Mitek Napisano 8 godzin temu Udostępnij Napisano 8 godzin temu (edytowane) 1 godzinę temu, mlodzio napisał: Trafiłeś w punkt, np. trudno jest mi leżeć na plaży bez celu. Lubię gdy otoczenie ulega zmianie, gdy mogę poznać co jest za zakrętem, za wzgórzem, ... Cześć Dokładnie. Plaża - w sensie leżenia za parawanem - to jakieś szaleństwo dla mnie. Ale... Bardzo celne jest Twoje spostrzeżenie o zmianie otoczenia. Nie lubię realizować się na symulatorach choć w działaniu bawi mnie przede wszystkim ruch jako taki. Myślę, że uświadomiłeś mi przynajmniej częściowo dlaczego - dzięki. Wędkarstwo - niestety, bo wiem, że wędkarze czynią wiele dobrego również - bardzo źle mi się kojarzy, właśnie z kajaków to skojarzenie wyniosłem. I jeszcze NAJWAŻNIEJSZE: Klaudia Zwolińska - zajebista dziewczyna z Nowego Sącza - zdobyła już DWA ZŁOTA na odbywających się w Australii MŚ w kajakarstwie górskim. Przepięknie połączyła kajak i canoe bo pierwszy medal zdobyła w C1 - która to konkurencja nie jest Jej domeną - a następnego dnia w swojej koronnej K1. To jest największy sukces polskiego kajakarstwa górskiego. A przed nią jeszcze wyścigi... Pozdro Edytowane 8 godzin temu przez Mitek 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Edwin Napisano 7 godzin temu Udostępnij Napisano 7 godzin temu Godzinę temu, Mitek napisał: Przecież ryby nie czują bólu...;) Pozdro Pytałeś??😊 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kordiankw Napisano 7 godzin temu Udostępnij Napisano 7 godzin temu 8 minut temu, Edwin napisał: Pytałeś??😊 Może pytał, skoro można codziennie rozmawiać z Piłsudskim, to i z rybą 🐟. Tylko, że ryby głosu nie mają 😀 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
PaVic Napisano 7 godzin temu Udostępnij Napisano 7 godzin temu 2 godziny temu, mlodzio napisał: Trafiłeś w punkt, np. trudno jest mi leżeć na plaży bez celu. Lubię gdy otoczenie ulega zmianie, gdy mogę poznać co jest za zakrętem, za wzgórzem, ... Mam podobnie dlatego spining jest odpowiedni bo na czterech nie siedzę,często robię km zmieniając miejsce. Atak dużej drapieżnej i walecznej ryby jak szczupak,sandacz,sum czy nawet mniejszy okoń jest przyjemnym przeżyciem w ciągłym ruchu na „świeżym” powietrzu taka redukcja stresu,nauka cierpliwości i własnego wyciszenia, aktywny relaks … Ogólnie to z perspektywy czasu całkiem zabawne jak to wędkarstwo się zmieniło. Kiedyś kiedy byłem małym chłopcem na osiedlu było kilka rodzin które wędkowały a następnie rybki trafiały na talerz. Panowie przed czy po pracy wsiadali w swoje wartburgi, maluszki, trabanty … i jechali nad wodę,po powrocie parkując swoje wozy na parkingu już darli się z zachwytem ile i jakie okazy mają w swoich siateczkach . Dziś to raczej wędkarstwo „sportowe” lub zrównoważone bo ryba wraca do swojego środowiska. Zamieniliśmy zdrową rybę z rzeki na sklepową niewiadomego pochodzenia ( często karmiona hormonami, antybiotykami itd) lub jeszcze większy moim zdaniem idiotyzm na tabletkę z apteki - samo zdrowie . Pominę już,że potrafimy wsiąść w samolot i polecieć na drugi koniec świata żeby zaspokoić własne jakieś hobby a wieczorem zjeść rybkę której u nas nie ma ( jakiś gatunek) lub bardzo rzadko ogólnie je jemy. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
moruniek Napisano 7 godzin temu Udostępnij Napisano 7 godzin temu 12 minut temu, kordiankw napisał: Może pytał, skoro można codziennie rozmawiać z Piłsudskim, to i z rybą 🐟. Tylko, że ryby głosu nie mają 😀 ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kordiankw Napisano 7 godzin temu Udostępnij Napisano 7 godzin temu (edytowane) 2 minuty temu, moruniek napisał: ? No jest taki jeden co chwali się, że codziennie rozmawia z duchem Piłsudskiego. Ma dobrego dilera, raczej na nartach nie jeździ 😀 Edytowane 7 godzin temu przez kordiankw 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 7 godzin temu Udostępnij Napisano 7 godzin temu (edytowane) 36 minut temu, kordiankw napisał: Może pytał, skoro można codziennie rozmawiać z Piłsudskim, to i z rybą 🐟. Tylko, że ryby głosu nie mają 😀 Taka analogia z pewnym aktualnym procesem. Ale ryby mają jednak głos, jakby co... Edytowane 7 godzin temu przez Mitek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 7 godzin temu Udostępnij Napisano 7 godzin temu 4 minuty temu, PaVic napisał: Mam podobnie dlatego spining jest odpowiedni bo na czterech nie siedzę,często robię km zmieniając miejsce. Atak dużej drapieżnej i walecznej ryby jak szczupak,sandacz,sum czy nawet mniejszy okoń jest przyjemnym przeżyciem w ciągłym ruchu na „świeżym” powietrzu taka redukcja stresu,nauka cierpliwości i własnego wyciszenia, aktywny relaks … Ogólnie to z perspektywy czasu całkiem zabawne jak to wędkarstwo się zmieniło. Kiedyś kiedy byłem małym chłopcem na osiedlu było kilka rodzin które wędkowały a następnie rybki trafiały na talerz. Panowie przed czy po pracy wsiadali w swoje wartburgi, maluszki, trabanty … i jechali nad wodę,po powrocie parkując swoje wozy na parkingu już darli się z zachwytem ile i jakie okazy mają w swoich siateczkach . Dziś to raczej wędkarstwo „sportowe” lub zrównoważone bo ryba wraca do swojego środowiska. Zamieniliśmy zdrową rybę z rzeki na sklepową niewiadomego pochodzenia ( często karmiona hormonami, antybiotykami itd) lub jeszcze większy moim zdaniem idiotyzm na tabletkę z apteki - samo zdrowie . Pominę już,że potrafimy wsiąść w samolot i polecieć na drugi koniec świata żeby zaspokoić własne jakieś hobby a wieczorem zjeść rybkę której u nas nie ma ( jakiś gatunek) lub bardzo rzadko ogólnie je jemy. Cześć Jeździłem jako kontraktowy na wyjazdy z wędkarzami prze jakieś 6 czy 7 lat. Stary ... zajebiste wyjazdy. A jak fajnie ryby rosły wprost proporcjonalnie do ilości pustych butelek na balkonie... Ale to fajne wspomnienia z wędkarzami złe są z rzek. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bubol.T Napisano 6 godzin temu Udostępnij Napisano 6 godzin temu Dla mnie grzyby, to forma medytacji. Jakis czas temu to odkryłem. Uspokajam sie, przestaję myśleć o wszystkich problemach, a skupiam się na tym dosłownie przyziemnym zajęciu, które daje mi mnóstwo przyjemności. Podobnie mam z chodzeniem po górach. A połączenie grzybobrania ze spacerem po górach... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
grimson Napisano 6 godzin temu Udostępnij Napisano 6 godzin temu 35 minut temu, bubol.T napisał: Dla mnie grzyby, to forma medytacji. Jakis czas temu to odkryłem. Uspokajam sie, przestaję myśleć o wszystkich problemach, a skupiam się na tym dosłownie przyziemnym zajęciu, które daje mi mnóstwo przyjemności. Podobnie mam z chodzeniem po górach. A połączenie grzybobrania ze spacerem po górach... Parę lat temu odwiedziłem bdb mi znaną miejscówkę na borowiki. Wysokie trawy, niskie drzewka, nic tam prawie z kuzynem nie znaleźliśmy. Minęliśmy starowinkę bez okularów, z koszem pełnym prawdziwków. Na pytanie nasze, gdzie takie piękne sztuki rosną odpowiedziała, że trzeba było patrzeć. Zgasiła nas wtedy totalnie, a my z doskonałym wzrokiem i w znanym sobie miejscu.... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 4 godziny temu Udostępnij Napisano 4 godziny temu (edytowane) 1 godzinę temu, grimson napisał: Parę lat temu odwiedziłem bdb mi znaną miejscówkę na borowiki. Wysokie trawy, niskie drzewka, nic tam prawie z kuzynem nie znaleźliśmy. Minęliśmy starowinkę bez okularów, z koszem pełnym prawdziwków. Na pytanie nasze, gdzie takie piękne sztuki rosną odpowiedziała, że trzeba było patrzeć. Zgasiła nas wtedy totalnie, a my z doskonałym wzrokiem i w znanym sobie miejscu.... Dla mnie grzyby to zaprzeczenie przyjemnych spacerów po lesie. Zamiast się zrelaksować to chodzisz zgarbiony i szukasz jakiegoś badziewia przy ziemi. Nic nie znajdujesz, albo jakiś robaczywy i gdzie tu atrakcja. Edytowane 4 godziny temu przez Spiochu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 4 godziny temu Udostępnij Napisano 4 godziny temu 18 minut temu, Spiochu napisał: Dla mnie grzyby to zaprzeczenie przyjemnych spacerów po lesie. Zamiast się zrelaksować to chodzisz zgarbiony i szukasz jakiegoś badziewia przy ziemi. Nic nie znajdujesz, albo jakiś robaczywy i gdzie tu atrakcja. Czyli nigdy nie byłeś na grzybach po prostu. A jeżeli ktoś Ci tak jak opisałeś grzybobranie pokazał/opisał itd. - był durniem. Pozdro Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu 1 minutę temu, Mitek napisał: Czyli nigdy nie byłeś na grzybach po prostu. A jeżeli ktoś Ci tak jak opisałeś grzybobranie pokazał/opisał itd. - był durniem. Pozdro Byłem, tylko mało grzybów było i wtedy tak to wyglada. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu 2 godziny temu, grimson napisał: Parę lat temu odwiedziłem bdb mi znaną miejscówkę na borowiki. Wysokie trawy, niskie drzewka, nic tam prawie z kuzynem nie znaleźliśmy. Minęliśmy starowinkę bez okularów, z koszem pełnym prawdziwków. Na pytanie nasze, gdzie takie piękne sztuki rosną odpowiedziała, że trzeba było patrzeć. Zgasiła nas wtedy totalnie, a my z doskonałym wzrokiem i w znanym sobie miejscu.... Sorry ale czy mógłbyś opisać konkrety: Kiedy byłeś tam pierwszy raz, jaki areał, jaki charakter lasu, jak się zmienił. Ile razy tam byłeś i jakie zbiory w latach itd. Wysokie trawy nie są charakterystyczne dla borowika ale często co parę lat dają dobre wysypy - stąd pytanie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu 4 minuty temu, Spiochu napisał: Byłem, tylko mało grzybów było i wtedy tak to wyglada. Dzięki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mikoski Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu (edytowane) Bo jak mówią ryba na ciula na brzegu 😁 więc ja rozpierdalam system i nie siedzę na brzegu P5140194.mp4 Edytowane 3 godziny temu przez Mikoski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu (edytowane) 50 minut temu, Mitek napisał: Czyli nigdy nie byłeś na grzybach po prostu. A jeżeli ktoś Ci tak jak opisałeś grzybobranie pokazał/opisał itd. - był durniem. Pozdro To ja Ci opiszę grzybobranie. Część leśną jednak pominę. Choć nie do końca bo trzeba zatachać te wiadra do auta. Z miłym spacerem nie ma to nic wspólnego. Wnosisz te wiadra do domu. Organizujesz dużo miejsca. Zaczynasz przerabiać. Wpierw selekcja oddzielnie to oddzielnie tamto. To do suszenia, to do marynowania, to na szybki przerób. Jednocześnie czyścisz okaz po okazie już zaczynasz się zastanawiać - na ch... mi te grzyby. Jak nie ma suszarki to kroisz i nawlekasz, albo na tace. Akurat zastawisz całe mieszkanko. Przygotowujesz zalewę, prażysz słoiczki, kroisz cebulę - myślisz sobie - naprawdę? No nic, jak zbieranie się skończyło, tak przerób również. Chociaż zajął więcej czasu jak to pierwsze. Pora na ucztę! Pojemy. Na trzeci dzień masz już dość tych grzybów (no chyba, że trafiłeś na łysiczkę lancetowatą). Mija parę tygodni. Coś Cię zaczyna telepać grypa. Przeżyliśmy grzybobranie, przeżyjemy i to! Ale temperatura Ci rośnie, tracisz przytomność. Sygnału karetki już nie usłyszysz. W malignie śnią Ci się tłuste borowiki. Na jednym łazi jakiś mały robak. Puszcza oczko. Sympatyczny maluch! To ten kleszcz co Ci właśnie sprzedał KZM. Po wielu tygodniach opuszczasz szpital. Wychodzisz, a właściwie wyjeżdżasz na swojej nowej wypasionej dwukółce. Grzybobranie życia. Edytowane 3 godziny temu przez Wujot2 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Mitek Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu 2 minuty temu, Wujot2 napisał: To ja Ci opiszę grzybobranie. Część leśną jednak pominę. Choć nie do końca bo trzeba zatachać te wiadra do auta. Z miłym spacerem nie ma to nic wspólnego. Wnosisz te wiadra do domu. Organizujesz dużo miejsca. Zaczynasz przerabiać. Wpierw selekcja oddzielnie to oddzielnie tamto. To do suszenia, to do marynowania, to na szybki przerób. Jednocześnie czyścisz okaz po okazie już zaczynasz się zastanawiać - na ch... mi te grzyby. Jak nie ma suszarki to kroisz i nawlekasz, albo na tace. Akurat zastawisz całe mieszkanko. Przygotowujesz zalewę, prażysz słoiczki, kroisz cebulę - myślisz sobie - naprawdę? No nic, jak zbieranie się skończyło, tak przerób również. Chociaż zajął więcej czasu. Pora na ucztę. Na trzeci dzień masz już dość tych grzybów. No chyba, że trafiłeś na łysiczkę lancetowatą. Mija parę tygodni. Coś Cię zaczyna telepać grypa. Przeżyliśmy grzybobranie, przeżyjemy i to! Ale temperatura Ci rośnie, tracisz przytomność. Sygnału karetki już nie usłyszysz. W malignie śnią Ci się tłuste borowiki. Na jednym łazi jakiś mały robak. Puszcza oczko. Sympatyczny maluch! To ten kleszcz co Ci właśnie sprzedał KZM. Po wielu tygodniach opuszczasz szpital. Wychodzisz, a właściwie wyjeżdżasz na swojej nowej wypasionej dwukółce. Grzybobranie życia. Cześć Wydaje mi się Wiesławie, że - jeżeli się nie wygłupiasz - to masz już dwie traumy, które zewnętrznie sprzedajesz... Ni wygłupiaj się proszę. Pozdro 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu 3 minuty temu, Wujot2 napisał: To ja Ci opiszę grzybobranie. Część leśną jednak pominę. Choć nie do końca bo trzeba zatachać te wiadra do auta. Z miłym spacerem nie ma to nic wspólnego. Wnosisz te wiadra do domu. Organizujesz dużo miejsca. Zaczynasz przerabiać. Wpierw selekcja oddzielnie to oddzielnie tamto. To do suszenia, to do marynowania, to na szybki przerób. Jednocześnie czyścisz okaz po okazie już zaczynasz się zastanawiać - na ch... mi te grzyby. Jak nie ma suszarki to kroisz i nawlekasz, albo na tace. Akurat zastawisz całe mieszkanko. Przygotowujesz zalewę, prażysz słoiczki, kroisz cebulę - myślisz sobie - naprawdę? No nic, jak zbieranie się skończyło, tak przerób również. Chociaż zajął więcej czasu. Pora na ucztę. Na trzeci dzień masz już dość tych grzybów. No chyba, że trafiłeś na łysiczkę lancetowatą. Mija parę tygodni. Coś Cię zaczyna telepać grypa. Przeżyliśmy grzybobranie, przeżyjemy i to! Ale temperatura Ci rośnie, tracisz przytomność. Sygnału karetki już nie usłyszysz. W malignie śnią Ci się tłuste borowiki. Na jednym łazi jakiś mały robak. Puszcza oczko. Sympatyczny maluch! To ten kleszcz co Ci właśnie sprzedał KZM. Po wielu tygodniach opuszczasz szpital. Wychodzisz, a właściwie wyjeżdżasz na swojej nowej wypasionej dwukółce. Grzybobranie życia. W dzieciństwie trafiłem nad morzem na jakąś epidemie kleszczy. Codziennie wyciągaliśmy po kilka-kilkanaście. Paznokciami. Nawet nikt nie silił się na jakieś próby odkażania. Nikomu nic nie było. Być może mam boleriozę ale mineło ćwierć wieku i większych skutków nie zauważyłem. Szczęście? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano 3 godziny temu Udostępnij Napisano 3 godziny temu 4 minuty temu, Spiochu napisał: . Być może mam boleriozę ale mineło ćwierć wieku i większych skutków nie zauważyłem. Szczęście? Ty nie zauważyłeś, ale wszyscy inni... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu Teraz, Wujot2 napisał: Ty nie zauważyłeś, ale wszyscy inni... U członków rodziny też nie widżę efektów. Ze znajomymi z tamtych czasów nie mam kontaktu więc trudno powiedzieć czy chorowali. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Wujot2 Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu 12 minut temu, Spiochu napisał: U członków rodziny też nie widżę efektów. Ze znajomymi z tamtych czasów nie mam kontaktu więc trudno powiedzieć czy chorowali. Jak się czujesz zaniepokojony to zrób sobie testy. To nie są duże koszty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
PaVic Napisano 2 godziny temu Udostępnij Napisano 2 godziny temu 28 minut temu, Wujot2 napisał: To ja Ci opiszę grzybobranie. Część leśną jednak pominę. Choć nie do końca bo trzeba zatachać te wiadra do auta. Z miłym spacerem nie ma to nic wspólnego. Wnosisz te wiadra do domu. Organizujesz dużo miejsca. Zaczynasz przerabiać. Wpierw selekcja oddzielnie to oddzielnie tamto. To do suszenia, to do marynowania, to na szybki przerób. Jednocześnie czyścisz okaz po okazie już zaczynasz się zastanawiać - na ch... mi te grzyby. Jak nie ma suszarki to kroisz i nawlekasz, albo na tace. Akurat zastawisz całe mieszkanko. Przygotowujesz zalewę, prażysz słoiczki, kroisz cebulę - myślisz sobie - naprawdę? No nic, jak zbieranie się skończyło, tak przerób również. Chociaż zajął więcej czasu jak to pierwsze. Pora na ucztę! Pojemy. Na trzeci dzień masz już dość tych grzybów (no chyba, że trafiłeś na łysiczkę lancetowatą). Mija parę tygodni. Coś Cię zaczyna telepać grypa. Przeżyliśmy grzybobranie, przeżyjemy i to! Ale temperatura Ci rośnie, tracisz przytomność. Sygnału karetki już nie usłyszysz. W malignie śnią Ci się tłuste borowiki. Na jednym łazi jakiś mały robak. Puszcza oczko. Sympatyczny maluch! To ten kleszcz co Ci właśnie sprzedał KZM. Po wielu tygodniach opuszczasz szpital. Wychodzisz, a właściwie wyjeżdżasz na swojej nowej wypasionej dwukółce. Grzybobranie życia. Nie trzeba isc do lasu na grzyby to dziadostwo potrafi nawet w nocy zaatakować podczas snu 😡 wystrczy ogród w domu i piesek który w nocy położy się obok łóżka 🤷♂️ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.