Skocz do zawartości

Drony


Spiochu

Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, Victor napisał:

Warto spojrzeć w lustro Mareczku. Bo ja nie wpierdalam się w Wasze wybory nie pisze o partiach które są dobre a które złe i na kogo głosować to Wasza bajaka który burmistrz będzie rządził pisze ogólnie o UE z perspektywy miejsca którego Wy nie znacie ale Wy wiecie jak tu jest bo na fakty do Was nie docierają z turystycznych wojaży ot to właśnie lustrzane odbicie . Ja z perspektywy miejsca może widzę to czego Wy nie chcecie zauważyć ! Czyli spierdalać z tego Tworu jakim jest UE która pociągnie Was na dno. Co wtedy? Reszta też będzie zła i beee Mareczku? Więc może czas otworzyć oczy i współpracować tam gdzie może dziś trudne ale przyszłościowe. Wydymac tych którzy dymali Was/Nas czyli Polskę od lat.

Oczywiście jestem za Waszym dalszym rozwojem i spokojem ale jak widać a dyskusja zaczęła się od dronów i ruskich itd może być powtórka z rozrywki historycznej . Oby nie . Więc bardzo proszę nie wkładać mi w usta słów których nigdy nie napisałem . Na wyborach w PL nigdy nie byłem już to napisałem oprócz referendum był to chyba 2003 rok ja dobrze pamiętam.  

Paweł, ja to tak odczytała, stąd ta cała dyskusja. Pewnie podobnie jak Ty jestem zwolennikiem unii, ale nie w takiej formie, jaką obecnie przybiera. Niestety demokracja nie jest doskonała, ale to chyba najlepszy dotąd znany system. Pokłosiem są choćby osoby zasiadające w PE zdecydowanie o antyunijnym nastawieniu. Unię trzeba zmieniać, nie rozpierdalać, bo niestety w kupie siła. Samotny wilk nie da rady niedźwiedziowi, ale wataha to już co innego. Więc moim zdaniem, jeśli wszystkie kraje nie będą wydawać na zbrojenia, to my możemy wydawać i 50% PKB a i tak nic to nie da. Głosy z Hiszpanii, że sa daleko od potencjalnego zagrożenia są dla mnie brakiem zrozumienia istoty sprawy. Tak samo współdziałanie gospodarcze i "mówienie" jednym głosem w istotnych sprawach.  Polska bardzo dużo zawdzięcza Unii, bo bez niej i jej pomocy bylibyśmy w czarnej dupie, zaciągnęliśmy w przeszłości kredyt i trzeba go spłacać. Ja o tym wiem, ale niestety młode pokolenie już nie, myśli, że Polska zawsze była krajem mlekiem i miodem płynąca. Natomiast rola osób na stale przebywająca na obczyźnie powinna być raczej doradcza niż decyzyjna. Ja chętnie słucham uwag, czy też wskazówek takich osób, jednak decyzyjność zostawiam sobie, czy ma to przełożenie na nasze realia i naszą rzeczywistość. Jak choćby Twoja sugestia a propos Górki Szczęśliwickiej w Wawie i pomysł budowy hali narciarskiej uważam za świetny. U Was się to sprawdza, a w blisko 2 milionowym mieście sprawdzi się na pewno. Inwestycja, która będzie miastu przynosić dochód. A że dedykowana dla określonej grupy osób. Nie ma znaczenia, są boiska, lodowiska, pływalnie etc. też dedykowane i miasto nadal funkcjonuje. Natomiast masz przykład wątku rowerowego, gdzie dajesz przykłady jak to jest rozwiązane w krajach Beneluxu. Niestety my mentalnie oraz infrastrukturalne jesteśmy jeszcze w czarnej dupie. To się zmienia, ale bardzo powoli. U nas taki radykalizm nie przejdzie, bo nie jesteśmy mentalnie gotowi, dyskusja o pedalarzach (rowerzystach) jest doskonałym tego przykładem.

Nikt Ci nie odbiera Polskości, bo Polakiem będziesz zawsze, ale mieszkając od wielu lat na obczyźnie utraciłeś pewne prawa przysługujące ludziom zamieszkującym w kraju i tworzącym nową Polską rzeczywistość. Krytykanctwo zawsze będzie źle odbierane, więc tą formę przekazu ja zawsze staram sobie odpuścić. W świecie nastąpiła polaryzacja poglądów i mocny podział społeczeństw skręcających w radykalizm (nie ważne jaki). Pis przez ostatnie rady podzielił kraj na 2 obozy, gdzie obowiązuje zasada, kto nie z nami ten przeciw. Zakorzeniło wie to tak mocno, że nawet w bardzo istotnych sprawach, które powinny być ponad podziałami nie ma nawet cienkiej nici porozumienia. W życiu jest tak samo, ludzie nie potrafią dyskutować i i dochodzić do jakiegoś consensusu, ale staja okoniem wobec siebie. Dla mnie to idiotyzm.

pozdro

  • Like 3
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Victor napisał:

Marku dla ścisłości mam dwa paszporty Polski i Belgijski . Rezydentem byłem to już przeszłość . 
 

Więc zapytam wprost jeżeli masz inwestycje i obywatelstwo choć nie pracujesz to jesteś obywatelem danego kraju czy nie jesteś?
 

Bo idąc myślą Damiana to rodak mieszkający 11 miesięcy w belgii nie płacący tu ani centa mieszkający po 12-15 na śledziu w pokoju czy salonie w mieszkaniach rodzinnym 4 osobowym powinien stąd wypierdalać.
Zamknąć mu możliwość zarobku. Ale on ma prawo głosu choć 20 lat mieszka poza granicami ale fakt płaci ZUS w PL. Tak to rozumie z tego co napisałeś  . 

Ależ nikt Ci nie odbiera obywatelstwa. Po prostu masz glosowac w Polsce, a nie w tworzonych w 'kazdej amerykanskiej czy europejskiej wsi' komisji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Spiochu napisał:

Widzę ze sprzeczka się rozwineła. Nie mam czasu przeczytać całości ale padła tu dobra propozycja. Głosujesz tam gdzie płacisz podatki. Wtedy mieszkać sobie możesz gdzie chcesz. Tylko jak nie płacisz podatków lokalnie, to wszelkie państwowe usługi masz w takiej formie jak turysta.  Ja bym jeszcze dodał by wartość głosu była skorelowana z wpłatami do budżetu. 

 

Postuluje to od 30 lat. Wartosc glosu pomnożona przez kwote z Pit. Niestety niewykonalne, bo wyłączy sporo 'specyficznego' elektoratu, na ktorym wszystkim partiom  zalezy..... 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marcos73 jeżdżenie rowerem w Bemeluxie jest bardziej popularne, także z powodów pogodowych. W tamtej części Europy od wielu lat zimą jest dość ciepło, w PL dopiero od kilkunastu lat nie ma za bardzo zim. Dodatkowo przed 89 rokiem niewiele osób miało samochód i gdy stał się dostępny to nie tak łatwo z powrotem zrezygnować z używania. Wielokrotnie rozmawiam z ludźmi, którzy dojeżdżają do pracy w biurze samochodem, żeby po południu również samochodem jechać na siłownie potrenować i to często na rowerze.

pozdro

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, brachol napisał:

@Marcos73 jeżdżenie rowerem w Bemeluxie jest bardziej popularne, także z powodów pogodowych. W tamtej części Europy od wielu lat zimą jest dość ciepło, w PL dopiero od kilkunastu lat nie ma za bardzo zim. Dodatkowo przed 89 rokiem niewiele osób miało samochód i gdy stał się dostępny to nie tak łatwo z powrotem zrezygnować z używania. Wielokrotnie rozmawiam z ludźmi, którzy dojeżdżają do pracy w biurze samochodem, żeby po południu również samochodem jechać na siłownie potrenować i to często na rowerze.

pozdro

 

Na siłowniach duzo ludzi biega czy jezdzi na rowerze. Przecież mogliby kolo domu. Widocznie nie lubia przebywac na zewnatrz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, MarioJ napisał:

 

Mnie by Pani przejechała samochodem, gdybym nie zastosował zasady ograniczonego zaufania. Miałem pierwszeństwo bezapelacyjnie, bo Pani skręcała ja jechałem prosto ddr. Gdyby był wypadek, to byś miał piękny przypadek od naocznego uczestnika że rowerzysta NIE był winny. Tylko musiałbym przeżyć.

A jeśli chodzi o jeżdżenia pasem ulicznym, kiedy nie ma ddr. Sugerujesz że rowerzysta powinien starać się wybrać inną drogę żeby nie blokować ruchu samochodowego. 

Ty w pewnym momencie przeskoczyłeś z mieście z samochodu na rower i zastałeś już pewną infrastrukturę zrobioną. Zważ że ta infrastruktura nie zrobiła się sama, tylko jest wynikiem walki różnych środowisk i aktywistów, przez lata. Jeśli rowerzysta nie będzie jeździł drogą, tam gdzie potrzebna jest infra rowerowa, to nikt nie zauważy że tą infrę trzeba tam budować. Cały czas rowerzyści muszą zgłaszać swoje postulaty żeby coś się poprawiało. Ty tego nie widzisz, bo w tym nie uczestniczysz. Ale w tle ludzie cały czas walczą o nową infrę dla Ciebie.

 

Problemem jest rowerzysta blokujacy kilkudziesieciu kierowcow za soba. Wtedy jego czas jest mniej wazny. Gdyby bylo odwrotnie i to jeden kierowca blokowalby kilkudziesieciu rowerzystow sytuacja bylaby inna. Na drodze wszyscy musza poruszac sie z podobna predkoscia wtedy jest plynnie i bezpiecznie bo zazwyczaj nie ma miejsca na wyprzedzanie. Dlatego przeszkadza rower jadacy 20, dziadek w tico 30 i dres w audi co chce leciec 100. Reszta jedzie powiedzmy 50 i to dziala.

Co do infrastruktury to powinna byc koniecznie na drogach wjazdowych do miasta. Czemu nie ma ddr na Krakowskiej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Spiochu napisał:

Problemem jest rowerzysta blokujacy kilkudziesieciu kierowcow za soba. Wtedy jego czas jest mniej wazny. Gdyby bylo odwrotnie i to jeden kierowca blokowalby kilkudziesieciu rowerzystow sytuacja bylaby inna. Na drodze wszyscy musza poruszac sie z podobna predkoscia wtedy jest plynnie i bezpiecznie bo zazwyczaj nie ma miejsca na wyprzedzanie. Dlatego przeszkadza rower jadacy 20, dziadek w tico 30 i dres w audi co chce leciec 100. Reszta jedzie powiedzmy 50 i to dziala.

Co do infrastruktury to powinna byc koniecznie na drogach wjazdowych do miasta. Czemu nie ma ddr na Krakowskiej?

 

Jest rozwiązanie. Tych 30 wkurzonych kierowców powinno natychmiast napisać wniosek do Miasta o drogę rowerową na tej ulicy. Jeśli spłynie tak dużo wniosków, to Miasto szybciej wybuduje ddr. W ten sposób wszyscy będą zadowoleni! 🙂 

Jak nie ma drogi rowerowej w danym miejscu, nie ma sensownej alternatywy, a dopuszczalna prędkość to 50, to jadę ulicą przed samochodami.

Wszyscy razem musimy rozwiązywać problemy. Każdy kierowca musi zrozumieć że DDR jest dla jego dobra i też musi się starać aby one powstawały.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, MarioJ napisał:

 

Jest rozwiązanie. Tych 30 wkurzonych kierowców powinno natychmiast napisać wniosek do Miasta o drogę rowerową na tej ulicy. Jeśli spłynie tak dużo wniosków, to Miasto szybciej wybuduje ddr. W ten sposób wszyscy będą zadowoleni! 🙂 

Jak nie ma drogi rowerowej w danym miejscu, nie ma sensownej alternatywy, a dopuszczalna prędkość to 50, to jadę ulicą przed samochodami.

Wszyscy razem musimy rozwiązywać problemy. Każdy kierowca musi zrozumieć że DDR jest dla jego dobra i też musi się starać aby one powstawały.

 

 

Gdzie sie wysyla takie wnioski? Pierwszy raz o tym slysze. Wiekszosc ludzi pewnie tez nie wie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, cyniczny napisał:

Bo samochód w tym przypadku był bardziej efektywny. Nie przypominam też sobie, abym gdzieś pisał, że to zbędny wynalazek, wskazałbyś łaskawie. Natomiast w miastach w wielu przypadkach samochód (i dobrze o tym wiesz) nie jest efektywny. Zresztą miasta robią wiele, aby tak było, bo mnóstwo samochodów za wszelką cenę pchających się do centrum to tylko koszty. Jeżdżąc samochodem po mieście musisz zdawać sobie sprawę, że taka wygoda kosztuje i to nie tylko PLN-ach, ale również w czasie. Zarówno dojazdu jak i poświęconego na szukanie miejsca do parkowania. 

 

Ja w swoim życiu byłem naocznym świadkiem 4 wypadków rowerowo-samochodowych i w 3 winnym był kierujący samochodem. Co to zmienia? Ani Twoja ani moja próba nie jest w żaden sposób reprezentatywna i podawanie tego jako argumentu w rozmowie jest bezsensu.

 

Nie wiem czy czytałeś, ale pisałem, że obydwie grupy mają swoje za uszami, czyli użytkownikom z obydwu grup zdarza się łamać przepisy. W żadnym miejscu nie twierdzę, że wszyscy kierowcy są czemuś winni - są różni. Natomiast popełniający błąd rowerzysta vs samochód zazwyczaj zagraża tylko sobie, popełniający błąd kierowca samochodu zagraża znacznie większej liczbie ludzi. 

Hmm i niestety tu jest całe clou problemu. Wsiadając na rower traktujesz to jako czas na relaks, więc jak jedziesz 10-15 min dłużej to Ci zwisa. I absolutnie Twoje prawo, ale nie oczekuj od innych rowerzystów podobnych zachowań. Wielu z nich (również mi) wybierając świadomie ruchliwą drogę też się śpieszy i alternatywa w postaci kilkukilometrowego objazdu w danej sytuacji nie wchodzi w grę. Nie wspomnę już o poruszaniu się chodnikiem.

I na koniec, bo chyba nie ma sensu ciągnąć tego tematu dalej (przynajmniej z mojej strony) ja nie widzę żadnej wojny na ulicach. Powiem więcej, przez dwadzieścia kilka lat jakie spędziłem na rowerze, widzę znaczną poprawę w zachowaniach zarówno kierowców jak i rowerzystów. Trochę gorzej z infrastrukturą, ale to tez idzie ku lepszemu, choć dość wolno i niestety nie w taki sposób jakbym sobie tego życzył. Niestety wiele dróg rowerowych w mieście jest dla mnie zbyt odseparowana od ruchu ulicznego, powoduje to często mieszanie się z ruchem pieszych (zwłaszcza przy przystankach) no i pewną niefrasobliwość rowerzystów, którzy na takich drogach czują się jakby byli na przejażdżce w parku. Zmienia się to gdy droga rowerowa jest częścią jezdni, wtedy znacznie mniej widzę durnych zachowań i jakąś taką samodyscyplinę wśród rowerzystów. Dodatkowo kierowcy Cię znacznie lepiej widzą i nie robią głupich manewrów typu zajeżdżanie drogi przy skręcie w prawo.

Cześć

Tak - w sensie, że - wbrew pozorom - nasze poglądy są zbliżone ale poprzez pośpieszne pisanie lub niezbyt precyzyjne dochodzi do pewnych uogólnień i nadinterpretacji w obie strony.

1. Ja też jeżdżę po ulicach gdy nie ma ścieżki i uważam to za normalne i uprawnione. Staram się jednak - gdy jest taka możliwość nie blokować ruchu a gdy jadę po ulicy to jadę w taki sposób aby ułatwić ewentualne manewry kierowcom oraz jadę (o tym czasie piszesz) szybko a nie snuję się 20km/h.

2. Też miałem bardzo wiele przypadków gdy zasada ograniczonego zaufania zapracowała bo jest ona pewnym nadrzędnym obowiązkiem każdego uczestniczącego w ruchu.

3. Myśląc o naszej dyskusji wspomniałem czasy gdy zaczynałem jeździć na rowerze i to co wtedy robiłem i jaką drogę potrafiłem wybrać - żenująco się to wspomina.

4. Dziwne jest dla mnie natomiast i niezrozumiałe gdy np. rowerzysta jedzie ruchliwą drogą wśród samochodów tamując ruch gdy równolegle w odległości dokładnie 50 czy 70 metrów idzie ulica zupełnie bez ruchu samochodowego.

5. Jakiekolwiek poruszanie się wśród inny6ch użytkowników ruchu nigdy nie jest relaksem. wymaga zaangażowania wielu zmysłów, przewidywania, reagowania w czasie rzeczywistym, orientacji itd. Kto traktuje to jako pełny relaks wcześniej czy później ląduje na drzewie lub w rowie - czym by nie jechał.

Pozdrowienia serdeczne

Edytowane przez Mitek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Tak - w sensie, że - wbrew pozorom - nasze poglądy są zbliżone ale poprzez pośpieszne pisanie lub niezbyt precyzyjne dochodzi do pewnych uogólnień i nadinterpretacji w obie strony.

1. Ja też jeżdżę po ulicach gdy nie ma ścieżki i uważam to za normalne i uprawnione. Staram się jednak - gdy jest taka możliwość nie blokować ruchu a gdy jadę po ulicy to jadę w taki sposób aby ułatwić ewentualne manewry kierowcom oraz jadę (o tym czasie piszesz) szybko a nie snuję się 20km/h.

2. Też miałem bardzo wiele przypadków gdy zasada ograniczonego zaufania zapracowała bo jest ona pewnym nadrzędnym obowiązkiem każdego uczestniczącego w ruchu.

3. Myśląc o naszej dyskusji wspomniałem czasy gdy zaczynałem jeździć na rowerze i to co wtedy robiłem i jaką drogę potrafiłem wybrać - żenująco się to wspomina.

4. Dziwne jest dla mnie natomiast i niezrozumiałe gdy np. rowerzysta jedzie ruchliwą drogą wśród samochodów tamując ruch gdy równolegle w odległości dokładnie 50 czy 70 metrów idzie ulica zupełnie bez ruchu samochodowego.

5. Jakiekolwiek poruszanie się wśród inny6ch użytkowników ruchu nigdy nie jest relaksem. wymaga zaangażowania wielu zmysłów, przewidywania, reagowania w czasie rzeczywistym, orientacji itd. Kto traktuje to jako pełny relaks wcześniej czy później ląduje na drzewie lub w rowie - czym by nie jechał.

Pozdrowienia serdeczne

Cze

Moim skromnym zdaniem, cokolwiek się robi, trzeba to robić z głową. Mnie bardziej wkurwiają melepety za kierownicami, którzy nie potrafią wyprzedzić/ominąć rowerzysty, niż sami rowerzyści. W mojej okolicy, mimo iż jest bardzo dużo rowerzystów, nie zauważyłem jakichkolwiek problemów z tego tytułu wynikających. Rozumiem jak autobus wlecze się za rowerzystą, bo jemu trudniej ten manewr wykonać z zachowaniem odpowiedniego marginesu bezpieczeństwa, nie rozumiem kierowcy w Fieście który tego nie potrafi zrobić, bo boi się zahaczyć o podwójną ciągłą. Tak samo nie rozumiem, jak można wybrać typową szosę do jazdy miejskiej i narażać się na szwank, znając ograniczenia tego roweru. Generalnie szosy widuję zwykle w weekend na ścieżkach rowerowych dobrej jakości, ewentualnie na jakichś drogach podmiejskich gminnych, w jeździe miejskiej jest ich bardzo mało, a nawet kozaki jeżdżące sporo mają zwykle grawele, które są o niebo lepsze w dżungli miejskiej i równie szybkie jak szosy - jeśli ktoś traktuje rower jako środek transportu.

Rowerzysta jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu, o ile nie ograniczają tego przepisy tudzież znaki. Trzeba tępić idiotyczne i nielogiczne zachowania a nie sam fakt przebywania obu zwaśnionych stron na jednej drodze. Cyniczny dość dobrze opisał realia, ja też żadnej wojny nie widzę. Obie strony maja za uszami, ale powoli uczymy się koegzystować. Rowerzyści wybierają z reguły ścieżki, rzadko wbijają się na ulicę, a kierowcy ich zaczynaja zauważać i maja chyba odrobine więcej cierpliwości, bo sporo osób jeździ na rowerach będąc także kierowcami i odwrotnie. Ostatnio omc nie rozjechałem inżyniera z afryki 🙂, który się wbił na dwupasmówkę z ograniczeniem do 70-ciu na godzinę. Ledwo go ominąłem, bo jak jeżdżę tam X lat tą samą trasą to jest mój pierwszy taki przypadek, a DDR biegnie wzdłuż drogi, nówka sztuka tylko za ekranem, pewnie o tym nie wiedział. Nie dość, że ciemno, na szczęście pusta droga, ale fujara cały na czarno ubrany (nawet miał czarny rower), bez jakiegokolwiek oświetlenia ciśnie drogą. Dojechał mnie na światłach, więc grzecznie go poinformowałem, żeby spierdalał na DDR bo jak go ktoś przejedzie to go nie znajdą, bo się zleje kolorystycznie z .... asfaltem. Żart oczywiście 😉. Informacja została przekazana w sposób kulturalny, po angielsku, bo naszego nie kumał. Ale było blisko, żeby mi furę porysował 🙂.

pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

I jeszcze jedno bo jakoś to przepuściłem a jest ważne:

W moim wypadku jazda samochodem nie jest wygodą czy wyborem tylko koniecznością - tak jak w setkach przypadków osób, które dostarczają towary, przewożą przesyłki, transportują ludzi, usuwają awarie czy pełnią inne usługi dla ludności. Muszą szybko dojechać, muszą sprawnie wykonywać swoją pracę, już nawet nie ze względu na straty ale ze względu na konieczność zachowania bezpieczeństwa czy podtrzymania systemów niezbędnych do funkcjonowania. Zastanówcie się nad tym koledzy...

A co prowadzenie wojen to muszę przeprosić bo trochę kłamałem: Prowadzę od zawsze wojnę.. z głupotą.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Spiochu napisał:

Gdzie sie wysyla takie wnioski? Pierwszy raz o tym slysze. Wiekszosc ludzi pewnie tez nie wie.

To dziwne. Masz tak wiele uwag do Miasta Wrocław, a nie interesowało Cię to jak wysłać do nich wniosek. Pisanie na forum czy na FB dla urzędu nic nie znaczy.

Masz dwie podstawowe drogi tak na początek:

1. Rada Osiedla właściwa dla danej lokalizacji. Tutaj jest lista tych osiedli, podane są adresy email. Znajdujesz właściwe osiedle i piszesz maila. Jeśli wybierzesz złe osiedle (można się pomylić z granicami), to oni powinni przekierować maila do właściwego osiedla. https://bip.um.wroc.pl/artykuly/6/wroclawskie-osiedla

Jest też mapa osiedli (rad osiedli). Ale to pewnie nie będzie Ci potrzebne.

2. Departament właściwy dla zagadnienia. W przypadku dróg i wszelkiej infrastruktury na drogach we Wrocławiu mamy taką kultową jednostkę o nazwie WIM (wydział inżynierii miejskiej).
Tutaj dane:  https://bip.um.wroc.pl/artykul/223/3218/wydzial-inzynierii-miejskiej

Tutaj też, piszesz maila.

 

Mail powinien zawierać takie części: opis oczekiwanej zmiany, uzasadnienie, dane rodo, adres zamieszkania.

Po 14 dniach powinieneś dostać jakąś odpowiedź. Jeśli nie ma, to się grzecznie przypominasz. Jeśli po kolejnych 10 dniach brak odpowiedzi, to skarga organ wyżej.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Interesujący wywiad z Polakiem służącym na wschodzie, po stronie Kijowa. 

3 lata wojny, oddziały rozpoznawcze, potem moździerz i na koniec drony.

Prezentuje pacyfistyczne podejście do wojny, w przeciwieństwie do naszych pseudo polityków -> podżegaczy wojennych, z Tusqu i jeszcze do niedawna z potrójnym obywatelstwem, Sikorskim.

Mówi o skali korupcji, kradzieży w armii Pana Naszego. Podaje interesujący przykład, jak to żołnierz z UK zorganizował zrzutkę na wój bojowy piechoty, a po dostarczeniu maszyny - zawziął się i sprzęt sprzedał, a kasa poszła do jego kieszeni. Wspomina też, że weterani Iraku i Afganistanu zaczęli szybko rezygnować z walk.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...