoi koledzy po 40. biorą sie za narty. Naprawdę i szczerze. Lepiej później niż wcale. Narciarstwo to wspaniała dyscyplina pozwalająca nie tylko przeżyć trudną dla zwierzęcia, także ludzkiego 🙂, porę roku, ale jeszcze się z niej cieszyć. I to jak. 🙂 Najlepiej w rodzinnym gronie i wsród przyjaciół czy znajomych. Sprawia, że życie jest piękniejsze i ciekawsze. I życzę im wszystkiego najlepszego w tej dziedzinie.9 points
-
9 points
-
W ramach rekonwalescencji dzisiaj Myślenice, w sumie ponad 4 h wytrzymałem. Prawie 2 h na slalomie, bo z rana twardo, jak wszędzie. W później ślizganie na Brahma i było mięciutko i bosko. Też chyba ostatni raz w tym sezonie w Polsce. Od soboty Ischgl woła.9 points
-
9 points
-
9 points
-
I Suche "u Jędrola" z dziś. Rano fajnie, twardo, po 11 pewnie kasza bo jest 8 na plusie. pzdr9 points
-
9 points
-
Stacja Narciarska Lądek Zdrój z dnia dzisiejszego. Warunki na trasach petarda, miłośników szusowania znikoma ilość. Przez cały dzień piękne Słoneczko, w lesie słychać ptaków śpiew, cudowne marcowe klimaty. Serdecznie pozdrawiam.9 points
-
9 points
-
@Suave i @herbi jeżdżą po przemyskim stoku i chwalą się … jazda zacna. To może ja z moją córką - kolejna odsłona. Pozdrawiamy z Natalką.9 points
-
9 points
-
W Tyrolu pełna wiosna, nowego śniegu w zasadzie brak. W nocy z niedzielę na wtorek symbolicznie posypało, ale więcej z tego szkody wyniknęło aniżeli pożytku. W dolinach temperatura rzędu 17 stopni, na poziomie 2.500 metrów jakieś 5 stopni. Podobno ma się ochłodzić ale ja w to osobiście nie wierzę, podobnie jak w jakiekolwiek opady śniegu. W dużych stacjach typu SFL czy Ischgl jakoś przetrwają do końca kwietnia, natomiast małe ośrodki już się zaczynają zamykać. Obiektywnie najlepsze warunki w tym tygodniu panowały w SFL, tam jest dużo naturalnego śniegu, który lepiej aniżeli sztuczny znosi nieustanne rozmrażanie i zamarzanie. Ischgl mocno wyślizgane, szczególnie po ostatnim opadzie mżawki. Poniżej zdjęcia z SFL oraz Fendels.8 points
-
8 points
-
Cze Tak czytam i czytam i czytam i wśród tak inteligentnych i oczytanych ludzi mało kto rozumie tak proste zapisy jakie są w dekalogu FIS. Myślę (się nie śmiać, czasami mi się to zdarza), że problemem jest zbytnie rozpierdalanie gówna na atomy. Jak pisał Mitek - nadrzędna zasadą jest, ten co z góry - ma być czujny jak pies podwójny. Ma najlepszy ogląd na to co pod nim. Jednak jak każda reguła ma wyjątki o czym mówi prosty zapis: Każdy użytkownik musi mieć wzgląd na bezpieczeństwo innych. Tu nie jest nic napisane, kto wyżej, kto niżej, z lewej czy z prawej. To nie jest savoir-vivre, tylko konkretny zapis. A ocenia to osoba kompetentna w sytuacjach spornych. Czym innym jest jak za przełamaniem narciarz wjedzie w osobę leżącą, ucząca się, słabo jeżdżącą, a czym innym jest jak w kozaka co stanie bo robi selfie. Oczywiście jadący z góry powinien w tej sytuacji zachować szczególna ostrożność, ale tutaj nie ma mowy o jednostronnej winie. Niestety tej świadomości i zachowań nabywa się z czasem. Ludzie z doświadczeniem stokowym: a) nie robią głupot będąc niżej, b) będąc wyżej przewidują głupoty wyprawiajacych tych poniżej. Słynna sprawa instruktora co przepierdolił cały stok i zatrzymał się kobiecie przed nartami, ma do niej pretensje, bo była wyżej. To tak jakby policjant drogówki wbiegł na pasy i miał pretensje do kierowcy, ze go potracił. Kto jak kto, ale on to powinien wiedzieć, że tak się nie robi. Trza się rozejrzeć zanim się wejdzie na pasy, a nie daj Boże na nie wbiegać. pozdro8 points