Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.04.2025 w Odpowiedzi

  1. Intro. Najbardziej ......ny zjazd życia! Pierwsze cztery dni spędziliśmy w ON Tetnuldi (wcześniej już o tym napisałem). Ale nie napisałem, że specjalnie zabukowaliśmy noclegi w Chvialbiani, bo wykombinowałem, że zamiast codziennie zjeżdżać autem lepiej zrobić sobie na koniec mały (a nawet większy) freeridzik w okolice zamieszkania. Tak z 2200 m npm na 1600 m npm w bonusie. W pierwszym dniu na offpiste w ośrodku narciarskim była kiepa, ale nie odstraszyło nas to, na szczęście, przed podjęciem wyzwania. Wiedzieliśmy co prawda, że niżej wcześniej całkiem nieźle padał deszcz, który zresztą wisiał cały czas w powietrzu. Ale kto by się tym zbytnio przejmował. Zaczynamy. Jedziemy dość stromą rynną tuż obok potoku. Na początku było w miarę OK. Kłopoty zaczęły się niżej, coraz bardziej zdegradowany śnieg przepada niespodziewanie pod nartami. Jedziecie i nagle zapadacie się jedną nartą po jajka. Ale co tam - nikt się nie wkurzał, nikt nie rzucał mięsem - po prostu oazy spokoju. Grzecznie wyciągaliśmy łopatki, szuflowaliśmy góry śniegu. Potem już tylko jakoś się wpiąć, zacząć jazdę i do następnego razu! Lekcja pokory każdemu się przyda. Gdzieś w połowie, po nastawieniu kolejnego policzka, zabawa mi się ciut znudziła. Mówię do kumpli: - patrzcie tam od zachodniej strony potoku nie ma śniegu i jest chyba krowia ścieżka. Zdejmijmy narty i zejdźmy jak ludzie. A właściwie jak te krówki. Pomysł nie znalazł jednak aprobaty, usłyszałem, że kawałek niżej na pewno jest śnieg i po co zakładać i zdejmować. No dobra, umysł zbiorowy się nie myli - jedziemy. Dalej były kolejne powtórki z rozrywki. Spuszczając zasłonę milczenia nad ten nierówny bój, napiszę tylko, że 2,7 km zrobiliśmy w 2 godz i 6 min (jazdy z tego 38 min). Całkiem fajne tempo! Byłem jednak sfrustrowany, bo okazało się, że krowia ścieżka była cały czas bez śniegu. Ale przecież kolegów się nie zostawia. A ścieżki krowie są dla krów. Na dole weszliśmy w zabudowania, do domu zostało może 200 m. Szybko ustaliliśmy, że był to najgorszy zjazd życia. Idziemy i nagle pierwszy kumpel leży, bo mokry lód pokryty błotem i odchodami krów okazał się nad podziw śliski. Za chwilę drugi to samo. Wyciagam aparat bo takich okazji nie przepuszczę. Ale ten ekspresyjny ruch okazuje się zgubny. Wstaję na nogi i mówię: - to jest idealne podsumowanie tego zjazdu. Najbardziej gówniany zjazd życia. I jak za dotknięciem różdżki wszystkim wraca świetny humor. Zaliczyliśmy rzecz wielką - w kategorii gównianych zjazdów mamy prawdziwą perłę!!! Nikt nam tego nie odbierze. A krowie ścieżki zostawimy krowom. Człowiek brzmi dumnie!
    7 punktów
  2. Zupełnie mnie to nie obchodzi. Publikowanie w przestrzeni sieci odchodzi już dawno od kanonicznych norm języka. Być może tworzy nowy język, nową formę komunikacji .. tak dalece jak sięga czytelność przekazu użyte środki są prawidłowe - może to jest nowy paradygmat komunikacji? Słowotwórstwo, przełamanie interpunkcji .. to już było. Z mojej perspektywy - więcej luzu .. i mniej tolerancji dla chamstwa. Możemy używać różnych określeń, różnie komentować .. ale w tak małej społeczności jakis szacunek, pomimo różnicy poglądów, doświadczenia, potrzeb czy czego tam jeszcze, przydaje się. Choćby po to, żeby kiedyś spotkać się na stoku i pewne sprawy wyjaśnić. Nie na pięści :). M.
    4 punkty
  3. @Mitek bądź proszę konsekwentny bo mnie to razi 😉 .. na przystanku nie zapalę, nie wolno .. obok przystanku napiję się z kolegą piwa wracając wieczorem do domu chociaż, jakby tak spojrzeć oficjalnie, to i tak domena publiczna, więc nie wolno .. a znaki, które stawiam pisząc ten wpis to znaki przestankowe i z przystankiem mają może tyle wspólnego co chwila oczekiwania podczas recytacji podobna do czekania na spóźniony autobus. Z recytacji de facto wywodzą nazwę : przestankowe. Bana nie sugeruję 🙂 więc luz 🙂, język jednak szanujmy. Szczególnie, gdy coś się komuś zarzuca. M.
    3 punkty
  4. Topograficznie łapię, szybkie krzesło fajne. Ja odbijałem też w lewo, ale na pola takie trochę porośnięte sosenkami, kosodrzewiną, dojeżdżało się do kanjpli La Roca. 8-15 marca, sypało mniej lub bardziej 5 dni na 6, ale dało się jeździć, Bormio 3000 było otwarte, chociaż czasem było i tak jak na fotce 🙂
    3 punkty
  5. Edwin, no mało trochę tej jazdy, to fakt. Z opisów przygotowań @grimson myślałem podobnie jak Ty, będzie grubo. Ale najważniejsze, że On się cieszy, jak ten czas spędził. Może to przygotowanie nie było takie bez sensu, bo te 12 dni wykorzystał jak tylko mógł. Zima była, jak była, nic na to nie poradzimy. Ma chłop daleko i to zwykle jest przeszkodą. Brak czasu jeszcze bardziej to ogranicza. A jeszcze jak rodzina nie pomaga .... wiemy, że Jego dziewczyny nie są jakimiś fankami narciarstwa. pozdro
    3 punkty
  6. Dłuższy wyjazd szkoleniowy to jedna opcja. Druga opcja to indywidualne lekcje z instruktorem co parę dni/tydzień, a pomiędzy tym samodzielna praca. Ja tak zrobiłem, ale mam blisko na narty. Ma to tę zaletę, że instruktor 100% czasu poświęca nam, a odstępy między lekcjami dają czas na ćwiczenie bez przytłoczenia zbyt dużą liczbą elementów do opanowania. Przetestowałem obie opcje i ta druga lepiej mi się sprawdziła. Największe znaczenie ma jednak to czy instruktor potrafi zauważyć źródła problemów u ucznia i czy ma dobrą metodykę nauczania. "Przerobiłem" paru instruktorów i instruktorek i niewielu jest naprawdę dobrych, czasem to była tylko strata pieniędzy.
    3 punkty
  7. Teraz padnie na wszystkich blady strach... pozdro
    3 punkty
  8. To jak dla amatora na kat. A pokazać ten film 😉 I powiedzic zacznij od podstaw bo może kiedyś dojdziesz do takiej jazdy 😱 Co oczywiście jest niezaprzeczalne prawda 👍 ale tak po ludzku jestem ciekaw ilu doświadczonych kolegów z długimi latami jazdy na nartach potrafi tak pojechać jak na filmie wskazanym przez Jacka ? Jak dla mnie mając 46 lat temat fantazja aczkolwiek i fantazja jest do osiągnięcia w kolejnym życiu 😂
    3 punkty
  9. Jest bardzo różnie, najtrudniejsze warunki spotkałem w górach na dużych wysokościach, gdzie wiatr potrafi zabetonować a często wylodzić fantazyjną nierówną powierzchnię. Coś co trudno nazwać jazdą po śniegu. Z tego powodu zresztą nosi się raki i czasem zejście w nich jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem. W ośrodkach narciarskich prawie zawsze jest przedszkole zarówno pod względem wielkości spadu jak i "przygotowania" powierzchni. Nie ma tu nigdy zastrug i nie jest tak twardo, rzadko jest żywy lód. Nie ma zdegradowanych deszczem powierzchni i zagrożenia lawinami. Podstawowe jest, że od 45 stopni upadek na troszkę dłuższej ścianie kończy się najczęściej co najmniej kalectwem (koziołkowanie murowane). Chyba, że ktoś jedzie z czekanem i zdoła wyhamować. Jazda, ze świadomością, że każdy błąd prowadzi do śmierci jest bardzo obciążająca. Na filmikach przeważnie pokazują jeźdźców na stromych ścianach i w głębokim puchu (bardzo łatwym do jazdy) - taki warun czasem występuje. Czasem. Jednak przeważnie jest inaczej i człowiek cieszy się jak jest tylko gips a nie szreń.
    3 punkty
  10. Dzisiaj padało ale nie za dużo, do tego silny wiatr tak że nawet starych linii nie przykryło. we wsi na 1800 m padał już tylko mokry śnieg
    2 punkty
  11. Nie chodzi o urazę, ale zwykły brak kultury jaki zaprezentował John. Chamskie bluzgi bez żadnej merytoryki. Nie jestem z Warszawy, ale mnie te odzywki bardzo raziły.
    2 punkty
  12. Indywidualne lekcje nie są droższe - instruktor się nie podzieli, w danym momencie może poświęcić uwagę tylko jednej osobie. Jeśli grupa to max 2-3 osoby. Jeździłem parę razy do pewnej instruktorki, która sama pięknie jeździ. Co z tego, skoro ona niewiele z tego rozumiała i nie umiała mi pomóc. Jeden dobry instruktor jest na wagę złota 😉
    2 punkty
  13. Skorzystaj z wyjazdów busowych z różnych miejsc w Polsce, szybkie 4-dniówki i rano do roboty. A jeżdżą tam też dobrze jeżdżące osoby chętne do pomocy. Obserwacja spoko, ale tu się przychylę, że musi być ktoś z zewnątrz, kto zauważy problem i znajdzie rozwiązanie. Z tych co znam na pewno taką osobą jest Adam w Zwardoniu, filinator (ale nie wiem czy będzie jeszcze szkolił). Jazda z przygodnymi instruktorami w istocie może być stratą czasu. Albo zgłaszasz konkretny problem i pracujecie nad rozwiązaniem. Mi się kiedyś wydawało, że już niżej schodzę i poszerzyłem rozstaw rąk, i dupa, filmy obnażają wszystko. A filmy wrzucaj, co z tego, że ktoś coś wypunktuje, sam wrzucam jak mam, niech się wyżywają 😀. Jest jak jest. Grunt to mieć dystans do tego.
    2 punkty
  14. @DominoDoman, jesteś studentem, więc zakładam młodym człowiekiem. Masz dwa wyjścia: 1) uwierzyć w bajki z mchu i paproci, czyli te wszystkie teksty w stylu "Twój dziadek jeździł na nartach w skórzanych trzewikach, na 2 metrowych nartach, zdobywając szereg medali, pucharów i nie zaprzątając sobie głowy żadnym dopasowywaniem czegokolwiek, więc przestań utyskiwać i zacznij do groma ciężkiego jeździć..." 2) przyjąć, że obecnemu butowi narciarskiemu zdecydowanie bliżej do ortezy, niż do trzewika ze skóry, iż narciarstwo jest sportem dynamicznej równowagi i (to na szczęście dostrzegasz) różnice w budowie ludzkiej są znaczne. Idź/jedź do https://www.skifanatic.pl/sklep/
    2 punkty
  15. Cze Zarówno @Mitek jak i @Harnaś mają rację. Jeśli masz okazję, to na początku sezonu zaatakuj jakiś wyjazd szkoleniowy, to ktoś pomoże ogarnąć Ci ten chaos. Ustawi sylwetkę i jazdę. Może Adaś albo Tadeo. Raczej na dłuższy - tygodniowy wypad niż lekcje godzinowe. Da to wymierne efekty - niestety nauka kosztuje. Masz predyspozycje - więc to wykorzystaj. pozdro
    2 punkty
  16. 2 punkty
  17. Nie chodzi o strach przed wychylaniem się i km praktyki, ale o brak zrozumienia jak ma wyglądać skręt. Błądzisz. Obserwacja nic nie pomoże. Albo sam załapiesz (na co się nie zanosi, takich geniuszy nie ma dużo), albo ktoś Ci wytłumaczy na żywo.
    2 punkty
  18. Mając taką a nie inną odległość do gor, oraz dostępna pulę dni urlopu, moim zdaniem było nieźle. Oraz było warto.
    2 punkty
  19. Nie ma sensu skracania kijków, jeżeli dalej ktoś jeździ stara technika na nowej generacji nartach. Jeśli biodro nie ustawia się w płaszczyźnie bocznej tylko przód / tył , długość kija nie ma znaczenia . Osoba ta wychodzi w górę z nary płaskiej i robi rotację stop i nóg dalej strojąc na narcie płaskiej . Aby zakrawedziowac wypycha stopy w bok , będąc prawie całkowicie wyprostowana akcentuje zabiciem kijka nowy skręt. Sytuacja się zmienia , jeżeli kończymy skręt angulacja , odciążając starą zewnętrzną doprowadzamy narty aby były płaskie poprzez rolowanie stóp i rotację nóg . COM przesuwa się nad BOS , ( pozycja dalej niższa)Rownocześnie, poprzez dalszą rotację stóp mamy narty na nowej krawędzi i akcentujemy skręt zabiciem kijka . Nie ma wypchnięcia stóp tylko sterowanie ( steering) Pozycja jest niższa dlatego potrzebujemy krótsze kijki . Pozdrowienia
    2 punkty
  20. Prawdę powiedziawszy tytuł jest na wyrost. Byliśmy we wschodnie części Górnej Swanetii. A konkretnie w Ushguli, nasz narciarski promień działania to... 5-7 km wokół miejsca zamieszkania. Uszguli to w zasadzie "koniec" Gruzji - dalej łatwo się już nie dotrze. Dlaczego Gruzja? Bo łatwo (względnie) i tanio można się tam dostać a Wielki Kaukaz to Wielki Kaukaz. Te góry są przepiękne i znacząco inne od Alp. Dlaczego Górna Swanetia? Kusiła niezwykłość (historia) tego miejsca, relatywna dzikość, a przede wszystkim wyjątkowe predyspozycje pod skitury. Dlaczego Ushguli? Z jednej strony to najbardziej odległe zakątki Gruzji ale... z drugiej centrum turystyczne. To ostanie należy rozumieć jednak w dużym cudzysłowie. Minie pewnie jeszcze 10 lat zanim będzie to miejsce na tyle skiturowo popularne, że zacznie to przeszkadzać. Teraz jest to zdecydowany plus, już można się trochę dogadać po angielsku (ze starszymi po rosyjsku) i działa jako tako Booking (miejscowi wolą jednak gotówkę i czasem kombinują!), są nawet kawiarnie. Tutejszy standard jest, jak na Gruzję naprawdę wysoki i mamy niezły dostęp do usług transportowych. Miejscowość ma przed sobą świetlaną przyszłość, bo łączy widok i możliwość wejścia (dla wspinaczy) na najwyższy szczyt Gruzji Szcharę, z walorami kulturowymi. Oprócz setek wież obronnych są tutaj dwa zamki królowej Tamar (niesamowita postać - waro doczytać) i fotogieniczną cerkiew. Widać, że w lecie musi być tu już intensywny ruch i szacuję, że może tutaj przenocować ze 300-400 osób. W zimie jest może 10-20% tego ruchu. Myślę, że głównie Europejczycy, którym znudziły się Alpy. Część grup pod wodzą lokalnych przewodników (nie wiem czy tak bardzo godnych zaufania). Charakterystyka tutejszego teatru skiturowego Startujemy, w zależności gdzie mieszkamy, z rzędnej 2100-2200 m npm. Cele położone są w przedziale 3000 - 3500 m npm. Leżą blisko, droga (z zakosami) ma dosłownie 5-8 km. Widać więc, że jest całkiem stromo. Doliny, którymi się poruszamy są v-kształtne, strome, na północnych grzbietach porośnięte lasem (pewnie ze 150 m verticalu). Dołem płyną potoki. Ponieważ mostki są dwa, trzeba nieraz przeprawiać się przez strumienie. Warto to uwzględnić w planowaniu, tak aby ewentualną kąpiel zaliczyć na koniec dnia. Prawdopodobnie w środku zimy w lutym nie jest to istotny problem. Zebrałem (z Wikiloc) wielką liczbę tracków (kilkadziesiąt). Analiza pokazała, że najpopularniejsze są zjazdy ze szczytów położonych na południe od miejscowości (czyli północne). Linia Gvibari - Gorvash - Dadishi. Jakkolwiek sam teren jest genialny, to pewnym problemem może być czasem pokonanie lasu i wspomnianych potoków. Bardzo zastanawia mnie brak (minimalna ilość) odnotowanych zjazdów na południe - szczególnie z Lamarii, ale też Shkederi i szczytu na wschód od niego. Wyglądają na wygodniejsze, bez pokonywania potoków na dole i może nawet jeszcze bardziej narciarsko spektakularne. Podczas naszego pobytu były one już nieźle wytopione, ale miesiąc wcześniej... Mam nadzieję, że uda się to kiedyś sprawdzić. Czerwone - linia 5 tysięczników (wysokich 4 tysięczników) Niebieskie - miejsca kapitalnych widoków i zjazdów Fioletowe - popularne kierunki zjazdów Zielone Ushguli oraz pobliskie przysiółki (Chazhashi, Chvibiani, Zhibiani)
    1 punkt
  21. mam nadzieję że to nie koniec opowieści. Jak to wyglądało logistycznie - lecieliście do Tbilisi czy Kutaisi ? - auto z wypożyczalni czy taxi albo marszrutka ? - ile czasu zajmuje w zimie dojazd z lotniska do Mestii i z Mestii do Ushguli ? - noclegi mieliście tylko w jednym miejscu ? A tak przy okazji to teren jest naprawdę fantastyczny także na górskie wędrówki latem. W 2019 robiłem rozeznanie ( wędrówki poniżej granicy śniegu) i planowałem powrót w kolejnych latach ale do tej pory się zbieram. Parę fotek z lipca 2019
    1 punkt
  22. Jak ktoś będzie tęsknił to i 5 się szykuje😁
    1 punkt
  23. Lewatywa. ze smaru narciarskiego .. tylko bez fluoru.
    1 punkt
  24. Przecież Suave nic o śniegu nie wspominał cyt. żebym był w najlepszej formie i z optymalnymi moimi możliwościami
    1 punkt
  25. Zgadza się, ale nie tylko. Trafił mi się zjazd z czwórką deskarzy - młody instruktor i 3 smyków - 11 - 14 lat. No, szaleli tam, można było wpaść w kompleksy.
    1 punkt
  26. Na tej fotce, to odbijałem z górnej stacji krzesła na prawo, w te krzaczory 🙂
    1 punkt
  27. To źle myślisz. Chyba nie zdążyłeś przeczytać skasowanego postu. Jeśli wyzwiska są personalne to mogę zrozumieć,ale wyzywanie ogółu forumowiczów od cip... Jeśli lubisz być wyzywany bez powód Twoja sprawa...
    1 punkt
  28. ja osobiście nie miałem i nie mam nic do tego co chce przekazać JohnWick, wolność słowa i jak kto woli demokracja, ale raziło mnie i razi sposób wypowiedzi z używaniem zwrotów i słów zbyt dosadnych, w moim odczuciu powszechnie uznawanych za wulgarne. Zwróciłem na to uwagę w poprzedniej konwersacji, sugerując że anonimowo, na forum, bez dania twarzy każdy mądrala jest odważny. Otrzymałem odpowiedź, że zaprasza do Palenicy na narty i pogawędkę - i tym mnie ujął - bo dał twarz. Mam zamiar skorzystać z okazji i ponartować z Nim jeden dzień żeby się lepiej poznać. Jeżeli po prostu taki jest, używa takiego języka na co dzień, trzeba to będzie przyjąć i zdecydować, czy wchodzić w dalszy kontakt i dyskusje czy nie. Na razie zachowuję się powściągliwie i nie odpowiadam dopóki się z Nim nie poznam. Jeżeli jest wartościowym człowiekiem - jestem w stanie zaakceptować "wyjątkowe" słownictwo. mam nadzieję że tak będzie, do tej pory nie wchodzę w konwersację bo nie wiem czego się spodziewać Liczę żę JohnWIck też się trochę dostosuje ze słownictwem, bo jak widzi "mocnijesze" słówka nie otrzymują wśród osób ze SF aprobaty - tyle może zrobić dla siebie i dla nas. pozdrawiam Wszystkich
    1 punkt
  29. Co lepsze to może zależeć jak uczy instruktor i od cech kursanta oraz jego poziomu. Całodzienne szkolenie to nigdy nie jest cały dzień, najczęściej do około południa, max do 13:00. Trzeba też wziąć pod uwagę wszystkie koszty szkolenia. Inaczej to wygląda, gdy jedziemy z grupą w Alpy, a inaczej gdy mamy dobrego instruktora w swojej okolicy. Ja miałem 2,5h indywidualnego szkolenia na raz (trochę za dużo, 2h by w zupełności wystarczyło, ale była taka promocja 😉 ) Po szkoleniu dostawałem na Whatsapp opis tego co robiliśmy + zdjęcia z zaznaczonymi błędami i poprawnymi pozycjami. Korzystam z tego do dzisiaj.
    1 punkt
  30. To chyba największy problem, instruktor powinien być jeden. Bo Cię zna i zna problemy, ustali jakiś plan szkolenia. Każdorazowo inny - to kasa wyrzucona zwykle w błoto. Indywidualne zwykle jest droższe, ale być może bardziej skuteczne. Chociaż szkolenie grupowe też ma swoje zalety, o ile grupa nie liczy 20 osób 😉. pozdro
    1 punkt
  31. Lazio i Pezid dalej bajkowe, aż skręca człowieka.
    1 punkt
  32. Słyszałem ostatnio podobną opinię osoby która przerobiła kilku instruktorów i większość jak stwierdziła to strata czasu i pieniędzy. Od siebie dodam z racji że sam katowałem z uporem maniaka przez ostatni rok ale konsekwentnie wszędzie gdzie tylko mogłem ćwiczenie które mega mi pomogło przejść z tyłów na przody poprawić ogólną sylwetkę itd czyli kijki po bokach dotykające podłoża . Krótki ,średni skręt następnie podnoszenie wewnętrznej i oczywiście dodatkowo balans na jednej narcie . Na tym szczególnie skupiłem się sam będąc bez instruktora . A całą resztę różnych ćwiczeń wykonywałem już na szkoleniu . Warto samemu to ćwiczyć .
    1 punkt
  33. "Polityka" przypomniała mi kawały z PRLu. Nie znających realiów pewnie nie śmieszą, ale mnie bardzo. 1. Na zjazd partii przyleciało mnóstwo pszczół. Poczuły lipę. 2. W 1970 r. bardzo popularnym imieniem kobiecym była Iza. Bo: I za kawą I za masłem I za mięsem I za czekoladą I za wszystkim trzeba stać…
    1 punkt
  34. raczej nie żarty tylko słuszna decyzja admina @SkiForum jeszcze raz wielkie dzięki - chamstwo trzeba tępić
    1 punkt
  35. Nowe masterki dynastara - 173cm r17. Na płycie konnect - a więc łatwiej dogiąć 😉 nie ma się co rospisywac, zainteresowani wiedzą co to za deska. 2399 pln.
    1 punkt
  36. Cześć Ależ oczywiście, że nie. Chodziło mi raczej o to aby uświadomić, że samodzielna poprawa własnej jazdy nie jest taka prosta. Ważne też by nie popadać w szczegóły oraz nie koncentrować się nad rzeczami mało ważnymi. W jeździe na nartach najważniejsza jest skuteczność a ta wiąże się z pełną kontrolą, dalej ekonomiczność jazdy = tak w sensie zużycia siły jak i w kwestii obszerności ilości ruchów. Dlatego tak wielką role odgrywa doświadczenie i objeżdżenie. Kanon techniczny jest o tyle ważny, że jest po prostu optymalny. Pozdro
    1 punkt
  37. @MitekMam nadzieję, że nie odebrano moich słów jako ignorancję lub co gorsza arogancję. Było to dla mnie zaskakujące i tyle. @starMam podobne założenia na przyszły rok. Doszedłem do wniosku, że takie samotne wyjazdy na narty to też fajna sprawa. Spróbuje w przyszłym roku zbudować sobie formę przez ilość i regularność takich pojedynczych wypadów. Myślę, że ilość kilometrów jest kluczowa w moim przypadku do przełamania strachu przed wychylaniem się. Staram się też uczyć przez obserwację innych narciarzy ale oczywiście będzie też profesjonalne szkolenie. @HarnaśZgadzam się ze wszystkim. Może nie powinienem wrzucać tego ostatniego filmiku... To miał być bardziej film o charakterze humorystycznym. W tym dniu miałem dużo lepsze momenty. Po przerwie ćwiczyłem jeszcze na łatwiejszej trasie i szło mi nieźle, ale z powodów technicznych nagranie poszło się j#$$@!.
    1 punkt
  38. Grunt to trwanie przy swoim zdaniu nawet przy ewidentnej wtopie. To teraz takie na czasie, a jak Cię ktoś wypunktuje to od razu w ryja.
    1 punkt
  39. Cześć Coś tam dopadało ostatnio? pozdro
    1 punkt
  40. Wiesiek, oczywiście wrzutki z YT to rzadka jazda off, bo jak pisałeś - takie warunki zdarzają się .... czasami. Ale w warunkach o których wspominasz jazda to obskoki, zsuwanie się, walka o życie i trudno to w rozumieniu trasowym nazwać jazdą. Na trasach ów sztruks, znany z YT jest pierwsze 2h, a zwykle to odsypy przechodzące w muldy. Jazda w obu tych przypadkach, to zupełnie co innego. Na trasach zwykle chodzi o płynność jazdy, poza - doślizgać się w jednym kawałku. W skrajnych przypadkach warunków śniegowych. pozdro
    1 punkt
  41. Tu Masz przykład nie ratrakowanej trasy,muldy głębokie po pas, zawsze wybieram prawą stromszą stronę patrząc z dołu bo jest dla mnie łatwiejsza.
    1 punkt
  42. Cześć Na przygotowanych trasach problem nachylenia jest raczej pomijalny. Oczywiście gdy jest stromo i bardzo twardo - trzeba orać albo przelecieć. Fajną zabawą - ćwiczeniem - jest przejeżdżanie z płaskiego na strome czy bardzo strome bez złamania rytmu jazdy. Pozdro
    1 punkt
  43. Trochę mnie zaskoczyłeś... W terenie 35 stopni to takie zupełnie lajtowe nachylenie gdzie wszyscy jadą na luzie. Nikt o tym nawet nie wspomina, 41 stopni (czyli te 86%) wymaga pewnej uwagi (no chyba, że lód), ale dalej to strefa czystej przyjemności. Wymagająca jazda zaczyna się od 45 stopni (100%) i każdy stopień powyżej to już poważna sprawa. Zjazdy 50 stopniowe to granica narciarstwa ekstremalnego (dwa razy się o nią otarłem i... trzeciego razu raczej nie będzie).
    1 punkt
  44. 🤣🤣🤣🤣🤔 %% nie stopni.
    1 punkt
  45. Nie wiem czy to pocieszające ale piliśmy browca za tych co na służbie.. Pozdro serdeczne!!
    1 punkt
  46. Żeby @Marcos73nie zrzędził, że było wolno:
    1 punkt
  47. Czas do domu. Fotki z dołu B z 10.45 Relacja później.
    1 punkt
  48. 7.30 start orczyka
    1 punkt
  49. Zamiast wszystkich zacznij sluchac jednego.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...