Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
1 Października 2021 - 13 Października 2025
-
Rok
13 Października 2024 - 13 Października 2025
-
Miesiąc
13 Września 2025 - 13 Października 2025
-
Tydzień
6 Października 2025 - 13 Października 2025
-
Dzisiaj
13 Października 2025
-
Wprowadź datę
12.10.2025 - 12.10.2025
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.10.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Dzisiejsze na pytanie jaki warun czy twardo dostałem odpowiedź -szkło ! W tamtym sezonie w listopadzie byłem na Piztalu panował beton zresztą był na wszystkich lodowcach a tras niewiele otwartych . Dlatego wstrzymałbym się z decyzją gdzie bo to raczej nie ma większego znaczenia jak warunki będą śniegowe .3 punkty
-
Jesli chodzi o Jarka to tak - ten z 3miasta. Ktoz inny tak skutecznie na stok dowozi? 🙂 A Val Thorens to w moim przypadku milosc od pierwszego wyjazdu - moze fakt ze zaczelam znajomosc z tym miejscem od 6 dni lampy spotegowalo zachwyt ale bezkres tego osrodka, mozliwosc jazdy wiele km do przodu, urozmaicenie tras i widokow, wielkie roznice wysokosci pozwalajace prawie zawsze znalezc dobre warunki... no pisze tylko o 3V i juz sie usmiecham. Dzieki mnogosci tras udaje sie zawsze namierzyc pusty stok, wiem juz gdzie sie rano nie pchac, a gdzie prawie zawsze tlok jest. I choc bylam tam juz kilka razy to ostatnio znowu odkrylismy nowa trase 🙂 Miejscowka ma dwa minusy - ceny kwater i dojazd - maz nie lubi latac wiec autokar zostaje. Ksiazka, filmy, lekki drink i mozna przetrwac droge.2 punkty
-
2 punkty
-
Cześć A ja właśnie oglądam "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości". Poza faktem, że to jednak bajka oraz wyjątkowo drewnianym George'm Lazenby to fajnie się ogląda sceny narciarskie z okresu gdy na nartach nie wypadało jeździć "byle jak" a bycie narciarzem nobilitowało i zobowiązywało jednocześnie. Na a tekst: Gdzie tu jest budka telefoniczna muszę się skontaktować z Londynem - zawsze mnie zabija, podobnie jak głośny pisk opon w trakcie pościgów na zaśnieżonych i zalodzonych drogach. No i Diana Rigg znana przede wszystkim z serialu "Rewolwer i Melonik". Kneissl był widoczny, pewnie za coś płacił. Pozdro2 punkty
-
Ja cisnę 10 go do Solden. Też liczę na to że będzie fajny warun 🙄 Jakby ktoś chciał nocleg to mogę pomóc ogarnąć na bardzo fajnej miejscówce - sauna, spa itd.2 punkty
-
2 punkty
-
@MarioJ Dobrze, że jeszcze nie doszli do takiej paranoi. W centrum historycznym za wiele nie zrobisz. Można kopać tunele ale to kosztuje majątek. Można ewentualnie próbowac odciążyć centrum wywalając państwowe usługi na tereny gdzie zabudowa jest rzadsza. Problemem Wrocławia nie jest jednak centrum. Ono funkcjonuje podobnie do innych miast. Może jedynie trochę więcej durnych utrudnień w postaci słupków czy progów. Dramatem są przedmieścia. Pobudowano osiedla na środku pola bez rzadnej infrastruktury, bez wystarczającej przestrzeni między budynkami i bez dróg dojazdowych. Pojedź sobie na Ołtaszyn czy Jagodno. Za to co tam się dzieje, żaden niemiec ani rusek nie odpowiada. To wszystko załuga naszych wspaniałych władz. A miejsca było w opór i barier terenowych też prawie nie ma.2 punkty
-
Cześć Wsiadasz na rower lub do samochodu i dojeżdżasz. Wszystko jest idealnie zapewnione. A jak chcesz korzystać z innego - nie własnego - transportu to: autobusy, tramwaje, metro, taksówki, ubery, bolty, rowery miejskie, hulajnogi na wynajem, WKD, koleje regionalne - nie wiem nawet czy wszystko wymieniłem. Likwidować dojazdy do budynków i kamienic - po co? Ja widzę w ciągu ostatnich powiedzmy 10 lat tendencję do pewnego utrudniania ruchu kołowego wszystkim. Rozwiązania praktyczne, przepustowe i sprawnie pracujące od lat są w procesie długotrwałych i niezwykle kosztownych inwestycji zastępowane rozwiązaniami generującymi korki, niebezpiecznymi i kosztownymi w użytkowaniu. Typowy przykład to ciąg Spacerowa-Gagarina. To takie działania jakby ktoś w imię jakiejś idei a nie rachunku ekonomicznego budował coś aby można było to nazwać rozwiązaniem ograniczającym ruch samochodowy - bo to modne. Natomiast przy okazji ogranicza się ruch rowerowy, utrudnia pieszy co czyni całość kosztownym i nieefektywnym. Przypomina to panią na i w elektryku, która robi zakupy w ekologicznym sklepie i mieszka w domu zasilanym energią ze źródeł odnawialnych ale pod piwnicą ma mały stos atomowy, żeby tą ekologiczną działalność zasilić i sama segreguje śmieci i opierdala innych, którzy tego nie robią ale odpady radioaktywne ze stosu to już jakby nie jej problem.2 punkty
-
Aby nie być tylko podglądaczem forumowym zdecydowałam się opisać moje wrażenia z 5dniowego pobytu w Ischgl i Kappl. Na nartach byliśmy w okresie 24-28 lutego, więc pierwszy dzień na stoku był po bardzo intensywnym opadzie śniegu (spadło wtedy w nocy ponad pół metra białego puchu). Warunki śniegowe były wiec na wypasie, zero przecierek czy kamieni na stokach. Pierwsze cztery dni śmigaliśmy w Ischgl. Sam ośrodek to 240 km tras, położonych wysoko (zdecydowana większość mocno powyżej 2tys mnpm) i z rewelacyjna infrastrukturą. Zwiedziłam trochę różnych ośrodków, ale tak wypasionej infrastruktury nie widziałam nigdzie. Super nowoczesne krzesła, z dolin gondolki. Orczyki chyba 3 na oczy widziałam, ale z nich nie korzystałam. Całość tak przepustowa, że pomimo dużej ilości ludzi kolejki praktycznie nie istniały. Minusem połączenia ilości narciarzy i infrastruktury był występujący dość często tłok na trasach. Ale przy takiej ilości tras zawsze można było sobie znaleźć dolinkę, która w danej chwili była luźniejsza. Minusem była szybka degeneracja stoku - codziennie w nocy popadywał śnieg, więc rano szybko robiły się muldy, które w ciągu dnia dość szybko rosły. Wielki plus za oznaczenia wyciągów - system literka + cyfra, gdzie literka była zależna od dolinki w której wyciąg startował, bardzo ułatwiała orientacje w terenie. W pierwszych 2 dniach zdarzały nam sie momenty, kiedy nie byliśmy pewni do której części ośrodka zjechaliśmy (nie patrzyliśmy ciągle na mapki). Wiele wyciągów jest super długich, trasy pod nimi mają po 2-3 km - jest gdzie poszaleć. Najdłuższy zjazd to ponad 11km - ale żeby podjechać tą trasę trzeba już się poruszać 'z przesiadkami'. Popołudniowy zjazd do doliny przypominał poruszanie się po warszawskich ulicach - tłok, nikt nie przestrzega przepisów i ciągle komuś drogę zajeżdża. A jako że trasa wąska, to zabawa średnia. Po pierwszym dniu zorientowaliśmy się, że lepiej zjechać trasami 37 i końcówkę 1, niż całość 1 a potem 1a. Pomimo tego, że jeden i drugi wariant jest czerwony, to trasa 37 jest płaska, podobnie jak kończąca ją 1, zaś wariant 1a ma uczciwie strome ścianki, które pod koniec dnia wyglądają jak kartoflisko na sterydach. Nie wiem czy poleciłabym ten ośrodek osobom początkującym - właściciele mieli dość luźne podejście do oznaczania tras. Ja osobiście, poza trasą przy wyciągu B5, często nie widziałam różnic między trasami niebieskimi a czerwonymi, a raz jadąc niebieską trafiłam na fragment, który wydawał mi się czarny... Widziałam więc sporo osób na początku swojej przygody narciarskiej, które walczyły z przerażeniem z próbą przejechania niebieskim stokiem. Uczciwie szkoda mi ich było. Niektórych udawało nam się po 3 razy minąć na tej samej trasie (my w miedzy czasie podjeżdżaliśmy wyciągiem). Widokowo miejscówka bajeczna - jak już wyszło słońce. Niestety każdego dnia do 11-12 chmury całkowicie pokrywały niebo. Z mojego punktu widzenia był to dramat - mega płaskie światło, które powodowało brak możliwości rozróżnienia czy jadę w dół czy pod górę. Do tego na trasie masa puchu, który już po 15 minutach przez tłumy ludzi został zmieniony w muldy... po muldach jeździć mogę, ale jak je widzę... w tych warunkach głowa się zblokowała, mięśnie umierały. Ale.. jak słonko wychodziło, to życie znów piękne było Ischgl leży na granicy austriacko-szwajcarskiej. Trzeba wiec wyłączyć automatyczne znajdywanie sieci w telefonie, żeby nie zbankrutować. Dla miłośników perfum i trunków warto zjechać do szwajcarskiego Samnaun - jest strefą wolnocłową. Jako że stali bywalcy mówili, że trasy w dół są płaskie i trzeba mocno się kijkami na nich odpychać (a z jednej do gondoli dojechać), to ja do Samnaun się nie wybrałam Ischgl słynie też z aperski - w barach tłok, impreza trwa od 12. Ale czy jest dobra, to się nie wypowiem, bo od otwarcia do zamknięcia wciągów śmigaliśmy na nartach, a nie imprezowaliśmy. Ostatni dzień wyjazdu spędziliśmy w Kappl - 10 minut od Ischgl, w stosunku do dużego brata mały, kameralny ośrodek (45 km tras). Infrastruktura nie tak wypasiona, ale za to pusto... puściutko. Na trasach często byliśmy sami, sztruksik przez cały dzień. No rewelka - ja się zakochałam 🙂 Z samego szczytu (około 2800) na dół (1100) prowadzi 8km autostrada (tak oznaczają tą trasę). Końcówka może nudna i płaska, ale wrażenie ze zjazdu przyjemne. I doświadczenia z tych dwóch ośrodków potwierdzają moją wcześniejszą tezę, że pojeździć na nartach lepiej można w tych mniej znanych miejscówkach, bo na trasach luźno i warunki lepsze. Co prawda kosztem ograniczonego wyboru, ale ja się świetnie bawiłam powtarzając trasę co jakiś czas. Tego dnia mieliśmy przyjemność pojeździć nad częścią chmur (a w drugiej połowie dnia nad wszystkimi chmurami, bo te znad nas zniknęły, a te w dolinie pozostały) Generalnie wyjazd bardzo udany. A za dwa tygodnie kierunek Zillertal (odrabiam wyjazdy odwołane przez grudniową kontuzję stopy)1 punkt
-
Tak wyglądają przed zerwaniem, pojawiają się co 2 lata. Smażę, trochę soli i odrobina czosnku.1 punkt
-
Doskonale Cię rozumiem, ta skala tam naprawdę robi wrażenie. 3V to jest sztos, ale ja jeszcze bardziej kocham Espace Killy. Tylko ta odległość...1 punkt
-
1 punkt
-
W zeszłym sezonie w tym terminie jeździliśmy w Solden, ale moim zdaniem nie jest to optymalna opcja. Cały listopad było tam straszliwie twardo, wszędzie lodoszreń a do dyspozycji raptem 5 km tras. Gdybym miał wybierać z tej dwójki to zdecydowanie Tux. Od Solden o tej porze roku dużo lepszy jest też Pitztal.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dokładnie - we Wrocławiu rozwojem terytorialnym miasta zajęli się deweloperzy. To jest nie do uwierzenia co się dzieje i zadziało. Warto byłoby zbadać jak to było możliwe. Ktoś wydał te zezwolenia na budowę.1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Chciałbym się wybrać z młodzieżą na jakiś lodowiec na weekend 11 listopada. Na którym powinny być najlepsze warunki, najwięcej tras otwartych? Na dzisiaj najlepiej wygląda Tux i Solden, cenowo pewnie też wyjdzie podobnie, a może coś mniejszego, ale będzie bardziej kameralnie? Poleci ktoś jakieś miejsce? pozdro1 punkt
-
W Warszawie, Niemcy mocno się przyczynili do powstania nowych możliwości aranżacji przestrzeni...1 punkt
-
1 punkt
-
No nie jest tak wspaniale po tych Niemcach. Moim zdaniem strasznie słabo zaprojektowali drogi w mieście Wrocław. Mało perspektywicznie. Teraz to się odbija że chodniki są wąskie, nie ma gdzie poprowadzić drogi rowerowej. W Warszawie np. przestrzenie drogowe są o wiele szersze, chodniki mają ogromne szerokości. Jest z czego zabierać na inne cele.1 punkt
-
Oczywiście, Wrocław i dolnośląskie korzystają z przebogatej infrastruktury zostawionej przez Niemców. Na przykład teraz chcemy odtworzyć 4 nitkę kolejową, wyjazdową na zachód (trzecią otwarto kilkanaście lat temu) - zlikwidowaną po wojnie. Nawet gdy wszystko jest zniszczone, to pozostały nasypy i wydzielone pod to grunty. Na części z nich buduje się ddr (co często jest racjonalne w dobie rozwiniętej komunikacji samochodowej). O tym jak bardzo poprzedni gospodarze byli zapobiegliwi daje pojęcie przestudiowanie Messtischblatt-ów - rewelacyjnych map niemieckich (1:25000), które obejmują m.in. cały DŚ. Człowiek ze zdumieniem widzi, że praktycznie 100% naszej przestrzeni obecnej jest identyczna jak wtedy. Dopiero, stosunkowo nowa budowa dróg szybkiego ruchu wprowadziła nową, istotną infrastrukturę. Reszta to podniesienie standardu tego co było. Oczywiście nie mówię tu o (pato)deweloperce - często pokazuje ona zresztą jak bardzo nie potrafimy myśleć perspektywicznie. Do rangi wyczynu podnosimy oddanie jakiejś nowej stacji typu wspomniane Iwiny, Oława Zachodnia, Muchobór Wielki. A zlikwidowaliśmy dosłownie dziesiątki innych.1 punkt
-
Cześć Dokładnie. Ja bym powiedział, że te tereny - szeroko pojęty Dolny Śląsk - był zagospodarowany kompletnie i wzorowo. Zostało to zniszczone w trakcie działań wojennych w niewielkim stopniu ale za to później bratnia armia niszczyła wszystko jak tajfun a później ambitni rodacy ze wschodu znający jedynie cep i grabie dokonywali reszty. Wielokrotnie podziwiałem kompletną infrastrukturę hydrotechniczną Doliny Bobru czy chociażby wyposażone w zasilane prądem instalacje wodne i techniczne w położonych gdzieś w górach gospodarstwach. My nawet dzisiaj nie dogoniliśmy tego poziomu uporządkowania i przemyślenia całości inwestycji, który tam został zrealizowany przez niemiecką kulturę techniczną. Pozdro1 punkt
-
Cześć infrastruktura była, trzeba było pewnie coś wyremontować i można jeździć. Oczywiście decyzja musiała zapaść, ale było łatwiej niż w mazowieckim gdzie torów jest dużo mniej. Tak czy inaczej w dobrą stronę idą. pozdro1 punkt
-
brakiem szacunku jest sranie do fajnego narciarskiego wątku @Gabrika..1 punkt
-
Jestem wielkim fanem kolei na Dolnym Śląsku. W ciągu 15 lat ruch tu wzrósł o 150% (średnia w kraju 40%). I dalej idzie w górę - główny gracz KD planuje szybki wzrost swoich przewozów o kolejne 33%. Mam to szczęście, że mieszkam w centrum i od drzwi na peron wystarcza mi 10 min (+ 5 rezerwy). Dalej też jest pięknie - do takiej Środy Śląskiej pociągiem mam 24 min (samochodem byłoby 54 min). Stamtąd mogę zrobić 100 km trasę powrotną, z czego 94 km po terenach zielonych, zapomnianych ścieżkach, singletrackach plus trochę pustych asfaltów i ddr. Omijam siedziby ludzkie. Nie muszę pakować roweru do auta, przebierać się, szukać miejsca do parkowania, uważać na drodze, a za to na luzie w wagonie obczaić różne opcje trasy. Wszystko za 17,76 zł (mam zniżkę KDR). Takich opcji z Wro jest trochę: Lipki, Mietków, Skokowa, Orzeszków, Kotowice, Miłoszyce, Borowa, Bolesławice, Szczepanów. Wybrałem po jednej na daną linię. Wszystko prawie to przystanki w polu, a wraca się terenami zielonymi wzdłuż lasów i korytarzy rzecznych (mamy aż 5 solidnych rzek w pobliżu miasta). Razem obok Wro jest około 11 linii do wyboru. Po prostu czad. Zapominam o mieście, bardzo często godzinami prawie nikogo nie spotykam. A w opcji dojazdu pociągiem w jeden punkt, a powrotu z innego, to już jest zabawy na wiele lat.1 punkt
-
1 punkt
-
Sezon ogórków trwa, a Pingwin podał ceny na nowy sezon. Dobra wiadomość jest taka, że bez podwyżek. https://www.czarnygron.pl/narty/cennik-karnetow1 punkt
-
Dzięki za relacje,planuje w grudniu odwiedzić ale póki co siedząc w poczekalni i czekając na pigułę (syn najprawdopodobniej złamał palec w szkole 🤦♂️) oglądam podgląd z alpejskich ON. Zillertal dziś słoneczny1 punkt
-
Pozazdrościć. W Ischgl byłem kilkakrotnie. 2x spałem w Kappl. 1x w Galtur. 2012-2014. Bardzo dobrze wspominam te pobyty. Najbardziej lubiłem trasy w części szwajcarskiej. Ale najlepiej wspominam Galtur. Kameralny ośrodek, blisko Ischgl. Dużo lepszy niż Kappl, gdzie też jeździłem. Trasy dość poważne, ale znajdzie się kilka łatwiejszych. I sympatyczna knajpka z lokalną muzyką. Szkoda, że tam nie zaglądneliście. Filmik z przejazdem moich dorosłych dzieci i widoczkami w Galtur podałem w innym wątku.1 punkt