Skocz do zawartości

COVID 19 raczej nie rozejdzie się po kościach


bodex4

Rekomendowane odpowiedzi

Na polskiej przeglądarce .... Nie po koreańsku, bo bym nie zrozumiała, po ukraińsku też nie, ? Czy oni używają cyrylicy. (?) Ciekawy był ciąg dalszy jak dostałam spamowy - phishing e-mail, że właśnie pobrali opłatę za moje „bezpieczeństwo”. Nie wiedziałam, że czuję się zagrożona :) Sprawdziłam stan konta i przy okazji dowiedziałam się, że dziewczę moje poszło do browarni.... na pizzę.

Tak. Ukraiński zapisywany jest cyrylicą. Ciut inną niż rosyjska- kilka literek zapożyczonych z łacinskiego. Opłata za bezpieczeństwo to raczej domena mafii! Pobierają sami z konta? ;-).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

500 ludzi to całkiem mały eksperyment. Załóżmy że chcemy wykazać różnice 10% mniej zgonów przy śmiertelności 2% (powiedzmy że taka jest dla COVID, a pewnie sporo mniejsza) to trzeba włączyć do badania ponad 140000 dla porównania grupa leczona i nieleczona, jeżeli spadek o 25% to ponad 21000 przy mocy statystycznej 80%. Więc na podstawie 500 osób można wykazywać różnice przy dużo większej śmiertelności. Lub dużo większej skuteczności. Przyjęcie innych procentów coś tam zmieni. Ale po prostu na podstawue tej liczby nie da się wiarygodnie wyciągnąć wniosków dla COVID. Chyba że jest to cudowny lek, który leczy wszystkich, ale pacjenci stosujący amantadynę też umierają. Dołączona grafikaDołączona grafika
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

500 ludzi to całkiem mały eksperyment. Załóżmy że chcemy wykazać różnice 10% mniej zgonów przy śmiertelności 2% (powiedzmy że taka jest dla COVID, a pewnie sporo mniejsza) to trzeba włączyć do badania ponad 140000 dla porównania grupa leczona i nieleczona, jeżeli spadek o 25% to ponad 21000 przy mocy statystycznej 80%. Więc na podstawie 500 osób można wykazywać różnice przy dużo większej śmiertelności. Lub dużo większej skuteczności. Przyjęcie innych procentów coś tam zmieni. Ale po prostu na podstawue tej liczby nie da się wiarygodnie wyciągnąć wniosków dla COVID. Chyba że jest to cudowny lek, który leczy wszystkich, ale pacjenci stosujący amantadynę też umierają.

 

Moc statystyczna to "teraz" przedział ufności???

 

;)

 

Z Twojej odpowiedzi widać jasno, że podstawy statystyczne i metodologiczne w całej nauce są bardzo podobne. Podobnie jest z procesami społecznymi, biologicznymi, ekonomicznymi. To są podobne funkcje. Nawet jeśli nie znasz dokładnego modelu to możesz prognozować czy przyrosty są wykładnicze, logarytmiczne, gdzie są maksima itd. W zasadzie od razu widać trend.

 

U podstaw wszystkiego leży matematyka (dlatego jest nazwana królową nauk) a od dwudziestu lat poziom jej kształcenia leci w dół. Jest szansa, że koledzy co uruchomili "własne myślenie"  (z naciskiem na "własne" ;) :) ;)  nie mają zielonego pojęcia, że mniej więcej od 2500 lat są stworzone liczne narzędzia do tworzenia modeli, bo zasadniczo operujemy zawsze na modelach. Jak widać mają ambicje nowych Euklidesów, Cantorów, Leibnitzów, Grauntów czy naszego Banacha. Ambicje co się zowie!

 

Zadam pytanie jak w dobie takich sukcesów nauki może istnieć taki obszar ignorancji, gdzie bez cienia wstydu różni kretyni epatują swoją bezdenną ignorancją i znajdują na to poklask?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedziały ufności są teraz częściej wykorzystywane do oceny trafności wyników i są bardziej przydatne do interpretacji wyników. Błąd alfa się słabo sprawdza przy ocenie precyzji oznaczeń i nic nie mówi o znaczeniu klinicznym. Natomiast tu bardziej chodzi o pokazanie wyliczania minimalnej próby. A doświadczenie z liczeniem na podstawie przedziału ufności mam żadne. Podstawy raczej się nie zmieniły od dawna.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z Twojej odpowiedzi widać jasno, że podstawy statystyczne i metodologiczne w całej nauce są bardzo podobne. (...) j Zadam pytanie jak w dobie takich sukcesów nauki może istnieć taki obszar ignorancji, gdzie bez cienia wstydu różni kretyni epatują swoją bezdenną ignorancją i znajdują na to poklask?

A jakie inne miałyby być?... :) Sprawa jest prosta. Kiedyś nauka była dla wybranych, potem zaczęła schodzić pod strzechy, a teraz mamy do czynienia z procesem odwrotnym - youtubizacja wypiera myślenie naukowe. Mamy idiotokrację i kretynaukę. I ich przedstawiciele są z siebie dumni. Bo nie wiedzą, że nie wiedzą. Nieświadoma niekompetencja, najniższy stopień rozwoju. Większość ludzi nigdy z niego nie wyjdzie. A wystarczy wejść jeden stopień wyżej...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale do końca.
Po raz kolejny przypomnę o fenomenie tzw. obłędu udzielonego.
Paranoicy, czyli chorzy na paranoję, chcrakteryzującą się usystematyzowanym i wewnętrzbie spójnym systemem urojeniowym (urojenia to sądy i opinie sprzeczne ze stanem faktycznym) mają obecnie doskonałe warunki do rozpowszechniania swojej choroby. Stąd ziębofile, płaskoziemcy, kowidosceptycy i inni tacy. Liderzy tych grup są albo chorzy, albo cynicznie przejmują system urojeniowy w który nie wierzą dla celów ekonomicznych (w szerszej perspektywie - politycznych), a ich wyznawcy po prostu cierpią na obłęd udzielony.
To cholernie trudne do leczenia zaburzenie, bo chory nie ma poczucia własnej choroby, a neuroleptyki w oczywisty sposób nie działają, bo objawów wytwórczych jak w schizofrenii w paranoi nie ma.
Sposób na to?... Tylko rzetelna i obiektywna edukacja. Ale takiej nie ma :(

Dziękuje, zrobiłeś mi wieczór !!!

A ja durny myślałem, że F24 to taka rzadkość.

 

Spor też przypadków inteligencji bezobjawowej jako schorzenie współistniejące.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parkinsonizm? Zabija. Wszak to choroba współistniejąca.
A tak poważniej, to jest to stan przewlekły powodujący upośledzenie ruchowe i wynikające z tego problemy, więc raczej korzystnie nie wpływa.


Coś tam wiem. Leczę i opiekuję się mamą z Parkinsonem, wódki nie wylewa;-) problem podstawowy to mięśnie gładkie, te w przełyku ponoć, często się krztusi i bez cv.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ciekawa sprawa, że nasi forumowi opiniotwórcy w temacie Covid nie zabierają głosu, gdy pojawiają się podobne wypowiedzi niezależnych ekspertów. Starają się je przemilczeć, żeby przeszły bez echa. Bezpieczniej jest wyzywać od debili i nieuków tych, którzy zadają niewygodne pytania i zamieszczają jeszcze bardziej niewygodne wyniki badań naukowych.

Szanowni autoryteci, czy będziecie tu jeszcze z nami, gdy ostatnie barykady padną i życie wróci do nieznośnej normalności?
 

Nie jestem opiniotwórcą w tym temacie, ale na kilku sprawach się znam. Nie jestem i nie byłem też naukowcem, ale byłem, i wciąż trochę jestem, jej blisko. Do tego mam żonę naukowca astrofizyka. Otóż zapewniam Cię, że w każdym temacie związanym z nauką zawsze znajdzie się grupka oponentów głównego nurtu. I to ludzi z najwyższymi tytułami naukowymi. Paradoksalnie bywa, że niekiedy maja rację. Ale to są wyjątki. Przeważnie racji nie mają. Dlaczego więc oponują? Z różnych powodów: bo są dziwakami, bo chcą zaistnieć, bo są "obłąkani". W fizyce mógłbym przytoczyć wiele takich przykładów. Ot choćby wielkiego Einsteina, który w mechanikę kwantową, bądź co bądź, podstawę dzisiejszej fizyki, nie wierzył. Choć był paradoksalnie jednym z jej twórców (Nobel za efekt fotoelektryczny). A z innych beczek. Klimatologia i globalne ocieplenie. Zdecydowana większość naukowców zgadza się co do jego istnienia i przyczyn (działalność człowieka). Ale znajdziesz wielu oponentów z tytułami, może nawet noblistów, którzy twierdzą inaczej. I do takich kategorii myślących inaczej zaliczyłbym owego kardiologa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem opiniotwórcą w tym temacie, ale na kilku sprawach się znam. Nie jestem i nie byłem też naukowcem, ale byłem, i wciąż trochę jestem, jej blisko. Do tego mam żonę naukowca astrofizyka. Otóż zapewniam Cię, że w każdym temacie związanym z nauką zawsze znajdzie się grupka oponentów głównego nurtu. I to ludzi z najwyższymi tytułami naukowymi. Paradoksalnie bywa, że niekiedy maja rację. Ale to są wyjątki. Przeważnie racji nie mają. Dlaczego więc oponują? Z różnych powodów: bo są dziwakami, bo chcą zaistnieć, bo są "obłąkani". W fizyce mógłbym przytoczyć wiele takich przykładów. Ot choćby wielkiego Einsteina, który w mechanikę kwantową, bądź co bądź, podstawę dzisiejszej fizyki, nie wierzył. Choć był paradoksalnie jednym z jej twórców (Nobel za efekt fotoelektryczny). A z innych beczek. Klimatologia i globalne ocieplenie. Zdecydowana większość naukowców zgadza się co do jego istnienia i przyczyn (działalność człowieka). Ale znajdziesz wielu oponentów z tytułami, może nawet noblistów, którzy twierdzą inaczej. I do takich kategorii myślących inaczej zaliczyłbym owego kardiologa.


Wszyscy jesteśmy bardzo podatni na efekt potwierdzenia i to nam bardzo utrudnia przesiewanie faktów od bzdur. Niektórzy sobie z tym w miarę nieźle radzą starając się weryfikować swój punkt widzenia ucząc się czegoś od mądrzejszych. Inni całą swoją uwagę poświęcają na wyszukiwanie wyłącznie tych informacji, które mają potwierdzić ich własne przypuszczenia, nadzieje lub rojenia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Harnas, dnia 28 List 2020 - 19:55, napisał:snapback.png

Dlatego, że 'ilość' skutków ubocznych jest dużo mniejsza po szczepionce niż po chorobie, na którą ta szczepionka jest.  

 

Cześć

Dzięki, ale jak zadaję pytanie konkretnej osobie to robię to w konkretnym celu. Nie podejrzewasz chyba, ze tego nie wiem? Psujesz zabawę...

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem opiniotwórcą w tym temacie, ale na kilku sprawach się znam. Nie jestem i nie byłem też naukowcem, ale byłem, i wciąż trochę jestem, jej blisko. Do tego mam żonę naukowca astrofizyka. Otóż zapewniam Cię, że w każdym temacie związanym z nauką zawsze znajdzie się grupka oponentów głównego nurtu. I to ludzi z najwyższymi tytułami naukowymi. Paradoksalnie bywa, że niekiedy maja rację. Ale to są wyjątki. Przeważnie racji nie mają. Dlaczego więc oponują? Z różnych powodów: bo są dziwakami, bo chcą zaistnieć, bo są "obłąkani". W fizyce mógłbym przytoczyć wiele takich przykładów. Ot choćby wielkiego Einsteina, który w mechanikę kwantową, bądź co bądź, podstawę dzisiejszej fizyki, nie wierzył. Choć był paradoksalnie jednym z jej twórców (Nobel za efekt fotoelektryczny). A z innych beczek. Klimatologia i globalne ocieplenie. Zdecydowana większość naukowców zgadza się co do jego istnienia i przyczyn (działalność człowieka). Ale znajdziesz wielu oponentów z tytułami, może nawet noblistów, którzy twierdzą inaczej. I do takich kategorii myślących inaczej zaliczyłbym owego kardiologa.

Cześć

Tak dokładnie jest. To "zawsze" użyte przez Ciebie jest cały czas aktualne nawet na poziomie wydawałoby się dla każdego laika oczywistym - takim przykładem jest tektonika płyt i cały czas forsowana przez jednostki, teoria ekspandującej ziemi.

Takie sytuacje miały miejsce zawsze w historii a teraz, dzięki  praktycznie nieograniczonym możliwościom publikowania czegokolwiek trafiają znacznie szybciej na podatny grunt osób, które mogą dzięki nim w prosty sposób wytłumaczyć sobie świat będąc autorytetami dla samych siebie. Bo przecież każdy może być bogiem.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 I do takich kategorii myślących inaczej zaliczyłbym owego kardiologa.

 

No nie. Czym innym jest obszar teoretyczny czym innym wdrożenie i praktyka.

 

Taki inżynier zobowiązany jest budować zgodnie z normami i sztuką wypracowaną przez rzesze naukowców i praktykę. Jak coś się zawali to pierwsze to sprawdzi się każdy element łańcucha: projekt, wykonawstwo, użyte materiały itd. Ten kto popełnił błąd pójdzie siedzieć. Trzeba trzymać się obowiązujących norm. Rola lekarza jest identyczna, nie można przeprowadzać eksperymentów w oparciu o widzimisię. Jak chce eksperymentować to powinien robić to w kontrolowanych (akademickich?) warunkach i po uzyskaniu stosownych zgód. Jestem zdumiony, że można bezkarnie stosować jak rozumiem eksperymentalne terapie. Ale tak może być do pierwszych komplikacji (zgonu, utraty zdrowia), które o paradoksie wcale nawet nie muszą być spowodowane użyciem tej terapii. Czyli do pierwszego powództwa cywilnego. 

 

W moim odczuciu trzeba być wariatem aby stosować eksperymentalną terapię w praktyce codziennej. Chyba, że medycyna dopuszcza tu więcej swobody jak np sztuka inżynierska. Może koledzy medycy wyjaśnią mi to dokładniej jak to jest możliwe,  bo czegoś kompletnie tu nie rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, problem jest taki, że u nas nie ma standardów. Lekarz może Ci zlecić dowolny lek jaki uzna za właściwy na podstawie swojej wiedzy. Problem zaczyna się kiedy ktoś chce zlecić lek nie dlatego, że ma ma to jakieś dowody w postaci 1. zarejestrowanych wskazań (czyli w przypadku leków w miarę nowych - programu badań klinicznych w którym udowodniono skuteczność i bezpieczeństwo) 2. refundacji w danym wskazaniu (czasem refundacja jest szersza niż zarejestrowane wskazanie w oparciu o badania niekoniecznie rejestracyjne) 3. wytycznych towarzystw naukowych 4. publikacji z badań, w tym obserwacyjnych; kolejność od najmocniejszych do najsłabszych, ale zleci bo mu się wydaje, bo jakiś dzięcioł czy inna zięba tak mówi albo bo przeczytał gdzieś (w sensie na fejabuku np) że działa, albo bo nazwa mu pasuje. To już jest eksperyment medyczny, a takowy należy prowadzić wg określonych zasad. I ten pan te zasady złamał i powinien za to odpowiedzieć. Ale o czym tu pisać, skoro w Polsce lekarze w pełni legalnie stosują choćby homeopatię...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale o czym tu pisać, skoro w Polsce lekarze w pełni legalnie stosują choćby homeopatię...

 

Wytłumacz mi jako fachowiec dlaczego homeopatia jest tak krytykowana przez środowisko medyczne? Rozumiem, że polega na podawaniu małych dawek substancji, które w dużej szkodzą co ma zapewniać wykształcenie odporności na ten bodziec. Widzę niestety podobieństwo do szczepień, tu też dajemy małą dawkę (fakt że zmodyfikowaną genetycznie) wirusa, aby organizm wytworzył przeciwdziała. Sorry za swoje niekompetentne pytanie ale osobiście widzę bardzo dużą analogię jak chodzi o mechanizm działania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znaczy nie wiesz na czym polega homeopatia :) Wg homeopatów owszem, tzw pranalewki sporządza się z czegoś, co wywołuje objawy które ma leczyć. Więc robimy pranalewkę z... Czegoś. I tu zaczyna się zabawa. Pranalewkę mieszamy z wodą w stosunku 1:100. Czyli tzw potencja 1 to 1 ml pranalewki na 100 ml wody. I teraz zaczyna się magia. Mieszaninę należy wstrząsać. A potem rozcieńczamy dalej. Im więcej rozcieńczeń, tym większa moc lecznicza preparatu. Każde rozcienczenie to 1:100, czyli w D2 masz 1 ml roztworu w stosunku 1:100, więc na 100 ml d2 masz 1/100 pranalewki. I tak dalej. Typowe moce stosowane w homeopatii to D10 - D30. Policz sobie ile atomów pranalewki znajduje się w potężnej potencji d30 Ale homeopatom to nie przeszkadza. Twierdzą oni, że to nie szkodzi, bo ich "leki" opierają się - UWAGA! - na pamięci wody. Otóż cząsteczki wody dzięki wytrząsaniu ustawiają się w swego rodzaju "odlewy" molekuł pranalewki i dzięki temu mają potężne właściwości lecznicze. Kilka lat temu ktoś potwierdził istnienie zjawiska pamięci wody. Ono istnieje. Utrzymuje się przez jakieś kosmiczne ułamki sekund. Krótko mówiąc: homeopatia nie ma prawa działać inaczej, niż przez efwkt placebo. Czym innym są tzw preparaty kompleksowe, gdzie masz do czynienia z mieszaniną homeopatyku z klasyczną substancją leczniczą / pranalewką. Ale to już inna bajka, bo działa wtedy nie homeopatia, a zwykła, "klasyczna" chemia/farmakologia. Edit: A i analogia ze szczepieniami jest chybiona. W szczepienia chodzi o podanie nie tyle małej dawki, co mikroorganizmu albo jego fragmentu który jest tak spreparowany, aby zachował właściwości antygenowe, a nie był szkodliwy, czyli nie wywołał choroby. Czyli np. szkolisz policjantów i zamiast wypuszczać na nich bandę łysych patriotów z hinduskimi znakami pomyślności pokazujesz im same znaki, bo zakładasz że skoro bić już umieją, to wystarczy żeby wiedzieli kogo... No ale w obecnych czasach to kiepska analogia niestety...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Analogia z łysymi i policjantami piękna. :)

(choć rzeczywiście w obecnych czasach zamiast łysego bandziora musielibyśmy mówić a nastolatce w pluszowych nausznikach i robi się trochę dziwnie)

 

O ile wiem to czasem pokazujesz tylko znaki przeciwnika a czasem porzucasz związanego łysego (dawniej często tak było) aby można było go spokojnie zatłuc. Lub kogoś mocno do niego podobnego (np. krowianka vs ospa prawdziwa).

 

edit

sprawdziłem, że aby rozcieńczyć 1 l substancji aktywnej do D30 to trzeba by zużyć całą wodę z 50 mld planet takich jak Ziemia!!!

 

Ten koncept super działałby w  branży paliwowej (do kanistra z wodą wpuszczasz kroplę benzyny potrząsasz i jedziesz). Już wiem dlaczego kiedyś "chrzczenie" było takie popularne...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Analogia z łysymi i policjantami piękna. :) O ile wiem to czasem pokazujesz tylko znaki przeciwnika a czasem porzucasz związanego łysego (dawniej często tak było) aby można było go spokojnie zatłuc. Lub kogoś mocno do niego podobnego (np. krowianka vs ospa prawdziwa). edit sprawdziłem, że aby rozcieńczyć 1 l substancji aktywnej do D30 to trzeba by zużyć całą wodę z 50 mld planet takich jak Ziemia!!!

Dokładnie tak. Z tymi związanymi łysymi jest taki problem, że mogą się rozwiązać. Dlatego trzeba im bardzo skutecznie nóżki i rączki poobcinać. Ale za to jak już się pokaże takiego wykastrowanego łysego, to policjanci naprawdę dobrze go sobie zapamiętają z reguły. Widzisz, dla Ciebie (jak i dla mnie) to prosta sprawa. Homeopatia nie ma żadnej szansy działać, bo opiera się na niedorzecznych założeniach. Ale dla homeopatów takie stanowisko to spisek big pharmy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak. Z tymi związanymi łysymi jest taki problem, że mogą się rozwiązać. Dlatego trzeba im bardzo skutecznie nóżki i rączki poobcinać. Ale za to jak już się pokaże takiego wykastrowanego łysego, to policjanci naprawdę dobrze go sobie zapamiętają z reguły. Widzisz, dla Ciebie (jak i dla mnie) to prosta sprawa. Homeopatia nie ma żadnej szansy działać, bo opiera się na niedorzecznych założeniach. Ale dla homeopatów takie stanowisko to spisek big pharmy.

Odzieranie ze zludzen czasami bardzo boli...

 

Co do lekow : tutaj dany lek musi byc zatwierdzony przez FDA do leczenia DANEJ choroby

 

Jezeli lekarz przeprowadza proby kliniczne, musi to DROBIAZGOWO wyjasnic pacjentowi i musi uzyskac zezwolenie na to od odpowiednich instytucji

 

Podawanie leku na zasadzie eksperymentu bez  zezwolenia na bad naukowe……..hm : tutaj to jest samobojstwo…….

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Widzisz, dla Ciebie (jak i dla mnie) to prosta sprawa. Homeopatia nie ma żadnej szansy działać, bo opiera się na niedorzecznych założeniach. Ale dla homeopatów takie stanowisko to spisek big pharmy.

 

Bo to jest fajny biznes jak sprzedajesz czystą wodę. Zajrzałem, że liczba Avogadro to "tylko"   6,02214076×1023.  Widać, że przy D30 w 100 ml roztworze od powiedzmy 7 pokoleń nie ma już ani jednej cząsteczki substancji aktywnej (jeśli to lekka cząstka, bo przy białkach to pewnie od 10-ciu)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janie, oczywiście, że pytania od ignorantów pozwalają się czegoś nauczyć. Głównie jednak tego, że nie należy na nie zwracać uwagi.
Czytałeś ostatnie pytania Harnasia?
Facet nie ma pojęcia o czym pisze, po raz kolejny. Nie rozumie w ogóle tego o co chodzi z osoczem ozdrowieńców, wyskakuje z jakimiś niewiarygodnymi PCRami, podczas gdy każdy w miarę inteligentny wie że w osoczu ozdrowieńców zależy nam na przeciwdziałach, których obecność znacznie łatwiej stwierdzić niż obecność wirusa...
 

 

Twierdziłeś, że testy PCR są bardzo wiarygodne, ale w którejś odpowiedzi napisałeś, że nie wiadomo na ile, bo nie ma pełnej kontroli od pobrania próbki do wykonania testu (dokładnie nie pamiętam, można odszukać kilka stron wcześniej). Więc sam sobie zaprzeczasz, by udowodnić swoją tezę.

Co do przeciwciał to na wiosnę czytałem ulotkę z jednego z testów, który ponoć miał wykrywać przeciwciała nie tylko sars-cov2, ale też innych koronawirusów i jeszcze czegoś tam. Było zastrzeżenie, że dla potwierdzenia wyniku pozytywnego należy wykonać test PCR. No to jak to jest z tymi testami na przeciwciała i dlaczego WHO nie zmieniło rekomendacji by się opierać na testach PCR?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, problem jest taki, że u nas nie ma standardów. Lekarz może Ci zlecić dowolny lek jaki uzna za właściwy na podstawie swojej wiedzy. Problem zaczyna się kiedy ktoś chce zlecić lek nie dlatego, że ma ma to jakieś dowody w postaci 1. zarejestrowanych wskazań (czyli w przypadku leków w miarę nowych - programu badań klinicznych w którym udowodniono skuteczność i bezpieczeństwo) 2. refundacji w danym wskazaniu (czasem refundacja jest szersza niż zarejestrowane wskazanie w oparciu o badania niekoniecznie rejestracyjne) 3. wytycznych towarzystw naukowych 4. publikacji z badań, w tym obserwacyjnych; kolejność od najmocniejszych do najsłabszych, ale zleci bo mu się wydaje, bo jakiś dzięcioł czy inna zięba tak mówi albo bo przeczytał gdzieś (w sensie na fejabuku np) że działa, albo bo nazwa mu pasuje. To już jest eksperyment medyczny, a takowy należy prowadzić wg określonych zasad. I ten pan te zasady złamał i powinien za to odpowiedzieć. Ale o czym tu pisać, skoro w Polsce lekarze w pełni legalnie stosują choćby homeopatię...

A gdzie wolność? Gdzie wybór pacjenta? Może ja chcę się leczyć homeopatią, albo amandatyną? Dlaczego mi to chcesz zabronić? Bo uważasz się wszechwiedzącego, albo uważasz, że wyżej są wszechwiedzący biurokraci i doskonali naukowcy?

Złamał zasady i żaden z setek pacjentów się nie skarży, no ciekawe.

Przychodnia w której pracuje też otwarta na pacjentów wbrew zaleceniem (czy nakazom)? I też się nikt nie skarży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie wolność? Gdzie wybór pacjenta? Może ja chcę się leczyć homeopatią, albo amandatyną? Dlaczego mi to chcesz zabronić? Bo uważasz się wszechwiedzącego, albo uważasz, że wyżej są wszechwiedzący biurokraci i doskonali naukowcy? Złamał zasady i żaden z setek pacjentów się nie skarży, no ciekawe. Przychodnia w której pracuje też otwarta na pacjentów wbrew zaleceniem (czy nakazom)? I też się nikt nie skarży.

Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna sie moja :) A z leczeniem jest jak z jeżdżeniem samochodem. Jakoś nikt rozsądny nie neguje sensu prawa jazdy, zgadzając się że żeby jeździć samochodem trzeba mieć pewną wiedzę i umiejętności. Przy czym żeby zdać egzamin na prawo jazdy wystarczy miesiąc czy dwa nauki. Tymczasem medycyna to ladnych parę lat studiów i specjalizacji, wiedza nieporównywalna w ogóle z tą o tym gdzie gaz a gdzie hamulec, ale jeden kretyn z drugim chce się leczyć amantadyną bo tak, bo wolność. Dla mnie spoko w sumie. Lecz się nalewką z muchomora i amantadyną. Ale na wlasny rachunek i odpowiedzialność. Czyli poza systemem ubezpieczeń spolecznych, w 100%. Edit: Wszechwiedzący biurokraci?... Z całym szacunkiem, w tym temacie wiedzący znacznie, bardzo znacznie więcej od Ciebie. Naprawdę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...