
Spiochu
Members-
Posts
3,261 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
15
Content Type
Profiles
Forums
Gallery
Everything posted by Spiochu
-
Chyba 2013 I jeszcze taka ciekawostka z SL: Kiedyś brałem udział w AZS Wintercup na Stożku. Na te zawody przyjeżdża większość czołówki FIS, ale student bez licencji też może wystartować. Przy okazji były jakieś mistrzostwa śląska więc zjechał się tłum. Warunki lodowe. Oglądam trasę i myślę, że na 3 tyczce będzie ciężko się utrzymać. Wystartowałem, 3 tyczka i leżę. Pozbierałem się jednak i ostrożnie dojechałem do mety. Zająłem 50 miejsce na ok. 120 startujących. 60 nie dojechało do końca, a 10 zbierało się z gleb dłużej ode mnie. 😉
-
Nie wiem. Sara pracowała już jako instruktorka z dziećmi i dobrze sobie radziła ale nic poza tym nie słyszałem.
-
Taki film, bo piękne łuki na sztruksie to prawie każdy potrafi. SL dla amatora to jest rzeźnia. Oczywiście zalezy to też od warunków i nachylenia stoku (tutaj jest w miarę stromo, ale też nie ścianka) Jeśli w ogóle dojedziesz do końca bez gleby, zatrzymania się i nie wypadniesz z trasy to już nieźle panujesz nad nartami. Jeśli jechałeś płynnie i blisko tyczki to jest bardzo dobrze. Jeśli dodatkowo jechałeś na krawędzi (czyli szybko) to możesz być dumny ze swojego przejazdu. Powyżej, to już jazda zawodnicza. Jeśli chodzi o detale techniczne to nie zawsze są one kluczowe. Liczy się czas przejazdu a nie wygląd. Na moim filmie praca nóg jest akurat niezła. Bardziej istotne są inne błędy (odchylenie do tyłu, pochylanie się całym ciałem do wewnątrz skrętu) Co do boksowania tyczek to w pewnym zakresie jest ono konieczne. Ręka (kijek) musi pierwsza uderzyć w tyczkę bo inaczej za bardzo Cię spowolni. Im wyżej uderzysz, tym mniejszy opór stawia tyczka. Głównym błędem amatorów nie tyle jest skupienie się na uderzeniu w tyczkę co rotacja za ręką próbującą jej dosięgnąć. Jeśli jedziemy za daleko, tyczki nie należy zbijać wcale, lub można to zrobić bliższą ręką.
-
1. Spróbuj koniecznie, to zupełnie inne narciarstwo. Ale zacznij od GS, jest dużo łatwiejszy. 2. Nie, NIE jestem byłym zawodnikiem. Nigdy nie jeździłem w żadnym klubie, w mojej rodzinie nikt nie potrafił jeździć na nartach i przez większość życia mieszkałem 300km od gór. Pierwsze kroki (pługiem ) w wieku 14 lat stawiałem na koloniach pod okiem wychowawcy, który pewnie sam był średnim narciarzem. Uczyłem się na zdezelowanych klasykach i w butach za dużych o 3 numery. 3. To nie tak. Większość IW to byli zawodnicy, w tym Ci z czołówki. Część z nich dalej interesuje się jazdą sportową i startuje w zawodach. A w piłce jakikolwiek amator ma szanse, nawet z drugoligowym graczem? No raczej nie. 4. Chętnie przyjadę. Zloty zresztą już były. Jak przyjechałem na pierwsze zawody forumowe w GS to byłem chyba 10-ty. Mitek gdzieś daleko w tyle, ale okazał się świetnym organizatorem. Jak przyjechałem kolejny raz to byłem drugi. Udało się objechać wszystkich pieniaczy, w tym instruktorów z CG i byłych zawodników. Wygrał lokalny goprowiec, który nie napisał tu nawet 1 posta. Na pierwszym zlocie na Dzikowcu (zawody w SL na stromym stoku) nie było już takiej konkurencji. Przyjechali doświadczeni narciarze, ale nie trenujący na tykach. Każdy z pozostałych forumowiczów miał czas powyżej minuty. Nie wiem jaki był czas ostatniego, (1 min 30s??). Lokalny instruktor miał ok. 55s. Najlepszy z juniorów z lokalnego klubu 51s. Ja miałem 49s z hakiem.
-
Nagraj na slalomie siebie, mitka, lub innych kolegów amatorów, wtedy zrozumiesz o co chodzi. Narazie wygląda jakbyś narty znał tylko z TV. Co zaś się tyczy młodzieży z klubów. Jeśli 15 letni zawodnik nie jest w stanie objechać amatora to żaden z niego zawodnik. Podejrzewam, że w Austri juz niektóre 12 latki objadą na tyczkach naszych IW.
-
Jak chcesz uczyć carvingu to musisz go dobrze umieć. Niestety nie umiesz i żadne bajdużenie o śmigach tego nie zmieni. Uczyłeś technik klasycznych i w większości lata temu, nic to w temacie carvingu nie zmienia. Za to jako organizator sprawdzasz się znakomicie.
-
My w większości wiemy jak kto jeździ, ale pomysł nie jest zły. Kiedyś były jeszcze fajniejsze opcje - zawody forumowe. Moją jazdę możesz zobaczyć tutaj: https://www.skionline.pl/forum/topic/22429-spiochu-powitanie-po-latach/
-
To wrzuć filmik ze SWOJĄ jazdą na krawędzi. Będzie widać efekty kilkudziesięciu lat nauki.
-
"Wujek z forum" jest wysoce obraźliwe? Poważnie? Możesz się nie zgadzać, ale uważam, że nie powinieneś uczyć carvingu, jeśli sam się dobrze nie nauczyłeś. Pokaz też jest ważny, nawet jeśli znasz teorię. Co innego klasyczne ewolucje, bo tu radzisz sobie lepiej.
-
Kolega już "chodzi" całkiem sprawnie, dlatego mama, tata, czy "wujek" z forum nie wystarczy. Trzeba znaleźć kogoś, kto się specjalizuje w takich przypadkach. Jak się pojawia pasja, to przeciętność przestaje wystarczać i sięga się do najlepszych dostępnych źródeł. Nie chodzi tu o to by innym dowalić, albo być lepszym od sąsiada, tylko o rozwój sam w sobie, dla własnej satysfakcji. Niektórym bardzo trudno to zrozumieć, bo przecież wystarczy, że bez problemu zjadę. No wystarczy, ale to nie to samo.
-
Też prawda, ale trzeba po prostu pójść razem na stok a nie analizować przez neta.
-
1. Z Twoich postów wynika, że są ogromne mimo, że nie masz powodów by jej mieć. 2. Po co taka tandetna manipulacja z wycięciem fragmentu mojej wypowidzi? . W kolejnym zdaniu jest odpowiedź na pytanie, ale wolałeś wyciąć bo do tezy nie pasowało. Jeśli masz tak odpowiadać, to nie pisz w ogóle.
-
O miernotach nie pisze, są w znaku zapytania. Przeciętny i byle jaki to synonimy. Szczególnie w przypadku zawodu instruktora. Jak możesz skorzystać z pomocy wybitnego to nie szukasz przeciętnych. Przypadek kolegi jest trudny. Przeciętny instruktor będzie się z tym męczył. Dobry da sobie radę, ale bardzo dobry zrobi to szybciej i lepiej.
-
Mitek nie znosi segregacji, wrzuca więc wszystkich do jednego kontenera 😉
-
Nie wiem dlaczego w co drugim wątku doszukujesz się jakiegoś drugiego tła, albo próbujesz leczyć swoje kompleksy. Polecam koledze takich instruktorów jakich znam najlepszych. Sam u takich się szkoliłem i przyniosło to dobre efekty. Są to instruktorzy od jazdy amatorskiej a nie trenigu wyczynowego. Wybitny instruktor robi różnicę na każdym poziomie. Wiem to z innych dyscyplin, gdzie u nielicznych były niesamowite postępy, a inni niby też poprawnie uczyli, ale nie potrafili znaleźć sposobu jak przełamać pewne bariery. Na łyzwach uczyłem się podstaw u byłego mistrza polski w jeździe wyczynowej, na rolkach u jednego z najlepszych we freestyle. Mimo, że byłem początkujacy na pewno nie były to zmarnowane pieniądze.
-
O olimpiadzie to możesz myśleć w kontekście kilkuletniego dziecka, które jest nadzwyczaj sprawne i odporne psychicznie, a ty masz wolne kilka mln w gotówce i dobrą sieć kontaktów w alpejskich klubach. Kolga jeździ już dość dobrze, a ma dużo dziwnych nawyków. To trudny przypadek, więc potrzeba dobrego instruktora. W PL jest tak, że najlepsi instruktorzy zwykle mają stopień IW, lub są w trakcie jego zdobywania. Czy większość instruktorów to miernoty? Tak samo jak większość lekarzy, prawników, księgowych, inżynierów, murarzy czy kucharzy. Większość jest przeciętna. Poradzi sobie z typowym zadaniem, a z trudniejszym już gorzej. Czy jak szukasz fachowca to wystarczy Ci byle jaki, czy wolałbyś jednak kogoś sprawdzonego, o solidnych kwalifikacjach?
-
Jeżdże po Łodzi okazjonalnie. Wiem który zjazd bez nawigacji, ale układu pasów nie pamietam. Nie ma żadnego problemu. Na cudacznych skrzyżowaniach we wrocku jest dużo gorzej. Za to na zwykłych rondach jest ciężko i niebezpiecznie się wbić jak korzystasz również z lewych pasów. Efekt jest taki, że połowa jeździ dookoła prawym gdzie jest korek, a reszta pasów nieużywana. Pod wrockiem też jest takie rondo z wyznaczonymi zjazdami, ale nieco mniej oczywiste. Raz mi dziadek zajechał tam drogę ale cudem uciekłem na pas rozdzilczy i kostkę. Pewnie nawet nie skumał co źle zrobił.
-
Zaczynasz skręt mocno na wewnętrznej a potem dołącza zewnętrzna. Spóźniona o pół metra. Stąd takie wrażenie nistabilności, asekuracja ręką no i ten wykrok, który widać nawet na Twoim screenie. Poza tym, jak wjeżdżasz na płaskie to nie olewaj tylko spróbuj dociskać narty żeby zyskać z nich energię. I radziłbym też zdjąć plecak, bardzo przeszkadza w dynamicznej jeździe.
-
W Łodzi jest duże rondo turbinowe. To najsensowniejszy typ ronda bo pozwala na bezkolizyjne zjazdy. Jest doskonale oznakowane, ale tępy lud i tak nie ogarnia. We wrocku za to wszędzie pchają pachołki, także trzeba dodatkowo uważać na takie utrudnienia. Tutaj mają chcyba cały zespół planistów, którzy pracują tylko nad tym, jak uprzykżyć życie kierowcom. Rowerzystę akurat dużo trudniej zauważyć. Lepiej przepuścić auto, które nie ma pierwszeństwa niż się połamać. Ty trafisz do szpitala, a on co najwyżej mandat dostanie.
-
Najważniejsze, weź dobrego instruktora (IW) i nich Cię nauczy techniki. Na priv mogę Ci wysłać nazwiska. Czytanie porad tutaj mijają się z celem. Większość jeździ na Twoim poziomie lub niższym a Ty masz już różne nawyki, które trudno będzie wyeliminować. Jazda jest niezła, ale bardzo chaotyczna. Na plus, że trzymasz ślad cięty i jednak podjeżdżasz pod górkę. Gorzej początek skrętu. Za szybko chcesz zmienić krawędź, przechylasz się na wewnętrzną. robisz też wykrok. Możliwe, że te błędy częściowo są efektem naśladowania kogoś z youtube. Odpuść takie kombinacje, jedynie generują złe nawyki.
-
W tym przypadku równie kluczowa jest przyczepność. Pomijając przypadki skrajne, czasem lepiej mieć trochę mniej wygodne niż śliskie. Gorzej, że potem w sklepie trudno dostać buty bez gtx.
-
Tak rękawice muszą być chwytne i wygodne, bez tego nie da się ich używać. Dlatego pytałem o szczegóły Twojej opinii. Nie tyle gościowi nie spasowały te buty (bo nie spróbował ich użytkować) co mu się wydawało, że są tandetne. Buty podejściowe, kupuje się w celach użytkowych. Mają być przyczepne, dobrze trzymać stopę, amortyzować wstrząsy przy zejściu i zapewniać jakotaki komfort i wentylacje. Lekko śmierdzaca guma czy jakieś niedoskonałości estetyczne mają znaczenie marginalne. To nie jest strój na pokaz mody, gdzie decydują gusta, tylko sprzęt od którego zależy nasze życie. Te buty byłyby więc dobre dla każdego, kto użytkuje je zgodnie z przeznczeniem i komu pasują na stopę. Jednym mogą się po porstu podobać a innym nie, ale to jest nieważne w ocenie takiego produktu. To tak jakbyś oceniał jakość nart po kolorze. Co do reklam to pełna zgoda. Ludzie są tak napompowani marketingiem, że większość wierzy, że produkt z membraną (np. gore) oddycha lepiej niż bez membrany.
-
Dzięki, to trochę inny model. Chyba zaryzykuję, specjalnego wyboru nie mam. Zawsze mogę odesłać. A z opiniami to też różnie bywa. Kiedyś widziałem opinię o butach w stylu "Wyglądały na tanią chińską tandetę do tego śmierdziały gumą - od razu odesłałem" To była (jedyna) opinia o najlepszych butach podejściowych jakich kiedykolwiek używałem. Te buty były perefkcyjnie zaprojektowane, a śmierdząca guma okazała się bardziej przyczepna od jakiekolwiek innej wśród topowych producentów. Niestety natychmiast wycofali je z produkcji i nigdy więcej już się nie pojawiły.
-
Dokladnie teb sam model? Co było nie tak? Przemakały?
-
Dzięki. Niestety w Rogeli były jedynie zimowe wersje. Ale w końcu udało mi się znaleźć. https://www.sealskinz.com/products/waterproof-all-weather-lightweight-glove?variant=36106112893077 Mają też kilka innych wersji wodoodpornych, z ociepleniem lub bez.