Skocz do zawartości

Kadencja na rowerze


Veteran

Rekomendowane odpowiedzi

Za namową rowerowych gur-ów wybrałam się do profesjonalistki ....
I tak mi ustawiła siodełko , że chyba posiniaczyłam kość łonową czy kulszową. Jak mi się przypominało, że guzy kości kulszowej mają się jedynie opierać... to jedynie było to możliwe siadając jakby na tył siodełka. .....pod górę nawet przy niewielkim nachyleniu trudno to było osiągnąć.
Ogólnie było mi niewygodnie. I też bardzo uważam na części miękkie..... i w pampersach jeżdżę.
Najgorzej, że zaliczyłam dwie przewrotki ....
Jedna biegowa , druga rowerowa i zdarłam to samo prawe kolano.90E25357-73BC-4FA9-A563-392258F6A6DD.jpeg 90E25357-73BC-4FA9-A563-392258F6A6DD.jpeg

Załączone miniatury

  • D757A2E1-7960-4F72-8354-0F9BF4612B20.jpeg
  • DD5750A1-E00D-40E3-8C70-2921713F9F95.jpeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za namową rowerowych gur-ów wybrałam się do profesjonalistki ....
I tak mi ustawiła siodełko , że chyba posiniaczyłam kość łonową czy kulszową. Jak mi się przypominało, że guzy kości kulszowej mają się jedynie opierać... to jedynie było to możliwe siadając jakby na tył siodełka. .....pod górę nawet przy niewielkim nachyleniu trudno to było osiągnąć.

Pocieszę Cię, że dobór siodełka i jego ustawienie to jeszcze gorsze niż kupno butów narciarskich. Siodełka są różne, miękkie z żelem, twarde, bez żelu, skórzane (Brooks), z dziurką pod prostatę, bez dziurki, szersze, węższe, męskie, damskie, unisexowe. Jedne pasują pod konkretny tyłek, inne nie. No i zależy jak i po czym jeździsz. W młodości jeździłem na kolarce. Średnie dystanse, do 100 km. Używałem twardego, skórzanego siodełka. Po jakimś czasie zrobiły się stosowne wgłębienia w siodełku i mogłem na nim jechać bez końca. Żadnego dyskomfortu. Niestety, nigdy potem nie udało się dobrać lepszego siodełka. Obecnie jeżdżę na dość pasującym Selle Royal żelowym a w drugim rowerze, wyraźnie twardsze, nieżelowe, ale nieźle dopasowane Gianta. Też jeżdżę w pieluchach.

 

Pochylenie i wysokość ustawiam kilkakrotnie. Czuję każdy cm wysokości. Trzeba trochę poeksperymentować i oczywiście nie przesadzać w żadną stronę. Niestety nacisk na miękkie części nie da się całkiem wyeliminować i trzeba robić... stosowne badania. :) Ostatnio robiłem na PSA przy okazji na CV19. Oba wyszły negatywne. :) A bolące kości kulszowe bolą do czasu. Potem się przyzwyczajają. To dlatego tyłek najbardziej boli na początku sezonu, choć mnie, jako całorocznego cyklisty, to prawie nie dotyczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pocieszę Cię, że dobór siodełka i jego ustawienie to jeszcze gorsze niż kupno butów narciarskich. Siodełka są różne, miękkie z żelem, twarde, bez żelu, skórzane (Brooks), z dziurką pod prostatę, bez dziurki, szersze, węższe, męskie, damskie, unisexowe. Jedne pasują pod konkretny tyłek, inne nie. No i zależy jak i po czym jeździsz. W młodości jeździłem na kolarce. Średnie dystanse, do 100 km. Używałem twardego, skórzanego siodełka. Po jakimś czasie zrobiły się stosowne wgłębienia w siodełku i mogłem na nim jechać bez końca. Żadnego dyskomfortu. Niestety, nigdy potem nie udało się dobrać lepszego siodełka. Obecnie jeżdżę na dość pasującym Selle Royal żelowym a w drugim rowerze, wyraźnie twardsze, nieżelowe, ale nieźle dopasowane Gianta. Też jeżdżę w pieluchach.

 

Pochylenie i wysokość ustawiam kilkakrotnie. Czuję każdy cm wysokości. Trzeba trochę poeksperymentować i oczywiście nie przesadzać w żadną stronę. Niestety nacisk na miękkie części nie da się całkiem wyeliminować i trzeba robić... stosowne badania. :) Ostatnio robiłem na PSA przy okazji na CV19. Oba wyszły negatywne. :) A bolące kości kulszowe bolą do czasu. Potem się przyzwyczajają. To dlatego tyłek najbardziej boli na początku sezonu, choć mnie, jako całorocznego cyklisty, to prawie nie dotyczy.

Cześć

 

Jeżdżę na rowerze intensywnie (średnio około 12000km rocznie) mniej więcej dwa i pół roku. Żona z trochę mniejszą intensywnością ponad 5 lat. Rozumiem przez to jazdę praktycznie codziennie, minimum 25-30km, włączając w to dłuższe przebiegi, do 200km dziennie zazwyczaj w terenie zmiennych oraz intensywna jazdę w terenie na czas - odcinki 20-30 km.

Do pewnego momentu norma był bolący , odciśnięty tyłek oraz odczucia bólowe "na początku sezonu".

Odkąd sezon jest bez przerwy a jazda na okrągło żadnych problemów ani u Rybelka ani u mnie nie było i nie ma. Co więcej, żona użytkuje na zmianę dwa rowery z zupełnie innymi siodłami - w jednym jest siodełko męskie identyczne z moim co do milimetra - poza kolorem.

 

Nie widzę więc problemu jakby ale może warto go stworzyć...

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś w stronę burzy. Jeszcze takiej burzy w tym roku nie przeżyłem. Złapała mnie zaraz po wyjściu z pociągu. Jazda rowerem pod wiatr i deszcz z gradem, przy oślepiających błyskawicach, ledwie mieściłem się na ścieżce rowerowej. Jasno jak w dzień. Po przejechaniu 6 km gdy dojechałem do domu, przestało grzmieć i ulewa przeszła :(. Teraz po pół godzinie powtórka z rozrywki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś w stronę burzy. Jeszcze takiej burzy w tym roku nie przeżyłem. Złapała mnie zaraz po wyjściu z pociągu. Jazda rowerem pod wiatr i deszcz z gradem, przy oślepiających błyskawicach, ledwie mieściłem się na ścieżce rowerowej. Jasno jak w dzień. Po przejechaniu 6 km gdy dojechałem do domu, przestało grzmieć i ulewa przeszła :(. Teraz po pół godzinie powtórka z rozrywki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś w stronę burzy. Jeszcze takiej burzy w tym roku nie przeżyłem. Złapała mnie zaraz po wyjściu z pociągu. Jazda rowerem pod wiatr i deszcz z gradem, przy oślepiających błyskawicach, ledwie mieściłem się na ścieżce rowerowej. Jasno jak w dzień. Po przejechaniu 6 km gdy dojechałem do domu, przestało grzmieć i ulewa przeszła :(. Teraz po pół godzinie powtórka z rozrywki.

Cześć

Spoko mnie też dzisiaj trochę zlało ale... wiesz fajnie jest jak coś się dzieje. Nie mów, że Ci się nie podobało. ;)

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiesz, jak pioruny wala jeden za drugim, a ścieżka rowerowa prowadzi obok zagajnika, to średnio jest to fajne. Na szczęście od błysku do grzmotu upływało około 6 sekund, więc pioruny waliły jakieś 2 km ode mnie, pewnie w któraś linię wysokiego napięcia, których jest tu kilka. Za to ciuchy na mnie wyglądały jak wyjęte z pralki bez wirowania :) .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiesz, jak pioruny wala jeden za drugim, a ścieżka rowerowa prowadzi obok zagajnika, to średnio jest to fajne. Na szczęście od błysku do grzmotu upływało około 6 sekund, więc pioruny waliły jakieś 2 km ode mnie, pewnie w któraś linię wysokiego napięcia, których jest tu kilka. Za to ciuchy na mnie wyglądały jak wyjęte z pralki bez wirowania :) .

 

W tym roku też przeżyłem taką przygodę z tą różnicą, że w górach. Droga, którą zjeżdżałem zamieniła się w duży potok. Nawet mi się podobało ale pioruny jednak trochę dawały zbyt silny efekt wow. Ale od pasa w górę (w tym i plecak) w zasadzie byłem suchy. W butach pływały ryby.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wiesz, jak pioruny wala jeden za drugim, a ścieżka rowerowa prowadzi obok zagajnika, to średnio jest to fajne. Na szczęście od błysku do grzmotu upływało około 6 sekund, więc pioruny waliły jakieś 2 km ode mnie, pewnie w któraś linię wysokiego napięcia, których jest tu kilka. Za to ciuchy na mnie wyglądały jak wyjęte z pralki bez wirowania :) .

Cześć

Ja nie jechałem w tej burzy na rowerze - zbierałem samochodem rodzinę, która rozpierzchła się po dzielnicy i nie miała jak wrócić. Zlało mnie wcześniej. Ale parę razy w solidnej burzy jechaliśmy i fajnie jest, tylko sprzętu szkoda.

Pozdrowienia serdeczne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pamiętam z dzieciństwa, że sąsiadka zmarła w wyniku uderzenia pioruna. Jechała rowerem razem z mężem. Piorun trafił ją w szczerym polu, mąż był kilka metrów przed nią i przeżył. Unikam jazdy w burzy chyba, że złapie mnie po drodze, to nie ma wyjścia. Deszcz mi mniej przeszkadza, ale jak piszesz, sprzętu szkoda.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pamiętam z dzieciństwa, że sąsiadka zmarła w wyniku uderzenia pioruna. Jechała rowerem razem z mężem. Piorun trafił ją w szczerym polu, mąż był kilka metrów przed nią i przeżył. Unikam jazdy w burzy chyba, że złapie mnie po drodze, to nie ma wyjścia. Deszcz mi mniej przeszkadza, ale jak piszesz, sprzętu szkoda.

 

w końcu coś mądrego padło o burzy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...