Skocz do zawartości

Prokuratura postawiła zarzut.


Kuba99

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć

Powinien być sądzony jak za umyślne spowodowanie śmierci. Piszę i mówię o tym od lat. Narciarstwo to nie jest gra w kometkę przez bramę. Nie możesz nie myśleć, nie możesz popełniać błędów bo kogoś zabijesz - to przykład.

Dzięki Kuba za przypomnienie!

Pozdrowienia serdeczne

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie rację.  Brak odpowiedzialności i rozsądku. W Białce podczas zajęć wielokrotnie widziałem tak jeżdżących. Mojego instruktora trzykrotnie młodzi narciarze chcieli staranować, na farcie uniknął wypadków. On stał np. z nami przy boku trasy, a jakaś tępa, młoda dzida na kreskę przejechała mu po końcach nart.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Ale dlaczego masz stracha? Wszystko można pokonać albo obejść techniką i taktyką.

Pozdrowienia

Cześć

wiem Mitek, obserwacja...w małym ośrodku, gdzie wyciąg biegnie wzdłuż stoku - to tak czynię. Gorzej, jak wyciąg leci duktem w lesie między stokami, a dwie godzinki od rana to dla mnie za mało 😉 nie mam jeszcze umiejętności na trudne trasy...

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 23.11.2021 o 09:06, Mitek napisał:

Cześć

Powinien być sądzony jak za umyślne spowodowanie śmierci. Piszę i mówię o tym od lat. Narciarstwo to nie jest gra w kometkę przez bramę. Nie możesz nie myśleć, nie możesz popełniać błędów bo kogoś zabijesz - to przykład.

Dzięki Kuba za przypomnienie!

Pozdrowienia serdeczne

 

Może jesteś niezłym narciarzem, ale o prawie nie masz pojęcia, więc sobie odpuść "prawnicze" komentarze. Na nartach błędy popełniają WSZYSCY! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, mig napisał:

Ale to nie byl błąd. 

Ale nie ma możliwości zastosowania innej kwalifikacji, zakładając że nie wjechał w kogoś celowo. Brawura i głupota nie zmieniają kwalifikacji czynu na umyślne spowodowanie śmierci. Oczywiście oskarżyciel może próbować wywodzić dolus eventualis, ale nie sądzę, żeby sąd takową kwalifikację przyjął.

Edytowane przez tomkly
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.11.2021 o 10:29, .Beata. napisał:

Cześć

wiem Mitek, obserwacja...w małym ośrodku, gdzie wyciąg biegnie wzdłuż stoku - to tak czynię. Gorzej, jak wyciąg leci duktem w lesie między stokami, a dwie godzinki od rana to dla mnie za mało 😉 nie mam jeszcze umiejętności na trudne trasy...

Pozdrawiam

Chyba ważniejsze jest zachowanie się podczas jazdy jak obserwowanie z wyciągu. Choć oczywiście zawsze warto zidentyfikować piratów. 

To co możesz zrobić, a związane jest to z umiejętnościami, to na przykład wybór toru jazdy. Im bliżej jesteś krawędzi trasy (najlepiej jechać po odsypach i za tyczkami) tym bezpieczniejsza. Każda nietypowa linia jest dobra. Dalej słuchasz uważnie co się dzieje z tyłu - narciarze (a już deskarze szczególnie) są głośni. Usłyszysz bez problemu jak ktoś się zbliża i z którego kierunku. Możesz mu ustąpić z drogi. Ja w każdym razie jak jadę w tłumie (co teraz zdarza mi się niezmiernie rzadko) to bardziej koncentruje się na słuchu jak na wzroku. Jak nie czujesz się pewnie możesz co jakiś  czas zatrzymać się i obczaić co jest z tyłu. Dojeżdżasz wtedy do krawędzi trasy, najlepiej stajesz za drzewem. Bardzo dobre są też słupy, armatki itp elementy infrastruktury. Jak nie masz wytrzymałości aby stok połknąć na raz to lepiej wyznaczyć sobie postój "z góry", a nie wtedy gdy nie masz już siły zrobić kolejnego skrętu.

Najlepszą metodą jest bycie najszybszym na stoku. Właściwie to wystarczy być wystarczająco szybkim - nie trzeba bardzo gnać. Przy większej frekwencji unikamy skrętu długiego. Warto też jeździć przewidywalnie (to szczególnie jak prowadzimy grupę), niespodziewaną sytuację warto zasygnalizować kijem. Sam osobiście też wolę mieć przewagę manewru dlatego szanuję wysokość - raz, że reszta jest niżej dwa, że mogę ją zamienić na prędkość.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tomkly napisał:

Ale nie ma możliwości zastosowania innej kwalifikacji, zakładając że nie wjechał w kogoś celowo. Brawura i głupota nie zmieniają kwalifikacji czynu na umyślne spowodowanie śmierci. Oczywiście oskarżyciel może próbować wywodzić dolus eventualis, ale nie sądzę, żeby sąd takową kwalifikację przyjął.

Dlatego warto działać z idiotą szybko i skutecznie. Będzie w afekcie.... ;-))

Edytowane przez mig
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby być najszybszym na stoku, to może i racja. Ale z moich obserwacji na Mosornym Groniu wynika, że naszybsi są trenujący zawodnicy. Gdy jeżdżą luzem, nie na tyczkach. Ale są najmniej niebezpieczni. Robią długie odstępy od wyprzedzanego. Dobrze oceniają zamiary narciarzy jadących przed nimi.  Nie mam z nimi najmniejszego problemu. Nie jeżdżę, jak jest sporo osób na stoku, w poprzek. A jak mam taką potrzebę, to jadę wolno, patrząc na nadjeżdżających, zatrzymuję się na  chwilkę. 

Jest jednak problem z pewnego rodzaju idiotami. Czekam, jak się rozluźni, jeżdżę z boku trasy. Jadę swoim tempem, często skręcając.  Ale zdarza się, że z góry leci jakiś kretyn, który przelatuje parę metrów, a nawet bliżej,  obok mnie.  Krew mnie wtedy zalewa. Co mogłem zrobić?  Zdarzyło mi się nawet pogonić takiego i zwrócić mu uwagę, że jeździ bardzo niebezpiecznie. Odpowiedź-co się stało? Przecież nie najechałem na pana.  Nie najechał, ale potencjalnie sytuacja była bardzo niebezpieczna. Czy jadąc na krechę jestem bezpieczny przed tymi z tyłu. Nie! Ponieważ ktoś ma szybsze narty, mniejszy opór powietrza.  

Czy jest wyjście z tej sytuacji?  Czasem można być bardzo ostrożnym i też się na kogoś na jedzie. Kto nagle wyjechał zza przeszkody.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

No niestety nie wszystko można przewidzieć na stoku, otóż wczoraj byłem z synem w Tyliczu na masterze (proszę bez złośliwych komentarzy - jedyna otwarta stacja w okolicy). Stok wiecie jaki jest - a jak nie wiecie - krótki i płaski. Osobiście o mało co nie wjechałem w gościa na stoku. Osób stosunkowo mało, w knajpie jak ubierałem z synem buty - 3-ech gości, identyczne stroje - znaczki SIiTN wyj...ne na klatach o śr 15 cm - żeby każdy widział, na stoku niestety nieporadna (i nie przesadzam) jazda na nartach SL.

Poznałem Słowaka na stoku (przyjechał z synem) - też jeździ w słowackim klubie - więc mój miał towarzystwo, oni razem, a my razem. Jak przedmówcy stwierdzili, szukamy bezpiecznego toru, staramy się jechać przewidywalnie, a że ja i kolega ze Słowacji mieliśmy narty SL to zajmowaliśmy bardzo mało miejsca na stoku. Jeździliśmy z samego boku stoku (prawą stroną), więc pilnowaliśmy tak de facto tylko lewej części. Mimo iż płaski stok, to można wycisnąć trochę prędkości, nat tle 90% uczestników jeździliśmy szybko. Owa trójka zjeżdżała z góry, próbując coś tworzyć na tych pięknych nowych nartach (no niestety jak wiecie - same nie pojadą), byli dobre 10 m od nas, jechali przewidywalnie - no i "instruktorzy" to byli. W pewnym momencie ostatni z Panów wymyślił, że mocno odbije w prawo i się zatrzyma, Słowak przejechał a ja już gościowi po nartach bo mi brakło stoku. Facet się przewrócił, ja się zatrzymałem, podeszłem się zapytać czy wszystko ok i dostałem zjebę że jeździmy za szybko i nie uważamy, w odpowiedzi grzecznie zapytałem czy on i koledzy mają jakieś uprawnienia do noszenia tych emblematów, a jeśli nie to powinni czym prędzej pościągać kurtki i nie wprowadzać w błąd narciarzy którzy wiedzą co one oznaczają. I tyle ich widziałem

pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wujot napisał:

Chyba ważniejsze jest zachowanie się podczas jazdy jak obserwowanie z wyciągu. Choć oczywiście zawsze warto zidentyfikować piratów. 

To co możesz zrobić, a związane jest to z umiejętnościami, to na przykład wybór toru jazdy. Im bliżej jesteś krawędzi trasy (najlepiej jechać po odsypach i za tyczkami) tym bezpieczniejsza. Każda nietypowa linia jest dobra. Dalej słuchasz uważnie co się dzieje z tyłu - narciarze (a już deskarze szczególnie) są głośni. Usłyszysz bez problemu jak ktoś się zbliża i z którego kierunku. Możesz mu ustąpić z drogi. Ja w każdym razie jak jadę w tłumie (co teraz zdarza mi się niezmiernie rzadko) to bardziej koncentruje się na słuchu jak na wzroku. Jak nie czujesz się pewnie możesz co jakiś  czas zatrzymać się i obczaić co jest z tyłu. Dojeżdżasz wtedy do krawędzi trasy, najlepiej stajesz za drzewem. Bardzo dobre są też słupy, armatki itp elementy infrastruktury. Jak nie masz wytrzymałości aby stok połknąć na raz to lepiej wyznaczyć sobie postój "z góry", a nie wtedy gdy nie masz już siły zrobić kolejnego skrętu.

Najlepszą metodą jest bycie najszybszym na stoku. Właściwie to wystarczy być wystarczająco szybkim - nie trzeba bardzo gnać. Przy większej frekwencji unikamy skrętu długiego. Warto też jeździć przewidywalnie (to szczególnie jak prowadzimy grupę), niespodziewaną sytuację warto zasygnalizować kijem. Sam osobiście też wolę mieć przewagę manewru dlatego szanuję wysokość - raz, że reszta jest niżej dwa, że mogę ją zamienić na prędkość.

Jeśli ktoś jedzie wolno, nie należy jechać przy samej krawędzi trasy. Lepiej z boku, ale zostawić 2m odstępu.  Skraj trasy to tradycyjne miejsce, gdzie szybsi próbują wyprzedzić, Jeśli ktoś dojeżdza do samego płotka to zderzenie prawie pewne, bo ten szybszy nie ma już gdzie uciec.

Nietypowa linia to zazwyczaj proszenie się o kłopoty. Jeśli główny nurt leci w dół, a Ty w poprzek to prawie pewne, że ktoś Cię zgarnie. Dlatego niebezpieczna jest poprawna jazda na nartach (chyba że śmigiem). Większość jest zaskoczona, jeśli ktoś podkręca skręty.

Poza tym w tłumie nie należy jeździć w ogóle. Gdy jest tłok, nie ma bezpiecznego sposobu na jazdę. Można tylko ryzykować mniej lub bardziej. Znam przypadki potrąceń osób które stały obok trasy albo nawet w oddaleniu o kilkanaście metrów od krawędzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Plus80 napisał:

Aby być najszybszym na stoku, to może i racja. Ale z moich obserwacji na Mosornym Groniu wynika, że naszybsi są trenujący zawodnicy. Gdy jeżdżą luzem, nie na tyczkach. Ale są najmniej niebezpieczni. Robią długie odstępy od wyprzedzanego. Dobrze oceniają zamiary narciarzy jadących przed nimi.  Nie mam z nimi najmniejszego problemu. Nie jeżdżę, jak jest sporo osób na stoku, w poprzek. A jak mam taką potrzebę, to jadę wolno, patrząc na nadjeżdżających, zatrzymuję się na  chwilkę. 

Jest jednak problem z pewnego rodzaju idiotami. Czekam, jak się rozluźni, jeżdżę z boku trasy. Jadę swoim tempem, często skręcając.  Ale zdarza się, że z góry leci jakiś kretyn, który przelatuje parę metrów, a nawet bliżej,  obok mnie.  Krew mnie wtedy zalewa. Co mogłem zrobić?  Zdarzyło mi się nawet pogonić takiego i zwrócić mu uwagę, że jeździ bardzo niebezpiecznie. Odpowiedź-co się stało? Przecież nie najechałem na pana.  Nie najechał, ale potencjalnie sytuacja była bardzo niebezpieczna. Czy jadąc na krechę jestem bezpieczny przed tymi z tyłu. Nie! Ponieważ ktoś ma szybsze narty, mniejszy opór powietrza.  

Czy jest wyjście z tej sytuacji?  Czasem można być bardzo ostrożnym i też się na kogoś na jedzie. Kto nagle wyjechał zza przeszkody.

Ocena bezpiecznej odległości jest dość subiektywna, inna dla panującego nad nartami a inna dla niepanującego. Pewien narciarz zwrócił  mi kiedyś uwagę że byłem zbyt blisko, tymczasem realnie odległość ta wynosiła 6 - 7 m. On oczekiwał że wszyscy będą go omijali z dystansem 20 m a stok nie dawał takich szans. Jedyne co można było zrobić to jeździć w przeciw fazie do niego.

Lubię osoby o przewidywalnych zachowaniach, ma to związek z ich umiejętnościami jednak nie wyłącznie. Moje obawy budzą ci którym wydaje się że panują nad nartami gdy tymczasem tak nie jest. Wśród niektórych początkujących zgubnym bywa złudzenie umiejętności gdy tymczasem wynika ono wyłącznie z geometrii nart. (Nie widuję tego zjawiska wśród kobiet, raczej jest to cecha męska.)  

Niecierpliwie czekam na okazję pierwszych chwil na stoku.

 

Chyba nie spotkałem jeszcze

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tłumie każdy, nawet najmniejszy skręt jest niebezpieczny. Dlatego tak niebezpieczna jest Białka. Kilka lat temu, w ciągu jednego dnia  upolowały mnie  dwie osoby z Kotelnicy. Jeździłem z boku przy sznurku, ale skręcałem. To był śmig. Zupełnie niewielkie skręty, w linii spadku stoku. Ale jak ktoś nie umie skręcać i wali na krrechę, ponieważ niżej jest wypłaszczenie, to wjedzie. I  wjechał chłopak. Później ten odcinek(był stok zwężony nieco) też jeździłem prosto. W tłumie nie da się skręcać. Chyba, że traktuje się ludzi, jako tyczki. Wydaje się, że trudniejszy stok też jest bezpieczniejszy. Też nie. W Jurgowie jeździłem po czarnej trasie. Ale jest krótka i wypłaszczenie.  Facet trochę objeżdżony przejedzie tą ściankę prawie prosto. Ale na dole, choćby miał pod setkę, to jest o wiele bardziej płasko. Tak samo jest na Mosornym. Nie ma siły na gości, co sobie robią frajdę z szybkości. Jedynie stok  zmuldzony z dużymi odsypami, daje szanse na w miarę bezpieczną jazdę. Ale też wtedy narciarze znikają ze stoku. Na takim terenie, szybkość bez bardzo dobrej kontroli nart, to katapulta na pierwszym garbie. Gładki, zlodzony stok też nie powstrzymuje przed jazdą, praktycznie na krechę.  Jeśli tylko są dalej wypłaszczenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Spiochu napisał:

Nietypowa linia to zazwyczaj proszenie się o kłopoty. Jeśli główny nurt leci w dół, a Ty w poprzek to prawie pewne, że ktoś Cię zgarnie. Dlatego niebezpieczna jest poprawna jazda na nartach (chyba że śmigiem).

Nie mam takich doświadczeń, zawsze sobie znajdę coś dla siebie i do tego bezpiecznie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Wujot napisał:

Chyba ważniejsze jest zachowanie się podczas jazdy jak obserwowanie z wyciągu. Choć oczywiście zawsze warto zidentyfikować piratów.

Nie wszyscy to piraci ... A obserwować to trzeba podpory trasowe wyciągów bo zdarza się, że ktoś zza tej podpory wyjeżdża i niekoniecznie obserwuje czy włączając się do tego "ruchu" nie zagraża innym ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Plus80 napisał:

 Jest jednak problem z pewnego rodzaju idiotami. Czekam, jak się rozluźni, jeżdżę z boku trasy. Jadę swoim tempem, często skręcając.  Ale zdarza się, że z góry leci jakiś kretyn, który przelatuje parę metrów, a nawet bliżej,  obok mnie. 

Miałem podobna sytuację jak Ty na Mosornym, pewnie jakieś 15 lat temu. Swoim tempem, śmig, z boku trasy. I mimo to gość nadjechał z tyłu, potrącił mnie, straciłem równowagę i niegroźnie upadłem. Szybko się zebrałem, pojechałem za nim. Tępy, szybko i kiepsko jeżdżący, bez czapki. Zwróciłem mu uwagę, ale było bez odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, a_senior napisał:

Miałem podobna sytuację jak Ty na Mosornym, pewnie jakieś 15 lat temu. Swoim tempem, śmig, z boku trasy. I mimo to gość nadjechał z tyłu, potrącił mnie, straciłem równowagę i niegroźnie upadłem. Szybko się zebrałem, pojechałem za nim. Tępy, szybko i kiepsko jeżdżący, bez czapki. Zwróciłem mu uwagę, ale było bez odpowiedzi.

Z ciekawych sytuacji, jeździłem kiedyś w RnJ z ojcem i synem, ojciec miękko na slalomach, technicznie, ale blisko, jakoś wolałem go mieć przed sobą, syn twardo, ostro, dynamicznie na desce... a jakże Burton. Po dwóch godzinach jazdy zdecydowałem się ich puścić samych, a sam miałem w połowie trasy zwekslować do Skacelki, kultowej knajpki w połowie stoku, trochę czarną, trochę muldami, trochę poza trasą i już. No ale jakież było moje zdziwienie jak zobaczyłem leżącego syna, podałem mu jakieś akcesoria, które stracił po drodze, ojciec pojechał jak gdyby nigdy nic. Syn mówi, że ojciec zajechał mu drogę kręcąc ostro i jadąc do (granicy) lasu, niby wina ewidentna syna, który się wywalił aby w ojca nie wjechać, piękne co? Ale z drugiej strony to ojciec jeździł nie mając oczu w koło głowy i mniej mi się podobał co do stylu i bezpieczeństwa jazdy, no i na niego raczej uważałem. Stok pusty, ich dwóch. Ojciec zamknął przestrzeń, że się tak wyrażę, na pewno jazda synchroniczna to nie była, a można by od nich jej jednak oczekiwać, w sumie dobrze, że nikt inny nie był uwikłany...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Marcos73 napisał:

Cześć

No niestety nie wszystko można przewidzieć na stoku, otóż wczoraj byłem z synem w Tyliczu na masterze (proszę bez złośliwych komentarzy - jedyna otwarta stacja w okolicy). Stok wiecie jaki jest - a jak nie wiecie - krótki i płaski. Osobiście o mało co nie wjechałem w gościa na stoku. Osób stosunkowo mało, w knajpie jak ubierałem z synem buty - 3-ech gości, identyczne stroje - znaczki SIiTN wyj...ne na klatach o śr 15 cm - żeby każdy widział, na stoku niestety nieporadna (i nie przesadzam) jazda na nartach SL.

Poznałem Słowaka na stoku (przyjechał z synem) - też jeździ w słowackim klubie - więc mój miał towarzystwo, oni razem, a my razem. Jak przedmówcy stwierdzili, szukamy bezpiecznego toru, staramy się jechać przewidywalnie, a że ja i kolega ze Słowacji mieliśmy narty SL to zajmowaliśmy bardzo mało miejsca na stoku. Jeździliśmy z samego boku stoku (prawą stroną), więc pilnowaliśmy tak de facto tylko lewej części. Mimo iż płaski stok, to można wycisnąć trochę prędkości, nat tle 90% uczestników jeździliśmy szybko. Owa trójka zjeżdżała z góry, próbując coś tworzyć na tych pięknych nowych nartach (no niestety jak wiecie - same nie pojadą), byli dobre 10 m od nas, jechali przewidywalnie - no i "instruktorzy" to byli. W pewnym momencie ostatni z Panów wymyślił, że mocno odbije w prawo i się zatrzyma, Słowak przejechał a ja już gościowi po nartach bo mi brakło stoku. Facet się przewrócił, ja się zatrzymałem, podeszłem się zapytać czy wszystko ok i dostałem zjebę że jeździmy za szybko i nie uważamy, w odpowiedzi grzecznie zapytałem czy on i koledzy mają jakieś uprawnienia do noszenia tych emblematów, a jeśli nie to powinni czym prędzej pościągać kurtki i nie wprowadzać w błąd narciarzy którzy wiedzą co one oznaczają. I tyle ich widziałem

pozdrawiam

 

Cześć

Na ogólnie dostępnym stoku wśród ludzi masz obowiązek - jak dobry narciarz - jeździć tak aby być 100% pewnym i bezpiecznym. 100% to znaczy 100% a nie 99.5%. "Zapas", który stosujemy powinien być na tyle duży aby wyeliminować całkowicie niebezpieczeństwo zderzenia czy uderzenia w kogoś a także bycia uderzonym.

Pisał o tym na przykład Śpiochu w bardzo prostych słowach - w tłoku się nie jeździ bo nie ma bezpiecznego sposobu jazdy. Jeżeli jesteś zmuszony poruszać się w tłoku to znaczy, że dokonałeś błędnego wyboru stoku, pory, dnia...i powinieneś to natychmiast naprawić idąc do domu.

21 godzin temu, urafal napisał:

Może jesteś niezłym narciarzem, ale o prawie nie masz pojęcia, więc sobie odpuść "prawnicze" komentarze. Na nartach błędy popełniają WSZYSCY! 

Cześć

Ja nie mam pretensji do jakiejkolwiek prawniczej wiedzy,  piszę tylko jak powinni moim zdaniem być traktowani potencjalni stokowi zabójcy i koniec. Takie osoby na każdej górce są i są do wyłuskania w ciągu dwóch zjazdów. Nie raz zdarzało mi się brać udział w relegowaniu takich gości ze stoku, czasami niestety za późno. Tu nie ma mowy o błędach - jeżeli ktoś jeździ ryzykowanie, szybko, brawurowo w normalnym ruchu narciarskim to jest to wynikiem jego świadomej decyzji a nie przypadkowego błędu.

 

Pozdro

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, star napisał:

 No ale jakież było moje zdziwienie jak zobaczyłem leżącego syna, podałem mu jakieś akcesoria, które stracił po drodze, ojciec pojechał jak gdyby nigdy nic. Syn mówi, że ojciec zajechał mu drogę kręcąc ostro i jadąc do (granicy) lasu, niby wina ewidentna syna, który się wywalił aby w ojca nie wjechać, piękne co? Ale z drugiej strony to ojciec jeździł nie mając oczu w koło głowy i mniej mi się podobał co do stylu i bezpieczeństwa jazdy, no i na niego raczej uważałem. Stok pusty, ich dwóch. Ojciec zamknął przestrzeń, że się tak wyrażę, na pewno jazda synchroniczna to nie była, a można by od nich jej jednak oczekiwać, w sumie dobrze, że nikt inny nie był uwikłany...

To jest reguła, w praktyce najbardziej niebezpieczna jest grupa jadąca razem. Niebezpieczna dla siebie nawzajem. Oczywiście nie jest najmniejszym problemem jechać razem zachowując odstęp, tor jazdy i bez wyprzedzania. Nie mniej jednak te trzy punkty to bardzo często zbyt dużo dla tworzonego ad hoc teamu i dlatego kolizje w takich grupach to normalka. 

  • Like 1
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...