Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.02.2025 w Odpowiedzi
-
Dawanie filmików ze swojej jazdy mało tu popularne, bo nikt nie lubi ocen na swój temat, ale w sumie mam wywalone. Młody nakręcił to i wklejam. Trochę expectations vs reality się rozmywa. Bo poczucie było, że jadę jednak nieco niżej, a jednak jeszcze sporo zostało. Jazda wąska, ale to u mnie normalne. Szuranko na komórkach całkiem wykonalne, ścianka czarna, więc i tak jak na mnie to spokojna jazda, chociaż ten pierwszy zamiot mógłby być bardziej stopniowy, co potem się udaje niżej. Później wypłaszczenie i spokojny carving, na końcu nieco zagęszczony. Wtedy największa frajda. Widzę do poprawy sylwetkę, zgięcie tułowia (angulacja) i nieco większe zakrawędziowanie doda dynamiki. Powoli ale do celu. Jeszcze starałem się szerzej trzymać łapska, na co zawsze zwracali uwagę Filip i ostatnio Marek, ale wyszło jak wyszło. Inne odczucia niż postrzeganie po raz drugi. Dlatego warto się kręcić. VID-20250221-WA0002.mp410 punktów
-
jakim naukowcem , pracowałem fizycznie na czarno u niemca przy wyburzaniu budynków a Niemiec miał szwagra z wypożyczalnią kamperow , na wiosnę nie było popytu i dostałem kampera za darmo musiałem jedynie zapłacić za ubezpieczenie, zabralem żonę dzieci i 3 dni jechaliśmy na parking pod kretem funival gdzie staliśmy 2 tygodnie, pierwsze 2 albo 3 dni jeździliśmy na darmowych wyciągach we wsi a potem skipassy i na górę8 punktów
-
7 punktów
-
Dzięki! Są e race pro i to są narty! W końcu 🙂 Objechana Arosa, Engelberg, Tre Cime, Kronplatz i Cortina. Absolutny sztos!6 punktów
-
Powtórka w sobotę. Warunki idealne, pogoda jak drut! Widziałem tylko w ciągu 10 minut 3 pełne autokary na rozładunku, a mimo tego tłumów nie było. Ośrodek jest tak rozległy i zróżnicowany, że można było bez problemu znaleźć stoki bez kolejek. Największy tłok na krzesełku Zahrádky Express prawie cały dzień około 20 minut. Pozostałe on-line lub z minimalnym oczekiwaniem. Warunki śniegowe na słońcu idealne, prawie bez dewastacji pod koniec dnia, w cieniu trochę słabiej po 13.00, ale bez tragedii.5 punktów
-
4 punkty
-
Val d'Isere? W 1991 r.? To chyba byłeś agentem? Albo naukowcem. 🙂 BTW, właśnie w Val d'Isere kręcono tę śmieszną komedię francuską (Les Bronze font du ski, Slalom niespecjalny), z którego dałem kilka śmiesznych scen. Ja też w tym czasie jeździłem do francuskich stacji (powiedzmy, że byłem naukowcem :)), ale gdzie im tam było do Val d'Isere. Malizny. Fajne zdjęcie. Te małe dziewczynki to teraz mocno dorosłe kobiety ze swoimi charakterkami jak się domyślam. 🙂4 punkty
-
Takie tam obrazki na tydzień przed Pucharem Świata .. czyli ten #telemark trochę bardziej sportowo 🙂 Ps..jak ktoś dostrzeże na tych zdjęciach drobny problem 🙂 to obiecuję piwo 😉3 punkty
-
nie chcę Tobie psuć radochy ale Wielkanoc jest dosyć późno, też się wybieram na narty na wielkanoc ale moja destynacja ma lodowiec3 punkty
-
Mnie się "podobie " Piotruś.. zwłaszcza na tym łagodniejszym cyzelowanie.... dorzuciłbym parę fachowych terminów ale nie znam.. no może znam ale nie wiem co znaczą..3 punkty
-
Znany syndrom. Chyba każdy to przerabiał. Kupię nowe narty to będę lepiej jeździł:) Ja też tak miałem i pewnie cały czas mam. To takie fajne okłamywanie się w którym nie ma nic złego. Myślę, że ten psychologiczny faktor może nawet trochę pomóc w pewności siebie. Ja niezmiennie będę polecał Volkl Racetiger SL, które uważam za deski bardzo uniwersalne na przygotowane stoki. Dodatkowo, zachęcą cię do wolniejszej jazdy. Znaczy nie na krechę:) bo do tego się nie nadają. Może nie będzie to tak spektakularna zmiana, ale tak jak koleżanki i koledzy radzili, sprawdź te buty żeby się nie okazało że to 45 Flex:) Oklepana fraza, ale „buty najważniejsze”. Warto iść do sklepu, żeby dobrze dobrać rozmiar. Kupowanie przez net jest trochę ryzykowne, chyba że 100% wiesz co chcesz. Volkl Racetiger SL 165cm + Lange RS 120. Mój docelowy zestaw. Pozdro.3 punkty
-
3 punkty
-
@lubeckin Dla mnie dość zaskakujące są Twoje kłopoty z ześlizgiem. Bo to potrafią wszyscy i to zarówno przodem jak i tyłem na zmianę (wtedy nie trzeba skręcać). Nie sądziłem, że to jest jakiś kłopotliwy element. Być może problem tkwi w głowie, a nie propriocepcji - odchylasz się zbyt mocno do stoku bo instynktownie boisz się ekspozycji. Generalna zasada. Przy jeździe na stromych stokach im jest bardziej stromo tym bardziej idziesz z głową do przodu. To jest przeciw instynktowi ale jak widzę, że mam kłopoty, to pierwsze co robię to pochylam się w przód (no i nogi ugięte). Oczywiście kije na stromym to podstawa - jak jest wąsko to używa się jednocześnie dwóch (dla mnie lepsze od obskoku). Skręt jest wtedy praktycznie w miejscu. To też trzeba umieć, bo czasami w rynnie należy zmienić kierunek jazdy (jak jest kamień, a kontynuacja jest po drugiej stronie. W każdym razie proponuję znaleźć sobie stromą i twardą ściankę (minimum 45 stopni) z wypłaszczeniem na dole i poćwiczyć te elementy starając się manewrując nie przekraczać szerokości nart. Na pocieszenie - Tatry są dość specyficzne, bardziej wymagające często od innych gór. Jest właśnie wąsko, dość stromo, mamy dużą zmienność pokrywy śnieżnej na krótkich odcinkach. Trzeba się często przepinać. Mało jest łatwych/średnich wycieczek. Akurat dobre miejsce na przećwiczenie psychiki czy techniki jazdy i poruszania się. Ale być może warto pójść na tury w innych łatwiejszych górach (na przykład Alpach) gdzie oprócz trudnych przejść jest wiele bardziej "turystycznych" szlaków. A może po czeskiej stronie w Tatrach Zachodnich? Tam w takiej Żarskiej Dolinie stajesz i patrzysz i mówisz: - o tu bym zjechał, i tu, a może jednak tam? Widzisz od razu multum fajnych linii. A w Tatrach Wysokich stoisz, patrzysz i patrzysz i: - k...wa gdzie tu się zjeżdża???3 punkty
-
Gdybym wcześniej uprzedził moich stałych instruktorów, tj. @Adam ..DUCH oraz @Tadeo o tym, co mam zamiar zrobić dowiedział bym się, że : Jest to zdecydowanie zły pomysł. W zasadzie to ja prawie w ogóle nie umiem jeździć na nartach. Najpierw powinienem nauczyć się jeździć śmigiem a nie kaleczyć śmigu. I w zasadzie we wszystkich trzech punktach było by trochę racji, najwięcej oczywiście w trzecim. Tu zdobędę się na dalece posuniętą nieskromność. To nie tak, że ja nie umiem jeździć. Wprawdzie nie doszedłem jeszcze do etapu, w którym Tadeusz nic by nie mówił (co oznacza, że jest bdb) no ale poziom: "Marnie, marnie coś tam nawet nieźle" jest już bardzo blisko. A tak serio to dość długo się wahałem czy to jest ten momenty czy nie. Konsultowałem ten temat ze znanym mi z innych kursów zimowych instruktorem Michałem Semowem, który organizuje tego typu szkolenia ( https://szkoleniagorskie.pl/ ) i wysyłałem mu filmy nagrane przez @Tadeo podczas jego obozów. Zostałem zakwalifikowany, chodź dalej nie byłem przekonany czy wystarczająco dobrze jeżdze. Coś tam skitorowo działam w Beskidach. Z mocnym naciskiem na "coś tam" oraz "Beskidach". No niestety Skrzycznemu "trochę" brakuje do Kasprowego Wierchu. Ostatecznie uznałem jednak, że to będzie świetna okazja przetestowania się w kontrolowanych warunkach. Trochę obawiałem się pierwszych wyjść ze znajomymi. Miałbym oczywiście z kim chodzić ale coś mi się wydawało, że szybko by się to skończyło w deseń: "Dawaj suka bljat tjepier. Nie gadaj że nie dasz rady tylko idź" i temu podobne sytuacje. Wydawało mi się również, że skręt krótki mam na tyle opanowany, że jakoś sobie poradzę. Uznałem, że dla mnie najważniejsza jest topografia i zagadnienia lawinowe, które są przez Michała Semowa poruszane w ramach wykładów teoretycznych. No właśnie, wydawało mi się i uznałem. Jak zwykle praktyka wychędożyła teorię i zapewniła twarde lądowanie. Grupę mieliśmy bardzo mocną, najwięcej doświadczenia miał dwudziesto kilku letni Maciek. Do niedawna zawodnik, obecnie Instruktor SITN (a nie PI) pracujący regularnie w zagranicznych kurortach. Jak ja się plasowałem w stawce, to chyba się już raczej domyślacie. Dokładnych tras wyjść nie będe opisywał, bo topografia Tatr nie jest moją najmocniejszą stroną 😅 Dla ułatwienia wrzucam mapę z naniesionymi śladami GPS 😅. Ogólnie kręciliśmy się w okolicach Murowańca. Pierwszego dnia, po ćwiczeniach z szukania nadajnika lawinowego, gdy wyszliśmy już w miejsce z którego mieliśmy zjechać wzięła mnie trema. To było trochę dziwne uczucie. Czarny FIS na Skrzycznem za grzebieniem? Phi, a w czym jest zagadnienie? Czarna trasa na Zoncolan? No spoko, Tadeusz tam ćwiczył z nami śmig. No tak. Tylko ani jedno ani drugie to nie są pozatrasowe Tatry. Tam na środku zjazdu nie ma kosodrzewiny, kamieni (a nie jakiegoś tam drobnego tłucznia z przecierek) i w zasadzie nie wiadomo do końca z czego. Co ja mam więcej powiedzieć. Trochę zesrany byłem. Jak zwykle w takiej sytuacji zabetonowało mnie i kilka pierwszych zwrotów skrętem krótkim wyglądało tak, że oczy bolą od patrzenia. Potem było trochę lepiej ale tylko trochę lepiej. Co ciekawe najtrudniejszą rzeczą był dojazd do Murowańca. Okazało się, że kompletnie nie radzę sobie z rzeczą, która jest zawsze elementem egzaminu na GOPRowca. Hamowanie pługiem z dojazdu i przechodzenie do ześlizgu w miejscu. Prawie pokonał mnie wąski szlak po którym cały czas poruszali się w obydwie strony turyści. Szerokość trasy nie wiele większa niż długość moich nart i moje nieudolne próby kontroli prędkości skończyły się w kosodrzewinie 🤣 Drugi dzień był bardziej ambitny. Udaliśmy się w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego, Zmarzłego Stawu i zboczy Kościelca i Przełęczy Zawrat. Oczywiście nie wyszliśmy jakoś bardzo wysoko. Ledwie na jakieś niecałe 1900 metrów. Zatrzymaliśmy się za Czarnym Stawem Gąsienicowym na ćwiczenia z hamowania upadków czekanem, różnych technik chodzenia w rakach itp itd. Ja już gdzieś w tym momencie miałem taką lekką wątliwość, czy powinienem iść do końca za resztą grupy. Stwierdziłem jednak, że skoro mamy Michała i jego Stażystę - Jerzego Rostafińskiego (kanał Youtube -> Wasza Wysokość) to jakoś to będzie. Jestem niedorajdą ale nie aż tak straszną 😉 Słowo klucz: Jakoś to będzie Żebyście źle nie pomyśleli. Tatry zimą to nie jest dla mnie rzecz obca. Pieszo, na przełęczy Zawrat byłem zimą dwa razy - zarówno od 5 stawów jak i Gąsienicowej. Pieszo w zimie byłem też na Rysach. O Czerwonych Wierchach i kotłach to już nie wspominam, bo dawno rachubę straciłem. Po raz kolejny okazało się, że o ile "zwykłe" narty są trudnym sportem to skitury w wysokich górach to już bardzo, bardzo wysoka poprzeczka. Dotarliśmy w końcu do miejsca w którym zaczęliśmy się przepinać do zjazdu. Już wcześniej teren stał się dla mnie trochę trudny. Ani to beton (na szczęście‼️) ani to sypki puch. W skali od 1 miękko - 6 twardo dałbym mu 3 czyli tak po środku, oczywiście biorąc pod uwagę że to naturalny śnieg, nie mający się w ogóle do tras narciarskich. Trzeba było uważnie robić każdy krok i zakos, żeby narty nie ujeżdzały na obsypującym się śniegu. Teraz, to już zesrany byłem trochę więcej niż trochę Światło było całkiem płaskie. W dodatku niebo zaklajstrowało się całkowicie chmurami. Przez środek trochę kamieni, po lewej kocioł z małym prożkiem. Po prawej lodospad. Teraz już wiedziałem na 100%, że nie są to warunki, w których jakkolwiek będę nad tym panował. Miałem obawę, że jak zrobię jakikolwiek zakos skrętem krótkim to albo się wywalę, albo wjadę w jakiś głaz. Oczywiście do paniki i stanu zagrożenia życia nad wielką świstówką było baaaardzo daleko. Obiektywnie wiedziałem jednak, że to nie sa okoliczności i miejsce, w których powinienem się znaleźć. Zacząłem ześlizg boczny i natychmiast przewróciłem się. Jerzy pomógł mi wstać i wpiąć się ponownie do nart. Ześlizgnąłem się do reszty grupy, bo obawiałem się utraty kontroli przy próbie wykonania krótkiego skrętu. Ten brak kontroli jest tutaj kluczem. Dla niektórych może to zabrzmieć jak herezja, ale mam dość nisko zawieszony próg akceptowalnego ryzyka. Muszę mieć poczucie, że moje wyszkolenie i doświadczenie gwarantuje, że sobie z czymś dam radę. Narty odpiąłem gdzieś nad Zmarzłym Stawem, przypiąłem do plecaka i wróciłem do Murowańca na piechotę. Z ostatniego dnia szkolenia zrezygnowałem. Już wiedziałem, że z moimi brakami w wyszkoleniu i technice jazdy trasowej nie pojawię się w Tatrach na nartach przez kolejne dwa sezony. Było by to zbyt niebezpieczne. Na teraz byłbym tylko balastem spowalniającym grupę. Szkolenia z szukania nadajników lawinowych, używania sondy lawinowej i odkopywania ofiar miałem już trzykrotnie i ten ostatni dzień nie był aż taką stratą. W zasadzie test był bardzo udany, chodź wynik jest negatywny. Konkluzje: Głównym problemem w moim narciarstwie jest niewyćwiczona równowaga, która wynika z mojego dużego wzrostu i zaniedbań z wczesnej edukacji. Szczegółowym problemem jest słaba umiejętność jazdy śmigiem. Dodatkowym problemem jest konieczność treningu "ćwiczenia z egzaminu na GOPRowca" aby móc panować nad kierunkiem i prędkością na bardzo małej przestrzeni. Te trzy punkty to moim zdaniem podstawa do sensownego wejścia w skitury w Tatrach i do puki tego nie ogarnę, to w Tatry nie będe się z nartami pchał. Zjazd do Brzezin był całkiem OK, chodź warunki ciężkie. Do połowy trasy nie trzeba było nawet odpinać nart. Zjeżdżałem albo pługiem albo bardzo krótkim skrętem krótkim, coś ala ćwiczenia Tadeusza. Tzn w zasadzie prawie przeskakiwałem z jednej narty na drugą. Oczywiście tylko troszeczkę odrywałem górną nartę od powierzchni, chciałem tylko zdecydowanie odciążyć wewnętrzną i bardzo mocno dociążyć zewnętrzną żeby zmieścić się w trasie. PS. Nie mam problemów z błędnikiem ani innych schorzeń zaburzających równowagę. Po prostu lata olewania WF przynoszą swoje złe plony //// //// //// /// /// //// //// //// /// //// /// //// //// //// //// //// //// PIERWSZY DZIEŃ DRUGI DZIEŃ2 punkty
-
Akurat Deacon/Peregrine właśnie przydałby się w granicach 170 cm a nawet na wzrost, wtedy pokaże co ma najlepszego2 punkty
-
W ciągu ostatnich 10 lat na Chopoku byłem raz. Przy pięknej pogodzie ,kolejek do wyciągów nie było,wiatru też nie. Droga zajęła 5 godzin ,bo w nocy zasypało Beskid Żywiecki i Tatry. Wyjazd ogólnie był udany,warunki śniegowe perfekcyjne, ale zgadzam się, że ma się to nijak do Austrii. Ilość ludzi na trasach, ich degradacja w ciągu dnia, miejsca parkingowe. W zasadzie,to podobne są tylko ceny karnetów, choć w Austrii da się pojeździć taniej. Do Schladming z Katowic 7 h, to samo Dachstei West i inne mniejsze osrodki,na Hochkar 5.30. Osobiście wolę rozłożyć tą kasę na jazdę w Polsce i spędzić 3 razy więcej dni na nartach,albo wydać tyle samo, ale w Alpach. Ale co kto lubi. Jak się trafi na pogodę, poza feriami ,to można się wyjeździć konkretnie.2 punkty
-
Już nie przesadzaj z tym kaleką 😀 Ja tam wolę jak się takie jazdy analizuje,bo na tej podstawie łatwiej swoje błędy w przyszłości wykluczać wszystkim, niż rozbijanie na czynniki pierwsze jazdy zawodników bo nikt się do takiego poziomu nie zbliży i to inna galaktyka.2 punkty
-
Kolejny dzień z życia dyletanta;-) już sam nie wiem dyletant czy miękiszon przecież się nie rozdwoję:-)2 punkty
-
Pojeżdżone na nocnych na Górze Kamieńsk koło Bełchatowa. Dziś zaliczyłem po pracy siłownię, weszło wyciskanie leżąc, przysiady ze sztangą, do tego ćwiczenia na barki, tricpesy oraz typowo po narty. O 19.00 decyzja - jadę na Górę Kamieńsk. Z pracy mam 15 minut, więc nie ma tragedii. Dla niewtajemniczonych: Góra Kamieńsk to zwałowisko wskutek pracy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego w Bełchatowie. ON to trasa licząca około 700m, z jednym orczykiem o długości ok 650m oraz 4 osobową kanapą o długości niecałej 700m, plus taśma 150m dla pampersiaków. Na miejscu pełne zaplecze: wypożyczalnia sprzętu, szkółka narciarska, restauracja. Góra Kamieńsk odpaliła tydzień temu taśmę i orczyk na długości około 200m, w międzyczasie symbolicznie dośnieżyli całą połowę stoku [na prawo od kanapy, patrząc w dół stoku] i odpalili kanapę w ostatnią sobotę. Kanapa pracowała do wczoraj, bo temperatura na plusie, plus deszcz spowodowały pojawienie się wytopów i przecierek. Stąd dzisiaj oficjalnie czynna taśma i orczyk na długości ok 200m. Na miejscu +4st C, na parkingu na 500 auto kilkanaście aut. Mgła, leci RMF FM z głośników. Kolejka do orczyka minimalna, czekałem max 2 minuty. Warun: nieratrakowane od wczoraj, że względu na w/w. Dla koneserów, otwarty oficjalnie dół stoku to mocno miękko, ale bez przecierek. Góra stoku na nielegalu: orczyk w paru miejscach jedzie już po śniegowej mazi, a w dwóch po trawie. Sporo przecierek i wytopów, do tego brak ratrakowania spowodował obecność odsypów na górnym, powiedzmy że trochę ostrzejszym fragmencie. Nogi od samego początku mocno pracowały w tej kaszy i odsypach, jednak trening przysiadów 110kg na sztandze przed nartami to nie był dobry pomysł. Pojeżdżone w takim warunie uczciwie 1 godzina 13 minut. Sports Tracker wypluł 7 zjazdów, prędkość średnia zjazdu 26,9km/godz, Vmax 57,9km/godz, odległość total 8,39km. Po raz pierwszy byłem na nartach na totalnych nizinach, i kruca bomba, nie żałuję.2 punkty
-
Zdecydowanie nie. To, co cenię sobie w tym jak działa forum dyskusyjne (jakiekolwiek) to właśnie katalogowanie informacji. Większość moich wpisów nie ma charakteru bloga, bardziej to informacja dla innych jakie są obecnie warunki, jakie obłożenie, które trasy są czynne itp itd. Dlatego wrzucam to do odpowiedniego działu / tematu, żeby można było łatwo trafić na to, co się szuka. Ten temat ma oczywiście charakter bardziej reporterski, bo to nie jest forum skiturowe sensus stricto. Pisanie wszystkiego w jednym tematu zrobi z tego strumień świadomości ala Facebook, w którym ciężko się będzie połapać co i jak. Nawet takie lekko humorystyczne wątki są lepsze gdy są rozdzielone. Poza kreatywnymi tematami od razu widać na kanwie jakiego wyjazdu i dokąd powstały. Umożliwia to trzymanie offtopicu w rozsądnych granicach 😄 Niczego innego się nie spodziewam. Nie bez powodu nie powiedziałem Ci wcześniej, że jadę w Tatry 😛2 punkty
-
W wejściu na krawędź najbardziej pomaga: użycie tych krawędzi już w fazie przejścia czyli nie jedz NW tylko WN. Taki szczegół 🙂 Wyprostowana sylwetka w fazie przejścia oznacza wyprostowane kolano i wtedy jedyna co możesz zrobić to rotacja nogi ale włożyć kolan się nie da. W dodatku jak noga wyprostowana to pracują rotatory a jak ją zgiąć to przywodziciele. Przywodziciele mają więcej mocy. Zobacz jak mocno jest ugięta noga na filmach Smoka. Do tego trzeba dołożyć załamanie w biodrach.1 punkt
-
Po cichutku planujemy Chopok na Wielkanoc😉 Hotel i skipassy w cenie, trzeba czekać na rozwój sytuacji🙂1 punkt
-
moze nie do konca w temacie ale tam jest L na koncu, chyba ze narty pochodzą w Wólki Kosowskiej1 punkt
-
Pierwsze dwa zdjęcia zrobiłem ze szczytu wyciągu/stoku 15b Mulda - raz w prawo, raz w lewo ;-). Tam gdzie wjeżdżają narciarze dowiezieni ratrakiem z Janskich. Bardzo ciekawie zmeandrowany stok, szkoda że taki krótki.1 punkt
-
Jakoś przeczytałem, że teraz w sobotę wybierasz się na powtórkę, ale już wszystko jasne. Może zawitam w weekend.1 punkt
-
Ja to inna dzielnica. Móje biuro było (i chyba dalej jest) przy Józefitów blisko dzisiejszej Królewskiej a wtedy 18 stycznia. Niby tak, ale tym razem było inaczej. Facet naprawdę był do rzeczy. Rozmawialiśmy głównie o... komputerach. 🙂 W instytucie w Paryżu gdzie pracowałem spotkałem Polaka z Gdańska. Ten opowiadał mi jaką gehennę i zastraszanie przeżył przed wyjazdem do Francji. No ale Kraków to miasto porządnych ludzi, w których nawet ubeki były porządne. 🙂1 punkt
-
Tak jak napisałem - z soboty. Tym razem spędziłem całą w Pecu. Objechałem stoki dookoła ze 2 razy. Janske zostawiam sobie na dni z mniejszą presją uczestników - po feriach i nie na weekend.1 punkt
-
Może tu…w tym sezonie już nie zdążę, ale w następnym zaliczę https://rokytnice.nhr.cz/svahy#webkamery1 punkt
-
Nasze ekipy wyjeżdżają co tydzień z Austrii w okolicach godziny 15. W zależności od tego czy to odległy Ischgl czy też bliski Zillertal tudzież okolice Matrei w Gorzyczkach jesteśmy pomiędzy 23.30 a 1.00. Warszawa 3,5h później a Trójmiasto najpóźniej o 8 rano. Wszyscy do roboty zdążają, choć czasem prosto z busa. 🙂1 punkt
-
Cześć Zgadza się, ale jak już mam jechać ponad 5h to raczej nie ma różnicy - kwestia wchodzenia w jazdę samochodem, że tak powiem. Pozdro1 punkt
-
Od połowy marca Chopok jest świetny, na pogodę. Ja jadę po pracy, wieczorem jestem na kwaterze. 2-3 dni jazdy i po nartach do domu. 3 dni wolnego = 3 dni na nartach Osobiście polecam, patrz przede wszystkim na prognozę wiatru. Bo jak góra nie jest czynna, to nie można przejechać na południe, wtedy część tras odpada i to nie jest fajne.1 punkt
-
Robert Róg wprowadził pojęcie "zdobywanie niskości". Ma to miejsce gdy po ciężkiej walce udało się być niżej i w jednym kawałku. I to nie jest żart - parę razy w życiu byłem szczęśliwy na dole, że to już koniec. Ześlizg może być alternatywą do zejścia w rakach. I choć wcale nie jest czasem szybszy, to unika się upierdliwego przezbrajania w terenie, który niekiedy (czyli najczęściej) temu nie sprzyja. Ale rzeczywiście co do zasady najwygodniej poruszać się na nartach jadąc lub idąc. Każdy element techniczny skituringu jest bardzo ważny. Jazda jest podstawowa, ale też jednocześnie łatwa, bo można ją szybko opanować w ON. Wystarczy jeździć bezkompromisowo freeride z założeniem, że robi się to w każdych, nawet najbardziej niesprzyjających okolicznościach. Sezon, dwa na offpiste i to wystarczy. Jedyny problem jest później taki, że sprzęt zestawiony pod chodzenie jest bardzo kompromisowy, a jazda w nim jest sporo trudniejsza jak na klasycznym zestawie freeride. Nie mniej doświadczenie i technika bardzo podobna. Podchodzenie, a szczególnie zakładanie śladu w terenie lodowcowym (i po opadzie), to już zdecydowanie trudniejsza sprawa i tutaj nie uda się już pójście na skróty jak podczas nauki jazdy. Trzeba zrobić ileś godzin.1 punkt
-
Do lepszego człowiek się natychmiast przyzwyczaja. Gorzej w odwrotną stronę. 🙂1 punkt
-
Narty mogą zostać, przynajmniej wiemy jakie masz. Sprawdź jakie masz buty, bo one dużo większą rolę odgrywają aniżeli narty, o czym dużo osób zapomina.1 punkt
-
@lubeckim moim zdaniem masz bardzo fajne, realne wpisy i na tej kanwie proponował bym Ci stworzyć wzorem @KrzysiekK własny wątek taki osobisty. Owszem bajzel się zrobi ale osobiście uważam że będzie z tego większy pożytek niż z tworzenia odrębnych tematów. Odnośnie tego co napisałeś - odniosę się krytycznie (to już wiem) jak na spokojnie przeczytam całość na spokojnie.1 punkt
-
Te Dynki od Ciebie na 87 i 0,5 bardzo fajnie szurają i nie szukają skrętu, całkiem dobrze na wprost idzie. Na razie tak zostawię, w drodze kątownik 87, bo trzeba delikatnie je posmyrać.1 punkt
-
1 punkt
-
Tutaj jest taki głośny wywiad z Wierietielnym. Poczytaj sobie. On tam mówi jak oni (Wierietielny i Kowalczyk) widzieli dalszą pracę z biegami na poziomie kadry. https://sport.tvp.pl/84627053/spowiedz-aleksandra-wierietielnego-serce-sie-kraje-kiedy-na-to-patrze1 punkt
-
Kupiłem te, glównie aby mieć możliwość sprawdzenia podniesienia https://skiman.pl/prawidlo-uniwerslane-ski-man-adjustable-base-sharp-p-52.html Użyłem jednak do zwiększenia z 0.5, na 0.75 , poręczne i stabilne.1 punkt
-
Cześć Psychika Pani Shiffrin jest jakimś absolutnym kosmosem. To, że Ona jeździ jak jeździ to wiemy ale, że jeździ tak jak jeździ pod tak nieprawdopodobną presją nie jest normalne. Fajnie, że tak się ułożyło, że ta presja zeszła w tak nieoczekiwanym momencie. SL pod nią jakby nie było idealny i pomimo tylu ograniczeń pojechane... Mamy do czynienia z wielką historią narciarstwa!!! Pozdro1 punkt
-
Tydzień w Val Gardena, głównie w Alpe di Susi. Dziś wróciliśmy. 4 starsze osoby. Po drodze nocowaliśmy w hotelu w Znojmo. Mało znane, niedoceniane, sympatyczne czeskie miasto przy granicy austriackiej. Pogoda typu lampa. Tylko jeden dzień z niewielkim zachmurzeniem. Temperatura kilka stopni + w dzień. Ideał. Śnieg niestety sztuczny. W połowie lutego! Spaliśmy w małej, uroczej wiosce Barbiano, wczepionej wysoko na zboczu góry. Do stacji ok. 30 min dojazdu. Wygodny hotel, świetne jedzenie, mili gospodarze tyrolscy. Jeździliśmy głównie po czerwonych, niezbyt trudnych trasach w Alpe di Susi, Ortisei i S. Cristina. Warunki dobre z wyjątkiem fragmentów mocno zmrożonego sztucznego śniegu. Niekiedy tworzyły się spore kolejki do wyciągów. W szwagra pierwszego dnia wjechał od tyłu rozpędzony 20 latek. Spektakularny upadek obu, ból kręgosłupa i ręki. Następnego dnia tomograf w szpitalu. Na szczęście nic nie jest złamane, ale narty trzeba sobie darować na pewien czas. Szwagier ponartował ponownie dopiero ostatniego dnia. We mnie też wjechał od tyłu i z boku pewien polski 13 latek. Na szczęście bez konsekwencji. I tego samego dnia przejechała 30 cm obok mnie pędząca samotnie deska snowboardowa. Niewiele brakowało. Ale ogólnie ludzie jeździli dość bezpiecznie. Jadąc do Włoch na stacji w Austrii wypatrzyłem... Chertana z rodzinką. Co za zbieg okoliczności. Chwilkę pogadaliśmy. 🙂 Nie wstawiam zdjęć wprost, ale daję link do katalogu, gdzie wstawiłem kilka zdjęć z opisami. https://photos.app.goo.gl/UvntFyMXQnyGjqis71 punkt
-
Cześć A Pan Sebastian też po ciężkiej kontuzji zdobywał laury... Wkurwiające nieco, że nic o tym jako społeczeństwo nie wiemy a zajmujemy się takimi śmieciami jak wilk i siarka. Widziałem wczorajszą niemoc w GS i dzisiejszą moc w niemocy w SL. Fajna dziewczyna. Ale ta młoda Szwedka - 2005 - to jest power... Pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
Racja…już nie mogę edytować. ile chłopak musiał zasuwać, żeby przebić się przez siatkę i uderzyć w armatkę osłonięta materacem….1 punkt
-
Za tydzien koniec ferii. Zostają na stokach ci narciarsko nawiedzeni.... a Czantoria ma szanse wygladac tak:1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Młodzieniec sie qrka.. odezwal.... 😂 Szanujcie żony bo zawsze mogliście gorzej trafić.... 😉 w ramach szanowania polowicy pozdrawiam z Safady. Jeden tydzien ferii trzeba odpuścic. Reszta zimy juz na zimowo....1 punkt
-
A przed chwilą jakiś freak z szopy się pomylił i postował kryptoreklamę jako Barbara. Jak oni tam się równie mocno przykładają do wysyłania paczek i postów to strach cokolwiek tam kupić...1 punkt
-
1 punkt