bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Wracając do sedna tematu.Nie wyobrażam sobie abym mógł na nartach skrzywdzić kogoś innego.Jednak ograniczanie własnej frajdy nie wchodzi w rachubę. Estka.Możesz spokojnie dopisać mnie do Twojej listy.Myślę, że Estka cię nie dopisze, bo mimo różnic zw zdaniach rozmowa z tobą jest w 99% (ten 1% to jak się cię podpuści na temat regulacji FIS ) taka jakaś... sympatyczna i nie czuję się po wymioanie zdań z tobą bojaźliwym emerytem, odczuwającym paniczny strach przed upadkiem.Śpiochu,wyłączając złe emocję, napisze (mam nadzieję merytoryczne) podsumowanie, o co mi biega.Przytoczona gleba, wraz z jej konsekwencjami jest według mnie spowodowana przez przyjęty przez ciebie styl uprawiania narciarstwa (a styl przechodzi od nauczyciela do ucznia).Styl ten z założenia opiera się na stosowaniu technik dających dużą satysfakcję, jednak mocno wrażliwych na drobne błędy lub niespodzianki terenowe. Stąd twoje zdanie, że są gleby w zasadzie bez przyczyny.Tych gleb faktycznie nie da się uniknąć bez zmiany stylu. Nie trzeba jednak zwalniać poniżej 20km/h. Wystarczy faktycznie ograniczyć prędkość maksymalną o kilka-kilkanaście procent a w miksie technik zwiększyć udział ślizgowych, które są bardziej odporne na drobne błędy i niespodzianki terenowe.W ten sposób redukujesz upadki do takich rzadkich przypadków jak ukryty pod śniegiem głaz, zamaskowana dziura w stoku (np po południowym ratrakowaniu), przegapienie momentu, że trzeba już zejść ze stoku oraz staranowanie przez osoby trzecie.Przerzucenie się na ten styl nie wyklucza świadomego ćwiczenia i podnoszenia poprzeczki- ale wtedy akceptujemy że gleby będą.Zawsze mamy wybór czy chcemy iść jedną czy drugą drogą, czy też zastosujemy jakiś miks.Czyli- gleb da się uniknąć, choć recepta na to nie dla każdego jest do zaakceptowania.Ja osobiście wolę unikać gleb, niż łagodzić ich skutki.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 jezeli nie "uzyskuje" sie adrenaliny z jazdy na nartach , to.........po co jezdzic na nartach???dla mnie bez sensuUzależnienie od adrenaliny jest uznawane za chorobę i można je leczyć A na poważnie. Nawet jak nie ma adrenaliny, to są endorfiny.PozdrMarcin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rega Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Enzo Ferrari powiedział, że samochody nie są po to żeby nimi hamować. Myślę, że narty tym bardziej. Najlepsze co jest w zjazdach to prędkość. Najgorsze co jest w prędkości to upadek. I jak to pogodzić? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Ta nasza dyskusja przypomniała mi pewien wywiad (pierwsza minuta) : Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wojtek pw Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Enzo Ferrari powiedział, że samochody nie są po to żeby nimi hamować. Myślę, że narty tym bardziej. Najlepsze co jest w zjazdach to prędkość. Najgorsze co jest w prędkości to upadek. I jak to pogodzić? Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. Na torach wyścigowych i zamkniętych trasach do zawodów możecie się pozabijać szukając adrenaliny . Wasze życie i wasza sprawa. Natomiast na drodze publicznej i otwartym stoku pierwszą zasadą jest odpowiedzialność za innych użytkowników. I znowu przypomniał mi się wpis Veterana , chcecie emocji to narty FR i między sosny. Pozdrawiam Wojtek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Rega Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. .... Wojtek Taki prosty podział to początkujący inteligent odkrywa zanim nim zostanie. Potem stwierdza, że jednak nie jest to takie proste. A na starość wiadomo, głupieje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... polm Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przecież na nartach można się zwyczajnie wywalić bez szarżowania. Zdarza się. Ze 4 tygodnie temu wysiadałem z samochodu i się wywaliłem bo był lód. Niedawno potknąłem się na schodach i też był dzwon. Czyli w normalnym życiu mogę upaść ale na nartach nie mogę ? To jest definicja upadku (chodzi o pierwszą) https://sjp.pwn.pl/s...iki/upadek.html To jest definicja wypadku https://sjp.pwn.pl/szukaj/wypadek.html Nie wiem ile sezonów jeszcze przede mną i szkoda mi każdego który mógłbym zmarnować. Kiedyś tak o tym nie myślałem dlatego staram się na nartach nie wywracać ale zdarza się. Ważne, żeby upadek to nie był wypadek, szczególnie wypadek z udziałem innych użytkowników. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. Na torach wyścigowych i zamkniętych trasach do zawodów możecie się pozabijać szukając adrenaliny . Wasze życie i wasza sprawa. Natomiast na drodze publicznej i otwartym stoku pierwszą zasadą jest odpowiedzialność za innych użytkowników. I znowu przypomniał mi się wpis Veterana , chcecie emocji to narty FR i między sosny. Pozdrawiam Wojtek To nie jest takie proste. Takie rozgraniczenie w praktyce nie istnieje. Przykład: czeski ośrodek, info o zawodach na części czerwonej, zaproszenie na czarną i część czerwonej. Praktyka: zawodnicy rozgrzewają się na czarnej, część czerwonej dla gawiedzi to wąski przesmyk między rozwalonymi w poprzek nartami, czasami trzeba zatrzymać się i kluczyc między, czasami unikać staranowania przez biegajacego rozgrzewającejgo. Zalety były, w miarę pusto na stoku, okazja na popatrzenie na żaków. Ale o wydzielonych strefach zapomnij. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... wojtek pw Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 To nie jest takie proste. Takie rozgraniczenie w praktyce nie istnieje. Przykład: czeski ośrodek, info o zawodach na części czerwonej, zaproszenie na czarną i część czerwonej. Praktyka: zawodnicy rozgrzewają się na czarnej, część czerwonej dla gawiedzi to wąski przesmyk między rozwalonymi w poprzek nartami, czasami trzeba zatrzymać się i kluczyc między, czasami unikać staranowania przez biegajacego rozgrzewającejgo. Zalety były, w miarę pusto na stoku, okazja na popatrzenie na żaków. Ale o wydzielonych strefach zapomnij. Wiadomo, że rzeczy proste są najbardziej skomplikowane. Ale też powszechnie wiadomo, że jak nie wiesz jak się zachować to zachowaj się przyzwoicie. W tym przypadku przyzwoicie oznacza odpowiedzialnie. Pozdrawiam Wojtek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... a_senior Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Na nartach upadam bardzo rzadko. I tak jest już od wielu lat. Powiedziałbym od jakiś 40. Wcześniej (młodość) różnie bywało. Np. w czasie ostatniego wyjazdy do Cortiny leżałem tylko raz. Upadłem przy wsiadaniu na krzesło i to nie z własnej winy (wypchnęła mnie własna siostra ) Podobnie jest w jeździe na rowerze, na którym wykręcam rocznie (głównie w mieście) jakieś 3500-4000 km. Dodam, że ani na nartach ani na rowerze nie używam kasku. Ale niestety upadki się zdarzają każdemu, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, to jest to... podejrzane (świetny wpis Lobo w innym wątku). Statystyka. Można ją znacznie poprawić. Dobra technika, wyobraźnia, doświadczenie, ale i tak zostanie margines, nad którym nie da się zapanować. W zeszłym sezonie, w mocno zatłoczonym miejscu (Zillertal), na małej prędkości przejechałem kobiecie po tyłach nart. Wstyd, ale się zdarzyło. Upadłem ja i ona, bez konsekwencji. Na siostrę wjechał od tyłu rozpędzony 10 latek. Nieźle się potem nasłuchał od ojca. Po niemiecku. Siostra nie mogła się pozbierać przez kilka minut. Gdybyśmy byli bardziej pazerni można by uruchomić biuro prawne. Kilka lat temu w Val Gardenie, moja żona zderzyła się z moją siostrą. Kurs kolizyjny. Obie spokojne, ostrożne narciarki. Itd, itd. A w tym wszystkim, przy całym uważaniu, wyobraźni, dobrej technice trzeba mieć jeszcze szczęście. Ten sam niewinny upadek, przy braku szczęścia może się źle zakończyć. Zwłaszcza tzw. upadki statyczne. Kiedyś, w dawnych czasach, prowadziłem kurs na Gubałówce. Dziewczyna, już trochę jeżdżąca, upadła przy niewielkiej prędkości. Nic takiego. Efekt: spiralne złamanie kości udowej. Wydaje się niemożliwe, a jednak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Śpiochu, wyłączając złe emocję, napisze (mam nadzieję merytoryczne) podsumowanie, o co mi biega. Przytoczona gleba, wraz z jej konsekwencjami jest według mnie spowodowana przez przyjęty przez ciebie styl uprawiania narciarstwa (a styl przechodzi od nauczyciela do ucznia). Styl ten z założenia opiera się na stosowaniu technik dających dużą satysfakcję, jednak mocno wrażliwych na drobne błędy lub niespodzianki terenowe. Stąd twoje zdanie, że są gleby w zasadzie bez przyczyny. Tych gleb faktycznie nie da się uniknąć bez zmiany stylu. Nie trzeba jednak zwalniać poniżej 20km/h. Wystarczy faktycznie ograniczyć prędkość maksymalną o kilka-kilkanaście procent a w miksie technik zwiększyć udział ślizgowych, które są bardziej odporne na drobne błędy i niespodzianki terenowe. W ten sposób redukujesz upadki do takich rzadkich przypadków jak ukryty pod śniegiem głaz, zamaskowana dziura w stoku (np po południowym ratrakowaniu), przegapienie momentu, że trzeba już zejść ze stoku oraz staranowanie przez osoby trzecie. Przerzucenie się na ten styl nie wyklucza świadomego ćwiczenia i podnoszenia poprzeczki- ale wtedy akceptujemy że gleby będą. Zawsze mamy wybór czy chcemy iść jedną czy drugą drogą, czy też zastosujemy jakiś miks. Czyli- gleb da się uniknąć, choć recepta na to nie dla każdego jest do zaakceptowania. Ja osobiście wolę unikać gleb, niż łagodzić ich skutki. Pozdr Marcin Nie wiem skąd u Was te złe emocje bo ja takowych nie żywię do nikogo z piszących. Dzięki liście Estki nawet się pośmiałem, choć chyba nie taki był jej zamiar Ciebie czy Np. Mitka nie uważam za stokowych panikarzy (Estkę tak, bo wielokrotnie pisała o swoich lękach), choć jeśli bardzo dawno nie mieliście gleby to strach przed upadkiem, może stać się dla Was rzeczywistym zagrożeniem. Przedstawiłem przykład upadku Sary właśnie dlatego że nieszczególnie związany jest ze sportowym stylem jazdy. Fakt jechała na krawędziach ale nie jakoś super szybko, w dobrych warunkach i po niezbyt stromej trasie. A umie tą technikę również, gdy są odsypy/nierówności, czy nieco większe nachylenie. Jak widać nawet tu był zapas. Czy Ty nigdy nie jeździsz na krawędzi? Z tego co kojarzę to chyba czasem jeździsz. To był zatem przykład gleby, która może zdarzyć się również Tobie i przy Twoim asekuracyjnym stylu jazdy. Nasz styl jazdy ogólnie jest bardziej sportowy i bardziej ryzykowny ale w tym przypadku jego udział był znikomy. Mieliśmy inne gleby, gdzie przyczyną był ten właśnie styl. Nie próbujcie jednak zaszufladkować zdarzenia, tak by potwierdziło jakąś teorię. Dlatego rozpocząłem tą dyskusję bo ten wypadek był dość nietypowy - nie można było określić jednoznacznej przyczyny, co zazwyczaj jest proste. Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. Stok z tyczkami czy bez traktuje jako tor wyścigowy ale gdy nie ma przede mną ludzi. Jak są normalne warunki wg. większości czyli spora liczba osób na stoku to na nartach nie jeżdżę lub jeżdżę super asekuracyjnie i narzekam że jeździć się nie da. Jak jest trochę ludzi to czekam aż zrobi się pusta przestrzeń. Na stoku zatrzymuje się też przed załamaniami terenu dlatego nie lubię stoków mocno pofalowanych. Ogólnie, nie powoduje specjalnego zagrożenia dla innych. Nawet jak lecę na maxa i się wywracam to pozostali narciarze są poza zasięgiem. Enzo Ferrari powiedział, że samochody nie są po to żeby nimi hamować. Myślę, że narty tym bardziej. Najlepsze co jest w zjazdach to prędkość. Najgorsze co jest w prędkości to upadek. I jak to pogodzić? Hamowanie jest równie fajne jak przyspieszanie. Z tym że większość kierowców, którzy boją się szybko jeździć, hamować (gwałtownie) boi się 3x bardziej. Wielokrotnie można wyprzedzić kogoś kto na prostej ciśnie, na do-hamowaniu do zakrętu czy zjazdu. Na nartach jak i w aucie, najlepsza jest nie prędkość a przeciążenia. To już trochę łatwiej pogodzić, jeżdżąc dynamicznie z umiarkowaną prędkością maksymalną. Dla przyjemności założenia ładnego śladu, poczucia czystości fajnego kawałka, samego przebywania w górach, dla - dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy na nartach od zawsze - przyjemności przebywania z fajnymi ludźmi i jeszcze pewnie by się znalazło sporo. Z Wami to jak z dziećmi Drodzy Jurku, Kubo, Śpiochu... można sobie wymyślić tyle działalności generujących adrenalinę na nartach, że naprawdę nie trzeba jej generować w czasie jazdy po normalnych trasach między ludźmi a takiej jazdy dotyczy hasło - dobry narciarz się nie przewraca. Nie jeżdżę na nartach typowo dla adrenaliny. Gdy ryzyko rośnie Np. więcej ludzi na stoku albo tyczki stoją blisko orczyka, moja satysfakcja z jazdy spada. Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, odczuwać przeciążenia ale w najbardziej bezpiecznych warunkach jak to tylko możliwe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 1.Dzięki liście Estki nawet się pośmiałem, choć chyba nie taki był jej zamiar 2. Na nartach jak i w aucie, najlepsza jest nie prędkość a przeciążenia. 1. Oczywiście, że nie taki, bo przecież ja tutaj wszystko piszę i biorę na poważnie. Albo jeszcze bardziej . 2. Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Spoko mam skórę i łatwe w czyszczeniu plastiki, chyba przewidzieli takich pasażerów przy konstrukcji auta. A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Ja też kiepsko się czuje jako pasażer rajdowca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... labas Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 . Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, Też lubię sprawdzać swoją granicę, bez tego nie ma rozwoju praktycznie w każdej dziedzinie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Kiedy robiłam prawko, instruktor wkurzał się, że jeżdżę jak "dostawca pizzy" . Kiedyś po kolejnym zakręcie bez redukcji i hamowania, kazał mi zjechać na pobocze "bo w końcu musi być zjebka". Spore problemy miałam z gasnącym silnikiem i... z przekraczaniem dozwolonej prędkości. A teraz gdy jest kilka pasów, a ja stoję pierwsza, to spod świateł ruszam pierwsza. Zawsze . Ale jara mnie to tylko wtedy, gdy samochód ruszy cicho. Najbardziej lubię jazdę płynną, i jako kierowca, i jako pasażer. Jak mój pasażer leci do przodu, to jest to dla mnie obciach i zawsze przepraszam . Przyśpieszać lubię, hamować (gwałtownie) nie. Prędkość lubię, ale przeciążeń nie znoszę, mdli mnie na sam widok "sprzętów" w parkach rozrywki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 W drugim przejeździe w tyczkach wyciąłem "poczwórnego Rittbergera" Może to był jednak Axel? Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 endorfiny - tez jak najbardziej przyjme pod wzgledem adrenaliny - moj "przypadek" jest nieuleczalny.... adrenaline I endorfiny nie znajduje jadac jak debil wsrod ludzi. zwykle sa to :drzewa, strome zjazdy, zjazdy po nietknietym sniegu (wczoraj mialem tzw "slab snow" przewiana warstwa na wierzchu a pod nia puch....to troche jak lodoszren, tylko lagodniejsze).... Podziwianie widokow? oczywiscie, na to jest czas na wyciagu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem...Nie znasz Jurka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Już prędzej Axel. Odbicie jest z jazdy przodem, w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: Najazd tyłem, obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Harpia Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? O tyczce? Wzwyż...w dal. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Już prędzej Axel. Odbicie jest z JAZDY PRZODEM w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: NAJAZD TYŁEM obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Nauka jazdy Upadki na nartach,jak często i dlaczego upadamy? × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Rega Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. .... Wojtek Taki prosty podział to początkujący inteligent odkrywa zanim nim zostanie. Potem stwierdza, że jednak nie jest to takie proste. A na starość wiadomo, głupieje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... polm Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przecież na nartach można się zwyczajnie wywalić bez szarżowania. Zdarza się. Ze 4 tygodnie temu wysiadałem z samochodu i się wywaliłem bo był lód. Niedawno potknąłem się na schodach i też był dzwon. Czyli w normalnym życiu mogę upaść ale na nartach nie mogę ? To jest definicja upadku (chodzi o pierwszą) https://sjp.pwn.pl/s...iki/upadek.html To jest definicja wypadku https://sjp.pwn.pl/szukaj/wypadek.html Nie wiem ile sezonów jeszcze przede mną i szkoda mi każdego który mógłbym zmarnować. Kiedyś tak o tym nie myślałem dlatego staram się na nartach nie wywracać ale zdarza się. Ważne, żeby upadek to nie był wypadek, szczególnie wypadek z udziałem innych użytkowników. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. Na torach wyścigowych i zamkniętych trasach do zawodów możecie się pozabijać szukając adrenaliny . Wasze życie i wasza sprawa. Natomiast na drodze publicznej i otwartym stoku pierwszą zasadą jest odpowiedzialność za innych użytkowników. I znowu przypomniał mi się wpis Veterana , chcecie emocji to narty FR i między sosny. Pozdrawiam Wojtek To nie jest takie proste. Takie rozgraniczenie w praktyce nie istnieje. Przykład: czeski ośrodek, info o zawodach na części czerwonej, zaproszenie na czarną i część czerwonej. Praktyka: zawodnicy rozgrzewają się na czarnej, część czerwonej dla gawiedzi to wąski przesmyk między rozwalonymi w poprzek nartami, czasami trzeba zatrzymać się i kluczyc między, czasami unikać staranowania przez biegajacego rozgrzewającejgo. Zalety były, w miarę pusto na stoku, okazja na popatrzenie na żaków. Ale o wydzielonych strefach zapomnij. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... wojtek pw Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 To nie jest takie proste. Takie rozgraniczenie w praktyce nie istnieje. Przykład: czeski ośrodek, info o zawodach na części czerwonej, zaproszenie na czarną i część czerwonej. Praktyka: zawodnicy rozgrzewają się na czarnej, część czerwonej dla gawiedzi to wąski przesmyk między rozwalonymi w poprzek nartami, czasami trzeba zatrzymać się i kluczyc między, czasami unikać staranowania przez biegajacego rozgrzewającejgo. Zalety były, w miarę pusto na stoku, okazja na popatrzenie na żaków. Ale o wydzielonych strefach zapomnij. Wiadomo, że rzeczy proste są najbardziej skomplikowane. Ale też powszechnie wiadomo, że jak nie wiesz jak się zachować to zachowaj się przyzwoicie. W tym przypadku przyzwoicie oznacza odpowiedzialnie. Pozdrawiam Wojtek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... a_senior Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Na nartach upadam bardzo rzadko. I tak jest już od wielu lat. Powiedziałbym od jakiś 40. Wcześniej (młodość) różnie bywało. Np. w czasie ostatniego wyjazdy do Cortiny leżałem tylko raz. Upadłem przy wsiadaniu na krzesło i to nie z własnej winy (wypchnęła mnie własna siostra ) Podobnie jest w jeździe na rowerze, na którym wykręcam rocznie (głównie w mieście) jakieś 3500-4000 km. Dodam, że ani na nartach ani na rowerze nie używam kasku. Ale niestety upadki się zdarzają każdemu, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, to jest to... podejrzane (świetny wpis Lobo w innym wątku). Statystyka. Można ją znacznie poprawić. Dobra technika, wyobraźnia, doświadczenie, ale i tak zostanie margines, nad którym nie da się zapanować. W zeszłym sezonie, w mocno zatłoczonym miejscu (Zillertal), na małej prędkości przejechałem kobiecie po tyłach nart. Wstyd, ale się zdarzyło. Upadłem ja i ona, bez konsekwencji. Na siostrę wjechał od tyłu rozpędzony 10 latek. Nieźle się potem nasłuchał od ojca. Po niemiecku. Siostra nie mogła się pozbierać przez kilka minut. Gdybyśmy byli bardziej pazerni można by uruchomić biuro prawne. Kilka lat temu w Val Gardenie, moja żona zderzyła się z moją siostrą. Kurs kolizyjny. Obie spokojne, ostrożne narciarki. Itd, itd. A w tym wszystkim, przy całym uważaniu, wyobraźni, dobrej technice trzeba mieć jeszcze szczęście. Ten sam niewinny upadek, przy braku szczęścia może się źle zakończyć. Zwłaszcza tzw. upadki statyczne. Kiedyś, w dawnych czasach, prowadziłem kurs na Gubałówce. Dziewczyna, już trochę jeżdżąca, upadła przy niewielkiej prędkości. Nic takiego. Efekt: spiralne złamanie kości udowej. Wydaje się niemożliwe, a jednak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Śpiochu, wyłączając złe emocję, napisze (mam nadzieję merytoryczne) podsumowanie, o co mi biega. Przytoczona gleba, wraz z jej konsekwencjami jest według mnie spowodowana przez przyjęty przez ciebie styl uprawiania narciarstwa (a styl przechodzi od nauczyciela do ucznia). Styl ten z założenia opiera się na stosowaniu technik dających dużą satysfakcję, jednak mocno wrażliwych na drobne błędy lub niespodzianki terenowe. Stąd twoje zdanie, że są gleby w zasadzie bez przyczyny. Tych gleb faktycznie nie da się uniknąć bez zmiany stylu. Nie trzeba jednak zwalniać poniżej 20km/h. Wystarczy faktycznie ograniczyć prędkość maksymalną o kilka-kilkanaście procent a w miksie technik zwiększyć udział ślizgowych, które są bardziej odporne na drobne błędy i niespodzianki terenowe. W ten sposób redukujesz upadki do takich rzadkich przypadków jak ukryty pod śniegiem głaz, zamaskowana dziura w stoku (np po południowym ratrakowaniu), przegapienie momentu, że trzeba już zejść ze stoku oraz staranowanie przez osoby trzecie. Przerzucenie się na ten styl nie wyklucza świadomego ćwiczenia i podnoszenia poprzeczki- ale wtedy akceptujemy że gleby będą. Zawsze mamy wybór czy chcemy iść jedną czy drugą drogą, czy też zastosujemy jakiś miks. Czyli- gleb da się uniknąć, choć recepta na to nie dla każdego jest do zaakceptowania. Ja osobiście wolę unikać gleb, niż łagodzić ich skutki. Pozdr Marcin Nie wiem skąd u Was te złe emocje bo ja takowych nie żywię do nikogo z piszących. Dzięki liście Estki nawet się pośmiałem, choć chyba nie taki był jej zamiar Ciebie czy Np. Mitka nie uważam za stokowych panikarzy (Estkę tak, bo wielokrotnie pisała o swoich lękach), choć jeśli bardzo dawno nie mieliście gleby to strach przed upadkiem, może stać się dla Was rzeczywistym zagrożeniem. Przedstawiłem przykład upadku Sary właśnie dlatego że nieszczególnie związany jest ze sportowym stylem jazdy. Fakt jechała na krawędziach ale nie jakoś super szybko, w dobrych warunkach i po niezbyt stromej trasie. A umie tą technikę również, gdy są odsypy/nierówności, czy nieco większe nachylenie. Jak widać nawet tu był zapas. Czy Ty nigdy nie jeździsz na krawędzi? Z tego co kojarzę to chyba czasem jeździsz. To był zatem przykład gleby, która może zdarzyć się również Tobie i przy Twoim asekuracyjnym stylu jazdy. Nasz styl jazdy ogólnie jest bardziej sportowy i bardziej ryzykowny ale w tym przypadku jego udział był znikomy. Mieliśmy inne gleby, gdzie przyczyną był ten właśnie styl. Nie próbujcie jednak zaszufladkować zdarzenia, tak by potwierdziło jakąś teorię. Dlatego rozpocząłem tą dyskusję bo ten wypadek był dość nietypowy - nie można było określić jednoznacznej przyczyny, co zazwyczaj jest proste. Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. Stok z tyczkami czy bez traktuje jako tor wyścigowy ale gdy nie ma przede mną ludzi. Jak są normalne warunki wg. większości czyli spora liczba osób na stoku to na nartach nie jeżdżę lub jeżdżę super asekuracyjnie i narzekam że jeździć się nie da. Jak jest trochę ludzi to czekam aż zrobi się pusta przestrzeń. Na stoku zatrzymuje się też przed załamaniami terenu dlatego nie lubię stoków mocno pofalowanych. Ogólnie, nie powoduje specjalnego zagrożenia dla innych. Nawet jak lecę na maxa i się wywracam to pozostali narciarze są poza zasięgiem. Enzo Ferrari powiedział, że samochody nie są po to żeby nimi hamować. Myślę, że narty tym bardziej. Najlepsze co jest w zjazdach to prędkość. Najgorsze co jest w prędkości to upadek. I jak to pogodzić? Hamowanie jest równie fajne jak przyspieszanie. Z tym że większość kierowców, którzy boją się szybko jeździć, hamować (gwałtownie) boi się 3x bardziej. Wielokrotnie można wyprzedzić kogoś kto na prostej ciśnie, na do-hamowaniu do zakrętu czy zjazdu. Na nartach jak i w aucie, najlepsza jest nie prędkość a przeciążenia. To już trochę łatwiej pogodzić, jeżdżąc dynamicznie z umiarkowaną prędkością maksymalną. Dla przyjemności założenia ładnego śladu, poczucia czystości fajnego kawałka, samego przebywania w górach, dla - dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy na nartach od zawsze - przyjemności przebywania z fajnymi ludźmi i jeszcze pewnie by się znalazło sporo. Z Wami to jak z dziećmi Drodzy Jurku, Kubo, Śpiochu... można sobie wymyślić tyle działalności generujących adrenalinę na nartach, że naprawdę nie trzeba jej generować w czasie jazdy po normalnych trasach między ludźmi a takiej jazdy dotyczy hasło - dobry narciarz się nie przewraca. Nie jeżdżę na nartach typowo dla adrenaliny. Gdy ryzyko rośnie Np. więcej ludzi na stoku albo tyczki stoją blisko orczyka, moja satysfakcja z jazdy spada. Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, odczuwać przeciążenia ale w najbardziej bezpiecznych warunkach jak to tylko możliwe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 1.Dzięki liście Estki nawet się pośmiałem, choć chyba nie taki był jej zamiar 2. Na nartach jak i w aucie, najlepsza jest nie prędkość a przeciążenia. 1. Oczywiście, że nie taki, bo przecież ja tutaj wszystko piszę i biorę na poważnie. Albo jeszcze bardziej . 2. Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Spoko mam skórę i łatwe w czyszczeniu plastiki, chyba przewidzieli takich pasażerów przy konstrukcji auta. A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Ja też kiepsko się czuje jako pasażer rajdowca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... labas Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 . Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, Też lubię sprawdzać swoją granicę, bez tego nie ma rozwoju praktycznie w każdej dziedzinie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Kiedy robiłam prawko, instruktor wkurzał się, że jeżdżę jak "dostawca pizzy" . Kiedyś po kolejnym zakręcie bez redukcji i hamowania, kazał mi zjechać na pobocze "bo w końcu musi być zjebka". Spore problemy miałam z gasnącym silnikiem i... z przekraczaniem dozwolonej prędkości. A teraz gdy jest kilka pasów, a ja stoję pierwsza, to spod świateł ruszam pierwsza. Zawsze . Ale jara mnie to tylko wtedy, gdy samochód ruszy cicho. Najbardziej lubię jazdę płynną, i jako kierowca, i jako pasażer. Jak mój pasażer leci do przodu, to jest to dla mnie obciach i zawsze przepraszam . Przyśpieszać lubię, hamować (gwałtownie) nie. Prędkość lubię, ale przeciążeń nie znoszę, mdli mnie na sam widok "sprzętów" w parkach rozrywki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 W drugim przejeździe w tyczkach wyciąłem "poczwórnego Rittbergera" Może to był jednak Axel? Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 endorfiny - tez jak najbardziej przyjme pod wzgledem adrenaliny - moj "przypadek" jest nieuleczalny.... adrenaline I endorfiny nie znajduje jadac jak debil wsrod ludzi. zwykle sa to :drzewa, strome zjazdy, zjazdy po nietknietym sniegu (wczoraj mialem tzw "slab snow" przewiana warstwa na wierzchu a pod nia puch....to troche jak lodoszren, tylko lagodniejsze).... Podziwianie widokow? oczywiscie, na to jest czas na wyciagu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem...Nie znasz Jurka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Już prędzej Axel. Odbicie jest z jazdy przodem, w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: Najazd tyłem, obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Harpia Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? O tyczce? Wzwyż...w dal. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Już prędzej Axel. Odbicie jest z JAZDY PRZODEM w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: NAJAZD TYŁEM obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Nauka jazdy Upadki na nartach,jak często i dlaczego upadamy? × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
polm Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przecież na nartach można się zwyczajnie wywalić bez szarżowania. Zdarza się. Ze 4 tygodnie temu wysiadałem z samochodu i się wywaliłem bo był lód. Niedawno potknąłem się na schodach i też był dzwon. Czyli w normalnym życiu mogę upaść ale na nartach nie mogę ? To jest definicja upadku (chodzi o pierwszą) https://sjp.pwn.pl/s...iki/upadek.html To jest definicja wypadku https://sjp.pwn.pl/szukaj/wypadek.html Nie wiem ile sezonów jeszcze przede mną i szkoda mi każdego który mógłbym zmarnować. Kiedyś tak o tym nie myślałem dlatego staram się na nartach nie wywracać ale zdarza się. Ważne, żeby upadek to nie był wypadek, szczególnie wypadek z udziałem innych użytkowników. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. Na torach wyścigowych i zamkniętych trasach do zawodów możecie się pozabijać szukając adrenaliny . Wasze życie i wasza sprawa. Natomiast na drodze publicznej i otwartym stoku pierwszą zasadą jest odpowiedzialność za innych użytkowników. I znowu przypomniał mi się wpis Veterana , chcecie emocji to narty FR i między sosny. Pozdrawiam Wojtek To nie jest takie proste. Takie rozgraniczenie w praktyce nie istnieje. Przykład: czeski ośrodek, info o zawodach na części czerwonej, zaproszenie na czarną i część czerwonej. Praktyka: zawodnicy rozgrzewają się na czarnej, część czerwonej dla gawiedzi to wąski przesmyk między rozwalonymi w poprzek nartami, czasami trzeba zatrzymać się i kluczyc między, czasami unikać staranowania przez biegajacego rozgrzewającejgo. Zalety były, w miarę pusto na stoku, okazja na popatrzenie na żaków. Ale o wydzielonych strefach zapomnij. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wojtek pw Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 To nie jest takie proste. Takie rozgraniczenie w praktyce nie istnieje. Przykład: czeski ośrodek, info o zawodach na części czerwonej, zaproszenie na czarną i część czerwonej. Praktyka: zawodnicy rozgrzewają się na czarnej, część czerwonej dla gawiedzi to wąski przesmyk między rozwalonymi w poprzek nartami, czasami trzeba zatrzymać się i kluczyc między, czasami unikać staranowania przez biegajacego rozgrzewającejgo. Zalety były, w miarę pusto na stoku, okazja na popatrzenie na żaków. Ale o wydzielonych strefach zapomnij. Wiadomo, że rzeczy proste są najbardziej skomplikowane. Ale też powszechnie wiadomo, że jak nie wiesz jak się zachować to zachowaj się przyzwoicie. W tym przypadku przyzwoicie oznacza odpowiedzialnie. Pozdrawiam Wojtek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... a_senior Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Na nartach upadam bardzo rzadko. I tak jest już od wielu lat. Powiedziałbym od jakiś 40. Wcześniej (młodość) różnie bywało. Np. w czasie ostatniego wyjazdy do Cortiny leżałem tylko raz. Upadłem przy wsiadaniu na krzesło i to nie z własnej winy (wypchnęła mnie własna siostra ) Podobnie jest w jeździe na rowerze, na którym wykręcam rocznie (głównie w mieście) jakieś 3500-4000 km. Dodam, że ani na nartach ani na rowerze nie używam kasku. Ale niestety upadki się zdarzają każdemu, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, to jest to... podejrzane (świetny wpis Lobo w innym wątku). Statystyka. Można ją znacznie poprawić. Dobra technika, wyobraźnia, doświadczenie, ale i tak zostanie margines, nad którym nie da się zapanować. W zeszłym sezonie, w mocno zatłoczonym miejscu (Zillertal), na małej prędkości przejechałem kobiecie po tyłach nart. Wstyd, ale się zdarzyło. Upadłem ja i ona, bez konsekwencji. Na siostrę wjechał od tyłu rozpędzony 10 latek. Nieźle się potem nasłuchał od ojca. Po niemiecku. Siostra nie mogła się pozbierać przez kilka minut. Gdybyśmy byli bardziej pazerni można by uruchomić biuro prawne. Kilka lat temu w Val Gardenie, moja żona zderzyła się z moją siostrą. Kurs kolizyjny. Obie spokojne, ostrożne narciarki. Itd, itd. A w tym wszystkim, przy całym uważaniu, wyobraźni, dobrej technice trzeba mieć jeszcze szczęście. Ten sam niewinny upadek, przy braku szczęścia może się źle zakończyć. Zwłaszcza tzw. upadki statyczne. Kiedyś, w dawnych czasach, prowadziłem kurs na Gubałówce. Dziewczyna, już trochę jeżdżąca, upadła przy niewielkiej prędkości. Nic takiego. Efekt: spiralne złamanie kości udowej. Wydaje się niemożliwe, a jednak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Śpiochu, wyłączając złe emocję, napisze (mam nadzieję merytoryczne) podsumowanie, o co mi biega. Przytoczona gleba, wraz z jej konsekwencjami jest według mnie spowodowana przez przyjęty przez ciebie styl uprawiania narciarstwa (a styl przechodzi od nauczyciela do ucznia). Styl ten z założenia opiera się na stosowaniu technik dających dużą satysfakcję, jednak mocno wrażliwych na drobne błędy lub niespodzianki terenowe. Stąd twoje zdanie, że są gleby w zasadzie bez przyczyny. Tych gleb faktycznie nie da się uniknąć bez zmiany stylu. Nie trzeba jednak zwalniać poniżej 20km/h. Wystarczy faktycznie ograniczyć prędkość maksymalną o kilka-kilkanaście procent a w miksie technik zwiększyć udział ślizgowych, które są bardziej odporne na drobne błędy i niespodzianki terenowe. W ten sposób redukujesz upadki do takich rzadkich przypadków jak ukryty pod śniegiem głaz, zamaskowana dziura w stoku (np po południowym ratrakowaniu), przegapienie momentu, że trzeba już zejść ze stoku oraz staranowanie przez osoby trzecie. Przerzucenie się na ten styl nie wyklucza świadomego ćwiczenia i podnoszenia poprzeczki- ale wtedy akceptujemy że gleby będą. Zawsze mamy wybór czy chcemy iść jedną czy drugą drogą, czy też zastosujemy jakiś miks. Czyli- gleb da się uniknąć, choć recepta na to nie dla każdego jest do zaakceptowania. Ja osobiście wolę unikać gleb, niż łagodzić ich skutki. Pozdr Marcin Nie wiem skąd u Was te złe emocje bo ja takowych nie żywię do nikogo z piszących. Dzięki liście Estki nawet się pośmiałem, choć chyba nie taki był jej zamiar Ciebie czy Np. Mitka nie uważam za stokowych panikarzy (Estkę tak, bo wielokrotnie pisała o swoich lękach), choć jeśli bardzo dawno nie mieliście gleby to strach przed upadkiem, może stać się dla Was rzeczywistym zagrożeniem. Przedstawiłem przykład upadku Sary właśnie dlatego że nieszczególnie związany jest ze sportowym stylem jazdy. Fakt jechała na krawędziach ale nie jakoś super szybko, w dobrych warunkach i po niezbyt stromej trasie. A umie tą technikę również, gdy są odsypy/nierówności, czy nieco większe nachylenie. Jak widać nawet tu był zapas. Czy Ty nigdy nie jeździsz na krawędzi? Z tego co kojarzę to chyba czasem jeździsz. To był zatem przykład gleby, która może zdarzyć się również Tobie i przy Twoim asekuracyjnym stylu jazdy. Nasz styl jazdy ogólnie jest bardziej sportowy i bardziej ryzykowny ale w tym przypadku jego udział był znikomy. Mieliśmy inne gleby, gdzie przyczyną był ten właśnie styl. Nie próbujcie jednak zaszufladkować zdarzenia, tak by potwierdziło jakąś teorię. Dlatego rozpocząłem tą dyskusję bo ten wypadek był dość nietypowy - nie można było określić jednoznacznej przyczyny, co zazwyczaj jest proste. Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. Stok z tyczkami czy bez traktuje jako tor wyścigowy ale gdy nie ma przede mną ludzi. Jak są normalne warunki wg. większości czyli spora liczba osób na stoku to na nartach nie jeżdżę lub jeżdżę super asekuracyjnie i narzekam że jeździć się nie da. Jak jest trochę ludzi to czekam aż zrobi się pusta przestrzeń. Na stoku zatrzymuje się też przed załamaniami terenu dlatego nie lubię stoków mocno pofalowanych. Ogólnie, nie powoduje specjalnego zagrożenia dla innych. Nawet jak lecę na maxa i się wywracam to pozostali narciarze są poza zasięgiem. Enzo Ferrari powiedział, że samochody nie są po to żeby nimi hamować. Myślę, że narty tym bardziej. Najlepsze co jest w zjazdach to prędkość. Najgorsze co jest w prędkości to upadek. I jak to pogodzić? Hamowanie jest równie fajne jak przyspieszanie. Z tym że większość kierowców, którzy boją się szybko jeździć, hamować (gwałtownie) boi się 3x bardziej. Wielokrotnie można wyprzedzić kogoś kto na prostej ciśnie, na do-hamowaniu do zakrętu czy zjazdu. Na nartach jak i w aucie, najlepsza jest nie prędkość a przeciążenia. To już trochę łatwiej pogodzić, jeżdżąc dynamicznie z umiarkowaną prędkością maksymalną. Dla przyjemności założenia ładnego śladu, poczucia czystości fajnego kawałka, samego przebywania w górach, dla - dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy na nartach od zawsze - przyjemności przebywania z fajnymi ludźmi i jeszcze pewnie by się znalazło sporo. Z Wami to jak z dziećmi Drodzy Jurku, Kubo, Śpiochu... można sobie wymyślić tyle działalności generujących adrenalinę na nartach, że naprawdę nie trzeba jej generować w czasie jazdy po normalnych trasach między ludźmi a takiej jazdy dotyczy hasło - dobry narciarz się nie przewraca. Nie jeżdżę na nartach typowo dla adrenaliny. Gdy ryzyko rośnie Np. więcej ludzi na stoku albo tyczki stoją blisko orczyka, moja satysfakcja z jazdy spada. Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, odczuwać przeciążenia ale w najbardziej bezpiecznych warunkach jak to tylko możliwe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 1.Dzięki liście Estki nawet się pośmiałem, choć chyba nie taki był jej zamiar 2. Na nartach jak i w aucie, najlepsza jest nie prędkość a przeciążenia. 1. Oczywiście, że nie taki, bo przecież ja tutaj wszystko piszę i biorę na poważnie. Albo jeszcze bardziej . 2. Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Spoko mam skórę i łatwe w czyszczeniu plastiki, chyba przewidzieli takich pasażerów przy konstrukcji auta. A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Ja też kiepsko się czuje jako pasażer rajdowca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... labas Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 . Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, Też lubię sprawdzać swoją granicę, bez tego nie ma rozwoju praktycznie w każdej dziedzinie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Kiedy robiłam prawko, instruktor wkurzał się, że jeżdżę jak "dostawca pizzy" . Kiedyś po kolejnym zakręcie bez redukcji i hamowania, kazał mi zjechać na pobocze "bo w końcu musi być zjebka". Spore problemy miałam z gasnącym silnikiem i... z przekraczaniem dozwolonej prędkości. A teraz gdy jest kilka pasów, a ja stoję pierwsza, to spod świateł ruszam pierwsza. Zawsze . Ale jara mnie to tylko wtedy, gdy samochód ruszy cicho. Najbardziej lubię jazdę płynną, i jako kierowca, i jako pasażer. Jak mój pasażer leci do przodu, to jest to dla mnie obciach i zawsze przepraszam . Przyśpieszać lubię, hamować (gwałtownie) nie. Prędkość lubię, ale przeciążeń nie znoszę, mdli mnie na sam widok "sprzętów" w parkach rozrywki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 W drugim przejeździe w tyczkach wyciąłem "poczwórnego Rittbergera" Może to był jednak Axel? Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 endorfiny - tez jak najbardziej przyjme pod wzgledem adrenaliny - moj "przypadek" jest nieuleczalny.... adrenaline I endorfiny nie znajduje jadac jak debil wsrod ludzi. zwykle sa to :drzewa, strome zjazdy, zjazdy po nietknietym sniegu (wczoraj mialem tzw "slab snow" przewiana warstwa na wierzchu a pod nia puch....to troche jak lodoszren, tylko lagodniejsze).... Podziwianie widokow? oczywiscie, na to jest czas na wyciagu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem...Nie znasz Jurka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Już prędzej Axel. Odbicie jest z jazdy przodem, w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: Najazd tyłem, obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Harpia Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? O tyczce? Wzwyż...w dal. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Już prędzej Axel. Odbicie jest z JAZDY PRZODEM w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: NAJAZD TYŁEM obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Nauka jazdy Upadki na nartach,jak często i dlaczego upadamy? × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
a_senior Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Na nartach upadam bardzo rzadko. I tak jest już od wielu lat. Powiedziałbym od jakiś 40. Wcześniej (młodość) różnie bywało. Np. w czasie ostatniego wyjazdy do Cortiny leżałem tylko raz. Upadłem przy wsiadaniu na krzesło i to nie z własnej winy (wypchnęła mnie własna siostra ) Podobnie jest w jeździe na rowerze, na którym wykręcam rocznie (głównie w mieście) jakieś 3500-4000 km. Dodam, że ani na nartach ani na rowerze nie używam kasku. Ale niestety upadki się zdarzają każdemu, a jeśli ktoś twierdzi inaczej, to jest to... podejrzane (świetny wpis Lobo w innym wątku). Statystyka. Można ją znacznie poprawić. Dobra technika, wyobraźnia, doświadczenie, ale i tak zostanie margines, nad którym nie da się zapanować. W zeszłym sezonie, w mocno zatłoczonym miejscu (Zillertal), na małej prędkości przejechałem kobiecie po tyłach nart. Wstyd, ale się zdarzyło. Upadłem ja i ona, bez konsekwencji. Na siostrę wjechał od tyłu rozpędzony 10 latek. Nieźle się potem nasłuchał od ojca. Po niemiecku. Siostra nie mogła się pozbierać przez kilka minut. Gdybyśmy byli bardziej pazerni można by uruchomić biuro prawne. Kilka lat temu w Val Gardenie, moja żona zderzyła się z moją siostrą. Kurs kolizyjny. Obie spokojne, ostrożne narciarki. Itd, itd. A w tym wszystkim, przy całym uważaniu, wyobraźni, dobrej technice trzeba mieć jeszcze szczęście. Ten sam niewinny upadek, przy braku szczęścia może się źle zakończyć. Zwłaszcza tzw. upadki statyczne. Kiedyś, w dawnych czasach, prowadziłem kurs na Gubałówce. Dziewczyna, już trochę jeżdżąca, upadła przy niewielkiej prędkości. Nic takiego. Efekt: spiralne złamanie kości udowej. Wydaje się niemożliwe, a jednak. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Śpiochu, wyłączając złe emocję, napisze (mam nadzieję merytoryczne) podsumowanie, o co mi biega. Przytoczona gleba, wraz z jej konsekwencjami jest według mnie spowodowana przez przyjęty przez ciebie styl uprawiania narciarstwa (a styl przechodzi od nauczyciela do ucznia). Styl ten z założenia opiera się na stosowaniu technik dających dużą satysfakcję, jednak mocno wrażliwych na drobne błędy lub niespodzianki terenowe. Stąd twoje zdanie, że są gleby w zasadzie bez przyczyny. Tych gleb faktycznie nie da się uniknąć bez zmiany stylu. Nie trzeba jednak zwalniać poniżej 20km/h. Wystarczy faktycznie ograniczyć prędkość maksymalną o kilka-kilkanaście procent a w miksie technik zwiększyć udział ślizgowych, które są bardziej odporne na drobne błędy i niespodzianki terenowe. W ten sposób redukujesz upadki do takich rzadkich przypadków jak ukryty pod śniegiem głaz, zamaskowana dziura w stoku (np po południowym ratrakowaniu), przegapienie momentu, że trzeba już zejść ze stoku oraz staranowanie przez osoby trzecie. Przerzucenie się na ten styl nie wyklucza świadomego ćwiczenia i podnoszenia poprzeczki- ale wtedy akceptujemy że gleby będą. Zawsze mamy wybór czy chcemy iść jedną czy drugą drogą, czy też zastosujemy jakiś miks. Czyli- gleb da się uniknąć, choć recepta na to nie dla każdego jest do zaakceptowania. Ja osobiście wolę unikać gleb, niż łagodzić ich skutki. Pozdr Marcin Nie wiem skąd u Was te złe emocje bo ja takowych nie żywię do nikogo z piszących. Dzięki liście Estki nawet się pośmiałem, choć chyba nie taki był jej zamiar Ciebie czy Np. Mitka nie uważam za stokowych panikarzy (Estkę tak, bo wielokrotnie pisała o swoich lękach), choć jeśli bardzo dawno nie mieliście gleby to strach przed upadkiem, może stać się dla Was rzeczywistym zagrożeniem. Przedstawiłem przykład upadku Sary właśnie dlatego że nieszczególnie związany jest ze sportowym stylem jazdy. Fakt jechała na krawędziach ale nie jakoś super szybko, w dobrych warunkach i po niezbyt stromej trasie. A umie tą technikę również, gdy są odsypy/nierówności, czy nieco większe nachylenie. Jak widać nawet tu był zapas. Czy Ty nigdy nie jeździsz na krawędzi? Z tego co kojarzę to chyba czasem jeździsz. To był zatem przykład gleby, która może zdarzyć się również Tobie i przy Twoim asekuracyjnym stylu jazdy. Nasz styl jazdy ogólnie jest bardziej sportowy i bardziej ryzykowny ale w tym przypadku jego udział był znikomy. Mieliśmy inne gleby, gdzie przyczyną był ten właśnie styl. Nie próbujcie jednak zaszufladkować zdarzenia, tak by potwierdziło jakąś teorię. Dlatego rozpocząłem tą dyskusję bo ten wypadek był dość nietypowy - nie można było określić jednoznacznej przyczyny, co zazwyczaj jest proste. Tak czytam i myślę sobie jak niemożliwie trudne dla inteligentnych ludzi jest odkrycie prostego podziału: na drogi publiczne i tory wyścigowe oraz na otwarte stoki narciarskie i zamknięte trasy do zawodów i treningów. Stok z tyczkami czy bez traktuje jako tor wyścigowy ale gdy nie ma przede mną ludzi. Jak są normalne warunki wg. większości czyli spora liczba osób na stoku to na nartach nie jeżdżę lub jeżdżę super asekuracyjnie i narzekam że jeździć się nie da. Jak jest trochę ludzi to czekam aż zrobi się pusta przestrzeń. Na stoku zatrzymuje się też przed załamaniami terenu dlatego nie lubię stoków mocno pofalowanych. Ogólnie, nie powoduje specjalnego zagrożenia dla innych. Nawet jak lecę na maxa i się wywracam to pozostali narciarze są poza zasięgiem. Enzo Ferrari powiedział, że samochody nie są po to żeby nimi hamować. Myślę, że narty tym bardziej. Najlepsze co jest w zjazdach to prędkość. Najgorsze co jest w prędkości to upadek. I jak to pogodzić? Hamowanie jest równie fajne jak przyspieszanie. Z tym że większość kierowców, którzy boją się szybko jeździć, hamować (gwałtownie) boi się 3x bardziej. Wielokrotnie można wyprzedzić kogoś kto na prostej ciśnie, na do-hamowaniu do zakrętu czy zjazdu. Na nartach jak i w aucie, najlepsza jest nie prędkość a przeciążenia. To już trochę łatwiej pogodzić, jeżdżąc dynamicznie z umiarkowaną prędkością maksymalną. Dla przyjemności założenia ładnego śladu, poczucia czystości fajnego kawałka, samego przebywania w górach, dla - dla mnie jedna z najważniejszych rzeczy na nartach od zawsze - przyjemności przebywania z fajnymi ludźmi i jeszcze pewnie by się znalazło sporo. Z Wami to jak z dziećmi Drodzy Jurku, Kubo, Śpiochu... można sobie wymyślić tyle działalności generujących adrenalinę na nartach, że naprawdę nie trzeba jej generować w czasie jazdy po normalnych trasach między ludźmi a takiej jazdy dotyczy hasło - dobry narciarz się nie przewraca. Nie jeżdżę na nartach typowo dla adrenaliny. Gdy ryzyko rośnie Np. więcej ludzi na stoku albo tyczki stoją blisko orczyka, moja satysfakcja z jazdy spada. Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, odczuwać przeciążenia ale w najbardziej bezpiecznych warunkach jak to tylko możliwe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 1.Dzięki liście Estki nawet się pośmiałem, choć chyba nie taki był jej zamiar 2. Na nartach jak i w aucie, najlepsza jest nie prędkość a przeciążenia. 1. Oczywiście, że nie taki, bo przecież ja tutaj wszystko piszę i biorę na poważnie. Albo jeszcze bardziej . 2. Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Spoko mam skórę i łatwe w czyszczeniu plastiki, chyba przewidzieli takich pasażerów przy konstrukcji auta. A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Ja też kiepsko się czuje jako pasażer rajdowca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... labas Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 . Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, Też lubię sprawdzać swoją granicę, bez tego nie ma rozwoju praktycznie w każdej dziedzinie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Kiedy robiłam prawko, instruktor wkurzał się, że jeżdżę jak "dostawca pizzy" . Kiedyś po kolejnym zakręcie bez redukcji i hamowania, kazał mi zjechać na pobocze "bo w końcu musi być zjebka". Spore problemy miałam z gasnącym silnikiem i... z przekraczaniem dozwolonej prędkości. A teraz gdy jest kilka pasów, a ja stoję pierwsza, to spod świateł ruszam pierwsza. Zawsze . Ale jara mnie to tylko wtedy, gdy samochód ruszy cicho. Najbardziej lubię jazdę płynną, i jako kierowca, i jako pasażer. Jak mój pasażer leci do przodu, to jest to dla mnie obciach i zawsze przepraszam . Przyśpieszać lubię, hamować (gwałtownie) nie. Prędkość lubię, ale przeciążeń nie znoszę, mdli mnie na sam widok "sprzętów" w parkach rozrywki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 W drugim przejeździe w tyczkach wyciąłem "poczwórnego Rittbergera" Może to był jednak Axel? Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 endorfiny - tez jak najbardziej przyjme pod wzgledem adrenaliny - moj "przypadek" jest nieuleczalny.... adrenaline I endorfiny nie znajduje jadac jak debil wsrod ludzi. zwykle sa to :drzewa, strome zjazdy, zjazdy po nietknietym sniegu (wczoraj mialem tzw "slab snow" przewiana warstwa na wierzchu a pod nia puch....to troche jak lodoszren, tylko lagodniejsze).... Podziwianie widokow? oczywiscie, na to jest czas na wyciagu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem...Nie znasz Jurka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Już prędzej Axel. Odbicie jest z jazdy przodem, w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: Najazd tyłem, obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Harpia Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? O tyczce? Wzwyż...w dal. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Już prędzej Axel. Odbicie jest z JAZDY PRZODEM w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: NAJAZD TYŁEM obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Nauka jazdy Upadki na nartach,jak często i dlaczego upadamy? × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Zaproś mnie kiedyś na taką przejażdżkę samochodem, a ja udowodnię Tobie i Twojej tapicerce, że przeciążenia wcale nie są takie fajne... Spoko mam skórę i łatwe w czyszczeniu plastiki, chyba przewidzieli takich pasażerów przy konstrukcji auta. A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Ja też kiepsko się czuje jako pasażer rajdowca. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
labas Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 . Lubię przekraczać granicę własnych możliwości, Też lubię sprawdzać swoją granicę, bez tego nie ma rozwoju praktycznie w każdej dziedzinie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Kiedy robiłam prawko, instruktor wkurzał się, że jeżdżę jak "dostawca pizzy" . Kiedyś po kolejnym zakręcie bez redukcji i hamowania, kazał mi zjechać na pobocze "bo w końcu musi być zjebka". Spore problemy miałam z gasnącym silnikiem i... z przekraczaniem dozwolonej prędkości. A teraz gdy jest kilka pasów, a ja stoję pierwsza, to spod świateł ruszam pierwsza. Zawsze . Ale jara mnie to tylko wtedy, gdy samochód ruszy cicho. Najbardziej lubię jazdę płynną, i jako kierowca, i jako pasażer. Jak mój pasażer leci do przodu, to jest to dla mnie obciach i zawsze przepraszam . Przyśpieszać lubię, hamować (gwałtownie) nie. Prędkość lubię, ale przeciążeń nie znoszę, mdli mnie na sam widok "sprzętów" w parkach rozrywki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 W drugim przejeździe w tyczkach wyciąłem "poczwórnego Rittbergera" Może to był jednak Axel? Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 endorfiny - tez jak najbardziej przyjme pod wzgledem adrenaliny - moj "przypadek" jest nieuleczalny.... adrenaline I endorfiny nie znajduje jadac jak debil wsrod ludzi. zwykle sa to :drzewa, strome zjazdy, zjazdy po nietknietym sniegu (wczoraj mialem tzw "slab snow" przewiana warstwa na wierzchu a pod nia puch....to troche jak lodoszren, tylko lagodniejsze).... Podziwianie widokow? oczywiscie, na to jest czas na wyciagu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem...Nie znasz Jurka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Już prędzej Axel. Odbicie jest z jazdy przodem, w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: Najazd tyłem, obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Harpia Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? O tyczce? Wzwyż...w dal. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Już prędzej Axel. Odbicie jest z JAZDY PRZODEM w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: NAJAZD TYŁEM obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Nauka jazdy Upadki na nartach,jak często i dlaczego upadamy? × Posiadasz konto? Zaloguj się Zarejestruj się Przeglądaj Wróć Forum Galeria Administracja Użytkownicy online Ranking Cała aktywność Wróć Cała aktywność Szukaj × Dodaj nową pozycję...
Estka Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 A jak prowadzisz to przeciążenia też są problemem? Jechałaś kiedyś bardzo dynamicznie autem albo na gokartach? Kiedy robiłam prawko, instruktor wkurzał się, że jeżdżę jak "dostawca pizzy" . Kiedyś po kolejnym zakręcie bez redukcji i hamowania, kazał mi zjechać na pobocze "bo w końcu musi być zjebka". Spore problemy miałam z gasnącym silnikiem i... z przekraczaniem dozwolonej prędkości. A teraz gdy jest kilka pasów, a ja stoję pierwsza, to spod świateł ruszam pierwsza. Zawsze . Ale jara mnie to tylko wtedy, gdy samochód ruszy cicho. Najbardziej lubię jazdę płynną, i jako kierowca, i jako pasażer. Jak mój pasażer leci do przodu, to jest to dla mnie obciach i zawsze przepraszam . Przyśpieszać lubię, hamować (gwałtownie) nie. Prędkość lubię, ale przeciążeń nie znoszę, mdli mnie na sam widok "sprzętów" w parkach rozrywki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 W drugim przejeździe w tyczkach wyciąłem "poczwórnego Rittbergera" Może to był jednak Axel? Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jan koval Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 endorfiny - tez jak najbardziej przyjme pod wzgledem adrenaliny - moj "przypadek" jest nieuleczalny.... adrenaline I endorfiny nie znajduje jadac jak debil wsrod ludzi. zwykle sa to :drzewa, strome zjazdy, zjazdy po nietknietym sniegu (wczoraj mialem tzw "slab snow" przewiana warstwa na wierzchu a pod nia puch....to troche jak lodoszren, tylko lagodniejsze).... Podziwianie widokow? oczywiscie, na to jest czas na wyciagu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem...Nie znasz Jurka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Już prędzej Axel. Odbicie jest z jazdy przodem, w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: Najazd tyłem, obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Harpia Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? O tyczce? Wzwyż...w dal. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Już prędzej Axel. Odbicie jest z JAZDY PRZODEM w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: NAJAZD TYŁEM obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Nauka jazdy Upadki na nartach,jak często i dlaczego upadamy?
jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 W drugim przejeździe w tyczkach wyciąłem "poczwórnego Rittbergera" Może to był jednak Axel? Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jan koval Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 endorfiny - tez jak najbardziej przyjme pod wzgledem adrenaliny - moj "przypadek" jest nieuleczalny.... adrenaline I endorfiny nie znajduje jadac jak debil wsrod ludzi. zwykle sa to :drzewa, strome zjazdy, zjazdy po nietknietym sniegu (wczoraj mialem tzw "slab snow" przewiana warstwa na wierzchu a pod nia puch....to troche jak lodoszren, tylko lagodniejsze).... Podziwianie widokow? oczywiscie, na to jest czas na wyciagu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bocian74 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem...Nie znasz Jurka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Spiochu Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... Już prędzej Axel. Odbicie jest z jazdy przodem, w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: Najazd tyłem, obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Harpia Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Axel-raczej nie,najeżdza się go tyłem... No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? O tyczce? Wzwyż...w dal. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Już prędzej Axel. Odbicie jest z JAZDY PRZODEM w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: NAJAZD TYŁEM obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów Cała aktywność Strona główna Ski Forum Nauka jazdy Upadki na nartach,jak często i dlaczego upadamy?
star Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? O tyczce? Wzwyż...w dal. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Już prędzej Axel. Odbicie jest z JAZDY PRZODEM w przeciwieństwie do pozostałych skoków obrotowych. Sekwencja dla skaczących w lewo: NAJAZD TYŁEM obrót na prawej nodze, wykrok nogi lewej, skok, lądowanie na prawej na zewnętrznej krawędzi łyżwy (jak wszystkie skoki) W sumie byłby najłatwiejszym skokiem gdyby nie fakt, że pojedynczy Axel ma 1,5 obrotu. Rittberger, jeśli dobrze pamiętam, skacze się z jazdy tyłem ze skrzyżowanymi nogami. Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0 Przejdź do listy tematów
jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 No tak. Ja skończyłem tyłem Jaki skok kończy się na plecach? Każdy nieudany.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options... Poprzednia 3 4 5 6 7 8 9 Dalej Strona 8 z 9 Dołącz do dyskusji Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą. Dodaj odpowiedź do tematu... × Wklejono zawartość z formatowaniem. Usuń formatowanie Dozwolonych jest tylko 75 emoji. × Odnośnik został automatycznie osadzony. Przywróć wyświetlanie jako odnośnik × Przywrócono poprzednią zawartość. Wyczyść edytor × Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL. Wstaw grafikę z URL × Komputer Tablet Smartfon Dodaj odpowiedź Udostępnij More sharing options... Obserwujący 0
mig Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Przeczytałam kilka razy i jak dla mnie sam sobie zaprzeczasz...Zanim ustalicie szczegóły to proponuję poczworny Radeberger.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
jag24 Napisano 28 Lutego 2018 Udostępnij Napisano 28 Lutego 2018 Co do upadków/wypadków narciarskich,ich analizy i wyciągania wniosków. Zwykle nie mamy żadnego wpływu na okoliczności zewnętrzne. Możemy zmienić tylko i aż swój udział-i nic więcej. A najszybszy sposób zmniejszenia prawdopodobieństwa urazu to zmniejszenie prędkości... Dobrym przykładem są zawodnicy-upadki przy prędkościach do 100km/godz (slalom i GS)są zwykle bez konsekwencji,ale te przy 120 czy 140 to już inna para kaloszy-bywają nawet śmiertelne. Ciekawe jest też to,że taki Hirscher nie miał nigdy poważniejszej kontuzji /ostatnie złamanie stopy wyłączyło go raptem z 1 zawodów/,a chyba ciężko mu zarzucić asekuracyjną jazdę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi