Skocz do zawartości

a_senior

Members
  • Liczba zawartości

    2 010
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez a_senior

  1. Oczywiscie, ale troche potrwa. Ksiazke mam w domu, a pisze w pracy (robota mnie dopadla). Tyle, ze moje uwag sa dosc ogolne i latwo znalezc odpowiedni rozdzial, a wiec i strone, z nimi zwiazane. Ale postarm sie, tyle ze nieszybko. Nawet sie nie sile na zroumienie, bo to nie moja bajka. Ale nawet gdyby taki blad wystapil nie potepialbym w czambul tlumacza. Bardzo trudno sie tlumaczy te terminy. Jak bys przetlumaczyl owe nieszczesne flexion/extension?
  2. Oto kilka refleksji na temat wymienionej w tytule ksiazki. Kupilem ja kilka miesiecy temu, przeczytalem i wielokrotnie wracalem do niektórych jej fragmentow. Przeznaczona jest dla ludzi, którzy już o jezdzie na nartach wiedza sporo, rozniez z zakresu nauczania. A wiec dla instruktorow, zaawansowanych amatorow i oczywiście dla maniakow takich jak ja, ale każdy, nawet poczatkujacy narciarz, znajdzie cos dla siebie. Niektóre fragmenty wymagaja glebszego zastanowienia się i poruszenia wyobrazni. Innymi slowy nie sa latwe. Autor zajmuje się glownie fizyka w narciarstwie, probuje nam wytlumaczyc jakie jej elementy: sily, naprezenia, wystepuja w jezdzie na nartach zjazdowych, a to pozwala lepiej zrozumiec mechaniczne aspekty "doskonalej" jazdy. Nie ma trudnych wzorow czy zawilych formul, co najwyzej kilka rysunkow z rozkladem sil, a wiec do zrozumienia tresci ksiazki niekonieczny jest tytul doktora fizyki. Wystarczy matura, nawet bez fizyki jako przedmiotu. Nie znajdziemy w ksiazce, z malymi wyjatkami, opisu ewolucji czy elementow kursu jazdy na nartach. Tego nie oczekujmy. Nawet niewiele tu zalecen czy opinii wartosciujacych, co jest lepsze a co gorsze, choc troche porad znajdziemy. Jak dla mnie swietna ksiazka, ale trzeba wiedziec czego sie po niej się spodziewac. Pierwsze wrazenie, już o tym pisalem, gdy otworzylem ksiazke było: alez ja już to znam! Otoz, przygotowujac się 2-3 lata temu do napisania prezentacji o fizyce wystepujacej w jezdzie karwingowej, naczytalem się sporo ksiazek. M.in. "Narty2" Z.Stanislawskiego, a w niej caly rozdzial pod tytulem "Mechanika w narciarstwie" (ok. 1/5 calej ksiazki). Jakiez wiec było moje zdziwienie, gdy w "Narciarzu doskonalym" znalazlem podobne tytuly podrozdzialow, sformulowania i idetyczne lub bardzo podobne rysunki (np. rys. 3.6, 3.7, 4.8, 4.15, 4.20). Siegnalem jeszcze raz do ksiazki Stanislawskiego, czy przypadkiem nie znajde w niej wzmianki o Ron LeMasterze. Troche znalazlem: w spisie literatury Stanislawski wymienia "The Skier's Edge" R. LeMaster 1996 i materialy kanadyjskie do szkolenia tamtejszych instruktorow. Nie bede dalej rozwijal tego watku, może istnieja jakies wspolne zrodla, z którego korzystali LeMaster i Stanislawski, a może… Tak wiec z wiekszoscia zagadnien w ksiazce byłem już zapoznany. Jak skrecaja narty, anatomia skretu, co się dzieje ze srodkiem ciezkosci, która noga jest bardziej obciazona w skrecie i wiele innych. Wymienie tylko kilka zagadnien, już znanych ze Stanislawskiego, ale jak dla mnie waznych i powszechnie malo znanych: - poczatkowy skret sterujacy (str. 22, 42), który Stanislawski - chyba lepiej - nazywa inicjujacym. Warto się z tym zapoznac, by zrozumiec dlaczego w rzeczywistej jezdzie, nawet takiej, o której powiemy "karwingowa", musimy się posluzyc sekwencja czystych skretow cietych w fazie sterowania i zupelnienie niekarwigowych elementow pomiedzy nimi, - wirtualna mulda (str. 37, 64), która Stanislawski precyzyjnie tlumaczy jako "wirtualny garb" (nawiasem mowiac w przypisie natychmiast wyjasnia pojecie muldy i garbu, cos w tym musi byc ) Tlumaczy roznice pomiedzy przejazdem po wirtualnym garbie przez dobrze i bardzo dobrze jezdzacego narciarza. Warto się nad tym dobrze zastanowic. Wlasnie to miałem na mysli piszac niezbyt precyzyjnie o "wyzszosci" odciazen typu polkniecie nad NW. - dlaczego wciaz bardziej obciazona noga w zjezdzie pozostaje ta zewnetrzna (str. 125) - co to antycypacja (str. 90), jaki jest jej zwiazek z tzw. flexion/extension tlumaczony sprytnie jako napiecie/rozluznienie (wzmiankuje o tym, bo kiedys sam miałem klopty z tlumaczeniem tego terminu, swoja droga nigdy dotad nie spotkalem sie z nim w polskich materialach) - jak trzymac rece, jak wbijac kijki i dlaczego tak a nie inaczej (str. 93) Zreszta mozna by wymieniac dlugo. Co mi sie nie podoba. Tlumacznie jest w sumie dobre, ale kilka znajdzie się kilka "kwiatkow". Stanislawski tych bledow nie robi. Dlaczego np. spotykamy "przeciwrotacja" (np. str. 101) zamiast od lat uzywanej "kontrrotacji"? O "muldzie" i kacie "inicjujacym" już wpisalem wyzej. Niekiedy tlumaczenie jest kalka angielskiego, np. na str. 80 w podpisach rysunkow znajdujemy: "Narciarz ten prezentuje powszechnie spotykany problem". Tak się poprawnie w naszym ojczystym jezyku nie pisze. Ale ogolne wrazenie z tlumaczenia jest dobre. Mam takze zastrzezenia co do meritum. Niektóre zagadnienia sa prezentowane w niezbyt spojny sposób. Np. to dotyczace odciazen ostatnio tu dyskutowanych. Na poczatku rozdzialu autor wprowadza rozroznienie na rodzaje zgiec pasywne i aktywne (avalement) (str. 69), a nieco dalej odciazenia na dolne i gorne (str. 72). Wg. mnie nie ma sensu rozdzielac tych zagadnien od siebie, a w kazdym razie brakuje proby ich lacznego omowienia. Niektóre fragmenty wydaja mi się przegadane albo niejasne. Ale ksiazka w sumie jest dobra i wszystkich chcacych lepiej zrozumiec tajniki jazdy na nartach zachecam do jej uwaznego przeczytania. Jej znajomosc przyda sie tez w dyskusjach na temat technik jazdy i pozwoli uniknac niepotrzebnych przepychanek slownych.
  3. Wlasnie. Mowimy jazda po muldach, nie w muldach czy muldami. Troche nielogiczne. Do tego istnieja co najmniej dwie mozliwosci jazdy: muldami, czyli wzdluz wglebien i garbami z wyjazdem na nie i ze skretem na garbie lub za garbem. A do tego obiegowo, aczkolwiek blednie, nazywamy muldami wlasnie garby. Moze prosciej byloby zmienic nazewnictwo. Anglosasi czy Francuzi tych klopotow nie maja. Ci jezdza tylko po garbach.
  4. Jakimi paroma miesiacami? Nie pamietam. Nie, ja nie mam poczucia zakalapuckania. Naprawde mam te rzeczy, o ktorych tu dyskutowalismy, dobrze uporzadkowane i przemyslane. Nie raz i dwa. Swoje wiem. Nie o mnie wiec chodzi a o innych. Mimo wszystko mam poczucie porazki, ze nie potrafilem innych przekonac do swoich racji. Albo zle argumentowalem albo zyje w innym swiecie. Czy kiedys jezdzilem agresywnie? Co to znaczy? Szybko? Niebezpiecznie? Dla siebie czy innych? Nigdy nie jezdzilem szybko, bo nie przepadam za taka jazda, ale podobno jezdze dynamicznie. Tak przynajmniej mowia obserwatorzy. I wybieram trasy z pogranicza czerwonych i czarnych, choc ostatnio coraz mniej tych czarnych. Wiek robi swoje. Nie wiem czy jestem miekki, natomiast bardzo staram sie byc obiektywny i sprawiedliwy. I uczciwy, choc to wydaje sie naiwnoscia w dzisiejszym swiecie. Ale ja wierze jeszcze w ten inny.
  5. Czy w przyszlosci piszac o idealnym skrecie karwingowym moge powolac sie na te definicje (powiedzy definicja Mietka) czy tez za kazdym razem (by nie byc posadzonym o niejasnosci i chwytany za slowka) pisac: "w skrecie cietym, w ktorym zostawiasz dwie kreski o identycznej..."? Nawiasem mowiac bardzo mi sie taka definicja podoba. Ale Maniaq moze zarzucic, i slusznie, ze kreski nigdy nie beda kreskami (bo troche zeslizgu sie znajdzie) i na pewno nie beda mialy identycznej gleboskosci. Co wtedy?
  6. Wszystko co mowimy i piszemy jest pewnym przyblizeniem. Piszac "idealny" odnosnie ww. demostracji uzywam pewnego skrotu myslowego, zrozumialego dla wszystkich inteligentnych czytelnikow. Bo dobrze szukajac, nawet w tych idealnych pokazach moznaby znalezc rozne nieidealne wtrety. Na pewno, ale chcac ich uniknac musialbym pisac i tlumaczyc o wiele wiecej. A i tak juz pisze za duzo. A o ktorym programie mowisz? Bo w moim zyciu widzialem ich juz wiele. I nie tylko polskich. Zmienialy sie jak rekawiczki. Przyznaje, ze ten z 2005 bardzo mi sie podoba. Nie ma w nim wszystkiego, np. polkniecia, ale to w koncu program podstawowy. Postaram sie wyskoczyc w niedziele.
  7. Wymiekam. Maniaq, umowmy sie kiedys na Kasprowy. Naprawde latwiej bedzie sie dogadac. W idealnym karwingu, takim jak np. pokazuje SITN (skret podstawowy) i taki o jakim ja pisalem, nie potrzeba stosowac zadnego odciazenia. Ale to jest ideal, jak kazdy ideal nieosiagalny. W zyciu, jak wiadomo, nie ma idealow. Nie ma idealnego skretu cietego, w kazdy wkrada sie jakas porcja zeslizgu i odciazenia. Sam przeciez wiesz. Na stromych stokach, nawet jesli udaje sie przejechac w miare czystym karwingiem musimy odciazac narty, czasem wrecz musimy je oderwac od podloza. To jest naturalne i bezdyskusyjne. Podejrzewam, ze mnie podpuszczasz, byc moze od poczatku, a ja glupi sie daje.
  8. Zgadzam sie. Czasem wrecz nie da sie pojechac bez tego pompowania. Nie gniewam sie. Pomijajac oczywisty fakt, ze demostracja SITN-u wykonana jest przez instruktora-wykladowce, a ja jestem tylko bylym (bardzo bylym) instruktorem, ze moj filmik byl krecony tylko raz, przez przypadek i jak wyszlo tak wyszlo, a ten SITN-u byl przygotowany i krecony bardzo starannie, istnieje jedna zasadnicza roznica. SITN jedzie dlugim skretem po lagodnym, rowniutkim polku. Ja zjezdzam po stromym (na poczatku nawet po bardzo stromym) stoku skretem krotkim. Aha, dopisuje. Jest jeszcze jedna roznica pomiedzy moim przejazdem a SITN. Ja dobijam 60-ki, a ten demostrujacy na SITN-owiec zapewne jest mlodszy o dobre 20 lat.
  9. Zle sie stalo, ze sprowokowalem te dyskusje. Technikami jazdy pasjonuje sie od lat. Jedni zbieraja znaczki, inni lapia motylki, a ja sie interesuje subtelnosciami jazdy amatorskiej na nartach. Od dobrych kilku lat. Czytam ksiazki, studiuje filmy, analizuje rozne ewolucje, zastanawiam sie. Nawet pomoglem zonie przygotowac wyklad tzw. okolohabilitacyjny z zakresu fizyki w jezdzie karwingowej (habilitacja byla co prawda z astrofizyki ). Taka niegrozna fobia. Stad pewne pojecia i elementy fizyki wystepujace w narciarstwie zjazdowym sa dla mnie oczywiste. Moze nawet zbyt. Dla mnie np. oczywistym jest, ze pewne techniki stosowane, nawet przez amatorow, sa "lepsze", inne "gorsze" i intuicyjnie czuje i wiem dlaczego. Pisze w cudzyslowie, bo kazda technika jazdy i skretu jest dobra w odpowiedniej sytuacji. Nawet plug. Stad moje watpliwosci wyrazone w innym watku, czy warto ludzi zachecac do nauki czegos, co wedlug mnie jest lepsze, bardziej efektywne, dajace wiecej satysfakcji. W koncu celem jazdy na nartach jest m.in. dostarczenie sobie max. frajdy przy zachowaniu dla siebie i innych max. bezpieczenstwa. Jesli jazda plugiem przez caly czas dostarcza nam max. frajdy, po co uczyc sie czegos innego. W imie czego przekonywac innych, ze istnieja "lepsze" techniki jazdy. Zle zrobilem. Wycofuje wiec swoja opinie dotyczaca przewagi innych technik nad NW. Zachecam do poczytania literatury i przemyslenia pewnych spraw. Z uczciwosci dopisze powody, czysto subiektywne, dla ktorych uwazam NW za gorsze. I jeszcze jedno. NW (nisko-wysoko) to pochodna (NWN (nisko-wysoko-nisko), kiedys uczonej i stosowanej. Natomiast WN (wysoko-nisko) ma troche inne znaczenie. Technika polega na zejsciu w dol nie tyle w celu odciazenia, ale w celu lepszego dociazenia krawedzi nart, przynajmniej z takim opisem spotkalem sie w literaturze. A wiec powody "gorszosci" NW: - w karwingu (skret na krawedzi, ciety) jest to oczywiste i juz wczesniej opisane. Nie ma potrzeby stosowania zadnego obciazenia, w tym NW - w klasyce, czy w stylu mieszanym, NW wprowadza niepotrzebny ruch tulowia gora-dol. Taka dodatkowa perturbacja. Nawet w jezdzie klasycznej odciazenie powinno byc dozowane tak, by narty odciazaly sie tylko w takim stopniu, by umozliwic ich latwe przemieszczenie przed wejsciem w kolejny skret, ale nic wiecej. Przy pomocy techniki polkniecia (czy zblizonej do niej) mozna to zrobic o wiele efektywniej, dokladniej dozowac niezbedne odciazenia. Nie ma pompowania tulowia gora-dol i w tym sensie jazda jest spokojniejsza i bardziej plynna. Pamietaj tez, ze przy NW, po odciazeniu, musi nastapic nieuchronne dociazenia, ktorego niekoniecznie sobie zyczymy. Zachecam do ogladniecia basic.avi i classic.avi pod adresem, ktory podalem wyzej. Ktory z dwoch smigow uwazasz za "lepszy"? Dla mnie w tym temacie EOT
  10. I do tego prowadzi narty zbyt wasko. Niedluga, jak czas pozwoli (i tak go poswiecam mnostwo na cala dyskusje, co mnie podkusilo... i to w pracy ) otworze watek dotyczacy ksiazki "Narciarz Doskonaly". Tam jest to swietnie wytlumaczone. Reakcja narciarza na wirtualna mulde, jego czucie terenu, jest bardzo bliska tej na realna mulde. Na tym ten myk wlasnie polega. Latwiej zapaczatkowac skret korzystajac z muldy (realnej czy wirtualnej) niz z jazdy w skos stoku. Roznica miedzy kompensacja a polknieciem jest bardzo niewielka. Jesli tylko skompensujesz sily napierajace pod koniec skretu na Twoje nogi, starajac sie utrzymac ten sam nacisk na snieg, bedzie to tylko kompensacja, jesli dodatkowo podciagniesz je miesniami do gory, bedzie to polkniecie, ale istota jest ta sama. Do Ciebie rowniez prosba. Prosze, sciagnij sobie filmik lubomierz.mp4 z adresu, ktory wyzej podalem. Odtworz np. Media Playerem Classic, czyms, czym mozesz przesuwac sie po klatkach. Skocz do 8 sec. filmiku i odtworz od momentu, gdy przymierzam sie do skretu w lewo. Nie jest to pokazana idealnie, w ogole caly filmik jest taki sobie, ale widac wyraznie jak stosuje polkniecie. Ze nie jest to NW tylko avalement wiem dobrze, bo jestem wciaz osobnikiem swiadomym i wiem (jeszcze, pomimo zbilzajacej sie 60-ki ) jakie ruchy wykonuje. Gdybys zobaczyl przejazdy zawodnikow francuskich w latach 60-tych, gdy dzieki swojej avalement zdobywali medal (Killy - 3 zlote w Grenoble), to tez bys sie zdziwil jak pozornie potrafili tracic rownowage przy wypychaniu na wejsciu w skret stop do przodu. Tak, jazda szybkim smigiem meczy. Ale, po pierwsze, mozna zwiekszyc promien, po drugie, na rowniejszych trasach, mozna pokarwingowac np. srednim skretem. Tak przewaznie jezdze. I jakos pomimo lat i roznych niedoskonalosci korzonkowo-kostnych daje sobie rade. Co najwyzej mniej jezdze. Dopiero jak mam juz kompletnie dosc zaczynam sie zwozic dlugim skretem.
  11. Pod koniec skretu rosnie sila nacisku na narte, w LeMaster w swojej ksiazce nazywa to "wirtualna mulda", wtedy, chcac skompensowac owa rosnac sile, uginasz nogi i... odciazasz narty. Mozesz je wtedy obrocic albo tylko ustawic na "nowych" krawedziach i zaczac nowy skret. Zadnego swiadowmego wyjscia tulowia w gore przed skretem. Oczywiscie, musisz miec troche predkosci, polko nie moze byc zbyt plaskie, ale da sie to zrobic nawet na srednio nachylonych. Wiadomo, tulow troche pojdzie w dol, ale niewiele. Zadna ewulucja narciarska nie moze byc pokazana w sposob wzorcowy, idealnie. Kazda jest mieszanina roznych. Nie ma idealnego zeslizgu czy karwingu. Problem jest tylko w proporcji.
  12. De gustibus... Nie przebije sie juz z tym co chcialem przekazac. Poddaje sie. Trudno. Do Karyntii nie pojade, limit wyjazdow alpejskich w tym sezonie wyczerpany. Jedynie licze na 2-3 wypady na Kasprowy.
  13. Masz duzo racji. Na filmie gosc jezdzi przede wszystki smig. Rozny, klasyczny NW, klasyczny avalement, karwingowy, ale smig. Czasem, rzadko, pokazuje sredni skret. Ale smig to wazna umiejetnosc. Przejscie od smigu do dlugiego skretu jest oczywiste i proste. Ten kto dobrze opanowal smig pojedzie tez dlugim skretem. W druga strone relacja nie zachodzi. To co ja staram sie w tej i innej dyskusji przekazac, to avalement jako sposob odciazenia. Zamiast odciazac narty wyjsciem tulowia do gory, mozna to robic podciagajac nogi do gory. Tak w duzym skrocie. W tym sensie ta technika ma zastosowanie wszedzie, nawet na plaskich polkach przy malych predkosciach. I to wbrew temu co sadza inni koledzy forumowicze. Oczywiscie, tu Mitek ma racje, ze w takich warunkach lepiej zastosowac co innego, przede wszystkim skret ciety, ale mozna tez inaczej.
  14. Cos mi musialo umknac. Filmik szkoleniowy pokazujacy m.in. NW na krawedziach widzialem i to wiele razy. Dostalem kiedys od znajomej instruktorki owa plytke + materialy pismienne. Wielokrotnie ogladalem cala plytke i czasem do niej wracam. Pochodzi bodajze z 2005 r., ale jak sie wydaje nic w szkoleniu SITN od tego czasu sie nie zmienilo. Troche krotkie sa te pokazy, ale sa. Duzo cwieczen. W ogole uwazam caly program, jak i demonstracje, za co najmniej dobre. Program nauczania wywazony, kompletny niejednostronny. Niektore demonstracje sa kiepskie, np. smig karwingowy, ktory za bardzo przypomina ten bazowy, niektore sa swietne, np. te demonstrujace FUN czy jazde w glebokim sniegu (nie wszystkie). W sumie dobra robota. Plytke mozna np. kupic w siedzibie SITN w Krakowie i pewnie przez internet za bodajze 20 zl. Odnosnie wspomnianego NW. Ladnie wykonany skret dlugi przy pomocy tej techniki. Na rowniutkim plaskawym polku. Poprzedza ten wlasciwy Skret Rownolegly (bez NW). Coz wiecej mozna o nim powiedziec? Widze, ze jestes, tak jak ja, z Krakowa. Moze uda sie spotkac jeszcze w tym roku na Kasprowym (o ile mnie korzonki nie dopadna)? Chetnie wytlumacze o co chodzi w roznicy miedzy NW i avalement w naturze. Bo ja w jezdzie ja czuje dobrze. Istnieje zasadnicza roznica miedzy wyjsciem w gore tulowia w celu odciazenia NW a podciagnieciem nog do gory. Przynajmniej dla osobnika, ktory to robi swiadomie, bo dla obserwatora, jak widac, niekoniecznie.
  15. Nie wiem czy my sie dobrze rozumiemy. Prosze popatrz na ta demostracje: http://zeus27.cyfron...l/avalement.avi wykonana przy stosunkowo malej predkosci. Aha i podpowiedz mi prosze jaki typ odciazenia stosuje facet w przejezdzie classic.avi. Dodajmy, ze jezdzie stosunkowo wolno.
  16. Zauwazyles chyba Fredo, ze nie wdaje sie z Toba w dyskusje. Zwlaszcza na temat techniki jazdy. Wiesz dlaczego? Bo widze po Twoich licznych wpiasach, ze sie na tym za bardzo nie znasz. Ci co Cie widzieli twierdza, ze dobrze jezdzisz. Nie wykluczam, ale sadzac po wypowiedziach w teorii mocny nie jestes. Byc moze sie myle, nie ma ludzi nieomylnych. Nie twierdze, ze w mojej, dodajmy nienajlepszej, jezdzie w Lubomierzu nie ma elementow NW, ale twierdze, ze jest ich malo. Jesli znajdzisz chwile czasu prosze przeanalizuj moj filmik jeszcze raz. Wgralem lepsza wersje lubomierz.mp4 Wciaz na moim serwerze zeus27.cyfronet.pl/~ypoziebl/ Niestety dluzszy, ponad 8 MB. Do ogladania trzeba sciagnac Quick Time Playera. Za darmo. Zwroc uwage na sekunde 6-ta i 8-a przy skrecie w lewo. Potem juz dobrze nie widac, bo najpierw zmieniam rytm a potem juz gorzej wdac. Jesli przy tych dwoch skretach widac NW to ja jestem slepy.
  17. Jak zwal tak zwal. W koncu nie ma znaczenia jak sie co nazywa. Mimo wszystko uwazam, ze stosuje odciazenie typu "polkniecie", a wiec przez podciagniecie nog do gory. Oczywiscie, w czasie tego tulow musi troche przemieszczac sie gora-dol, ale jest tego niewiele. Bardzo Cie prosze uruchom filmiki basic.avi i classic.avi, by zrozymiec o co mi chodzi. Predkosc w ewolucjach oczywiscie gra duza role, ale mozna, a tak w koncu powienien umiec instruktor pokazac, rozne techniki przy malych predkosciach. Do zastosowania "polkniecia" w zupelnosci wystarczy srednia predkosc. Pytanie co znaczy srednia? Lubomierz jest swietnym i niedocenianym stoczkiem. Gorny fragment jest bardzo stromy i czesto zmuldzony. Ludzie przewaznie objezdzaja go bokiem i jada pod las (nawet ich widac na filimiku). Niewielu odwaza sie puscic w dol smiegiem. Jechalem wtedy na Atomic SL9 170 cm, drugi raz w zyciu. Jeszcze nie do konca wiedzialem jak sie na takich nartach jezdzi. Ostatecznie SL9-ki zostaly sprzedany, a ja (i syn) przesiedlismy sie na Fischer Race SC.
  18. Odpowiadam zbiorowo. Moje filmiki byly kompresowane przy pomocy codeca XVID. Jesli komus sie nie chca otworzyc, nie jest to wina czytnika, ale kodeca. Trzeba go sobie sciagnac ze strony xvid. W przejezdzie free.avi, moim ulubionym, facet jedzie plynnie roznymi technikami, swietnie dopasowanymi do sytuacji. Jak dla mnie najwiecej tu avalement, ale mozna doszukac sie tez i NW. Po prostu jedzie swoim swobodnym stylem, dla mnie zupelnie nieosiagalnym. Mitek, tak lubomierz.wmv to moj przejazd w Lubomierzu sprzed kilku lat. Nienajlepszy z roznych wzgledow (moj drugi raz na slalomce), ale jedyny jaki posiadam. Zwracam tylko niesmialo uwage, ze poczatek przejazdu, tam gdzie gubie rytm, jest bardzo stromy, powyzej 40%, co jak zwykle nie jest widoczne. Jade technika mieszana, w ktorej jak na moja wiedze, niewiele jest NW. Zachecam jeszcze raz w tym watku do ogladania filmikow narzedziem klatka po klatce. Jedyny jaki znam to VirtualDub (do sciagniecia za darmo, nim tez cialem filmiki), ale pewnie tego mozna znalezcz duzo w sieci. Tylko tak, klatka po klatce albo w bardzo zwolnionym tempie, mozna naprawde zobaczy jak i czym kto zjezdza.
  19. Moich opisach? Nie ma predkosci? Osobiscie jezdze dosc wolno, ale to temat na inna bajke. Jesli chodzi o moj ruch, zwlaszcza narciarski, to mam go stanowczo za malo. Coz zrobic, odbije sobie to na emerytorze, jesli zdrowie i pieniadze pozwola. Ale troche go mam. W tym sezonie bylo juz 10 dni jezdzenia i mam nadzieje dorzucic jeszcze kilka na Kasprowym. Czekam kwietnia. Wtedy brac narciarska odstawia narty do kata, a czesto warunki sa swietne. Zamierzam z nich skorzystac. Licze na obecnosc np. Mitka i jego kamery. Swoim aparatem (Canon A710) robie calkiem niezle filmiki. Niestety innym. Mnie jakos nikt nie chce zrobic i nie moge skorygowac moich niedoskonalosci, np. w technice NWN.
  20. I wlasnie to robie. Nie zauwazyles?
  21. Wobec licznych niejasnosci, ktore pojawily sie w watku "Watpliwosci bylego instruktora", dotyczacych roznych technik odciazen, a w ogolnosci technik skretu postanowilem rzecz troche lepiej unaocznic. Za wzor wzialem film, ktory kiedys dostalem od Mirak N. Niemieckojezyczny narciarz obrazuje, niestety po koreansku, ewolucje technik skretu, glownie krotkiego, od najprostszych NW (to wzbudzilo sporo watpliwosci w powyzszym watku), poprzez "pochloniecie" az po czysty karwing. Caly film, niestety ok. 400 MB, mozna znalezc tu: http://zeus27.cyfronet.pl/~ypoziebl/ pod nazwa carving_technika.avi Gosc pokazuje ewolucje w postaci 6 odcinkow, z ktorych 1-szy, Basic short turn, dotyczy prostego NW, 3-i, Classic Short Turn - klasycznego krotkiego skretu wykonanego technika "pochloniecia", 6-ty, Carving Short Turn - czystego smigu karwingowego z wyraznie zaznaczonym elementem kompensacji. Wlasnie te trzy fragmenty wycialem z calego filmu i wgralem na powyzszy adres. Fragmenty nosza nazwe: basic.avi, classic.avi i carving.avi. Niestety sa dosc duze, ponad 10 MB kazdy, ale nie chcialem zanadto ograniczac ich jakosci. Na co warto zwrocic uwage. W basic.avi widac wyrazne odciazenie NW (nisko-wysoko), zwlaszcza w zwolnionych sekwencjach. Widac ruch tulowia gora-dol, charakterystyczne pompowanie. W classic.avi skret jest dalej wykonywany klasycznie z zeslizgiem, ale juz przy pomocy bardziej zaawansowanej techniki "pochloniecia" (avalement). Nawiasem mowic, czego nie widac na filmiku, facet wczesniej proponuje cwiczenia wprowadzajace do niej z charaterytycznym podciagnieciem nart do gory i ich wykopem do przodu. To wlasnie mialem na mysli w innym watku piszac o mozliwosci skretu przy braku wyraznej pracy tulowia gora-dol nawet w technice klasycznej. I wreszcie w carving.avi pojawia sie czysty skret karwingowy wspomozony kompensacja. Co to jest i na czym ona polega (podciagniecie nog i ich przemieszczenie pod tylkiem) widac bardzo wyraznie. Nawet klasyczne skrety wykonywane sa przez faceta z pewnym wspomaganiem karwingowym (jazdy na krawedzi). Nieuniknione na wspolczesnych nartach. Mysle, ze to pozwoli zainteresowanym nieco rozjasnic tajniki skretow. Mozna sie zastanowic po co nad tym debatowac. Lepiej jezdzic i nie zastanawiac sie jak to robimy. Owszem, mozna i tak. W koncu chodzimy i biegamy bez analizowania naszych ruchow. Jeden robi to lepiej, drugi gorzej, ale wszycy robia to w sumie niezle. No wiec odpowiadam. Dla mnie analiza jazdy na nartach jest interesujaca, chcialbym zrozumiec istote poszczegolnych ewolucji, ich teoretyczne umocowanie. Podobnie jak fizyka interesuje istota zjawisk przyrody, chemika - reakcji fizycznych, a np. genetyka - kwestie przekazywania dziedzicznosci.
  22. Nie bylo przewrotnosci w moim pytaniu. Naprawde mialem i mam watpliwosci. Dziewczyna pyta mnie co jest zlego w jej jezdzie. Ja odpowiadam, ze w ramach techniki, ktora stosuje (NW) nie robi nic zlego, choc nie podoba mi sie sama technika jako taka. Ale zaraz przyszla watpliwosc dlaczego dziewczyna ma sie uczyc innej techniki, potencjalnie lepszej czy tez bardziej eleganckiej? W imie czego? Stad pytanie. Oczywiscie problem jest szerszy, dotyczy np. osob, ktore nie chca/moga przestawic sie na karwing, itp. W sumie najblizej mi do pogladow, ktore przedstawila Borowina. Odnosnie naciskania przodow w technice klasycznej. Poworze jeszcze raz, roznie z tym bywalo i to niekoniecznie 25 lat temu. Na pewno uczyliscie sie i uczyliscie innych girland stokowych. Wiecie, ze nacisniecie przodow butow na plaskich nartach powodowalo wiekszy zeslizg przodow, tylow - zeslizg tylow, a wiec stosowalo sie w zupelnie innym celu niz obecnie. Narty byly prawie proste, naciskanie przodow nie powodowalo wyraznego (bo jakis tam byl) podkrecenia skretu. Jedyny moment, w ktorym naprawde akcentowalo sie nacisk na przody bylo koncowe krawedziowanie nart w technice kontrotacyjnej, tuz przed wbiciem kijka i odciazeniem. Podobnie jest w klasycznym smigu hamujacym. I jeszcze raz powtorze - na kursie instruktorskim, fakt dawno temu, wybijano nam z glowy naciskanie przodow. W mojej jezdzie klasycznej zawsze staralem sie jezdzic plynnie, bez zadnych NWN, stosujac co najwyzej avalement w celu odciazenia. Nie czulem zadnej potrzeby mocnego naciskania przodow, z wyjatkiem, o ktorych wyzej. Mitek. Odnosnie NW. Oczywiscie, ze tego typu odciazene niekiedy jest potrzebne, np. na stomych, bardzo zmuldzonych stokach. Widzialem ostatnio wloskiego instuktora pokazujacego grupie jak jezdzic na bardzo trudnej czarnej w Cortinie (okropnie zmuldzona z Ra Valles na Falorii). Ale na przecietnych czerwono-czarnych trasach NW jest zbedne. O wiele skuteczniej odciaza sie przez polkniecie czy ewolucje podobno do niego, w kazdym razie bez ruchu tulowia dol-gora. Nie czuje sie specjalista od jazdy w glebokim sniegu, ale troche o niej wiem i troche sie naczytalem. Wszelkie ewolucje w glebokim sniegu powinny byc wykonane w mozliwie jak najbardziej plynny sposob, a NW z zalozenia plynnym nie jest. Tu na forum przetlumaczylem kiedys opis skretu w glebokim sniegu proponowany przez francuskiego mistrza od jazdy freeride Damiena Alberta wykonywanego technika avalement. Natomiast NW w karwingu jest ewolucja posrednia, jakby pierwszym, latwiejszym krokiem w nauczaniu. O naciskaniu przodow, czy to obecnie czy kiedys tam, napisalem przy okazji. Tutaj, przynajmniej w odniesieniu do wspolczesnych nart, zadnych watpliwosci nie mam. Bardzo trudno dyskutuje sie na tematy techniki jazdy na sucho. Moze sie uda kiedys spotkac i przedyskutowac w naturze konczac na malym piwnym wspomagaczu. O maly wlos dzisiejszy dzien nie spedzilem na Kasprowym. Zadecydowala... lojalnosc malzenska, ale np za tydzien moze jej nie wystarczyc. To powiem Ci czego ja sie nowego nauczylem. Skretu cietego, ktorego sie kiedys uczylem na nartach "prostych", ale w praktyce nim nie jezdzilem, bo sie za bardzo nie dalo. A co daje skret ciety? Bardzo wiele frajdy. Przede wszystkim zaczalem stosowac jego elementy prawie wszedzie, nawet na trudnych, zmuldzonych stoskach. Nie wiem na ile go stosuje w inicjacji skretu, a na ile inne techniki, ale na pewno element ciety jest bardzo wazny. Ale nie to jest najwazniejsze i najciekawsze. Najwiecej frajdy, jak dla mnie, daja czyste skrety karwingowe o srednim promieniu na czerwonych, w miare rownych i w miare szerokich trasach. Np. takich jak ta: http://zeus27.cyf-kr...s/IMG_6716.html Jadac masz wrazenie, ze tanczysz, odbijajac sie od jednej bandy do drugiej. Rodzaj balansu i trasu, w ktory wchodzisz i ktorym sie upajasz. Miewalem niekiedy podobne odczucia w jezdzie klasycznej w smigu, ale nigdy tak intesywnie i "upojnie". Gdybym sie nie nauczyl jazdy karwingowej, nie bylbym w stanie doznac owej upojnosci, bylbym o nia zubozony, ba, w ogole nie wiedzialbym, ze istnieje. I tym samym zdradzam czesc moich pogladow zwiazanych z pytaniem czy warto uczyc sie nowego. W narciarstwie i nie tylko.
  23. Dziekuje za opinie juz. Odnosicie sie glownie do pierwszej czesci. Interesuje mnie takze drugie pytanie, moze nawet bardziej. Kurczak odpowiedzial na nie czesciowo. Czy posiadajac dobrze ugruntowana technike jazdy i bedac skutecznym w kazdych warunkach, taka jak posiada wspomniana kobieta, warto uczyc sie czegos innego? Celowo nic nie pisalem o klasyce i karwingu, bo podzialy biegna troche inaczej. Czy jak w przypadku owej lady, dobrze operujac technika NW, warto uczyc sie technik avalement z wirtualna mulda, itp. W imie elegancji, bo NW nie jest zbyt elegancka technika (wyrazne ruchu tulowia dol-gora)? Nie, dla takich powodow nie warto. Ale sa inne powody, i ja je znam, dla ktorych warto sie uczyc nowego. Ciekaw jednak jestem opinii innych, nie chce niczego sugerowac. Kurczaku, wlasnie dla tych powodow, ktore znam i ich nie wymieniam, warto nauczyc sie karwingu. I stosowac go w jezdzie tam, gdzie on ma sens, czyli na szerokich, rownych, dosc stromych zboczach.
  24. O przepraszam! Nic podobnego. Zalezy o jakiej szkole mowimy. W typowej, kontrotacyjnej technice austriackiej tak, obciazalo sie mocno przody, w rotacyjnej francuskiej juz niekonicznie, skret bralo sie w pozycji zrownowazonej, choc dobrze tego nie pamietam i upierac sie nie bede. Obu technik uczylem sie na kursie pomocnika ok. 1968 r. Natomiast ok. 1970 r. pojawila sie rewolucja o podobnej skali jak kilka lat temu karwing - odchyleniowe techniki skretu bazujace na franc. avalement. Tutaj, wrecz przeciwnie, odciazenie i moment inicjacji skretu polegal na obciazeniu tylow nart - nalezalo wrecz oprzec sie na tylach butow. Wtedy pojawialy sie wysokie buty podtrzymujace lydki od tylu. Tego sie uczylem na kursie instruktorskim ok. 1971-72 roku i mozesz sobie wyobrazic, ze nie bylo to latwe. Obciazenie przodow w skrecie w technice zeslizgowej nie ma tak istotnego znaczenia jak w karwingu, czasem jest wrecz szkodliwe. Natomiast w karwingu, ze wzgledu na samoskretnosc narty wynikajaca z jej geometri, obciazenie to ma znaczenie zasadnicze. Im mocniej nacisniesz przody, tym zmuszasz narte do ciasniejszego skretu cietego, im bardziej odpuszczasz - tym bardziej wydluzasz promien. W zaleznosci od obciaznia przodow w fazie skretu (bo w skos stoku czy na wprost jezdzisz i tak w pozycji zrownowazonej) mozesz wiec regulowac promien skretu cietego. Tyle tytulem wyjasnienia. Naprawde mam te sprawy niezle przemyslane.
  25. Jak wiecie kiedys bylem instruktorem, szkolilem, doroslych i dzieci. Ale to bylo dawno, bardzo dawno. Do dzisiaj zostal mi odruch obserwacji innych, wyszukiwanie bledow i niedoskonalosci, a czasem nawet, gdy juz mnie bardzo korci, ryzykujac moja nietykalnosc fizyczna , pozwalam sobie na zwrocenie uwagi obcej osobie. Tak tez bylo ostatnio, tyle ze osoby, ktorym zwracalem uwage, ze cos zle czy tez niedoskonale robia, nie byly calkiem obce, bo nalezaly do naszej autobusowej grupy. Ale do rzeczy. - jak takie zwracanie uwagi (raczej delikatne) jest postrzegane przez tych, do ktorych sie zwracam? Moga sie urazic czy tez traktuja to jako przysluge? Co myslicie? - jedna z pan, gdy dowiedziala sie ktom zacz, poprosila mnie o ocene swojej jazdy. No wiec jechala bardzo poprawnie, skrecajac bardzo porzadnie technika NW, czyli z wyraznym odciazeniem nart i ruchem tulowia dol-gora. Sylwetka, praca kijow, itd. - bez zarzutu. Powiedzialem jej, ze jezdzi dobrze, ze nie widze istotnych bledow, choc technika NW, ktora stosuje (uzylem bardziej komunikatywnych okreslen) nie jest doskonala i warto nauczyc sie innych. I tu naszly mnie watpliwosci. Wlasciwie po co dobrze jezdzaca kobieta, ktora radzi sobie w kazdych warunkach stosujac uniwersalna technike skretu, moze nie najladniejsza i w pewnych warunkach (np. gleboki snieg) niezbyt skuteczna, ma sie uczyc czegos innego? Jezdzi szybko, sprawnie, nawet ladnie, na pewno nigdy nie bedzie jezdzic sportowo... - wiekszosc osob z naszej grupy jezdzila dobrze, a w kazdym razie poprawnie, ale wielu z nich popelnia dosc typowy blad: slabo obciaza przody w skrecie. Staralem sie zwracac uwage kilku osobom i ku mojemu zdziwieniu szybko zalapaly o co chodzi i znacznie poprawily swoja jazde. To slabe naciskanie przodow jest czestym bledem u nawet dobrze jezdzacym osob, ktore stosunkowo niedawno przesiedli sie na narty mocno taliowane. Sam mialem z tym klopoty. Mozna by napisac calkiem ladny wykladzik dlaczego kiedys przodow sie nie naciskalo (tez zalezalo to od szkoly i czasow) a dzisiaj powinno sie naciskac.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...