Skocz do zawartości

W koło komina👍


Marcos73

Rekomendowane odpowiedzi

5 godzin temu, Spiochu napisał:

Spedziłem setki dni w Tatrach, wielokrotnie byłem w dolinie Chochołowskiej, a o Iwanówce też nigdy wcześniej nie słyszałem.

Jakbyś spędził tysiące dni w Tatrach tak jak ja to byś słyszał ... ale wtedy czasu na Himalaje byś nie miał pewnie.. 😉

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wróciliśmy.  z planów rowerowych nic nie wyszło bo były ciekawsze rzeczy do roboty z ludźmi i dla ludzi których kochamy więc wybór był oczywisty. Na rowery wsiedliśmy raz ale tylko po to aby podjechać do przyjaciela, który ma namiot w Radomicach i pojechać na wycieczkę z nim i jego synkiem.

Stóg nie ucieknie.

Miło, że myślałeś o nas Piotrek.

Powrót dzisiaj w godzinach 14,00-18.30, bezproblemowy, choć ruch spory ale żadnych korków.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Wróciliśmy.  z planów rowerowych nic nie wyszło bo były ciekawsze rzeczy do roboty z ludźmi i dla ludzi których kochamy więc wybór był oczywisty. Na rowery wsiedliśmy raz ale tylko po to aby podjechać do przyjaciela, który ma namiot w Radomicach i pojechać na wycieczkę z nim i jego synkiem.

Stóg nie ucieknie.

Miło, że myślałeś o nas Piotrek.

Powrót dzisiaj w godzinach 14,00-18.30, bezproblemowy, choć ruch spory ale żadnych korków.

Pozdro

Szkoda Mitku, że nie spróbowałeś. Może jednak spróbowaleś, ale się nie przyznajesz? Dobrze jednak, że podjazd Cię nie zabił, czasem lepiej odpuścić, niż przekroczyć granicę. Nie wiem jeszcze kiedy, ale może mnie się uda zmierzyć z tym podjazdem, tylko na pewno nie w taki upał jak teraz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Spiochu napisał:

Szkoda Mitku, że nie spróbowałeś. Może jednak spróbowaleś, ale się nie przyznajesz? Dobrze jednak, że podjazd Cię nie zabił, czasem lepiej odpuścić, niż przekroczyć granicę. Nie wiem jeszcze kiedy, ale może mnie się uda zmierzyć z tym podjazdem, tylko na pewno nie w taki upał jak teraz.

Cześć

Że nie spróbowaliśmy - to znaczy Ty, Ja i Rybelek. No cóż, też trochę żałujemy ale pojechaliśmy do przyjaciela z większą ekipą i - jak zawsze zresztą - zaangażowaliśmy się w prace pryz remoncie jego domu. Usuwaliśmy starą i robiliśmy nową konstrukcje stropu w jednym pomieszczeniu bo pojawił się materiał po usunięciu stodoły. Dziewczyny odkuły tynk na połowie domu odkrywając jego naturalną kamienną konstrukcję i wygląda zajebiście. To już taka nasza tradycja w tamtych stronach a że kolegów i znajomych tam trochę mamy to jest co robić zawsze. Zresztą powiem Ci, że uwielbiam takie spędzanie czasu bo później jest takie fajne poczucie satysfakcji. Oczywiście całość odbywa się w formie niekończącej się imprezy z wieczornymi wycieczkami do znajomych po całej wsi, więc osiągnięciom sportowym nie za bardzo sprzyja. 😉

Wsiedliśmy na rowery raz bo chcieliśmy się zobaczyć z kolejnym serdecznym kumplem, który w lecie mieszka z synkiem w namiocie w takim całorocznym namiocie w Radomicach i przy okazji powtórzyliśmy sobie ten:

http://www.altimetr.pl/podjazd-radomice.html

podjazd, tylko sama końcówka w drugą stronę. Znam te drogi bardzo dobrze od lat a teraz specjalnie skupiłem się na weryfikacji kątów nachyleń bo mam w Garminie klinometr (dodam sprawdzony w różnych warunkach i podaje bardzo dobre wartości z dokładnością do stopnia tylko z pewnym niewielkim opóźnieniem).

W każdym razie opis podjazdu z Altimetra nie ma nic wspólnego z rzeczywistością tak w kwestii kątów nachylenia poszczególnych sekcji, jak i samego profilu. Jeżeli - a trochę na to wygląda - opisy kątów Altimetrze są nieco zaniżone to Stóg z Czernicy jest dla mnie na tym zestawie absolutnie nie do podjechania bo nie przeciągnę kilometra  z nachyleniem 20%, może gdybym spróbował odciążyć rower na maksa bez plecaka itd ale tak z marszu to "no way", i to raczej nie kwestia "dnia". Radomice mają pierwszy km praktycznie płaski - 1-2%, później jest km takich schodków - 4% wypłaszczenia i do 9% stromsze a dalej już jest ponad 10% i stabilizuje się na 13%-14% na ostatnich powiedzmy 500-600m. No i największy problem czyli ostatni schodek przy wejściu na grań przy domu sołtysa, który ma 19-20% i w tym roku tych 20 metrów do szczytu nie dałem rady podjechać. Rybelek zresztą też wymiękł praktycznie w tym samych miejscu - no może 5 metrów wcześniej. Ja robiłem podjazd na raz a ona z małym przystankiem w połowie.

Zresztą i tak się dziwię, że dojechałem prawie na szczyt z marszu po dwudniowej imprezie. 🙂

Ale jazda po takich górkach jest zajebista i już planujemy październik w Izerach. 

Trzymaj się serdecznie.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.08.2023 o 10:55, Marcos73 napisał:

Cze

Mam nadzieję, że nic złego Cię tam nie spotkało😉

pozdro

Czemu od razu złego? Jak w sypialni to dobrze, a w lesie do źle? No weź!

Myśmy w sobotę i niedzielę machnęli  z żonką dookoła Tatr, 203 km dystans i ok 2700 m przewyższenia, chyba się szykuje na sobotę z kumplem objazd w drugą stronę na raz. Dupa trochę boli, bo to żmudne jest, a widoki tylko niekiedy fajne. Jazda głównie w lesie, częściowo w niemałym ruchu po polskiej stronie. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, cyniczny napisał:

a po polskiej stronie nie jechaliście szlakiem SWT, który leci przez Nowy Targ, Dursztyn, Kacwin? Choć to pewnie uzależnione od miejsca startu. Jechałem nim w lipcu w tamtym roku i ruch samochodowy był minimalny, ale startowałem z Nowego Targu.

Chcieliśmy nieco krótszą wersję, start był z Kościeliska, gdzie mogliśmy auto na dobę zostawić. Sama droga z Kościeliska do Chochołowa też w istocie zbędna i nijaka, ta trasa przez Nowy Targ to 220 km. Ale raczej taką właśnie wybierzemy teraz w sobotę.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie warto, powrót od Trsteny do Nowego Targu może już bez emocji, bo po ścieżce poprowadzonej dawną trasą linii kolejowej Nowy Targ - Sucha Hora. Jest dość nudno, długie proste no i bywa sporo rowerzystów. Nie jestem pewien czy teraz nie wybrałbym drogi przez Chochołów i Stare Bystre.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Chertan napisał:

Czemu od razu złego? Jak w sypialni to dobrze, a w lesie do źle? No weź!

Myśmy w sobotę i niedzielę machnęli  z żonką dookoła Tatr, 203 km dystans i ok 2700 m przewyższenia, chyba się szykuje na sobotę z kumplem objazd w drugą stronę na raz. Dupa trochę boli, bo to żmudne jest, a widoki tylko niekiedy fajne. Jazda głównie w lesie, częściowo w niemałym ruchu po polskiej stronie. 

Cześć

Fajny pomysł choć wydaje się, że drogi tam zbyt przyjazne nie są - w sensie ruchu - bo piszesz chyba o szosie. Ale takie pomysły mi się podobają bardzo gdy jazda jest związana z jakimś elementem terenowym.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8/16/2023 at 10:44 AM, Chertan said:

Jazda głównie w lesie, częściowo w niemałym ruchu po polskiej stronie. 

Oby ostrożnie. Końcówką sierpnia chodziłem po "pagórkach" (w porównaniu do Tatr, Izerskie, Sowie i okolice). Schodząc z Wielkiej Sowy po dość kamienistej i stromawej ścieżce, śmignęło nas kilka grup rowerzystów z krzykiem "z drogi". W okolicy jeździł Tour de Pologne i ekipy przerzucały się przez górę żeby pooglądać to z różnych miejsc. Na ścieżce co jakiś czas ludzie, może nie tłok ale zauważalna ilość. Z ostatniej grupy pierwszy rowerzysta minął nas a potem chciał zmienić stronę na ścieżce i jakieś 10-20 metrów przed nami ślizgnął się przednim kołem na kamieniach zalegających na całej długości szlaku na środku. Zakotłowało się. Stracił przytomność. Małą chwilę grozy przeżyliśmy. Telefon alarmowy i czekamy na ekipę. Karetki w okolice podobno z powodu wyścigu nie  chcieli przepuścić także przysłali helikopter ale GOPR i tak dopiero po jakiś 40 minutach do nas dotarł. Pechowiec po jakimś czasie odzyskał przytomność, złamany nadgarstek, trochę poobdzierany, momentu wypadku nie pamiętał ani nawet tego czy jechał w dół czy w górę. Mam nadzieję że będzie ok. Z tego co potem się dowiedzieliśmy to pierwsze wspomnienia miał dopiero z helikoptera a to było dopiero godzinę później.

  • Like 1
  • Thanks 1
  • Sad 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lesie ale po szosie akurat biegnie ta najczęściej robiona trasa. Bezpieczeństwo to zawsze podstawia, tu raczej współdziałanie z samochodami, ale w sumie nie było ani jednego istotnego incydentu. Dość ostrożnie jeżdżący kierowcy, zwłaszcza po słowackiej stronie. Kiepski fragment to tak naprawdę tylko odcinek wschodni, a i tak można go zrobić w bardziej przyjazny sposób. Na pewno fajny sposób na sprawdzenie się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczora z wieczora rowerem wokół skierniewickiego komina niekoniecznie w stronę Teresina, że zacytuję Białasa i Lanka, którzy opiewają urok moich rodzinnych okolic w pieśniach:

W utworze "Grill u Gawrona", który stworzył duet Białasa i Lanka pojawia się bardzo ciekawy wers.
Jak zapewne większość z was wie, słynny grill odbył się w Teresinie. Drugi wers tegoż utworu brzmi tak:
"Dupy tu idą pieszo ze Skierniewic"
Jako, że Skierniewice i Teresin dzieli 36 km można w łatwy sposób obliczyć, że jeśli takowe dupy będą poruszać się z prędkością 6 km/h czyli średnia prędkość kroku człowieka, zajście na Grill u Gawrona zajęłoby im 6 godzin i kilka minut wliczając różne wypadki nieplanowane takie jak czerwone światła, krótkie zwolnienia kroku lub konieczność przejścia przez ulicę.
Warto iść piechotą aż 6 godzin aby dotrzeć na Grill u takiego szefa jak Gawron?
Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Bacek napisał:

Oby ostrożnie. Końcówką sierpnia chodziłem po "pagórkach" (w porównaniu do Tatr, Izerskie, Sowie i okolice). Schodząc z Wielkiej Sowy po dość kamienistej i stromawej ścieżce, śmignęło nas kilka grup rowerzystów z krzykiem "z drogi". W okolicy jeździł Tour de Pologne i ekipy przerzucały się przez górę żeby pooglądać to z różnych miejsc. Na ścieżce co jakiś czas ludzie, może nie tłok ale zauważalna ilość. Z ostatniej grupy pierwszy rowerzysta minął nas a potem chciał zmienić stronę na ścieżce i jakieś 10-20 metrów przed nami ślizgnął się przednim kołem na kamieniach zalegających na całej długości szlaku na środku. Zakotłowało się. Stracił przytomność. Małą chwilę grozy przeżyliśmy. Telefon alarmowy i czekamy na ekipę. Karetki w okolice podobno z powodu wyścigu nie  chcieli przepuścić także przysłali helikopter ale GOPR i tak dopiero po jakiś 40 minutach do nas dotarł. Pechowiec po jakimś czasie odzyskał przytomność, złamany nadgarstek, trochę poobdzierany, momentu wypadku nie pamiętał ani nawet tego czy jechał w dół czy w górę. Mam nadzieję że będzie ok. Z tego co potem się dowiedzieliśmy to pierwsze wspomnienia miał dopiero z helikoptera a to było dopiero godzinę później.

Jak kłopoty z pamięcią to możliwy wstrząs mózgu.

Liczę że na własnej skórze nauczył się, że bezpieczeństwo przede wszystkim. Czy to na rowerze, czy to na stoku narciarskim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Bacek napisał:

Oby ostrożnie. Końcówką sierpnia chodziłem po "pagórkach" (w porównaniu do Tatr, Izerskie, Sowie i okolice). Schodząc z Wielkiej Sowy po dość kamienistej i stromawej ścieżce, śmignęło nas kilka grup rowerzystów z krzykiem "z drogi". W okolicy jeździł Tour de Pologne i ekipy przerzucały się przez górę żeby pooglądać to z różnych miejsc. Na ścieżce co jakiś czas ludzie, może nie tłok ale zauważalna ilość. Z ostatniej grupy pierwszy rowerzysta minął nas a potem chciał zmienić stronę na ścieżce i jakieś 10-20 metrów przed nami ślizgnął się przednim kołem na kamieniach zalegających na całej długości szlaku na środku. Zakotłowało się. Stracił przytomność. Małą chwilę grozy przeżyliśmy. Telefon alarmowy i czekamy na ekipę. Karetki w okolice podobno z powodu wyścigu nie  chcieli przepuścić także przysłali helikopter ale GOPR i tak dopiero po jakiś 40 minutach do nas dotarł. Pechowiec po jakimś czasie odzyskał przytomność, złamany nadgarstek, trochę poobdzierany, momentu wypadku nie pamiętał ani nawet tego czy jechał w dół czy w górę. Mam nadzieję że będzie ok. Z tego co potem się dowiedzieliśmy to pierwsze wspomnienia miał dopiero z helikoptera a to było dopiero godzinę później.

Którędy schodziliscie, jakim szlakiem?

http://www.skionline.pl/forum/uploads/monthly_2022_04/D344113E-B9A0-4E4B-A8DE-9785C478989B.jpeg.9868b6323ab78fb604e728e5b886a0de.jpeg

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, grimson napisał:

Jak kłopoty z pamięcią to możliwy wstrząs mózgu.

Liczę że na własnej skórze nauczył się, że bezpieczeństwo przede wszystkim. Czy to na rowerze, czy to na stoku narciarskim.

Jak nie pamięta to raczej niewiele się nauczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minutes ago, star said:

Którędy schodziliscie, jakim szlakiem?

To było trochę powyżej schroniska Sowa.

 

https://www.google.com/maps/place/50°40'18.8"N+16°28'47.6"E/@50.6713465,16.4795074,19.03z/data=!4m4!3m3!8m2!3d50.671881!4d16.479885?entry=ttu

Zdjęcie z googla chyba stare, teraz środkiem te kamienie są bez deka ziemi, takie usypisko którego nawet piechotą nie chciał bym przechodzić.

 

sowa.jpg

Edytowane przez Bacek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...