Skocz do zawartości

Spiochu

Members
  • Liczba zawartości

    3 783
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    28

Zawartość dodana przez Spiochu

  1. i jeszcze w temacie początków off-piste. Ja zaczynałem jakby w sposób naturalny. Skoro śnieg był obok trasy to tam też jeździłem w zasadzie od samego początku mojego narciarstwa. (Zacząłem jazdę jako 14 latek na koloniach) Nie wiedziałem, że nie można, a może po prostu nie słuchałem jakiś podstarzałych mitków, których umysł był ograniczony siatkami. Wyjeżdżając pierwszy raz poza trasę, pewnie byłem lamerem. Nie było (w moim zasięgu) wtedy specjalnych nart, nie było szkoleń, ani filmików instruktarzowych na youtube. Za to często był śnieg w lesie, nawet w polskich niskich górach. Po prostu jeździłem, próbując radzić sobie w coraz trudniejszych warunkach. Tak udało się opanować leśne przecinki w Czechach. (Cerveno Horskie Sedlo), stoki Pilska, czy trochę już zarośniętą Saharę w Bielsku. Jak pierwszy raz byłem na mitycznym Kasprowym to już po 2 zjazdach wyjechałem do lasu w Goryczkowej. O istnieniu skituringu dowiedziałem się mając 16lat od Zośki Bachledy, ówczesnej mistrzyni Polski w Skialpinizmie. Pokazywala nam (latem) zjazd ze Świnickiej Przełęczy, ktory wydawał się wtedy czymś abstrakcyjnym. 3 lata później sam zacząlem turować, wybierając się najpierw na kurs do Chochołowskiej. Przewodnik, który mnie uczył nie był chyba wybitnym specjalistą, ale miał 20 lat doświadczenia, więc sporo wiedzy jednak przekazał. Ze Świnickiej zjeżdzałem chyba rok później i wcale nie okazało sie to takie trudne. 🙂 W tym czasie pojawił się też inny lamerski pomysł czyli góry wysokie. W swoim pierwszym sezonie skiturowym wybrałem się z nartami na Muztagh Ata (7546m) Do zdobycia szczytu trochę brakło, ale udało się zjechać z 7200m co dla 19 latka bez żadnych górskich tradycji w rodzinie i tak było niezwykłym przeżyciem. Prawdopodobnie, byłem wtedy najmłodszym człowiekiem na ziemi, który dotarł z nartami na tą wysokość, więc miałem szanse zajmować się tematem wyczynowo. Życie zdecydowąło jednak inaczej. Kilka wypadków śmiertelnych obserwowanych nariciarskich idoli, mój własny upadek na Piku Lenina, ograniczone środki finasnowe i w końcu decyzja o rezygnacji z marzeń o zjazdach z najwyższych szczytów świata. W ten sposób stałem się górskim "emerytem", który zupełnie inaczej patrzy na lokalne wyzwania. Teraz liczy się bezpieczeństwo i frajda z jazdy, a tę realizuję na trasie lub obok. Bez patrzenia czy jest minimum XX stopni nachylenia i czy wyjdzie z tego bajerancka relacja na forum/insta.
  2. Wątek się rozwinął i trudno odnieść się do każdej wypowiediz osobno. 1. Pisaliście o płynnej jeździe na nachyleniu 40+ stopni. Tak, to możliwe na szerszych stokach ale raczej niedostępne dla amatora. Jako ciekawostkę dodam fakt, że już przed II wojną, wiele stromych Tatrzańskich żlebów zjechano "szusem" czyli na krechę. Na drewnianych nartach i w skórzanych butach z paskami! 2. O lamerstwie i chodzeniu solo/w grupie. Nie zauwazyłem w tym korelacji. Są lamerzy i solo i w grupach. Ignorant nawet pod opieką fachowca może zrobić sobie krzywdę, bo będzie wiedział lepiej. Lamerów udających specjalistów i prowadzących grupy (nie zawsze komercyjnie) też nie brakuje. Tak samo można podać przykłady wielu wybitnych solistów jak i tych działających w zespołach. 3. W temacie autorytetów. W naricarstwie off-piste jak w każdej innej dziedzinie bardzo trudno znależć właściwych nauczycieli. Autorytetów warto słuchać, ale warto też ich zdanie kwestionować, próbować wyjaśnić, porównywać z innymi ekspertami. Jak w każdej rozwijającej się dyscyplinie, wielu dawnych guru już dawno jest "sto lat za murzynami". Nic nie zastąpi też własnych doświadczeń. Dopiero lata spędzone w górach, pokażą nam prawdziwy obraz wielu zagadnień. 4. Na zatłoczonej trasie może być bardziej niebezpiecnzie niż poza. Także w Białce nie jeżdżę a w innych ośrodkach unikam ferii i weekendów.
  3. Spiochu

    Sezon 2024/2025

    Ile lat i jak często trzeba trenować, by osiągnąć takie wyniki?
  4. W PL dość reprezentatywny. Jak jest bardzo stromo to zwykle bardzo wąsko. Nie "bez tego" ale to nie wystarczy. Zawsze możesz się potknąć, zachwiać, wjechać na kamień czy grudę lodu. Zjazdy od pewnego poziomu nachylenia, ekspozycji, zagęszczenia przeszkód są bardzo niebezpieczne, nawet jakbyś miał perfekcyjną technikę, a nikt z nas takiej nie ma. Nawet na wspomnianych Rysach już wiele osób się zabiło. W łatwiejszym terenie nie tylko mniej narażasz rodzinę na orgaznizację pogrzebu ale możesz też jechać szybciej, swobodniej co daje większą frajdę z jazdy. Dlatego większość narciarzy woli zbocza Beskidu niż Zachód Grońskiego.
  5. Za wasko bylo na poczatku (malo sniegu) tez bys sie zsuwal. Wiekszosc zlebu dalo sie juz skrecac, ale tam juz nie ma 45 stopni. Tylko sam start jest tak stromy.
  6. Żeby zrozumieć single musisz jeździć w górach. Podjazd, który sam pisałeś, że mógłby cię zabić, to w Alpach coś normalnego, przeciętnego. Zjazdy są trudne lub bardzo trudne, w wyższych partiach dochodzi jeszcze ekspozycja. Ja mam doświadczenie tylko z tych najłatwiejszych, ale sądzę, że już na nich miałbyś problem. Nachylenia są jak na stokach narciarskich, do tego wąsko, korzenie, kamienie, uskoki, ciasne zakręty...
  7. Liczysz pion/poziom a NIE pion/trasę, wtedy dla 90 stopni wychodzi nieskończoność bo w poziomie jest 0.
  8. Jakakolwiek tak, dobra nie. To jakby porównać do auta. Jazda passatem po autostradzie jest prosta, a w F1 wymaga już kosmicznych umiejętności, a tu i tu jest gładki asfalt. Dojazd terenem przez pole na działkę też jest prosty, a rajdy przeprawowe bardzo trudne. Podobnie na nartach, zarówno na sztruksie jak i w terenie może być bardzo łatwo i bardzo trudno, w zależności od wyzwań jakie podejmujemy. Poza trasę, zabierałem nawet osoby na etapie pługa, tylko teren był adekwatny do umiejętności, a nie od razu Tatrzańskie żleby.
  9. Ta granica nie wynika z braku techniki, ale z bezpośredniego zagrożenia zdrowia lub zycia. 30 stopni zjechałem na krechę (Dzikowiec} 40 stopni pojadę płynnie (szeroki stok w Alpach/miękkie warunki) 45 stopni się zsuwałem (Rysy) Bardzo istotna jest tez szerokość zjazdu i bliskość skał/drzew czy innych przeszkód. W Alpach często łatwiej zrobić stromy zjazd niz w Tatrach bo jest więcej przestrzeni. Od pewnego poziomu zjazdu nie można się przewrócić bo skończy się to tragicznie. I tu większość narciarzy rezygnuje, to jest po prostu instykt samozachowawczy.
  10. Panisko ma ranczo pod miastem to musi dojeżdzać. Plebs mieszkający w kurnikach inwestycyjnych, jeździ pod blokiem. U mnie jest nawet idealnie równa i szeroka ścieżka asfaltowa ok. 1km przez pola.
  11. Wypasione rolki kosztują tyle co hamulce do roweru.
  12. O właśnie. Jadę podobnie tylko bez kijów. (Jeśli jest wystrczająco dużo miejsca) Widać też wyraźnie, że z dłuższą szyną musi zrobić większą rotację by wykonać taki sam skręt. W krótszych rolkach jest bardziej "carvingowo". Przy dużych prędkościach i promieniach, będzie odwrotnie, krtótka rolka będzie uciekać, a dłuższa da stabilny tor skrętu.
  13. Jak są spore odstępy i krótka szyna to ruch jest taki jak w śmigu carvingowym na nartach. Odsyłasz nogi raz w jedną, raz w drugą i samo jedzie. Sam ruch kolanami już spowoduje skręt. Na ciaśniejszych kubeczkach dochodzi rotacja i podnoszenie dziobów. Im mniej miejsca w tym większym stopniu. Na nartach też da się skręcić przez rotację na piętkach ale to nie jest zgodne z kanonem. Zjeżdzałem tak źlebami w Tatrach, na haganach 133cm jak nie umiałem obskokiem. Na rolkach da się też zrobić rotację na przodach i podnosić piętki ale to raczej trudne i w jeździ do przodu nie praktykowane. Nie jeżdzę z kijami i taka jazda mnie nie inetresuje. Cały czas odnoszę się do "zwykłych" rolek.
  14. 3. Podaj linka, na rower bym wykorzystał. 4. Dla mnie łatwiejszy niż wykonanie t-stop czy przekładanki. Na poziomie skutecznym, bo perfekcyjnie to wszystko jest trudne. 5. Talerzyki powinny mieć. A tutaj widać zużycie moich ochraniaczy, czyli wiele gleb w których się sprawdziły:
  15. 4. Płynny i skuteczny w warunkach parkingowych jest łatwy. Perfekcyjny przy dużych prędkościach i przeciążeniach truudny. Tak samo na nartach. Tu się raczej zgodzisz. 3. Jakiego gwoździa? W tych ochraniaczach jest szeroki kawałek plastiku i pianki od wewnętrznej strony i usztywnienie z grubej pianki od zewnętrznej. Przy udeżeniu plastik i pianka się wygina odbierając część energii. Ta warstwa od zewnętrznej strony zwiększa siłę potrzebną by wybić nadgarstek poza zakres ruchu. W tym ochraniaczu nie ma efektu gibsu, dalej da się maksymalnie wygiąć nadgarstek przy odpowiednio dużej sile. Rękawiczki motocross jakie kojarze nie mają żadnych ochraniaczy od wewnątrz ani usztywnień, a tylko wzmocnienia na palcach i kostkach na zewnątrz. Czy o takich piszesz? Jeśli siły będą bardzo duże to złamiesz albo nadgarstek albo łokieć albo jedno i drugie. Niezależnie od ochraniaczy. Dla mnie ochraniacz odbiera część energii i wielokrotnie mi pomógł dlatego go bronię. 5. Nie używam pasków do kijów. Są niebezpieczne. Kiedyś prawie mi kciuka wyłamały.
  16. 1. Z rekreacyjnej różnica będzie jeszcze większa 3. No to opisz tą mechanikę, co Twoim zdaniem powoduje, że ten ochraniacz pogarsza sprawę. c)- to inna dyscyplina, jak pisałem wcześniej na rowerze też ich nie uzywam bo nie da się dobrze trzymać kierownicy (podobnie jak kijów w IA). Kinematyka upadku w IA też będzie inna niż przy parkingowych trickach, bo prędkości są dużo większe. 4. Znowu nie rozumiesz. Zwykły skręt na rolkach, gdzieś na parkingu a nie w PŚ w IA.
  17. No dobrze to podsumujmy temat: 1. IA jest niszową dyscypliną - jest bo uprawia ją może promil rolkarzy. 2. Nie mam pojęcia o szczegółach treningu IA - zgadza się, nigdy nie twierdziłem, że jest inaczej. 3. Ochraniacze działają zarówno na nadgarstki - wkazałem wyjasnienie, potwierdziłem własną praktyką, podałem przykłady masowe i z pucharu świata w popularnej dyscyplinie. Ty nie wyjśniłeś NIC. 4. Skręt na dwóch nogach na rolkach to jedna z najłatwiejszych ewolucji. Nie najszybszy możliwy skręt, nie skręt zgodny z techniką w IA, tylko po prostu rolkowy skręt na dwóch nogach.
  18. Nie wiem po co jakieś wątki o przepisach, ale tymi regulaminami właśnie potwierdziłeś skuteczność ochraniaczy. Skoro nie są wymagane, a zawodnicy używają to muszą działać. Jakbyś raz skorzystał z tych ochraniaczy, to też nie miałbyś wątpliwości, ale jak napisałeś "nie jeździsz". Ilu ludzi na świecie jeździ w inline alpine a ilu w skateparkach i po mieście. To jest ten brak wiedzy, który mógłbyś uzupełnić. Niszowość nie ma wiele wspólnego z poziomem jazdy, choć na poziomie profesjonalnym im bardziej masowy sport tym większa konkurencja. Jeździłem wiele godzin z najlepszymi instruktorami(zawodnikami) od FSK w Polsce, to raczej nie są tłumy na kotelnicy. Sam jeżdżę rekreacyjnie, ale Ty napisałeś, że w ogóle nie jeździsz więc o czym my tu mówimy. Średnia dojdzie do poziomu zawodnika? Przeczytałeś to zdanie? Porównuj zawodników z zawodnikami. A to że wszechstronnie trenujecie to bardzo dobrze. Do tego własnie tu ludzi namawiam. Zamiast ciągłego powtarzania ćwiczeń narciarskich, zróżnicowane aktywności, w tym zupełnie nie podobne do nart.
  19. Czyli nie ma nakazu, a jednak część używa mimo braku stylóweczki. Prosty dowód, że do czegoś im się przydają. Przy wektorze pionowym ochraniacze na kolana też się przydają. Jak nie wierzysz to skocz kolanami na posadzkę w domu w takich ochraniaczach do skateparku. Bez, lub w fitnessowych nie radzę tego próbować. W jakiej, "ich dyscyplinie"? To popularna dyscyplina rolkowa, też jej próbowałem tylko na poziomie 10x niższym. Ty wszystko odnosisz do swojej niszowej aktywności a ja cały czas piszę o rolkach, a nie o "inline alpine". Najpierw pisałeś o RB a potem o szynach i rolkach więc moja interpretacja nie była bezzasadna. Te ochraniacze są dobrej klasy, co nie wyklucza że większość sprzętu RB to może być szrot. Pokaż jak sam jedziesz na kubeczkach z odstępem 80cm, bo podejrzewam że wyjdzie podobnie jak na tym "fatalnym" filmiku. Po prostu będzie za mało miejsca żebyś wykonał prawidłowy skret. Na nartach też carving jest możliwy dopiero przy pewnej odległości między tyczkami. Skręt na 5m to zupełnie inna bajka i nie ma sensu tego porównywać z kubeczkami.
  20. Należysz. Mnóstwo ludzi jeździ na rolkach i nieliczni z kijami. A skatepark jest bardzo pomocny w narciarstwie, polecam. Mimo mojego niskiego levelu zauwazyłem duże korzyści. Po co wam te "idiotyzmy" by na siłę udawać narty to nie wiem. Wystarczy jeździć, i tak poprawi się równowaga i balans przód-tył
  21. Piękne miejsce a historia niestety bardzo realna. Mnie o tych chwilach przypomina dziewczyna. Ona miała okazję "wrócić z zaświatów". Wypadek w górach, złamany kręgosłup, pęknięta czaszka, 3 operacje na mózgu i kilka tygodni w śpiączce. Nieraz opowiada, jak uczyła się świata na nowo. Pamięta np. jak pierwszy raz zobaczyła lustro i przestraszyła się "jakieś postaci" na ścianie.
  22. Nie jestem dobrym rolkarzem. Uczyłem się z instruktorem podstaw slalomu czy skateparku. Zjeżdżałem ze schodów czy po trawie, Próbowałem po rampach, pumptracku, w mini half-pipe, jakieś skoki z murków, czy wallride ale na niskim levelu. Poznałem jednak wielu tych najelpszych (w skateparku) i jeszcze więcej tych bardzo dobrych, ale z poza ścisłej czołówki. Nie spotkałem jednak nikogo w rękawicach motocrosowych.
  23. Tak się nakręciłeś, a moje rolki NIE są z rollerblade. Powerslide ma jeszcze gorszą opinie, ale ten model jest a właściwie był bardzo dobrej jakości. Stabilność buta powala, łożyska i kółka bardzo małe opory miały. Szyna krótka specjalistyczna, ale możesz zmienić na dłuższą. Wadą sztywnego buta był zerowy komfort, wymagały idealnie równego asfaltu. Oczywiście, że można się nauczyć, ale zaczyna się od mniejszych i krótszych. Na nartach też nie zaczyznasz od GS Fis a przecież do ścigania takie najlepsze.
  24. To wrzuć lepszy film (fish na kubeczkach), ja nie wiem jak taki znaleźć. Jest za mały rozstaw na normalne skręty, przynajmniej dla początkującego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...