Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    13 462
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    200

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Cześć Dzięki Jarek. Ze Scottem sprawa specyficzna - żona lubi tę firmę i ma tam pewne sponsorsko, rabatowe układy. Propozycja przekracza budżet o 25 % minimum. Poza tym... nie podoba mi się rama - nie wygląda solidnie ale to oczywiście wrażenie dyletanta. Pozdrowienia
  2. Cześć Podpinam się pod temat. Poszukuje roweru ze względu na fakt iż mój dotychczasowy odmówił posłuszeństwa konkretnie i nie chcę mi się go reanimować. Założenia: 27,5, amortyzowany przód, pancerna konstrukcja (wytrzymałość kosztem wagi wchodzi w rachubę zdecydowanie), trwałość osprzętu (i znowu trwałość kosztem bajeranctwa wskazana), rower powinien dawać radę w trudnych warunkach pogodowych (woda, błoto, śnieg itd.), niewygórowana cena 2500pln max, może być używka. Z pewnych względów zdecydowanie preferuję firmę Scott. Jakieś pomysły? Pozdrowienia
  3. Cześć Myślę, że to nie jest takie proste. Informacja o ekspozycji mówi, że ona występuje a jej oszacowanie w formie skali jest zawsze pewnym przybliżeniem. Jeżeli jesteś doświadczony w materii wiesz mniej więcej jaka ekspozycja odpowiada jakiemu stopniowi w skali natomiast to jak Ty to odbierasz pozostaje cecha indywidualną. Dla jednego powiedzmy ekspozycja na poziomie 3 to luzik na dla drugiego to droga/zjazd, którego nie jest w stanie podjąć. jedno z drugim się nie kłóci bo wycena jest w miarę obiektywna (z tego w miarę każdy zorientowany zdaje sobie sprawę). To tak jak we wspinaniu. Jak się sporo wspinasz to wiesz ile to jest V ile VI a ile VI.2 a nawet widzisz różnicę pomiędzy VI.2 a VI.2+ choć na przykład dla kogoś innego to jest bliżej VI.3. Często jest tak, że wyceny są weryfikowane po paru przejściach i nie jest to niczym dziwnym. Pozdrowienia
  4. Cześć Uświadomiłeś mi, że (jeżeli już zagłębiamy się w semantykę) to określenie "ekspozycja" jest dla mnie nijako oficjalne, literackie, że tak powiem. W praniu mówiło się o lufie, lufcie, powietrzu, zazwyczaj z dodatkiem określnika stopniującego w stylu "że ja p......e" jeżeli ekspozycja była naprawdę spora. Pozdrowienia
  5. Cześć Myślę, Kuba, że z założenia takiej gradacji być nie może ze względu na bardzo subiektywne poczucie ekspozycji na dodatek - pisał o tym Gienek DK10 - zmieniające się w różny sposób w czasie, wraz z przyzwyczajeniem do ekspozycji, wiekiem, doświadczeniem itd. Np.: Swego czasu miałem dość poważny wypadek w górach, który całkowicie zmienił moje poczucie tego co jest akceptowalna ekspozycją i praktycznie blokował mnie psychicznie. Z tego względu miedzy innymi zaprzestałem wspinania poza skałkami bo psychika czyniła mnie niebezpiecznym nie tylko dla siebie ale (przede wszystkim) dla partnera. Pozdrowienia
  6. Cześć A co to jest innego jak nie reklama? Pozdro
  7. Cześć To z pewnością nie oburzenie tylko taka uwaga. Pozdrowienia
  8. Cześć Gdzie spadłeś?? Pytam bo ja też tam spadłem parę razy w tym raz do ziemi (Turnia Długosza). Masz rację, ze to niesympatyczne uczucie... Pozdrowienia
  9. Cześć Szczerze Ci powiem, że kilkanaście lat dość intensywnie chodziłem po górach i wspinałem się, przeczytałem chyba znakomitą większość książek górskich jaka się ukazała w Polsce i o "ukrytej ekspozycji" słyszę po raz pierwszy. Jak się tak zastanowiłem to może rzeczywiście określenie "przepaścistość" jest lepsze, natmiast ( tu Bakkz masz rację pełną) nigdy się specjalnie nie zastanawiałem nad definicją tego słowa bo jest dla mnie w tym kontekście tak oczywiste jak np. rower. (choć z geologią nie ma nic wspólnego) Pozdrowienia
  10. Cześć Tłumaczy idealnie - czemu uważasz, że nie? Poważnie pytam. "Otwartość formacji" wydaje mi się znakomitym określeniem ekspozycji w górach. Pozdro
  11. Cześć Język urzędowy nam się zmienił? http://pl.wikipedia....ja_(wspinaczka)   Pozdro
  12.   Cześć Ekspozycja to ekspozycja. Nie wyobrażam sobie, że ktoś operujący w górach - a narciarz jest kimś takim - może nie znać znaczenia tego sformułowania. Wydaje mi się, że skale dwudzielne typu Miro Peto czy brytyjskiej skali trudności skalnych są bardzo sensowne. Problem zaangażowania psychicznego w przejście drogi/zjazd niezależnie od samych trudności technicznych  wydaje się kluczowy. Pozdrowienia i dzięki za interesujący temat Majorku
  13. Cześć Dokładnie. Miałem okazję jeździć slalomy na kolanówkach i jest to proste a jak tyczka jest długa to nie do przejechania - zupełnie inny rodzaj jazdy. Sylwetka zaburzona przez boksowanie, kupa dodatkowych ruchów itd. Dla mnie nie do przejścia i nieładne. Pozdrowienia
  14. Cześć Opisywany JG zjechał na butach, np. razem z S. Motyką zjechał w ten sposób z Żółtej Przełęczy żlebem do Doliny Pańszczycy , całym Zawratowym Żlebem oraz (swojego rodzaju rekord) pn. żlebem Wyżniej Koziej Przełęczy spod jego drugiego progu (dolny próg był wtedy całkowicie pod śniegiem); było to 14 VI 1930. Był kozak! http://z-ne.pl/t,has...gnojek_jan.html   Pozdrowienia
  15. Cześć Wiem, że to niebezpieczne i się tego "nie robi" ale jak nie ma nart a kusi. Nie wiem czy pamiętasz Jan Gnojka - wybitnego taternika okresu przedwojennego, partnera między innymi Bronka Czecha ze zjazdów narciarskich i wspinaczek. Był On chyba najwybitniejszym znanym mi miłośnikiem zjazdów na butach i zaliczył parę naprawdę spektakularnych żlebów. Niestety nie dane mu było żyć długo - zginął w Oświęcimiu. Wspaniały człowiek i piękny górski i polski życiorys. Pozdrowienia serdeczne
  16. No...chciałem zabłysnąć.. Z przyjemnością bym się zsunął Rysą z Tobą. Nawet na ******* a ja wnoszę narty... Pozdrowienia Użytkownik jark edytował ten post 09 kwiecień 2015 - 07:41
  17. Cześć Tadziu zwracam uwagę zwłaszcza na słowo: training... ... które sprzedaje ideę... Fajnie jest mieć ideał, fajnie do niego dążyć ale się z nim mierzyć... POzdro
  18. Cześć To jest przykład znakomitej i uniwersalnej techniki i - wybacz - dorabianie ideologii i podkręcaniu i przechylaniu jest nie na miejscu gdy porównamy sposób jazdy na tym filmiku i poprzednich, które miały ilustrować kolano czy tam butowanie. Co do drugiej części. To jestem przekonany, że tak. Dobry narciarz pojedzie jak należy wszędzie tak jak dobry rowerzysta - popatrz na zawodników na przykład. Oni całe, życie spedzaja na trasie a poza jadą z automatu. Tym różni się dobry narciarz od takiego, któremu się wydaje, że jest dobry. Pozdrowienia
  19. Cześć Zjeżdżałem ale na ****** i na butach, więc trudno mi ocenić po narciarsku, nie bardzo to potrafię odnieść po prostu - nie śmiej się proszę. Pozdrowienia Użytkownik jark edytował ten post 09 kwiecień 2015 - 07:40
  20. Cześć Rysą zjeżdżałem nie raz. gdzie tam jest 45 stopni Majorku? Sama góra czy trochę poniżej? Pozdrowienia
  21. Cześć Pytasz czy selektywność - w sensie wybierania miejsc do konkretnego sposobu jazdy - jest dobra samemu wybierają drążąc sposób jazdy, który jest możliwy do wykonania w bardzo konkretnym miejscu, warunkach itd. Dlaczego nie powrócisz do Funu, który właśnie na podobnych założeniach się opierał i identyczne problemy stawiał. Taka jazda to nieekonomiczna i mało uniwersalna pokazówka możliwa do wykonania jedynie na gładkim i równym stoku, który w naturze jest ewenementem. Nie lubię sztuczności a jest to absolutnie sztuczna jazda stąd moja do niej niechęć i niezrozumienie. Gość potrafi jechać świetnie i zastosować w jeździe terenowej takie właśnie głębokie zejście jak trzeba. Tutaj prezentuje je na filmiku pokazowym dla gawiedzi, żeby się napawała i osiąga sukces. Wygląda to fajnie ale nie jest skuteczne. Podziwiać to jedno, rozumieć drugie. Pozdrowienia
  22. Cześć   Właśnie! Pozdrowienia   Cześć   Nie musi być skręt cięty Marcinie - po prostu skręt. W każdym skręcie faza przekrawędziowania trwa i to jest właśnie jej obraz - wybacz Jacek ale dla mnie dość oczywisty. Pozdrowienia
  23. Cześć Zgubiłeś gdzieś Leporowskiego a to piękna historia Gienku. Otóż ... z Leporowskim było trochę inaczej... podobno. Żuławski opisuje jak to Leporowski podszedł do siedzących w Pięciu Stawach taterników i w rozmowie pochwalił się, że właśnie wczoraj przeszedł południową ścianę zamarłej Turni samotnie bez asekuracji. Został oczywiście wyśmiany a, że był ambitny to stwierdził, że jeszcze nie jest tak późno i jak chcą to mogą podejść pod Zamarłą i On pokaże jak to zrobił. Kopary ówczesnej elity były pewnie niesamowite gdy w ciągu 40 minut był an górze przechodząc drogę uważaną wtedy za ekstrem. Leporowski pochodził bodajże z Poznania i był lotnikiem. W Tatry trafił przypadkowo i zaczął po nich chodzić turystycznie a że miał nieprawdopodobną wręcz odporność na ekspozycję (do tego zmierzał Gienek) i był bardzo sprawny, szybko zaczął się wspinać nawet na najtrudniejsze ściany. Po przejściu Zamarłej stal się bardzo znany i wspinał się ostro sam i z różnymi partnerami rekrutującymi się z ówczesnej czołówki. Jego kariera jednak nie trwała długo - zginął chyba rok czy dwa później odpadając z ruchomym blokiem skalnym gdzieś na Kozim. Tyle dygresja. Bardzo ważną rzeczą jest obycie z przepaścistością i stromizną. Mialem okazje prę razy jeździć po stokach 40 stopniowych i pierwsze wrażenie jest dość mocne ale gdy oswoisz się z ekspozycją nie jest źle. Szczerze mówiąc jednak jazdy po stoku powyżej 45 stopni do tego jeszcze w wąskim żlebie - sobie nawet nie wyobrażam ( z.....m się ze strachu!). Pozdrowienia Pozdrowienia
  24. Cześć Pytanie po co jechać tak żeby się wywracać? Do tego zmierza Fredi. Pozdrowienia
  25. Cześć   No co Ty w profilu jest 8. Pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...