Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 008
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Masz rację, ale potem ktoś pytał o sklepowe SL i wątek, jak to zwykle bywa, się poszerzył.
  2. Od końca dzioba do początku rozwarstwienia. Sprawdzę w domu, ale raczej się nie pomyliłem. Na początku to rozwarstwienie jest minimalne. Podaję link do filmiku, w którym Jeremy tłumaczy co i jak (już go kiedyś podawałem). O rockerze jest od 1.14 min. https://youtu.be/a9G9158JX3k   Ten rocker jest nieduży. Gdyby jednak coś takiego pojawiło się w nartach bez rockera wyrzucilibyśmy je do... tzw. kosza. Volkl stosuje ten niewielki tip rocker w SL (i chyba w SC) co najmniej od dwóch sezonów. Czas pokaże czy to się utrzyma. 
  3. Mam tylko porównanie konkretnych nart slalomowych Volkla. Jedne są z "tip rocker" drugie bez. I bardzo widać różnicę pomiędzy nimi po przyłożeniu ślizgów. Te z "tip rockerem" rozchodzą się, niewiele, ale wyraźnie, mniej więcej od 35 cm licząc od góry (narty mają 170 cm dł.). Te bez rockera w ogóle się nie rozchodzą, nie licząc rzecz jasna samego dziobu. To nie są komórki. Podaje gołe fakty. Nie umiem powiedzieć jaki to ma wpływ na jazdę. Wydaje mi się, ale tylko wydaje, że ma niewielki wpływ na inicjację skrętu. Ułatwia ją. Na Volklach bez rockera jeździłem kilka lat, na tych z rockerem, zgoda - niewielkim, dopiero zaczynam jeździć.
  4. Najlepiej samemu zobaczyć. Choćby w sklepie. Różnice są wyraźne.
  5. Trochę upraszczasz. "Tip rocker" to nie zwykłe wygięcie dziobu stosowane od zawsze. Mam dwie pary sklepowych slalomek Volki tej samej długości. Jedne bez "tip rocker" drugie z. Wystarczy przyłożyć ślizgi do siebie by zobaczyć różnice. W tych z rockerem (SL 18/19) dzioby niewiele, ale wyraźnie się rozchodzą, w tych bez - nie. Jaki to ma wpływ na jazdę? Ja nie zauważyłem, ale za krótko jeździłem na tych z rockerem. A poza tym może nie jeżdżę dostatecznie dobrze by poczuć różnicę. Obie narty są jak dla mnie stabilne i pewne. Ta z rockerem odrobinę łatwiej wchodzi w skręt.
  6. U mnie jest trochę inaczej. Przede wszystkim wiek, 68.5. Co by się nie robiło i ile by się nie ćwiczyło, pesla nie oszukasz. Są ograniczenia. Do tego dochodzą problemy miażdżycowe i kręgosłupowe. Ten ostatni mocno ogranicza moje narciarstwo.   Ale mimo wszystko sobie radzę. Przede wszystkim rower. Codzienny, głównie użytkowy, bez względu na pogodę. Uzbiera się ok. 4000 km/rok. Po drugie, codzienna gimnastyka, teraz ok 15 min, ale zwiększam do 30 min. Głównie na wzmocnienie gorsetu lędźwiowego. Co ciekawe, dzięki rowerowi nie muszę ćwiczyć mięśni nóg. Po nartach boli mnie tu i ówdzie, ale nie uda. Następna sprawa. Pilnuje własnego ciężaru. Gdy się zbliża do 90-ki (przy wzroście 186) ograniczam jedzenie. Bez przesady, ale jednak. W czasie 6 dniowego pobytu alpejskiego, gdzie jeżdżę po kilka godzin dziennie, głównie trasy czerwono-czarne głównie narzekam na bolący kręgosłup. Nie muszę mieć dnia "kondycyjnego", czyli pauzować w 3 dzień. I tylko czasem stawiam sobie pytanie: jak długo jeszcze?
  7. Kiedyś jeździłem na 165 cm, potem zmieniłem na 170 cm i stwierdziłem, że ciut lepiej do moich celów. Jakby bardziej stabilnie. W końcu duży ze mnie chłop. Ale różnica niewielka. A rockera jakoś specjalnie nie czułem (poprzednie SC nie miały). I tamte (SC) i obecne (SL) łatwo wchodzą w skręt. Prawdziwy test dopiero przede mną. W Saalbach na początku lutego. Na pewno nie wykorzystuję potencjału nart, bo skręty cięte nie są moją domeną. Zwłaszcza krótkie. Przydałoby się mocniej wyłożyć, ale kręgosłup nie pozwala, zwłaszcza w jedną stronę. Odnoszę wrażenie, że prócz naprawdę super jeżdżących, starsi panowie, do których pomimo pozorów się zaliczam, nie są w stanie pojechać "uczciwym" krótkim skrętem ciętym. Brakuje gibkości. Niestety. 
  8. Właśnie jestem po pierwszych testach. Kilka dni w Witowie. Sympatyczny niebieski stoczek. Pierwsze wrażenia. Bardzo dobre narty te Racetiger SL. W każdym względzie. Ale najbardziej zaskakujące wrażenie: bardzo podobne do tych poprzednich SC. Trochę lepsze, tzn. bardziej stabilne, lepiej trzymają w skręcie ciętym, ale różnice nie są powalające. Żadnych trudności by wprowadzić je w ześlizg (kiedyś, gdy testowałem jakieś komórki Fischera miałem wrażenie, że ześlizgu nie lubią). W dużym uproszczeniu i wbrew pozorom (i cenie ) - przyjazna i wszechstronna narta.  I bynajmniej nie męcząca. Dla każdego.
  9. Co to znaczy marzenie? Chcieć to móc. Mierzę 186 cm i utrzymuję wagę (a precyzyjnie - ciężar ciała) na poziomie 87-88 kg. I nie ma zmiłuj. Jeśli wychodzi więcej to wtedy jest więcej MŻ i WR. Prosta sprawa.
  10. Dziś zaglądnąłem do Decathlonu. Buty jak buty. Nie ma co szukać tych z górnej półki, ale te ze środka wyglądają OK. Wybierz coś co pasuje Twoim stopom w okolicach flexu 90-100. A jeśli nie znajdziesz nic odpowiedniego to szukaj gdzie indziej. Wbrew opinii innych uważam, że sprzęt z Decathlonu jest OK. Kupiłem tu mnóstwo rzeczy. Np. niezły rower górski, który służy mi prawie 10 lat, buty narciarskie dla córki, sporo ciuchów, bielizny, plecaków, butów turystycznych. Decathlon, wbrew pozorom, dba o jakość. Nie jest ona najwyższa, ale nie znajdziemy tu dziadostwa. A ceny są przystępne.   A w kwestii stereotypów samochodowych. Dzisiejsze samochody są międzynarodowe. Złożone z podzespołów produkowanych przez producentów z całego świata. Trudno więc mówić o tym czy jedne są lepsze od drugich. Osobiście posiadam jeden z teoretycznie najbardziej awaryjnych stereotypowo samochodów: Peugeot 307. Nie dość że na "F" to jeszcze francuski. Starzeje się, dobija 12 lat. I już teraz się martwię czym go zastąpię, bo tak udanego samochodu już pewnie nie kupię.   Nie wierzcie stereotypom. Wysilcie własne mózgi i... googla.
  11. Krótkie video jednego z dwóch cytowanych przeze mnie Francuzów. https://youtu.be/0MsRWjmmo_I Żadne rewelacje, ale warto zobaczyć i... poczytać. Tym razem ten drugi - Jeremy Nadalutti.
  12. Ja dwa razy kupowałem kask dla siebie i dwa razy się poddawałem. Dlaczego dwa razy? Bo pierwszy kask podarowałem synowi. A ten drugi raz to kask, który leży nieużywany na półce. W moim narciarskim życiu, wliczając w to nawet burzliwe młodzieńcze lata, nigdy nie doznałem urazu głowy. Nieliczne były upadki na głowę. Raz dostałem odpiętą nartą, ze dwa razy krzesełkiem, gdy wypadłem z niego wypchnięty przez sąsiada. Raz na siermiężnym krześle na Goryczkowej wypchnięty przez własną żonę i raz, w zeszłym sezonie, przez własną siostrę. Krzesło przywaliło mnie niegroźnie w tył głowy.
  13. Trudno o bardziej klarowne wyjaśnienie. Jeśli ktoś nie rozumie lub się z tym nie zgadza to źle o nim świadczy. Mimo wszystko nawet przy uderzeniu o twardy śnieg, kaski trochę amortyzują, a ściśle - odbierają część energii przez moment (by ją zaraz oddać) bo jakieś niewielkie odkształcenie skorupy zachodzi. No i w przypadku pęknięcia kasku część energii idzie w to pęknięcie. Ale to przypadek punktowego zderzenia z czymś twardym, np. skałą czy drzewem, o czym pisałeś. Mimo wszystko sądzę, choć sam jeżdżę bez kasku, że zalety ich noszenia przewyższają wady. 
  14. Musiałby się wypowiedzieć znawca, a ja nim nie jestem, choć lubię się w słówka bawić. Po francusku "flairer" to wąchać, niuchać, węszyć. Np. "pies węszy". Z łaciny. Samo słowo "flair" nie jest zbyt używane we współczesnym francuskim, zdaje się, że to archaizm (?), ale także znaczy "węch, niuch". I stąd już blisko do "mieć do czegoś nosa". I w tym znaczeniu słowo to przeszło do angielskiego. "Mieć do czegoś nosa, mieć talent". No i wychodzi na to że "flair" to "talent, smykałka". Czy Volkl Flair mają talent do jeżdżenia tego nie wiem. Wiem, że Racetigery mają flair.
  15. Może kolor pasuje.  Rzecz w tym, że te Flair (BTW po francusku tzn. "węch, niuch", może Mychu ma dobry w tym względzie ) to cała seria różnych nart przeznaczona dla kobiet. Nie bardzo wiadomo czy i czym różnią się od nart unisex odpowiedniej kategorii. Oczywiście prócz szaty graficznej. Np. Flair 78 to RTM 78. A Flair SC to Racetiger SC bez systemu UVO. Itd. Jakieś drobne różnice, np. są ciut miększe, pewnie są, ale IMHO mało istotne. Ja polecam narty sprawdzone przez moich najbliższych i mnie samego.
  16. Flair, to jak rozumiem narty dla kobiet. Swoją drogą firmy zmieniają często nazwy tej kategorii i człek się gubi. Dobrze, że np. kategoria Race to Race No czasem z dodatkiem "tiger". Ale jeśli Flair to czemu nie Flair SC. Albo wręcz Volkl Racetiger SC. Dajmy na to 155-158 cm. Charakterystyka slalomki. Idealna do jazdy po utwardzonych trasach, ale i obok trasy też się da nieźle przejechać. Mojej żonie, poziom sami oceńcie ( https://photos.app.g...uSVtwRJNnfTQz26), wiek "nieco" starszy od Twojej , sprawiłem podobne Racetiger SC. Super zadowolona.
  17. Szczerze mówią żadna rewelacja. Oczywistości z wyjątkiem stwierdzenia, że osoby w kasku jeżdżą ostrożniej od tych bezkaskowców. Że nie chroni przed wstrząśnieniem to wynika z praw fizyki.
  18. a_senior

    wadliwe narty

    Epoxy 2000. Połowa lat 80-tych. Kilka razy się rozklejały. Oddawałem do fabryki w Szaflarach, naprawiali i znowu się rozklejały. Prócz tego, ani wcześniej ani później, nie miałem, ani nie miał nikt z moich znajomych czy rodzimy, podobnych problemów z nartami. Słyszałem o rozklejaniu się Volkli w pewnym okresie, odklejaniu rozwarstwianiu się wierzchniej warstwy w niektórych Fischerach, ale osobiście tego nie doświadczyłem.   Owszem, narty różnią pod względem trwałości poszczególnych ich elementów. Np. twardości krawędzi. Coś mogę powiedzieć na ten temat bo od lat osobiście ostrzę rodzinne narty. Na pewno krawędzie w Atomic SL9 są bardziej miękkie od np. Fischer Race SC Volkl SC z odpowiednich roczników. Ale czy to źle? Łatwiej i szybciej się ostrzy.   Myślę, że producentom nart, jak wszystkim innym, np. samochodowym, zdarzają się wpadki. Typu silnik VW 1.8 TSI. Ale, po pierwsze, starają się to poprawić szybko. Dzisiejsze silniki VW TSI są już OK. A po drugie, to jest nieuniknione. Nie ma cudów, błędy muszą się przytrafiać zgodnie ze stwierdzeniem pewnego słynnego mieszkańca Rotterdamu. One są wręcz wkalkulowane w ekonomię. Taniej wypuścić coś szybciej i ew. poprawić w locie niż latami przygotowywać przed wypuszczeniem na rynek.
  19. a_senior

    Życzenia urodzinowe.

    Dołączam się. Jeszcze wielu, wielu lat nartowania. W zdrowiu. I wielu owocnych dyskusji na forach, bo bez Mitka byłoby co najmniej bezbarwnie.
  20. Z tych samych powodów co różnice w cenie między kombi i SUV-em. Kombi Peugeot 308 i porównywalny SUV 3008 dzieli ok. 20000 zł. Sprzedawca szczerze mi przyznał skąd ta różnica. Moda, panie.
  21. Powiem Ci jak to jest u mnie. Za długie buty. W jednym o 1, w drugiej o pół numeru. Palce mają spory luz. Reszta stopy jest dobrze dopasowana i "otulona". Żadnych problemów. Pełna kontrola, nic się nie przesuwa, m.in. pięta trzyma jak należy. I tak od jakiś 7 lat. I masz oczywiście rację, że stopa się do przodu nie przesunie bo jest trzymana na górnych klamrach, zwłaszcza tej dolnej. Ale szczerze mówić po ostatnich mierzeniach kusi mnie kupno buta o numer mniejszego. Dlaczego? Bo jednak kontrola będzie ciut lepsza a zbyt krótki prawy but (noga prawa jest dłuższa od lewej o pół numeru) można nieco wydłużyć, o czym wcześniej nie wiedziałem. A najważniejsze, mam wrażenie, że stopa mi się skróciła albo producenci robią dłuższe buty w tej samej numeracji.
  22. Nie wnikam w szczegóły, oparłem się na lekturze Twoich i Mitka komentarzy. Zrobiło to dla mnie wrażenie "dołowania" Dany'ego. Mitka ogarniał śmiech, dodajmy ironiczny, Ty pisałeś, odebrałem to jak ironię, o miękkości świeżo kupionych butów. Bo wg. Ciebie buty 100-110 to miękkie buty. Ale jeśli pisałeś w dobrej wierze, to z mojej strony przepraszam.   Za rzadko zmieniam buty narciarskie by się wymądrzać. Sam jeżdżę w nieco za dużych Salomonach o flexie 110. Przy mojej wadze i umiejętnościach, i wieku, jest w sam raz. Następne spróbuje jednak mniejsze z ewentualnym odbarczeniem na długość prawego buta i podobnym 110-120 flexem. Dla amatora, nawet dobrego jakim jestem, w sam raz. Flex jest mocno mitologizowany. Wszystkim się wydaje, że im wyższy tym bardziej mnie upodabnia do super narciarza. Nic bardziej mylnego jak mawia pewien znany bloger.
  23. Głupoty wypisujecie, "znęcacie" się nad Dany, bo wydaje Wam się, że jesteście ekspertami. G... prawda, jak mówi trzecia prawda góralska. Dany nic złego sobie ani butom nie zrobi chodząc po dywanie w zapiętych butach czy siedząc na krześle. Być może niewiele to da, ale na pewno nie zaszkodzi. A być może faktycznie wyjdzie coś poważniejszego i trzeba będzie buty wymienić. Po co to całe pisanie. Leczycie własne kompleksy tym sposobem?
  24. Niestety nie jestem w stanie tego sprawdzić, bo buty już dawno sprzedałem. O ile pamiętam, to miejsce pod kostkę było nieco obok śruby.   A tak przy okazji, będąc świeżo po "lekturze" video Morgana na temat butów, odgrzebałem swoje obecne i zacząłem je "badać". Morgan, ale także T. Kurdziel i inni, proponują badać dopasowanie po wyjęciu botka. Wkładamy nogę do pustej skorupy, zapinamy lekko klamry, stajemy na jednej nodze, tej w bucie i badamy. Gdzie celuje kość udowa, czy mamy dobre pochylenie boczne cholewki (canting) czy dobre pochylenie do przodu (ustawiamy się w pozycji szus), odstęp z tyłu przy dosuniętych palcach do przodu, itp. I okazuje się, że te moje ciut za duże buty, są całkiem, całkiem. Do istniejącej, oryginalnej wkładki, dołożyłem dodatkową Sidasa. Nie wykluczone, że jeszcze ciut dołożę taką cienką filcową i będzie super git. A już mierzyłem nowe buty.
  25. Prawda. Też mieli wątpliwości. Ale dało radę. W tym miejscu skorupa, pomimo trudności, o których piszesz, wybuliła się o kilka mm. I pomogło. Robiłem to w Windsporcie na Zakopiańskiej w Krakowie. Znają się na rzeczy. O odbarczeniu wspominał też Morgan w filmikach, które ostatnio oglądałem. "Malleole", czyli po franc. kostka w stopach może być odbarczana, podobnie jak przody butów z boku, gdy za bardzo ściska stopę. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...