Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 020
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Veteran dobrze podsumował. Dodam kilka uzupełnień. To jest test narty. Mówi, że z powodu szukania nowych wyzwań. Na początku jedzie ześlizgiem i przy okazji dodaje, że szkoda że we Francji tak mało się jeździ się, jak to mówi, "krótkim, dynamicznym skrętem" (w domyśle ześlizgowym). Podaje nawet zalety takiego skrętu, ogólnie biorąc lepsza kontrola nad jazdą i nartami. Anyway, ta narta dobrze się do tego nadaje. Mówi faktycznie o "oszustwie" w skręcie carvingowym na slalomce. Oczywiście w cudzysłowie. O co chodzi? Otóż w skręcie slalomką możemy, a nawet robimy to celowo, włożyć się w skręt a narty nas później dogonią. Tu nic z tych rzeczy, trzeba to robić o wiele pewniej i ostrożniej, być dobrze, jak to nazywa, spozycjonowanym. Duża prędkość, trzeba robić skręt o wiele staranniej.   W prawej ręce trzyma kamerę z ciężkim systemem stabilizacji. Trudno się z tym skręca. I brakuje mu tej ręki w zachowaniu równowagi. Szkoda, że nikt go nie filmuje.
  2. Sam nawet kilka z nich podsunąłem na forum. Np. gawędy Tomka Kurdziela, zwłaszcza ta o budowie nart. Ale szczerze mówiąc, choć sporo przeglądałem, nie ma nic takiego, a w każdym razie na podobnym poziomie, jak te francuskie, które zaprezentowałem. Np. ta Morgana o tym jak optymalnie przejechać typową trasę. Podaj mi link do polskiego video. Albo równie detaliczna anatomia skrętu carvingowego. Nawet nie widziałem tego na video anglosaskich. Najczęściej pokazana jest jazda typu science fiction, zupełnie niedostępna dla amatora, do której co najwyżej można sobie powzdychać. Z jednym istotnym wyjątkiem HH, którego cykl powinien ktoś "przetłumaczyć". Odnośnie wyboru nart widziałem sporo różnych video polskich, ale nie jestem nimi zachwycony. No i są jeszcze dwa istotne detale. Te francuskie video kręcone są przez facetów, którzy naprawdę umieją jeździć na nartach. Po prostu robią to świetnie, a to jest przekonywujące. I drugie, może jeszcze ważniejsze. Opowiadają w sposób sympatyczny, bez napinki, na luzie. Są przy tym skromni i mili. Lubię takich.
  3. Mam z tym niezłą zabawę, więc będą. O ile uznam, że warto. Morgan i Jeremy naprodukowali niemało. Może ktoś by się ktoś poświęcił i przetłumaczył niektóre anglojęzyczne. Znam angielski, powiedzmy na poziomie mocno średnim, ale z anglosaską terminologia narciarską mam problemy. Myślę, że przeciętny narciarz, nawet dobrze jeżdżący, ma także kłopoty z polską terminologią. Ja, dzięki różnym kursom w dalekiej przeszłości i śledzeniu forów, nie mam, ale wiem że nie jest to oczywiste.   Mieszkając we Francji i naprawiając własny samochód (Ford Sierra), bo lubię grzebać w mechanizmach, musiałem się wciągnąć we francuską terminologię motoryzacyjną. Niezła zagwostka. Wcale nie gorsza od tej narciarskiej.
  4. Wojtku, stereotypy. Spędziłem wśród nich, dokładnie w Paryżu, 7 lat dorosłego życia. Myślę, że ich nieźle poznałem i zrozumiałem. Wbrew pozorom niezbyt się od nich, jako Polacy, różnimy. Oczywiście, mają, jako nacja, pewne cechy, które mnie osobiście denerwują, ale która nacja ich nie ma. Fakt, lubią sobie pogadać, ale to zależy od konkretnego człowieka. Niektórzy z nich są milczkami. To video jest faktycznie bardziej pogawędką niż prezentacją czy wykładem. BTW przypomina mi bardzo nasze polskie, a konkretnie Tomka Kurdziela "gadanie". O wiele dłuższe, skądinąd interesujące: https://youtu.be/NgCZqtGzh_o I bardzo dobrze, że takim fachowcom się chce. Dodam, że zarówno Jeremy jak i poprzednio pokazywany Morgan, to prawdziwi zawodowcy. Nic tylko na okrągło jeżdżą na nartach i uczą innych i z tego żyją. Gdy dodamy do tego, że we Francji powierzchnia górska zajmuje ponad 1/3 ogólnej powierzchni kraju (w Polsce kilka %), w tym ponad 2000 m aż 4% powierzchni ogólnej (w Polsce ), że są tu największe stacje alpejskie, można powiedzieć, że Francuzi mają gdzie jeździć na nartach. I uczyć się na nich jeździć.   Oczywiście, nie musimy we wszystko co mówią wierzyć ani się z nimi zgadzać, mamy własne poglądy i doświadczenia. Przede wszystkim, o ile sporo jeździmy w Polsce czy Czecho Słowacji, trochę inne warunki do jeżdżenia. Ale zawsze warto z uwagą wysłuchać co mają tacy fachowcy do powiedzenia, I nie lekceważyć ani ich ani tego co mówią, bo czyniąc to, my amatorzy, tylko się ośmieszamy.
  5. Chyba się poświęcę i "przetlumaczę" video Jeremiego, gdzie opisuje swoją kolekcje i gdzie bardzo rozsądnie pisze dlaczego nie widzi większego sensu używania nart typu gigantowego na trasach, choć z jednym istotnym wyjątkiem owego Salomona X race lab 175, dość specyficznej narty. Nawet ją testuje tu: https://youtu.be/AjcYuogTM6M Ale masz trochę racji. Jeremy wielokrotnie powtarza, że nie widzi sensu kupowania "gigantek" do jazdy carvingowej! Po pierwsze Jeremy jeździ w Alpach, ew. Pirenejach, w dużych stacjach. I lubi i poleca carving. Do takiej jazdy trzeba określonych warunków, a tam można je niekiedy znaleźć. I teraz najważniejsze. Jeśli mamy jeździć carvingiem, to trzeba do tego stosownej narty. Już na typowej slalomce (pochodnej ), z promieniem ok. 13-15 m mamy kłopoty by bezpiecznie przejechać carvingiem na średnio obłożonych trasach. Jak to zrobić na gigantkach z ponad 25 m promieniem (wiem, oficjalnie jest jeszcze większy)? Dlatego zdecydowana większość używa owych "giagantek" do jazdy ześlizgowej. I bardzo dobrze.
  6. Nie, bo na to jest określenie "ski polyvalant", które też często stosuje. Nie ma letko. Albo np. "champs de bosses" czyli pole z muldami? Jak to przetłumaczyć?   Aha, jedna ważna uwaga. To co przedstawił Jeremy, a wcześniej Morgan, to oczywiście ich prywatne opinie. Nie są to prawdy absolutne. Ale akurat zgadzają się z moim światopoglądem narciarskim.
  7. Napisy można wyklikać w ustawieniach. Nie do końca jest to przekaz dla laików. Na pewno też, ale głównie, jak sądzę, dla swoich klientów, również tych potencjalnych czyli średnio zaawansowanych. Oglądałem kilka video z jego kursów i jazdę uczestników. Niektórzy to nasza dobra 7-ka.   Niezłym uzupełnieniem jest ww video z kolekcją nart, które używa Jeremy. I jest jeszcze jedno, krótsze video, gdzie Jeremy "pyskuje" (coup de gueule, znów nie ma dobrego tłumaczenia) w dwóch aspektach:   1. Slalomka, ta pochodna czyli jak piszesz sklepowa (choć w sklepie można kupić też FIS) jak najbardziej pasuje dla początkujących, zwłaszcza carvingowców. Wbrew powszechnej opinii.   2. Nie lubi nart "uniwersalnych" trasowych, tak mocno reklamowanych przez producentów.   https://youtu.be/Ms4w3XGJM_c   A skoro znasz francuski. Jak tłumaczysz "ski performant", które to określenie Jeremy stosuje nagminnie? Tłumaczę to jako "narta wydajna" (skuteczna), ale coś nie brzmi. Można jako "narta optymalna", ale to jest nie do końca to.
  8. Wieśku, zrobiłem coś dla Ciebie. Mówi o tym trochę w innym video.   https://youtu.be/WCT_ukFzVOw   Przedstawia kolekcje nart, na których jeździ. Przypominam, że to zawodowy instruktor, który nartami zarabia na życie. Najczęściej, do jazdy z klientami, ale także swojej prywatnej używa slalomek, które nazywa pochodne: Volkl Racetiger SL i Fisher RC4 SL. Ma też jedną "wyscigówke" FIS, też Fishera, ale rzadko jej używa. Tłumaczy różnicę między nimi, bo wyglądają identycznie. Slalomki mają 165 cm przy jego wzroście 182-183 cm. Bardzo lubi i często używa Salomon Xrace LAB 175 cm z bardzo krótkim promieniem 15 m. Używa trochę jak gigantki, ale łatwiejszej w prowadzeniu. BTW ma też prawdziwą gigantkę FIS, 175 cm, na której nie jeździ prawie nigdy. A Twoje 95-ki to u niego Salomon mtn długości... chyba 175 cm. Nazywa je free skitur (po francusku skitur to "rando", od "randonee"), bo narty należą do obu kategorii. Taki mix. Jeremy nie jest typowym skiturowcem, nie lubi podchodzić. Ale też uprawia. No i przymierza się do kupienia nart typu 120-130 cm pod butem.   Warto zwrócić uwagę, że w ogóle nie używa nart typu AM, uniwersalnych jak je nazywa. Nie lubi ich i nie poleca.
  9. Coś mnie wzięło na tłumaczenia francuskich video. Sam się pytam dlaczego. Pewnie z dwóch powodów. Jako półemeryt (takim to dobrze ) mam więcej czasu. A po drugie, dzięki Veteranowi, wpadłem na cały cykl video zrobionych przez bardzo kompetentnych fachowców, których koncepcje bardzo mi odpowiadają, czyli są zgodne z moimi poglądami. Tak już w życiu bywa, że lubimy potwierdzać przez innych własne sądy i przemyślenie. Jeśli trafimy na takie, bardzo nas to cieszy.   Z przyjemnością więc przedstawiam 15 min pogawędki niejakiego Jeremy na temat "Jak wybrać narty". W zasadzie powinno być "Jakie wybrać narty", bo więcej mówi o tym "jakie" niż "jak", ale wolałem zachować tytuł oryginalny. Jeremy jest młodym instruktorem francuskim, byłym zawodnikiem i trenerem, który prowadzi własną szkółkę doszkalającą amatorów narciarstwa alpejskiego, Ski Coach. Prowadzi m.in. w różnych stacjach alpejskich (głównie Isola 2000 i Val d'Isere) krótkie 3-4 dniowe kursy dla wąskiej grupy osób, typu max. 4 osoby. Raczej dla co najmniej średnio i dobrze zaawansowanych, ale może trafiają się też i początkujący. Jeremy umie jeździć na nartach i zna się na narciarstwie.   Jeremy proponuje, w zależności od naszych preferencji, wybór nart na trasy i poza trasę. Na trasy sprowadza się to do 160 - 170 cm nart typu slalomki (nie dłuższe, jakże zgadza się to z moimi poglądami ), poza trasy wybór jest bardziej zniuansowany. Nie mówi prawie  nic o wyborze dla kobiet i nie wchodzi w niuanse techniczne typu rocker.   Znów nie jestem pewien swojego tłumaczenia, ale w końcu nie jestem zawodowym tłumaczem, ani nawet zawodowym narciarzem.   Oto link, na razie na moim YT: https://youtu.be/xfF1zQkuYZQ
  10. a_senior

    Powrót zerwany ACL

    Myślę, że nawet nie chodzi o błędy techniczne, które każdy robi (BTW to temat szeroki, bo są błędy, które błędami nie są, tylko są pewnego rodzaju niezgodnością z aktualnie dominującą szkołą jazdy) co raczej niedostosowaniu techniki, a zwłaszcza prędkości do warunków. Dam Ci jeden przykład. Żony. Jeździ średnio technicznie, ale daje sobie radę wszędzie na trasie. Kilka lat temu, w Kappl (obok Ischgl), w pierwszym dniu jeżdżenia, pomimo fatalnej pogody (pada śnieg, mgła, piździ) wybraliśmy się na narty. W połowie dnia stwierdziliśmy, że dość, wystarczy, w tych warunkach jeżdżenie to proszenie się o kłopoty. Siedliśmy wszyscy w knajpce, pozamawiali to i owo, rozmawiając o wszystkim i niczym. Z wyjątkiem mojej żony, która postanowiła pojechać w górę na dość trudną trasę. "Nie będę tu siedziała i marnowała czas, nie po to tu przyjechałam" - tak stwierdziła. I pojechała w asyście b. dobrze jeżdżącej córki. Efekt: wywrotka (żony), uszkodzenie kolana, w tym łąkotki, koniec jeżdżenia do końca pobytu. BTW rok później był udany zabieg, który problem definitywnie rozwiązał. Czyli niedostosowanie do panujących warunków i własnych możliwości. O to mi mniej więcej chodzi. 
  11. No faktycznie, kątów nie widać. Ładnie jeździ. Tyle że dziewczynom łatwiej ładnie jeździć.  
  12. a_senior

    Powrót zerwany ACL

    Żaden ze mnie fachowiec. Żadnego ACLa nie zerwałem, a jeśli już to w dzieciństwie i to było tylko naciągnięcie. Znajomym się przytrafiło i po stosownym zabiegu wrócili do pełnometrażowego jeżdżenia. Ale może coś jest nie tak w Twoim jeżdżeniu? Może warto to i owo przemyśleć i przepracować? Wiem, łatwo radzić, zwłaszcza, gdy się samemu nie przeżyło. BTW groźnie spoglądasz na ratownika. Spróbowałby nie pomóc.   Kilka lat temu, dokładnie 10, spędziłem tydzień w Cortinie. BTW w tym sezonie powtórzyłem to samo z dobrym skutkiem. Mieszkaliśmy w hotelu,skądinąd uroczym, 30 km od Cortiny,  i codziennie dojeżdżali do różnych stacji. Nasz rezydent, młoda, sympatyczna dziewczyna, początkowo jeździła z nami na nartach. Trochę wbrew przepisom, bo zdaje się rezydent nie powinien. Anyway jeździła. Już pierwszego dnia zauważyłem (taki stary, niechciany odruch instruktorski), że choć nieźle jeździ, to zbyt szybko i brawurowo jak na swoje, wciąż niedoskonałe umiejętności. Nawet jej to chciałem powiedzieć, ale nie śmiałem. W czasie krótkiej rozmowie przy cappuccino dowiedziałem się, że w zeszłym sezonie zerwała ACL, była operowana we Włoszech i teraz wszystko jest OK. Tym bardziej dziwiłem się jej jeździe. I niestety, następnego dnia dowiedziałem się, że wylądowała w szpitalu z... uszkodzonym kolanem. Poważnie. Tym samym co poprzednio. Nie, to żadna przestroga. Ot taka opowiastka z mojego skromnego doświadczenia. Dorzucam jej zdjęcie. Może ktoś się przyzna. To nie Ty.  https://photos.app.g...UOKYKY20ejg6zI3
  13. a_senior

    Powrót zerwany ACL

    Powodzenia w operacji. Jak to się stało? Czyli dwukrotnie wcześniej już zerwałaś dwa ACL? Przy jednym upadku? Pytam z czystej ciekawości.
  14. Chyba jeszcze raz się poświęcę i "przetłumaczę" video Jeremy. To ten od "anatomii skrętu carvingowego". Zawodowy instruktor francuski i były zawodnik.15 min na temat wyboru nart. Opowiada spokojnie, rzeczowo, bez rewelacji. Narty trasowe i offpiste. Umie jeździć. Podobnie do Morgana, którego kilka video tu umieściłem, radzi wybór slalomki (ściśle pochodnej z zawodniczej) jako podstawowej narty trasowej. Chyba, że kogoś stać (nie tyle finansowo, co logistycznie) na kilka par. Sam jestem zwolennikiem slalomek jako narty w miarę uniwersalnej, po licznych testach. Na przygotowane, a nawet te mniej przygotowane, w sam raz. Wszystko obskoczy, nawet 20 cm świeżego śniegu. A sam Jeremy, jako podstawowej (a ma kilkanaście par różnych nart) używa Volkl Racetiger SL.
  15. MSZ niezły pomysł. Nie tyle, jak wspomniałeś, na poprawę techniki czy nauczenie się czegoś nowego, ale na zabawę, czyli po współczesnemu - fan. Zwłaszcza z dziećmi. Wyobrażam siebie z wnukami (niestety praktycznie niemożliwe do spełnienia). Z czego jest zrobione podłoże? Twarde czy miękkie przy upadku? A po "jeździe" można pójść na przegryzienie i przepicie tego i owego. Trochę drogo. Zwłaszcza dla całej rodziny, choć pewnie dla dzieci są jakieś zniżki. No i skarżą się na dojazd, ale to się wydaje łatwe do poprawy. Na pewno lepszym rozwiązaniem jest hala ze sztucznym śniegiem, ale to inne pieniądze w inwestycji.   Na pierwszy, nieprofesjonalny rzut oka, to wydaje się, że Kasia lepiej jeździ, ale to pewnie pozory. Co to za pozostałości kątowe u Karoli?
  16. Ciekaw jestem czy był to Twój odruch czy zagapienie się? Miałeś ochotę wyskoczyć jak ów technik? Często zastanawiam się jak postąpiłbym w takich ekstremalnych sytuacjach? Myślę, ale tylko myślę, że w Gruzji wyskoczyłbym z krzesła. I zachęcał innych do tego. Tylko raz w życiu otarłem się o śmierć a w każdym razie ciężkie obrażenia. Na rowerze, w mieście. Wykonałem intuicyjnie ruch, który mnie uratował. Ale za każdym razem mam wątpliwości.
  17. Wypadek w Gruzji. Tragedia to tragedia. Lepiej by nie zabrakło słów.
  18. Volkl P10 to były moje ostatnie narty "proste". Do dzisiaj je trzymam w piwnicy. I wbrew pozorom nie były łatwe w ześlizgu. Chyba dość sztywne. Świetne narty. Potem taliowane r 21 m, potem 170, 165 i na koniec znów 170 cm. Taki kompromis carvingowo-ześlizgowy. Gdybym zmieniał to dalej 170 cm, ale Volkl SL (jeżdżę na SC).
  19. Tytuł trochę nieadekwatny. Tragedia to była kiedyś w Kaprun, gdy ponad 150 ludzi zginęło w wagonie w tunelu. Spalili się lub poparzyli. Tylko nieliczni się uratowali uciekając, wbrew logice, w dół. Kuba, w cywilizowanej Austrii, o bardzo wysokiej kulturze technicznej. Opowiadał mi o tym kolega, który poprzedniego dnia jechał wagonikiem. Tragedia zdarzyła się we Włoszech, w Cavaleze, gdy pilot (amerykański) samolotu wojskowego, przeciął linę kolejki. Ta spadła z wysokości 100 m i roztrzaskała się. Wszyscy pasażerowie w liczbie 19 zginęli. Błąd pilota. A tu? Ot, kilku niegroźnie rannych.
  20. Dyskusyjne. Trudne? Po prawie 40 latach jazdy na nartach prostych, początkowo 2.10 a na końcu 2.00 m, ok. 2005 przesiadłem się na narty carvingowe, początkowo o większym promieniu 21 m, potem skończyłem na typie slalomki, ostatecznie 170 cm. Nie miałem większych trudności w przesiadce. Trochę za bardzo odchylałem się do tyłu, początkowo nie wykorzystywałem możliwości nacisku na przody do zmiany promienia, ale poszło dość szybko. Oczywiście, nie jeżdżę tak jak Jeremy. Nie ten wiek, nie te możliwości, a przede wszystkim nie ten kręgosłup. Zwłaszcza w lewym skręcie nie pozwala mocno docisnąć. Ale carvingowo też jeżdżę. Myślę, że to bardziej naturalny sposób jazdy (oczywiście na odpowiednich nartach) niż technika ześlizgowa. O wiele łatwiej jest się położyć na krawędziach i czekać na skręt niż żonglować nachyleniem krawędzi w ześlizgu. I dlatego taka jazda jest łatwiejsza do nauczenia dla początkujących. Na stokach widać wielu słabo jeżdżących, skręcających carvingowo. Inaczej zresztą nie potrafią. I w wąskich, zmuldzonych miejscach zaczynają się "dramaty". Polecam jeszcze raz obejrzenie video Morgana #1 (wątek Jak optymalnie zjechać...), którego nie można posądzić o brak umiejętności jazdy jakąkolwiek techniką. Prawda i tylko prawda.
  21. Z tym różnie bywa. Przyznam się, że od dobrych kilku lat nie jeżdżę na polskich stokach. Ostatni raz to było bodajże w Jurgowie 2-3 lata temu. Dlaczego? Bo mi się nie chce. Nie tyle jeździć na nartach, choć te nasze polskie stoki nijak się mają do przeciętnych alpejskich, ale jechać na stok. Samochodem czy autobusem. Kilka dodatkowych znojnych godzin, przeważnie w korkach, tłum na parkingu, tłum na stoku. Może w przyszłości, gdy już całkiem będziemy emerytami, pojeździ się trochę w dzień powszedni.   Ale w każdym sezonie wybieram się co najmniej raz na tydzień w Alpy czy Dolomity. Póki co Włochy lub Austria. I tam stoki są dobrze przygotowane. Niekoniecznie sztruksik, trafiają się małe muldy, które bardzo lubię. Zdarza się lód, ale rzadko. W tegorocznej Cortinie warunki śnieżne były świetne. Ludzi średnio dużo. Ale prawdą jest, że nawet w tych warunkach trudno znaleźć miejsce do jazdy jaką prezentuje Jeremy. Sam nadmienia, że do takiego carvingu muszą być spełnione pewne założenia (odpowiednie nachylenie stoku, odpowiedni rodzaj śniegu i prędkość). Do tego, co wielokrotnie powtarza Morgan, nie pojedziemy carvingiem po zatłoczonym stoku choćby z powodu, by nie straszyć innych. Ale przede wszystkim dlatego, że kontrola nad nartami w miarę czystym carvingu jest taka sobie. No to co? Może go sobie w ogóle darować, bo skoro takie utrudnienia? Po prostu pojechać z większym ześlizgiem czy mieszanym skrętem krótkim? Ale z drugiej strony prezentowany przez Jeremy'ego carving wciąga, nawet jeśli nie robi się tego tak dobrze jak on. To uczucie bujania, odprężania nart, które wrzucają nas w kolejny skręt. Duża frajda.   W praktyce, i tu znów przypomina mi się Morgan i jego #1 video, na przyzwoitej czerwonej trasie w Cortinie, ok. 1/4 - 1/3 jej długości nadawało się do jazdy carvingowej, oczywiście dalekiej do ideału. Na reszcie trzeba było stosować inne techniki, przeważnie mieszany skręt średni i krótki. Dobre i to.
  22. Rzeczywiście tak to wygląda. Jeremy zaczął narty bardzo wcześnie, a od 14 roku życia mieszka w stacji narciarskiej w Pirenejach i... jeździ na nartach. Szkoli, uczy, doszkala. Taki zawód. Takich jest wielu, ale nie każdemu chce się podzielić swoja wiedzą i umiejętnościami z innymi za pośrednictwem dydaktycznych video. Nawet jeśli stoją za tym tym cele komercyjne czyli kasa. Oczywiście, że większość z nas, jeżdżących na nartach okazjonalnie, bo nawet 2-3 tygodnie na nartach dla zapalonego amatora to choć dużo i tak się ma nijak do 3/4 roku spędzonych przez Jeremego czy Morgana, nie dojdzie nigdy to prezentowanego poziomu. I nie o to chodzi. Ale coś skorzystamy, trochę poprawimy nasze umiejętności, lepiej zrozumiemy to co robimy. A Morgan czy Jeremy, i to mi się u nich podoba, pokazują narciarstwo bez napinki, na luzie. Sympatycznie. Ja już niczego u siebie nie poprawię, za stary jestem, mogę tylko opóźnić regres (zwłaszcza ćwicząc systematycznie kręgosłup ), ale młodsi mogą skorzystać. I warto by skorzystali.
  23. Starałem się być jak najbliżej oryginału, nawet jeśli nie ze wszystkim się zgadzam. Myślę też że można znaleźć sporo różnych wariantów technik carvingu. To co pokazuje i tłumaczy Jeremy dotyczy zapewne nurtu typowego. I oczywiście to jego przemyślenia. Odnośnie tych kolan. W oryginale jest "popchnąć kolana do środka skrętu". Nie ma nic o stopach, przynajmniej w tym miejscu. Niektóre czasowniki ciężko się sensownie tłumaczy. Dodam do tego, że jestem mimo wszystkim amatorem i z polska terminologią tylko mniej więcej zapoznany.
  24. Przetłumaczyłem kolejne video. Tym razem Jeremy'ego Nadalutti - francuskiego instruktora i trenera, prawdopodobnie kumpla tłumaczonego wcześniej Morgana. Jeremy w 15 minut pokazuje i detalicznie tłumaczy na czym polega skręt carvingowy. Taki rzetelny, z właściwym ułożeniem tułowia, nóg, wygięciem narty zewnętrznej, oddaniem energii w kolejny skręt, a zwłaszcza unikaniem wszelkich górnych odciążeń. Ciekawe, że nic nie mówi o pracy kijków. Jak zwykle, nie jestem pewien kilku sformułowań. Te francuskie wydaja mi się celniejsze, np. "s'equilibrer sur la jambe extrerieur" (coś w rodzaju złapania równowagi na nodze zewnętrznej) zamiast naszego obciążenia nogi zewnętrznej i jeszcze kilku innych. Po co to robię? Bo to najlepszy filmik jaki znalazłem (nie znam dobrze "produkcji" anglosaskiej) przybliżający skręt carvingowy, o którym się dużo dyskutuje, wokół którego narosły różne mity, i o którym przeważnie się niewiele wie. Czyli, pro publico bono. Szkoda, że żaden polski fachowiec nie był w stanie czegoś takiego wyprodukować. Jak zwykle, trzeba wyklikać polskie napisy. Na razie filmik jest na moim YT, ale pewnie wkrótce będzie wyłącznie u Jeremy'ego.   https://youtu.be/c_fve7MYHDg
  25. Niestety takie sytuacje się zdarzają. Mnie się zdarzyło 2-3 razy, w tym tylko raz poważniej, w Zawoi. Bez konsekwencji poza wkurw...em. Ale można im w dużym stopniu zapobiegać. Na różne sposoby. Zawsze ruszając w dół sprawdzam co się dzieje za mną. Gdy większy tłok, jadę bokiem trasy, gdzie mniej ludzi. Krótkim skrętem. Nasłuchuję (i tu się przydaje jazda w czapce ). Gdy słyszę podejrzany hałas z tyłu, np. nadjeżdżającego snowbordzisty, staram się zjechać w bok z jego toru. Itp. Do tego moje parametry zniechęcają innych (186, 88) do wpadania na mnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...