-
Liczba zawartości
15 490 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
229
Zawartość dodana przez Mitek
-
Generalnie idea jest prosta Panowie: Uderz w stół... Dla mnie jeżdżenie na czerwonym to jedno z bardziej karygodnych przestępstw rowerzystów. Ciekawe czy samochodem też tak relatywizujecie. Najgorsze jest to, że w innej sytuacji - np zajmowanie pasa wymaga się traktowania roweru jako pełnoprawny pojazd w ruchu - zresztą słusznie. Ale gdy chodzi o przejazd na czerwonym już nie... ciekawe? Ja mam prostą zasadę. Na rowerze w ruchu ulicznym, nie robię niczego czego bym nie zrobił samochodem. Jak widzę jestem idiotą... Pozdrowienia
-
Cześć Przepisy są dość klarowne i bardzo proste. Oczywiście elementy, o których wspomniałeś w drugiem zdaniu, są w jeździe niezbędne, zwłaszcza jak się ścigam z dziećmi na rowerkach ale dziwi mnie że potrzeba aż ponadprzeciętności, żeby je ogarnąć. Niestety nie jestem leśnikiem i ciężko mi znaleźć technicznego krętego singla (jak ja uwielbiam ten pretensjonalny slang) w drodze do pracy. Pozdrowienia
-
Cześć Biorąc pod uwagę, że tzw. przeciętny rowerzysta nie stoi na czerwonym a ja stoję to jestem ponad przeciętny z czego jestem dumny i żądam uznania tego faktu przez przeciętnych. Pozdrowienia
-
Cześć Dla mnie 40km/h to prędkość praktycznie nieosiągalna na płaskim a już z pewnością nie do utrzymania na dłuższym odcinku. Pozdrowienia
-
Cześć Jak łamiesz przepisy to Twój dramat. Ale jeżeli porównujesz jazdę na pewnym odcinku jezdnią bo po ścieżce jechać (jak piszesz ) się nie da z celowym przejeżdżaniem na czerwonym świetle to... brawo! Pozdro
-
Cześć Nie, mowa o średniej prędkości jazdy. Żeby jechać ze średnią tak jak piszesz to trzeba napadać 40km/h w jeździe. Sam wiesz. Pozdrowienia
-
Cześć Nie ma niebezpieczeństwa. Może rzeczywiście nie jest to na kole tylko po prostu denerwująco za kimś. Jak jesteśmy we dwójkę to jedno sobie jedzie z jednej a drugie z drugiej strony i.... masz rację to nie jest "na kole" w sensie kolarskim. Mój błąd. Co do prędkości to rzadko zdarza mi się ktoś kogo doganiam i jadę za nim równym tempem. Mnie w ciągu ostatniego miesiąca wyprzedziło dwóch gości na szosach ale był to efekt niesamowity: Wracałem od kumpla z imprezy w Grodzisku. Jechało się super przez jakieś lasy ścieżkami ale w pewnym momencie dojechałem gdzieś w okolicę Nadarzyna i wpadłem na asfalt równoległy do katowickiej. Jadę dość szybko oceniam, że około 35-37km/h z solidnym wiaterkiem aż tu nagle pojawia się jakiś taki denerwujący szum. Po sekundzie śmignęło obok mnie dwóch gości na szosach. Jeden drugiemu jechał "na kole". Na moje oko szli gdzieś koło 50km/h. Efekt fantastyczny! Pozdrowienia
-
To piramidalni idioci i do tego chamy. Pozdro
-
Cześć Żona umie jeździć na rowerze. A Ty widujesz na ścieżkach rowerowych dużo osób, która jeździ z prędkością 30km/h lub więcej? To gdzie Ty jeździsz??? 30 km/h to granica do której w Warszawie na rowerze dobija może 3-4% jeżdżących. Pozdrowienia
-
Cześć W tym roku widziałem już dwa poważne wypadki z udziałem rowerzystów. Oba identyczne - przejazd na czerwonym świetle. Naprawdę żal mi było jadących zgodnie z przepisami i wcale nie szybko kierowców, zwłaszcza drugiego bo koleś którego trafił nie dawał oznak życia. Zresztą to by wyjątkowo radykalny przypadek: gość jechał chodnikiem pomiędzy pieszymi (widziałem wszystko dokładnie bo jechałem równolegle po jezdni) po czym olał stojących na czerwonym ludzi, przejechał pomiędzy nimi wprost pod nadjeżdżający samochód. Abstrahując od braku szacunku dla przepisów i instynktu samozachowawczego to ludzie, którzy mnie osobiście robią z premedytacją złą opinię i są potencjalnymi drogowymi mordercami. Pozdrowienia
-
Cześć Tylko, że ja nie odbywam żadnych treningów. Doganianie innych mnie bawi. A już najfajniejsza jest zabawa wymyślona przez moją żonę: gdy ktoś bezczelnie przejeżdżą na czerwonym dogania go i jedzie mu na kole bez słowa. To w 100% ludzi głupi i napięci więc próbują uciec ale nie dają rady. Po prostu jeżdżę na rowerze bo mi to sprawia przyjemność. Jak przestanie - jebnę go w kąt. Nie ma żadnego planu. Mam straszną ochotę pojechać w takiej np. Wiśle ale zawsze są różne inne fajne rzeczy do roboty. Podobnie ostatnio znudziły mi się narty. Może w ogóle nie kupię karnetu tylko wezmę rower? Z drugiej strony lubię być na nartach z rodziną i znajomymi więc pewnie się jakoś przełamię. Pozdrowienia
-
Cześć Ja przestałem zwracać uwagę na cokolwiek po tym jak utopiłem nawigację na Rodomce trzy tygodnie temu. (Swoją drogą trzeba być absolutnie odkorowanym żeby coś takiego zrobić). Od tej pory interesuje mnie tylko, żeby nikt mnie nie wyprzedził na drodze. Taka zabawa. Pozdrowienia
-
Cześć Nawet nie wiedziałem, że są takie imprezy. Super sprawa, choć w kajakach najbardziej pasjonuje mnie co innego ale aż kusi spróbować. Rekord dzienny mam całkiem niezły 105 czy 106 km na Bugu w 11 godzin ale na ciężko! Tylko, że tam chyba nie można pić piwa na wodzie... Ten element może mnie dyskwalifikować. Przekaż koledze serdeczne pozdrowienia i wyrazy podziwu. Pozdrowienia
-
Cześć Ale takie, że po prostu płyniesz po jakiejś rzece. No powiedzmy taka Wisła 1200 na kajaku? Dopytuje bo pierwszy raz słyszę o takich zawodach. Pozdrowienia
-
Po co wymieniać narty? może lepiej nauczyć się jeździć...?
Mitek odpowiedział Jasiek. → na temat → Narciarstwo
Cześć Narta nie ma znaczenia. Pozdrowienia -
Cześć W długich dystansach w czym? W kajakarstwie? Jakiego typu to wyścigi? Pozdrowienia
-
Piotrek jak ktoś nie umie to i Smart mu nie pomoże - taka prawda. Skakanie po pasach jest równie przyjemne pickupem jak Golfem czy Superbem kombi. Pickupy robocze się nie prowadzą - to fakt. A przy tylnym napędzie dachy są częste ale jak nie traktujesz tego typu samochodu jak osobówki to nie ma ograniczeń. Zapewniam Cię. Pozdrowienia
-
Cześć Czyli o to chodzi. Z targaniem to kwestia braku wody. Sam wiesz jak to jest na czystej wodzie i jakieś parumetrowe fragmenty to norma ale jak na bagnie albo w mieście i kawałki po kilometrze i dłuższe... Dobrze wygląda to Drzewiczka ale musi poczekac na przyszły rok bo na listopad jest Rawka. Pozdrowienia PS A kto to odziany jak grotołaz obudowany kamerami jak terminator??
-
Cześć Niestety prawda wygląda nieco inaczej, co nie znaczy, że w wielu aspektach nie masz racji. Opiszę w skrócie a zainteresowanych odsyłam np do Scientific American. Swego czasu w Stanach wprowadzono szeroko zakrojone programy monitoringu i zapobiegania pożarom lasów. Wydano na nie grube miliony dolarów i okazały się one nieskuteczne. Leśnicy byli bezradni. Do dzieła zabrali się ekolodzy ( nie ekologiści czy inna sterowalna hołota) tylko specjaliści od środowisk leśnych. Na podstawie badań aktualistycznych! oraz doświadczalnych stwierdzono jednoznacznie, że pożar lasu w tamtych warunkach jest wynikiem naturalnej sukcesji ekologicznej. Krótko mówiąc, spalenie się lasu jest nieuchronne aby mógł się on odrodzić. Błędem było oczywiście to o czym pisałeś czyli budowanie domostw na terenach o których już wtedy widziano (badania robiono jeszcze na przełomie wieków), że są praktycznie skazane na pożary. Pozdrowienia
-
Cześć Nie drwię interpretuje Twoją wypowiedź wprost: "Nie, nie będzie kolejnej epoki lodowej. A tak jak w tej dyskusji można darować sobie wymieranie kredowe, tak można darować sobie przypuszczenia, że za 100 milionów lat to wszystko się odbuduje i znów będzie pięknie i nawet będą nowe lodowce. Na których będą nowe gatunki śmigać na nartach." Czy mógłbyś konkretnie opisać zjawisko "wybuchu Yellowstone" o którym piszesz i na jakiej podstawie twierdzisz, że to możliwe? Na jakiej podstawie sądzisz, że jest możliwe aby w Ziemię uderzył meteoryt? Czy możesz napisać co rozumiesz pod stwierdzeniem: "I ciekawe, że sam Cook się na te badania z zastrzeżeniem powoływał, bo nie badano, o ile dobrze przeczytałem jakiego rodzajem naukowca był autor danego artykułu." Chodzi mi o fragment o "rodzaju naukowca"? Pozdrowienia
-
Cześć Nie wdając się w szczegóły: "1) Nasz klimat się ociepla" - 100% racji. Ważne jest natomiast czy jest to epizod ocieplania w trakcie oziębiania. Krzywa jest skomplikowana i na oscylacje niższego rzędu, nakładają się oscylacje wyższych rzędów. "2) Robimy to my, ludzie, emitując gazy cieplarniane, głównie poprzez emisję CO2 z paliw kopalnych." - Nie, i wynika to chociażby z informacji zawartych w Twoim poście. My się możemy do tego dokładać ale tendencja wynika z tego co odrzucasz czyli historii naturalnych procesów, aktualizmu itd. "3) Jak nie przestaniemy to będą duże problemy." - jakie?? konkretnie. Jak rozumiem Twoje posty Ziemia będzie wyglądał za 100 lat jak Merkury? Pozdrowienia serdeczne
-
Cześć Co to jest Fajkówka - takie miejsce pod Baranią Górą? Pozdro
-
Nie czytam wiadomości z niepewnych źródeł. Lepiej oceniać te procesy bez zasobu jakiejkolwiek wiedzy. Kim jesteś z wykształcenia, że potrafisz ocenić prawdziwość lub nie informacji? Co chcesz udowodnić??? Że w tym momencie mamy do czynienia z epizodem ocieplania się klimatu? Masz 100% racji. I co z tego? To proces względnie normalny, który zachodził w historii Ziemi prawdopodobnie wielokrotnie. Zachodziły tez procesy z punktu widzenia skali czasu o wiele gwałtowniejsze. I co z tego, że tak zapytam? Klimat to procesy atmosferyczne, których rozpatrywanie bez związku z biosferą, litosferą, astenosferą, wnętrzem ziemi, Księżycem, Słońcem nie ma najmniejszego sensu - a to postulujesz. Sam rozumiesz, ze nie mogę tego traktować poważnie. Oderwanie od skali geologicznej i traktowanie obecnych zmian klimatycznych jako niezależnego epizodu jest absolutnie szalonym pomysłem. Pozdrowienia
-
Cześć Widzisz nie chcę Cie urazić ale Twoja niewiedza na tematy o których rozmawiamy aż boli. Najlepszym przykładem jest przytoczony jako objaw gwałtownych zmian klimatu link. Wiesz co to jest tzw. mechanizm szarży lodowcowej? Wiesz jakie są zmiany dobowe ruchu lodowca i jakie są zmiany prędkości jego ruchu w jego obrębie? Wiesz co to są np. osuwiska? Może to też są dowody na ... coś tam. Weź sobie podręcznik Glacjologia autor Jacek Jania i poczytaj a nie cytuj głupoty. Bardzo Cię przepraszam ale dla mnie koniec dyskusji. Nie jesteśmy w szkole. Pozdrowienia