Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 19.01.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
W Nie chcę pisać mocno, zwłaszcza, że mamy rzeczywisty system redystrybucyjny. W normalnym świecie ludzie w pewnym wieku już nie pracują, bo mają się z czego utrzymać, albo odłożyli sami, albo zabezpieczył to odpowiednio skonstruowany system. Kolejne rządy dały dupy, bo nikt nie zadbał o odpowiednie zabezpieczenie tych pieniędzy, sensowną rewaloryzację czy to o inflację, czy stopę wzrostu PKB. Dokładanie kolejnych emerytur to w istocie okradanie innych, albo bezwzględne, albo poprzez nakręcanie inflacji. A motywacją są wyniki wyborów a nie dobrostan. Praca ojca w wieku 93 lat to jego wybór, nie powinna być koniecznością. I niepracowanie w tym wieku nie ma nic wspólnego z nieróbstwem czy nieuctwem. Bo to nie jest nigdzie standard.3 punkty
-
2 punkty
-
Od 23 stycznia od godziny 9 na Zwardonii z Leośka i Adamem 😉 ... Mam nadzieję ofcoz2 punkty
-
Zdecydowana zgoda, że powikłania są niedoszacowane, w tym zakażenia. Jednym z powodów jest problem z odpowiedzialnością. U nas boimy się ujawniać nieprawidłowości, ponieważ konsekwencje wielokrotnie są nieproporcjonalne. Co też wynika z doświadczenia i powielania być może skrajnych informacji. Ale też i minister zero ma tu swoje za kołnierzem. Wiele państw wprowadza np. system no-fault, gdzie pacjent dostaje odszkodowanie, natomiast winny nie jest karany w sposób kojarzący się nam z bezwzględną karą. Dzięki temu sprawy wypływają i można ocenić jak im zapobiegać. Nie chcę tu wchodzić w dyskusję, czy to moralne, bo sam uważam, że za niedbalstwo trzeba odpowiadać, natomiast większość powikłań nie jest skutkiem typowego niedbalstwa. Per saldo ujawnianie jednak jest to korzystne z różnych powodów.2 punkty
-
I teraz czy ma to bezpośredni związek z KPO? Czy po prostu jest naturalną konsekwencją trendu w Unii? Zabawy z opodatkowywaniem pojazdów spalinowych czy eliminacją dużych silników i diesli są od dawna, np. strefy czystego powietrza. Autostrady płatne też będą bo rząd potrzebuje kasy, z resztą z czegoś je trzeba utrzymać. I nawet jeżeli zapisane jest to w KPO, to bez tego też do tego procesu dojdzie. Wydłużenie wieku emerytalnego już mieliśmy, PiS je po prostu cofnął. Akurat to mnie nie straszy, najpewniej i tak będę pracować dłużej niż standardowo. Żyjemy znacznie dłużej niż kiedyś i na ogół w lepszym zdrowiu, zatem stary wiek emerytalny nie sprawdza się już. Znacznie dłużej trzeba wypłacać świadczenia, a kasy na nie więcej nie będzie. Póki co to władzuchna wydaje lekką ręką kasę wśród różnych grup, w tym emerytów. Skądś trzeba na to mieć. A zarówno w aktualnej władzy jak i w poprzednich nie widzę chęci rozwiązania tego problemu.2 punkty
-
Cześć 1. Akurat ja a zwłaszcza Krzycho mamy dość pancerną budowę - stąd mały żarcik. 2. Nie zgadzam się i mam na to sporo przykładów ale najbardziej jaskrawy to szkolenie karateków. Goście silni i ponadprzeciętnie sprawni i tymi elementami załatwiali sprawę a nie techniką - przekaz bardzo utrudniony - wierz mi. Poza tym u sportowców występują różne "wdrukowane" schematy ruchowe a czasami np. ograniczenia fizyczne związane z rozwojem pewnych grup mięśni. Sprawdzone. Pozdro2 punkty
-
Cześć Czyli ześlizg boczny. Wiesz - tak jak pisałem - na śniegu ześlizg boczny fajnie pracuje (jeżeli oczywiście jadący wie o co chodzi) bo jest możliwość płynnej kontroli prędkości poprzez delikatne ruchy kolan. Na lodzie jest trochę zerojedynkowo - nagle trzyma - bo gruda, albo lecisz bo szklana - nie polecam, zwłaszcza jak ktoś ma tendencje do regulowania nacisku na narty przez przesadne ruchy tułowia. Pozdro2 punkty
-
Cześć Hmm, jak tak patrzę na siebie czy (o to dobry przykład) Krzysia Moruńka - to Pan jest szczuplutkim chłopcem, który ma ledwo zarysy czworogłowych. 🙂 A co do relacji siła fizyczna - technika na nartach to bez techniki jakąkolwiek siłę fizyczną i sprawność można pominąć. Co więcej - z punktu widzenia szkolenia jest to często element niepożądany i bardzo szkolenie utrudniający. Wystarczy przeciętna sprawność i siła do każdej jazdy amatorskiej nawet na wysokim poziomie. Pozdrowienia2 punkty
-
Podsumowując: 1. Na kursach amatorskich uczy się techniki, która ma zapewniać kontrolę nart (bezpieczeństwo) i ładnie wyglądać. 2. Na kursach sportowych uczy się techniki, która zapewnia najszybszy przejazd. 3. Wielu amatorów dąży do techniki, która pozwala na jazdę jak najmniejszym wysiłkiem, ale takiej techniki się na kursach nie uczy. 4. Amatorzy samodzielnie nabijając wiele km po gładkich stokach, kształtują technikę która jest mało męcząca, ale może mieć różne inne wady Np. niższe bezpieczeństwo czy estetykę. 5. Amatorzy, którzy samodzielnie uczą się w trudnych warunkach uzyskują większe umiejętności niż na gładkich stokach i nabyta technika zapewni bezpieczną jazdę, niekoniecznie będzie jednak estetyczna.2 punkty
-
Efektownie to musi wyglądać model na wybiegu albo dziewczyna w Playboy-u. Doczytaj co oznacza słowo efektywny. Amatorska jazda może być efektowna, ale nie jest to warunkiem koniecznym. Efektowność jazdy to też kwestia gustu. Coś co Tobie się podoba, innym niekoniecznie. Dobry amator, to ten co zna kilka technik w dość dobrym stopniu, potrafi je łączyć w sposób płynny na stoku niezależnie od warunków i stoków na których się porusza. Sprawność fizyczna oraz technika są nieodzowne w narciarstwie. Tylko u zawodników oraz amatorów są na innych poziomach. Efektowny przejazd amatora na wyratrakowanym płaskim stoku nie świadczy o jego umiejętnościach ogólnych, tylko stwierdza że jakiś tam element tej narciarskiej układanki opanował w jakimś stopniu, lepszym lub gorszym. Zapomniałeś o rencistach. Większość amatorów uczy się jeździć samodzielnie i nie tylko tyczy się to emerytów. Te parę godzin z instruktorem to taka semi nauka, tylko wskazówki jak wykonywać pewne ewolucje. Resztę zazwyczaj uczą się sami. Kiedyś nie było to aż tak popularne jak dzisiaj, ale wiedzę czerpano od kolegów lepszych w te klocki. Miało jedna przewagę, było zazwyczaj za free. To stwierdza tylko fakt o braku umiejętności. O technice rozpaczliwej - nie słyszałem, choć takie określenie funkcjonuje, ale nie spotkałem się aby instruktor/szkółka/klub wprowadzali ją w życie. pozdrawiam2 punkty
-
Dzięki Mitek za miłe słowa 🙂 Zapraszam jeśli ktoś ma ochotę do dyskusji. Od tego sezonu prowadzę swoje szkolenia z Carvingu. Wrzucę Wam w tym tygodniu krótkie filmiki z postępów kursantów, a są naprawdę niesamowite. A tymczasem jeszcze jeden filmik - 1 minuta - 50 skrętów na slalomce - takiej sklepowej 😉 Podkład muzyczny miałem dokładnie ten sam w słuchawkach podczas tego przejazdu jaki leci w video - chciałem zobaczyć czy to widać że nieświadomie jadę do rytmu o ile nachylenie pozwala i prędkość. ~to była łatwa trasa ale jak to zawsze z gopro wychodzi , że na video wygląda jakby było mega płasko, a tu trasa połączenie niebieskiej z czerwoną. Oczywiście film przed "premierowy" 😉 Aaa i trzymajcie kciuki za moje kolano. 2x w ciągu trzech tygodni skręcone, po pierwszym razie rezonans pokazał naderwanie ACL , drugi rezonans we wtorek, ale dzisiaj ortopeda stwierdził że jestem robocop bo nawet najdrobniejszego luzu nie wykazuje, a dopiero wczoraj odłożyłem kule po piątkowym wylocie w kosmos... prawdopodobnie zerwane do końca. No nic , sezon będzie trzeba dokończyć , jeszcze 3-4 wyjazdy szkoleniowe przede mną. Mam nadzieje, że wytrzyma 🙂 Pozdrowienia i niech krawędź będzie z Wami 🙂2 punkty
-
A mówili na lodzie delikatnie, by nie zrywać przyczepności...? A najlepiej to unikać takich miejsc i wypatrywać, gdzie jest bardziej miękko, by zmienić kierunek. Jutro jadę do Jurgowa z żoną. W nocy zamarznie. Od rana ma zacząć padać. Będzie nieźle. Na łagodną jazdę z przyczepnością. Co prawda bardziej lubię słońce i dobrą widoczność . Ale nie ma wyboru. Tylko strasznie nie lubię wcześnie wstawać.2 punkty
-
2 punkty
-
Cze On prowadzi wręcz szeroko narty, ale nie ma to znaczenia, jego jazda może jest aż tak miła dla oka, ale jeździ bardzo luźno, nie jak wyćwiczony cyborg. pozdrawiam1 punkt
-
Ale wyeliminowałoby kupowanie głosów. Kto nie daje nic do wspólnego kotła to nie decyduje. Najbogatszych, z natury rzeczy, jest niewielu. Poza tym zwykle nie placą PIT. Promowałoby to tą kulawą "kłasę srednią". Czyli tych którym się chce coś robić a w dodatku potrafią. No ale to niewykonalne. Socjalizm zwyciężył.1 punkt
-
1 punkt
-
40km na północ od fabryki w Malmoe. Uroczy region pól uprawnych, zalesionych wzgórz i kamiennych ogrodzeń... I raczej dyskretnego przemysłu. Trochę pomogę w planie remontu.... (foto zeszłoroczne, teraz sniegu brak)1 punkt
-
1 punkt
-
Choć Austriacy też węziej aniżeli szerzej, więc chyba spudłowałem z tym "azjatyckim".1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Jakie bulwersuje ??? Kradną Ci pieniądze z kieszeni a Ciebie to bulwersuje? Zajebać złodziei! Sorry ale mnie szlag trafił na takie lamenty nad jakimiś nierobami. Mój ojciec ma 93 lata, rozrusznik serca, niedowład rąk, trudności z poruszaniem się i sporo innych schorzeń związanych z zaawansowanym wiekiem i nadal jest czynny zawodowo wykorzystując swoją wiedzę. Trzeba się było k... uczyć. A teraz dochodzimy do takiej sytuacji, że nawet jaki dzieci i młodzież chcą się uczyć to nie ma nauczycieli bo mają za ciężką pracę, która tworzy przyszłość społeczeństwa tak nędzne pensje, że nie mają jak związać końca z końcem. A miliardy idą do nierobów, dziadków i na pomniki historii. Pozdro1 punkt
-
Nie mam nikomu nic za złe, system emerytalny jest jaki jest i od lat było wiadomo, że zdechnie, a nikt nadal nic nie zrobił. Natomiast wymyślanie kolejnych 14 czy 15 emerytur w celu kupienia głosów to mnie bulwersuje. Bo potem będzie 20 i nadal nie może mnie to bulwersować?1 punkt
-
Cześć Nie no jesteś niereformowalny. Może zależało a może nie - szklanka jest do połowy pusta lub pełna. A może to właśnie ta mina, którą zrobiłeś na końcu dała taki efekt... ? Skąd wiesz? Dla mnie po prostu dałeś radę i uratowałeś mamę - szacun. A jak wolisz się modlić do opatrzności.. no weź... 😉 Pozdro1 punkt
-
Cześć Zasada jest taka - na głupoty nie reagujemy, szkoda czasu i nerwów. Pozdro1 punkt
-
To ze ten gościu w końcu podał nazwisko nie do końca zależało ode mnie. Wracajac do butów, no może sztucznego biodra, to Murray gra kolejna 5 setowke właśnie.1 punkt
-
Czasem czysty fart i determinacja się przydaje. Szukałem kiedyś leczenia onkologicznego dla mamy. Adres Warszawa i Centrum Onkologii teraz Instytut przy Roentgena wydawało się dobrym adresem a ośrodek przy Wawelskiej w Wa-wie niezła alternatywa. W Centrum przy Roentgena po tygodniu w oczekiwaniu na jakieś kominki i inne wysłali mnie na leczenie chemia w rejonie zaś przy Wawelskiej wpisali na odległy termin. W końcu prywatna wizyta u ordynatora poskutkowała namiarami na pewnego zorro z... Łodzi, było to na koniec wizyty jak rozłożyłem bezradnie ręce i spytałem co robić, wcześniej jakaś gadka szmatka. Wcześniej miesiąc od annasza do kajfasza i takie tam. Moment był ostatni. W Lodzi zoperował mamę ten zorro dość szybko... po kilku latach został krajowym konsultantem chirurgii onkologicznej. Na szczęście. Bez wznowienia. Rzutem na taśmę. Fartem.1 punkt
-
Cześć. Dzięki za wycieczkę. Było bardzo fajnie. Kwatery na poziomie. Wszyscy chwalili także michę. I żeby nie było to nie w obecności Wieśka 😃. Mimo różnych warunków pogodowych wyjeździłem się. Załączam kilka fotek.1 punkt
-
Wszystko zależy od tego, jak często np. dane powikłanie w ogóle występuje. Jeżeli np. statystycznie jest 1-2%, to w swojej grupie tych 40 nie zauważysz tego, jeżeli np. 5%, to będziesz miał niedoszacowanie, przy czym to jest generalnie spojrzenie jednej osoby z jej różnymi uwarunkowaniami. Po prostu patrzymy na wszystko z jakimś nastawieniem. To było m.in. powodem sporego nieporozumienia w przypadku amantadyny. Facet dawał wszystkim jak leci (setki czy może i tysiące pacjentów), z których większość nie miała COVID (więc lek niepotrzebny, a oni i tak nie byli zagrożeni), a większość z tych co miała COVID i tak normalnie go przechodziła (bo wskaźnik śmiertelności rzędu 0,4%, sporo więcej w podeszłym wieku, ale nie wiemy jak było). Nawet wyciąganie wniosków na podstawie 1000 pacjentów będzie z gruntu niewłaściwe, zwłaszcza, że nie ma szans pamiętać tych szczegółów. Jeżeli załóżmy mam sukces w 20 przypadkach, to w kolejnych generalnie będę oczekiwał sukcesu, a w razie porażki będę starał się ją na różne sposoby tłumaczyć. Jest taki fajny wskaźnik w medycynie, jak NNT lub NNH, czyli u ilu ludzi musisz coś zastosować, aby u jednego uzyskać korzyść. Być może w tym przypadku rehabilitacji takie NNT było np 25, więc tego nie mogłeś zauważyć. Tak naprawdę to mało interwencji ma wskaźnik <10. A strach to emocje, emocje zaś przeważają w krótkim okresie nad rozumem. Ludzie różnie reagują.1 punkt
-
Cześć To jest bardzo cenny post bo zwraca uwagę na fakt wielkości próby na jakiej opieramy publikowane sądy. Ja - jeżeli coś publikuję - to piszę na podstawie solidnej próby - ZAWSZE - i dlatego tak emocjonalnie i nerwowo reaguję na argumentacje ludzi, których sądy oparte są na pojedynczym doświadczeniu. Mowa była o medycynie - tu swoje zdanie opieram na 5 swoich przypadkach oraz kilkudziesięciu (dokładnie to jest chyba 37 czy 38 przypadków operacji ortopedycznych, które są mi dokładnie znane - tzn - znam pacjenta, znam lekarza wiem co było robione, jak itd. Teraz na te - w sumie ponad 40 przypadków znam jeden - gdy operacja wymagała powtórzenia z przyczyn związanych z samym zabiegiem, nierzetelnością jego wykonania czy powikłaniami mogącymi mieć związek z operacją (co ciekawe zabieg robił lekarz lekarzowi - kolega koledze i go zwyczajnie spartolił przez niestaranność. Czyli to daje mniej więcej 2,5% - to dużo czy mało? Znam również wiele przypadków - w części się nakładają ale tych jest więcej, gdy usilne zabiegi rehabilitacyjne nic nie dały lub dawały krótkotrwałą poprawę a w końcu i tak trzeba było "część wymienić" - tylko... Ta wymian następowała parę lat później, gdy pacjent był już w złym stanie fizycznym, ze spowodowanymi długotrwałą chorobą czy bóle zmianami i powrót do zdrowia był ciężki. Paranoiczny strach przed zabiegiem, który jest zakorzeniony w kimś bo... coś tam, zazwyczaj prowadzi do powikłań, dodatkowych schorzeń itd. Czy jest sens? Pozdro1 punkt
-
To na foto to tzw "bialy lód" Czyli np. to co pod zdrapanym sztruksem w mroźny dzień po wcześniejszej odwilży, lub po dluzszym okresie mrozu. Zwykle występuje w postaci koryta szer ok 3m, jako ślad po kilkudziesięciu osobach jadących smigiem ( niektorzy to lubią)... tu jeszcze nie ma koryta. Super warunki. Chętnie powtórzę tamtejsze okolice..... Może marzec...1 punkt
-
Hej, niestety chyba nie do końca wiem, bo p 1 kontuzji odpuściłem tylko na jeden dzień i jeździłem dalej ale już delikatniej. Na drugim wyjeździe na ostatnim zjeździe po 6 dniach zamiast odpuścić to przycisnąłem za bardzo. Wiec lekka głupota z mojej strony , ale to właśnie jest ta ułańska fantazja i chęć żeby każdy skręt dawał kopa 😉 Teraz muszę uważać bo wiem jakie będa konsekwencje, lewa noga już była operowana 10 lat temu, prawdopodobnie z prawą skończy się na tym samym. Dzięki za propozycje. Odezwę się w srodę po rezonansie. Numeru nie mam, jak możesz to napisz na PRIV. Z góry dzięki B1 punkt
-
Cześć Tu nie ma lodu. Tu jest nasypany zdarty wierzch na twardym. Nie za bardzo wiem na czym tu miałby polegać problem - przy siatkach jedziesz po śniegu, prawda? Pozdro1 punkt
-
Jazda ześlizgiem po lodzie może być łatwa albo trudna, wszystko zależy od stoku, twardości lodu i stanu krawędzi. Nie wiem Mitku czy jeździłeś kiedyś na bardzo ostrych nartach, ale agresywny ześlizg na lodzie może też skutkować "schodkowaniem". Tzn. krawędź łapie i puszcza skokowo, narty nie ześlizgują się płynnie a narciarzem telepie jak na nierównościach. Obracanie nart występuje tylko gdy narty są tępe i/lub brakuje umiejętności.1 punkt
-
Na lodzie zawsze można szurnąć jak już krawędź nie trzyma, albo siły nie wystarcza.1 punkt
-
1. Wszystko się zgadza. W narciarstwie amatorskim dąży się do efektownej jazdy, która nie jest efektywna pod względem energetycznym. W sporcie dąży się do efektywności czasowej na krótkich odcinkach co również nie jest efektywne energetycznie. 2. Zgadza się i co w związku z tym? 3. Żaden instruktor czy klub nie uczy takiej techniki. Kształtuje się ona przez nabijanie km na gładkich stokach. Jest efektywna energetycznie ale brzydka i może nie być bezpieczna. Jeśli amator będzie jeździł samodzielnie, ale w trudnych warunkach, wykształci lepszą technikę niż ta "rozpaczliwa". Dalej nie będzie ona tak efektowna jak u instruktorów czy zawodników, ale już bezpieczna w różnych warunkach.1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Często na forum widzę onanizowanie się jakimiś mitycznymi duchami zza wielkiej wody lub wymuskanymi demonstratorami, których filmy powstają miesiącami. Jest jeszcze trzecia kategoria czyli tzw. samozwańczy guru carvingu... A tu obok jest Bartek, który jest im wszystkim - tym naprawdę najlepszym - przynajmniej równy - , reszta powinna mu nosić sprzęt. Do tego ma absolutnie swój niepowtarzalny i rozpoznawalny styl a to wielka wartość. https://www.youtube.com/@bart_gocarv Tu jest kanał Bartka, oglądać się i uczyć a nie bujać w chmurach albo interesować się nartami. Tu warto pogadać z gościem jak to się robi! Pozdro1 punkt
-
Musisz, bo inaczej tego nie zrozumiesz. Patrzysz z perspektywy chłopa w sile wieku i swojego zmęczenia. Eugeniusz mógłby być na pewno Twoim ojcem, a może i dziadkiem. NIe wyczytasz tego na necie, ani w żadnej książce, musisz takiego wieku dożyć, żeby coś o tym wiedzieć - czego Ci życzę. A to, że @Plus82 jest objeżdżony jak mało kto - to pewnik, zawsze technika zmniejszała wydatek energetyczny, nie ma znaczenia jaki to sport. Rozważamy tutaj stricte amatorską jazdę i Twoja byle jaka jazda na "zmęczeniu" pewnie jest i tak o niebo lepsza i lżejsza niż przeciętnego amatora białego szaleństwa, który się siłuje ze stokiem, śniegiem, sprzętem i samym sobą. pozdrawiam1 punkt
-
Cześć Ja to rozumiem. Swego czasu byłem, chyba na Tuxie, i dwa dni jeździliśmy z kumplem jednym wyciągiem po czym zjeżdżaliśmy czy też zsuwaliśmy się gadając z kijami w rękach, chyba z kilometr do ostatnich 300-400 metrów trasy. Tam była pełna mobilizacja i jazda krótkim skrętem na maksa. Śnieg na tym kawałeczku był po prostu bajeczny. Zazębienie nie wymagało żadnej siły a trzymało genialnie. Są takie fragmenciki, które pamięta się całe życie. Pozdro1 punkt
-
Cześć Dokładnie Piotrze. Dlatego też temat kolegi Bracuru tak mnie porusza. Zwróć uwagę, że warun jest dobry, stok , równy wszystko widać z daleka. Gdyby była porządna narta dobrze przygotowana i umiejętności to można fajnie pojechać. Tym bardziej jazda bez głowy, że śniegu mało a w górnych partiach Chopoka jest sporo niewidocznych głazów. (Abstrahując oczywiście od tego, że jak trasa jest zamknięta to się po niej nie jeździ, chyba, że się to uzgodni - czasami daje radę - już lepiej jechać w las. Będąc jednak uczciwym muszę napisać, że zdarzało się jeździć po trasach nieudostępnionych ale nie zamkniętych dla ruchu i tak też oznakowanych jak w powyższym przypadku). Ja Ci powiem, że jak widzę filmik i koleś ma włączony szybkościomierz to już jest niebezpieczny z zasady. Typowo gówniarskie jaranie się prędkością. Pozdro1 punkt
-
Cześć Ale ja Witoldzie nic nie rozumiem, powaga. Ja na desce jestem takim drewnem, że szkoda piły. Pozdro1 punkt
-
To jest prawdopodobnie ten żleb, co zaznaczyłem pierwszą kreską. Druga to mój zjazd kilkadziesiąt lat temu. Tu pod szczytem Chopka jest potężny kocioł, z którego można zjechać niżej aż do Zahradek. Jeździłem na Chopoku w sumie pięć razy po tygodniu. Żeb z lawiną zaczyna się, jak myślę, na drugim zdjęciu z tego wcięcia, po prawej stronie Pani P. Może to dobry pomysł na zjazd, ale po wiosennym firnie. Teraz, gdy były parę dni temu spore opady w Niżnych Tatrach...1 punkt
-
Twoje doświadczenie wpływa na Twoją opinię, natomiast nie upoważnia do uogólnienia (moje z resztą również). To z resztą dotyczy każdej działki, tak jesteśmy skonstruowani. W kolejnej sytuacji to podejście może być zupełnie nieskuteczne. Z resztą można poczytać różnorodne porady (też o nartach), większość to pojedyncze doświadczenia: dla mnie było dobre, to dla innego również. Ale tak to nie działa, choć jak najbardziej z wyborów podejmowanych na tej podstawie można być zadowolonym.1 punkt
-
Mimo weekendu nawet dało się pojeździć. Może 2 x kolejka na 5 minut, a tak albo na bieżąco, albo może z 2-3 minuty. Rano mróz, jednak mimo tego śnieg jak cukier, sypki, średnio trzymający. Potem porobiły się cukrowe odsypy, fajny pretekst do ćwiczenia odciążeń na garbach. Miałem okazję pogadać na krzesełku z ciekawym człowiekiem. Niestety nie znam nazwiska, nawet imienia. Jest pilotem, pochodzi ze Śląska (jako dzieciak jeździł do Wisły na szkolne wyjazdy całozimowe), mieszka w Krakowie, był w kadrze Polski w narciarstwie alpejskim (już dłuższy czas temu), a teraz realizuje się w mistrzostwach branżowych (slalom i gigant) z bardzo dobrymi wynikami (w tym najwyżej na pudle). Przyjemność była popatrzeć jak jeździ. W górnej części trasy przefajny krótki skręt slalomowy, dynamiczny, ze świetną kontrolą, brakowało tylko tyczek, a potem się puszczał dla frajdy ostro w dół, na tych krótkich nartkach. I tak sobie kilka razy popatrywałem ile to jeszcze brakuje, a w zasadzie temat nieosiągalny.1 punkt
-
Mysle ze po prostu bujasz w oblokach, bo idealna jazda nie istnieje. Dramatem polskiego narciarstwa nie jest tez brak czolowych zawodnikow. Prawdziwy problem to to ze wiekszos przyjezdza na narty prosto z kanapy a o rozgrzewce nawet nie pomysli. Nie uwazam tez, ze zawodnikom nalezy wspolczuc. No chyba ze stracili zdrowie. Wielu jednak osiagnelo wybitny poziom sprawnosci, podbilo sobie psychike wieloma lokalnymi sukcesami i ma szanse na prace zwiazana ze swoja pasja. (Np. Jako trenerzy w klubach dzieciecych).1 punkt