Jump to content

Palant na stoku


Veteran
 Share

Recommended Posts

Witam

Był piękny dzień. Po tygodniu jazdy pojawiło się słońce. I naturalny śnieg na gładkim stoku. Zaczęliśmy w Koninkach równo ze startem wyciągu. Wspaniała jazda. Niestety los płata figla.

Za siódmym zjazdem z cienia wychynął „on’. Żona, pełna euforii, pozwalała sobie na długie, szybkie łuki. Kątem oka zawsze sprawdzamy, co lewej, czy prawej. Nagle widzę, jak jej tor jazdy jest przecinany przez nadjeżdżającego z góry. Trzask. Przez głowę przelatują mi najgorsze myśli. Leży na stoku. Jedna narta odpięta. Facet leży dziesięć metrów niżej. Stokilowy bysior w średnim wieku. Żona trzyma się za bark. Bysior nie ma ochoty podać swoich danych. Pani we mnie wjechała! Pomaga mu drugi palant, kolega. Co za problem. Trzeba wezwać GOPR. Przyjechali szybko. Karetka i do szpitala w Limanowej. Złamanie kości przedramienia. Tomograf głowy nic na szczęście nie wykazał.

Facet może, na szczęście, nie walnął jej ciałem., tylko zaczepił o dzioby nart. Wyleciała w powietrze i spadła na bark uderzając głową o śnieg. Tak przykro skończył się sezon dla mojej Damy. Jeździmy już razem, ponad dwadzieścia lat i sama się uchroniła od własnych błędów. Jest taka kategoria narciarzy, którzy są przekonani, że potrafią jeździć na nartach. Jeżdżą od kilku sezonów, czasem mają ich dużo więcej. Lubią być szybko na dole, lubią „pokazać” „ładnie” skręcającym, że liczy się szybkość, mołojecka odwaga.

Na forum też jest sporo takich, ujeżdżających po kilku sezonach czerwone i czarne trasy. Dającym sobie siódemki. To kategoria palantów. Jestem za stary, by wierzyć, że się jest panem swoich nart w tak szybkim tempie. Można im z czystym sumieniem polecić freeride, na dedykowanych nartach. W konkurencji z drzewami nie mają szans. Natomiast wara od stoków!
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 95
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Niestety, ale pełno takich. Im stacja bardziej "cool", im wygodniejsze krzesełka i łatwiejsze trasy tym gorzej.
Małe stacje np. w okolicy Lublina to także masakra. Często jeżdżę na 2-4h i minimum raz na wyjazd widzę niebezpieczną sytuację w wydaniu "umiom jeździć bo szybko zjeżdżom a kije to som do odpychania".
Kiedyś byłem kulturalny w stosunku do takich delikwentów, ale jednak głośne, publiczne zwyzywanie idioty daje lepsze efekty...

Życzę dużo zdrowia i powrotu na stok.
Link to comment
Share on other sites

Niezwykle przykra sprawa.

Życzę żonie szybkiego powrotu do zdrowia.

 

Ja sam jestem trochę takim pół-palantem.

Lubie na nartach przesadzić, ale nie wyobrażam sobie abym mógł zrobić komuś krzywdę.

Tu włączają się najwyższe środki ostrożności i wyłącza brawura.

Stanowię jedynie zagrożenie sam dla siebie.

Link to comment
Share on other sites

A ileż razy widzimy Panowie jak stojąc w kolejce do wyciągu nagle jakiś kapitan krecha przyodziany w jeansy wjeżdża w tłum wywracając kilka spośród osób czekających na wyjazd na górę? A już ze 3-4 razy tylko w tym sezonie widziałem taką sytuację, przy czym były to naprawdę solidne dzwony. 

Ludzie nie dość, że nie mają umiejętności, to nie mają wyobraźni, dlatego też narciarstwo w polskich warunkach uważam za sport wyjątkowo ekstremalny.

Wyżej wymienione sytuacje miały miejsce w Białce. 

Osobną kwestią jest permanentne najeżdżanie na narty osób stojących w kolejce. Nie wiem jak Was, ale mnie to już doprowadza do szewskiej pasji, gdy widzę kolejnego Janusza/Grażynę na nartach wystruganych przez jakiegoś Dżepetto, bądź z wypożyczalni, stojących centralnie na moich nartach, w które z miłości do tego sportu zainwestowałem naprawdę kilka ciężkich tysięcy zł.

Link to comment
Share on other sites

A ileż razy widzimy Panowie jak stojąc w kolejce do wyciągu nagle jakiś kapitan krecha przyodziany w jeansy wjeżdża w tłum wywracając kilka spośród osób czekających na wyjazd na górę? A już ze 3-4 razy tylko w tym sezonie widziałem taką sytuację, przy czym były to naprawdę solidne dzwony.
Ludzie nie dość, że nie mają umiejętności, to nie mają wyobraźni, dlatego też narciarstwo w polskich warunkach uważam za sport wyjątkowo ekstremalny.
Wyżej wymienione sytuacje miały miejsce w Białce.
Osobną kwestią jest permanentne najeżdżanie na narty osób stojących w kolejce. Nie wiem jak Was, ale mnie to już doprowadza do szewskiej pasji, gdy widzę kolejnego Janusza/Grażynę na nartach wystruganych przez jakiegoś Dżepetto, bądź z wypożyczalni, stojących centralnie na moich nartach, w które z miłości do tego sportu zainwestowałem naprawdę kilka ciężkich tysięcy zł.

A sprobowalbys ryske im na tdiku zrobić.
Poniższy materiał tylko dla osób...
https://youtu.be/HDTl9grOBdw
Link to comment
Share on other sites

Dużo zdrowia dla małżonki życzę i szybkiej rekonwalescencji.

Uderzyła mnie ta bezsilność. Facet nie chce podać danych i koniec tematu.

Moja żona była kiedyś ofiarą podcięcia przy czekaniu do wyciągu właśnie bo ktoś nie wyhamował. Efekt naderwane więzadła w kolanie i rok przerwy.

 

Link to comment
Share on other sites

Takie historie są codziennie. Osobiście będąc w drugim dniu na nartach w życiu, zostałem trafiony przez bysiora nadlatującego z góry aż zrobiło mi się ciemno w oczach. Przeleciałem w powietrzu ze 20 m a potem ze 20 jeszcze po stoku. Całe szczęście, że nie trafił czubami nart tylko jakoś ciałem a ja wcześniej zauważyłem coś czarnego co na mnie leci i skuliłem się w sobie. Nic mi się nie stało. Sprawca leżał zgodnie z zasadami mechaniki w górze. Zawołałem uprzejmie czy nic mu się nie stało. "Złamałem nogę prze pana!" - usłyszałem. Podreptałem na górę zobaczyć co i jak. Złamania nie było widać ale bolało go. Przy badaniu palpacyjnym musiałem się pochylić i trzeba przyznać, że zionęło jak z gorzelni. Zanim doszliśmy od jakichś konkluzji nadjechali jego kompani i już oni się nim zajęli. Co miałem robić? Założyłem narty i pojechałem dalej. Na następny wyjazd zakupiłem już kask. Współczuję żonie.

Link to comment
Share on other sites

Osobną kwestią jest permanentne najeżdżanie na narty osób stojących w kolejce. Nie wiem jak Was, ale mnie to już doprowadza do szewskiej pasji, gdy widzę kolejnego Janusza/Grażynę na nartach wystruganych przez jakiegoś Dżepetto, bądź z wypożyczalni, stojących centralnie na moich nartach, w które z miłości do tego sportu zainwestowałem naprawdę kilka ciężkich tysięcy zł.

Dokładnie . U mnie to wywołuje szał.Kiedyś zwróciłem uwage delikwentowi a ten z ryjem.Wiec grzecznie zapytałem czy mam zdjąć kask i strzelić mu w ten ryj.No i się zaczęło .Awantura na stoku jak kiedyś na wiejskiej zabawie. Oczywiście ja sam a ich się zrobiło 5 wokół mnie.Całe szczęście zainteresowała się obsługa stacji.Zakończyło sie tak że wezwano Policję , panowie spisani .Nie mineło 1.5 - 2 godziny kolejna sytuacja na stoku z udziałem tych samych Palantów. Efekt uszkodzone moje narty .Ponowne wezwanie Policji .Sprawa zgłoszona do ubezpieczyciela. Palant po całym zajsciu zrobił się taki malutki tłumacząc się że a to nie ma ubezpieczenia a to to a to coś tam coś tam.Wytłumaczyłem mu że mój ubezpieczyciel ściągnie z niego kwotę jaką ja wydam na zakup nart.Do końca pobytu nie widziałem ich na stoku

Link to comment
Share on other sites

Znaczy, że jak? Kamieniem w ludzi nie rzucam, póki co, też w nich na nartach nie wjezdzam.

Ja też w ludzi nie wjeżdżam,ale czasami ludzie na własne życzenie( swoim brakiem wyobrażni)prowokują takie sytuacje,dzisiaj podciąłem też pewną panią...wysiadając z wyciągu który dosyć agresywnie wysadzał narciarzy i nie zdążyłem wyhamować bo ok 5metrów przed wyciągiem utworzyła się grupa ludzi czekających nie wiadomo na co.... i nie było żadnych możliwości obiechania ani zahamowania.Grzecznie przeprosilem...ona się uśmiechnęła ze zrozumieniem i pojechałem w swoją stronę :)

Oczywiście najechanie na kogoś z góry jest beeeee!!!!!

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia żonie i na stoki :)

Link to comment
Share on other sites

"jeśli ktoś z was jest  bez winy, niech  pierwszy rzuci  kamieniem"

 

 

czy jakoś  tak..

Nic się nie stało ........................kolejny raz nic się nie stało........................ i tak sobie skopiuj ile razy chcesz. Zanim coś napiszesz zastanów się kilka dobrych razy a przynajmniej nie pogrubiaj czcionki. No chyba że jesteś po tej drugiej stronie................znaczy tych ciuli stokowych

Link to comment
Share on other sites

"jeśli ktoś z was jest  bez winy, niech  pierwszy rzuci  kamieniem"

 

 

czy jakoś  tak..

Jeszcze dodam dzisiaj ciul stokowy skosił mi 9 letnią kursantkę - zerwane wiązadła w kolanie więc ci powiem jak hanys hanysowi (no chyba że jesteś z Sosnowca) skończ pierdolić i schowaj się w dziale humor 

Link to comment
Share on other sites

Nic się nie stało ........................kolejny raz nic się nie stało........................ i tak sobie skopiuj ile razy chcesz. Zanim coś napiszesz zastanów się kilka dobrych razy a przynajmniej nie pogrubiaj czcionki. No chyba że jesteś po tej drugiej stronie................znaczy tych ciuli stokowych

 

uwielbiam tą żółć tryskającą przy pierwszej lepszej okazji. NIe trzeba być po stronie "tych ciuli stokowych" żeby mieć świadomość, że każdemu może się zdarzyć być sprawcą bardziej lub mniej groźneź albo niebezpiecznej sytuacji na stoku. Moim zdaniem nie ma tutaj znaczenia poziom umiejętności - czy to jest 1, 5, 10, czy Mitkowy. Istotą jest sposób zachowania i świadomość popełnionego błędu a w konsekwencji to jak sprawa zostanie załatwiona. W zdarzeniu opisanym powyżej, buractwo tych jegomości nie polegało na tym, że jeden wjechał a drugi zbierał narty, tylko w tym że na brak wyobraźni poparty brakiem odpowiednich umiejętności nałożyło się jeszcze coś co zwą chamstwem...  

Link to comment
Share on other sites

uwielbiam tą żółć tryskającą przy pierwszej lepszej okazji. NIe trzeba być po stronie "tych ciuli stokowych" żeby mieć świadomość, że każdemu może się zdarzyć być sprawcą bardziej lub mniej groźneź albo niebezpiecznej sytuacji na stoku. Moim zdaniem nie ma tutaj znaczenia poziom umiejętności - czy to jest 1, 5, 10, czy Mitkowy. Istotą jest sposób zachowania i świadomość popełnionego błędu a w konsekwencji to jak sprawa zostanie załatwiona. W zdarzeniu opisanym powyżej, buractwo tych jegomości nie polegało na tym, że jeden wjechał a drugi zbierał narty, tylko w tym że na brak wyobraźni poparty brakiem odpowiednich umiejętności nałożyło się jeszcze coś co zwą chamstwem...  

Nie nie może się zdarzyć...................Jak nie umiesz zostań w karczmie. Tu nie ma rozmowy o lekkim otarciu tylko o solidnym dzwonie który skutkuje poważnymi konsekwencjami. .................jak nie umiesz to zostań w karczmie. Często zjeżdżam na dół wychwytuję gościa i mówię - twoje zadanie to wypatrz mnie i kursanta na stoku i jeździj 20 metrów ode mnie jak nie to karnet idzie w kosz..............skutkuje................. Zresztą jak nie umiesz za bardzo tego zrozumieć to przełóż to sobie na drogę. Nie sądzę że będziesz tak liberalny..................ale w sumie to tylko lekkie obtarcie twojego samochodu....................nic się nie stało rodacy nic się nie stało.......................no chyba że trafisz na umianiego i ten cię nauczy pokory.................

Link to comment
Share on other sites

uwielbiam tą żółć tryskającą przy pierwszej lepszej okazji. NIe trzeba być po stronie "tych ciuli stokowych" żeby mieć świadomość, że każdemu może się zdarzyć być sprawcą bardziej lub mniej groźneź albo niebezpiecznej sytuacji na stoku. Moim zdaniem nie ma tutaj znaczenia poziom umiejętności - czy to jest 1, 5, 10, czy Mitkowy. Istotą jest sposób zachowania i świadomość popełnionego błędu a w konsekwencji to jak sprawa zostanie załatwiona. W zdarzeniu opisanym powyżej, buractwo tych jegomości nie polegało na tym, że jeden wjechał a drugi zbierał narty, tylko w tym że na brak wyobraźni poparty brakiem odpowiednich umiejętności nałożyło się jeszcze coś co zwą chamstwem...  

 

Cytowany kolega jest zdaje się instruktorem, także ma od 8-16 styczność z takimi sytuacjami. To nie jest żółć imo. 

Ognia na stoku można dać jak jest pusto z przodu i tyle. 

Slalom gigant między wolniejszymi narciarzami prędzej czy później się skończy jakimś mniejszym lub większym kupskiem - dla tego co wyprzedza lub tego co jest wyprzedzany.

Link to comment
Share on other sites

Nie nie może się zdarzyć...................Jak nie umiesz zostań w karczmie. Tu nie ma rozmowy o lekkim otarciu tylko o solidnym dzwonie który skutkuje poważnymi konsekwencjami. .................jak nie umiesz to zostań w karczmie. Często zjeżdżam na dół wychwytuję gościa i mówię - twoje zadanie to wypatrz mnie i kursanta na stoku i jeździj 20 metrów ode mnie jak nie to karnet idzie w kosz..............skutkuje................. Zresztą jak nie umiesz za bardzo tego zrozumieć to przełóż to sobie na drogę. Nie sądzę że będziesz tak liberalny..................ale w sumie to tylko lekkie obtarcie twojego samochodu....................nic się nie stało rodacy nic się nie stało.......................no chyba że trafisz na umianiego i ten cię nauczy pokory.................

Źle trafiłeś panie, bo jestem z tych osób które sporo jeźdżą na nartach ale na stoku promila nie tknę - taki ortodoks. Samochodem jeżdże chyba jeszcze więcej i wiem, że człowieka zaćmić może zawsze nawet w najprostszych sytuacjach. Tak więc jako trzeźwy na stoku narciarz, niezły raczej kierowca przekładający jak radzisz także na drogę dalej twierdzę, że każdemu..........................może zdarzyć się.........................coś, co będzie groźne, niebezpieczne, nawet tragiczne w skutkach...resztę napisałem wyżej

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

 Share


×
×
  • Create New...