Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 010
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez a_senior

  1. a_senior

    Doginanie narty

    Cos to Mirku za prosto ujales. Domyslam sie, ze pytanie Fredo ma glownie charakter prowokacyjny i mocno trzeba sie wglebiac "co poeta mial na mysli", ale pomijajac osobe pytajacego i jego intencje pytanie jest zasadne. Co nalezy rozumiec pod pojeciem "doginanie narty"? No wiec jak ja to rozumiem. Po pierwsze pojecie dotyczy wylacznie techniki jazdy cietej. Przy zeslizgowych dogiecie nie bedzie albo bedzie ono slabe, bo zamiast "dogiecie" czy "wygiecia" nastapi wczesniej zeslizg. Ale skupmy sie na skretach czysto krawedziowych. Po drugie skupie sie na nartach typu slalomowego, o stosunkowo malym promieniu skretu. Tu latwiej pokazac o co chodzi. To o czym Ty piszesz jest w zasadzie typowa, spokojna jazda na krawedzi. Ustawiona pod katem 45 stopni (wzorcowym), cala krawedzia, narta wykonuje skret ciety o promieniu... fabrycznie podanym. Owszem narta sie wygnie, ale sily jakie sa do tego wymagane nie sa zbyt duze. Narty slalomowe, czy to te topowe, czy z tzw. drugiej polki czy wrecz alloround sa dosc miekkie podluznie. Wystarczy wziac taka do reki by sie o tym przekonac. Narta latwo poddaje sie naciskowi reki (wygina sie) w polowie dlugosci. A wiec nie o takie doginanie czy wyginanie chodzi. Jak wiadomo sztywnosc narty slalomowej przejawia sie w jej malej podatnosci na skrecenie. Nie daje sie zwinac w smiglo, mowimy. To jest podstawa jej trzymania krawedzi, ustawiona pod katem nie poddaje sie zeslizgowi. Ale do rzeczy. Wszyscy, ktorzy jako tako opanowali jazde karwingowa czuja zwiazane z nia nowe sensacje, ktorych nie czuje sie w tym stopniu w jezdzie klasycznej (zeslizgowej). Polegaja one na wykorzystaniu sprezystosci narty w koncowej fazie skretu cietego. Dzieki swojej sztywnosci poprzecznej - narta swietnie trzyma krawedz, nie ucieka - i dzieki odpowiednio duzej szybkosci i wlasnie ich "dogieciu" narty magazynuja energie sprezysta by nas za chwile "wystrzelic" w kolejny skret. Czasem, gdy za bardzo odchylimy sie do tylu, potrafia nawet wyjechac z pod nas i trzeba sie dobrze starac by je "dogonic". I wlasnie tak rozumiem dogiecie narty. Po to by wykorzystac jej wlasnosci sprezyste i swietne trzymanie krawedzi (duza sztywnosc poprzeczna) musimy ja w skrecie mocno dogiac czy wygiac jak kto woli. Do tego potrzebujemy oczywiscie sporej predkosci i dynamiki. Jesli jej nie dogniemy oczywiscie nic zlego sie dziac nie bedzie, ale nie zaznamy cymesu jazdy karwingowej. Celowo nic nie wspominam o promieniu skretu, bo nie chce zaciemniac wywodu. Pisze z pod Genewy, gdzie spedzam kilka, bynajmniej nienarciarskich dni. Lecac dzis widzialem cudownie zasniezone, ogromne Alpy.
  2. a_senior

    Trasy Rowerowe

    Troche odbieglem od tematu rowerowego, ale kiedys bardzo duzo jezdzilem po okolicach Krakowa, w tym takze po Jurze. Bazy noclegowej nie brakuje, jak i sciezek. Czasami bywa piaszczysto. Uroki gwarantowane. Polecam szczegolnie tereny wokol Ogrodzienca i Olsztyna (tego blisko Czestochowy). Mozna np. wybrac sie w rowerowa pielgrzymke do Czestochowy, nawet bedac ateista. Kilka lat temu, z malymi dziecmi odbylismy taka pielgrzymke rowerowa. Powrot do Krakowa - pociagiem. Mnostwo interesujacyh terenow masz na zachod od Krakowa, od Skaly Kmity i Zabierzowa poczynajac. Mozesz jezdzic wzdluz dolinek (latwiej) lub w poprzek. Warto kupic przewodniki. Sam korzystalem kiedys z jednego "Okolice Krakowa", autorstwa dobrego znajomego "Zbooja".
  3. Przegladnalem jeszcze raz plytke. Rozrozniaja dwa rodzaje poszerzenia katowego: zwykle i ciete. Jak dla mnie to pierwsze to nic innego jak skret z oporu. Odstawienie narty pod katem wprowadza opor, czy sie chce czy tez nie. Ale nie ma o co kruszyc kopii. W koncu to tylko nazwa. Mozemy sobie cos nazwac jak chcemy. Byle dobrze zdefiniowac. Tego nauczyla mnie matematyka. Poszerzenie katowe brzmi niezle. Choc przypominam, ze Anglosasi i Francuzi nadal stosuja "stem". Od czasow Zdarskiego. Nie zgadzam sie. Owszem, rozroznienie az 4 metod odciazenia to lekka przesada, ale istnieja co najmniej dwie mocno sie od siebie rozniace: odciazenie gorne, np. NW, i dolne typu polkniecie. Zupelnie inna motoryka. Obie powazne ksiazki, z ktorymi mialem ostatnio do czynienia, ta wyzej wymienione i "Narciarz Doskonaly" o tym mowia. Nie mozna tego ignorowac. Jedyne wytlumacznie sensowne, ze odciazenia dolnego nie wprowadza sie osobno w programie SITN-PZN, to chec zachowania prostoty i unikania wprowadzenia technik trudniejszych. W koncu program jest o nauczaniu poczatkujacych. Kompensacja jest elementem biernym. Kompensujesz, w zasadzie biernie, nierownosci terenu. Nie ma tu mowy o odciazeniu. Moze z powodu ww. ignorancji smig (nie ten bazowy) pokazywany na plytce wyglada tak kiepsko. W sumie od watpliwosci terminologicznych przeszedlem do krytyki programu SITN. Nie jest to duza krytyka, bo w sumie ten program mi sie podoba. W przeciwienstwie do dziwacznych, z ktorymi mialem do czynienia w przeszlosci.
  4. Dzieki za wyjasnienia. Fakt, bylo tak kiedys, choc ja staralem sie przeskoczyc w uczeniu innych etap kristiani pluznej. Wciaz jednak nie wiem dlaczego zrezygnowano z pojecia "opor"? To "poszerzenie katowe" przypomina mi socjalistyczne okreslenie "zwis elegancki meski" na okreslenie "krawatu". W takim razie brakuje w programie czegos co Lemaster nazywa odciazeniem dolnym w przeciwienstwie do gornego NW. Niezle to jest wytlumaczone w "The Anatomy of Skiing" R. Sandersa, ktora nie tak dawno kupilem w Denver (stad blisko do Gor Skalistych). Rozdzial 7 jesli ktos ma dostep. Autor rozroznia az 4 metody odciazenia, w tym najtrudniejsza - "leg retraction" (str. 65) poprzez podciagniecie miesniami brzucha kolan do gory. Wypisz wymaluj: "pochloniecie". Zacytuje jedno zdanie: "Leg retraction is the quickest, most efficient, and smoothest way to release pressure. This is also the most difficult way. ... The advantage of leg retraction is it permits you to relase pressure expeditiously with almost imperceptible vertical motion." Nie chce juz wracac do moich uwag dotyczacych wyzszosci tego rodzaju odciazenia nad NW, ale samo wyszlo. Dlaczego w polskim programie tego w ogole nie ma?
  5. Zwracam sie glownie do Mitka, bo jemu obiecywalem kontynuacje moich terminologicznych watpliwosci. Ale warunkiem byl zakup przeze mnie dwoch pozycji ksiazkowych w siedzibie PZN: "Od ruady do carvingu" i programu nauczania SITN 2005 r. Obiecanki cacanki... Nie mam czasu tam jechac i nic nie zapowiada by w najblizszej przyszlosci bede go mial. Do tego wyjezdzam na jakis czas z Polski. Oczywiscie moglbym te pozycje zamowic zdalnie, koszt ponad 50 zl, ale jako zatwardzialy Krakus, nie wolny od typowo krakowskiej cechy (wg. mnie Poznaniacy maja ja rozwinieta w jeszcze wiekszym stopniu ), nie zrobie tego. Musze te ksiazki wziac do reki, przekartkowac i zdecydowac czy warto je kupic. Mimo wszystko, by nie byc posadzony o nieslownosc, w sposob niekompletny, sprobuje sam odpowiedziec na niektore moje watpliwosci, tym bardziej, ze sezon dla mnie juz skonczony. Literature domowa posiadam dosc bogata. Co najmniej 5-6 roznych ksiazek, w tym jedna po angielsku, kilka plytek CD, w tym wlasnie owa z programem no i nieograniczony doste do sieci. Ale do rzeczy. Pojecia sa troche pomieszane, z roznych bajek, ale takie tez pomieszane sa moje watpliwosci... "Kristiania". Pochodzi od nazwy miejscowosci w Norwegii. To w koncu od Norwegow zaczelo sie narciarstwo, w tym zjazdowe. Kiedys nazwa uzywana nagmiennie. Oznacza dzisiejszy "skret". Dlaczego tajemniczo brzmiaca "kristiania" wypadla z programu, a nie wypadl np. "telemark"? Przeciez mogly zostac zastapiony np. "skretem z przyklekiem". W angielskim ("turn") czy francuskim ("virage") "kristiania" nigdy nie zagoscila?. Dlaczego uzywano jej wiec w jez. polskim? W kazdym razie jej nie zaluje. Skrety z "polplugu" i "poszerzenia katowego". Kiedys byly po prostu "skrety z oporu" (albo wrecz kristianie z oporu). Zmieniono, nawet nie wiem kiedy. Komu to przeszkadzalo? Po angielsku i francusku jest wciaz "stem" i oczywiscie "plug". Nawiasem mowic nie jest dla mnie jasny podzial na skret z "polplugu" i "poszerzenia katowego". Po co tak drobic w programie, ktory ma ambicje upraszczac? "flexion/extension" Jak sie tlumaczy na polski? Poczatkowo mialem z tym klopot. Zreszta nie tylko ja. Tlumacze "Narciarza Doskonalego" rowniez. Teraz wiem. To po prostu nasze poczciwe NW. "Angulacja". Jak to dobrze przetlumaczyc? Jak i czy w ogole tlumacza to programy nauczania? W "Narciarzu..." tlumacza zle jako zgiecie bodajze. Ja bym zastawil jak jest, czyli "angulacja". "Girlandy stokowe". Co sie z nimi stalo? Nie widze ich w programie (tym na plytce). W sumie drobiazg. Jak sie nazywaja w programie rozne smigi: "bazowy", "ciety"? Wprowadza sie takie pojecie jak smig ciety czy smig carvingowy? MSZ powinno. Na plytce widze tylko "smig bazowy" i "smig". Jaka jest roznica pomiedzy "kompensacja" i "pochlonieciem" (avalement)? Pytalem o to. MSZ w sumie chodzi o to samo, ale kompensacja oznacza bierne pochloniecie, a "pochloniecie" - aktywne. Troche to niezrozumiale, ale zainteresowani wiedza o co chodzi. W pierwszym przypadku biernie amortyzujemy garbek (prawdziwy lub wirtualny), w drugim - czynimy to aktywnie, miesniami brzucha podciagajac do gory nogi. Nawiasem mowiac (wiaze sie to z naszymi dawniejszymi dyskusjami) wg. LeMastera nie da sie z pozycji obserwatora odroznic pochloniecia pasywnego i aktywnego. Troche to wyjasnia. O innych watpliwosciach (dwoistosc pojecia "kontrrotacja" czy "avalement" oznaczajacych pozycje, ale i cala szkole jazdy) juz bylo wiec nie bede sie powtarzac. Jak sobie jeszcze o czyms przypomne, dopisze pozniej.
  6. Zamierzam tam (SITN) sie wybrac, ale wciaz nie mam czasu. Dlatego tez wstrzymuje sie z dalszymi komentarzami na temat niejasnosci teminologicznych. Mam na mysli zwroty uzywane dzis. Oczywiscie przesadzilem z "burdelem" (licentia poetica) , nie jest tak zle, ale nie wszystko jest jasne. Interesuje mnie tez dlaczego pewne zwroty zniknely, inne zostaly zastapione, itp. Wroce do tego niedlugo, obiecuje. No i koniecznie musze zapoznac sie z pozycja "Od ruady do...".
  7. I tak wlasnie bylo. "godille" bardzo dobrze sie z tym merdaniem kojarzy. Nie sadze by Joubert nazywal "godille" wszelka jazde skretami. To jest smig. Kiedys ten "merdajacy", ale dzis i ten z zeslizgiem i ten ciety i wykonany metoda NW czy pochlanianiem. W koncu od biedy smig mozna uskutecznic takze plugiem. Jesli znasz francuski, zobacz to: http://www.sports-hi...ki_godille.html czyli powiazanie (dokladnie "ulancuchowanie") ze soba skretow krotkich. A przy okazji dopiero teraz zauwazylem, ze Francuzi tym razem sie nie wysilili (jak to maja w swoim zwyczaju) i skret z oporu wzieli z angielskiego: "stem". Bo plug to "chasse-neige" tak jak plug sniezny, czyli pojazd do odgarniania sniegu. Slusznie. Innymi slowy "skret wezowy" to brak konsekwencji. Powinno sie powiedziec smig, w ktory zastosowano konkretna technike odciazenia i ogolnie skretu. A wszystko to sporowadza sie do moich pierwotnych watpliwosci wyrazonych na poczatku tego watku. NIezly burdel panuje w terminologii narciarskiej. Jak napisal Maniaq, duzo sie wyjasnilo i uproscilo, ale wciaz zostaje wiele niejasnosci.
  8. Nie znam wersji oryginalnej tej ksiazki, ale polska niedawno kupilem. Francuski natomiast znam dobrze. Wydaje mi sie, ze slowo "godille" powinno byc jednak kojarzone z niemieckim "wedeln", a wiec klasycznym smigiem z zamiataniem tylami nart. Tak w kazdym razie wyobraza to sobie przecietny Francuz, Walon czy Szwajcar francuskojezyczny . Czyli tlumacz jednak dobrze tlumaczy. Dzis smig moze byc kojarzony z roznymi odciazeniami i technikami skretu wlacznie z czysto karwingowym, choc niektorzy wciaz maja wciaz wizje smigu jako kolanko w kolanko i zamiatanie tylow. "Avaler" znaczy polykac, pochlaniac. Np. pastylke, lekarstwo, sline. Czyli tez niezle tlumaczone. Polykamy grab (rzeczywisty lub wirtualny). A polykamy podciagajac swiadomie kolana (wtedy tulow musi sie pochylic, pozycja scyzoryka) lub dajac sie im podciagnac (czysta kompensacja). Sadze, ze nie ma co za bardzo wchodzic w dawne nazewnictwo i subtelnosci z przed 40 lat. Troche to sie zdezaktualizowalo, troche pozmienialo. Wlasnie. Inna watpliowosc z tym zwiazana. Jak sa powiazane miedzy soba: technika avalement, cos co Ogorzalek nazywa "kompensacja" (nie chodzi mi o taka zwykla kompensacje muldy) i cos takiego jak "przejscie przez niska noge"? Czy w oficjalnych naukach SITN-PZN takie pojecia wystepuja? Jak sie mozesz domyslac swoje wiem czy moze raczej sie domyslam , ale ciekaw jestem zdania innych.
  9. Tak jak napisales w drugiej czesci. Godiller to wlasnie sposob wioslowania z tylu. Po polsku chyba "baczek". Uczylem sie tego na kursie zeglarskim. W narciarstwie dpowiednik niemieckiego "wedeln". Masz racje, ze tlumacz ma trudne zadanie. Kiedys tlumaczylem ksiazke informatyczna z francuskiego na polski. Myslalem, ze sie wsciekne. Nie, nie dlatego, ze nie rozumialem okreslen francuskich. Znalem je doskonale, bo w komputerach "siedzialem" we Francji ponad 7 dlugich lat. Ja nie znalem ich polskich odpowiednikow.
  10. Napisalem kiedys cos bardzo podobnego. Co by jednak Mitku nie powiedziec, nazwa ta, dzieki swojej oryginalnosci, dobrze brzmiaca, wciaz bardzo modna, napedzila narciarstwu mnostwo zwolennikow i nowych adeptow. Taki dobry samoczynny PR. Wciaz kojarzy sie z czyms przelomowym, nawet rewolucyjnym. I tak jeszcze przez jakis czas potrwa az przyjada nowe mody i zauroczenia. Fachowcy i tak wiedza o co tu chodzi, ale dla przecietnych narciarzy "carving" pozostanie pojeciem magicznym. Skret "ciety" brzmi banalnie, nieciekawie, "carving" - fascynuje, niepokoi kojarzy sie z nowoczesnoscia i postepem. "Kurs narciarstwa" emanuje nuda i rutyna, "kurs carwingu" - dynamizmem i swiezoscia. Podobnie jest ze "szkola carvingu" zamiast "szkoly narciarstwa" czy wreszcie "carvingami" zamiast "nartami". Marketing i natura ludzka. I nie tylko w carvin..., tfu, w narciarstwie.
  11. Ten z 2005 roku mialem w rece i czytalem. Nie bylem zachwycony. Bardzo zle sie go czyta, ale w koncu program nauczania nie jest przeznaczony do czytania z zapartym tchem. Taki program dobry jest jako material pomocniczy na kursie pomocnika czy instruktora i nic wiecej. Zreszta poprzednie programy tez nie byly bardziej strawne. Plytka jest, jak dla mnie, OK, o czym juz wspominalem. Nawet jesli w programie znajduje sie slowniczek, i nawet jesli jest on starannie zredagowany, problem z nazwami i tak zostaje. Sam widziales, ze proste pytanie "co to jest konrrotacja" wywolalo sporo roznych watpliwosci. Nawet nie chce cytowac co na temat kotrrotacji pisze LeMaster, ale i u niego nie wyglada to prosto i jednoznacznie. A pytan byloby sporo. Np. jak sie tlumaczy i gdzie w programie wystepuje termin "flexion/extension" bardzo popularny w programie francuskim czy anglosaskim? Dlaczego obecnie nie uzywa sie pojecia "skret z oporu" tylko "skret z polplugu" czy "skret z poszerzenia katowego". Co bylo zlego w "oporze"? Gdzie sie podzialy "girlandy stokowe"? Co z "angulacja"? Stanislawski nazywa to "ukatowieniem". Jak sobie radzi z tym pojeciem program? Dlaczego nie rozroznia sie trzech rodzajow smigu, ktorego przyklady ostatnio dawalem: bazowy, klasyczny, karwingowy tylko wprowadza dwa: bazowy i ?, wlasnie co? Smig ciety? Co sie stalo z dawnymi "technikami odchyleniowymi", "4-kami", itp. Rozumiem, ze odeszly w niepamiec. Co sie stalo ze slowem "kristiania"? Dlaczego zniknelo? Co w nim bylo zlego? To tylko kilka przykladow, ktore przychodza mi do glowy.
  12. Czy ja pisalem o Swoim dolku? Gdzie to wyczytales? Czy to ja wypisuje bzdury na temat drugiego, obrazajac go? Takie pisanie jak Twoje jednoznacznie kojarzy sie z dolkiem. Nie moim. Nie uwazasz? Merytorycznie nie bede wchodzil z Toba w dysputy. Wyjasnilem to kiedys. collision75 Tak, na pewno czesc z tego co napisalem zbacza z tematu. Granica pomiedzy tym co dotyczy narciarstwa, czyli scisle tematyki forum, a tym co nie ma z nim nic wspolnego jest dosc plynna. Jesli przeszukasz to forum znajdziesz nawet moje pytanie, ktore postawilem kiedys odnosnie wplatania watkow nazwijmy to eufemistycznie "okolonarciarskich". Sporo osob wypowiedzialo sie na ten temat. Terminologia uzywana w narciarstwie jest trudna, niejednoznaczna i zmienna. I do tego chcialem sie w watku odniesc. Caly drugi akapit oczywiscie dotyczy klopotow nawijmy to etymologicznych niektorych pojec z narciarstwem nie majacych nic wspolnego. Dlaczego je wiec wymienilem? By pokazac, ze gdzie indziej jest jeszcze gorzej. Fakt, troche mnie ponioslo. Z Fredem jest klopot. Ten czlowiek bezkarnie obraza innych. Na forum publicznych. Przeszukaj forum i znajdziesz na to mnostwo dowodow. Dziwie sie innym, ze takie postepowanie toleruja. W moim pojeciu nie wolno sie na to godzic, schodzic komus takiemu z drogi. W imie czego? Swietego spokoju?
  13. Musialem Ci Fredo niezle dopiec, ze sie mnie tak czepiasz. Jaka to czula strune w Tobie poruszylem, ze wylewasz na mnie pomyje. Fredo, z kazdego dolka sie kiedys wychodzi. Pamietaj o tym.
  14. Ostatnio pojawilo sie kilka pytan dotyczacych tego czy innego terminu narciarskiego. Co to jest kontrrotacja, freeride, antycypacja? Odpowiedzi nie sa proste, bo byc nie moga. Np. kontrrotacje w najprostszym podejsciu onacza: "tulow w jedna strone, a narty w druga". Ale slowo to oznacza takze stara szkole jezdzenia na nartach z calym bagazem roznych technik i subtelnosci. Podobnie FR. Dla jednych oznacza zjezdzanie po stromych nieprzetartych trasach dla innych jest prawie calym pozatrasowym narciarstwem. Czasem poszczegolne okreslenia zmieniaja znaczenie. Np. w rowerowaniu slowo "freeride" oznaczal kiedys wolna, swobodna jazde na luzie zdala od asfaltu. Dzis znaczy mniej wiecej zjazd na leb na szyje w trudnych warunkach terenowych. Nie powinno to dziwic. Jezyk ewoluuje, a pewne okreslenia zmieniaja swoje znaczenie, niekiedy radykalnie. Czy wiecie, ze slowo "kobieta" bylo jeszcze 200 lat temu bardzo obrazliwe? Mimo wszystko nie jest zle i mniej wiecej czujemy o co chodzi. Z innymi, nienarciarskimi terminami bywa gorzej. Np. slowo "developer" w jezyku polskim. Wszycy wiemy co oznacza, no moze z wyjatkiem informatykow. A gdy popatrzymy do anglosaskiej wikipedii, zauwazymy, ze owo "budowlane" znaczenie znajduje sie dopiero na trzeciej pozycji. Jeszcze gorzej wyglada sprawa ze slowem "akwizytor". Kogos takiego nie znajdziemy w tym znaczeniu w jezyku angielskim czy francuskim. Ktos zle przetlumaczyl z laciny. Bardzo zle sprawa przedstawia sie ze slowem "parasol". Gdybysmy Francuzowi, a wyraz pochodzi z jezyka franc., powiedzieli o co chodzi, niezle by sie usmial. A juz zupelnie zalamujacy jest wyraz "dyżur". Pochodzi od slowa francuskiego "de jour" i znaczy "dzienny". Czyli tlumaczac Francuzowi doslownie termin "dyzur nocny" musielibysmy powiedziec "dzienny nocny". Innymi slowy - nonsens. Przeprszam za dygresje, ale tak mnie naszlo na temat stosownych tu i owdzie okreslen. Widac z tego, ze w narciarstwie nie jest tak zle.
  15. Wszystko to prawda, ale jezeli na Goryczkowej stoi sie 45-60 min a na Gasienicowej 0 min to mimo wszystko nie rozumiem. Ja sie nie zastanawialem ani chwili, podjechalem pierwszy raz Goryczkowa (innej mozliwosci nie mialem) i natychmiast przeszedlem na Gasienicowa. Fakt, drapanie na szczyt przyjemne nie jest, ale dlugo nie trwa. Poczatek kotla jest stromy, ale krotki, a dalej juz jest latwo. Tez wole Goryczkowa, ale w tych warunkach nie mialem watpliwosci. Kolejka straszna, tak do konca schodow schodzacych do drogi, ale ja z buta.
  16. Dzis, czyli w niedziele, bylem na Kasprowym. Pogoda boska, snieg calkiem dobry. Nie za miekki, nawet miejscami ciut zmrozony w gorze kotlow. Koszmarna kolejka do krzesla na Goryczkowej i zero kolejki na Gasienicowej. Czy ktos potrafi mi to wylumaczyc. Oczywiscie jezdzilem na Gasienicowej. Tylko forma kiepska.
  17. a_senior

    szczyt szpanerstwa

    Nic by nie pomysleli, bo narty nosze w pokrowcu. Wyciagam dopiero tuz przed jazda. Dlaczego sadzisz, ze dziele ludzi na gatunki? Za stary jestem by to robic. Boje sie tez latwych i powierzchownych osadow, bo sie kilka razy w zyciu na nich sparzylem (*). Temat szpanerstwa czy pokrewnego snobizmu nie jest mi obcy, choc sam uwazam sie wolny od tej cechy. Na nartach tego zjawiska nie widze duzo albo nie umiem go wypatrzec, ale w zyciu dostrzegam go sporo. Jak napisalem, trudno zdefiniowac szpanerstwo, bardziej trzeba sie opierac o subiektywne, a wiec z definicji nieobiektywne, wyczucie. Nie chce podawac przykladow, bo natychmiast narazilbym sie co niektorym. (*) dopisze cos na ten temat. Dwa przyklady sparzenia sie. Pierwszy: znajomy, z pozoru szpaner i snob: najlepszy sprzet, najlepsze hiper samochody, najnowszej generacji komporki GPS-y i inne wypasy. Wszystko modne i drogie. Szpaner jakich malo... z pozoru, bo tak naprawde jest to ucieczka od rzeczywistosci i zyciowego dramatu. Jego corka jest niedorozwinieta, od urodzenia, pod kazdym wzgledem. Nie wstaje z lozka czy fotela. W nocy musi byc kilkakrotnie przekladana z boku na boku - inaczej groza jej odlezyny. I on to robi, kazdej nocy. I tak juz od wielu lat. Na moje pytanie czy nie rozwazal oddania jej pod specjalna opieke w jakims zamknietym zakladzie odpowiedzial krotko: "Nie wchodzi w gre". I drugi, zabawny nie zwiazany ze szpanerstwem, ale swiadczacy o tym, jak latwo pozory myla. Paryz, Alliance Francaise, kurs jezyka francuskiego dla obcokrajowcow. Swiadek - moja zona. Jedna Polka mowi do drugiej, po polsku: "Moglaby sie ta czarna pala troche przesunac bo mi wszystko zaslania" - majac na mysli siedzacego przed nia Murzyna. Na to czarna pala sie odwraca i w najczystszej polszczyznie oswiadcza: "a wlasnie, ze sie czarna pala nie przesunie".
  18. a_senior

    szczyt szpanerstwa

    Dobre pytanie. Tyle ze odpowiedzi musza byc szczere. Moja jest. A wiec kieruje sie przede wszystkim funkcjonalnosci i cena. Narty i buty maja byc jak najlepiej dopasowane do moich potrzeb. Cena, w pewnym sensie, nie gra roli. Marka - musi byc jeden ze znanych producentow, choc rzecz jest bardziej skomplikowana (np. do freeride niejaki malo znany franc. ZAG produkuje b. dobre narty). Kupujac opieram sie przede wszystkim na wlasnych testach (na ile to mozliwe) i na opinii tych, ktorych uwazam za uczciwych i rozsadnych. Ciuchy maja byc wygodne i spelniac pewne minimum trwalosci i oczywiscie, w mojej opinii, nie moga byc szpetne. Marka bez znaczenia, nawiasem mowiac marnie sie orientuje w markach ciuchowych. Cena - jak najlepszy price/performance. To samo w przypadku butow, samochodu, komputera, itp. Jedynie wybor zony podlegal innym kryteriom. Jak widzisz nie jestem ani szpanerem ani ich nasladowca i nie chodze w zgrzebnych szmatach i nie jezdze na szarych deskach..., wroc, wlasnie ze jezdze. Moje Fischerki sa popielate. W ocenie przydatnosci w zadnym stopniu nie kieruje sie moda czy reklama. Ta ostatnia dziala na mnie czasem jak plachta na byka, wiec ma dzialanie odwrotne do zamierzonych (np. nigdy nie odwiedzam sklepow Media Markt, tak bardzo mnie denerwuje glupota i napastliwosc ich reklam). Innymi slowy, nie wiem czy Cie przekonalem, ale istnieja na tym swiecie osobnicy, ktorzy nie bardzo pasuja do mechanizmow opisanych w Twoim poscie. A szpanerstwo istnieje, jak najbardziej, choc trudno go ladnie zdefiniowac i wyodrebnic. Jak dla mnie pojecie to kojarzy sie z inna cecha gatunku ludzkiego, tez niejednoznaczna i tez trudno do zdefiniowania. Glupota.
  19. a_senior

    szczyt szpanerstwa

    Wy kobitki w ogole nie czujecie bluesa w temacie szpanerstwa. Sylwia opowiada cos o fryzurze i jakims make-up - BTW, nie mam pojecia co to jest - Ty o doborze kolorow, jakze dla Was kobiet waznych. Dla mnie to wszystko kokieteria i kobiecy urok. Nawet sie zastanawiam czy szpanerstwo nie jest przypadkiem cecha (przez politycznosc nie napisze - wada) nas, mezczyzn. Narty Fischer Race SC, nie swieca sie, bo juz troche podniszczone, zwlaszcza wiazania mocno przytarte. Buty, Salomon Xwave 8, mocno zniszczone, bo dosc stare. Kurtka - Makro, bez futerka, lekko brudna, ale wydzieram ja z rak zony, gdy chce ja wlozyc do pralki, spodnie - Makro, troche przeciete krawedziami nart u spodu. Czapka - stara polarowa no-name uzywana od kilkunastu lat, gogle, nie pamietam nazwy - uzywane 14 lat. Do tego rekawiczki polarowe (w cieplejszych mi za cieplo), firmowe, Adidasa, kupione w Makro za ok. 30 zl...
  20. To ja dorzuce filmik faceta, ktorego juz pokazywalem w innych ujeciach: http://zeus27.cyfron...iebl/moguls.avi Muldowa doskonalosc. Niestety ja juz nie mam zdrowia do muld. Po ok. 10 garbkow koncza sie moje sily i zamieniam sie w tzw. "straznika muld" - termin wymyslony przez pewnego forumowicza na innym forum narciarskim.
  21. a_senior

    szczyt szpanerstwa

    Sylwia, to nie jest szpanerstwo. To kokieteria.
  22. Pawle, nie przejmuj sie naszymi postami i wcale nie traktuj tego jako tajemnej wiedzy, ktora zwiekszy Twoja przyjemnosc w nartowaniu. Zaczalem watek z dwoch powodow: bo kiedys prosil o to Jan Koval i po drugie, prosil mnie o to polski wydawca ksiazki (zapewne prosil wszystkich kupujacych). W sumie ta wiedza nie jest potrzebna do przyjemnego czy nawet dobrego jezdzenia. Do tego wystarczy kilka lekcji z dobrym instruktorem i staly trening. Mozna tez dokupic ksiazke o nauce jazdy, np. K. Szczesnego. Nogi bola po 3 km (mnie jeszcze wczesniej) bo sa zle wytrenowane i nie posiadles jeszcze odpowiedniej techniki, ktora pozwala mniej sie meczyc.
  23. a_senior

    szczyt szpanerstwa

    Jasiu, musiales dawno nie byc w okolicach Zakopanego. Czasy sie zmienily, prawdziwe szpanery juz tam nie jezdza. Wbrew pozorom obserwuje tam spadek szpanerstwa. Np. wczoraj na Kasprowym. Ludzi malo z powodow, ktore wyjasnilem w innym watku, ale troche bylo. Przewaga Warszawiakow - z kilkoma z nich rozmawawialem na krzeselku - a wiec potencjalnych szpanerow (tak mowia ). Nic z tego. Zadnego szpanerstwa nie zauwazylem w ich ubiorze, jezdzie czy zachowaniu. Widac, ze ludzi przyjechali cieszyc sie zyciem, a nie szpanowac. Inny przyklad, wloski. Cortina, a wiec potencjalnie najbardziej szpanerska z wloskich stacji. Tez nie moglem sie dopatrzec zadnego szpanerstwa. Nawet Rosjanie, ktorych sporo tam widzialem, nie szpanowali. 4 lata temu. Austria, Soelden. Ponoc najbardziej po Ischgl szpanerski osrodek w Austrii. Znow niewiele szpanerstwa. Moze zle patrze?
  24. Niebyloby o czym pisac, gdyby nie jedna rzecz: idealny stan stoku, bez muld, rowniotko. A bylo to tak. Dzis, w niedziele wybralem sie na samotne narty. Szwagropolem z Krakowa za 18 zl. W Kuznicach dowiedzialem sie, ze z powodu silnego wiatru nic nie chodzi. Nic to, przynajmniej sie przespaceruje na Goryczkowa, wpije herbatke i zjade. Spacerek jak zawsze mily, w bacowce zaczynaja mowic, ze kolejka byc moze ruszy. Po chwili odpalaja tez krzeselka. Hurra! Slonko calkiem ladnie swieci, snieg troche tepawy, ale to co wzbudza moj nieopisany zachwyt i zdumienie to stan stoku. Jeszcze nigdy w moim dlugim zyciu, a na Kasprowym bylem, hmm... wlasnie, ile razy? Na pewno wiele, wiele. I nigdy nie widzialem takich warunkach. Jakbym sie znalazl w Dolomitach. Kociol rowny jak stol, nawet na Buli nie uswiadczysz muldki. I w ciagu dnia niewiele sie zmienilo. Przez te perturbacje kolejkowe, ludzi niewielu. Super, choc snieg moglby byc cokolwiek szybszy.
  25. Nie, nie jest. Jak dla mnie najlepsze do tego celu sa ksiazki Kazimierza Szczesnego. Np. Kurs wspolczesnej techniki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...