Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 008
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Źle mnie zrozumiałaś. Mnie też nie odpoczywa, bo dochodzę do ziemi, nawet ją dotykam, ale nie zwalniam nacisku rąk. Nie odpoczywam. Żaden ze mnie gieroj. Zacząłem pompki jakiś rok temu, po długiej przerwie. Początkowo byłem w stanie zrobić 5-6 i miałem dość. Teraz robię 10 bez większego wysiłku. W dwóch seriach. Mógłbym zrobić na raz 20 a może i więcej, ale nie chcę się zamęczać. Naprawdę przydatne ćwiczenie.
  2. Coś w tym jest. Jestem Krakusem od urodzenia, do tego zamieszkałym przez cały czas w centrum miasta. I przeżyłem swoje, w tym prawdziwe smogi za komuny. Każde mycie okien zaczynało się od odkurzenia warstwy pyłu z framug. Ale wtedy nikt nic nie monitorował. A dziś. PM2.5 przekroczona 5x, PM10 - 3.5x. I to z dala od centrum. W samym centrum, przy najbardziej ruchliwej ulicy jest ciut lepiej.
  3. Ja robię klasyczne pompki, czyli podparcie na palcach stóp i na rękach, zejście do podłogi. Nie tak znowu dużo, 2x10. Mimo wszystko codziennie. Ale wiem, że kobietom, z racji drobnych różnic anatomicznych , jest dużo trudniej. Można robić tzw. damskie pompki, czyli zamiast na palcach stóp podpierasz się na kolanach. Można to jeszcze osłabić nie schodząc z tułowiem do samej ziemi. I wreszcie można zrobić pompki opierając się o ścianę i odsuwając stopy o pewną odległość. Im dalej odsuniesz stopy od ściany, tym trudniej. Dobrze jest ubrać na stopy coś antypoślizgowego.   Pompki mają wiele zalet. W tej "męskiej" wersji, prócz wzmocnienia mięśni z przodu klatki i z tyłu ramienia, nieźle ćwiczą mięśnie grzbietu.
  4. A u nas w Krakowie... potężny smog. Pomiary wskazują katastrofę. Wszystkie wskaźniki na czarno. Ale ja, szczerze pisząc, tego nie czuję.
  5. Nie odebrałem to tak. Prawdą jest, że nie bardzo wczytuję się w niektóre (nie tylko Twoje) wywody techniczne dotyczące techniki jazdy. Może są dla mnie zbyt detaliczne, a może za stary już jestem by za nimi podążyć.   Na razie mam przed sobą Alpy. Zobaczymy po powrocie, ale może faktycznie uda się gdzieś spotkać i podyskutować, niekoniecznie o nartach. Na Mosornym bywałem wielokrotnie, ale już dość dawno temu. Nawiasem mówiąc spotkałem się tam z niejakim Mirkiem Nowakiem, kiedyś bardzo aktywnym forumowiczem. I jego bardzo ładnie jeżdżącą córką.   I jeszcze dwa wspomnienia z Mosornego. Zostałem tam rozjechany przez faceta, który słabo kontrolował swoją jazdę. Najechał na mnie od tyłu. Na szczęście bez konsekwencji. I drugie. Jak w filmie o Kevinie. Rodzice spakowali samochód, dzieci i pojechali zapominając... o małej 6-latce. Były łzy małej, moje pocieszania i czekanie na powrót rodziców. 
  6. Mnie się też wydawało że wszystko o nartach wiem. No powiedzmy tym trasowym. Ale po oglądnięciu większości video Morgana, okazało się że nie wszystko wiedziałem. Naprawdę warto. Choćby po to by się upewnić i uporządkować sobie pewne sprawy. Na Mosorny nie pojadę, bo w zasadzie jestem chory (katar + zatoki). A za dwa tygodnie jadę w Alpy i mam nadzieję wyzdrowieć do tego czasu.
  7. Bo to jest jedynie słuszna metoda skrętu dobrego narciarza na przygotowanej trasie. I nie tylko tam. Obsuwasz tyły w skręcie ciętym, bo prawdopodobnie za bardzo naciskasz na przody.   Veteranie, zamiast kombinować a nawet przekombinowywać , odżałuj 100 Euro, no może ciut więcej i kup cały wielogodzinny cykl video Morgana Petioniot. Przecież znasz francuski (jest też wersja hiszpańska). Te video niestety nie są dostępne for free. Wg. mnie są świetne. Bardzo poglądowe, szczegółowe, mówione i pokazywane w naturalny, bez napinki, sposób. Od przygotowania do sezonu, codziennej gimnastyki, wybór sprzętu, opisy i pokazy podstawowych skrętów równoległych (zawsze z odciążeniem narty wewnętrznej, ześlizgiem i carvingiem, po jazdę w muldach i w puchu. Gość jest naprawdę dobry. I w uczeniu też, a nawet przede wszystkich. W końcu robi to prawie przez cały rok. W Pirenejach i Alpach. A czasem w Japonii (widziałem jego materiał z jazdy off-piste w bardzo głębokim śniegu). Morgan zachęca mnie do tłumaczenia z polskim dubbingiem, ale to niełatwa sprawa. W każdym razie dał mi dostęp do wszystkich swoich płatnych video.   Zrób to i przestaniesz się męczyć.
  8. W tym wieku to faktycznie trudno o pełną świadomość. Dobrze, że chce jeździć na nartach, a nie np. na desce (pewnie deskowcy by się oburzyli. Albo nie szaleje, choć umiejętności jeszcze niewielki. Właśnie koledze przysłał skan, chyba z endomondo albo z czegoś takiego, 13-14-letni synek z obozu z Francji. Osiągnięta prędkość na stoku 115 km/g. Aż się wierzyć nie chce.   Wierzę Ci. Rozumiem, że to z polskiej wypożyczalni. Mam trochę doświadczeń z austriackich i włoskich. Nigdy nie pytaliśmy o długie narty (dla pań), ale asortyment był różny, w tym i narty z wysokiej półki. Oczywiście odpowiednio droższe.   A mnie dopadł katar + zatoki. A za dwa tygodnie wyjazd do Austrii. 
  9. Kiedy ja naprawdę uważam, że ładnie jeździsz. I sądzę, że skutecznie, bo teren nie jest najłatwiejszy. Kijki może ciut za bardzo machające, ale tylko ciut. Jak dla mnie jest OK, bo ręce nie zostają z tyłu, nie gubią się, co mnie się kiedyś zdarzało i pewnie wciąż zdarza, kijki są przygotowane do wbicia w odpowiednim momencie, jest dyscyplina. A że trochę za bardzo się ruszają? Bardzo ładna i dobra sylwetka. IMHO. I typ skrętu, który najbardziej lubię. Taki mieszany carvingowo-ześlizgowy. Najbardziej optymalny na typowe trasy. Tyle kadzenia Krakusowi od Krakusa.
  10. Hmmm... Jak jeździ syn? Tzn. jaki jest jego stopień zaawansowania. Jeśli na poziomie co najmniej 8, do tego ma ciągoty do zawodów, to długa narta typu gigantowego pasuje jak najbardziej. Zresztą przy takim poziomie umiejętności wie co robi i robi to świadomie.   Jeśli jest poniżej, to panie z wypożyczalni mają rację. Może nie tyle się będzie męczył, co niczego specjalnego się nie nauczy. Szkoda go. Tylko slalomka z górnej półki. 165-170 cm. Na gigantkach oczywiście pojedzie... ześlizgiem. Carvingu się nie nauczy. "A to ważna gra" jak mówiły słowa piosenki z dawnego filmu polskiego.
  11. Stawiałbym na Nordica SLR lub Head Super Shape. O ile stan OK. Ew. Rossignol.   Zasada przy wyborze nart dla średniozaawansowanego, który chce zrobić postęp jest prosta. Sklepowa slalomka z górnej półki. Ja już osiągniesz wysoki poziom wtedy sama będziesz wiedzieć na czym będziesz chciała jeździć.
  12. Tylko ten nieszczęsny rocker Nawet early.   Ja nie mam uwag co do jazdy. Bardzo ładna. Jakbym siebie widział dobrych kilka lat temu.  
  13. 155 cm będą lepsze. Slalomki są stabilne przy średnich prędkościach. Volkl SC jak najbardziej, ale są dość drogie. Wejdź na jakiś portal, np. skionline, dalej sprzęt, narty i wejdź do konkretnego producenta. Wybierz grupę Race, w niej narty slalomowe. Z reguły masz tzw. pierwsze i drugie slalomki (np. u Volkl SL i SC). Niestety nazewnictwo u poszczególnych producentów bywa różne i zmienia się, niekiedy co sezon. Wszystko to są narty sklepowe, nie komórki. Chyba bardziej przypasują Ci te drugie slalomki. Mogą być też narty z grupy kobiet, ale tu trudniej się rozeznać co jest dobre.
  14. Slalomka jak radzi Kaem. Długość 155-160, promień skrętu 12-14 m. Firma mniej ważna, choć z używanych najłatwiej wyhaczyć coś z Fischera. Da się na tym pojechać i dłuższym skrętem. Wg. mnie dobrze jeździsz. Trzeba by Cię zobaczyć w trudniejszym, a zwłaszcza wąskim terenie. Ciut za bardzo siedzisz na tyłach. I kijki trochę mocniej akcentuj.
  15. Spiochu, gratulacje!   Na obu listach widzę nazwiska Leonowicz. Maria jest nawet 1. na liście slalomu. Na liście ski demo jest. K.Leonowicz. Zapewne dzieci (a może wnuki? ) Agnieszki i Krzysztofa Leonowicza z krakowskiego Yeti. M.in. dzięki nim moje dzieci jeżdżą jak jeżdżą.
  16. Ewolucji powiadasz? A ja byłem przekonany, że to Pan Bóg nas stworzył od A do Z. W ciągu tygodnia zresztą, a dokładnie 6-go dnia. W 7. odpoczywał.   Różnice między płciami ludzkimi są faktycznie niewielkie. Ot, drobne szczegóły anatomiczne. Np.... ręce. Dlaczego producenci upierają się by sprzedawać osobno rękawiczki męskie i damskie?   Mitku, od dłuższego czasu nie biorę poważnie tego co piszesz. Przy całej do Ciebie sympatii.   I jeszcze cytat, z podanego wyżej źródła:   Należy przy tym pamiętać, że producenci butów damskich zadbali o to, by odpowiedni model dla siebie znalazły narciarki o różnych poziomach umiejętności i stylach jazdy. Wśród butów dla pań znajdziemy więc nie tylko konstrukcje dla początkujących i średnio zaawansowanych, ale także dla dobrze lub bardzo dobrze jeżdżących pań o sportowym zacięciu, zawodniczek, instruktorek narciarskich, które łączą w sobie zarówno precyzję i maksymalną kontrolę nad przekazywaniem sił narcie, z potrzebą zapewnienia jak największej ilości komfortu.
  17. Z faktów. Tak nas Bozia stworzyła. Wystarczy popatrzeć z tyłu na przeciętną łydkę męska i damską. Ta damska zaczyna się niżej. I jeszcze kilka różnic wypunktowanych poniżej przez Marka Żurawieckiego: https://tiny.pl/txmhk   Drobny cytat:   ) - a co za tym idzie, zdecydowanie częściej marzną im nogi
  18. Nigdy nie byłem mocny w slalomie. Startowałem w kilku amatorskich zawodach, w tym w ogólnopolskich zawodach informatyków w latach 80-tych. Bez sukcesu. Wszyscy chwalili za styl i... to by było na tyle. Szczerze mówiąc nigdy mnie do zawodów, w jakiejkolwiek dziedzinie sportu, a uprawiałem ich sporo, nie ciągnęło. Narty kojarzyły mi się z pięknem gór, radością, rytmem, euforią, ale nie ze sportem. Podobnie na rowerze. To wspaniałe narzędzie do poruszania się i odkrywania świata. Ale sport? To inna bajka. Nie dla mnie.    Ale temat dotyczy narciarstwa po 50-ce. Mając obecnie ponad 68, 50-ka stuknęła mi w 2000 r. Na przełomie wieków. A więc wtedy, gdy zaczęły się upowszechniać narty carvingowe i nowe techniki jazdy z tym związane. I nowe, niezwykłe doznania z nimi związane. Baaardzo pozytywne. Czyli można powiedzieć, że po 50-ce zaczęło się moje nowe życie narciarskie.   Przeglądnąłem internet i zobaczyłem, że pierwsze narty carvingowe o promieniu skrętu 21 m, a więc bardziej gigantowe, BTW Elan Integra 10 (do dziś stoją w kącie), kupiłem w kwietniu 2003, a więc 3 lata po przełomie tysiącleci. Zdecydowanie warto było. Ale prawdziwe carvingowe doznania przyszły dopiero 2-3 lata później, gdy kupiłem pierwsze slalomki Atomica a później Fischera. I to był strzał w 10.
  19. Ciekaw jestem dlaczego, bo jestem ich świeżym użytkownikiem. Wzrost 186 cm, ciężar ok. 88-89 kg. I nie wydawały mi się za twarde. Powiedziałbym, że wręcz przyjazne, a w moim wieku (68.5) to już nieoczywiste.   A dla pytającego. Polecam to co znam. Voelkl Racetiger SC 155 cm. Na takich jeździ moja żona. Niestety dość drogie i mocno powyżej 1000 zł.
  20. Dobrze by wypowiedział się jakiś serwisant, który ma z takimi problemami do czynienia na co dzień. Ja bym się w żadne naprawy nie bawił. Można dziecku krzywdę zrobić. Konstrukcja takiego przodu wiązania jest dość prosta. Śruba regulacyjna w miarę dokręcania ściska coraz mocniej sprężynę. Dlaczego się w pewnym momencie blokuje? Bo pewnie coś nie tak z gwintem.   Kiedyś, w dawnych czasach, jakaś połowa lat 90-tych, przykręcałem i regulowałem wiązania dla 8-9 letniej córki. Wiedziałem, że wiązanie nie jest dla niej najlepsze, skala była trochę za wysoka, ale "bieda" kazała oszczędzać. Jeździliśmy na Nosalu, w warunkach niemiłych (twardo, lodowato, sztuczny śnieg). W córkę wjechał jakiś facet, wiązanie nie wypięło, ból kolana. Pojechaliśmy na pogotowie. Na szczęście nic groźnego. Od tej pory powiedziałem sobie: żadnych oszczędności czy skrótów dotyczących wiązań narciarskich. 
  21. Ale jaki to market? Decathlon? Faktycznie nie bardzo ma tu kto doradzić, zwłaszcza w dziale narciarskim, ale świadomy kupiec może tu znaleźć sporo rzeczy. Osobiście, mam się za uświadomionego , kupiłem w Decathlonie mnóstwo rzeczy, choć nie narty i nie buty narciarskie (z wyjątkiem butów dla córki, które miały być na jeden wyjazd - jeździ na nich od dobrych kilku lat).   W Krakowie, jak dla mnie, najlepszy jest Windsport na Zakopiance. To tez rodzaj supermarketu sportowego. Sprzedający wydaja się kompetentni, serwis też. Czyli market marketowi nierówny. Kłopot dla takich marketów wyższych lotów polega na tym, że potrafią doradzić, sprzęt maja też przyzwoity, ale ceny już niekoniecznie. Kompetencje sprzedawców kosztują. I efekt? Wybiera się odpowiedni but czy narty, wspomagając radami kompetentnych sprzedawców i... kupuje wybrany model w internecie. Trochę głupio. Ale.. c'est la vie jak mawiają tu i ówdzie.
  22. Volkl sprzedaje też SL z płytą. Nazywa się toto Voelkl Racetiger SL Pro. Trochę inne nastawy krawędzi i reszta ta sama.
  23. I jeszcze wpadka o jakiej zapomniałem napisać przy pierwszej próbie nowych nart. Kupiłem je w Krakowie, w małym sklepikowym mieszkanku. Narty osobno, wiązania w pudełku. Od lat sam serwisuje wszystkie rodzinne narty, w tym instaluję (jeśli trzeba) i reguluje wiązania. Teraz to banał, ale kiedyś trzeba było wiercić otwory w nartach, ustawiać szablonem (albo i bez) odległości. No więc założyłem, a ściśle wsunąłem wiązania w szyny, ustawiłem siłę wypięcia i odłożyłem narty do kąta. Przy pierwszym ich założeniu, już na dole wyciągu, wpiąłem się jak zwykle, ruszyłem do wyciągu i... wyskoczyłem z nart. Okazuje się, że nie ustawiłem pozycji wiązań względem szyny i buty były za słabo trzymane. Dlaczego? Bo buty miałem schowane w pawlaczu, nie chciało mi się ich wyciągać, pomyślałem sobie, że ustawię to po ich wyciągnięciu - regulacja jest banalna. I - starość - zapomniałem. I tak miałem szczęście, bo wyskoczyłem z nart jeszcze przed jazdą, a nie w jej trakcie.   Pożyczyłem śrubokręt u faceta z wyciągu, pokręciłem odpowiednio i było git. Uważajcie!
  24. Zastanawiam się jednak dlaczego tak poważna firma jak Volkl, w swoich pierwszych sklepowych slalomkach (SL) stosuje rocker. Niewielki, ale jednak. I to co najmniej od dwóch sezonów. Gdyby stosowała tylko w "drugich" slalomkach (SC), które mają bardziej AM geometrie (72 mm zamiast 68 pod butem), są bardziej wiotkie poprzecznie (sprawdziłem) byłoby to bardziej zrozumiałe. Ale w pierwszych? I gdyby coś było nie tak, firma by z rozwiązania zrezygnowała. Trudno wszystko tłumaczyć modą, bo taki rocker istnieje już dobrych kilka lat i zdążył się opatrzeć. A może to system UVO (w 18/19 działa również góra-dół), który likwiduje ew. drgania dziobów spowodowane rockerem? Sam w to nie wierzę. No więc co? A może jednak to naprawdę daje coś pozytywnego? Nawet w nartach slalomowych używanych głównie do jazdy rekreacyjnej?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...