Moja żona ma w pracy ludzi którzy na inne urlopy nie jeżdżą jak tylko takie w hotelu z leżakiem i parasolką i najlepiej z kelnerem który drinki donosi do leżaka, żeby nie trzeba było chodzić. Wybierają też specjalnie hotele gdzie dla dorosłych organizowane są zajęcia typu piłka czy ćwiczenia wspólne.
W tamtym środowisku moja żona jest egzotem, który jedzie pod namiot, z przyczepą, albo gdzieś do apartamentu w niej uczęszczane miejsca.
Mogę zrozumieć osoby, które jadą do kurortów i im to odpowiada, lubią spędzać czas z nowo poznanymi osobami, chociaż sam nie lubię tłoku zarówno latem jak i zimą i staram się jeździć w takie miejsca lub w takim czasie, kiedy ilość osób jest mniejsza niż w w szczycie sezonu.
pozdro