Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.04.2023 w Odpowiedzi

  1. Po prostu miazga. Jak też jesteś chory polecam. A tak w ogóle to dekonstrukcja Farben Lehre
    4 punkty
  2. Pierwsze zawody SF na CzG. Przejazd seniorki(62 l). Pierwszy i ostatni raz na tyczkach w życiu. Zaliczyła bez upadku oba przejazdy. Potem już nie startowaliśmy. Zawyżony poziom wymagał częstych przejazdów na tyczkach, po okiem prof, gumy itp. Może ktoś wygrzebie mój post "Amatorzy profesjonaliści"- czy jakoś tak. https://www.youtube.com/watch?v=zsl6zlOTiKo
    4 punkty
  3. Szkoda, że później nie startowaliście. W sumie to nadal byście dali radę. Co za różnica, jaki będzie bezwględny wynik. Liczy się to, czy sami się doskonalimy. Startując w AZS Wintercup, też obstawiałem tyły, ale dużo się dzięki temu nauczyłem. To że pro zawodnik był lepszy to żaden powód do wstydu Trafiłeś też z profesorem gumą. IW Łukasz Guńka ma ksywę "guma" i nawet fajne treningi prowadził. A co do stroju to zawsze jeżdziłem w zwykłych ciuchach Teraz rolę się odwróciły i to wy jesteście profesjonalistami. W waszym wieku, amatorzy to mają problemy z chodzeniem.
    2 punkty
  4. W wynikach jest: Panowie - 29 Panie - 9 Junior - 13 Młodzik - 11 Oprócz tego 8 osób DNF/DSQ, nie wiem z jakich grup. Czyli łącznie 70 osób. Całkiem fajne zawody.
    2 punkty
  5. A ja tam tylko na podstawie naszych popierdółek w PL stwierdzam, bo tu to większość ten 3-ci ślad to dupą robi - ale to się nie liczy. No i cieszę się że wszedłem na wyższy poziom 🙂 pozdrawiam
    2 punkty
  6. Ciekawy skansen - w stylu, który lubię. Są orczyki jeżdżące z dostojną prędkością. Są schroniska jak za moich młodych lat. Jest jadłodajnia przypominająca... Trochę młodzieży. I dzieci w schroniskach (podziwiam opiekunów, że wybrali się z przedszkolakami na białą szkołę). I cisza... ... bo jest zupełnie pusto. Na stokach kilka osób. Na czarnej przez około godzinę jeździłem wyłącznie ja. Idealne miejsce, gdy się tam mieszka, aby zapaść się w biel, w spokój, czasem wyskoczyć na orczyk, przejść się na spacer. Ale na jednodniowy wypad... sorry, ale nie. Ze względu na stosunek kosztów do tego co otrzymujemy. Bo gdy wyskakuję na jeden dzień to po to, aby się zajeździć. Prowadziła mnie nawigacja. Kilka kilometrów przed celem drogę zastąpił mi szlaban. Zasięgnąłem języka i okazało się, że w tym miejscu rozpoczyna się teren Parku. A za wjazd samochodem do Parku należy uiścić opłatę 600 CZK. Zapytałem o alternatywę - jest - autobus odjeżdżający o pełnych godzinach - za 50 CZK w te i 50 we wte (z powrotem odjeżdża zawsze w połowie pełnej godziny). Cóż, postanowiłem przycebulić i zawróciłem ma parking. W czasie gdy zmieniałem spodnie, wokół samochodu zaczeła krążyć jakaś pani. Z uśmiechem (i nadzieją) wysiadłem z pojazdu. Okazało się, że może za wjazd do parku zapłacę mniej, ale za parkowanie 130 CZK się należy. Gotówką! Jakbym jej nie miał, to albo wracam do bankomatu do miasta (i ucieka mi autobus, kolejny jest za godzinę), albo olewam parkowanie, autobus i płacę 600 za wjazd samochodem do parku. Karnet na 4 godz kolejne 600 CZK. Czyli w wersji minimum 830 CZK - około 35 EUR, w wersji z wjazdem samochodem 1200 CZK, czyli około 50 EUR. To już stawki alpejskie za tak na prawdę kilka krótkich orczyków. Fajnie było. Ale jest tyle innych miejsc do zwiedzenia.
    2 punkty
  7. Na świeżo po powrocie kilka słów. Udało się zebrać pokaźną ekipę (@Mikoski, @tomkly, Paweł, Krzychu, Iro - 3 spoza forum- i ja) i pojechaliśmy z @jaro323 do doliny Ötztal. W planach 2 główne ośrodki. Zbiórka w Mikołowie i mieliśmy damianowym Passerati jechać na miejsce zbiórki, jednak coś się zaczęło opóźniać, więc nas Krzychu ugościł kawą i Ballantine's, coby za nudno nie było. Damian musiał się chwilowo obejść o suchym pysku, bo ktoś nas jeszcze musiał dowieść na miejsce. Ostatecznie dotarliśmy. Jaro nas ugościł w swoim busie, miejsca mnóstwo, nawet dla takich długasów jak Tomek i ja, fajne fotele, rozkładane mocno, przez co całkiem nieźle znieśliśmy noc, nie mówiąc już o wspomaganiu się uspokajaczami w ilościach tylko takich, aby się lepiej spało. Irek robił za zapasowego kierowcę. Dojechaliśmy około 9, szybkie przebranie i na początek Sölden. Start na Gaislachkogl. Chwilę zajęło nam przetelepanie się na Giggijoch i pobujanie się tam. Pierwsze wrażenie - kupa ludzi, sporo miękkiego śniegu po opadach, plus płaskie światło, przez co powierzchnia śniegu słabo widoczna. Przy zmuldzeniu można było władować się w coś słabo widocznego. Próbując uciec od ludzkości przejechaliśmy na lodowiec, tam z kolei piździawa, zadyma i przechodzące niskie chmury regularnie upośledzające widoczność, śniegu też sporo, komfort jazdy raczej słaby. Skończyliśmy na żarciu i piciu w knajpie. U mnie wtedy chwila słabości, chyba wszystko po kolei, niedojedzony, niedopity i wysoko, zawrót głowy zwalił prawie z nóg, chłopaki pojechali jeździć, a ja na leżakowanie na worku w knajpie. Po 20 minutach udało się dojść do siebie i powoli zjechaliśmy długą trasą do dolnej stacji. Sam zjazd względnie nudny, trochę bujania. Jak dla mnie ten pierwszy dzień dupy nie urwał. Mieszkaliśmy w Längenfeld, fajna chatka na uboczu. Jaro ugościł wypasioną kolacją (codziennie coś innego i naprawdę do syta, podobnie ze śniadaniami – solidna firma) i nastąpiły integracje, z różnymi napojami Vege, śpiewami tyrolskimi (Damian przodował, zna chyba wszystkie przyśpiewki), rozkminami narciarskimi i filozoficznymi. Mieliśmy do dyspozycji sporą „świetlicę”, dzięki czemu integracje były w całkiem sporych grupach. Drugi dzień to Obergurgl/Hochgurgl, najpierw Hochgurgl. Widoki doskonałe, dużo lepsza widoczność niż dzień wcześniej, nadal bywała piździawa, jednak chmury zdecydowanie mniej liczne i przechodzące. Jechaliśmy tam, gdzie widoczność lepsza, ale i tak czasem trafialiśmy w chmurę. Śnieg świeży po opadzie, ale już ubity poprzedniego dnia. W Hochgurgl dominują niebieskie trasy, na których dawało się fajnie bujać z umiarkowaną prędkością i na nich spędziliśmy większość dnia. Były próby odbicia na czerwone, ale przy słabej widoczności i muldzeniu się nie dawały one takiej frajdy. Czasem się udało na trasie nr 30 wyłapać świetną widoczność i był wypas. Czekając na poprawę pogody (bo tak było w prognozie) byliśmy na małym popasie w knajpie z muzeum motoryzacyjnym, która spłonęła kilka lat temu. Wnętrze szacowne, ceny nieco mniej. Skończyło się na kawie i browarze. Następnie przemieszczenie na Obergurgl i tu nas niestety warunki pogodowe nie rozpieszczały. Niby blisko, ale stała tam chmura pogarszająca widoczność. Próbując przekombinować władowałem się na czarną trasę 11, która skończyła się na pośredniej stacji gondoli i dalej stop. Chłopaki pojechali na około przelatując fragment najdalszy ośrodka i komisyjnie stwierdzili, że słabo i wracamy na Hochgurl. tam pogoda się poprawiła i udało się rzetelnie pojeździć do końca dnia, wraz ze zjazdem do dolnej stacji świetnie nadal utrzymaną trasą 33. Już było narciarsko zdecydowanie lepiej w tym dniu, chociaż sam mam niedosyt, że niezbyt dobrze ośrodek poznałem przez ten 1 dzień. Na duży plus to znacznie mniej ludzi niż w Sölden. Były nadzieje, że i czwartego dnia tu wskoczymy, ale nie wyszło. Dzień trzeci do najlepsza pogoda, w zasadzie przez cały dzień fajna widoczność w niższych partiach, a w drugiej połowie dnia również na lodowcu, a że było naprawdę ciepło, to lodowiec ratował dupsko przed zalaniem falami potu. Mimo poniedziałku liczba osób była prawie taka sama jak w sobotę, wielkie zdziwko. Pojeździliśmy prawie wszędzie z wyjątkiem tras na lewo od Gaislachkogl. Choć w sumie preferencje się nam rozjechały i akurat w tym dniu się podzieliliśmy. Część pojechała od razu na lodowiec, a ja trochę pozwiedzałem z @tomkly i jeszcze jednym Tomkiem z ekipy. Jedną z moich ulubionych była trasa 11 i czarna 14, łącząca się z niebieską 15. Śnieg miękki, odsypujący się, przez co jazda też bardzo miękka, zero oblodzeń, raczej jazda w tworzących się muldach, ale wjazd w miękkie odsypy całkiem komfortowy. Gigantka WRC spisywała się w tym całkiem nieźle. Ponieważ robiło się naprawdę ciepło, trzeba było ruszyć na lodowiec. Po drodze sporo stania do jednego krzesła, gdyż inni wpadli na podobny pomysł. Ale to był jedyny istotny przystanek, potem szło płynnie. Na pierwszy ogień przejazd od góry gondoli, najpierw niebieska 32, która potem przechodzi w czarną FIS 31. Genialna jazda, aż musiałem powtórzyć. Kapitalny miękki śnieg, jazda jak po aksamicie, delikatne odsypy tylko to uprzyjemniały. Czarna trasa, która zwykle budzi respekt z góry, nieco straciła pazury przy takim śniegu, zero oblodzeń i mięciutka jazda co prawda maltretowały nogi, ale wrażenie miękkości i pełnej kontroli rozwaliło system. Zapewne przy twardych warunkach byłoby znacznie trudniej. A ludzie tam giganty zapierdzielają. Przejazd na Tiefenbach tym razem już nie przez tunel, jak 2 dni wcześniej, ale prosto w dół. Czarna trasa 41 równie przyjazna, natomiast późniejsza czerwona 36 w dolnej części bardzo wąska i zmuldzona, więc było słabo. Na samej górze lodowca też miękki śnieg, tworzący już pod koniec dnia konkretne odsypy, ale jazda nadal przyjemna, nieco tylko nogi odmawiały już współpracy. Przebicie się z powrotem na Giggijoch to już formalność, chociaż zjazd wzdłuż orczyka trasą 33 taki mniej przyjemny, sporo ludzi i duże odsypy, a nogi bolały. W drodze powrotnej też fajna trasa 24, do końca trzymała fason. Końcówka dnia to już cięcie Giggijochów, które w sporej części zachowały równe odcinki, pozwalające na puszczanie się szerszym ciętym w niezatłoczonych miejscach. To jeden z najfajniejszych momentów dnia. Końcówka to zjazd na dolną stację, niektórzy zrobili to gondolą, ale Damian stwierdził, że to hańba, no tośmy zaczęli jechać. Oj dało w dupę nogom, miękko, sypko, odsypy po kilkadziesiąt centymetrów, co w wąskich miejscach wymagało ostrego lawirowania. Dojechałem mocno wyrypany. Ogólnie to najlepszy dzień z całego wyjazdu. Powyżej widok z góry na czarną. A tu widok na Guggujoch po powrocie z lodowca. Potem ich ubyło i dało się ciąć. Czwartego dnia prognozy były bardzo słabe. Od samego rana w niższych partiach doliny padał bardzo konkretny deszcz, na szczęście u góry prognozy pokazywały obfite opady śniegu. Pojechaliśmy na górną stację Giggijoch i okazało się że krzesełka chwilowo nie chodzą, a po trasie jeździło kilka ratraków, spadło nawet z 30 cm śniegu i dalej padało. Ludzi mimo kiepskiej pogody było bardzo dużo. Po kilku minutach puścili pomarańczowe krzesło, gdzie uzbierała się kolejka na 15 minut stania. Stopniowo puszczali kolejnej krzesła i ostatecznie chodziła większość ośrodka w tej części. Damian wziął dla mnie Volkl Kendo 88 cm pod butem i to był fajny strzał, po szybkiej adaptacji miałem sporą frajdę z jeżdżenia na szerszej maszynie, która i na krawędź dała się nieźle wprowadzać. Odsypy jej były nie straszne do samego końca dnia. Na kilka zjazdów zamieniliśmy się też i ujeżdżałem Nordica Enforcer 100 cm pod butem i 185 cm długości. Narta dużo miększa, bardzo fajnie dająca się prowadzić w różnych kierunkach, doskonale wybierająca nierówności, na krawędź jednak trudniej mi ją było wprowadzić w miejscach, gdzie taka jazda była możliwa. Niestety nie bardzo umiem jeździć w zupełnie głębokim śniegu, nie mogę się zebrać do skutecznej zmiany kierunku poza powolnym przekierowaniem narty. Wszystko w tym temacie przede mną. Ogólnie to również bardzo udany dzień, po którym tonąc w smutku ruszyliśmy do Polski, wynagradzając się jeszcze lokalnym pyfkiem. Dzięki chłopaki za fajny wyjazd i dużo wesołych, ale i poważnych chwil.
    1 punkt
  8. Bardzo dobra decyzja. Spóźniona mocno, ale dobra. Drugim krokiem powinno być anulowanie wszystkich podziękowań z tego działu. Może dzięki tym krokom wrócą ludzie, których tu bardzo brakuje, prawdziwych pasjonatów nart z ich wielką wiedzą i narciarskim doświadczeniem. Nie ma ich tu od dawna, ale stale i bardzo ich tu brakuje. Widać to dobrze po stale malejącej ilóści postów. Czy wrócą - to juz inna sprawa.
    1 punkt
  9. 1 punkt
  10. Chyba tak, też nie wiem. pozdro
    1 punkt
  11. Ten pierwszy co jedzie to Niko130 a drugi Fred ??
    1 punkt
  12. Dlatego Mitek dobrze się sprawdzi w nauczaniu bezpiecznego poruszania po stoku, ale nie w nauce carvingu. Film był kręcony przez Bartka Ptaka, albo kogoś z jego ekipy i jest bardzo dobrze nakręcony. Tylko jego celem była analiza techniki, a nie lans na forach. :) Ogólnie filmy kręcone z dołu i ze statywu mają większą wartość merytoryczną. Z jazdy za kimś niewiele widać a kamera często się telepie jeśli ktoś nie ma super stablizacji.
    1 punkt
  13. Oczywiście nieważne, Puchar Samotni to też już historia. Wspominkowo dla Ciebie dzisiaj sfotografowałem
    1 punkt
  14. Czy to naprawdę ważne? To chyba zawody w których sam udział jest istota. Coś jak Puchar Samotni.
    1 punkt
  15. 1 punkt
  16. Qrde, wybrali do kręcenia najbardziej płaski odcinek, stąd i efekty troszkę naciągane - gazu nie mogło być 😄
    1 punkt
  17. Piotrek Już wiemy, że Mitek nie jest demonem prędkości 🙂. Ma za to masę innych zalet. Ale specjalnie dla Ciebie jak kręcić filmy aby było widać speed 😉. Tu akurat jest i widać, a jak się uczyć - to od najlepszych. pozdrawiam
    1 punkt
  18. Jak już Niko130 się pojawił na forum to znalazłem w końcu jego film z Fredem
    1 punkt
  19. a nad morzem jeszcze jeździmy he he ... Wieżyca jeszcze działa
    1 punkt
  20. W Alpach w końcu prawdziwa zima. 15-18 kwiecień w Ischgl/St. Anton/Lech, 3 noce, 4 dnia jazdy Wyjazd w piątek po południu z okolic Lublina/Warszawy, powrót we wtorek po nartach. Zamkniemy się kwotą 1500 zł za spanie z transportem. Jedziemy przez Piotrków, Częstochowę, Gliwice Mam wynajęty cały dom, pokoje dwuosobowe z łazienką, możliwe całodzienne wyżywienie. Przejazd dużym, wygodnym "narciarskim" busem z oddzielnymi i rozkładanymi wszystkimi fotelami. Później to już tylko majówka na Hintertux_e To nie jest freeski. Karnet się kupuje Zapraszam
    1 punkt
  21. Warto uronić łzę z wiary w ludzi, że jeszcze są, nie Marecki... Pozdro
    1 punkt
  22. https://www.freethepowder.com/pages/history-of-skiing
    1 punkt
  23. Fakt, opieram się na nim i nie wydaje mi się ze jesteśmy w mniejszości. Według mnie to naprawdę pomaga i każdemu mojemu kursantowi to zaszczepiam bo wejściu na odpowiedni poziom. nie nagrywałem tego specjalnie, tak u mnie działa mechanizm skrętu i ułożenie dłoni, ręki. niby pierdoła ale daje dużo informacji a czasami pomaga w tym żeby się nie przechylić za mocno i stracić balans 🙂
    1 punkt
  24. Hej, wrzucam jeden skręt. Zobacz jaki ślad robi kijek. 🙂 pozdrawiam, Bartek FullSizeRender.MOV
    1 punkt
  25. Jak raz zajrzysz do nowszej, to już wiesz, że do starszej nie ma po co zaglądać. Rodzaj wydania nie ma znaczenia 🙂
    1 punkt
  26. Dzisiaj MP w gigancie, czyli narciarstwo kabaretowe, temperatura niemal letnia plus gównolitowa trasa typu jedna ścianka reszta ośla łączka. To wszystko jeszcze mogłoby być dla naszych młodych gwiazd i emerytów ale kto kazał jechać tam Marynie, bo nie wierzę, że sama to wymyśliła, na szczęście DNF w 1 przejeździe 🙂
    1 punkt
  27. Witam. Ja również, przez swoje wrodzone lenistwo, nie poznałem osobiście Niko130. Zawsze mówiłem sobie później......... Aby wspomnienia były pełniejsze, to pozwolę sobie wstawić poradę Niko130, której udzielił mi na "skionline" (tam również pomagał). Tyczyła ona poniższego filmiku: http://www.youtube.com/watch?v=Y7Tv50oiaTU Porada Niko130: "To co Mitek napisał jest prawdą. Te same uwagi byś usłyszał ode mnie . Czekalem ,az ktos zabierze glos w tym temacie. Przyznam , ze jest to najtrudniejsza ocena (dla mnie).Masz duże WYJEŻDŻENIE. O takich narciarzach mówimy , ze mają DOBRE STANIE, co nie oznacza , ze jeżdżą zjawiskowo. Jezdzisz bardzo swobodnie, ale w wlasnym rytmie. Taki styl jazdy nie rokuje dużych postępów.Masz błędy , ktore nie pozwola jezdzic doskonalej. Mogą tylko poprawic pewnosc jazdy. Piszesz , ze jesteś wzrokowcem., Poziom jazdy na stokach jest niestety taki, ze nie ma na kim sie wzorować (czy wzorcować ?). Jestes samoukiem o bardzo dobrych podstawach. Przede wszystkim masz bardzo dobrą równowagę . Dobrze się czujesz na wew. i zew. narcie. Masz opanowaną kontrolę krawędzi, ale z czuciem krawędzi juz nie bardzo. Nie masz czystej krawdzi.Co więc Ci przeszkadza? Popatrz na pierwsze sekundy filmu. Pierwszy skret pokazuje, ze brakuje Ci prędkosci i rozbujania. Tu widac jaki klopot masz z zapoczątkowanie skrętu. Totalnie płaska narta, złe zrównoważenie pozycji, brak ustawienia narty zew. (nawet wew. , co nie uznaję ), pomagasz sobie kijem, obracasz barki. Jakoś nie mozesz odzialywać na narty. Dla początkujących , czytających ten post, zwracam uwagę , ze tak dobry narciarz skopał zupełnie ten skręt. Popatrzmy dalej. 12sek wbicie kijka kijek zostaje w sniegu (zbyt dlugo) odciąga rękę do tyłu. Biodro lewe zostaje też z tyłu z lewym barkiem. 14 sec. ładnie dokrecony skręt w lewo, musniecie sniegu kijkiem (bardzo dobrze), reka prawa wisi , jest za bardzo z tyłu. 15 sek. , aby skret dokręcić prosi sie o zadzialanie prawą ręką (lekki ruch jej w kierunku ręki lewej) , która powoduje dokręcenie skrętu. Ale , już w 17 sek. reka prawa muska snieg, skret jest lepszy, dlaczego ..... Prędkosc się zwieksza. Reszta skrętów jak widać to zupełnie inne skrety. Uważne oko jednak zauważy coś. Wlasnie co? Zmiana rytmu piosenki, zmiana rytmu narciarza. Pozycja srednia (jazda b.dobra). Przyjrzyjcie sie skretom prawym i lewym. Błedy jakich mozna sie spodziewać , widzielismy w jezdzie leitowej. Skret lewy 42 sek , bardzo ladny układ , lewe biodro w przodzie, pozycja atakująca. Skret prawy: Widzicie cofniete biodro prawe , dzioby prawie na tej samej wysokosci (43, 45 sec.) A jednak można inaczej 47 sek. , skret bardzo poprawny, atakujący. Trwa to do 52 sek. Zaczyna sie bardziej stromo, pojawia się znowu błąd Reka zostawiona skręt płytki. Widać wyrazny wzrost prędkosci, i częstośći skrętów , wracają błędy. W tym miejscu informuję , ze błędy (nawet dobrzy narciarze) popełniaja na małych prędkosciach i dużych. 1.04 min. to przykład wzorowej reakcii na narciarza z lewej.Piękny układ w skręcie (lewy). Ale prawy skret ...... (odbiega od lewego). Jest jeszcze coś. Ponieważ skret prawy i lewy pochodzą z innych bajek, mozna zobaczyc roznice w dokreceniu luku i róznicy w krawędziach. Czasami ma się wrażenie , ze "utykasz" na jedna nogę.Lewy skręt jest atakujący a prawy j.w. Jesli zaprzeczacie ogladajcie do skutku. Może sie uda coś zobaczyć. 1.16min. zmiana rytmu. Zwiększona szybkosc prowokuje Cię do niskiej pozycji. To nie jest dobra pozycja. Ona utrudnia pracę tulowia przód-tył i góra dół, a wiec odzialywanie na nartę. W tym momencie (1.16) jedziesz skrętem (nazywasz to dlugim) srednim, płytkim. Tu następuje mała masakra. Kazdy prawy skret to zostawione biodro. W lewym robisz sztuczkę zwaną rozkrokiem (jest to twór sztuczny). Kiedy to robimy to zawsze zwiastuje kłopoty (nie dokręcenie, wew.narta, łapanie krawedzi, a nawet klinczowanie nart. Wykonujesz szybki ruch podnoszenie pozycji, ale zaraz jeszcze szybciej schodzisz do dołu.Gdyby temu towarzyszyła szybka zmiana krawedzi i wyjechanie skrętu na krawedzi to by bylo OK. 1.22min. wzorowa pozycja, ale ona sie musi zmieniac, w trakcie ruchu po łuku, zanim wyjdziesz w górę , musisz puscic narty do przodu (zmiana srodka ciezkosci - to wydłuży łuk). 1.40 bardzo ładne zatrzymanie. Ufff....to tyle. Masz pytania. Pozdrawiam!" Moim skromnym zdaniem, to co tu napisał to "mistrzostwo świata" w ocenie i doradzaniu. Rozpracował ten filmik na najdrobniejsze detale. Szczerze mówiąc tylko Jemu chciało się tak dokładnie i perfekcyjnie przemyśleć moje błędy. Do dziś czytam tą analizę i staram się poprawiać swoje niedoskonałości, których mi nie brak. Pozdrawiam
    1 punkt
  28. W 2019 jeszcze było moderowane ?
    0 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...