Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 12.07.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. To jednak Polska jest do przodu. W systemie jest wszystko. Do tego Masz aplikację mobywatel a w niej wszystko co dotyczy auta i Ciebie.
    4 punkty
  2. Moja znajoma tak samo pracuje.. tańczy na rurce, wysportowana niesamowicie rzekłbym parafrazując @Adam ..DUCHa : ..najlepsze uda do szerokiej narty.. 🙂
    4 punkty
  3. Wiesz, ja pracuję od dobrych 8 lat w innym systemie pracy( weekendowym) czyli poniedziałek-piątek mam luzik i mogę wyskoczyć na narty. Wcześniej kiedy się dorabiałem dużo pracowałem praktycznie 7/7 ale dziś mam to w nosie . Zacząłem oddychać . Także po niedzielnej zmianie która jest od 10-22 zamiast wrócić do domu jadę 800/900 km na narty. Poniedziałek zawsze traktuję zapoznawczo bez napinki . Wieczorem odpoczywam, dobry posiłek i dobry sen a wtorek/środa na maxa ile daję rady . Czwartek również spokojny i wieczorem wracam do domu . Jestem o 2/4 w nocy w domu i śpię ile się da . Piątek do roboty na nocną zmianę . Jeżdżę sam bo nikogo nie mam kto miałby w tygodniu wolne .Z pl dużo osób nawet z tego forum jeździ na weekendy co tobie proponuje bo sam z chęcią bym z takich wyjazdów korzystał jeżeli bym pracował w systemie tygodniowym .
    4 punkty
  4. Ja już tak robię od dawna😀. Teraz padłem ofiarą tego przyzwyczajenia. De facto, gdyby nie okazyjne kontrole graniczne to pewnie bym tych dokumentów nie woził do dnia dzisiejszego. Jest progres, zacząłem zabierać. Ostatnio się złapałem, jak była jakaś kontrola DE/AT że jeździmy bez dokumentów. Ale prezesa nie kontrolują😉. Generalnie jest to wygodne. Nie wiem czemu zlikwidowali kartę pojazdu, znowu dowód rej. Urósł do rangi bardzo ważnego dokumentu, a to powinien być Świstek opisujący parametry samochodu, właściciela i ew. Wbite zaświadczenia(hak, przegląd etc.) i powinien się znajdować w samochodzie. Pytałem jak jest w innych krajach, bo niestety mocno się przyzwyczaiłem do ich niewożenia. Nawet głosowałem przez mobywatela. Dowodu nie miałem, bo zgubiłem we Włoszech tuż przed. I tu ciekawostka, przez mobywatela załatwisz wszystko oprócz …. Nowego dowodu osobistego😀. Na szczęście mam z 200 m do urzędu od domu, bo sobie zabrałem tylko telefon. Potrzebny dokument ze zdjęciem. A jakbym nie miał? To co? Nie dopytałem w sumie. W tym roku miały być Bałkany, ale nie wyszło. Nóż kurwa wszystko opanowałem (zabrałem dokumenty, zieloną kartę i nawet upoważnienie z leasingu do poruszania się samochodem - no bo nie mój, tylko w użytkowaniu), wyjazd w sobotę lądowanie nad Balatonem, rano w niedzielę wyjazd do Sarajewa, nocleg i przejazd do Mostaru, gdzie następny nocleg. Cel jezioro Szkodra + Koman i finał nad Ochrydą i jakaś Tirana po drodze. Miało być😀. Przejechaliśmy BiH bez problemu, granicę Bośniacką także, fuckup zaczął się na przejściu Montenegro. Ja już się od tego odzwyczaiłem, kurwa 20 samochodów i 40 min stania. Podjeżdżam w końcu, daję paszporty i papiery od samochodu. Jebanego przeglądu zapomniałem zrobić😀. Bo tak to jest jak się jeździ od x lat nówkami i się takich pierdół się nie robi. Kupił se chłop używane i kłopot. A przed wyjazdem do małego Merca robiłem, bo mi przyszło powiadomienie z mobywatela - ale ten jest mój. Na granicy zawrotka z powrotem do BiH. Tam kurwa też problem, bo przy wjeździe z MN też sprawdzają dokumenty od samochodu (przy wyjeździe nie), powiedziałem więc, że zgubiłem. Ale gość był spoko i mnie wpuścił, chociaż chciał nas zawrócić😀. Na szczęście Bośniak za nami potwierdził że mnie zawrócili, w Montenegro byłem 10 minut, ale stęple mam w paszporcie. Decyzja o zmianie planów, odwołałem wszystkie rezerwacje i decyzja o wakacjach w cywilizowanych kraju, czyli na Chorwacji. Nieco musieliśmy skrócić pobyt, bo tak długo nie było terminu. Spaliśmy jeszcze w BiH tuż przed granicą, żeby się w nocy jakiś znudzony Bośniak nie przyjebał i pojechaliśmy do wcześniej już zarezerwowanego hotelu na Chorwacji. Między Splitem a Omiš - w miejscowości Podstrana. Wakacje super mimo wszytko, piękna pogoda, hotel z własną plażą i basenem, butikowy. Zwiedzony Split i Omiš, pojeżdżone na rowerach, super wycieczka wypożyczoną motorówką po rzece Cetina. Na powrocie zahaczone o Plitwickie jeziora i spanie na Węgrzech w Szombahtely czy jakoś tak. W czwartek w godzinach popołudniowych byliśmy w domu, a w piątek z rańca przegląd zrobiłem😀 w V-ce. Rok spokoju. Zdjęcia mam, ale nie wrzucę, bo nie mogę. Musicie mi uwierzyć na słowo. Taka przygoda. pozdro ps. Iga zaliczyła rowerek💪, czyli wygrała Wimbledon 6:0, 6:0
    3 punkty
  5. Ktoś musi pilnować żeby z rurki nie spadła 😜
    3 punkty
  6. Tak, dokument z przeglądu (kartka a4) karta pojazdu ( są dwie identyczne ) jedna w aucie druga w domu jeśli byś zgubił czy ktoś ukradł auto i oczywiście ubezpieczenie plus zapłacony podatek drogowy ten już jest w systemie więc po tablicach mogą cię zatrzymać jeżeli nie jest opłacony . Powinieneś również posiadać ale nie jestem tego pewny kwit od ubezpieczyciela w razie kolizji. Policja nawet po przyjeździe jeżeli jedna ze stron ją wezwie jest od kontroli tego co napiszemy wspólnie najważniejszy jest podpis( oczywiście nie musisz kwitu podpisywać) co będzie sugerowało dalszymi działaniami ubezpieczenia . Nikt nie dostaje jakiegoś mandatu za kolizję, stłuczkę czy punktów itd
    3 punkty
  7. Ale przecież nasza znajomość też jest sieciowa! Nawiasem mówiąc akurat na tym forum jest sporo ciekawych osób i można normalnie dyskutować, przekomarzać się, a nawet wyzłośliwiać. Sposób prowadzenia dysputy jest nieraz ciekawszy od niej samej. A w kwestii tej sytuacji, zawsze przyjmuję, że mogą być nieznane mi okoliczności. Z reguły staram się zobaczyć wszystkie rozwiązania i przypisuję im prawdopodobieństwo wystąpienia. Jest na przykład możliwe, że znalazłeś się w tej karetce jako dawca nerki lub innego organu (może szpiku kostnego). Albo bardzo rzadkiej grupy krwi (jest ich koło 40-tu). Wydało mi się to mimo wszystko mało prawdopodobne (z dwóch powodów - statystycznego i lokalizacyjnego). Mogą być też inne przyczyny, których nie zauważyłem. Po drugiej stronie zaś było, między innymi to wyjaśnienie, które uznałem za najbardziej prawdopodobne. Na tym forum (i z Tobą) mogłem, na szczęście, lekko Cię docisnąć i zobaczyć co odpiszesz. Nie podajesz pełnego wyjaśnienia, co można przyjąć za grę, niechęć do wyjaśniania ze względów osobistych czy też naciągania procedur. Albo jeszcze coś innego. Przyjmuję w tej sprawie (jak i w wielu innych), że czegoś nie wiem lub nie potrafię prawidłowo ocenić stanu rzeczy. Co nie jest zresztą zbyt stresujące, bo to mój stan podstawowy.
    3 punkty
  8. Mnie przy tej samej prędkości slalomka zaczyna myszkować...
    3 punkty
  9. Oglądałam, nie pisałam 😋. Wynik z kategorii "nie do wiary", finał trochę trudno się oglądało że względu na bezradność Amandy, ale płakać z tego tytułu nie będziemy 😉 Fenomenalny sukces Igi! Właśnie go świętuję winkiem 😁
    2 punkty
  10. Nie wypowiadaj pewnych imion. Nie warto brudzić sobie ust. Nie lepiej powiedzieć Iga Świątek. 😉 Jeżdżę bezpiecznie. Nie miewam wypadków ani stłuczek, nie płacę mandatów, nie niszczę samochodów a... i tu niestety przyznaję się bez bicia - jak jest jakiś fajny zakręt to czasami przycisnę. Jeżeli mam być prawem to myślę, że byłoby OK.
    2 punkty
  11. 2 punkty
  12. W wysoko rozwiniętych krajach takich jak Polska takie rzeczy się nie zdarzają...
    2 punkty
  13. Gram w tenisa (oczywiście amatorsko) od kilkudziesięciu lat. W moim odczuciu to znakomity sport rekreacyjny. Wymaga zarówno sporej sprawności fizycznej, jak i trochę siły (choć to nie sport dla "pakerów"). Dużą rolę odgrywa w nim też psychika. Jest to sport indywidualny i niekoniecznie patriotyczny, bo to nie o tym jest. Gdziekolwiek jestem na świecie, tenis jest wspaniałym "lodołamaczem" przy nawiązywaniu nowych znajomości. Po dwóch, trzech dniach mam zazwyczaj kilku lub kilkunastu znajomych w kraju, w którym akurat przebywam. Co jest też dla mnie ważne, to fakt, że różnego rodzaju hołota niespecjalnie się garnie do tego sportu. Może dlatego ludzie na kortach chętnie wymieniają się telefonami. Można uzyskać zarówno potrzebne akurat do zorientowania się w różnych sprawach informacje, jak i w wielu wypadkach pomoc w sprawach wszelkich. Nie zawsze też muszę wygrywać. Wygrana nie jest dla mnie warunkiem niezbywalnym do uprawiania tego sportu. Bywa, że wygram i sobie nie pogram, a bywa że przegram ale sobie wspaniale pogram i na tym mi głównie zależy. Oglądając zawodowców niewielką wagę przywiązuję do ich narodowości. Niektórych gra bardziej mi się podoba i chętniej ich mecze oglądam, innych mniej. Oczywiście jest sympatycznie jak polska zawodniczka lub zawodnik wygrywa, ale np. gra panny Igi nie bardzo mi się podoba. Wydaje mi się zbyt "mechaniczna" i brak mi w niej jakiegoś rodzaju finezji. Ma po prostu robotę do wykonania. W ogóle sport w moim odczuciu ma przede wszystkim sprawiać mi przyjemność i pomóc utrzymać organizm w dobrej formie fizycznej. Element rywalizacji bardzo pomaga w podciąganiu umiejętności, jest więc ważny, ale bez zawzinania się, bez ortodoksji. Mam kolegów, którzy gdy przegrają mecz to mają już cały dzień zepsuty. Moim zdaniem błąd. Sport jest po to aby go uprawiać dla samej radości jego uprawiania i potrafi być powodem wspaniałego samopoczucia. 🙂 Pozdr4all 🙂 ! Ps.: Miguel (Brazylia) i ja (North Bergen 2024)
    2 punkty
  14. Cześć A przy tej okazji jeszcze gratulacje dla naszych dziewczyn za debiut na ME. Pozdro
    1 punkt
  15. Rzeźbisz ? Po kiego grzyba tyle powtórzeń ? Jaki jest cel Twojego treningu ?
    1 punkt
  16. Gratulacje dla IGI. Dla Alana też.
    1 punkt
  17. Napisz nazwę hotelu bo ze dwa razy byliśmy w Podstranie, więc ciekawym, może być adres. Przygoda niezła. Nasza to nudziarstwo - aku nie odpalił, we własnym garażu;-)
    1 punkt
  18. Tak się przekomarzamy z Wujotem. A serio to ładnie określiłeś strategie samochodowo-narciarską nie jeżdżenia w tłumie, co sam także staram się stosować, a uważam, że jest jedną z podstaw safe driving. PS. Mówię Iga myślę Świątek.
    1 punkt
  19. Ktoś ogląda ? 17:53 - 9:0
    1 punkt
  20. 1 punkt
  21. do strefy Schengen można już teraz wjechać bez papierów - wystarczy magiczne słowo „azyl”
    1 punkt
  22. Jest do przodu, ale jadąc poza granice PL dowód rejestracyjny i ubezpieczenie trzeba mieć ze sobą... coś działają w Brukseli, żeby można było jeździć bez dokumentów w strefie Schengen.
    1 punkt
  23. Cześć Coś mi tam świta w głowie, że Izrael w swojej najnowszej historii nie był państwem w którym podłożem była religia, dominowały tam raczej nastroje lewicowe. Ostatnie kilkanaście lat to duży przyrost grupy Żydów ortodoksyjnych. Militarne było od początku i od początku musiało walczyć w różnych wojnach z sąsiadami, którym nie podobało się, że ONZ przekazała te tereny Żydom. pozdro
    1 punkt
  24. a co zrobisz jak nie będzie prądu i internetu ?
    1 punkt
  25. Co kraj to obyczaj. Jeszcze z 5 lat wstecz prawo jazdy były w formie książeczki jak za komuny czy lat 90 z PL 😀 Przy sprzedaży auta musisz zrobić przegląd sprzedażowy choć przegląd roczny masz ważny bo robiłeś go dwa miesiące wcześniej czyli jest ważny kolejne 10 miesięcy . W BE dostajesz jedną tablice rejestracyjna-tylnią , ta tablica może iść z każdym kolejnym twoim nowym autem , to bardzo dobre rozwiązanie . Przód dorabiasz sam . W dowodzie osobistym mamy kartę pacjenta, przy zmianie lekarza masz całą swoją historię medyczną ,każdą receptę itd. Podatki,wynagrodzenia czy nieruchomości ( akta) też już sa w wirtualnej bazie danych . Papierowych akt nikt nie dostaje. Brak internetu brak nieruchomości. 🤷‍♂️ 😅
    1 punkt
  26. Już od dawna jesteśmy do przodu...na zachodzie podobno dalej wożą karty perforowane do Celapo.. 😉
    1 punkt
  27. I tak Mitek powinien zatrzymać samego siebie i oddać w ręce władz;-) ps. Wujot cała racja całą dobę. A droga szybkiego ruchu to taki eufemizm aby zatrzeć różnicę między autostradą a ekspresówką choć każdy wie jaka tam jest trasa. Mitek jest prawem.
    1 punkt
  28. Cześć Gra. A prawda jest taka, że mam wylot na Lublin pod domem a miejsce docelowe w Lublinie 20 sekund od dwupasmówki. Jadę cały czas drogą szybkiego ruchu mniej więcej 120-140 ale dostosowuje prędkość w taki sposób aby nie jechać w rzędzie czy jakimś samochodowym tłumie. A samochód transplantologów wyprzedził mnie jak wczoraj wracałem do domu i nawet próbowałem przez pewien czas za nim jechać ale leciał prawie 200km/h cały czas więc szybko zniknął. I taka tajemnica. Pozdro
    1 punkt
  29. Mitek wraca jako organ, wyjeżdżał jako pacjent. Coś mu wycięli i na pewno nie był to mózg.
    1 punkt
  30. Piękne i szlachetne ale w sieci wszystkiego nie znajdziesz. Zbytnie zbaczanie w kierunku wiedzy sieciowej nie służy - zwłaszcza ludziom, którzy nie muszą tego robić bo są i tak ponadprzeciętni w swoich dziedzinach - lepiej sobie darować bycie omnibusem za cenę nieprzemijającego szacunku. Pozdro
    1 punkt
  31. Czyżbyś był personelem medycznym? Nie wyobrażam sobie aby w karetce mogła być osoba postronna.
    1 punkt
  32. 1 punkt
  33. Janek, to zależy od jakości i ruchu na drodze, a w szczególności od płynności jazdy. Ja ostatnio z nad Gardy wracałem 12h (1200 km) i uwierz mi nie przekraczałem 120km/h bo mi koło z przodu wpadało w wibracje (źle wyważone). Z 1 przerwą dłuższą na tankowanie i obiad i może dwiema na fajkę i siku. Wcale nie jechałem tylko autostradami, bo sporo było eSek. W majówkę za dnia, gdzie teoretycznie powinien być spory ruch. A jeszcze pytanko do Ciebie, czy macie obowiązek posiadania dokumentów od samochodu podczas poruszania się po kraju? To samo pytanie do @Victor. Jak to u was wygląda? Jeszcze ciekawostka apropos nowoczesnych silników benzynowych i technologii. Kumpel kupił Superb 1,5 TSI w automacie. Był tak sceptycznie nastawiony, ale budżet go nie puszczał. Chrzest bojowy to wyjazd po syna (ten co był ze mną i się połamał) i wtedy coś mówił że w 4,5 l/100km się mieści. Myślałem że pierdoli głupoty. Ale razem byliśmy w Bormio i faktycznie ten samochód wącha benzynę. 3 osoby, narty i buty (wszystko w środku), chłop przejechał blisko 1600 km na 66l zbiorniku. Nie uwierzyłbym, gdybyśmy razem nie jechali. Teraz jechaliśmy na podbój Bałkanów (mnie się nie udało😀, ale to inna bajka, stąd pytanie o dokumenty) i ja musiałem tankować w Bośni, a on stwierdził że ma jeszcze 400 km zasięgu - 4 osoby w samochodzie + 4 rowery na haku. Samochody dojebane po sufit ( no mój to nie bardzo😀). Niewiarygodne ale prawdziwe. pozdro
    1 punkt
  34. Ale jak to w ogóle jest możliwe? Przecież tam jest S-ka. Musieliście jechać na długich odcinkach minimum + 30-40 km/h ponad dozwoloną. A pewnie i 50. I nie chodzi mi o to, że to mnie rusza. Ale jak Ty to przeżyłeś??? Pamiętam jak na forum zawsze nas pouczałeś jakim błędem jest np. przejeżdżanie na czerwonym, rowerem, nawet w środku nocy i przy zerowym ruchu. I jak to jest, tam to głupota (mimo, że nikogo nie widać), a pędzenie +50 nad limit, na pewno w ruchu, to jest "znakomity prowadzący"? Nie zatrzymałeś go, nie zabrałeś kluczyków? A chociaż walnąłeś mowę umoralniającą? Jakiś Orwell nam się tu kłania. Złóż samokrytykę to wybaczone Ci będzie!
    1 punkt
  35. Ale tylko debile to publikują a jeszcze więksi się tym jarają.
    1 punkt
  36. Tak jest, infrastruktura drogowa jest świetna, no i brak granic zdecydowanie ułatwia podróżowanie. Ponadto, zawsze można zrobić międzylądowanie po drodze. W dzisiejszych czasach to żaden problem. pozdro
    1 punkt
  37. Spoko, mogą być i takie harpagany. Natomiast nie kojarzę nikogo że Ski Forum z takim dorobkiem.
    1 punkt
  38. Ban absolutny na mój telefon. 🙂 Ale wziąłem swój stary. Bez kart, bez aplikacji bankowych, bez SIM. 🙂
    1 punkt
  39. może wystarczy pisać o nartach, górach, chmurach, śniegu, deszczu, wodzie, mchach, paprociach itp. a nie offtopować każdy temat aby napisać coś fajnego o sobie
    1 punkt
  40. Jestem na tym forum prawie codziennie... nie mówcie że to się nie liczy
    1 punkt
  41. Cześć Pozwolę sobie podkreślić parę zdań bo uważam, że są nie tyle odkrywcze - bo dla fachowców nie są - ale (w przyczynach mogę napisać ale na razie pomińmy) powinny być zauważone i stawiane na pierwszym miejscu jako wada współczesnych metod szkolenia. Brak umiejętności odciążenia (a co za tym idzie i dociążenia nart) to element widoczny u większości narciarzy na stokach, znakomitej większości. Dążenie do jazdy ciętej powoduje to wynaturzenie tak na poziomie oczekiwań kursantów, poprzez poddających się im niedouczonych instruktorów i (co jest po prostu katastrofalne) twórców programów nauczania. Osobiście uważam, że czasy Kuchlera i pokuchlerowska spuścizna dała jednoznaczne dowody na nieskuteczność nauczania takimi metodami. Niestety szkoły alpejskie - zwłaszcza Austria - głoszą hasła lekko, łatwo i przyjemnie i za tym idzie nauczanie sprzętem a nie techniką. Od dłuższego czasu już nie zajmuję się szkoleniem ale obserwuję dużo i ogólnie jest delikatnie mówiąc nie najlepiej. Mam wrażenie, że poza jednostkami - z którymi mamy zaszczyt obcować na forum jak PS, Tadeo, Adaś, Marek - większość nie ma lub straciła wizję narciarstwa jako całości i poddaje się ogólnym oczekiwaniom kursantów skracając proces nauki, dążąc za wszelką cenę do wycięcia łuku. To instruktor - trener wyszkolony i doświadczony ma pełna wizje tego czym jest i jak powinna wyglądać kompletna technika narciarska a nie kursant po dwóch sezonach i filmikach na YT... i koniec. Pozdro
    1 punkt
  42. Problemem są ci Palestyńczycy jedynie.
    0 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...