
a_senior
Members-
Liczba zawartości
2 550 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
16
Zawartość dodana przez a_senior
-
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Dzięki Adamie za spokojny komentarz. To video, jedyne jakie Morgan opublikował od dłuższego czasu, jest mocno na luzie i należy je traktować lekko. Dość niecodzienny sposób uprawiania narciarstwa. Już pisałem wielokrotnie dlaczego tak bardzo ujął mnie Morgan i jego podejście do techniki jazdy, a głównie skrętu. Ja po prostu tak jeździłem od zawsze, nawet na nartach prostych i poznanie Morgana było pewnego rodzaju olśnieniem. On pokazał i nazwał to, co robiłem intuicyjnie. Przyznam, że wcześniej nie znałem i nie śledziłem PMTS, Harba, itp. Tak nauczyłem jeździć moją żonę i dzieci. Jak one jeżdżą wiecie, bo wielokrotnie pokazywałem. Niestety/stety lepiej ode mnie. A odnośnie samej techniki NW. BTW za moich młodych czasów nazywała się NWN. Nie jestem czynnym instruktorem od bardzo dawna i szczerze mówiąc nie czuję się kompetentny w nauczaniu narciarstwa. Sądzę, ale tylko sądzę, i to wbrew opinii Morgana, że NW powinno się uczyć i opanować na pewnym początkowym etapie nauczania. Przydaje się, zwłaszcza w trudnych warunkach. Ale po jej nauczeniu powinno się pójść dalej, właśnie w ową technikę nazywaną w uproszczeniu "inicjacją skrętu z nogi wewnętrznej". Wiemy o co chodzi, bo omawialiśmy to wielokrotnie. Wszystko świetnie wyjaśnia Morgan, niestety w płatnym odcinku, więc nie mogę tego pokazać, ale jest wiele innych, których też już pokazywałem. Czy powinno/warto stosować ją, dodajmy w czysto amatorskiej jeździe, na co dzień? Uważam, że tak, bo tak jest przyjemniej, łatwiej, skuteczniej. A dodatku patrząc np. na jazdę mojej córki - ładniej. Czy można się bez niej obejść i zostać tylko przy NW czy jakkolwiek rozumianym skręcie karwingowym (BTW nie spotkałem się w innych językach z pojęciem skrętu z kompensacją, przynajmniej nie tak rozumianym jak w Polsce)? Oczywiście, że tak. Ale wg. mnie sporo się traci z frajdy jaką daje narciarstwo. -
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Wort. Co Ty tu pokazujesz? My tu o jeździe na nartach, nawet pokazywanych w postaci biegu, a Ty o "rozpaczy" stawiających pierwsze narciarski "kroki". -
Była od zawsze. Bardzo popularna w szosówkach, gdzie potrzebny wąski wentyl (mała dziura w obręczy). Ale często spotykana w crossach i nawet MTB. Tylko Dunlop (klasyk, kiedyś z gumkami we wkładach, które lubiły się przecierać i wentylek "puszczał") wychodzi z użycia.
-
Co Ty opowiadasz. Oczywiście, że pompuje prestę. Trzeba odwrócić końcówkę. I pompuje tez Dunlopa (taki klasyczny wentylek). SStar, jak będziesz kiedyś w Krakowie to musimy się spotkać. Nauczę Cię jak pompować i ustawiać hamulce rowerowe.
-
Dlaczego nie podnosimy się w skręcie - nowy filmik Morgana
a_senior odpowiedział a_senior → na temat → Nauka jazdy
Tu jeszcze lepiej pokazane. https://youtu.be/qyLm_bzFx1w -
I zostawili Cię samą? Bezbronną kobietę? Chyba już nie wrócę do jazdy szosowej. Ale ciekaw jestem czy utrzymałbym Twoje tempo? Raczej nie.
-
A ja wszedłem w powiat czerwony (limanowski). Teoretycznie powinienem zakładać maseczkę, gdy jadę na rowerze. Na którym zresztą nie mogę jeździć, bo złapałem dwie gumy (nieszczęścia chodzą parami, a wcześniej było bez przez kilka miesięcy), a łatek brak. Najbliższy sklep z dętkami czy łatkami do nich 30 km.
-
Pojawił się jego nowy filmik. Tym razem o nartach, ale inaczej. Zbieganie po trasie narciarskiej. W lecie, w jego stronach w Pirenejach. Po francusku nie ma nazwy NW (nisko-wysoko). Używają innego określenia, ale wychodzi na to samo. Morgan tłumaczy dlaczego nie zalecają tej techniki skrętu. Dużo było już o tym na tym forum. Nie zaszkodzi jeszcze. Moje polskie tłumaczenie trzeba sobie wyklikać w ustawieniach YT. https://youtu.be/DyRCTcC6wTY
-
A u mnie jest pompka, jest rower, ale zapomniałem łatek. I teraz strach się wypuszczać gdzieś dalej, bo do najbliższego sklepu z dętkami czy łatkami jest kilkadziesiąt km.
-
Póki co nie narzekam na wzrok i słuch. I na refleks. Gorzej z serduszkiem (skłonność do arytmii od bardzo dawno). Przepisy mają uporządkować nasze życie, bronic słabszych przed silniejszymi, itp. Ale nie można stosować ich ślepo i bezmyślnie. Do czego takie ślepe przestrzeganie przepisów prowadzi dali nam przykład nasi zachodni sąsiedzi, mordując zgodnie z przepisami kilka milionów ludzi. Do tego przepisy się zmieniają i w pewnym stopniu ewoluują, bo zmienia się nasza sytuacja. Weźmy taki przykład. Przechodzenie na czerwonym świetle czy z dala od przejścia. W większości krajów europejskich można bezkarnie przechodzić, oczywiście na własna odpowiedzialność. Coś ci się stanie - twoja wina. Trochę jak przestrzeganie znaku podporządkowania (yield sign). Musisz dać pierwszeństwo innym, ale w końcu jedziesz. W Polsce na razie za takie przejście, nawet w środku nocy przy zerowym ruchu, grozi ci mandat. 2 lata temu jakiś poseł wniósł wniosek by to depenalizować jak się to mądrze mówi i dostosować przepisy do prawie całej reszty Europy. Ministerstwo powiedziało nie. Z wyjaśnieniem, niestety słusznym, że jeszcze nie osiągnęliśmy, jako kierowcy i piesi, odpowiedniego poziomu kultury. Ogólnie rzecz biorąc przepisy idą w kierunku obrony i ułatwienia życia słabszych uczestników ruchu drogowego (piesi, rowerzyści) kosztem kierowców. Podobnie jest z przejeżdżaniem rowerem na pasach pieszych i na czerwonym. Nie wiem dokładnie co mówią przepisy w Niemczech czy Francji, ale nikt tam za to mandatu nie dostanie. I zapewne za jakiś czas będzie to prawnie dopuszczalne a la Idaho Stop. Nie namawiam nikogo do przejeżdżania rowerem czy przechodzenia na czerwonym. Zwłaszcza dzieci i młodzieży. Ale zwracanie komuś uwagi gdy robi to w bezpieczny sposób (z wykluczeniem policji i straży Miejskiej rzecz jasna) uważam co najmniej za nadgorliwość, by nie powiedzieć głupotę. Gdyby to na mnie trafiło albo bym się uśmiechnął i dalej robił swoje albo coś dowcipnego odpowiedział.
-
I tak się w Krakowie mniej więcej dzieje. Na wielu skrzyżowaniach w centrum wyłączono światła i oczywiście na przejściach piesi mają pierwszeństwo. Podobnie odnośnie dróg o dużym natężeniu. Tylko samobójcy rowerzyści tam jeżdżą. Mnie tam nikt nie zobaczy. Na szczęście dużo się zmienia na lepsze dla rowerzystów (w Zarządzie Dróg Miejskich jest specjalny oficer od spraw rowerowych, który naprawdę się stara). Powstają drogi rowerowe wzdłuż tych samochodowych. Osobiście, choć dużo jeżdżę po mieście, nie narzekam.
-
Nie, jako kierowca nie. Tylko jako pieszy czy rowerzysta. Tylko nie pytaj dlaczego tak, bo mam Cie dość inteligentnego faceta.
-
Mimo wszystko trochę do "cywilizacyjnych" zmian w kodeksie drogowym dochodzi. Np. jazda na suwak. Teraz to nawet obowiązek, a jeszcze kilka lat temu trąbiono i nie wpuszczano. Obowiązek zatrzymania się samochodu przed przejściem dla pieszych, gdy pieszy zbliża się do pasów. Jeszcze tego formalnie nie wprowadzili, ale jest coraz bliżej. Niektóre zmiany idą nawet za daleko. Np. przepuszczenie rozpędzonego rowerzysty jadącego ścieżką przez skręcający samochód w prawo. Jako rowerzysta przejeżdżam skrzyżowanie wolno i staram się upewnić, że kierowca mnie widzi. A ilu rowerzystów grzeje na całego bo przecież maja prawo. Inne korzystne zmiany, to wprowadzenie kontrapasów, możliwość jazdy pod prąd na nawet wąskich uliczkach. Mnóstwo tego w wąskim Krakowie. I za jakiś czas, wspomnicie moje słowa, wprowadzi się coś w rodzaju Idaho Stop. Ja jestem prekursorem tych zmian.
-
Ani w Paryżu czy Londynie. Nawet nie jestem w Warszawie. Ale dojdzie to i do nas. Nigdy nie zdarzyło mi się przy takich przejazdach na czerwonym czy jeździe pod prąd by doprowadzić, nawet nie tyle do wypadku, tylko nawet sytuacji niebezpiecznej. natomiast jako świr rowerowy (w sumie rocznie wykręcam na rowerze ok. 5000 km), codziennie spotykam się z wieloma sytuacjami niebezpiecznymi, mając absolutne pierwszeństwo. Dodam, że jako wieloletni kierowca staram się być dla samochodziarzy uprzejmy. Np. jadąc ulicą jednokierunkową wielokrotnie zjeżdżam na bok przepuszczając samochodziarza, który jest za mną. To samo na szosie, gdy czuje że jadąc za mną męczy się z wyprzedzeniem mnie.
-
A ja pojechałem do Tyńca przez Lasek Wolski (okolice Krakowa). I 3 zadziwienia. 1 - krakowskim ZOO full ludzi i samochodów. Nikt nie słyszał o pandemii. 2 - w okolicy klasztoru Kamedułów wielka winnica. Wiedziałem, że jest, ale zaskoczyła mnie rozmiarami. A na koniec Kolna w okolicach Tyńca. I zawody kajakarzy górskich: https://youtu.be/5RGg9YMS9w8 winnica a w dali klasztor Wisła z górami w tle
-
Dla mnie full ma i tę zaletę, że oszczędza kręgosłup (stary i nadwątlony niestety). Co to jest myk-myk? Opuszczana sztyca? W sumie mam podobne wnioski. Zachęcam do kupna żonie sztycy amortyzowanej. Ma swoje wady (offset), ale dużo pomaga.
-
Od czego są chłopy. Swoją drogą ciekaw jestem czy znacie jakąś "babę" co to samodzielnie zmieniła dętkę. Ja znam. Moja córka. Próbowała wymienić oponę w wózku dziecięcym. Prowadzona moimi radami. Skończyło się na zniszczeniu opony i koła.
-
Tu można zobaczyć test bardzo dobrej małej pompki rowerowej. Są dwie wersje: górska i szosowa. Ta szosowa może dobić do ponad 8 barów. Ale w praktyce kosztowałoby to mnóstwo potu. Osobiście spokojnie dobijam małą pompką (Decathlon, poniżej 10 zł!) do 2.5 bara w rowerze górskim. Trochę to kosztuje czasu i energii, ale "idzie" wytrzymać. Wymiana dętki w warunkach polowych zajmuje ok. 5 minut. Z napompowaniem i sprawdzeniem czy w oponie nie siedzi jakieś przebijające świństwo.
-
Napisałem błędnie, że klocki w canti zużywając się, zmieniają położenie w stosunku do obręczy. Schodzą w dół i po jakimś czasie obręczy dotyka tylko część klocka. Dlatego m.in. warto opanować montaż hamulców, bo co jakiś czas trzeba poprawić położenie klocka. To prawda, ale napisałem także w nawiasie, że w vbrejkach to się nie dzieje. Błąd jak beret, bo oczywiście geometria pracy ramion obu typów hamulca jest podobna i klocki "zsuwają" pod wpływem użycia tak samo w obu typach hamulców. BTW w drugim (starszym) HT żony są stare canti (Shimano STX). Dobrze wyregulowane tymi ręcami hamują jak dobre hydrauliki.
-
W kwestii pompowania. Podstawowa, którą stosuję to samochodowa (polski Start), z manometrem, bardzo porządna. Gdy nie pasuje wentylek (np. Presta, używany w szosówkach, ale mam go w crossie i MTB żony) stosuje przejściówkę. Do tego kupiłem pompkę nożną z Decathlonu. Bardzo dobra: https://www.decathlo...ce30d11ad297149 A przy rowerach doczepione małe awaryjne pompki.
-
Zwracać się nie będę, ale rozmawiałem ze znajomym księdzem. Oburzony podobnie jak ja. Wytłumaczenie zawsze się znajdzie i nie o to tu chodzi. Jak to mawiał towarzysz Stalin, a może tylko jakiś jego człowiek: "dajcie mi człowieka a paragraf się znajdzie".
-
Nie wiem czy już o tym tu było. Na pewnie nie ma takiego wydzielonego wątku. Niedawno skończyłem 70 lat. Wiele w życiu widziałem i przeżywałem. Należę raczej do osób tolerancyjnych, choć z dużym zabarwieniem konserwatyzmu. Niewiele mnie już w życiu dziwi i zaskakuje. Jestem praktykującym katolikiem. Ale to co się dokonało w związku z kościelnym ślubem J. Kurskiego, a ściśle unieważnienie dwóch długoletnich i wielodzietnych małżeństw a jeszcze bardziej uroczysty ślub, z pełną ceremonią, w nie byle jakim miejscu, mnie, starego wygę, po prostu zbulwersowało. Przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Do tego stopnia, że poważnie się zastanawiam czy utrzymywać jakiekolwiek relacje z kościołem jako instytucją. I myślę, że nie jestem w tym jedyny.
-
Jak pisałem, tak zrobiłem. 4 dni w Gdańsku, w tym trochę rowerowania lajtowego. Mają tam teraz Targi Dominikańskie więc nabyłem jeden towar: Pieprzono Kurwicę ze.. Szczyrku. Rower jakby szyty na moja miarę. Pojeździliśmy wałami Motławy, wałami Raduni, wałami Wisły w okolicach Kiezmarku (Żuławy). Pięknie i inaczej niż w naszych Małopolskich zakątkach. A sam Gdańsk niezmiennie piękny i uroczy. I nie przejmujący się bardzo CV19. Swoją drogą to tacy jak my, Krakusi, są teraz zagrożeniem. Aha, opona (700x40c) ma szerokość 1.6", prawie gładki bieżnik i wydaje się optymalnie dobrana do jazdy po asfalcie z wypadami po nierównościach. Pompuję 4 bary.
-
A ja w końcu kupiłem rower na asfalt. Szosówka już nie dla mnie (a pół życia na niej przejeździłem). Kupiłem używany trekking (Giant Roam) od kolegi (BTW właśnie wychodzi z Covid19). Rower jakby szyty pode mnie, przejechałem dziś ok., 50 km. Nawet siodełko pasuje jak ulał, a jechałem bez pieluchy. Oponki chyba 1.5" szerokości. Całkiem fajnie się tym jeździ po asfalcie. Czuję, że teraz rzadziej będę korzystał z MTB, który BTW został w górach. Tam gdzie jest jego miejsce.
-
2017/2018. Tu masz link do filmu: https://youtu.be/a9G9158JX3k