Skocz do zawartości

Super news na "przebudzenie"


Gabrik

Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, SzymQ napisał:

I jak się to ma do mojej wypowiedzi, którą zacytowałeś? 

to tak trudno zrozumieć ?

Głosowaliście w kraju na Dudę i pisiorów to nie zwlajcie winy na głosujących za granicą.

Gdyby liczyły się tylko nasze głosy to prezydentem był by Rafał Trzaskowski który wygrał w 78 krajach a Duda tylko w 8

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak piszesz. Głosowaliśmy i mamy jak chcieliśmy. Tylko po co Wy tam w wielkim świecie mieszacie nam w garach, skoro nie zamierzacie wracać?! Tak trudno to zrozumieć?! Jeśli tak, to czuję się winny bo za  komunikat odpowiada nadawca. Może post @Lexi będzie dla Ciebie bardziej zrozumiały... 

Edytowane przez SzymQ
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SzymQ napisał:

Mam wrażenie, że oni tego słuchają na okrągło i zamknięcie na jeden dzień nic nie zmieni 😞 - dlatego poprosiłem o doprecyzowanie.

Ile na wschodzie można zdobyć mandatów do Sejmu?

W zeszłym tygodniu w wiadomościach w radio 357 podawali wyniki sondażu i frekwencja w wyborach ma być w okolicy 47% -myślę, że to jest największy problem w PL.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, .Beata. napisał:

A czytaliście może podręcznik HiT? To pytanie dla mieszkających poza granicami PL. Monitorujecie jakie ustawy są wprowadzane? Jakie skutki za tym idą? Jak wygląda system prawny? Jak to się wszystko ma do Konstytucji? Jak działa TK? Jakie są dotacje rządowe? Jakie Nie samą gospodarką się żyje.. licytowanie jest bez sensu, bo każdemu z nas wydaje się że gdzieś jest lepiej i łatwiej. Nie tylko o to chodzi. Uważam, że ludzie którzy wyemigrowali, mający drugie obywatelstwo, kartę stałego pobytu i rozliczający się w innym kraju, będący dłużej nic conajmniej dwie kadencje sejmu nie powinni głosować. A dwie kadencje to wystarczający czas zmian, o których nie mają zielonego pojęcia, bywając w ojczyźnie tylko na wakacjach. 

Nie wiem jak jest w innych szkołach, ale w tych do których chodzą moje dzieci nauczyciel sam wybiera książkę do HiT-u i nie korzystają z tej polecanej przez ministra. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Marcos73 napisał:

Piotrek, czy Ty wiesz o czym piszesz? Człowieku, ja na studiach wszystkie wakacje spędziłem pracując w Niemczech. Tego powinien doświadczyć każdy, przed podjęciem normalnej pracy. Jeździłem na zbiory ogórków, płaca minimalna (5,5 marki/h). 100 godzin tygodniowo to norma. 90 dni (całe wakacje) w roku. Trzeba było być twardym skurwysynem żeby to przetrwać. Ludzie miękli (o dziwo ze wsi) po tygodniu - dwóch. Żadnych przerw, 7 dni w tygodniu, od świtu do zmroku z 0,5h przerwą, bo ogórki cały tydzień rosną. Duże były gówno warte. 12 klas ogórków. Szef codziennie dostawał wyciąg z sortowni ile jakiej klasy oddał, a zarazem wiedział ile zarobił (albo nie i wtedy obcyndalał wszystkich). 5 lat. Odłożone na mieszkanie, ale mało. Potem 4 lata na etacie. Jazda busem na okrętkę. W domu byłem jak marynarz. Jazda na limicie. Ponad milion km najechane. Dobrze płacili, więc nie jęczałem - ale córka urosła, nawet nie wiem kiedy. Bez dnia chorobowego i urlopu. Brałem ekwiwalenty.  Decyzja - zakładamy firmę. Wszystkie oszczędności wjebane, bo kredytu na obsługę nie dostanę. Nikt Ci nie da na krechę, a i nikt przedpłaty nie zapłaci. Firma w domu. Kolejne lata mieszkania z teściową na 60m kwadracie. Jak nam przywieźli do domu tira z miskami dla klienta do przepakowania to myślałem że się osram. Były wszędzie przez tydzień. 36 palet. Jeszcze musiałem to wszystko wnieść i wynieść z domu/piwnicy i obecnej mojej rowerowni. A Ty piszesz że łatwo??? Co Ty o tym wiesz.

pozdrawiam

Masz rację, żle się wyraziłem.  Nie chodzi mi o to że łatwo, bo było bardzo trudno, ale że mogłeś uzyskać lepsze efekty niż Twój rówieśnik na zachodzie czy ktoś mlody obecnie. Opisujesz właśnie możliwości. Praca w nimeczech za super stawkę. Tak, to wtedy była kilkukrotność przeciętnych polskich stawek i masa nadgodzin. Podziwiam, że wytrzymałeś, ale to była możliwość uzyskania przewagi. Niemiec czy Szwajcar nie mógł wyjechać się dorobić mieszkania w krótkim czasie, nawet w tak koszmarnych warunkach. Moja siostra na kawalerkę w Łodzi, zarobiła w 4 miesiące w Stanach, pracując jako kelnerka. Teraz to chyba tylko dawanie d.. w Dubaju pozwoliłoby jej na taki zarobek.

Firmę produkcyjną otworzyłeś w domu i z własnych oszczędności. Brak kredytów to była też mniejsza konkurencja. W PL był jeszcze burdel i mogłeś tak zrobić, Niemiec pewnie byłby dojechany regulacjami.

A skąd wziąłeś kult zap....  to nie wiem, ale nie wymagaj go od innych. Każdy zasługuję na normalną pracę i miejsce do mieszkania. Oczywiście nie musi mieć kamienicy w Krakowie, ani apartamentu w Szczyrku, ale jesteśmy już wystarczająco bogaci, by 8h spokojnej pracy starczało na podstawowe utrzymanie i niewielką rezerwę oszczędności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, brachol napisał:

Ile na wschodzie można zdobyć mandatów do Sejmu?

W zeszłym tygodniu w wiadomościach w radio 357 podawali wyniki sondażu i frekwencja w wyborach ma być w okolicy 47% -myślę, że to jest największy problem w PL.

Problem jest inny. Na kogo mam glosować? istnieje choć jedna partia z sensownym programem?

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minutes ago, Spiochu said:

Problem jest inny. Na kogo mam glosować? istnieje choć jedna partia z sensownym programem?

Jeśli chodzi o ostatnie wybory prezydenckie, to po obejrzeniu debaty, wyszło mi że sensowny program miał jeden kandydat, na którego bym nie zagłosował. Sensowność polegała na tym, że narracja była logicznie spójna i pojawiały się argumenty. Przygotowanie merytoryczne reszty kandydatów to była po prostu kpina z wyborców...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Spiochu napisał:

Problem jest inny. Na kogo mam glosować? istnieje choć jedna partia z sensownym programem?

Głosuj na tych którzy okradając Ciebie i Twoje dzieci nie śmieją Ci sie w twarz i swoja butą i propagandą rodem z komuny nie będą obrażali Twojej inteligencji .... każde zło jest mniejsze niż to które jest.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minutes ago, kordiankw said:

Załóż taką, a na powitanie dostaniesz mój głos. 

Może dorzuć zebranie stu podpisów, ja też wtedy zbiorę kolejne sto 🙂

Edit: W sumie to trzeba jeszcze ogarnąć jakiekolwiek finansowanie, bo Spiochu pewnie dużo wydaje obecnie na sporty ekstremalne 🙂

Edytowane przez SzymQ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Spiochu napisał:

Masz rację, żle się wyraziłem.  Nie chodzi mi o to że łatwo, bo było bardzo trudno, ale że mogłeś uzyskać lepsze efekty niż Twój rówieśnik na zachodzie czy ktoś mlody obecnie. Opisujesz właśnie możliwości. Praca w nimeczech za super stawkę. Tak, to wtedy była kilkukrotność przeciętnych polskich stawek i masa nadgodzin. Podziwiam, że wytrzymałeś, ale to była możliwość uzyskania przewagi. Niemiec czy Szwajcar nie mógł wyjechać się dorobić mieszkania w krótkim czasie, nawet w tak koszmarnych warunkach. Moja siostra na kawalerkę w Łodzi, zarobiła w 4 miesiące w Stanach, pracując jako kelnerka. Teraz to chyba tylko dawanie d.. w Dubaju pozwoliłoby jej na taki zarobek.

Firmę produkcyjną otworzyłeś w domu i z własnych oszczędności. Brak kredytów to była też mniejsza konkurencja. W PL był jeszcze burdel i mogłeś tak zrobić, Niemiec pewnie byłby dojechany regulacjami.

A skąd wziąłeś kult zap....  to nie wiem, ale nie wymagaj go od innych. Każdy zasługuję na normalną pracę i miejsce do mieszkania. Oczywiście nie musi mieć kamienicy w Krakowie, ani apartamentu w Szczyrku, ale jesteśmy już wystarczająco bogaci, by 8h spokojnej pracy starczało na podstawowe utrzymanie i niewielką rezerwę oszczędności.

Cze

Patrząc z perspektywy czasu, to biznesem wystartowałem z 10-15 lat za późno. Początki po zmianie ustroju to był faktycznie okres prosperity, gdzie rynek był bardzo chłonny i sprzedawało się gówno na pniu za bardzo dobre pieniądze. Przykładem jest mój kolega - Krzysiek Pawiński - właściciel Maspexu. Mieszkałem na studiach w pokoju z jego młodszym bratem. Często nas odwiedzał, spał u nas, imprezował, robił wówczas doktorat. Oni zaczęli w idealnym czasie, w przysłowiowym garażu. Ja już tak lekko nie miałem, bo sytuacja rynkowa była już stabilna, okres dzikiego kapitalizmu się skończył. Trzeba było znaleść niszę i pomysł aby sprzedawać i zarabiać. Ja i Żona pracowaliśmy w dwóch różnych agencjach reklamowych. Ja akurat miałem niezłą pensję na tamte czasy (ale była to praca bardzo czasochłonna, związana z ciągłym przebywaniem poza domem), Żona natomiast był świetnym sprzedawcą, ale słabo opłacanym. Zaczynaliśmy od gadgetów reklamowych. Pojawił się portal, który katalogował wszystkie przetargi na zamówienia publiczne z całej Polski. Dostawców chińszczyzny było w PL paru, więc wszyscy od nich kupowali. My jako mieliśmy niskie koszty (praktycznie zerowe - firma w domu, zarejestrowana na mnie - ja jeszcze na etacie, więc ZUS opłacony - płaciłem tylko składkę zdrowotną) aby konkurować z innymi postawiliśmy na niskie marże przy bardzo wysokim obrocie. Początki były bardzo trudne. Wszystko gotówką przedpłata i czekanie na kasę od klienta, na szczęście instytucjonalnego - więc płacącego. Ale przetargi też rządzą się swoimi prawami. Żeby do nich przystąpić - trzeba udokumentować że się coś takiego robiło i to w takiej kwocie, referencje etc. Pierwszy rok to był chaos. Później było znacznie lepiej. Wygrywaliśmy praktycznie wszystkie przetargi w których startowaliśmy, doszło do tego, że zaczęliśmy wybierać, które umowy podpiszemy, a z których rezygnujemy. Brak kasy nas ograniczał. Wybieraliśmy te, na których zarabialiśmy najwięcej. Ale roboty były rozwleczone w czasie, czasami to trwało 2-3 miesiące, a kasa w towarze. Marża na poziomie 5-7% nam wystarczała, ale trzeba było sporo przerobić. Mimo iż później mieliśmy przelewy, za towar płaciliśmy z góry, bo to było 2-3% więcej zysku. Praktycznie non stop jeździłem do Warszawy po towar przy okazji zawożąc już zrobiony. Druk był przy okazji. Zawsze przy długopisach i innych pierdołach były bloczki, notesy, ulotki, foldery etc. Ja się tym zajmowałem (w poprzedniej firmie też poniekąd),  więc miałem o tym jakieś pojęcie. Potem się to skończyło praktycznie z dnia na dzień, import z chin  stał się prosty i nasza konkurencyjność spadła do zera. Więc druk, sporo przetargów, farmacja, sektor finansowy, kosmetyczny etc. Duże rabaty agencyjne mieliśmy w drukarniach, ale było coraz gorzej. Więc własna introligatornia, potem maszyna, ludzie, wspólnicy i tak do dzisiaj. Wiele zawirowań i bardzo trudnych chwil. Wszystko produkujemy na rodzimy rynek. Mamy dużych kontrahentów, ale do tego dochodzi się latami i ciężką pracą.

Pracowałem od dziecka, jak chciałem coś mieć, to musiałem na to zarobić - lekko nie było. Pierwszy komputer (ZX Spectrum 48KB) kupiłem po 4 miesiącach pracy na budowie u wujka jako pomocnik mając chyba 12/13 lat. Więc ogóry nie były mi straszne.

Teraz możliwości pracy na etacie są bardzo duże, jest niedobór pracowników (w moich czasach był ich nadmiar), pracownik (dobry) poniekąd może stawiać warunki, a pracodawcy już nie podchodzą do tego - jak nie Ty to 200 czeka w kolejce, bo tak nie jest. Szanujemy naszych pracowników, dajemy im pensje na poziomie na jakim nas stać, ale przede wszystkim możliwość osiągnięcia wysokich zarobków (jak na pensje w sektorze produkcyjnym). Sami o tym decydują, mają wybór, poświęcamy czas i zarabiamy bardzo dobrze - czy też olewamy to i pensja za 8h pracy jest dla nas wystarczająca. Przykład z zeszłego piątku. Zlecenie od dużej firmy - spakowanie i wysyłka 10 500 paczek (do wszystkich Żabek), ale trzeba przyjść w weekend. Są 2 wyjścia. Jak to mówi wspólnik, przychodzicie sobota i niedziela (10 osób)- każdy dostaje podwójna stawkę, ale w poniedziałek musi być gotowe - dogadajcie się, albo "wyjebujemy to na miasto" do pakowania. Przyszli. Ten co potrzebuje kasy przyjdzie. U nas większość pracowników to ludzie z przysiółków krakowa, kolokwialnie mówiąc ludzie ze wsi. Mają inne potrzeby. Urlop - to nie wyjazd na wczasy, tylko trzeba coś koło domu zrobić. Pewnie zatrudniając ludzi z miasta o innych potrzebach bytowych byłoby inaczej. Ale póki co to jest dobrze. Zrozumieli, że taka specyfika firmy i klientów, jak jest luz, to jest luz, ale jak trzeba - to ogień na tłoki i jedziemy. 

pozdrawiam

ps. Mieszkanie zawsze było dobrem luksusowym, prędko (i chyba nigdy) się to nie zmieni. Byliśmy i nadal jesteśmy tanią (tańszą) siłą roboczą w Europie. Na tym wygrywamy. Ale to się zmienia, powoli ale jednak. Nasz rynek nie wchłonie całej produkcji. Przyjdzie czas, że praca będzie luksusem. Szczególnie, że jest napływ stosunkowo tanich pracowników z Ukrainy. Kiedyś będziemy musieli wypić to piwo, co robi obecnie Niemcy, Anglicy, Francuzi. Zbudowali swoje potęgi na auslanderach.

  • Like 3
  • Thanks 2
  • Sad 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, SzymQ napisał:

Może dorzuć zebranie stu podpisów, ja też wtedy zbiorę kolejne sto 🙂

 

Edit: W sumie to trzeba jeszcze ogarnąć jakiekolwiek finansowanie, bo Spiochu pewnie dużo wydaje obecnie na sporty ekstremalne 🙂

Ale w polityce jak w sporcie, trzeba iść po bandzie, aby osiągnąć sukces 😉, na zasadzie "Nikt Ci nie da tyle co ja Ci obiecam."

pozdrawiam

Edytowane przez Marcos73
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, Marcos73 said:

Ale w polityce jak w sporcie, trzeba iść po bandzie, aby osiągnąć sukces 😉, na zasadzie "Nikt Ci nie da tyle co ja Ci obiecam."

pozdrawiam

Koszt 800+ to bodaj 65 mld rocznie. Czyli gdyby ograniczyć koszty dystrybucji do okolic zera to starczyłoby na dochód podstawowy dla każdego dorosłego obywatela na poziomie 2000 PLN. Dystrybucja może być przez US, bo mają rachunki swoich podatników. No to już kupiłeś roszczeniowy elektorat. Dalej już kapitalistycznie chcesz więcej - zarób i odprowadź podatek ale wg stałego procenta niezależnie czy 10 tysięcy czy 10 mln. Chyba zdobyłeś przedsiębiorców. Dorzuć ludzkie prawa dla kobiet i zdobywasz poparcie wszystkich poza ekstremalnie religijnymi. Brzmi jak duży udział procentowy w Sejmie. Zostaje mieć po swojej stronie kapitał ludzki z dobrą wiedzą prawną i ekonomiczną, żeby nie być kolejną ekipą, która nie wywiąże się z obietnic. Brzmi to tak prosto, że chyba jednak coś przeoczyłem, bo nie ma takich programów xD. 

  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Marcos73 napisał:

ps. Mieszkanie zawsze było dobrem luksusowym, prędko (i chyba nigdy) się to nie zmieni. Byliśmy i nadal jesteśmy tanią (tańszą) siłą roboczą w Europie. Na tym wygrywamy. Ale to się zmienia, powoli ale jednak. Nasz rynek nie wchłonie całej produkcji. Przyjdzie czas, że praca będzie luksusem. Szczególnie, że jest napływ stosunkowo tanich pracowników z Ukrainy. Kiedyś będziemy musieli wypić to piwo, co robi obecnie Niemcy, Anglicy, Francuzi. Zbudowali swoje potęgi na auslanderach.

Dodam, że teraz o tyle się zmieniło, że dla pracowników otworzyły się bezstresowo rynki unijne. Można nawet będąc w Polsce pracować dla mocnych światowych podmiotów. Dwóch moich synów tak zarabia - jeden jest rezydentem w sąsiednim kraju, drugi mieszka tutaj, pracuje w domu, a na spotkanie z szefową lata raz na pół roku do Hiszpanii (a firma ma siedzibę na Malcie). Trzeci co prawda ma umowę z firmą polską, ale tam robi dla amerykanów. 

Jeśli ktoś jest wysokiej klasy fachowcem to pułapy zarobków są naprawdę grube. Moim zdaniem to droga o wiele pewniejsza, szybsza i lepsza od takiej organicznej pracy jak ją wcześniej opisałeś. Akurat sporo o tym wiem bo w moich firmach szczytowo pracowało do 50 osób (dobrych fachowców) i doskonale wiem co to znaczy żonglowanie miedzy kosztami pracy, ryzykami a rynkową ceną usług. Wbrew temu co się wydaje @Spiochu margines manewru jest tam bardzo mały, a taśmowe upadki firm z mojej branży w latach 2000-2004 dowiodły, że na rynek mocnych nie ma. 

Tak, że patrząc z perspektywy mojej drogi życiowej, gdzie pierwsze kilkanaście lat to był zapieprz bez chwili wolnego czasu, bez urlopu, z ciągłą walką z rynkiem i organami państwowymi (UKS, US, ZUS, PIP), które traktowały takie firmy jako dojne krowy, to patrzę na moich synów, którzy osiągnęli lepszy poziom w 20-50% czasu, nie tracąc z oczu rodziny i zwiedzając świat to najnormalniej im zazdroszczę. W ich środowisku nie są niczym nadzwyczajnym. Są rzesze takich, wśród nich też tacy z 7 cyfrowymi zarobkami rocznymi. W euro. 

Edytowane przez Wujot2
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Victor napisał:

Jedź na Lubelszczyznę to się przekonasz co z ambony wierni słuchają..

Ale odp też inaczej w takim razie bo co tu tłumaczyć jak wszystko zrozumiałe. 

Jezeli dzieci i młodzież głosu nie maja to emeryci tez nie powinni mieć(swoje przeżyli ,swoje zarobili i swoje już zagłosowali) . A prawo głosu maja Ci co pracują . Dodam jeszcze obowiązek głosowania jak w BE, nie ma ze nie chodzisz choć blanco kartę możesz oddać. 

Pełna zgoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wujot2 napisał:

Dodam, że teraz o tyle się zmieniło, że dla pracowników otworzyły się bezstresowo rynki unijne. Można nawet będąc w Polsce pracować dla mocnych światowych podmiotów. Dwóch moich synów tak zarabia - jeden jest rezydentem w sąsiednim kraju, drugi mieszka tutaj, pracuje w domu, a na spotkanie z szefową lata raz na pół roku do Hiszpanii (a firma ma siedzibę na Malcie). Trzeci co prawda ma umowę z firmą polską, ale tam robi dla amerykanów. 

Tak, ale tu piszemy tylko o pracy z możliwościami zdalnego wykonywania. W produkcji tak się  nie da. Oczywiście wszystko możemy wy.....ać do krajów 3 świata czy Chin etc. Ale co z przeciętniakami będzie? Co będą robić?

Godzinę temu, Wujot2 napisał:

to patrzę na moich synów, którzy osiągnęli lepszy poziom w 20-50% czasu, nie tracąc z oczu rodziny i zwiedzając świat to najnormalniej im zazdroszczę.

Nie ukrywam że ja też. Miałem wcześniej problem aby się wyrwać z firmy na wakacje do Dźwirzyna na tydzień - dojechać do rodziny, a młodzi mają teraz dylematy typu czy (córka z przyszłym zięciem) lecieć we wrześniu, czy też w październiku do .....Japonii. 

pozdrawiam

ps. Praca zdalna staje się normą, Covid tylko ten proces przyśpieszył. 

Edytowane przez Marcos73
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, SzymQ napisał:

Może dorzuć zebranie stu podpisów, ja też wtedy zbiorę kolejne sto 🙂

 

Edit: W sumie to trzeba jeszcze ogarnąć jakiekolwiek finansowanie, bo Spiochu pewnie dużo wydaje obecnie na sporty ekstremalne 🙂

Panowie, niestety moja osobowość to wręcz odwrotność skutecznego polityka. Musicie sobie znaleźć innego kandydata.

  • Sad 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Wujot2 napisał:

Dodam, że teraz o tyle się zmieniło, że dla pracowników otworzyły się bezstresowo rynki unijne. Można nawet będąc w Polsce pracować dla mocnych światowych podmiotów. Dwóch moich synów tak zarabia - jeden jest rezydentem w sąsiednim kraju, drugi mieszka tutaj, pracuje w domu, a na spotkanie z szefową lata raz na pół roku do Hiszpanii (a firma ma siedzibę na Malcie). Trzeci co prawda ma umowę z firmą polską, ale tam robi dla amerykanów. 

Jeśli ktoś jest wysokiej klasy fachowcem to pułapy zarobków są naprawdę grube. Moim zdaniem to droga o wiele pewniejsza, szybsza i lepsza od takiej organicznej pracy jak ją wcześniej opisałeś. Akurat sporo o tym wiem bo w moich firmach szczytowo pracowało do 50 osób (dobrych fachowców) i doskonale wiem co to znaczy żonglowanie miedzy kosztami pracy, ryzykami a rynkową ceną usług. Wbrew temu co się wydaje @Spiochu margines manewru jest tam bardzo mały, a taśmowe upadki firm z mojej branży w latach 2000-2004 dowiodły, że na rynek mocnych nie ma. 

Tak, że patrząc z perspektywy mojej drogi życiowej, gdzie pierwsze kilkanaście lat to był zapieprz bez chwili wolnego czasu, bez urlopu, z ciągłą walką z rynkiem i organami państwowymi (UKS, US, ZUS, PIP), które traktowały takie firmy jako dojne krowy, to patrzę na moich synów, którzy osiągnęli lepszy poziom w 20-50% czasu, nie tracąc z oczu rodziny i zwiedzając świat to najnormalniej im zazdroszczę. W ich środowisku nie są niczym nadzwyczajnym. Są rzesze takich, wśród nich też tacy z 7 cyfrowymi zarobkami rocznymi. W euro. 

Bardzo dobry iżnynier w przemyśle, czy manager niskiego szczebla zarobi 8-10 tys zł.  Przeciętny/dobry jescze  mniej. Nie znam nikogo, kto ma wyższą stawkę.  Czy przy tych cenach to naprawdę takie wielkie możliwości?  Jedyne opcje dla takich fachowców to własna fimra, albo wyjazd za granicę.

7 cyfrowe zarobki to jest promil społeczeństwa, nie tylko polskiego ale i niemieckiego. Równie dobrze pasuje historia, że kolega szwagra wygrał w lotka.

Realnie w Polsce większość ludzi zarabia w okolicach 5 tys. Jedynie na skiforum jest łatwo dostępny pułap 20-50k (o którym marzy nawet przeciętny niemiec)

Co do marży w przemyśle to teraz zajmuję się zakupami. Wszyscy zaklinają, że to kilka %, ale realnie jedno zero zgubili. Zwykle dosjaje oferty różniące się o dziesiątki a czasem setki %. Na ten sam detal, w tej samej technologii.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Marcos73 napisał:

Teraz możliwości pracy na etacie są bardzo duże, jest niedobór pracowników (w moich czasach był ich nadmiar), pracownik (dobry) poniekąd może stawiać warunki, a pracodawcy już nie podchodzą do tego - jak nie Ty to 200 czeka w kolejce, bo tak nie jest.

Jak brakuje inżynierów to słyszę już od dzisięcioleci.

A realia? Gdy zmianiam pracę na 100 wysłanych CV z 90 firm nawet nikt się nie odzywa. Na rozmowach większość kręci nosem na "wysokie" oczekiwania finansowe.

W obecnej firmie są ogromne braki w dziale konstrukcyjnym, ale podobno nie ma chętnych. Wszystkie projekty opóźnione. Na propozycję żeby wystawić ogłoszenie z wysokimi (ale i tak poniżej 10k) widełkami płacowymi, zarząd mówi że tak to nie robią. 

Cały czas brakuje milionów ludzi do pracy, ale tylko za gównianą stawkę. Jak ktoś zaoferuje lepsze pieniądzę (i to wcale nie z pułapów Wujota) to jest 100 chętnych na  miejsce.

 

Edytowane przez Spiochu
  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Spiochu napisał:

Bardzo dobry iżnynier w przemyśle, czy manager niskiego szczebla zarobi 8-10 tys zł.  Przeciętny/dobry jescze  mniej. Nie znam nikogo, kto ma wyższą stawkę.  Czy przy tych cenach to naprawdę takie wielkie możliwości?  Jedyne opcje dla takich fachowców to własna fimra, albo wyjazd za granicę.

7 cyfrowe zarobki to jest promil społeczeństwa, nie tylko polskiego ale i niemieckiego. Równie dobrze pasuje historia, że kolega szwagra wygrał w lotka.

Realnie w Polsce większość ludzi zarabia w okolicach 5 tys. Jedynie na skiforum jest łatwo dostępny pułap 20-50k (o którym marzy nawet przeciętny niemiec)

Co do marży w przemyśle to teraz zajmuję się zakupami. Wszyscy zaklinają, że to kilka %, ale realnie jedno zero zgubili. Zwykle dosjaje oferty różniące się o dziesiątki a czasem setki %. Na ten sam detal, w tej samej technologii.

Widzisz, tutaj na forum np. dla Mitka nie jest problemem twierdzić, ze przeciętny rowerzysta powinien bez problemu przejechać 200 km w terenie, Ty twierdzisz, że nie jest problemem osiągnąć w rok na nartach poziom PI. Czyli w działalności móżdżkowej - wszystko zależy od nas. Ale jak rozmawiamy o działalności mózgowej to nagle mówisz o przeciętnej (na wzór tej narciarskiej z BT). Trochę dziwi mnie ta zmiana postawy. Bo tu i tu jest podobnie - masz zaparcie i chęć pracy to osiągniesz wiele.

Mój średni syn wszedł do branży programistycznej bardzo późno - gdzieś mając 27 lat. Bo wcześniej na parę lat ugrzązł w McKinsey & Co. Już samo wbicie się na ten rynek było lekkim problemem, bo parę "straconych" po studiach lat trzeba było szybko nadrobić. Popracował w software housie, później podkupił go startup, syn doszedł do wniosku, że tylko czołówka światowa jest warta uwagi. I po pracy przychodził do domu gdzie siedział przy podręcznikach, zadaniach i problemach które udostępniały te firmy. Procesy i wymagania były tam dokładnie opisane. Każdy ma to dostępne, i każdy może się przygotować. Co miesiąc, dwa, startował do wybranych przez siebie firm, gdzie na miejsce aplikowali ludzie z całego świata. Za 7-mym razem (gdzieś blisko rok mogło to trwać) się udało. W firmie,  po kolejnych rozmowach, dostał propozycję pracy nie tylko jako szeregowy programista ale też dwa inne stanowiska, w tym bycie szefem (inżynierem projektu) niewielkiego samodzielnego zespołu. Tu akurat zaprocentowały umiejętności z McKinsey, co nowa firma od razu wyłapała. Czyli w ciągu roku pracując trochę po godzinach podniósł swoją wartość lekko biorąc 3-4 x.  I wszedł do ligi z której już nie spadnie. 

Odnosząc to do mojej drogi życiowej to takiej szansy na progres nie miałem. To były wydarte drobne procenty gdzie wynik okupiony był godzinami pracy w dni powszednie, soboty, niedziele. Efekt raczej niewspółmierny, choć tak bardzo nie narzekam, bo później trochę odpuściłem. Dlatego osią mojego rozumowania nie było mówienie o tej przeciętnej co daje się nosić przypadkowi (czyli tych co się zwożą w Białce) tylko o tym, że są teraz niesamowite możliwości dla pracowitych, zdolnych i takich co mają strategię na siebie. Być może są to jakieś promile (choć tego nie wiesz bo ich nie ma już w krajowych statystykach). Ale dla mnie to są realne osoby - koledzy moich dzieci z którymi jeździli na obozy, młodzieńcy którzy u nas bywali albo z którymi imprezowali. Jakby więcej takich znam, jak tych o których napisałeś...

Dlatego, jak napisałem, zazdroszczę. Mógłbym być w życiu dobrym inżynierem, ale w komunie perspektyw dla tego nie było (w nowej Polsce na początku też nie) i trzeba było robić coś innego... Troszkę mi szkoda. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...