Skocz do zawartości

Nauka jazdy dzieci


zetes

Rekomendowane odpowiedzi

.. i kajdanki na ręce jak trzyma za szeroko .. [żart]

 

.. masz czas, siły i energię - nie baw się w pomagacze -> paski, sznurki, lejce, spinacze, wędzidła ;) ..

 

.. zauważyłaś, że instynktownie zmienia kierunek obciążając nogę? To już pięknie.  Samodzielnie stoi na nartach i nie jest "żelkiem"? Jeszcze lepiej. Teraz niech ma cel, żeby ją obciążać. Jak płasko, to się nie rozpędzi, możesz być z przodu zachęcając do delikatnych zmian kierunku. I to wystarczy. Daj do ręki kierownicę :) i niech zasuwa z kierownicą. Połóż na stoku krążki i niech próbuje je ominąć. A przede wszystkim - możliwie dużo (na ile siły pozwolą) czasu na stoku z dobrą zabawą. Na pług będzie miał czas jak poczuje zachowanie narty pod nogą. W tej chwili z samodzielnego przejechania kilku metrów i świadomej zmiany kierunku jest więcej pożytku niż z katowania "pizzy". Ważne, żeby wyczuć moment, gdy poczuje się swobodniej i dodać następne elementy układanki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździliśmy, jak na fotce. 

Taśma opanowana, wsiadanie, zsiadanie i nagłe postoje.

Talerzyk na kolanie u mamy, przy dużym wysiłku. Jedna gleba taka, że aż strach sobie to przypominać. Wolę jeździć z maluchem na taśmie.

Pięknie utrzymuje się, nie przewraca. Potrafi chodzić w nartach i czuje, że aby zjechać w dół trzeba narty ustawić w dół stoku. 

Ale totalnie nie rozumie, nie potrafi sam stanąć pługiem. W czasie zsuwania się w dół wciąż trzyma nóżki równolegle, ja mu na siłę rozszerzam pięty, a jak puszczam to on automatycznie łączy nogi. Chyba chce jeździć starym stylem...haha  Tylko nie wiem, jakim cudem na dole, gdy jechał sam, udawało mu się skręcać w stronę bramki, pewnie obciążał jedną stronę jakoś instynktownie.

Może jednak kupić te złączki na czubki? Albo prędzej jakieś rozszerzacze na pięty...

Witam

 

Jak skręcił instynktownie, to skręcił. Nie mieszać, mu w głowie pługiem!  Nogę obciążał instynktownie. Teraz niech tylko jeździ i skręca. Jak najwięcej. To nie żaden stary styl równoległych nart. To instynktowne zachowanie się dziecka. Ułatwione przez obecne nartki i buty. To było dokładnie tak u Kuby. Pierwszy skręt, pierwsze zatrzymanie. Jak samodzielnie to robi, to pług mu do niczego nie jest potrzebny. Zawsze się zatrzyma i skręci. A jak będzie starszy to go i tak odkryje. Niestety nauka pługa u dziecka wzięła się z pośpiechu "szybkiej" nauki.  W parę dni. Jesteśmy na urlopie i musi się nauczyć. A instruktorom to nie przeszkadza. Mniej kłopotów, będzie więcej klientów do nauki, gdy będą chcieli "wyjść" z tego "pługu".

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jak skręcił instynktownie, to skręcił. Nie mieszać, mu w głowie pługiem! Nogę obciążał instynktownie. Teraz niech tylko jeździ i skręca. Jak najwięcej. To nie żaden stary styl równoległych nart. To instynktowne zachowanie się dziecka. Ułatwione przez obecne nartki i buty. To było dokładnie tak u Kuby. Pierwszy skręt, pierwsze zatrzymanie. Jak samodzielnie to robi, to pług mu do niczego nie jest potrzebny. Zawsze się zatrzyma i skręci. A jak będzie starszy to go i tak odkryje. Niestety nauka pługa u dziecka wzięła się z pośpiechu "szybkiej" nauki. W parę dni. Jesteśmy na urlopie i musi się nauczyć. A instruktorom to nie przeszkadza. Mniej kłopotów, będzie więcej klientów do nauki, gdy będą chcieli "wyjść" z tego "pługu".

Pozdrawiam

A jesteś całkowicie pewien tego co napisałeś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jesteś całkowicie pewien tego co napisałeś

Witam

 

Może jeśli chodzi o instruktorów, to było nieco przesady. Rozumiem, że nie będą walczyć z klientem, który chce, aby dziecko się nauczyło jeździć w parę dni, które ma do dyspozycji i zjechało z "tej" góry.

 

Natomiast jestem absolutnie pewien tego, że jak już brzdąc skręcił i zatrzymał się, to już mu pług na tym etapie nauki do niczego nie jest potrzebny i tylko mu mąci w głowie. Oczywiście będą dzieci, które takich instynktownych umiejętności nie będą miały. Wtedy jest rolą instruktora, wymyśleć skuteczną i bezpieczną metodę szybkiej nauki, by zadowolić dorosłych, którzy płacą.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Może jeśli chodzi o instruktorów, to było nieco przesady. Rozumiem, że nie będą walczyć z klientem, który chce, aby dziecko się nauczyło jeździć w parę dni, które ma do dyspozycji i zjechało z "tej" góry.

 

Natomiast jestem absolutnie pewien tego, że jak już brzdąc skręcił i zatrzymał się, to już mu pług na tym etapie nauki do niczego nie jest potrzebny i tylko mu mąci w głowie. Oczywiście będą dzieci, które takich instynktownych umiejętności nie będą miały. Wtedy jest rolą instruktora, wymyśleć skuteczną i bezpieczną metodę szybkiej nauki, by zadowolić dorosłych, którzy płacą.

 

Pozdrawiam

Powiedz mi z iloma jeszcze dzieciakami wyszedł ci ten eksperyment?????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździliśmy, jak na fotce. 

Taśma opanowana, wsiadanie, zsiadanie i nagłe postoje.

Talerzyk na kolanie u mamy, przy dużym wysiłku. Jedna gleba taka, że aż strach sobie to przypominać. Wolę jeździć z maluchem na taśmie.

Pięknie utrzymuje się, nie przewraca. Potrafi chodzić w nartach i czuje, że aby zjechać w dół trzeba narty ustawić w dół stoku. 

Ale totalnie nie rozumie, nie potrafi sam stanąć pługiem. W czasie zsuwania się w dół wciąż trzyma nóżki równolegle, ja mu na siłę rozszerzam pięty, a jak puszczam to on automatycznie łączy nogi. Chyba chce jeździć starym stylem...haha  Tylko nie wiem, jakim cudem na dole, gdy jechał sam, udawało mu się skręcać w stronę bramki, pewnie obciążał jedną stronę jakoś instynktownie.

Może jednak kupić te złączki na czubki? Albo prędzej jakieś rozszerzacze na pięty...

I nie zrozumie bo na tym etapie instynkt rządzi. Żadnych usprawniaczy - cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Wiem wiem plecy bolą i boleć będą - bo tak ma być. Spróbuj na krótkim odcinku jazdę na jednej narcie jadąc tyłem trzymaj za ręce- w momencie postawienia buta na ziemi wymusisz jednostronne wypchnięcie narty na zewnątrz i tak na zmianę. Powiadasz że za każdym razem wykręca do wyciągu - to ustaw mu z kijków mały slalom i sprawdź go.

Teorie o odrzuceniu ewolucji płużnych wsadź do kosza - są kompletnie nie sprawdzone a jeżeli już to mają zastosowanie do bardzo wąskiej grupy dzieciaków. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedz mi z iloma jeszcze dzieciakami wyszedł ci ten eksperyment?????

Witam

 

Z 'trzema". Jeden to mój syn. Drugi Kuba.

 

A trzecie dziecko polskiego szermierza, który dał dyla do USA, gdzieś koło roku 1970 z żoną. Nazwisko na literę 'K"(Kw...?). Otóż min. z żoną  byli instruktorami narciarskimi, gdzieś na zachodzie Stanów(miejscowość Reno). Mieli córeczkę o imieniu Eva, którą nauczyli jeździć na nartach w wieku lat cztery, równolegle. Swoje doświadczenia pokazali na jakimś kongresie instruktorów amerykańskich, gdzie omawiano także sprawy nauki dzieci. Panowało wtedy w tym towarzystwie przekonanie, że to niemożliwe. Sporo lat później zauważyłem, że Eva jeździ w ekipie amerykańskiej w Pucharze Świata. Nie odniosła jakichś zdaje się większych sukcesów. Pamiętam, że gigancie parę razy zbliżyła się do czołówki.

 

A skąd ja o tym wiem. Pracowałem w biurze projektów z kolegą, z którym dosyć często jeździliśmy razem. Między innymi spróbowaliśmy raz przejść grań Polskich Tatr zachodnich na nartach(pocz. kwietnia) z biwakami w namiocie. Dotarliśmy z Kasprowego do Pyszniańskiej Przełęczy po dwóch biwakach. Jeszcze mogliśmy nieco dalej dotrzeć, ale moje gapiostwo, przy przepakowywaniu się na Kasprowym spowodowało, że musiałem wracać z pod Kondrackiego na piechotę i spać w holu na ławce w kurtce puchowej. Czekałem na wyjazd kolejki i otworzenie warsztatu przez Wawrytkę. Na szczęście moje puchy były u niego. Straciliśmy ponad pół dnia i dodatkowy marsz w butach narciarskich po grani. Do moich nart wbitych w śnieg były przyczepione linki od namiotu.

 

Jego żona była Amerykanką polskiego pochodzenia i studiowała na UJ. Mieli małe dziecko. Od niego dostałem kilka numerów czasopisma Skiing Magazine(wydawane do dzisiaj). Jeden z nich był poświęcony w całości nauce dzieci. Były tam zalecenia, jak podchodzić do brzdąca, fotografie. Też i historia o Ewie.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Z 'trzema". Jeden to mój syn. Drugi Kuba.

 

A trzecie dziecko polskiego szermierza, który dał dyla do USA, gdzieś koło roku 1970 z żoną. Nazwisko na literę 'K"(Kw...?). Otóż min. z żoną  byli instruktorami narciarskimi, gdzieś na zachodzie Stanów(miejscowość Reno). Mieli córeczkę o imieniu Eva, którą nauczyli jeździć na nartach w wieku lat cztery, równolegle. Swoje doświadczenia pokazali na jakimś kongresie instruktorów amerykańskich, gdzie omawiano także sprawy nauki dzieci. Panowało wtedy w tym towarzystwie przekonanie, że to niemożliwe. Sporo lat później zauważyłem, że Eva jeździ w ekipie amerykańskiej w Pucharze Świata. Nie odniosła jakichś zdaje się większych sukcesów. Pamiętam, że gigancie parę razy zbliżyła się do czołówki.

 

A skąd ja o tym wiem. Pracowałem w biurze projektów z kolegą, z którym dosyć często jeździliśmy razem. Między innymi spróbowaliśmy raz przejść grań Polskich Tatr zachodnich na nartach(pocz. kwietnia) z biwakami w namiocie. Dotarliśmy z Kasprowego do Pyszniańskiej Przełęczy po dwóch biwakach. Jeszcze mogliśmy nieco dalej dotrzeć, ale moje gapiostwo, przy przepakowywaniu się na Kasprowym spowodowało, że musiałem wracać z pod Kondrackiego na piechotę i spać w holu na ławce w kurtce puchowej. Czekałem na wyjazd kolejki i otworzenie warsztatu przez Wawrytkę. Na szczęście moje puchy były u niego. Straciliśmy ponad pół dnia i dodatkowy marsz w butach narciarskich po grani. Do moich nart wbitych w śnieg były przyczepione linki od namiotu.

 

Jego żona była Amerykanką polskiego pochodzenia i studiowała na UJ. Mieli małe dziecko. Od niego dostałem kilka numerów czasopisma Skiing Magazine(wydawane do dzisiaj). Jeden z nich był poświęcony w całości nauce dzieci. Były tam zalecenia, jak podchodzić do brzdąca, fotografie. Też i historia o Ewie.

 

Pozdrawiam

No to troszkę cieńko tak sobie szybko policzyłem w tym sezonie ok 150 - przy czterech wyszło - albo rolkarze, albo łyżwiarze (piłkarzyk ani jeden). Rozumiem ciebie i cieszę się że maluch zdolny był ale bardzo proszę niesprawdzone metody nauczania zostaw dla siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to troszkę cieńko tak sobie szybko policzyłem w tym sezonie ok 150 - przy czterech wyszło - albo rolkarze, albo łyżwiarze (piłkarzyk ani jeden). Rozumiem ciebie i cieszę się że maluch zdolny był ale bardzo proszę niesprawdzone metody nauczania zostaw dla siebie.

Witam 

 

Tak jest!!! Rozumiem, że na forum nie mogę dawać rad. Bo są nie sprawdzone doświadczalnie w setkach przypadków. Ale pisać o swoich doświadczeniach chyba mogę?  Chyba, że mi się zabroni, bo mogą to tylko być fantazje przy komputerze, a nie rzeczywistość. 

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździliśmy, jak na fotce. 

Taśma opanowana, wsiadanie, zsiadanie i nagłe postoje.

Talerzyk na kolanie u mamy, przy dużym wysiłku. Jedna gleba taka, że aż strach sobie to przypominać. Wolę jeździć z maluchem na taśmie.

Pięknie utrzymuje się, nie przewraca. Potrafi chodzić w nartach i czuje, że aby zjechać w dół trzeba narty ustawić w dół stoku. 

Ale totalnie nie rozumie, nie potrafi sam stanąć pługiem. W czasie zsuwania się w dół wciąż trzyma nóżki równolegle, ja mu na siłę rozszerzam pięty, a jak puszczam to on automatycznie łączy nogi. Chyba chce jeździć starym stylem...haha  Tylko nie wiem, jakim cudem na dole, gdy jechał sam, udawało mu się skręcać w stronę bramki, pewnie obciążał jedną stronę jakoś instynktownie.

Może jednak kupić te złączki na czubki? Albo prędzej jakieś rozszerzacze na pięty...

Cześć,

 

to może i ja coś napiszę, bo widziałem Was na żywo. Chłopak jest zdolny, świetnie radzi sobie na taśmie, chętnie wpina się w narty i w nich się porusza. Jeżeli tyle wyniesie z tego sezonu to dla niego będzie to aż tyle (to jeszcze małe dziecko, więc spokojnie, postępy przyjdą z czasem niejako "same"). Musisz być cierpliwa i spokojnie mu to pokazywać, dzieci uczą się przez naśladownictwo.

 

Wykorzystaj też największy atut jaki masz w nauczaniu młodszego syna, to jest syna starszego. Młodszy jest w niego zapatrzony (dzieci chętniej naśladują inne dzieci, niż osoby dorosłe), więc poproś starszego o pomoc w nauce młodszego, niech jedzie obok was i pokazuje jak się skręca i hamuje (powiedz mu, że będzie uczył brata, co go znobilituje i sprawi że będzie to robił chętnie). 

 

Pozdrawiam i bawcie się razem dobrze na soku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam 

 

Tak jest!!! Rozumiem, że na forum nie mogę dawać rad. Bo są nie sprawdzone doświadczalnie w setkach przypadków. Ale pisać o swoich doświadczeniach chyba mogę?  Chyba, że mi się zabroni, bo mogą to tylko być fantazje przy komputerze, a nie rzeczywistość. 

 

Pozdrawiam

Każda i tu podkreślę każda twoja uwaga i wypowiedź jest dla mnie ważna........Każdą czytam z dużą uwagą i się.......................uczę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

to może i ja coś napiszę, bo widziałem Was na żywo. Chłopak jest zdolny, świetnie radzi sobie na taśmie, chętnie wpina się w narty i w nich się porusza. Jeżeli tyle wyniesie z tego sezonu to dla niego będzie to aż tyle (to jeszcze małe dziecko, więc spokojnie, postępy przyjdą z czasem niejako "same"). Musisz być cierpliwa i spokojnie mu to pokazywać, dzieci uczą się przez naśladownictwo.

 

Wykorzystaj też największy atut jaki masz w nauczaniu młodszego syna, to jest syna starszego. Młodszy jest w niego zapatrzony (dzieci chętniej naśladują inne dzieci, niż osoby dorosłe), więc poproś starszego o pomoc w nauce młodszego, niech jedzie obok was i pokazuje jak się skręca i hamuje (powiedz mu, że będzie uczył brata, co go znobilituje i sprawi że będzie to robił chętnie). 

 

Pozdrawiam i bawcie się razem dobrze na soku.

Mądrość przez Waszmość przemawia............... :)  :)  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Darmowy orczyk, darmowy stok. Tylko narty porysowane.



Witam

O coś podobnego do mojego wyciągu! Gdy uczyłem Kubę. Napęd taki sam. Tylko orczyk może bardziej profesjonalny(mój), bo zamiast szczotki była deseczka. Choć szczotka to też dobre rozwiązanie. Można dodatkowo omieść narty i buty ze śniegu.

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak pierwszy film. Jeśli w pozycji płużnej odpowiednio mocno wsadzić kolano to narta zewnętrzna wejdzie na krawędź. Dla dorosłego to dość trudne. Byłem ciekaw jak dziecko da sobie z tym radę. Może być traktowane jako przejście od pługa do techniki równoległej i to równoległej ciętej.

Czesc
Mechanika ciętego luku płużnego - nie skrętu z pługu bo to co innego - byla zupełnie inna. Chodziło o to aby jadąc w pozycji płużnej przenieść ciężar ciała na postawioną na krawędzi narte zewnętrzną i poprowadzić na niej skręt ale w taki sposób by osią obrotu była noga wewnętrzną. Pamiętajmy! Ciężar ciała cały czas na zewnętrznej - czyli tej na krawędzi. Byla to naprawdę trudna ewolucja. Tylko Mietek Berezik potrafił to jeździć demonstracyjnie. Postawić narte zewnetrzna na krawędzi jest bardzo prosto i każde dziecko, które umie podchodzić jodełka to zrobi. Gorzej z prawidlowym obciążeniem nart.
Pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czesc
Mechanika ciętego luku płużnego - nie skrętu z pługu bo to co innego - byla zupełnie inna. Chodziło o to aby jadąc w pozycji płużnej przenieść ciężar ciała na postawioną na krawędzi narte zewnętrzną i poprowadzić na niej skręt ale w taki sposób by osią obrotu była noga wewnętrzną. Pamiętajmy! Ciężar ciała cały czas na zewnętrznej - czyli tej na krawędzi. Byla to naprawdę trudna ewolucja. Tylko Mietek Berezik potrafił to jeździć demonstracyjnie. Postawić narte zewnetrzna na krawędzi jest bardzo prosto i każde dziecko, które umie podchodzić jodełka to zrobi. Gorzej z prawidlowym obciążeniem nart.
Pozdro

I tu Mietku chyba wszystko wyjaśniłeś i nie ma się nad czym rozwodzić za wyjątkiem jednej sprawy dla niektórych to nie jest trudna ewolucja - rolkarze/rolkarki, łyżwiarze/łyżwiarki robią to niemal intuicyjnie - i tu pojawia się instruktor - szybko wychwycić i prawidłowo ukierunkować. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Jak myślicie, w jakim wieku dziecko może zacząć się uczy jazdy na nartach? Tak, aby nie zrobiło sobie krzywdy?

A Ty jak myślisz ?

To Twoje dziecko ;)...więc i Twoja odpowiedzialność...

Parę postów wcześniej masz dwulatka jeżdżącego na nartach .... inni twierdzą, że 4lata....jeszcze inni że 6....itd....obrońcy późniejszego wieku twierdzą że to jednak wpływa na stawy ....

Poza tym zależy co rozumiesz przez naukę ...

Z mojego punktu widzenia jeśli chcesz oddać dziecko do instruktora to ok 5lat +/- chodzi o skupienie uwagi, koordynację ruchową itp itd.

Oczywiście jeśli masz poleconego instruktora/ szkółkę, która specjalizuje sie w szkoleniu maluszków, a dziecko samo chce próbować to można zacząć wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Myślę, ze dużo tutaj zależy od dziecka. Jedno dziecko szybciej załapie jazde na nartach, drugie będzie potrzebowało większej ilóści nauki. Tak jak tutaj wspomina osoba powyżej są 2 letnie dzieci, które śmigają na nartach lepiej niż niejeden dorosły. Ale również i 7 latki, które maja z tym problemy. Każdy rodzic najlepiej zna swoje dziecko ;) Nie mozna napisać tutaj konkretnego wieku od którego należy uczyc dziecko jazdy.

Polecam jednak zapisać dziecko do dobrej szkoły. Będzie łatwiej niż uczyć samodzielnie.  http://hski.pl/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...
Kochani przeczytałam cały wątek:) starszą córkę (obecnie 8,5roku) 5 lat temu sami uczyliśmy jeźdZić. Teraz zbierałam informację,żeby jak najlepiej przygotować się do tematu oswajania z nartami młodszej-3,5latki. Wszystkie Wasze rady przyjęłam i tak wczoraj jesteśmy w Rokytnicach i oswajałam z nartkami córkę. Podchodziłyśmy pod stok, przewracałyśmy,bawiłyśmy. Podciągałam ją pod górę za moje kije,a potem młoda zjezdżała,gdy ja trzymałam dzioby nart.tak jak pisaliście:nie uczę pługu tylko skrętu.na wyciagu orczykowym ją wiozłam -bez problemu, a potem ja tyłem,tyłek do góry i trzymałam cały zjazd dzioby nart i skrętami w dół:) 1,5h wszystkiego -myślę,że to super początek. Na dziś umówiłam instruktora...masakra...młody chłopak...nie rozumiał,dlaczego skoro on mówi:"robimy pizzę" to tak średnio słuchała...narzekał,że mała rozgląda się dookoła,zamiast go słuchać jak to robią 5-6latki...facet bez doświadczenia i metodyki...potem dalej jeszcze sami zjeżdżaliśmy z nią i powiem szczerze,że nie wiem co dalej...ja metodycznie nie jestem przygotowana do tematu,ale jak widzę takie podejście jak tego instruktora to chyba szkoda kasę wydawać? Może poszukać lepszego instruktora???
A jeszcze opiszę Wam totalną dzisiejszą załamkę: starsza córka (5 sezon) dostała innego instruktora z tej samej szkółki w Rokytnicach. Chłopak bardzo młody,nawet nie sprawdził jak jeździ córka,tylko sztampowo postanowił ćwiczyć z nią 45min skrętu płużne z naciskiem naprzemiennie na kolana....8latka,która w zeszłym sezonie równoległym skrętne jeździła...teraz dostała dłuższe narty(130cm Elan RC race,przy 128cm wzrostu) i wczoraj inicjowała skrętu często z pługu,ale to kurde chyba przesada ćwiczyć skręty plużne,nawet postawy jej facet nie poprawiał....sam z resztą nie miał ładnej postawy,jako demonstrator był fatalny...potem sama z nią jeździłam i ćwiczyłysmy NWN,prawidłową postawę i młoda po 1h jeździ znów coraz lepiej równolegle,na krawędziach:)
Podpisuję się po tym co pisaliście:zobaczyć instruktora w akcji i dopiero wtedy się umawiać.my wtopiliśmy strasznie dziś.
Będę jednak wciąż szukać super instruktora,żeby pojezdził z mładą i starszą:)
Macie jakieś sugestie co ćwiczyć ze starszą? Czy "objeżdżać ją" jak najwięcej tylko?
Pozdrawiam z deszczowych Rokytnic
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naprawdę uważasz że do zabawy z 3.5 letnim dzieckiem najlepszy jest obcy facet zwłaszcza że znasz podstawy tej zabawy. Ist w ramach doskonalenia najpierw leczy wady a potem idzie do przodu. Zajeździj starsza nwn i wyślij na obóz narciarski lub wykup tak plus minus 20h indywidualnego szkolenia. Porozmawiaj z szefem szkółki w kontekście uprawnień instruktorów jeżeli nie mieli żądaj zwrotu gotówki lub np zamiennych darmowych lekcji.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Świerzbi mnie język.  Utkwiło mi w głowie zdanie "najpierw leczy wady a potem idzie do przodu"...

 

Czytałem niedawno w sieci coś takiego. Młody zawodnik(junior) miał wady. Z filmu wynikało, że głównie robił A, nieco wlókł nartę wewnętrzną.  I była stagnacja na zawodach.  Metoda korekcji polegała na "oduczeniu" go jeździć. I na wpojeniu ewolucji podstawowych. H. Harb o tym dużo pisze. Trwało to sezon. Trudna korekcja, czegoś już zafiksowanego. Ale  powiodło się. Wrócił ścieżkę do przodu. Z początku go lali jeszcze bardziej, niż poprzednio. Ale potem stopniowo metoda przynosił korzyści czasowe wśród konkurentów.

 

Ale to był "zawodnik". I w takim przypadku najlepsza metoda jest tylko ta, która prowadzi do przyszłych sukcesów. Jestem starej daty i nie znam teraz wszelkich niuansów związanych ze szkoleniem od podstaw,  najzwyczajniejszych uczestników stoku. Którzy często kończą po paru godzinnych lekcjach. Lampka mi się zapaliła dlatego, że po leczeniu idzie się do przodu, a nie do tyłu, lub stoi się w miejscu przez kolejne lata. Wniosek jest prosty.  Teraz są takie metody, wpojone początkującym nauczycielom, że  tylko do  przodu...Da radę!  Nie ma miejsca dla słabych. 

 

I jeszcze mam jedną wątpliwość. Co widać na dalekim horyzoncie?  Jakie stoki, jaki śniegi.  A może poręcze od schodów?  I od czego należy zacząć, by przygotować się do tych różnych ewentualności.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Innej drogi nie ma ... jeżeli jest inaczej to pieniążki w błoto są wyrzucane...

Witam

 

Generalnie jestem za fachowcami! Jak się nie umie remontować własnego mieszkania, to lepiej polecić jego wykonanie fachowcom.  Z tym,  że nie zawsze to zabezpieczy przed wyrzuceniem części pieniędzy w błoto. Ale to już można było wywnioskować wcześniej z mojego postu!

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...