Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, star napisał:

Michał jako junior kariery wielkiej nie zrobił, choć coś tam startował https://www.fis-ski.com/DB/general/athlete-biography.html?sectorcode=AL&competitorid=149688&type=fispoints ale potem trafiło się ślepej kurze ziarnko asystował Ilanovskiemu pomagali Magdzie Luczak.

Wg. linka jego poziom to ok. 65 FIS punktow w GS.  W AZS wygrywali goscie majacy 30-40 FIS punktow, wiec szybsi od niego o jakies 2-3s na typowej trasie. Ja bym stracil (w GS) co najmniej drugie tyle.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spiochu napisał:

Panowie to nie kwestia wyjatku, czy ligi, ale zwykla bajeczka.

Bylem kilka razy na AMP i AZS Wintercup. W zasadzie ta druga impreze mozna nazwac lokalna 1 liga. Zawody byly bardzo profesjonalnie zorganizowane. Swego czasu mozna bylo wygrac auto i przyjezdzala prawie cala Polska czolowka. Na AMP poziom zwyciezcow byl taki sam, ale ogon duzo dluzszy i slabsza organizacja.

W rozmowach miedzy zawodnikami pucharu AZS, czesto bylo slychcac przechwalki, ze nic nie trenuja, nie jezdza itp. ale byly to bujdy. Z niewiadomych przyczyn, modne bylo chwalenie sie dziadostwem. Prawda jednak byla inna. Kazdy z czolowki jezdzil z jednego lodowca na drugi. Na tykach spedzal min. 100-150dni w roku, a w wolnym czasie napierdzielal na silowni.

Oglądałem zawody tego "cupu" z żoną na Mosornym. Gigant i slalom. Ten drugi zwrócił moję uwagę szczególnie jako, że byłem ciekaw, jak sobie poradzą goście z bramkami na mojej ulubinej ściance na dole(lewa strona stoku, patrząc z góry). Tu się testuję, ile skrętów i jakich uda mi się tu wykonać. 

No ale, jak to sobie wtedy jeżdżono? W tym miejscu. Dalej była meta. Otóż jeżdżono różnie. Ja czekałem na takiego, co ciasno przy tyczce. Ilewicza z krzesłka zobaczyłem.  Poradził sobie. chociaż nie w stylu, który by mi imponował, jako kibicowi PŚ. 

Ałuś(Andrzej Bachleda) pilnował na mecie interesu. Starszy pan. W tym  sezonie było autko do zdobycia. Ilewicz  go dostał.? 

Ja się zastanawiałem oglądając takie zawody, z Ilewiczem na czele. Tam było tylko kilka osób, które się do niego zbliżały. Widać było, że ten facet na gigancie, na płaskiej części stoku, walczył o ślizg nart. Większość jechała pasywnie. Też mnie nieco zdziwiło, że tak poważne zawody nie z samej góry. Urwali z 80 m(różnic poz.)  od góry, gdzie jest najbardziej stromo. W sumie różnica poz. na tym gigancie miała ok. 250 m.

Ale  zastanawiałem, jak daleko od Pucharu Europy? Czasem takie zawody puszczał Esport. Zaplecze PŚ.  Bardzo daleko, jeśli chodzi o Ilewicza. O reszcie nie piszę.  To był amatorski poziom.  Stok na Mosornym znam świetnie.  I wiem jak szybko się tu jeździ. Teraz  dla szkółek ustawiają treningowe giganty od samej góry do wypłaszczenia.  To może przyniesie efekty.  Czasem jakiś małolat się szybko ślizga przez bramki. Szkoda, że praktycznie nie ćwiczy się slalomu.  W zeszłym sezonie raz widziałem ustawiony od góry wertikal i przejazd jakiegoś chłopaka.  Na slalomy jest więcej stoków w Polsce.  No tak! Tylko slalom nie taki łatwy(w sensie techniki) jak gigant. Kto z amatorów jeździ slalomem(bez ślizgania prawie płaskich nart) To są rzadkie przypadki na cywilnych stokach. Podejrzewam, że większość instruktorów tego nie umie. Bez slalomu się wszędzie jakoś zjedzie.

Edytowane przez Plus80
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spiochu napisał:

Panowie to nie kwestia wyjatku, czy ligi, ale zwykla bajeczka.

Bylem kilka razy na AMP i AZS Wintercup. W zasadzie ta druga impreze mozna nazwac lokalna 1 liga. Zawody byly bardzo profesjonalnie zorganizowane. Swego czasu mozna bylo wygrac auto i przyjezdzala prawie cala Polska czolowka. Na AMP poziom zwyciezcow byl taki sam, ale ogon duzo dluzszy i slabsza organizacja.

W rozmowach miedzy zawodnikami pucharu AZS, czesto bylo slychcac przechwalki, ze nic nie trenuja, nie jezdza itp. ale byly to bujdy. Z niewiadomych przyczyn, modne bylo chwalenie sie dziadostwem. Prawda jednak byla inna. Kazdy z czolowki jezdzil z jednego lodowca na drugi. Na tykach spedzal min. 100-150dni w roku, a w wolnym czasie napierdzielal na silowni.

Do 150 dni na lodowcu przyznawał się… w czasach juniorskich.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Spiochu napisał:
3 minuty temu, star napisał:

Do 150 dni na lodowcu przyznawał się… w czasach juniorskich.

W AZS tez startował z rożnym skutkiem gdzieś 6 miejsce, w AMP https://www.ntn.pl/amp-2017-antoni-szczepanik-i-michal-makowski-najlepsi-w-kwalifikacjach-giganta-mezczyzn/ ale to była już emerytura w porównaniu gdy był 5 juniorem w. pl i gdy ćwiczył sportowo, potem studia.., fotka bez związku z Babi koło Zaclerza

Godzinę temu, Spiochu napisał:

Wg. linka jego poziom to ok. 65 FIS punktow w GS.  W AZS wygrywali goscie majacy 30-40 FIS punktow, wiec szybsi od niego o jakies 2-3s na typowej trasie. Ja bym stracil (w GS) co najmniej drugie tyle.

FEE88F6A-0FCC-40BD-8F4D-7E34EE680C12.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Marcos73 napisał:

No i oczywiście źle mnie zrozumiałeś i podniosło Ci się ciśnienie niepotrzebnie.

Miałem wówczas zawodniczkę (rocznik 89) z przeciętnymi wynikam na poziomie krajowym i tyle. Nigdy się nie interesowałem aż tak dogłębnie wynikami lig niższego stopnia, jak każdy amator oglądam tylko te topowe zawody transmitowane w TV. To że nie znam tych wyników i całej historii narciarstwa - nie jest powodem do ujmy, po prostu ta wiedza nie jest mi potrzebna. Tak samo nie mam pojęcia kto to master32 i kto go objeżdżał. 

No przecież nie twierdzę że jest nikim, a praca z Magdą Łuczak to nie byle co i pierwszy lepszy z ulicy się tam nie zahaczy przecież, tylko to Ty stwierdziłeś, że chłopak z biegu startuje W AMP-ach i je kończy a nawet zajmuje wysokie lokaty, ja tylko stwierdzam że w dzisiejszym sporcie z biegu to nawet najbardziej utalentowani zawodnicy to tylko lokalne zawody mogą wygrywać, no wyżej już bez profesjonalnego podejścia nie da rady. To cała machina jest począwszy od serwismenów a na psychologach sportowych kończąc. Nie mówiąc już o sprzęcie.

Czego zabrakło - pewnie pieniędzy znając życie - bo niestety tak to u nas (a pewnie na całym świecie) jest.

Nie pisz o czasie, pieniądzach i zaangażowaniu zawodnika i rodziców - bo "koledzy" z forum Cię objadą, że g...no ich to obchodzi i mają to w d..pie, że to nie ich pieniądze i nie ich dzieci, a Michał to se może trenować nawet w Sapporo byle nie na stoku gdzie zapłacili za karnet 🙂

pozdrawiam Cię serdecznie

 

Ja tez. Master32 to legenda tego forum. Jeden z lepiej tu jeżdżących także sportowo. Jego brat Damian. Obydwaj z Zabkowic. Dolny Śląsk. Dzięki jego wpisom jak i Mitka kupiłem Mastery. Koniecznie poczytaj wpisy archiwalne, podobnie jak Niko130, sp niestety, lektura warta mszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.01.2022 o 21:32, Plus80 napisał:

Oglądałem zawody tego "cupu" z żoną na Mosornym. Gigant i slalom. Ten drugi zwrócił moję uwagę szczególnie jako, że byłem ciekaw, jak sobie poradzą goście z bramkami na mojej ulubinej ściance na dole(lewa strona stoku, patrząc z góry). Tu się testuję, ile skrętów i jakich uda mi się tu wykonać. 

No ale, jak to sobie wtedy jeżdżono? W tym miejscu. Dalej była meta. Otóż jeżdżono różnie. Ja czekałem na takiego, co ciasno przy tyczce. Ilewicza z krzesłka zobaczyłem.  Poradził sobie. chociaż nie w stylu, który by mi imponował, jako kibicowi PŚ. 

Ałuś(Andrzej Bachleda) pilnował na mecie interesu. Starszy pan. W tym  sezonie było autko do zdobycia. Ilewicz  go dostał.? 

Ja się zastanawiałem oglądając takie zawody, z Ilewiczem na czele. Tam było tylko kilka osób, które się do niego zbliżały. Widać było, że ten facet na gigancie, na płaskiej części stoku, walczył o ślizg nart. Większość jechała pasywnie. Też mnie nieco zdziwiło, że tak poważne zawody nie z samej góry. Urwali z 80 m(różnic poz.)  od góry, gdzie jest najbardziej stromo. W sumie różnica poz. na tym gigancie miała ok. 250 m.

Ale  zastanawiałem, jak daleko od Pucharu Europy? Czasem takie zawody puszczał Esport. Zaplecze PŚ.  Bardzo daleko, jeśli chodzi o Ilewicza. O reszcie nie piszę.  To był amatorski poziom.  Stok na Mosornym znam świetnie.  I wiem jak szybko się tu jeździ. Teraz  dla szkółek ustawiają treningowe giganty od samej góry do wypłaszczenia.  To może przyniesie efekty.  Czasem jakiś małolat się szybko ślizga przez bramki. Szkoda, że praktycznie nie ćwiczy się slalomu.  W zeszłym sezonie raz widziałem ustawiony od góry wertikal i przejazd jakiegoś chłopaka.  Na slalomy jest więcej stoków w Polsce.  No tak! Tylko slalom nie taki łatwy(w sensie techniki) jak gigant. Kto z amatorów jeździ slalomem(bez ślizgania prawie płaskich nart) To są rzadkie przypadki na cywilnych stokach. Podejrzewam, że większość instruktorów tego nie umie. Bez slalomu się wszędzie jakoś zjedzie.

Ja ostatnio oglądałem zawody żaków na Stohu tez puszczone z połowy, mniej stromej. Sam spróbowałem przy konkretnej lodowej już rynnie na okrągło, czasem tylko wjeżdżałem płynnie w rynnę, czasem w poprzek. Na koniec zaczęli jeździć rekreacyjnie z samej góry pięknie, ale tam i tyczki trudniej ustawiać a i częściej by wypadali no i mniej czyste przejazdy by były. Trybuna znaczy taka platforma startowa w pół była, musiała by być na samej gorze.
F10D0CBA-254E-4B73-A966-E31AD8223825.jpeg

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Plus80

Amatorski poziom? Nie obrazaj tych chlopakow. Ty ogladales AZS Wintercup z za sznurka. Ja w tych zawodach kilkakrotnie startowalem. Dla amatora to czesto byla walka o zycie, by w ogole dojechac do konca. Poziom czolowki stratujacych kosmiczny, uzyskany dzieki wielu latom profesjonalnych treningow. Tylko zeby sie o tym przekonac, trzeba samemu sprobowac. Zobaczyc jak to jest, gdy predkosc duza a na trasie dziury i lod przy tyczce. Wiadomo, ze to nie PS ale  z Twoim podejsciem to i tam znalazlbys przyklady jak "kalecza technike". Profesjonalne narciarstwo to nie tylko urywki z idealnych przejazdow Hirschera. To rowniez tysiace bledow, ominietych tyczek, spoznionych reakcji i upadkow.

Wspomniany Ilewicz, kilkakrotnie startowal w PS. Niestety nigdy nie awansowal do 30. Rozumiem jednak ze 35 miejsce w WC to juz amator?

Edytowane przez Spiochu
  • Like 4
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Spiochu napisał:

@Plus80

Amatorski poziom? Nie obrazaj tych chlopakow. Ty ogladales AZS Wintercup z za sznurka. Ja w tych zawodach kilkakrotnie startowalem. Dla amatora to czesto byla walka o zycie, by w ogole dojechac do konca. Poziom czolowki stratujacych kosmiczny, uzyskany dzieki wielu latom profesjonalnych treningow. Tylko zeby sie o tym przekonac, trzeba samemu sprobowac. Zobaczyc jak to jest, gdy predkosc duza a na trasie dziury i lod przy tyczce. Wiadomo, ze to nie PS ale  z Twoim podejsciem to i tam znalazlbys przyklady jak "kalecza technike". Profesjonalne narciarstwo to nie tylko urywki z idealnych przejazdow Hirschera. To rowniez tysiace bledow, ominietych tyczek, spoznionych reakcji i upadkow.

Wiem, że nie jest łatwo być zawodnikiem. Amatorski poziom napisałem, nie dlatego, że lekceważę taki wysiłek. Nie lekceważę! Raczej można powiedzieć współczuję, że  wymarzonych sukcesów się nie osiągnie. Przyczyn jest wiele. O niezależnych od zawodnika(pieniądze, czas,...) do subiektywnych. Ktoś zawsze będzie szybszy, jak w każdym sporcie. I trzeba się pogodzić z tym, że do szczytów się nigdy nie dojdzie. Choć sport to piękna sprawa.  I to też się bardzo liczy. To "amatorstwo" to tylko w celu podkreślenia, że nie mamy u mężczyzn zawodnków, nawet na miarę czołowych miejsc w Pucharze Europy. Od lat nie mamy.  Dobrze, że panie się garną do szybkiej jazdy i można się cieszyć oglądając PŚ. 

P.S.

Nie wiedziałem, że Ilewicz startował w PŚ.  No, ale jak startował tą  miałem ta przyjemność oglądać zawodnika na żywo, z tak wysokiego poziomu.  Odwołuję to "amatorstwo". Jestem, jeśli chodzi o narty i jazdę na nich zbyt surowy.  Mam w głowie ideały.  Na swój sposób dążę do swojego ideału.  A mówią mi czasem - po co ci to potrzebne! A potrzebne, by się zajmować nieosiągalnym, niż czekać na wiadomo co.

Edytowane przez Plus80
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze po prostu bujasz w oblokach, bo idealna jazda nie istnieje.

Dramatem polskiego narciarstwa nie jest tez brak czolowych zawodnikow. Prawdziwy problem to to ze wiekszos  przyjezdza na narty prosto z kanapy a o rozgrzewce nawet nie pomysli.

Nie uwazam tez, ze zawodnikom nalezy wspolczuc. No chyba ze stracili zdrowie. Wielu jednak osiagnelo wybitny poziom sprawnosci, podbilo sobie psychike wieloma lokalnymi sukcesami i ma szanse na prace zwiazana ze swoja pasja. (Np. Jako trenerzy w klubach dzieciecych).

Edytowane przez Spiochu
  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do rozgrzewki to po wyjechaniu na górę rozgrzewam partie mięśni od góry, na koniec rozciągam nogi odjeżdżając jedną nartą na bok robiąc taki wykrok + dotykanie rękami sniegu przed dziobami i kładzenie się do tyłu (przy okazji można sprawdzić czy wiązania trzymają 🙂 ) Pierwszy zjazd zawsze kontrolny (chyba, że stok płaski i wyciąg idzie nad stokiem) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgłupieć można od określeń "zawodnik", "amator". Niektórzy traktują to strasznie poważnie. Ja rozumiem, że powinno się traktować poważnie swój zawód. Ponieważ to nasze źródło dochodów(przynajmniej większości). Zresztą wyobraźmy sobie, że niepoważnie podchodzi do pracy lekarz, nauczyciel, facet który stawia mur z cegieł. To jakie tego będą efekty?

Trener, instruktor, to też "zawód".  Ten pierwszy bardziej sformalizowany. Zatrudniony w klubie i ma pewne zadania, które powinien solidnie realizować. Ten drugi to nieco wolny strzelec. Ale za opłatę za godziny to też powinien to robić solidnie.

Natomiast "zawodnikowi" nic nie płacą(może w przyszłości). Ma się uczyć.  "Amatorowi" też nic nie płacą i też się uczy. Tego samego - jazdy na nartach.  "Zawodnik", który startuje w zawodach jest sportowcem. Definicję sportu znamy. Jest to rywalizacja, według ustalonych reguł. Ale "amator" który startuje w zawodach(np. w powiecie), które też mają ustalone reguły, też jest "sportowcem", czyli "zawodnikiem". Więc jest oczywiste, że wszyscy ci, którzy startują w zawodach, według ustalonych reguł, są "zawodnikami".  Oczywiście poziomy zawodów i "zawodników" są różne. Zaczyna się to, np. od klubu, powiatu, województwa, kraju, kontynentu, świata. Może w przyszłości dojdzie do tego układ słoneczny.

Wniosek ostateczny. Amatorem jest ten, co nie startuje w zawodach. Ja jestem amatorem. Choć mam konkurenta. Siebie samego. To najszlachetniejsza forma rywalizacji. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozgrzewam się codziennie i niezależnie od tego jaki rodzaj dyscypliny sportu akurat w danym dniu uprawiam. Tak się przyzwyczaiłem i nie potrafię inaczej. Robię to wolno, etapami i rozgrzewam wszystkie partie ciała. Myślę, że ważne jest aby robić w trakcie rozgrzewki niewielkie przerwy na "rozejście" się ciepła po wszystkich większych i mniejszych partiach mięśni, ścięgien i rozmaitych przyczepów których nazw nawet nie potrafię wymienić. Pierwszy etap rozgrzewki stosuję bardzo lekko. Ot, takie rozruszanie organizmu. Dopiero po tym etapie "cisnę" nieco mocniej i powtarzam ćwiczenia dwu, trzykrotnie. Po każdym ćwiczeniu i przed następną "rundą" ćwiczeń rozluźniam ćwiczoną partię mięśni. Całość "procedury" zajmuje mi około 30 minut, czasem trochę dłużej. Różnica wydolnościowo sprawnościowa mojego organizmu przed i po rozgrzewce jest duża. Na nartach tę różnicę może trochę trudniej stwierdzić ale na przykład podczas gry w tenisa różnica jest bardzo ewidentna i wręcz przeliczalna na zdobywane/przegrywane punkty.  

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut to sporo jak dla samej rozgrzewki. Jedną z lubianych przeze mnie aktywności są ćwiczenia siłowe, bez jakiejś tam spiny, ale formę pomagają trzymać. Tutaj rozgrzewka bardzo konieczna, ale na pewno tyle nie zajmuje. Najpierw dokładnie wszystkie stawy po 20-30 ruchów, potem ćwiczenia już na mięśnie brzucha i pleców przedzielone dalszą rozgrzewką, następnie już ćwiczenia, najpierw małym obciążeniem. Więc etap rozgrzewkowo-brzuszno-grzbietowy to ok 15 minut. Narciarsko krócej, może z 10 minut. Plus zjazdy rozgrzewające.

A co do skuteczności rozgrzewki, to jest coś takiego jak skurcz oskrzeli wywołany wysiłkiem fizycznym. Badania potwierdzają, że dobra rozgrzewka ogranicza jego występowanie, więc po prostu warto. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Dany de Vino napisał:

Rozgrzewam się codziennie i niezależnie od tego jaki rodzaj dyscypliny sportu akurat w danym dniu uprawiam. Tak się przyzwyczaiłem i nie potrafię inaczej. Robię to wolno, etapami i rozgrzewam wszystkie partie ciała. Myślę, że ważne jest aby robić w trakcie rozgrzewki niewielkie przerwy na "rozejście" się ciepła po wszystkich większych i mniejszych partiach mięśni, ścięgien i rozmaitych przyczepów których nazw nawet nie potrafię wymienić. Pierwszy etap rozgrzewki stosuję bardzo lekko. Ot, takie rozruszanie organizmu. Dopiero po tym etapie "cisnę" nieco mocniej i powtarzam ćwiczenia dwu, trzykrotnie. Po każdym ćwiczeniu i przed następną "rundą" ćwiczeń rozluźniam ćwiczoną partię mięśni. Całość "procedury" zajmuje mi około 30 minut, czasem trochę dłużej. Różnica wydolnościowo sprawnościowa mojego organizmu przed i po rozgrzewce jest duża. Na nartach tę różnicę może trochę trudniej stwierdzić ale na przykład podczas gry w tenisa różnica jest bardzo ewidentna i wręcz przeliczalna na zdobywane/przegrywane punkty.  

Odrazu wyjaśniam, ta moja bużka to z podziwu. Ja też czasami robię jakieś obroty rękami. Głównie przed wejściem do wody w basenie.  Moim ostatnim konikiem w tej dziedzinie jest kraul. Poczytałem w internecie(oczywiście) i na YT, jak się powinno prawidłowo to robić. Więc jak jest lato, szwagier ma uruchomiony basen, to ćwiczę. Pobyt nad tym basenem ma może dobrą, ale i złą stronę. Nie ma specjalnego problemu, by skorzystać z  czegoś mocniejszego z lodem. Zła strona jest taka, że szwagier w tej dziedzinie czasem przekracza limity.

Niestety w tenisa już nie gram. Wyszedłbym na kort, by sobie przypomnieć, stosując system Borga(wrośnięty z tyłu kortu na linii), jak wygląda for i beck...Nie mam partnera na moim poziomie. Instruktorzy by chcieli odemnie kasy.  Różne małolaty chcą robić postępy, albo są chaotyczni na korcie.  A ja stary trener tenisa, z licencją zawodniczą. Co prawda nie polską, tylko kraju z Afryki, położonym między Libią i Algerią.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Plus80 napisał:

Wyszedłbym na kort, by sobie przypomnieć, stosując system Borga

Też czasem mam takie ochoty, zwłaszcza na początku sezonu, ot tak wejść na korty i "poklepać" piłkę równomiernie i powtarzalnie żeby "wejść" w uderzenie. Niestety nie jest to zbyt popularne. Koledzy po 5 minutach chcą grać na punkty, więc co robić? Gram i wkurzają mnie nieczyste uderzenia, przypadkowo zdobywane lub przegrywane punkty. Ale taka już widać nasza amatorska natura. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Chertan napisał:

coś takiego jak skurcz oskrzeli wywołany wysiłkiem fizycznym.

W zimie, w moim wypadku może pojawić się jeszcze (w czasie pierwszych kilku minut) skurcz oskrzelowy wywołany wysiłkiem na mrozie. Różnice temp. i takie tam. Tak więc część rozgrzewki przed nartami odbywam na zewnątrz i jest ok. To zresztą jest już dosłownie kilka minut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Dany de Vino napisał:

W zimie, w moim wypadku może pojawić się jeszcze (w czasie pierwszych kilku minut) skurcz oskrzelowy wywołany wysiłkiem na mrozie. Różnice temp. i takie tam. Tak więc część rozgrzewki przed nartami odbywam na zewnątrz i jest ok. To zresztą jest już dosłownie kilka minut.

@Dany de Vino kiedy kolejny wyjazd w Dolomity ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
W dniu 10.01.2022 o 18:50, star napisał:

Mówisz o dwóch rzeczywistościach, medialnej i lokalnej. W mediach istnieją zwycięzcy, a lokalnie walczą dziesiątki, takim gościem był Michał. Poświęcił mnóstwo czasu, pieniędzy i zaangażowania, a zabrakło… czegos zabrakło. Potem jednak pojeździł sobie z Magda Luczak trochę jako serwismen trochę jako asystent trenera, kimś musiał być w tym światku aby go zaangażowali. To tak jakbyś twierdził ze Bargiel to tak, a Brzosko to nikt, a tak nie jest, ja bym doceniał lokalne sukcesy… Lewandowski tez gdzieś tam był niezauważony, a jednak, pewno w tej Legii tez mówili, ze słaby, ze to nie Ronaldo i co z tego? Masz zapewne ograniczony przegląd narciarzy, a ci co za juniorów rywalizowali pewno wszyscy się znają, nic tylko winieneś się douczyć aby ferować wyroki, a nie zapamiętać jedno nazwisko z topu, bez obrazy. PS jakbyś w tamtym czasie miał juniora i z nim jeździł to znałbys przynajmniej 10 najlepszych polskich juniorów a do niej pewno Michał się łapał, nie znałeś, nie znasz, nie ma się czym chwalić. To był dobry junior, tyle ze nie przebił się do kadry i tyle. Objeżdżał mastera32, który dla wielu forumowiczów jest niedościgłym wzorem, wróćmy na ziemie, zobaczmy gdzie jesteśmy, a nie bajdurzmy o gwiazdach z mediów. To się rozgrzalismy.

https://www.skiforum.pl/profile/175064-master32/content/

To chyba jest wątek o Lewandowskim?

A więc wczora z wieczora wystąpił w trzech rolach przy trzech bramkach: rozegranie, asysta i bramka. Gavi też pięknie, bo dwie asysty i bramka. Warto było wykupić eleven.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...