Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.01.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Jurgów dzisiaj. Czynna jest tylko trasa wzdłuż orczyka. Zostało na niej nieco starego podkładu, który zamarzł w nocy. Na to spadło 30 cm śniegu. Zrobiły się wyborne warunki. Na koniec znajomi zaprosili nas do uroczego, drewnianego domku, na małą przegryzkę. Mają wspaniały widok na Tatry. Ostatnie dwa zdjęcia.5 punktów
-
Jest progres w pozycji. Potrafię wreszcie prowadzic narty na szerokość bioder. Choć w trakcie jazdy zwlaszcza szybszej na stromym, jeszcze się to chwilami sypie. Zrozumiałem slogan "ciśnij na języki". Nie potrafię dokładnie opisać tej zmiany ale....to nie kwestia siłowania się z butami aby je zgiąć w przód. Raczej forma oparcia się piszczelami o buty, w taki dość subtelny sposób. Dziś pojawił się lekki siniaczek na prawej nodze, czy odgniecenie. Do tej pory ten element postawy szwankował. Niestety zmienia się także podejście. Nie ma już takiego ślepego zauroczenia nartowaniem. Teraz przechodzi to w świadomość potrzeby cięższej i trudnej pracy aby móc zrobić dalszy progres. To już chyba koniec radosnego etapu gonienia króliczka. Obserwuję włoskich instruktorów podczas obecnego wyjazdu, zadziwia i fascynuje mnie ich lekkość jazdy i kontrola szybkości. Mam wrażenie, że na łącznikach gdzie ja przyśpieszam, oni ładnie utrzymują jednostajne tempo. Choć miałem też kilka razy odczucie, że w brzydszym stylu, ale udało się to trochę zrealizować.5 punktów
-
Cześć Wybór dobry ale kryterium złe. Niebieskie trasy to zazwyczaj łączniki bazujące na istniejących drogach, bo one mają najmniejszy średni spadek a takie jest kryterium przyznawania kolorów. Ale nich Ci się na takim łączniku trafi jedna bardziej stroma ścianeczka zakończona nawrotem i osoba początkująca ma wielki problem, Jak się nie umie jej odpowiednio sprowadzić to dupa. Kolor to tylko sugestia i nie należy się nim kierować. Zawsze znajdziesz dobrą trasę do nauczania w ośrodku 100km. Kursant ma robić i jeździć tak jak mu każesz bo sam nie wie a często przestronniejszy nawet stromszy stok jest dla niego bardziej strawny jeżeli dokładnie pokażesz co ma robić i jak, oraz przekonasz go, że może, oraz jeżeli pokłada w Tobie absolutne zaufanie, że go ochronisz - to bardzo ważne aby to pokazać i zdjąć z początkujących przynajmniej część tego ciężaru. Ja dwa razy namawiałem Rybelka i w ogóle naszą ekipę na ten rejon, raz nawet już miałem wynajęty hotel autokar tylko dla naszej grupy. Wynegocjowane ekstra ceny i głąby nie chciały - głównie dziewczyny - bo stwierdziły, że jest za mało tras - głupota po prostu. W lesie - choć niżej i trochę mniej opadów - to jednak śnieg dłużej trzyma, nie jest wywiewany ani tak narażony na słońce więc się te elementy znoszą a jak jest śnieżenie to niższe leśne mają nawet przewagę bo robione są magazyny ze śniegiem w lesie i zasilanie stoku jest na bieżąco. Jestem pewien,. że wrócisz bardzo zadowolony - i o to chodzi! Pozdro5 punktów
-
Dzień 3 - kotłują armatami i śnieg przybywa. Wszystkie czerwone trasy są naprawdę porządne i jest po czym jechać. Pogoda nadal fajowa. Dużo klubów, ale stoki tu mają takie petardy, że nawet jak ustawią 3 slalomy na połowie trasy (trenują juniorzy, kadeci i młodzicy), to pozostała część trasy wystarcza spokojnie na jazdę pełnym łukiem dla nart FIS r30. Trasa z ostatniego zdjęcia jest potwierdzeniem na teze Mitka. Niby czerwona ale tak rewelacyjnie ukształtowana, że początkujący się ucieszy, a zaawansowany z radością pojeździ, naprawdę rewelacyjna, szkoda, że położona tak daleko od mojej kwatery.4 punkty
-
Cześć No i coraz lepiej masz widzę - i o to chodzi. To nie teza - to pewnik. 😉 Jak piszę coś o nartach to nie stawiam tez do udowodnienia - przekazuję wiedzę. Pozdro3 punkty
-
Pierwsza i ostatnia darmowa lekcja - jeśli nie rozumiesz nadal, wróć do geometrii w podstawówce. Nawet nie będę objaśniał rysunku. Kto ma mózg domyśli się. No chyba że zakładasz obliczenie błędu na podstawie pierwszego i ostatniego punktu z 1000 (tylko!) - wyliczysz tylko średnią prędkość z błędem a droga będzie pochodną czasu i prędkości średniej z błędem. W żadnym wypadku nie wyznaczysz precyzyjnie prędkości chwilowej. Poza tym, musiałbyś zakładać że Ziemia jest płaska i poruszasz się w linii prostej 🙂 W przeciwnym wypadku pomijanie pomiarów pośrednich jest strzelaniem sobie w kolano.3 punkty
-
Obawiam się, że trudno nam będzie dojść do porozumienia w sprawie obliczeń błędu w podanym przez Ciebie przypadku. Ja twierdzę, że przy 10, 100 i 1000 kolejnym punkcie pomiaru maksymalny przyjęty teoretyczny błąd wynosi 5m dla końcowego punktu. Ty sugerujesz że adekwatnie dla końcowego punktu 1000 sekundy może to być maksymalny przyjęty teoretyczny błąd 1000m. Podobnie sugerowałeś czytającym że GPS nie liczy pozycji w pionie co jest fałszem i nie chcesz w kolejnym poście tego potwierdzić. Podobnie jak sugerowałeś, że GPS liczy prędkość co też nie jest prawdą i wyklarował to @Maciej S Dziękuję za poświęcony czas bo widać, że zależy ci na udowodnieniu swojej prawdy. W tym przypadku prawda nie leży po środku. Ty albo ja mamy rację. Proponuję zapomnieć o tym na parę dni i podejść do obliczeń jak zresetujesz głowę i będziesz wypoczęty do odnalezienia prawdy. Pozdrawiam i na 100% wiem że inaczej byśmy ze sobą rozmawiali weryfikujac swoją frajdę razem na stoku. Dzięki @Wujot za Twoje merytoryczne uwagi. Jazda w pagórkowatym lesie to jednak bardziej skomplikowany teren dla sygnału GPS niż trasa 8 na której sprawdzałem max prędkości na Hintertuxie. Widzę różnicę na poniższych dwóch fotach. Też bym podchodził z dużą ostrożnością do pomiarów prędkości chwilowych na pierwszym zdjęciu a widząc zapis sieczki jaką pokazałeś w lasku to kompletnie olałbym jakiekolwiek pomiary włącznie z długością trackingu. Ty to robisz i słusznie! Możesz swoją drogą podesłać mi gpx z tamtego lasku plis? Żółć Grand Szamana Pana Miczysława skomentuję tak: piszę zgłoszenie do projektantów GPS z prośbą o wprowadzenie jeszcze jednego błędu GPS - Błąd Mitka - "Żaden skiforumowicz nie może ślizgać się na nartach szybciej niż personalny rekord Mitka 87,33km/h". Wybaczcie nie będę wciągał się w dyskusje z inkwizycją, zacofaniem i wiarą w swoją nieomylność. Także aktualnie dowiedzieliśmy się z tego wątku o dwóch nieznanych do tej pory błędach GPS: teleportacji & Mitka 😉 Jest ich coraz więcej ale nie zmienia to fakty że początek XXI wieku to rewolucja GPS z której warto korzystać znając jej ograniczenia. Pozdrawiam3 punkty
-
Pierwszym kryterium była ilość niebieskich (z 9 osób, 3 Panie są początkujące lub mocno zachowawcze) choć tu mała zmyłka, gdyż sporo niebieskich jest tylko łącznikami. Dobra cena. Mocno zalesione (choć ryzyko warunków większe z uwagi na wysokość).3 punkty
-
Tak, dostaniesz. I będzie to miało taką membranę jak w opisie, a nie tylko w opisie.2 punkty
-
Adamie, jakoś nikt nie skomentował Twojego merytorycznego wpisu. Szkoda. Zamiast tego idą gorące dyskusje typu "para w gwizdek". Dopisałem w italicu kilka swoich uwag jako komentarze do Twoich uwag.2 punkty
-
2 punkty
-
Cześć Co Ci daje takie urządzenie? Jako grupa docelowa jednoznacznie stwierdzam, że nie jestem zainteresowany. Pozdro2 punkty
-
Ale to chyba nie ten odcień... Ale poważnie, ja często wychodzę na narty o 7.00 na pierwszego busa a wracam po kolacji. Czasami są to jedyne spodnie jakie zakładam na wyjeździe oprócz krótkich. Siada się gdzie bądź, jeździ orczykami - jakbym miał żółte spodnie to po dwóch dniach wyglądałbym jak kloszard - podziwiam. A tu jeszcze niektórzy mają dwa komplety... ja p.....e. Pozdrowienia2 punkty
-
1. Sylwetka odchylona - tu chyba błędu tłumaczyć nie trzeba - od siebie dodam w takiej sytuacji następuje całkowita blokada rozwoju narciarza - to jest koniec - do tego dochodzi fakt iż najczęściej narciarze w tej sytuacji uciekają się do podstępu w postaci zakupu nart slalomowych kompletnie nie zdając sobie sprawę iż pogłębiają problem. 2. Cofnięcie narty dolnej - wada rzadko spotykana ale gdy się pojawi następuje całkowita blokada schematu ruchowego od stawu skokowego do obręczy barkowej 3. "banan" wielokrotnie opisywany - często pojawiający się u narciarzy jeżdżących na wąskiej narcie, w odchyleniu z sztywnym stawem kolanowym - chcę się położyć ale nie umiem - wrzucę biodro - nadrobię barkami aby się nie przewrócić. 4. Przeprost - i tu uwaga - demonstrator pracuje w kontrastowym nwn - jako jazda nie jako ćwiczenie tak - zwłaszcza dla osób u których nw/nwn jest wiedzą tajemną 4A przeciągnięta w ześlizgu faza sterowania - ćwiczenie tak jazda nie 5. Skręt rotacyjny na granicy skrętu rotacyjno zamachowego - absolutnie nie - chyba że w sytuacji awaryjnej np "skret stop" 6. "skok do wody"/ "nurkowanie" zazwyczaj połączone z "nietoperzem" czyli nadmiernym rozstawem bocznym ramion zwłaszcza w kontekście zewnętrznego ramienia. Narciarz po odciążeniu inicjuje skręt rotacją głowy i ramion - i tu mała uwaga - znam wielu doświadczonych/dobrych narciarzy którzy "nurkują" głową i nie ma to wpływu na ich jazdę ale ogólnie jest to błąd 7. Kontrastowa kontr rotacja - błąd ale......w śmigu nie, na "ścianach" nie - kontr rotacja jak już wiele razy pisałem jest pomijana współczesnych poradnikach albowiem uważana jest za układ naturalny - wymagający kontroli ale naturalny 8. Rotacja - patrz pkt 5 9. Stara technika opierająca się na oporowym wbiciu kija który ma stanowić jednocześnie oś obrotu - kiedyś uznawana za standard teraz jest to błąd - albowiem prowadzi do pkt 3 10. nie dopatruję się żadnego błędu poza tym iż narciarz nie dopasował techniki do panujących warunków w kontekście stanu "nawierzchni" i kata nachylenia - zwiększenie częstotliwości/dynamiki skrętu da wynik bardzo poprawnego śmigu oporowego PS dzisiaj Wielka Racza i tak szczerze - trójka nygusów 5h szkolenia i wszystko przerabiane było???? Serdecznie pozdrawiam i liczę na owocną dyskusję......wydaje mi się że warto w tym przypadku g....na atomy rozbijać2 punkty
-
Jak dotąd jeździłem na nartach bez kasku. Ostatni Mohikanin. Na rowerze jeżdżę w kasku wyłącznie w górach na trudniejszych wypadach. Dwa razy kupowałem kask narciarski, ale za każym kończył jako kask syna. Nigdy, z jednym małym niegroźnym wyjątkiem, nie odniosłem żadnego urazu głowy. Oczywiście nie licząc urazów w młodości nie majacych nic wspólnego z nartami czy rowerem. Ale dziś w trakcie wizyty w Decathlonie, gdzie wybrałem się by kupić tanie buty na codzienne chodzenie, cos mnie tknęło. Na starość zrobiłem się nieco przesądny i takie tknięcie uznałem za "palec boży". I jutro, tuż przed wyjazdem w Alpy, kupuję kask. I postaram się w nim jeździć. 😉 Ciekaw jestem czy wsród forumowiczy jest jeszcze ktoś bezkaskowy?1 punkt
-
Jak tylko będę, z przyjemnością ! 🙂 W tej chwili rozkminiam gdzie jechać. Priorytet Zwadroń.1 punkt
-
1 punkt
-
Żeby skomentować to trza umić 😉 za to niektórzy, w zaciszu domowym, bo w terenie brak warunu, oglądają, czytają, analizują... Wyciągają wnioski, i liczą, że teorię uda się w praktykę przekuć. Ze swej strony dziękuję za wszystkie merytoryczne analizy, dla takich amatorów jak ja to bardzo cenne lekcje. ☺️1 punkt
-
Maćku ale jak rozumiem potwierdzasz, że metodologia jaką podałem, pozwala wyliczyć najmniejszą możliwą prędkość z jaką jechał narciarz. Co do zasady to nie ma możliwości określenia przebytej drogi znając tylko punkty. Podobnie jak przez ileś tam podanych punktów można przeprowadzić dowolną ilość różnych funkcji. BraCuru mógłby między dwoma punktami pomiaru włączyć dopalacz i w ciągu tej sekundy okrążyć z prędkością światła 7,5 raza Ziemię i GPS by tego fenomenu nie wyłapał. Oczywiście jak wprowadzimy dynamiczne (tzn z dynamiki) czynniki to takie fenomeny nie będą miały miejsca. Ale tak czy tak nie można nijak określić rzeczywistej drogi z grupy punktów. I to nie ma nic wspólnego z rachunkiem błędów. Dlatego droga minimalna (czyli prędkość minimalna) jest całkiem sensowna. A unikamy łamigłówki z błędami pomiarowymi.1 punkt
-
Cześć Ale ty nie modyfikujesz sprzętu - tylko siebie, zdrowego faceta w sile wieku. A to już doping. pozdrawiam1 punkt
-
Zakopane to dla ceprów, by wytrzepać ich z kasy, a nie dla narciarzy.... 😉 Od 24/01 będę w rejonie Krynicy. Może spotkanie?1 punkt
-
No tak, ale wiesz, knuje też inne opcje. Bo skoro miało by się z Adamem nie pojeździć, to nic mnie pod Żywiec nie ciągnie, no i może do Zakopca jak co roku na tydzień .. jeśli miałby być pewniejszy warun, śnieg w ogóle....1 punkt
-
Cześć Ja to wszystko rozumiem ale... wybacz... w przeciwieństwie do Ciebie mam to przetestowane. Może nie w tak rozbudowanej formie ale przetestowałem na sobie jazdę w stabilizatorach osiowych jako zabezpieczenie po kontuzjach. Jesteś szczęściarzem, jeżeli w tym wieku i przy tej intensywności jazdy masz kolana w porządku. Świadczy to przede wszystkim o tym, że jeździsz bardzo dobrze technicznie z idealnym timingiem w sensie amortyzacji i użycia mięśni - zresztą znam Cię nie od dzisiaj i nie jest to tajemnicą - Gratulacje i oby tak jeszcze wiele lat. Ja mam kolana zgruzowane przez pasje lat 80 i 90 czyli balet i freestyle. W prawym kolanie nie ma jednego krzyżowego w ogóle a reszta pozrastana. Chrząstka w obu kolanach w stanie słabym do czwartego stopnia włącznie. W jednym kolanie ratowałem przeszczepami wewnętrznymi i daje radę ale wpłynęło to na siłę nogi niestety. I teraz: Bezpośrednio po kontuzji miałem totalną niestabilność i jeździłem w stabilizatorze szynowym. nie za bardzo mogłem biegać o grze w piłkę na przykład nie mówiąc bo wszelkie ruchy skrętne kończyły się wypadaniem kolana. Trwało to około 3-4 lat podczas, których byłem cały czas aktywny fizycznie i pracowałem nad mięśniami okalającymi kolano. Po tym okresie "rekonwalescencji" okazało się, że stabilizator w ogóle nie jest mi potrzebny. Gdyby nie konieczność wymiany biodra cztery lata temu i związane z tym obniżenie ryzyka w czasie jazdy (bo każda utrata kontroli może skończyć się upadkiem po którym zostanie mi już tylko wózek jak wyłamię protezę) myślę, że cały czas byłbym na wznoszącej w sensie możliwości. Oczywiście po wysiłku kolana - zwłaszcza prawe - boli i puchnie ale trochę ruchu bez obciążenia - tu ideałem jest rower - szybko pozwala osiągnąć dobry stan. Takie sprzęty mogą się przydać albo osobom o bardzo małej sile i możliwościach (ale tu to w ogóle zastanawiałbym się czy jeździć) albo przy zaleceniach medycznych. Postrzegam to jak dopędzanie w rowerze - skoro mogę swobodnie bez (oczywiście wymaga to więcej wysiłku ale to przecież jest sama radość - czyli oszukiwanie samego siebie. Wiesz to działa tak: jestem najstarszy z kilkudziesięcioosobowej grupy przyjaciół i jako jedyny nie używam okularów nigdy. Dzięki temu ćwiczę wzrok i - choć oczywiście nie jest on już doskonały - egzystuję zupełnie normalnie bez lupy, powiększeń w telefonie czy innych wspomagań. Pozdrowienia serdeczne1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć To że jechałeś szybko, to ja Ci wierzę, to że jechałeś powiedzmy szybciej niż koledzy używając tych samych urządzeń pomiarowych przeprowadzając kilkakrotnie takie próby, też. Natomiast chyba błędnie założyłeś, że wskazania tych urządzeń są poprawne. Wzór na prędkość jest prosty. I o ile zmienne są dokładne (czas i droga), to wyliczenia też. Nawet liczniki rowerowe, mimo iż są proste, obarczone są sporym błędem, choć kształt terenu nie wpływa na ich pomiar, ale dokładność pomiaru czasu oraz podanie dokładniej wartości drogi przebytej przez koło już rodzi błąd pomiarowy. Tutaj drogę musisz policzyć w 3D i to chyba jest największym problemem, a im wyższa wartość wskazania tym większy błąd liczbowy (bo pewnie procentowo podobny). Jeśli byś napisał, że wskazania z takich i takich urządzeń podały taką, a taką wartość i jednocześnie podkreślił, że są to tylko wskazania tych urządzeń, to myślę, że nie było by burzy. Na zawodach szybkościowych - mówię tutaj o DH, jeździe na czas, wszelkie podawane wartości mają raczej charakter informacyjny, a czy są zgodne z prawdą, tego nie wiem. Ta prędkość, czy też np. długość skoku, mają na celu tylko zobrazowanie przede wszystkim widzom z czym się ci zawodnicy musza mierzyć. Że jest to bardzo trudne. Ktoś, kto jechał samochodem 160 km/h to wie, że to bardzo szybko. Ważny jest czas przejazdu, który to dość dokładnie można zmierzyć - bo tylko ten parametr jest ważny. pozdrawiam, gratuluję odwagi, życzę roztropności oraz zdrowia.1 punkt
-
Cześć Pomysł sam w sobie chyba nie jest zły, ale... producent opisuje to jako ułatwienie, co jest idiotyzmem, bo w każdym uprawianym sporcie musi się człowiek zmęczyć. Jeśli by wskazał kto z przyczyn zdrowotnych dzięki temu może narciarstwo uprawiać (ale chyba za mała grupa docelowa), byłoby ok. A tak wyszło, że wynalazek nikomu niepotrzebny. Jak bolą plecy, to trzeba je wzmocnić, uda to trzeba popracować nad techniką. pozdrawiam1 punkt
-
Wtedy brzuch rośnie tylko jeszcze bardziej, nogi jeszcze słabsze... Pomijam kwestię tego, że to nie chroni przed skręceniem kolana, zaburza naturalną dynamikę pracy mięśni itp.1 punkt
-
Jeśli ktoś szuka tras dla początkujących to znajdzie takie w Folgarii i w Lavaronne też... w dowolnych ilościach. Szerokie łagodne lotniska, również 20-30metrowe przecinki w lesie poprowadzone lagodnymi serpentynami. W dodatku ta szokujaca wrecz ilość taśm..... chociaż tych ciemniejszych tras też nie brakuje.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Żaden GPS nie mierzy prękości. Ani średniej ani chwilowej. Żaden nie może być do tego rekomendowany.1 punkt
-
Cześć Nie chcę, żebyś się przejmował pierdołami. Śniegu czasami po prostu nie ma i nic się na to nie poradzi a jak nic nie można poradzić to czym się przejmować...? Pozdro1 punkt
-
Ma pewnie jeden, więc ja z córką na zmienne na grass ski a Adaś na rolkach ... Będzie musiał mocne NW robić 🤣1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Wypowiem się, bo chyba jako jedyny jeździłem na tych nartach (18Ti-to ta sama narta tylko brzydsza), a nie czytałem bzdur marketingowych. Podkreślam - to bardzo dobre narty - stworzone do nauki. Bzdurą jest rocker z tyłu i z przodu. Głównie chodzi o naklejone wzmocnienie z Carbonu na zewnątrz narty,( bo drewno i blacha jest po całości) - w kształcie choinki - widać na zewnątrz - stąd też są kierunkowe - są "sztywniejsze" od strony laminatu, taki był zamiar producenta, dając rdzeń nieco bardziej elastyczny (bez buka), ale można jeździć na odwrót, nie ma wpływu w normalnych warunkach śniegowych. Błędem kolegi jest wybór za krótkich nart, 160 to chyba dla karła, ten rodzaj narty (a parametry fizyczne mam podobne do kolegi - 2 cm wyższy i 3 kg lżejszy), ja jeździłem na 178 - czyli w maksymalnej długości. To nie są narty slalomowe, choć mają stosunkowo mały promień! Narty łatwe i przyjemne, bardzo skrętne i elastyczne. Szerokość 73 pod butem nie przeszkadzała mi wcale i była akceptowalna - bo nie jestem zwolennikiem szerokich nart, a w już w zrytym stoku nadal sprawowały się wyśmienicie. Narta bardzo dobrze trzyma i nic tam nie kłapie nawet przy szybszej jeździe, a można na nich dość szybko pojechać jak na amatora możliwości, może na super betonie zaczną wychodzić jakieś mankamenty, ale tego nie miałem okazji sprawdzić, rano było twardo i szybko, ale nie betonowo. Najlepszym przykładem błędnych wyborów i szukanie nart "łatwych" jest moja szanowna Małżonka, której walkę obserwuję już ponad 30 lat. Przełom nastąpił 2 sezony temu, chcąc nie chcąc musiała zapiąć sklepowego GS-a dla ludu, 178 cm promień chyba z 18 m. Ciężkie i nie skrętne dla niej wcale, długie i nieporęczne. Ale po godzinie jeżdżenia okazało się że są dobre, potem bardzo dobre, a w końcu zostały przejęte bez możliwości zwrotu - przez zasiedzenie. Finał. Bardzo duży progres jeśli chodzi o jazdę, pewność, złe warunki już nie przeszkadzają, skręt pełny bardzo pewny, na bardziej płaskich odcinkach pojawia się jazda na krawędzi. Teraz w Krynicy nie chciała schodzić ze stoków, na Arenie już o 12.00 było tak miękko, że nam z synem już nie chciało się jeździć, a Żona nie odpuszczała. Już przełamuje strach przed prędkością oraz stromymi stokami. Na Tylicz Ski na starym krześle (a było twardo, wręcz betonowo i szybko) wybrała oczywiście pozornie najłatwiejszą trasę ze ścianką na końcu. Oczywiście przejechała lasek i przerażenie w oczach, objazd był, ale jej nie powiedziałem, tylko ją przekonałem że da radę. Zjechała bez najmniejszego problemu. Potem jeszcze 4 x z rzędu musieliśmy z nie tam jechać. Bardzo się spodobało. Strach ustąpił, a i jazda znacznie się poprawiła. Nigdy nie miała parcia na bardzo dobrą jazdę, spędza na nartach w ciągu roku góra 15 dni, ale od teraz będzie więcej - bo zaczęła z tej jazdy czerpać przyjemność. Tu moim zdaniem bardzo dużo pomogły właśnie narty, umiejętność panowania nad nimi znacznie poprawiły technikę jazdy, tutaj dupą nic się nie da obrócić, szczególnie że Żona jeździ dość wolno i tu trzeba dość dobrze opanować odciążanie aby na nich skręcać. Na chwilę założyła moje Kastle SL, początkowo był banan, jednak po paru zjazdach doszła do wniosku, że dla niej jednak "GS" lepszy. pozdrawiam1 punkt
-
To masz ten "najlepszy" uchwyt, mnie się udało go jednak urwać. W terenie to są konkretne przyspieszenia i jak coś nie jest aluminiowe to trwałość może mieć ograniczoną. Najlepsze ogniwa 21700 mają pod 5000 mAh to jest sporo więcej jak 3400 mAH w 18650. Ale inaczej to już wygląda na cenę, bo wiarygodne, większe, ogniwo kosztuje 50 zł a mniejsze 20 zł. Zakładając, że ma się zapasowe (ja mam kilka) to z powiększenia aku zysk jest umiarkowany. Inną kwestią jest też jaką chcemy mieć siłę światła. 1000 lm to jest już bardzo dużo, choć w intensywnym ruchu drogowym to być może warto tyle mieć na stałe. W każdym razie wtedy ważniejszy jest bardzo mocny tył (nie wiem co używasz ale ProX Zeta S w tym zakresie wymiata - cena/jakość). Natomiast ile światła w terenie to jest już kwestia bardzo indywidualna - ja wolę jak się da postawić na akomodację i rzadko kiedy mam więcej jak 500 lm, normą jest 250. Ponieważ widać, że nie masz kolimatora eliptycznego (łączę się w bólu - jak raz kupisz to nie będziesz mógł uwierzyć, ze da się jeździć bez tego) to zamów sobie (na Allegro) dedykowany "obcinacz" strumienia. Ludzie sobie to mocno chwalą, a ponieważ robione jest to jednostkowo to pewnie i do tej latarki bez problemu zamówisz.1 punkt
-
No generalnie chodzi o nie spowodowanie pośrednio upadku innego narciarza. Tylko że każdy ma inną strefę bezpieczeństwa i nie da się za każdym razem zagwarantować "nie przestraszenia". Często właśnie zdecydowane przejechanie obok kogoś innego mniej mu zrobi kłopotu niż wolniejsze. Podobnie objeżdżanie narciarzy za nimi zamiast przed nimi. Jeśli za - może być blisko (tory nie są zbieżne), jeśli przed, z odpowiednim zapasem. Poza tym analizujesz ludzi i wiesz, czy ktoś Cię widzi czy nie - jeśli Cię widzi, możesz jechać szybko byle zdecydowanie ciałem pokazać kierunek swojego toru jazdy i nie zmieniać go niespodziewanie. Czyli nie zawsze "nie straszyć" znaczy jechać wolno. Należy jeździć przewidywalnie dla tych, którzy Cię widzą gdy jedziesz nad nimi - a w odpowiedniej do sytuacji odległości gdy Cię nie widzą. Tak ja to widzę w skrócie.1 punkt
-
Co fo filmiku..... gościu jedzie pewnie i raczej obliczalnie. Groźne jest jednak to że pokazywanie takiego filmiku może skłonić do podobnej jazdy tych, którym się tylko wydaje, że potrafią tak jechać....1 punkt
-
Szukałem w swoich filmach, czy zdarzyło mi się kiedyś mieć taką neutralną pozycję w skręcie w czasie zmiany krawędzi ? Coś takiego narty w powietrzu, na płasko, dzioby zrównane, tylna część ciała w pozycji na krześle. Robię filmy(żona mi robi) w celu udowodnienia sobie, że się ciągle poprawiam. Niestety w rzeczywistości jest raczej odwrotnie. Nie odpuszczam. Zawsze jest coś do poprawy Okres, gdy Plus rozpoczął emeryturę. Materiał historyczny. https://youtu.be/nHA4_Y0dGB41 punkt
-
To jest mój ulubiony podkrakowski ośrodek, ale niestety pogoda ich nie rozpieszcza, tej zimy ledwo zaczęli kręcić, a już przyszła odwilż i musieli zamknąć ośrodek 😞 Niestety, taka sytuacja powtarza się co roku już od kilku lat i odnoszę wrażenie, że oni cały czas balansują na krawędzi bankructwa, a w takiej sytuacji raczej trudno liczyć na jakiekolwiek inwestycje 😞 Jeśli ktoś jeszcze tego adresu nie zna, to tutaj jest link do kamerek zainstalowanych na tym stoku: https://zima.sportarenamyslenice.pl/st/kamery1 punkt
-
@Plus80i to jest właśnie mega trudna sprawa....dziękuję za zamieszczenie tego materiału albowiem genialnie obrazuje fakt że absolutnie nie można w sposób bezpośredni przekładać jazdy sportowej na jazdę amatorską....jeszcze raz napiszę "jazda sportowa to same błędy a wygrywa ten kto tych błędów zrobi najmniej" - stan który osiągnęła ta dziewczyna jest do osiągnięcia przez Nas po setkach lub nawet tysiącach godzin spędzonych na stoku i to w jeździe zadaniowej lub wymuszonej....czyli nie jest do osiągnięcia????. W ogólnym rozrachunku oczywiście masz rację to nie są skręty cięte - to technika mieszana z olbrzymią ilością błędów które bezpośrednio wpływają na czas - lepszy czas??? Tak jak Ty pokusiłeś się o analizę tak i ja pokuszę się o własną z tym że na Nasze potrzeby. 1. W w antycypacji (polecam) z kompensacji i to ewidentnie z dolnej narty (nie polecam)....świetny układ głowy i obręczy barkowej - piękny agresywny układ 2. I tu już dla amatora jest gorzej - niepotrzebnie, dla sportowca lepiej bo szybciej....Kontynuacja "błędu" z odciążenia - wejście w fazę sterowania na dolnej narcie - szybkie wejście w skróconej linii na wewnętrznej narcie w tyczkę - generalnie to już poważna gleba u amatora na twardym lub gigantyczne wciskające przeciążenie na wewnętrznej i "wybutowanie". Kapitalnie ustawiony kontr rotacyjnie korpus z wyraźnie zaznaczoną ręką prowadzącą skręt - tu można się pokusić o wniosek iż czując błąd zawodniczka stara się go kompensować "górą" ale zaczyna się bardzo niebezpiecznie rysować "nakrycie" nart korpusem.... 3. To taka fotka jak Alfa Romeo - "tyle samo radości co zawodów". Niby pięknie ale......ale jest tak że suma błędów dała o sobie znać....dziewczynę "wbiło" w trasę - kresek rysować Ci nie będę ale nastąpiła całkowita blokada w linii - lewa stopa - prawy bark... ręce nisko, korpus + barki kompletnie nakryły narty....nadmierny przeprost nogi zewnętrznej 4. Zaczynamy nadrabiać ....W na zewnętrznej - delikatna kontr rotacja zarysowana układem ramion - bajka..... 5. Niepotrzebne nakrycie korpusem nart - to taka końcowa faza korygowania błędu 6. Zaczyna być dobrze W w kompensacji z wypuszczeniem nart.....kolejny skręt prawdopodobnie będzie "miodzio" Takie małe podsumowanie - to jest oczywiście jazda na niesamowitym i niemalże nieosiągalnym poziomie - wyłuszczone błędy są podyktowane tylko i wyłącznie w celu osiągnięcia "czasu".1 punkt
-
1 punkt
-
Tak na szybko i bardzo roboczo - zanim zaczniemy dyskusję należy poważnie zastanowić się nad zdefiniowaniem pojęć technik. Ja w swojej metodyce nauczania a także w filozofii nartowania co do zasady rozróżniam trzy: 1. Technika cięta - technika wykorzystująca tylko i wyłącznie parametry techniczne narty taliowanej a impulsem skrętnym jest zmiana zakrawędziowania narty - narciarz za sobą pozostawia ślad cięty 2. Technika klasyczna - technika w której parametry techniczne narty nie mają większego znaczenia ale trzeba zauważyć iż kiedy narta jest dłuższa i mniej taliowana jest znacznie łatwiej się poruszać. Impulsem skrętnym jest rotacja stóp a ślad za narciarzem jest "ześlizgowy" 3. Technika mieszana - technika w której znaczenie ma "taliowanie narty" - jej parametry techniczne impulsem skrętnym może być tylko zmiana zakrawędziowania lub rotacja stóp a także połączenie obu tych impulsów, faza sterowania może być regulowana zarówno stopniem zakrawędziowania jak i rotacją lub jednocześnie, ślad jaki za sobą pozostawia narciarz może być zarówno cięty jak i ześlizgowy. W myśl powyższych definicji (własnych) narciarz na filmie porusza się w technice mieszanej - i jest to współczesny karwing????1 punkt
-
Na Chełmie jest po prostu trudna trasa a nie mało reklamy. Tą stację jak całe stoki widać jak się jedzie zakopianką więc czego jeszcze trzeba? Co by nie pisać by dostać się na parking to trochę pod górę w lesie jest i wąsko na początku a to też ma znaczenie dla niektórych. Nie znam szczerze kogokolwiek ze znajomych krakusów, którzy nie wiedzą, że jest stok a reszta się nie liczy tak jak nie liczy się reszta dla Kasiny. I większą cześć i tak króciutkiego sezonu mają otwarte 1/3 powierzchni stoków.1 punkt
-
Sprzątam archiwum. Niech zdjęcia przechowuje serwer. Może kolejny się nie spali. Pisałem w poście poprzednim o jeździe na Kasprowym i okolicach. Ale można się ograniczyć tylko do wyznaczonej trasy na Goryczkowej i mieć pecha. Ta lawina spadła o po południu, 14 kwietnia, z pod trawersu do Świńskiego Kotła, na Pośrednim Goryczkowym. Trawersem tym czasami jeżdziłem. Może w tym samym dniu, tylko wcześniej . Tego nie pamiętam. Zejście widziałem z krzesła na Goryczkowej. Dotarł do mnie odgłos, jakby głuchego stęknięcia. Odruchowo odwróciłem głowę w prawo, w kierunku z którego doleciał dźwięk. Zobaczyłem marszczące się zbocze, a potem posuwanie się lawiny wzdłuż "szyjki". Była bardzo wolna. Kilka osób w pobliżu "szyjki" wystraszyła. Ale nikt nie zginął. Czy nie było jakichś psychicznych urazów, tego nie wiem? Gopr ma ją w swoich annałach. Śnieg bardzo szybko stwardł. I był bardzo ciężki. Czoło oceniłem na ok. 5, 6 m wysokości. Miało się raczej minimalne szanse przeżycia, będąc głębiej w lawinie.1 punkt
-
Ostatni post w tym temacie. Po nim serwer pod Paryżem szlag trafił w pożarze. Reaktywuje teraz temat. Żona mi doniosła ze swego "fona", że jakaś babka się poślizgnęła i pojechała na ubranu w stronę Goryczkowej. Ponieważ jestem na forum jednym z czołowych ekspertów, jeśli chodzi o Kasprowy. Nie żebym był tam kiedyś gwiazdą w zjazdach. Ale wśród amtorów nie miałem się czego wstydzić. Raczej przeciwnie. Kasprowy znam od różnych stron, z wyjątkiem Doliny Cichej. W tą stronę jakoś niegdy nie spadłem. Jesli chodzi o zjazd to bym tam nawet zjechał. Chociaz droga do cywilizacja była długa. Ale była obawa, że skończyło by się to nieco dłuższym pobytem w odosobnieniu, w zdrowych warunkach. Zjechałe za to do Doliny Kasprowej. Też nielegalnie. Ale tu akurat nikogo nie było z pograniczników i szybciutko byłem w Kuźnicach. Stoki od Gąsienicowej i Goryczkowej znam doskonale. Jeździło się tu wszędzie, jak był w tych miejscach śnieg, czy nawet bardziej przypominający lód. Mojej damie zdarzyło jej się wyjechać kilka razy krzesłem na Goryczkowej w mojej obecności. Więc zaczęliśmy dyskusję przy stole kuchennym, jak to mogło być z tą kobietą. Musiała być na samym szczycie, obok dzwonu. I się poślizgnęła w niewłaściwą stronę. Gdyby we właściwą, to ten tłum narciarsko-turystyczny, wychodzący z holu kolejki by ją złapał. Na stronę Goryczkowej jest u góry dość stromy stok. Potem po kilkudziesięciu metrach jest duże "wcięcie" w zboczu w stronę grani, dla elity narciarskiej jeżdżącej po Kasprowym. Dalej za wcięciem jest łagodniejący stopniowo stok. Zwykle usiany dość gęsto kamieniami. Znam te miejsca, ponieważ dawniej robiłem sobie skróty, kierując się odrazu ze zjazdem w stronę podpory wyciągu. Były nielegalne. Ale przestrzegać legalności, gdy wszędzie tylko kamienie, a śniegu aż na lekarstwo? Kierując się w stronę podpór można zjechać do dolnej stacji wyciągu, albo też na Myślenickie Turnie. Z tym zjazdem na Myślenickie Turnie to jest ciekawa historia. W Zakopanem miała być Olimpiada Zimowa. Największy problem był ze zjazdem, z Kasprowego. Musi mieć te minimum osiemset i więcej różnicy poziomów. I trasa nie może być taka długa jak do Kuźnic, tylko dwa razy krótsza. Więc zjazd przez Myślenickie Turnie. Ałuś sprowadził nawet jakiegoś eksperta od wytyczania tras zjazdowych. Nawet go przygotowywali już przed wojną, wycinając odpowiednią przecinkę w lesie poniżej tych turni. Nazywał się FIS...Tu nigdy nie zjeżdżałem, ponieważ rosły gęsto krzaki. Po tym krótkim wstępie o ślizganiu się tej Pani. Cieszę się, że to tak się skończyło i nie uderzyła głową o jakiś kamień, publikuję stosowne zdjęcie, pokazujące jej drogę. Wcięcia od stacji na Goryczkowej jeszcze nie ma. Należało się samemu wciąć w śnieg.1 punkt
