Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.02.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
7 punktów
-
6 punktów
-
Szanowni, Kodeks FIS nie stanowi żadnej normy prawnej w Polsce. Kiedyś odwołanie do tegoż kodeksu znajdowało się w rozporządzeniu ale wraz z wejściem w życie ustawy z 2011 roku straciło owo rozporządzenie ważność. Jednakże jest on (kodeks FIS) wprowadzany niejako tylnymi drzwiami - otóż Art. 19. 2. tej ustawy mówi o tym że zapewnienie bezpieczeństwa na zorganizowanych terenach narciarskich polega między innymi na: "określeniu i upowszechnieniu zasad korzystania z danego terenu, obiektu i urządzenia;" czyli narzuca obowiązek stworzenia regulaminu korzystania z danej stacji narciarskiej. I w tych regulaminach zwykle (nie znam takiego gdzie nie byłoby) są wyszczególnione punkty które są kopią zapisów kodeksu FIS, czasem nawet z odwołaniem do źródła. Więc można przyjąć, że jednak w jakiś sposób on w Polsce funkcjonuje (przynajmniej na większości stoków). Dalej nie jest też tak, że z automatu całą winę przypisuje się temu co jest wyżej. Przykład z snowboardzistą można rozszerzyć np. na dwie osoby poruszające się mniej więcej równolegle przewidywalnym, okreslonym torem (np. serią zakrętów o powtarzalnym promieniu) i nagle jedna z nich zmienia rytm/promień i zajeżdża drugiej drogę. W takim przypadku mimo, że teoretycznie ten drugi najechał go z góry, może on (zajeżdżający) zostać uznanym winnym lub współwinnym zdarzenia. I faktycznie w trakcie sprawy sądowej będzie to wałkowane z różnych stron. Tak jeszcze a'propos nieszczęsnego podchodzenia. Generalnie niechęć do dopuszczenia np. skiturowców do podchodzenia wynika również z ustawy: Art. 27. 1. Narciarskie trasy zjazdowe oraz nartostrady są jednokierunkowymi drogami przeznaczonymi wyłącznie dla narciarzy i snowboardzistów, a trasy biegowe wyłącznie dla narciarzy uprawiających narciarstwo biegowe. K.5 punktów
-
Zrobiłem krótkie podsumowanie kosztów karnetu na Chopoka. Jutro będzie mój 25 dzień na tej górze. Wychodzi 15.68 E dziennie (jeśli, co bardzo prawdopodobne przejadę tu jeszcze na 5 dni, to cena spadnie do około 13E dziennie). Jest to niezła propozycja, tym bardziej, że pojeździć tu jest jak i gdzie. Dziś wprawdzie trochę duło i zamknęli część góry. Trzeba się było fartować na czerwonych. Ale i ludzi jakoś ubyło. Dopiero tóż przed 12.oo zaczęło gwałtownie przybywać, tak że przed 13 już był "komplet". Tłok na trasach dla mnie nieakceptowalny więc odpuściłem. Nie było mi trudno, bo najeżdżony jestem po kokardkę! Jutro będzie wprawdzie bez słonka, ale i bez wiatru więc się nadrobi. A przy okazji udało się i to wprost na stoku dogadać telefonicznie i zamknąć kontrakt zawodowy na przyszły rok i to w ten sposób, że ocaliłem od zobowiązań cały sezon narciarski, więc jest dobrze 🙂. Tak to wyglądało o poranku....5 punktów
-
To nie tylko ścianki. Miałem taki przypadek u siebie, że zderzyłbym się z człowiekiem wyprzedzanym, po tym jak przeciął on "nagle" cały stok. Prawda w mojej obecnej ocenie jest taka, że manewr wyprzedzania powinien być szybki i powinna być wyraźna różnica prędkości. Wyprzedzanie na nartach w stylu tirów na autostradzie to proszenie się o kłopoty i ja już takie manewry odpuszczam.5 punktów
-
Dziś w końcu zaczęło sypać śniegiem, ale nie są to duże opady. Jak na razie to strasznie nudna ta austriacka zima, mało śniegu i cały czas słońce tak jak we Włoszech. 😃4 punkty
-
4 punkty
-
Trochę już wypadłem z tego wątku. Za dużo postów i nie idzie ogarnąć 😉 Chciałbym jednak dorzucić jedną sytuację, która miała miejsce na Zwardoniu początkiem sezonu feryjnego. Całkiem poważnie rozważałem pójście do @Adam ..DUCH i poproszenie, żeby tą grupę wywalił ze stoku, bo zaraz będzie nieszczęście. Ogólnie grupa circa 20 gówniarzy z jakiegoś zimowiska. Cechy szczególne: Brak jakiegokolwiek opiekuna, o instruktorze nie wspominając. Jazda bez kijów. Sprzęt raczej leciwy i dobrany przypadkowo. Rzucały się w oczy "starawe" kaski. Absolutny brak jakiejkolwiek techniki. Co niektórzy gonili na krechę w dół. Czasami jako tako równolegle, czasami nieudolnie próbując jakkolwiek jechać pługiem. Skręcali w nieskoordynowany sposób, próbując w jakikolwiek sposób wpłynąć na kierunek jazdy. Wężykowali sobie raz wąsko,raz szeroko. I teraz to paladynów kodeksu FIS. Jak mi taki bajtel, który jeździ trzy razy szybciej niż potrafi wjedzie nagle pod narty, to czyja wina? Moja? Jego? Organizatorów zimowiska, który tą bandę (nieletnich!!) wysłali bez nadzoru na stok? Żeby mnie zaraz nikt (Mitek sorry, to trochę do Ciebie) publicznie nie krzyżował. W takich okolicznościach jeżdzę turbo zachowawczo i staram się myśleć za otoczenie, które daje do zrozumienia, że mózgu używa bardzo sporadycznie. Jak widzę dzieciaka przed sobą, to czasami wolę się zatrzymać albo zwolnić prawie do zatrzymania, żeby wybadać co się zaraz stanie i jak go wyprzedzić.4 punkty
-
Wyszedłem cało. Wprawdzie wieczorem i następnych parę dni czułem to zderzenie "w kościach", ale to i tak bzdurka w stosunku do tego co się mogło stać. Straty to potrzaskane gogle i wgniecenie w kasku. Panowie upewniwszy się, że jestem ogólnie cały i nie potrzebuję pomocy medycznej, zaproponowali rozsądny szmal za gogle, który przyjąłem. Kasku nie zauważyłem, ale nic poważnego i w sumie jeżdżę w nim do dzisiaj.4 punkty
-
Tak też może być. Ale w tych przypadkach w których miałem styczność litera nie zostawiała marginesu na ruch. A w kilku innych gdzie ten margines był większy (i sprawy były nieco inne) sędziowie potrafili się zachować zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Podobnie prokuratorzy. P.S. Żeby nie było - nie bronię sędziów et consortes dla zasady - nie mam nic wspólnego ze środowiskiem prawniczym, no może poza tym, że pijam rum z sąsiadem okresowym który jest prawnikiem. Bronię bo takie miałem doświadczenia. A jakieś skromne doświadczenie z prawem (a szczególnie w kontekście narciarskim) mam ze względu na to, że przez kilka lat byłem biegłym sądowym w zakresie bezpieczeństwa w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich.3 punkty
-
Dziś pojeżdżone. Trochę zdjęć. Jakieś babsko prawie by strzeliło moją córkę gdyby nie odbiła. Młody jedzie. Warunki bardzo fajne. Vita Nova. Reszta ekipy.3 punkty
-
Heja, Zdecydowałem się na dwie pary: 1. Fischer GT 76 2025 dla syna - długość 180 do wzrostu 190 2. Salomon Addikt Pro 76 dla siebie. - długość 170cm do wzrostu 176 Narty testowane przez 6 dni w Flachau w Austrii na wszystkich dostępnych stokach od rana do zamknięcia. Jedne i drugie narty stosunkowo miękkie, idealnie sprawdziły się na: Wyratrakowanych trasach - ładnie trzymają krawędzie nawet na dużym lodzie szczególnie na stromych czarnych trasach Od godziny 13 do 16 na gigantycznych osypach i muldach z lodem pomiędzy - zero wysiłku przy szybkich ostrych zjazdach Na średnio głębokim śniegu poza trasą i na skoczniach w ski parku - bez problemu można lecieć Ale najważniejsze czego oczekiwałem to jazda na zniszczonych trasach późnym popołudniem - zerowy wysiłek żeby lecieć po muldach. Narty wybaczają naprawdę duże błędy i z uwagi na szerokość i duży rocker. Różnica vs moje RC4 SC - dla mnie przepaść ale to zapewne przez to że nie potrafię jeździć na nartach 🙂 Więc z punktu widzenia amatora polecam te narty każdemu kto szuka nart na cały tydzień na różne warunki. Dzięki za porady i pozdrawiam wszystkich PS. Narty były testowane w ostatnim numerze https://www.ntn.pl/produkt/magazyn-ntn-snow-more-2024-2025-nr-1/ W załączniku opis.3 punkty
-
3 punkty
-
Jako że wątek jest szkoleniowy, a świat bez śmiechu coraz trudniejszy do akceptacji..pizza, frytki i jedziem 🤣 https://www.facebook.com/share/r/1E7VQNTCD7/3 punkty
-
Niebieskich jest kilka i są porozrzucane po różnych miejscach. Dojazd do samego dołu jedynie czerwoną lub kolejką. Żeby się sprawnie przemieszczać po ośrodku trzeba się poruszać po czerwonych trasach, które są obiektywnie patrząc bardzo strome. Śnieg o tej porze roku będzie bardzo ciężki, mokry --> będzie mnóstwo odsypów i muld. Nie polecam jazdy w takich warunkach na początek narciarskiej przygody, duże zagrożenie kontuzją z powodu nie zadziałania wiązań przy małej prędkości. Wiązania trzeba ustawić na absolutnie minimum w takich warunkach.3 punkty
-
Grupka jest zagrożeniem dla powoli jadących ludzi, którzy są poniżej. Kiedyś żaliłem się, że na Skolnitym wpakowało mi się dziecko obok, a przede mną i po drugiej stronie byli ludzie i nawet nie miałem jak odbić. Teraz zastanawiam się jak mogło dojść do tego, że jechałem z taką obcą grupką. Obecnie nie byłoby na to szansy. Mitek nazywa to strategią, a ja instynktem samozachowawczym. Lepiej stanąć i poczekać na lepszy moment, jeśli nie ma jak wyprzedzić. O ile mi wiadomo nie egzaminują z tego na KK. Przychodzi wraz z kilometrami na nartach.3 punkty
-
Zatem czesc Ci i chwala, za taką postawę. Chcialbym tylko zauważyc, ze wszelkie analogie i porownania jazdy na nartach z jazdą samochodem są głeboko nieuprawnione i zaciemniają sytuację. "Wjechał nagle pod narty" "zajechal drogę" "wpakował się na moj tor jazdy" to stwierdzenia, ktore swiadczą o umiejetnościach jazdy istniejących tylko w wyobraźni mówiącego..... Pacyfikacja niebezpiecznej grupki jest bardzo wskazana - pokąd jeszcze nic sie nie stało. Zgloszenie obsludze i zablokowanie skipasa ( choćby czasowe) to nie jest skomplikowana operacja. Czasem wystarczy groźba. Zjazd na kreche z Rachowca bez sterowania daje potencjał na niezłą masakrę.....3 punkty
-
Przy skillu 9/10, to jest poziom zawodniczy, to Ty możesz nam doradzać. Wrzuć film z jazdy na początek.3 punkty
-
3 punkty
-
Tak samo trudne jest jeżdżenie w grupie. A co do podobnych prędkości. Jeździłem z ojcem stara szkoła dobra szkoła i młodym ten na desce Burtona a jakże ja ich ganiałem bo szybko w końcu odpuściłem bo poczułem zew eksploratora i ruszyłem do Skacelki knajpy na stoku trochę zamkniętymi odcinkami. Ale rozstaliśmy się wcześniej na samej górze… w połowie pomogłem zebrać się ze stoku młodemu… ojciec zamknął mu drogę przy lesie dojeżdżając do krawędzi mega szerokiego stoku. Sprawa oczywista. Choć ja wolałem nie jeździć blisko starego bo zawsze coś sobie zakręcił był mało przewidywalny i patrzył tunelowo w dół zupełnie nie uwzględniając tych lekkk z tyłu czyli np mnie i swojego syna… to się musiało tak skończyć. Reasumując wg dekalogu wina syna ale ojciec styl miał do niczego jeśli o strategię chodzi. On pojechał a inni się za nim wywalali jak np syn… wtedy też ojciec nawet nie zauważył incydentu pojechał dalej…3 punkty
-
3 punkty
-
Waham się https://www.decathlon.pl/p/buty-narciarskie-meskie-wedze-fr-500-flex-100/_/R-p-328735?mc=8604148&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=pl_t-perf_ct-shopp_ts-bra_f-cv_o-roas_xx-brand-css&gad_source=1&gbraid=0AAAAADqDdfecfq1ZuY_zb4WXha1siopGF&gclid=CjwKCAiAqrG9BhAVEiwAaPu5zsdiFEqaXiH6YF9Gxv1L5sq6N7m30EltRBDScdEWLMxRrUsu2f8GVhoC7kMQAvD_BwE a https://www.decathlon.pl/p/buty-narciarskie-meskie-rossignol-alias-80-flex-80/_/R-p-X8820152?mc=8820152&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=pl_t-perf_ct-shopp_ts-bra_f-cv_o-roas_xx-brand-css&gad_source=1&gbraid=0AAAAADqDdfecfq1ZuY_zb4WXha1siopGF&gclid=CjwKCAiAqrG9BhAVEiwAaPu5zuShZe2VwXmzLC3YqGswFEjhpQ3D6UgSxtX5SrJCmQqQKPHZ8CoFnRoCSN8QAvD_BwE co sądzicie. Urodziłem się w poprzednim wieku, dokładnie w poniedziałek. Na nartach jeździłem na Gubałówce. Narty mam ale w innym mieście, buty podobnie. A wszyscy radza aby zacząć od butów to zaczynam. Potrzebuje butów na wyjazd na górę Kamieńsk... tam spotkam się... nie z Bogiem, a z człowiekiem i jego córką. Cóż więcej. Filmik z jazdy już dałem, trzeba tylko go poszukać. Pomożecie? PS mam już skarpetki, ciepłe są bo wełniane, kolor czarno zielony. Edit czasem skręcam. Pytanie do osób doświadczonych przez Boga i ludzi, czy te pierwsze mają opcję pinową czy ją dobrze widzę? Jednak się chyba nie łączy ech... https://goldsport.pl/module/ph_simpleblog/module-ph_simpleblog-single?sb_category=narciarstwo&rewrite=buty-narciarskie-a-kompatybilnosc-z-wiazaniami2 punkty
-
Myślę, że to wszystko tłumaczy 🙂 Resztę opisze, jak się otrząsnę emocjonalnie po tym, co przeżyłem.2 punkty
-
Potwierdzam Kaprun ok, ale majówka na nartach to świetna zabawa,tylko w tym sezonie duże braki śniegu. Do południa nartowanie,po południu grilowanie i imprezowanie,czego chcieć więcej,jak sie jedzie z fajną ekipą.Zdjecia z lodowca Pitztal2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Mieszkam koło Łodzi. Zieleniec faktycznie nie jest jakiś mega ciekawy. Ale za to Zwardoń... 😍 to Zwardoń! Co było w Zwardoniu, zostaje w Zwardoniu, więc odpowiedź na następne ewentualne pytania brzmi: pomidor. Nie gniewaj się proszę 🙂2 punkty
-
2 punkty
-
Ja w ramach synchronizacji udaje się na skitury, w głębokiej przeciwfazie, na wszelki wypadek w nocy wychodzę aby zarówno z potencjalnym tym drugim skiturowcem się spotkać dopiero przy bagażniku, oczywiście w przecwifazie, ja się pakuje on rozpakowuje, zawsze możemy się jednak zderzyć autami, bo moto dużo porównań tu leci, a także gdy ja wracam to strażnicy z parku kończą śniadanie... z nimi też nie lubię się spotykać... nikomu nie ufam, a najmniej sobie;-)2 punkty
-
Mój syn z wnukami jeździ do Zieleńca. W tym sezonie też był. Muszę go przepytać. Ma kawałek bo mieszka w Gdańsku (zdradził Kraków :)).2 punkty
-
2 punkty
-
Z drugiej strony piszesz na skiforum więc jednak coś ci się w głowę stało… ja bym zrobił rezonans, a kask jednak wymienił, to serio. A jak żartujemy… pasuje do ojca ten główny bohater i też się dziwi ale to on przyczyną całego zamieszania dla odmiany;-)2 punkty
-
Patrząc na temat rozstrzygania o winie kiedy dojdzie do wypadku to masz rację. I w nieoczywistych okolicznościach wysokość bezwzględna nie będzie przesądzać o winie. Zanim jednak do wypadku dojdzie, to można mu przeciwdziałać. Wydaje się, że w warunkach narciarzy (zwłaszcza początkujących) jedyną sensowną zasadą do zastosowania jest ta z różnicą wysokości. Jak kogoś widzisz (a przynajmniej powinieneś, patrząc tam, dokąd zmierzasz), to masz mu ustąpić pierwszeństwa w całej rozciągłości i tyle. Rozmycie odpowiedzialności i dzielenie włosa na czworo, zaproponowane przez kolegę Victora, nie podniesie bezpieczeństwa. Edit: Lexi mnie ubiegł...2 punkty
-
Ale Wiesławie nie ma znaczenia kto jedzie większym czołgiem .. mówimy o narciarstwe zjazdowym więc ten kto układa kodeks zakłada że jedziemy w dół (bardziej lub mniej równolegle do lini spadku stoku) - i siłą rzeczy patrzymy w dół.. i w takim razie osoba będąca wyżej widzi (powinna)to co sie dzieje niżej .. Teraz jeśli w kogokolwiek wjedzie to znaczy że albo żle wybrała tor jazdy wyprzedzając(brak doświadczenia)...albo nie zdołała sie zatrzymać/wyhamować (braki w technice).. ..jest takie urządzenie - zawodowi kierowcy na nim są testowani - które określa jak szeroko patrzysz ...wyskakują jakieś znaki na pograniczu twojego widzenia i maszyna mierzy kąt i czas reakcji - może narciarzy powinno sie testować (żart)2 punkty
-
Słusznie. A potem weryfikacja kto ma lepszych prawników… no i sędzia zależy jaki… niestety to nie jest wszystko takie proste a posiadanie racji czasem sprowadza się jedynie do bycia moralnym zwycięzcą a orzeczenia idą swoją drogą. Ot łyżka dziegciu taka gratis gdy życie i tak bywa dość gorzkie.2 punkty
-
Miałem dziwny i niebezpieczny wypadek we włoskich Alpach (Latemar). Podjechałem na ściankę, która przeważnie jest pusta. Zobaczyłem jakąś 7 osobową grupę narciarzy ubranych w takie same kurtki i spodnie. Najwyraźniej jechali realizując jakąś zadaniówkę. Pierwszy jechał ich instruktor demonstrując zadanie, następnie każdy z nich kolejno. Wszyscy świetni narciarze. Jak się okazało jacyś mundurowi. Jechali lewą stroną stoku zajmują jakąś 1/3 jego szerokości. Puściłem się krótkim skrętem jak to na ściance prawą stroną też zajmując 1/3 stoku. Środek był pusty. Gdy byłem mniej więcej na ich wysokości ostatni z nich dostał jakiejś "zajawki" i po wykonaniu zadania odbił dynamicznie, z fantazją w prawo. On był "zapięty" w prawy skręt (na krawędziach), ja w lewy. Nic się już nie dało zrobić. Usłyszałem go, a moment później zobaczyłem jego przerażone oczy tuż przed zderzeniem. Zdążyłem się tylko trochę "skulić" i odchylić głowę. On przeleciał przeze mnie i poleciał w siatki, ja jakoś spadłem na plecy głową w dół stoku. Próbowałem się odwrócić, ale stromizna była zbyt duża i odwracało mnie do poprzedniej pozycji (czyli głową w dół). Więc trudno jadę sobie i przy okazji sprawdzam po kolei nogi ok, ręce ok, wszystko wydaje się być OK. Dwóch z nich puściło się za mną na nartach i mnie zatrzymali. Pytają co mi jest? Mówię, że chyba jestem w porządku. Kazali się poruszyć najpierw na siedząco, potem na stojąco. Po chwili któryś przywiózł moje narty, a jeszcze w chwilę później przyjechał ten co mi przywalił z rozbitym łukiem brwiowym i rozciętym policzkiem, nieźle zakrwawiony ale poza tym cały. Od razu przepraszał, że we mnie wjechał i że to jego wina i czy potrzebna mi pomoc medyczna. Sam się dziwiłem, że nie. Postaliśmy dobrą chwilę, znowu pytali czy jestem na pewno ok. Potem pomogli przypiąć narty co na stromiźnie nie jest przecież takie proste i pojechałem. ale wcale nie musiało się tak ładnie skończyć. Nie wiem czy to był moment triumfu tego faceta, że tak ładnie wykonał zadanie, czy co tam mu odbiło... A to byli prawdopodobnie ci od pilnowania bezpieczeństwa na stoku. 🙂.2 punkty
-
Victor. Dekalog dekalogiem,a w życiu różnie bywa. Mi kiedyś jak jechałem dość szybko ciętym,po średnio stromej szerokiej trasie przy której znajdowała się knajpa, której wejście nijak nawet wstążkami nie było zabezpieczone, WYBIEGŁA trójka małych dzieciaczków. Zareagowałem poprawnie zaciesniłem skręt by minąć ich z tyłu i nic by się nie stało gdyby za nimi nie wyjechał z krzykiem w poprzek stoku bez patrzenia przerażony tata,gdyby też był pieszo to bym zdążył.Jedyne co mogłem zrobić to trafić go tak by nie ucierpiał bardzo. Ja przeleciałem kilka metrów w powietrzu,a że gość był duży a siła wielka,to aż wyrwało jego wiązania w narcie,po którą zjeżdżałem do lasu później i mu zawoziłem. U mnie skończyło się na pękniętych żebrach,Niemiec bez szwanku wyszedł. Czyja wina- moja i tylko moja, bo - mogłem jechać wolniej, mogłem zwolnić mijając knajpę,mogłem przewidzieć że ktoś za dziećmi wyjedzie, to ja zawiniłam koniec i kropka,a że zdesperowany ojciec wyjechał mi wprost pod narty niezgodnie z dekalogiem nie ma znaczenia. Mówi się mądry Polak po szkodzie,ale... Niemcowi przywalił..2 punkty
-
A czy tyczki,czy GS to fajna zabawa dla każdego bo wiele uczy i jak najbardziej każdemu polecam,sam wiesz... A tak wygląda jazda dobrego narciarza który ma styczność po raz pierwszy z tyczkami. Zawody nasze Skiforum https://youtu.be/bA9KfQ6L1S8?feature=sharedhttps://youtu.be/cmVYWEm5soM?feature=shared https://youtu.be/cmVYWEm5soM?feature=shared1 punkt
-
Tak miałem ale w nieco innej sytuacji. Kontekst był taki, że poszkodowany chciał udowodnić, że uległ obrażeniom ponieważ gestor nie zabezpieczył odpowiednio trasy (klient po uderzeniu przez snowboardzistę wyleciał z trasy i tam się uszkodził). Nie wiem, czy nastąpiło jakieś poszukiwanie faktycznego sprawcy.1 punkt
-
@SzymQ I tak i nie. Generalnie wspomniany już artykuł 19 mówi w ustępie 1, że to zarządzający odpowiada za zapewnienie warunków bezpieczeństwa osób przebywających na zorganizowanych terenach narciarskich Ustęp 2 do którego się odnosiłem podaje katalog działań "w szczególności" ale nie jest to katalog zamknięty. Ergo prewencja jeżeli ktoś zachowuje się w sposób zagrażający innym podpada pod "zapewenienie warunków bezpieczeństwa". Z drugiej strony Art. 31 zobowiązuje korzystających ze stoku do zachowania należytej staranności w celu ochrony życia i zdrowia własnego oraz innych osób (w tym między innymi zapoznania się przestrzegania zasad panujących na stoku). Więc zgłoszenie problematycznego osobnika powinno skutkować interwencją. Co więcej anulowanie karnetu jeżeli ktoś się zachowuje niezgodnie z zasadami nie musi wiązać się ze zwrotem kasy - to jest jednostronne złamanie umowy (podobnie jak np. anulowanie karnetu gdy przekaże się go innej osobie). Policja też powinna zareagować. Takim wytrychem może być zgłoszenie policji/gestorowi o niebepiecznym kliencie w taki sposób by można to było udowodnić. Generalnie gestorzy są wyczuleni na potencjalne sprawy sądowe, a brak reakcji w przypadku spowodowania wypadku przez takiego zgloszonego jeźdzca burzy może skończyć się odszkodowaniem.1 punkt
-
1 punkt
-
Odsyłam do kodeksu Fis. 7. Podchodzenie Narciarz powinien podchodzić tylko poboczem trasy, a w przypadku złej widoczności powinien zejść zupełnie z trasy. To samo zachowanie obowiązuje narciarzy którzy pieszo schodzą w dół. Komentarz FIS : Trasy narciarskie są z założenia przeznaczone do ruchu jednokierunkowego – w dół. Pojawienie się osoby poruszającej się w przeciwnym kierunku stwarza zagrożenie dla poruszających się w dół. Ślady _butów wyciśnięte w śniegu pogarszają warunki bezpieczeństwa jazdy i odpowiada za nie ten kto je pozostawił. pozdro1 punkt
-
A co się zmieniło? Nadal to sport grawitacyjny i zjeżdża się z góry na dół. pozdro1 punkt
-
Na takim stoku jak Zwardoń to z moich doświadczeń wnika, że wystarczy zjeżdżać w dół w momencie jak grupa ścigantów wjeżdża na górę krzesłem. Jeżeli realizujemy jakieś zjazdy na niedużej prędkości (z różnych względów) to wtedy trzeba się często rozglądać. Jadący szybko bez kontroli zazwyczaj poruszają się środkiem stoku, chociaż oczywiście nie zawsze. Grupę jeżdżącą niebezpiecznie powinniśmy zgłosić, ale też zarządzający stokiem także powinien zwracać na to uwagę w jaki sposób zachowują się korzystający. Ostatnio jak byłem w Sappadzie to pomimo bardzo małej ilości ludzi codziennie jeden lub dwóch Carabinierri jeździło i pilnowało porządku (jednego dnia była grupka młodych Włochów o dziwo jeżdżąca słabo za to szybko i w krótkim czasie została przywołana do porządku). pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
mija w tym roku 20 lat od kupna moich pierwszych, kupionych "samodzielnie" butów i nart . pierwsze o czym myślałem to flex i wybrałem 90, potem długość wyszło na miarce w sklepie 28,5, potem wygoda wybrałem szerokie salomon x-trem,( dodatkowo były niebieskie i pasiło do kurtki 🙂) narty trzecia sklepowa slalomka fischera pierwszy wyjazd na tydzień, zapisuję się do instruktora na doskonalenie techniki z naciskiem na carving, patrzy od góry do dołu, widzę grymas na twarzy - ok jutro się widzimy, i tak przez tydzień miało być nauka, miło i przyjemnie. na następny dzień - zjedź Pan popatrzę co Pan potrafi, zjechałem trochę śmigiem, i potem delikatnie na krawędziach ale tak po swojemu. na dole pierwsze o co mnie zapytał = kto Panu doradzał przy zakupie butów i nart ? ja z dumą nikt ja sam - trochę sprzedawca pomagał jak mówiłem co chcę On na to: Panie na Pana warunki 180 cm i 90 kg to jak chodzi o buty na pewno do wymiany na 100-110 i narta druga albo pierwsza slalomka sprzęt ma umożliwiać naukę i doskonalenie i być lekko ponad umiejętności żeby je podwyższać na zbyt słabym nie jest łatwo się rozwinąć , nawet ciężko pracując. i jeszcze nie zacząłem a już byłem wkurzony bo wydalem kasę bez sensu mam chwilke więc opisałem zdarzenie z rozrzewnieniem - od wtedy nigdy nie staram się kupować bez konsultacji z ludźmi którzy się znają. a do Ciebie Kolego pytanie - ile wzrostu i jaka waga bo jak np. tak jak ja to moim zdaniem od razu mierz w buty 90-100, oszczędzisz kasę z niepotrzebnej wymiany za rok czy dwa, a różnicy nie odczujesz1 punkt
-
https://www.ntn.pl/test-nart-allround-performance/?srsltid=AfmBOopBnXKNSTTZx4cGpBRGSUDzMMIwfB7JTg84s4yJAvDyntG2dcgo1 punkt
-
Super zdjęcia. Tak właśnie trzeba. A co do aut, to mandat z turystycznej miejscowości niemieckiej, Szwajcaria saksońską przyszedł na 45km/h na 30km/h czyli coś jak 210 na 140 jeśli o proporcje chodzi, innym razem miałem 58 we fr na 50 i 53 dopuszczalnym, wysoki w zabudowanym i słusznie, jak skręcam na dzielnie w spiżowa to się toczę coś 20 a może mniej... wcześniej dynamiczniej bo dwa pasy...1 punkt
-
Michał, regulamin reguluje zasady panujące na stoku. A nieznajomość Regulaminu z niczego nie zwalnia. Na stoku przebywają osoby dorosłe, jak również dzieci, które są pod opieką dorosłych i to one za nie odpowiadają. Problemem jest, że większość dorosłych chce być traktowana jak osoby dorosłe, a jak przyjdzie co do czego to zachowują się jak dzieci. Osoba dorosła ponosi konsekwencję swoich czynów. Na trasach narciarskich obowiązuje Regulamin zarządcy i kazdy ma obowiązek się do niego stosować, czy go zna czy tez nie. Jeśli mu się nie podoba, nie powinien z niego korzystać. A jeśli go nie zna - to już jego problem. Na stokach nie obowiązują przepisy drogowe, lotnicze ani morskie i nie mają żadnego zastosowania. Wiesiu pisze bzdury, bo chyba nigdy nie był w sądzie. Ja z racji prowadzonej działalności przynajmniej 1 w roku szarpie się z jakimś klientem sądowo. Żaden sędzia nie działa poza prawem, a i nie wydaje wyroków na swoje widzimisię. Od tego są biegli sadowi - specjaliści w danej materii, na podstawie których sady orzekają, jeżeli wykracza to poza ich wiedzę. Ostatnio walczyłem z bardzo dużą firmą kosmetyczną, bo nie uznałem reklamacji. Sprawa trwała 3 lata. Chodziło o zarzut kolorystyki dostarczonych materiałów. Całość poszło do analizy na Politechnikę Warszawską, gdzie przeprowadzono analizę i stwierdzono, że kolorystyka jest w granicach PN z dopuszczalnymi odchyłkami, zgodna z Prin proofem zaakceptowanym przed drukiem przez Zamawiającego. Sędzina nawet nie spojrzała na materiał dowodowy - bo nie ma o tym zielonego pojęcia. Podstawą była opinia z Politechniki Warszawskiej. Jedynie od siebie zjebała pozwanego, ze nie orientuje się w prawie, bo procedura reklamacyjna została przeprowadzona prawidłowo, ich dział jakości towar zwolnił, część się rozeszło, kredyt kupiecki nie został zapłacony (FV przelewowa), towar nie został zwrócony do producenta i generalnie zawracanie gitary. Pozwany generalnie zapłacił za wszystko, bo mu się wydawało że się zna. Ostatnio miałem scysje z drogówką, która była u nas pod kamienicą na interwencji. Droga wewnętrzna - niby nie podlega przepisom ruchu drogowego, a jednak jakieś zasady na niej obowiązują. Zarządca drogi ustawił znaki, robiąc ja jednokierunkową. Jednak, ze jest to droga wewnętrzna - to każdy robi co chce, a nagminnie jeżdżą pod prąd. Poszkodowana była moja Żona, bo się wkurwiła i zostawiła auto na środku drogi i zadzwoniła po policję. Przyjechały nieogary z drogówki i stwierdziły, ze na drodze wewnętrznej można robić wszystko, jak jeden z nich stwierdził debil, można nawet po pijaku jeździć. Generalnie zdupcyli Żonę - osoby jadące pod prąd wyjechały i miało być po sprawie. Na nieszczęście całości przyglądali się prokuratorzy których owa droga jest także ich drogą i parkingiem zarazem, bo nasza kamienica graniczy z budynkiem Prokuratury Apelacyjnej. Znamy się z widzenia, bo my im zwalniamy miejsca na parkingu jadąc do pracy, a oni nam jak pracę kończą. Wystosowałem skargę na działania funkcjonariuszy biorący udział w zdarzeniu. Przerzucanie się pismami i takie pierdolenie. W końcu pismo wysłał mój adwokat, przy okazji wskazując świadków całego zdarzenia (prokuratorzy zaoferowali swoją pomoc - byli świadkami całego zajścia) i nagle okazało się że Policji rura zmiękła. Jest zapis, że każdy kierujący jest zobowiązany do przestrzegania oznaczeń ustawionych przez zarządcę nawet na drodze wewnętrznej, a policja może interweniować i nakładać mandaty w wyjątkowych sytuacjach, jeśli kierujący stwarza zagrożenie dla innych (jazda pod prąd). Nasze słowo przeciwko słowom funkcjonariuszy to chuj, ale słów i zeznań prokuratorów nie będzie można już tak łatwo podważyć. Bo to urzędnicy Państwowi. Ponadto zapisy z monitoringów, a u mnie ze względu na lokalizację (Prokuratura, Prokuratura Apelacyjna, Szkoła prokuratorska, Sąd Okręgowy etc). jest w sroc. Były przeprosiny ze strony Policji, Funkcjonariusze otrzymali nagany, a osoby roszczące sobie racje zostały ukarane mandatami za złamanie przepisów. Droga wewnętrzna jest specyficzna drogą, ale nie znaczy to, ze można na niej wszystko robić. pozdro1 punkt
-
No cóż... Nie dość, że mam go____e pojęcie, to jeszcze szczęście jak zwykle. Jak odkładałem te narty, to przez przypadek przewróciły mi się na bok i ciepnęły o podłogę. A, że to jest sprzęt do tak ostrej i twardej jazdy, to klupnięcie było tak silne, że sąsiadce piętro niżej odpadł karnisz od sufitu w pokoju. Tak było - nie kłamię (jakkolwiek absurdalne się to wydaje). Właśnie wróciłem od niej do siebie po usunięciu tej awarii. Dobrze mieć udarową wkrętarkę z dużym zestawem wierteł i zapas kołków i wkrętów na kilogramy. Na nartach może się nie znam ale jednak coś tam w budowlankę potrafię 😄 Przynajmniej na tyle, żeby wywiercić w betonowym stropie i osadzić nowy kołek 😆 PS. Sąsiadka jest emerytką. To taka uwaga do sekistów gawędziarzy, co im się głupie skojarzenia teraz włączyły. PSS Społem. Kumpel z GOPRu ma te same narty, zresztą pokazywałem mu dokładne fotki, stąd nie myślałem, że jego wiązania nie będą tutaj pasowały. Zresztą też nie chciałem Cię @Adam ..DUCH za bardzo fatygować skoro już miałem obiecane te. No cóż. Dobrze mieć zapas nart na podorędziu 😉1 punkt