Skocz do zawartości

Nauka jazdy dzieci


zetes

Rekomendowane odpowiedzi

Pozwolę sobie przerwać na moment tę dyskusję, bo mam ważne pytanie dotyczące tematu wątku. Zapytała mnie wczoraj koleżanka, która właśnie zaczyna przygodę z nartami, czy powinna kupić tzw. "żółwia" (ochraniacz) dla swojej córki. Dziewczynka ma 7 lat i jest po kilku pierwszych lekcjach, a w lutym wybierają się do Francji na tydzień. Tam mała będzie jeździć trochę przy obcojęzycznym instruktorze, bo polskiego nie znaleźli, a trochę z początkującą mamą i jej jeżdżącymi znajomymi. Koleżanka mówi, że już kilka osób sugerowało jej kupno tego ochraniacza - "bo gdyby ktoś duży w nią wjechał". Nie wiem, co jej odpowiedzieć, bo pierwszy raz spotkałam się z takim pomysłem. Czy to powszechna praktyka?

Są takie na 7 lat? Moje wychowały się bez kasków i ochraniaczy... pewnie i dlatego, że wtedy takich nie było. A skoro są, to odradzam odpowiedz 'nie zakladaj', bo będzie potem na mnie... Są tu instruktorzy z dużym doświadczeniem w nauce dzieci. Może o szacują prawdopodobienstwo takiego wypadku?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da się na pojedynczej fotce udokumentować śmigu!!!

 

Ale to nie żart.

Uważam, że motoryka współczesnego skrętu i tego który stosował Ingemar Stenmark różni się minimalne i wynika z możliwości technicznych narty taliowanej.

Współczesny skręt karwingowy jest tylko rozwinięciem tamtej techniki i czymś o wiele bardziej ekscytującym.

Dla mnie wygląda także znacznie ładniej.

 

Gdyby Ingemar miał współczesne nam narty to jeździł by już wtedy jak dziś Kristoffersen  a może nawet jak Shiffrin :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dokładnie przeciwne zdanie. Nauka na nartach ma być przede wszystkim skuteczna, a nie ma skutecznej nauki bez kilometrów, setek i tysięcy km przejechanych na nartach. To umożliwiają obecne warunki. To dlatego nauka w czasach naszej młodości trwała tak długo i wymagała tyle samozaparcia i cierpliwosci. Jeden dzień na nartach na górce bez wyciągu to ledwo kilka km lub mniej podejścia i zjazdu.... co prawda w trudnych warunkach - nieco to pomagalo. Pisał już o tym Joubert " łatwy talerzyk jest skuteczniejszy od najlepszego instruktora"..... ;-);-) Druga sprawa - mysle, że bez popularności jaka dały narciarstwu wygodne wyciągi, wygładzone ratrakami stoki, i 'samoskretne narty' narciarstwo byłoby teraz sportem umierającym- do tego zmierzało nie tak dawno. Pozostałoby nieco pasjonatów i turowcow i ci którzy jeździliby pomimo starej infrastruktury i muldziastych tras - o ile by takie jeszcze pozostały.... niestety, 'niewidzialna ręką rynku' działa w tej branży nadzwyczaj skutecznie..... Ważne by nauki nie zakończyć na 'klepisku' i choć trochę spróbować innych warunkow- skończą się pomysły ratrakowania w ciągu dnia..... ;-) >>>Siedem dni jazdy po cztery, pięć godzin dziennie. Instruktor narciarski, miejscowy goprowiec. Nie bawił się w pług. Tylko od razu jazda równoległa.<<< Zmień proszę słowo 'równoległa ' na 'na krawedziach' i dostaniesz dzisiejsze pomysły nauczania geniuszy karwingu. 'Nihil novi sub sole'.... ;-) Pozdrawiam znad kufla Michal

Witam

 

No nie!

 

Nie wiem jak mam pisać posty, żeby być dobrze zrozumianym. Nie chcę robić z tego wykładu, reportażu. Wolę już taką swoją, zawierającą nieco niedomówień "literaturę".

 

Ależ oczywiście! Nauka to setki setki kilometrów("amerykanie " podobno lubią liczyć w metrach, bo to jest wtedy liczba), ileś tam średnich skrętów na kilometr. Czasem z żoną żartuję-wiesz ile dziś zrobiłaś skrętów na nartach. Przeliczmy-trasa razy mniej niż jedna druga "pi", średnio  skręt 30 m - wychodzi...Zjechaliśmy 10 razy. I to w ciągu półgodziny. Resztę czasu jechaliśmy wyciągiem, staliśmy w kolejce, gadaliśmy na stoku i piliśmy kawę. To był intensywny półgodzinny aerobik. I dlatego nogi tak cię bolą. W dodatku ostatnia godzina to już było poryte.

 

Nauka teraz może przebiegać szybko i komfortowo. Chwaliłem w poście przecież infrastrukturę. Dzięki której jeszcze jeżdżę, a nie człapię na jakichś śladówkach w pobliskim lasku. Mnie chodziło głównie o przyswojenie solidnych podstaw. Na których można budować "karwing"na stoku, czy wybrać się będąc nieco starszym poza trasę, na ski turę.

 

Pozdrawiam

 

Gienek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie umieścić dwa zdjęcia w powyższym temacie.

 

Pierwsze moja córka (4,5 roku) idzie na nary - stwierdziła, że tata nosi narty, mama nosi narty, brat nosi narty - ona też tak chce. W zeszłym roku podobnie było z kijkami. Uprzedzam pytania - jeździ z kijkami (nie potrafi jeszcze nieść na raz i nart i kijków, ale pracujemy nad tym).

moj_c_rka.jpg

 

I drugie zdjęcie, profesjonalnie prowadzony pociąg małych dzieci, mamy instruktora który otwiera i drugiego który zamyka. Można, można - a na Litwince pan (nie będący instruktorem narciarstwa) prowadził w zeszłym tygodniu grupę 16 osób, wczoraj inny 24 osoby (nie potrafiące jeździć).

Poci_g_2.jpg

 

Tak więc wysyłając dzieci na zimowiska (obozy narciarskie) warto czasem się zastanowić kto i jak będzie szkolił nasze dzieci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie to bardzo zaskoczyło. To nie był pomysł koleżanki tylko instruktorów, z którymi rozmawiała.


Dobrze dobrany, raczej "kamizelkowy" a nie "szelkowy", pianka a nie łuski z plastiku. Są i na 4 latki. Odpowiedz na pytanie "czy warto?" jest zbliżona do tej na pytanie "czy się ubezpieczac?". Ryzyko zdarzeń w których kamizelka pokaże przydatność - znikome (w szuraniu po stoku i pierwszych krokach na nartach). Konsekwencje mogą być poważne.
Z mojej perspektywy - i syn i córka zawsze w żółwikach, rodzicom "klubowym" zakup zółwika zalecamy - ale nie zamierzam nikogo do tej formy protekcji namawiać.
Pozdrawiam
M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pochwalę się metodami które stosuje właśnie z córką w Alpach.
Korzystam z okazji i warunków które się zdarzają. Stawiam jej trudniejsze zadania niż dotychczas robiła. Jednak to musi być z podstępem żeby się nie obraziła. Np. nie chce jechać w puch z własnej woli, więc przypadkowo wybralem wyciąg z którego jedyny zjazd byl po czerwonej trasie w puchu. Zjechała z pewną dozą złości. Jeszcze jej ten puch nie wychodzi, ale każdy kroczek robi postęp.
Inna sytuacja. Napotkalismy dość dobry gigant na czerwonej trasie na Kizku. Przekazałem jej kilka uwag, mocny przechył do zakrętu na krawędzi, obrót ręką do kierunku jazdy. I pierwszy raz tak uważnie słuchała moich wskazówek. I do tego starała się je wdrożyć. Tak że warto 10 razy dawać dziecku uwagi prostym językiem, a może za 20-tym zacznie cię słuchać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Do telemarku troszkę inne wiązania :) , natomiast przy carwingu i śmigu sprzęt taki sam.

Cześć

Można pojechać telemarkiem na normalnym współczesnym sprzęcie zjazdowym. Nawet klamer w butach nie trzeba odpinać.

 

Mario - te wskazówki co do GS trochę dziwne, raczej jak do SL...chociaż tez nie bardzo.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Mario - te wskazówki co do GS trochę dziwne, raczej jak do SL...chociaż tez nie bardzo.

Pozdrowienia

 

Wyrażę się precyzyjniej. Chodziło mi o prowadzenie ręką zewnętrzną skrętu. W sumie to się chyba stosuje bardziej w jeździe wolnej, w krótkim skręcie. Niemniej jednak ten ruch ręką mi podpasował aby Zuzi dać jakiś powód aby te ręcę dał w końcu bardziej do przodu. Cały czas jeździ z rękami gdzieś na wysokości (w pozycji strzałkowej) tułowia. Ta porada z prowadzeniem ręki dała taki skutek, że Zuzia się tym przejęła i zaczęła ręke tak prowadzić i obie poszły trochę do przodu. Nie chodziło aby GS pojechała super zgodnie ze wszelką sztuką sportową, bo to nie jej poziom. Tylko aby tyczki wykorzystać do poprawienia jej pozycji.

 

Istotny może być kontekst. Zuzia ma 10 lat, nie jeździ w klubie, korzystaliśmy wiele razy z instruktorów i jazdy grupowej. Okazjonalnie jeździ na tyczkach napotkanych w ośrodkach. Jeździ na poziomie 5+, 6 wg skali.

 

Jestem otwarty na uwagi :-)

 

27355520_10209394354930768_6382186647064111094_o.jpg 27369190_10209394355130773_9127346654533504313_o.jpg

 

Mario

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dwóch zdjęć trochę wróżenie z fusow, więc zachowaj do komentarza dystans.

Angażując ręce próbujesz poprawić sylwetkę i dodać dynamikę. Pomysł jak pomysł - zaryzykuję stwierdzenie, że problem jest krok wcześniej a ruch ręką 1) odchylonej sylwetki nie poprawi 2) pogłębi siedzenie na wewnętrznej nodze. Na obrazku Córka wisi za nartą - ruch zewnętrzną ręką nie da korekty. Ewentualnie pobaw się w przekładanie kijka z ręki do ręki i podobne ćwiczenia aby nie wyciągać biodra plus zabawy w poszukanie tej wewnętrznej nogi - tyczki na tym etapie w tym nie pomogą, za dużo uwagi idzie w tor jazdy, za mało w sylwetkę.

W załączeniu nie certyfikowany demonstrator pracujący właśnie nad ruchem rąk. Zwróć uwagę na prowadzenie skrętu wewnętrzną ręką, która otwiera miejsce dla bioder i wewnętrznego kolana. Od razu dodam - w układzie rąk dużo do poprawy ale zewnętrzna nie przekręca.

Pozdrawiam
M.

Załączone miniatury

  • facebook-20160107-214143.png
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Dzieci jeżdżą intuicyjnie. Nie ma co dorabiać ideologii jeżeli to nie ma być sportowy trening.

Jak miał 9 lat był relatywnie najlepszy ale była to niewypracowana jazda - widać niedoskonałości, aż rażą - i w ogóle ich nie próbowaliśmy likwidować.

Tak po prostu wygląda w miarę jeżdżące dziecko. Co innego gdy planujemy poważniejszy trening sportowy.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie ściemnia. Do pewnego punktu może być, jeżeli dziecko :
- ma dobre wzorce;
- bawi się jazdą;
- jest przygotowane fizycznie;
- spędzi z nartami na nogach dostatecznie dużo czasu.
Można zapewne znaleźć jeszcze inne czynniki, ale ta czwórka już dużo daje. Jazda na nartach jest dość intuicyjna - to dorośli zamykają dzieci w schemacie "pracy z nartą". Myślę, że jest to w jakimś stopniu pochodna kursów budowanych w oparciu o 5-6 dniowe szkolenie na którym instruktor musi wykazać się zadowalającym postępem małego kursanta. Jak bumerang mógłby wrócić temat doboru sprzętu pod szybkie niby-efekty.
Wracając do Twojej córki - poszukaj ćwiczeń/zabaw, które wyjmą ją z siedzenia na wewnętrznej nodze i zaakcentują sylwetkę do przodu (nie mylić z pochyleniem). Jak "odpalisz" wewnętrzną krawędź (której na fotkach - a po tym oceniam - nie ma) i dziewczyna się trochę rozbuja na boki zamiast szukać podparcia pojawi się dużo fajnych tematów :). Szczerze życzę powodzenia!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ściemniasz Mitek i tyle, jak dziecko może być najlepsze z wyłącznie intuicyjnej jazdy.

Cześć

"Relatywnie najlepszy" - może trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem. Chodzi o to, że był to jego najlepszy okres na nartach w porównaniu do rówieśników-zawodników. Zaczynał wcześnie i miał w miarę dobry wzorzec ale nigdy nie było żadnych ćwiczeń ani tym podobnych wygibasów. Tylko jazda w różnej formie wymuszająca postęp. 2-max 3 tyg w sezonie. To wszystko. Ja nigdy nie jeździłem sportowo więc mogłem mu przekazać jedynie teorię oraz zadbać o dobry wzorzec sportowej jazdy - Hermann Maier i Bode Miller w TV. 

Dzieci uczą się praktycznie wyłącznie przez naśladownictwo podświadome i do pewnego etapu to wystarczy. Gdy miał 9 lat wbijał się bez problemu do 10 w zawodach w których startował z 30, 40 zawodnikami. Później rolę zaczął grać trening i z każdym rokiem różnica była większa.

Marxx dobrze pisze o tych podstawowych punktach. Wiele dzieci nauczyłem i w 100% się z tym zgadzam.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Można pojechać telemarkiem na normalnym współczesnym sprzęcie zjazdowym. Nawet klamer w butach nie trzeba odpinać.

 

Mario - te wskazówki co do GS trochę dziwne, raczej jak do SL...chociaż tez nie bardzo.

Pozdrowienia

Cześć

cytat: ,,Można pojechać telemarkiem na normalnym współczesnym sprzęcie zjazdowym. Nawet klamer w butach nie trzeba odpinać.

chętnie bym to zobaczył. Dla przypomnienia definicja telemarku : Telemark jest techniką skrętu z tzw.,, wolną piętą '', wiązanie telemarkowe jest podobne do biegowego - nie trzyma pięty. Najbardziej wyróżniającym elementem techniki telemarkowej jest wykonywanie charakterystycznego przyklęknięcia podczas skrętu.

pozdrowienia


Czytaj więcej: http://www.narty.pl/...-to-jest.htmlte
Czytaj więcej: http://www.narty.pl/...co-to-jest.html
Czytaj więcej: http://www.narty.pl/...co-to-jest.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cześć

cytat: ,,Można pojechać telemarkiem na normalnym współczesnym sprzęcie zjazdowym. Nawet klamer w butach nie trzeba odpinać.

chętnie bym to zobaczył. Dla przypomnienia definicja telemarku : Telemark jest techniką skrętu z tzw.,, wolną piętą '', wiązanie telemarkowe jest podobne do biegowego - nie trzyma pięty. Najbardziej wyróżniającym elementem techniki telemarkowej jest wykonywanie charakterystycznego przyklęknięcia podczas skrętu.

pozdrowienia


Czytaj więcej: http://www.narty.pl/...-to-jest.htmlte
Czytaj więcej: http://www.narty.pl/...co-to-jest.html
Czytaj więcej: http://www.narty.pl/...co-to-jest.html

 

Cześć

W telemarku podstawą jest fakt iż skręt prowadzimy nartą przednią, która której wysunięcie osiągamy poprzez przyklęk. W pozycji wysokiej ten przyklęk może być bardzo niewielki. Na zjazdówkach mamy przeciwny układ - narta prowadząca skręt (zewnętrzna) jest zawsze cofnięta ze względu na naszą anatomię.

Zapewniam Cie jednak, że można wykonywać skręty w mechanice telemarkowej na nartach zjazdowych bez problemu aczkolwiek trzeba trochę naginać buty i szybko się tak pojechać nie da.

A telemark na taliowanej SL czysty cięty widziałeś czy też nie?

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ta sklonowana  sztuczna "inteligencja" myśli, ze wszyscy jesteśmy tępymi konsumentami?

 

Olaaa90 

to działa odwrotnie.

Kto wam za taką DEBILNĄ reklamę płaci?

Tonący brzytwy się chwyta. Ja tam nawet wszedłem, lista instruktorów to 19 (dziewiętnaście) osób. Może teraz się powiększyła ale już tego nie będę sprawdzał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

W telemarku podstawą jest fakt iż skręt prowadzimy nartą przednią, która której wysunięcie osiągamy poprzez przyklęk. W pozycji wysokiej ten przyklęk może być bardzo niewielki. Na zjazdówkach mamy przeciwny układ - narta prowadząca skręt (zewnętrzna) jest zawsze cofnięta ze względu na naszą anatomię.

Zapewniam Cie jednak, że można wykonywać skręty w mechanice telemarkowej na nartach zjazdowych bez problemu aczkolwiek trzeba trochę naginać buty i szybko się tak pojechać nie da.

A telemark na taliowanej SL czysty cięty widziałeś czy też nie?

Pozdrowienia

Cześć

A telemark na taliowanej SL czysty cięty widziałeś czy też nie?

Nie widziałem , chociaż ostatnio będąc na nartach jadący przede mną zaliczając spektakularną glebę wykonał prawie telamark.. :)

pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A telemark na taliowanej SL czysty cięty widziałeś czy też nie?

Nie widziałem , chociaż ostatnio będąc na nartach jadący przede mną zaliczając spektakularną glebę wykonał prawie telamark.. :)

pozdrowienia

Cześć

Też jak zobaczyłem to byłem trochę w szoku. Polecam wybrać się do Szczawnika do Piotra Kapustianyka - chyba nie ma człowieka, który wie więcej o telemarku w Polsce.

Jak byłem tam ostatnio sporo jeździłem z Piotrkiem i prezentował nienaganny cięty skręt na SL Blossoma z wiązaniami telemarkowymi. Super sprawa!

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździliśmy, jak na fotce. 

Taśma opanowana, wsiadanie, zsiadanie i nagłe postoje.

Talerzyk na kolanie u mamy, przy dużym wysiłku. Jedna gleba taka, że aż strach sobie to przypominać. Wolę jeździć z maluchem na taśmie.

Pięknie utrzymuje się, nie przewraca. Potrafi chodzić w nartach i czuje, że aby zjechać w dół trzeba narty ustawić w dół stoku. 

Ale totalnie nie rozumie, nie potrafi sam stanąć pługiem. W czasie zsuwania się w dół wciąż trzyma nóżki równolegle, ja mu na siłę rozszerzam pięty, a jak puszczam to on automatycznie łączy nogi. Chyba chce jeździć starym stylem...haha  Tylko nie wiem, jakim cudem na dole, gdy jechał sam, udawało mu się skręcać w stronę bramki, pewnie obciążał jedną stronę jakoś instynktownie.

Może jednak kupić te złączki na czubki? Albo prędzej jakieś rozszerzacze na pięty...

Załączone miniatury

  • 7RkfGlq - Imgur.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...