Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 008
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Wspolczesne typowe kijki nie zatrzymaja "zawodnika". Pasek sie wczesniej wyrwie. Ale kiedys bylo inaczej. Na pewno uzywales kijkow ze skorzanym uchwytem. Moze nie az tak starych jak ten ponizej : Inna byla technika trzymania takiego kijka. Kciuk naciskal glowke kijka od gory i z roznych wzgledow byl to dobry sposob. W nowych tak sie niestety nie da. No wiec w tych porzadnych skorzanych uchwytach pasek, rowniez porzadny, skorzany, mocowany byl do kija bardzo solidnie, na ogol przy pomocy nitu przychodzacego w poprzek rurki kijka. Niepodobna bylo wyrwac taki pasek. Przypuszczam, ze doswiadczenia z naderwanymi nadgarstkami "starych" narciarzy, ktorzy jeszcze uzywali takich kijkow, wiaza sie wlasnie z owo solidnoscia mocowania paskow i solidnoscia samych paskow (gruba, porzadna skora). Te dzisiejsze, sztuczne, nawet niemowlak zerwie silniejszym szarpnieciem. Załączone miniatury Użytkownik a_senior edytował ten post 07 kwiecień 2010 - 12:09
  2. A Ty Jarku jakich uzywasz? I czy przed moim postem wiedziales o bezpiecznikowych kijkach? Bo ja, gdyby nie przypadek (demostracja takich kijkow na kursie instruktorow przez prawie 40 laty) to bym nie wiedzial. A jak wiesz troche sie w sprzecie orientuje.
  3. To moje opinie. Pierwsza wynika z faktu, ze nigdy sie z urazem reki z powodu uzywania paskow u kijkow nie spotkalem, a jezdze ponad 40 lat. Nie spotkalem u siebie czy bliskich. Gdzies jakies sporadyczne kontuzje kontuzje kcika, kltore nie mialy zadnego zwiazku z uzywaniem kijkow, z paskami czy bez. Dlatego w te 3-8% nie wierze! Mowa jest o trasowym narciarstwie (lub lekko przytrasowym), bo innego nie znam. Nie wiem czy kiedykowiek "rozbierales" kijek, tzn. zdjemowales raczke, by np. go skrocic. Bo ja wielokrotnie. I nie wiem czy wiesz w jaki sposob mocowane sa paski w wiekszosci kijkow? Bo ja wiem. Przy pomocy jednej cienkiej srubki. Co sie dzieje zatem z paskiem przy mocnym szarpniecie? Rozrywa sie na dlugosci ok. 1 cm i wylatuje z kijkow. Kilka razy zdarzylo mi sie to w sposob niechciany i musialem potem paski zaszywac.
  4. Podobnie do Mitka, przez te kilkadziesiat lat nartowania nigdy nie mialem zadnych problemow na nartach z urazami kciukow, a szerzej - dloni, pomimo ze paskow uzywam (choc np. moja zona juz nie, takie bezpaskowe kijki kupila, bezwiednie). Mysle, ze jednym z powodow ich uzywania jest ten podany przez Dziadka Kuby - wpomagaja reke przy mocniejszych podparciach sie na kijku, lepiej i rowniej rozklada sie sila. Nie wiem jak Wam, ale mnie zdarza sie kijkow uzywac niekiedy bardzo intesywnie. Ale skoro paski moga okazac sie niebezpieczne, to dlaczego nie wprowadzic cos w rodzaju bezpiecznikow, tzn. wyrywajacych sie paskow przy mocniejszym szarpnieciu? Widzialem takie patenty juz na poczatku lat 70-tych na ktoryms z kursow. Nawet demonstrowano nam ich dzialanie. Faktycznie, wyskakiwaly z rekojesci. Jakos nigdy pozniej nie widzialem takich kijkow w sprzedazy. Skoro sie ich nie produkuje, a w kazdym razie nie na masowa skale, widac nie ma na nich nabywcow. Dlaczego? Bo problem ew. urazow spowodowanych szarpiacymi reke paskami przy upadkach jest marginalny. Zreszta przy naprawde mocnym szarpnieciu paski i tak sie wyrwa.
  5. Temat moze i posezonowy, ale ciekaw jestem ilu forumowiczy prawidlowo zaklada paski od kijkow (o ile ich uzywa). Wbrew pozorom nie jest to banalne.
  6. Musze to zonie przekazac. Fizyka kwantowa to dla niej chleb powszedni. O mechanice kantowej mowi sie, ze trzeba dwa lata studiow by mniej wiecej polapac o co w niej chodzi.
  7. http://www.skiforum....ramp#post278730 Dla ulatwienia przekopiuje to, co napisal Lobo:Sorry, powinienem zacząć od elementarza Myślę że rysunki sporo wyjaśnią http://www.head.com/....ag=boot&id=142 kliknij na pdf na powyższej stronie. Kąt rampowy ( ramp angle ) to stopień nachylenia zeppy wewnątrz buta czyli de facto różnica wysokości umiejscowienia piety i palców stopy, z reguły wynosi 5 stp. Kąt rampowy wiązania ( delta angle ) to różnica wysokosci między piętką a przodem wiązania. Czyli, oba katy rampowe wymuszają pochylenie sylwetki w przód a kąt pochylenia mankietu wymusza z kolei pochylenie piszczeli. Reasumując - im większy kąt rampowy ( suma rampy buta i wiązania ) oraz im większe nachylenie mankietu tym wiecej rotacji i uślizgu napotykasz wchodząc na krawędzie. Czyli w przypadku zmiany butow (i wiazan) mozna sie liczyc z innym katem rampowym (suma katow z buta i wiazania), ktory powoduje wieksze lub mniejsze pochylenie sylwetki i innym katem pochylenia cholewki (forwar lean angle), ktory powoduje wieksze lub rozne ugiecie podudzi (jedziesz w wiekszym lub mniejszym przysiadzie). Do tego dochodzi (wciaz czekam na komentarze) wieksza lub mniejsza ruchomosc cholewki w kierunku przod-tyl. Bajaderko, nie przejmuj sie tym za bardzo. Do niedawna nie wiedzialem co to jest kat rampowy. Dzieki Lobo juz wiem. Na to praktycznie nie mamy wplywu kupujac buty czy wiazania. Natomiast przy wyborze butow masz wybor pomiedzy roznymi katami pochylenia cholewki i jej ruchomosci. Roznice sa zauwazalne. Moj typ dla Ciebie to Tecnica Attiva Phoenix 90. Dosc duze pochylenie i dosc duza ruchomosc cholewki przod-tyl. Użytkownik a_senior edytował ten post 01 kwiecień 2010 - 10:00
  8. Nie ma racji. W innym watku mam nadzieje rozjasnic problem stopnia pochylenia cholewki i ruchomosci cholewki w plaszczyznie przod-tyl niezaleznie od twardosci buta. Pytalas o "ramp angle". Niedawno byl temy poswiecony watek i niejaki Lobo wszystko wytlumaczy. Ramp angle, czyli kat rampowy dotyczy buta i wiazan. Napisalem swoje refleksje dotyczace doboru twardosci i wielkosci butow, kontrowersyjne, wiem o tym doskonale, bo nie pierwszy (i ostatni) raz to pisze, a inni w podobny sposob odpowiadaja, ale szczerze mysle, ze w przypadku Twojego "dyskomfortu" problemem nie jest nadmierna twardosc, ale wlasnie niedopasowanie pochylenia cholewki do Twojego sposobu jazdy czy anatomii. Albo jakies inne niedpasowanie. Niestety takie zdalne gdybanie, moje i innych, na niewiele sie zda.
  9. Mam pewne watpliwosci zwiazane z pochyleniem cholewki, a takze z ruchomoscia przod-tyl cholewki buta. Juz o to kiedys pytalem, ale nie otrzymalem zadawalajacych odpowiedzi. Moze teraz? 1. Jak wiadomo jednym z parametrow butow narciarskich jest "forward lean angle", a wiec kat pochylenia cholewki do przodu. Z reguly im bardziej zawodniczy but, tym wieksze pochylenie, ale nie jest to jednoznaczne. Ponoc, pisal o tym kiedys Lobo, ostatnio panujaca tendencja jest zmniejszenie tego kata co wynika z nieco innej techniki jazdy. Prawda to? 2. Drugim waznym parametrem jest ruchomosc przod-tyl cholewki buta i to bez wzgledu na twardosc buta. Jakies dwa lata temu mierzylem najwyzszy model Tecnici (a wiec pewnie cos w okolicach flex 130) i ze zdziwieniem zauwazylem, ze nawet po mocnym zapieciu klamer, mozliwy jest wyrazny ruch podudzia przod-tyl. Sprzedawca (robil wrazenie kompetentnego) wyjasnil mi dlaczego (nie podam nie chcac nikogo sugerowac). Z kolei mierzac jakis wysoki model Salomona (ale odpowiednio nizszy niz ten Tecnici) stwierdzilem, ze mozliwosc manewru przod-tyl jest w tych butach wyraznie ograniczona. Mialem tez wrazenie, ze kat pochylenia byl mniejszy. To jak to jest z ta ruchomoscia cholewki przod-tyl w dobrych butach?
  10. Twardsze buty to na ogol i "twardsza" cena. I tu jest pies pogrzebany. Napisalem, co napisalem i tego nie zmienie. Takie sa moje poglady wynikajace z doswiadczenia. Jezdze w butach o flexie 90, nastepne beda miec flex w okolicach 100. Nie wiecej. Mam sie za dobrego narciarza. Odnosnie 2-czesci,a wiec powszechnej tendencji do wyboru wg. przyciasnych butow, opinia rowniez plynie z doswiadczen, niestety bolesnych.
  11. Bajaderko, nie doradze Ci wprost. Byc moze poprawe osiagniesz, jak radza powyzej, przez zmiane na Hard, ktore pochyli nieco cholewke do przodu, byc moze przez dolozenie wkladki. Mysle jednak, ze kupilas buty nie dla siebie. Ale pozwole sobie przy okazji na dwa komentarz, oba bardzo niepopularne na tym forum. 1. Nie rozumiem tego forumowego parcia do bardzo twardych butow. Po jaka cholere? Co to za mania czy wrecz obsesja twardosci. O co tu chodzi? O lans? Dobrze jezdzacy musza miec twarde buty, bo inaczej nie wypada? Jakos nie widze tych super jezdzacych na stokach. Dla moich pan kupilem buty Technica Attiva o flexie 80 (zona) i 70. Ostatnio dla corki, bardzo dobrze jezdzacej, wlasnie te 70. Sam zaczalem juz wydziwiac (wplyw forum?) i sugerowac jej, ze moze jednak cos twardszego. I moja madra cora powiedziala cos takiego: "tato, odbilo Ci?". Buty zaliczyly juz dwa wyjazdy alpejskie i wszystko jest super. Wiem, ze flex flexowi nierowny, wiec ogranicze sie tylko do dwoch firm, ktore znam: Tecnici i Salomona. Dla dobrze jezdzacych pan flex 80-90, dla dobrze jezdzacych panow 90-100. I nie widze sensu, poza wyjatkami, wychodzenia powyzej tych wartosci. 2. Wielkosc. Wszyscy, na forum, w sklepach dopuszczaja sytuacje, w ktorej po zapieciu klamer palce dotykaja przodow, ale nacisk powinien ustapic po pochyleniu goleni do przodu. Moim zdaniem nie jest to dobry sposob. Po pierwsze, przyciasne buty, a za takie uwazam te powyzej, groza odmozeniami palcow w bardzo mrozne dni. Przezylem to ja, przezyl moj kolega instruktor. Po drugie, dretwieje noga. To przezyla corka (i moja kieszen, bo musialem kupic inne, wieksze buty), ktorej kupilem kiedys buty wg. powyzszych kryteriow. MSZ z przodu musi byc wyrazny luz, palce nie moga (po zapieciu klamer) w zadnym wypadku dotykac przodow, bez wzgledu na pochylenie sylwetki! Wiem, ze powyzsze uwagi sa wbrew i przeciw, ze to wolanie na puszczy, ale takie sa moje poglady w tej sprawie. Użytkownik a_senior edytował ten post 31 marzec 2010 - 09:58
  12. Wspolczucie. Tez mialem jechac w tym terminie do Les Deux Alpes, potem miala tam jechac corka ze swoim przyszlym. Mnie przeszkodzila praca, corce tez cos waznego. Czyli, mielismy szczescie. Podobno w tym terminie (koniec marca) warunki we Francji nie sa zle. Jezdzilem przez wiele lat, do nizszych stacji, czesto jeszcze pozniej i nigdy nie bylo zle. Ale w miare pewnym terminem jest, po ok. 7-iu wyjazdach, przelom lutego i marca, z tendencja do marca. Nigdy mnie nie zawiodl, rowniez w tym roku. Slonce juz wysoko, dzien dlugi, a jeszcze zima. Aha, czy Ty jestes fafkiem z pl.rec.sport.zimowe?
  13. Ja sie nie zdecydowalem na Zermatt, ale moi znajomi (siedzieli w autobusie za mna) tak. I stwierdzili, ze po stronie wloskiej bardziej im odpowiada, ze trasy w Zermatt, przynajmniej w gornej czesci sa dosc plaskie. Tez tak sadzisz? Zarowno zjazdy z Plateau Rosa (3840) jak i na gornym wyciagu po lewej stronie od Plateau Rosa pomiedzy troche ponad 3300 i 3041 m (zdjecie) nie stanowily dla nas, osob badz co badz w pewnym wieku, zadnych problemow. Ale pamietam wyjazd kolejka w zeszlym roku z Chamonix na Aiguille du Midi (ponad 3800 m). Wszyscy czulismy tak, jakbysmy byli po dobrym kielichu. Załączone miniatury Użytkownik a_senior edytował ten post 23 marzec 2010 - 16:56
  14. Gajowy, taka jazda w goraczce moze sie roznie skonczyc. W tym dla serduszka. Wiem cos o tym. Do tego otacza mnie wianuszek laryngologow. Kciuk tez kiedys wybilem. Na Nosalu, w gornej, rzadko uzywanej czesci (stromo tam jak diabli). W przyszlym roku juz nie bedziesz o nim pamietal, chyba ze grywasz w siatke. Tez sadze, ze w Alpach lepiej sie sprawuja narty typu RC (popularnie zwane, choc blednie - gigantkami). Ale i na SC nie narzekalem, nawet w dlugich skretach. Masz racje z tymi wypozyczalniami. Profil sprzetowy bywalcow czesto warunkuje to, co maja w wypozyczalni. I na gol jest to cos o geometrii RC. Byliscie jak mniemam prywatnym samochodem/ami. Przemieszczaliscie sie miedzy stacjami nimi czy tez skibusami?
  15. Hmmm. No tosmy byli w takim razie na jednej wycieczce. Gdzie siedziales w autobusie?
  16. Funu juz nie ma. Umarl smiercia naturalna. Widzial ktos w Alpach jakiegos funowca? Z tego co czytalem, rozpowszechnienie sie narty karwingowej, a wiec stosunkowo mocno taliowanej i krotkiej wynika w duzym stopniu z konkurencji deski. Bylo o tym juz wiele pisane, rzecz nie jest jednoznaczna, ale mysle, ze bez istnienia snowboardu i jego rosnacej popularnosci, dalej jezdzilibysmy na olowkach. I za to glownie chwala snowbordowi. Jazda w puchu i poza trasa. Ogladajac szerokie narty freeride'owe, zblizone ksztaltem do snowbordu, ktore nawiasem mowiac nie mieszcza sie w otworach na zewnatrz kabin i trzeba jej zabierac do srodka, nie trudno sie z Toba zgodzic. Obserwowalem przejazdy kilku dobrym snowbordzistow w dosc glebokim sniegu. Poezja. Pomimo mojej sympatii do nart, musze stwierdzic, ze jazda na nartach w tych warunkach jest duzo mniej efektowna, by poprzestac tylko na aspekcie estetycznym, Freestyle? Dyskusyjne. Mysle, ze powstalyby i bez istnienia snowboardu. Podobnie skicross. Nawiasem mowiac, jak dla mnie, dosc glupia konkurencja. Procz pozytywow sa i negatywy. Pojawil sie pewien luzacki, zblazowany, subkulturowy trend, ktory po czesci udzielil sie i niektorym narciarzom. Luz blues, papieros w ustach (albo i co innego), sluchawki na uszach, kolczyki tu i tam i... niewiele w glowie. Troche w tym buntu, troche glupoty i bezmyslnosci. Ale uczciwie biorac sytuacja sie zmienia na lepsze. M.in. za sprawa "starych" narciarzy, ktorzy przestawili sie na snowboard. Znam kilku takich. No i jak sie tu dalej buntowac i subkulturowac skoro wapniaki wziely sie do rzeczy?
  17. Tak sobie luzno przegladam ten watek, bo temat ciuchow mnie nie fascynuje. I zastanawiam sie jaka jest roznica, dla amatorow, ktorymi w wiekszosci jestesmy, jezdzacymi co najwyzej kilka tygodni na nartach, najczesciej po ubitych trasach w sumie w dosc komfortowych warunkach, pomiedzy kurtka na poziomie 300-500 zl i tymi zdecydowanie drozszymi? Po co te wysokie parametry wodoszczelnosci i oddychalnosci amatorom, ktorzy i tak w deszczu nie jezdza tylko chowaja sie w knajpce przystokowej czy wracaja do "domu", a poca sie tak, jak natura ludzka kaze, czyli przecietnie? Nie dotyczy to oczywiscie roznej masci freeriderow, zagubionych w naturze przez wiele godzin, instruktorow spedzajacych na nartach spory kawalek zycia czy osobnikow wyjatkowo mocno pocacych sie. Naleze do osobnikow przecietnie pocacych sie, dobrze jezdzacych, ale uprawiajacych narciarstwo typowo wyciagowe z niewielkimi skokami w bok. Jezdze w kurtce za 220 zl kupionej w Makro, z parametrami oddychalnosci i wodoodpornosci na poziomie ok. 10000, bardzo funkcjonalnej i wygodnej. Troche mi w niej za cieplo, gdy mocno przypieka slonce, a temperatura jest wyraznie dodatnia, ale podobnie byloby mi w kurtce 10x drozszej. Uzywam jej od kilku lat, nic sie w niej nie pruje, nie przeciera, nie odrywa. Na pytanie co mozna by w niej usprawnic lub zmienic, smialo moglbym odpowiedziec: NIC. No moze jedno, czasem zacina sie zamek (podchodzi pod niego material), gdy szybko chce go otworzyc, np. by wyciagnac aparat. Podobnie ze spodniami, ktore kosztowaly mnie ok. 100 zl w Makro. Wygodne, cieple, nic sie w nich nie pruje. By nie byc goloslownym zalaczam zdjecie mojej zony (kurtka Atomica kupiona w Makro za ok. 300-350 zl) i mnie samego w troche, przyznaje, przybrudzonej kurtce. Odpoczynek przy barku na Rosiere (dol. Aosty, blisko La Thuile). Jakie wiec motywy kieruja ludzmi, z wyjatkiem przypadkow, ktore wymienilem wyzej, decydujacymi sie na zakup kurtki za powyzej 1000 zl? O co tu chodzi? Załączone miniatury
  18. Tak sie powinno robic, fakt, ale podaja bardzo roznie. Kiedys, podczas jakiejs dyskusji na temat sposobow liczenia nachylenia stokow posprawdzalem na roznych www. I okazalo sie, ze w wielu przypadkach podaja blednie jako sinus, nie tangens. Nawiasem mowiac ten sposob (jako sinus, a wiec przewyzszenie/dlugosc stoku*100) jest duzo bardziej praktyczny. Ale norma jest norma i trzeba sie jej trzymac.
  19. Dla mnie to tez nie jest jasne. Ale pamietaj, ze nachylenie mierzy sie dzielac przewyzszenie przez dlugosc podstawy trojkata, a nie przeciwprostokatnej czyli dlugosci stoku. Takie budowlane zwyczaje niestety. Dla wspomnianej trasy w Jurgowie nachylenie wynosi wtedy ok. 19.3% a wiec troche blizej dolnej granicy czerwonej, czyli 21%. Byc moze dlugosci podane na www Jurgowa nie sa dokladne. Koncowka owej trasy przy orczyku jest calkiem plaska. Moze sie ja wtedy odejmuje od dlugosci stoku?
  20. a_senior

    Soft Skiing

    Dzieki Lobo. Obrazki, zwlaszcza 4-ty, bedacy animacja, wypunktowany przez Niko, sa istotnie sugestywne. Widac "pronacje" Ale wciaz jeszcze pozostaje nieprzekonany co do jej roli. Animacja dotyczy wolnej, nie scisnietej sztywnym butem, stopy. Widac wyrazny ruch kostki do srodka przy obciazeniu przodu stopy, w tym palucha, ale jaki ten ruch bedzie w sztywno zapakowanej w bucie stopie, zmaczacy czy tez nie, trudno mi sobie wyobrazic. Mysle, ze jakis bedzie przy pochyleniu podudzi do przodu. Istnieje szansa, ze pojawi sie wtedy pronacja, ze zostanie wywarty nacisk na wewnetrzna scianke buta i nastapi dodatkowe zakrawedziowanie. Tyle, ze kazdy narciarz i tak taka technike, nazwijmy ja subtelnym wspomaganiem, stosuje, mniej lub bardziej bezwiednie. Przemysle to przy najblizszym nartowaniu.
  21. Pomyliles wiek i dziesieciolecie. Tak, to prawda, ale z lat 60-tych i 70-tych, no moze z poczatkow 80-tych. Dzis nikt juz nie spaceruje po Krupowkach w butach narciarskich z nartami, a jesli juz to sa to jakies antyki, dzis, w dobie wyjazdow w Alpy, sprzetu, ktory jest relatywnie tani, nawet najdrozsze Volkle czy Stoekle nie robia wrazenia, zreszta wiekszosc jezdzacych na nie stac - dzis po Krupowkach chodzi sie dla samego chodzenia, troche w tym samym celu, co chodzenie na jarmarku (choc taniej i lepiej mozna kupic w suprmarketach), dla lokalnego kolorytu, dla smakowania... zycia. Przyznaj sie, kiedy ostatnio byles na Krupowkach? Użytkownik a_senior edytował ten post 16 luty 2010 - 22:46
  22. W glowach niektorych. I w kryzysie, ktory dotknal cala turystyke, w tym i Zakopane. Spedzilem tu kilka dni w okolicach Sylwestra w samym Zakopanem, blisko skoczni, choc na nartach nie jezdzilem i nie skakalem. . Na Krupowkach pelno ludzi, ale juz odchodzac troche w bok, w boczne uliczki czy te rownolegle do Krupowek, prawie pusto. A w Nowy Rok wybralismy sie na spacer z zakopianska kolezanka i jej okazalym psem Malamutem (taki wiekszy Huski). Najpierw zagladnelismy do przepieknej drewnianej kapliczki Witkiewicza na Jaszczurowce (tu kiedys bralem slub), potem poszlismy w strone Cyrhli, skrecili na Chlabowke i pokrecili po tamtejszych drozach i bezdrozach. Pogoda taka sobie, spokoj, cisza, czasem zaszczekal pies, czasem zagadal do nas ktos miejscowy. Czulo sie atmosfere swieta, odprezenia, zmeczenia po szalenstwach sylwestrowej nocy. Pisze to po to, by pokazac Zakopane troche inaczej. Dla mnie to wazne miejsce, do ktorego zawsze chetnie bede wracal, niekoniecznie w zimie. Tak naprawde Zakopane, z wyjatkiem Kasprowego, nie jest mocnym osrodkiem narciarskim. Ot, kilka gorek, z ktorych Harenda wydaje sie najlepsza. Nosal, choc swietny, jest trudno gora i zawsze taka zostanie. A reszta, Szymoszkowa, Butorowy, to lagodne klepiska w sam raz dla nadzianej i nieruchawej klienteli hotelu Kasprowy. Szkoda Gubalowki, nie wchodzac w poszczegolne racje, uwazam za skandaliczne, ze zamknieto trase dzialajaca od 1936 r. To w sumie szczegol, zreszta na samej Gubalowce, w jej gornej, ciekawszej czesci wciaz mozna jezdzic. Mam nadzieje, ze kiedys uda sie ten pat rozwiklac. Ale sila i urok Zakopanego nie polega na ilosci i jakosci tras narciarskich. Ono ma swoj urok, niepowtarzalny styl, magiczne piekno. Ja w kazdym razie jemu ulegam. Podobnie jak ulegam swoistemu urokowi "tubylcow", gorali i niegorali, bo trzeba wiedziec, ze w Zakopanem osiedlala sie kiedys, glownie po odkryciu Zakopanego przez Chalubinskiego, smietanka intelektualna. Przepytalem ostatni nasza zakopianska przyjaciolke, z pod Nosala, o przeszlosc jej rodziny. Babcia, Polka zamieszkala na Krymie uciekla przed rewolucja sowiecka do... Zakopanego. Za pieniadze pochodzace ze sprzedazy apteki, ktora jej ojciec prowadzil na Krymie, wybudowala piekny dom. Naprawde nietuzinkowi ludzie tu mieszkaja, a kilku z nich dane mi bylo poznac. Np. wspolwlascicielke Domu pod Jedlami na Kozincu, ktory bardziej przypomina drewniany palac niz dom. O kapliczce Witkiewicza na Jaszczurowce juz wspomnialem. Pewnie, duzo w tych moich "wynurzeniach" jest sentymentu, jak mawia JanKos, ale i proby pokazania autentycznego piekna, oryginalnosci i piekna zakopianskich stron. Użytkownik a_senior edytował ten post 16 luty 2010 - 21:04
  23. Nie bede sie wdawal juz w polemike z Toba czy Kowalczukiem. I wszystkim innym tez to radze. Wytlumaczylem w odpowiedzi do Kowalczuka. Po prostu macie swoje, zupelnie od nas inne "tubylcow" widzenie. Rozne perspektywy. Jestescie z naszego punktu widzenia ignorantami, nie wiecie, bo wiedziec nie mozecie, co tu jest naprawde grane. Pokazcie kilka pozytywnych wzorow z krajow, w ktorych zyjecie, byc moze cos z tego przyda sie nam tutaj w Polsce, choc nie da sie bezmyslnie kopiowac, chocby najlepszych wzorow pochodzacych z "innego swiata". Ale o naszych wewnetrznych sprawach polskich, a zwlaszcza politycznych sie nie wypowiadajcie, bo nie macie o tym zadnego pojecia. Wasze wypowiedzi przypominaja dyskusje slepego o kolorach. Użytkownik a_senior edytował ten post 15 luty 2010 - 22:17
  24. Tez jest drogim, przynajmniej dla przecietnego mieszkanca. Przez ponad siedem lat mieszkalem w okolicach Paryza, moje dzieci chodzily do francuskich szkol, przyjaznily sie z "tubylcami", a my z ich rodzicami. Mieszkalismy w niezle sytuowanej podparyskiej miejscowosci, otoczeni ludzmi z tzw. sredniej klasy. Na regularne, w ogromnej wiekszosci raz na sezon, wyjazdy alpejskie wyjezdzalo ok. 10 % uczniow, a moze i mniej. Czesc nie byla zainteresowana nartami, ale wiekszosc nie wyjezdzala z powodow finanansowych, bylo to dla nich za drogie. W bogatej Francji! My oczywiscie wyjezdzalismy co roku, ale w okresie poferyjnym, gdy ceny, kwater i karnetow, znacznie spadaly. Takie "wagary" byly bardzo zle widziane przez tamtejszych nauczycieli, a ukryc sie ich nie dalo, m.in. z powodu opalonych mordek. Tlumaczylismy sie niedostatkiem finansowym i wielka miloscia do nart. Użytkownik a_senior edytował ten post 11 luty 2010 - 14:08
×
×
  • Dodaj nową pozycję...