Skocz do zawartości

Wujot2

Members
  • Liczba zawartości

    386
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez Wujot2

  1. Jasne, chciałem tylko zwrócić uwagę, że są różne oczekiwania/potrzeby i ta 1/20 populacji mocno odbiega od średniej. Tylko tyle. Plus didaskalia. Natomiast na to wszystko nakłada się/powinna jeszcze strategia. U mnie w narciarstwie (którym zająłem się pod 40-kę) dość szybko głównym celem stało się poruszanie się w górach wysokich. A tam jazda jest tylko jednym z czynników. Istotnym, niejako "pierwotnym", ale nie najważniejszym. I teraz zamiast skupiać się nad cyzelowaniem techniki, co zawsze jest związane z czasem, uznałem, że opanuję jazdę na nartach w stopniu wystarczającym ale i skutecznym. A skupię się na pozostałych, znacznie istotniejszych sprawach takich jak bezpieczeństwo, nawigacja, praca w grupie, elementy biwakowe i wspinaczkowe, umiejętności podchodzenia, sprzętologia, logistyka wyjazdowa, budowa ekipy i samodzielności, aprowizacja dłuższych pobytów itd. Ze względu na mój wiek, to wejście było błyskawiczne. W drugim dniu pierwszych moich turów zjechałem z Śnieżki najtrudniejszą linią, w czwartym - pierwsza w pojedynkę trasa w nieznanym terenie (na szagę). W pół roku później zrobiliśmy trawers Alp Otztalaskich - to mi otworzyło do końca oczy czym może być narciarstwo. Oczywiście wiedząc o tym co wspomniałeś, że skuteczna jazda odbywa się też przez system odruchów pracowałem w międzyczasie nad tym na wyjazdach freeridowych, gdzie przyjąłem zasadę, że jeżdżę zawsze obok trasy nawet gdy jest tam warun określany jako nie-do-jaz-dy, wybieram codziennie coraz trudniejsze linie, i maksymalną intensywność (czyli do upadłego). Taka metoda pozwoliła mi nadrobić czas (oceniam, że 3-4x), a jednocześnie zdążyłem zrobić kilkanaście cudownych długich wypraw. Mam to w życiorysie i nie zabierze mi tego nikt. Zupełnie analogicznie rozwijałem się na polu zawodowym, gdzie uznałem, że osiągnięcie perfekcji warsztatowej na poziomie czołówki światowej zajmie mi dodatkowe 10 lat pracy. Zamiast tego skupiłem się na dziedzinach pokrewnych i tam znalazłem tyle inspiracji i możliwości, że z nawiązką w ciągu dwóch, trzech lat przeskoczyłem do innej ligi. Chcę przez to powiedzieć, że od razu warto bardzo precyzyjnie wybrać cele i optymalny pomysł na ich osiągnięcie. Osobiście uważam, za absolutnie nie warto poświęcać zbyt wiele czasu na perfekcję, dla mnie to jest dość nudne, ale co najważniejsze nieefektywne. Dlatego obce jest mi szlifowanie detali jeśli nie mam ogarniętego całokształtu. A ponieważ im dalej w las tym więcej drzew to tych nowych spojrzeń jest na długo. @SzymQ skupił się na razie na dość wąskim (dla mnie akurat niezbyt ciekawym) wycinku narciarstwa, Po osiągnięciu wstępnej biegłości być może dojdzie do jakiejś redefinicji celu. Bo jak widać ma wysoką samoświadomość. Będę kibicował w tej drodze.
  2. Nie wiem co napisać i nie wiem czy to dobra piosenka dla mnie. Miazga. A Iga już blisko 🙂
  3. Poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię a mianowicie relację teoria - praktyka. Otóż dla 95% populacji wystarczy praktyka rozumiana jako proste łopatologiczne polecenia typu: ugnij nogi (a dalej bardziej, mniej) itd. Natomiast pozostałym 5% należałoby dokładnie wytłumaczyć dlaczego te nogi ma ugiąć. Nie od rzeczy powiedzieć im o odciążeniu górnym, dolnym od strony fizyki a dalej biomechaniki (czyli na przykład tego, że dolne realizuje się poprzez rozluźnienie mięśni). I abstrahując już od tego kto szybciej i skutecznej opanuje jazdę i na jakim poziomie wystarczy stwierdzić, że "ten typ tak ma". Jeden wykonuje mechanicznie polecenia a drugi oczekuje zrozumienia procesu na poziomie o ileś tam warstw głębszym i podczas nauki trzeba mu tego dostarczyć. Dlatego rada @mlodzio jest askuteczna. Jesteś po prostu w tym zakresie inny. Dla mnie jest to oczywista oczywistość 🙂 bo... jestem dokładnie taki sam. Jak nie zrozumiem jak coś działa to czuję duży dyskomfort. W sumie to jest (pozornie???) błędna metoda bo zmusza do dłuższego myślenia. A jak wiadomo intensywnie pracujący mózg (2% wagi) zużywa zastraszająco zasoby energetyczne organizmu (do 30%!). Każdy inteligentny człowiek szybko dojdzie więc do wniosku, że należy (podobnie jak zbędnie zapalone żarówki) wyłączyć ten najbardziej "prądożerny" organ. Kiedy się tylko da. Co też większość robi. A sprzyja temu ogólna konstrukcja mózgu, którą ładnie opisał noblista Kuhnemann w "Pięknie umysłu" wprowadzając pojęcie systemu 1 i 2. Książka obowiązkowa dla każdego nieinteligentnego czytelnika (bo inteligentni przecież oszczędzają prąd i czas!). Jest jednak drugie dno, otóż organ nieużywany zanika. Zupełnie podobnie jak nieużywane mięśnie, na przykład w kosmosie. Poza tym nieustające ćwiczenie zwiększa sprawność czyli szybkość rozwiązywania problemów. Z czasem jest jakby łatwiej (zupełnie jak kopanie rowów). I mam wrażenie, że poziom mistrzowski (teoria 10 000 godzin) osiąga się jednak znając fundamenty. Wobec tego masz do wyboru nieustającą drogę przez mękę (czyli próba ogarnięcia wszystkiego) kontra zwiększone ryzyko zejścia na Alzheimera lub jakąś demencję. Co wybierasz??? Żartuję, przecież wiem. Łączę się w bólu. A tak w ogóle to mnie bardzo leży LeMaster bo tam rozumiem o czym pisze.
  4. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Z moich doświadczeń nylonowe. Optymalnym wyborem według mnie są Rockbros-y. Mam konkretnie takie: https://allegro.pl/oferta/pedaly-rowerowe-platformowe-rockbros-mtb-lekkie-12347986311 i takie https://allegro.pl/oferta/pedaly-rowerowe-rockbros-nylon-platformy-14459501387 można je teoretycznie rozkręcić i wymienić łożyska jakby była potrzeba.
  5. To raczej znak czasów, samochody elektryczne wpychane są przez regulacje obecne (w tym ilość modeli elektrycznych w portfolio wytwórni) i kierunki przyszłościowe (te do 2035 roku). Nie ma zmiłuj się - będą auta elektryczne, niezależnie czy się komuś podoba czy nie. I nie tylko auta luksusowe, ale dostawcze i ciężarowe. Chyba, że nastąpi rewolucja w dziedzinie wodoru a dokładniej paliw alternatywnych co mam nadzieję, że jednak się uda.
  6. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Ponieważ pewne doświadczenia są uniwersalne... W takim przypadku skutecznym rozwiązaniem jest wykręcenie wężyka z pompki i przywiązanie go do szprychy. Ideałem jest posiadanie zapasowej trytki. Kiedyś po prostu użyłem kawałka linki co ją mam przy telefonie (aby nie mieć stresu gdzieś na wysokości, czy nad wodą, że mi telefon wypadnie z dłoni). A na przyszłość ideałem jest zestaw narzędzi co go kiedyś opisałem a wśród nich mini szczypce Knipex. Dokręcenie szprychy czy wentyla Presty jest bardzo łatwe. Czy podgięcie haka itp sprawy Łatanie "w drodze", od czasów ekologicznych klejów, to nie jest dobre rozwiązanie bo aby naprawdę dobrze trzymało to trzeba zastosować ścisk (ja zostawiam na dwie godziny). Wtedy trzyma jak wściekłe. Ale bez tego te kleje są słabe. Z kolei łatki samoprzylepne to podwójna robota, bo owszem fajnie się zakłada i jest skuteczne. Tyle tylko, że często po dwóch albo trzech miesiącach klej wysycha i łatka zaczyna puszczać. Nienawidzę tych łatek(!), można mieć co najwyżej ze świadomością, że to chwilowe. Czyli na dłuższe wyjazdy... zawsze biorę dwie dętki. Jak brakuje miejsca to można pójść w dętki polipropylenowe (optymalnie teraz to chyba Ridenow) - dla Twojego roweru to chyba jest 30-40 g i prawie nie zajmuje miejsca.
  7. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Myślę, że dokładnie o to chodzi - dupa ma boleć.
  8. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Te wieże najczęściej wykonane są z prefabrykatów żelbetowych. To bardzo smukłe konstrukcje. Są takie co mają nawet 50 m wysokości. Ponieważ budowla powstaje tylko w jednym celu - wyniesienia obserwatora nad koronę lasu to raczej logiczne jest, że będzie czymś na kształt komina. Trudno jest wymagać aby niepotrzebnie podnosić koszty, więc inżynierowie kierują się funkcją. być może dałoby się zrobić jakiś designerski balkon i kopułę. Ale wieże są z reguły głęboko w lesie więc i tak nikt tego by nie zobaczył.
  9. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Fakt, że tak wygląda najczęściej, ale spotykałem też inne. Nie mogę podawać szczegółów ale udało mi się nawet kiedyś takie cudo zwiedzić, obejrzeć sprzęt oraz poznać warunki pracy w środku. W letni, upalny dzień, jest tam absolutna masakra. Samo lokalizowanie to czysta geodezja - triangulacja. Teoretycznie wystarczają dwie wieże i dwa kąty na pożar. Często udaje się złapać trzy namiary, co zmniejsza błąd. Na górze jest uproszczony teodolit (kąty tylko w poziomie). Wieże są rozmieszczone co kilkanaście kilometrów. Doczytałem, że jest ich 693. Zakładając, że jedna ma pod opieką niecałe 200 km2 to wyszło mi, że kontrolują one pod 120 000 km2. Czyli 40% powierzchni Polski. Podobno z wieży można wykryć pożar 100 m2, w odległości 10 km. Jak widać opłaca się utrzymywać całkiem sporą rzeszę pracowników (pewnie około 2500 osób) aby likwidować pożary w zarodku. Poniżej fota, na dowód, że jeśli wykorzysta się naturalne wzniesienia to można budować/adaptować niższe i ładniejsze obiekty. Ten jest na Górce Wilkanowskiej w Zielonej Górze. Sam Górka zaś ma kilka zjazdów dh/enduro dla potrafiących już dobrze latać.
  10. Wujot2

    Krajoznawczo po okolicy....

    Nie całkiem po okolicy, bo musiałem dojechać blisko 100 km. W każdym razie wschodnia część Borów Niemodlińskich. takie klimaty... Jeszcze może tydzień takich rarytasków...
  11. Oj można, można. Pamiętam takie gdzie w samym październiku miałem 8 dni na off piste. A tutaj śniegu jak na lekarstwo...
  12. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Rzeczywiście są dość skuteczne (oczywiście tylko tam gdzie są). W praktyce najwięcej zgarniam jednak po przedramionach.
  13. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Ja też wolę ciuchy szosowe od mtb, są bliżej ciała i lżejsze, czuję się w nich swobodniej. Koszulkę mam w ogóle biegową z siatką na plecach. Natomiast w jednym przypadku ciuchy mtb wykazują wyższość - lepiej chronią przed jeżynami. Jeśli czegoś nienawidzę na rowerze to właśnie tego dziadostwa, szczególnie pojedynczych pędów, w poprzek drogi, gdzieś na wysokości szyi. Przed pokrzywami też nie chronią, ale to jest drobiazg po kilkunastu minutach, najdalej godzinie tego już się nie czuje.
  14. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Nie wiem oczywiście jak z szerokością ale wydaje mi się, że powinny pasować. https://8a.pl/buty-spd-five-ten-trailcross-clip-in-core-black-grey-three-red
  15. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    No widzisz post dowcipny... ale znów udowadniasz, ze nie masz cienia pojęcia o czym napisałeś. Wybieram takie coś. Wzmocnienia pięty i przodów oraz wentylacja plus pranie w pralce to są cechy, których tradycyjny but nie ma. Klejenie podeszwy do platform (nawet bez pinów) legendarne. Jest wiele modeli - z blokami i bez, z rzepami, z tymi kanałami przewietrzającymi i bez. Wybierasz co chcesz. np
  16. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    W sumie to najważniejsze aby chodzić, czy tam jeździć. A w czym to jest zupełnie wtórne. Jeśli chodzi o mnie to wolę rzeczy fajne, nowoczesne i dobrze przemyślane. Przynajmniej te często zakładane. Najnormalniej sprawia mi przyjemność użytkowania tych przedmiotów, szczególnie jak przypomnę sobie chodzenie w kangurce i pionierkach, które raz przemoczone gwarantowały gnój przez tydzień (do tego bezkształtny plecak z paroma chlebami). Biorąc pod uwagę ile czasu spędzam na dworze to kasa na te rzeczy jest bez znaczenia. Wystarczy na przykład kupić gorsze auto jak lepsze, i z różnicy mieć ekstra wyposażenie. Jak mnie nie będzie stać, to wrócę bez stresu do opcji budżetowych. Albo zgoła lumpeksowych. Z moich doświadczeń wychodzi mi, że górna półka odzieży sportowej jest sporo lepsza od budżetowej. Za 2x cenę mam ciuch, czy tam coś innego, powiedzmy 20% lepsze. Ktoś mógłby powiedzieć - jaki sens jest za o tyle wyższą cenę mieć tylko trochę lepszą rzecz. Ale można na to spojrzeć inaczej. Powiedzmy kupuję dedykowane buty rowerowe - dam za nie 600 zł. Czyli "zbędne" 300 zł. Wychodzi, że przy 100 dniach na rowerze (do niedawna to było trochę ponad rok jazdy) buty kosztują mnie 3 zł/dzień. Ale każdy dojazd na rower kosztuje mnie 100 zł. Mój czas też jest ograniczony i cenny (bo skończony). I wychodzi mi, że komfort używania najlepszego plecaka, najbardziej wypasionej kurtki, najdroższej bielizny finalnie jest finansowo mało istotną sprawą. Bo jest jednorazowy. Dlatego nie mam najmniejszego stresu aby kupić te nowinki pod jednym wszak warunkiem - że będę tego używał intensywniej. Nie wydam pieniędzy na coś incydentalnego i nie dlatego, że mnie nie stać, tylko dlatego, że uważam to za nie ekologiczne, czy nadmiarowe. Ciągle przyglądam się jaki jest postęp i budzi mój szczery podziw gdy w takich kurtkach co niby nic się nie da zrobić co i rusz widzę jakiś kroczek do przodu. Dotyczy to każdego aspektu szeroko pojętego wypoczynku. Mógłbym dalej w tych symbolicznych pionierkach popierniczać. Tylko po co? Mam takie (fota z soboty) - wkładam pod wąż ogrodowy, wrzucam do pralki i są jak nowe. Na razie wytrzymały ze trzy lata takiego postępowania. W tym czasie dostałem parę mocniejszych uderzeń i wzmocnienia przodów oraz przy kostkach udowodniły swoją przydatność.
  17. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Buty rowerowe co do zasady mają sztywną podeszwę (fizyka się kłania). Jeśli pod (a właściwie na) platformy to jest ona płaska i w regularne płaskie sześcianiki lub kółka - tak aby piny dobrze trzymały nogę. W takich butach niezbyt dobrze się podchodzi na stromym bo słabo trzymają. Ale w porównaniu do spd to jednak można dość wygodnie się poruszać, nawet na odległości kilkuset metrów. Co dalej. Ano jak to w lesie. Moje mają kanały powietrzne w podeszwie i świetnie przewietrzają stopy (po co myć jak... można wentylować). Tak to polubiłem, że używam od marca do listopada. Poza tym dobrze się piorą w pralce i szybko schną. Trzewiki powinny wytrzymywać brutalniejszy kontakt z kamieniami, mieć sztywniejszy przód. Fajnym patentem jest rzep zasłaniający sznurówki bo w terenie nieraz można przyhaczyć o coś co się o nie zaczepi. No i powinny być bardzo lekkie bo to przecież masa rotująca.
  18. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Powinno być odwrotnie - twarde na rower, miękkie w góry (wbrew pozorom).
  19. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Moja filozofia jest dość podobna, uzupełniam dedykowane ciuchy rowerowe narciarskimi czy trekkingowymi. Tak jak Mitek w zimie zakładam grubsze buty trekkingowe, bo na tę, mimo wszystko, mniej intensywną porę szkoda byłoby mi szukać jakiegoś oddzielnego rozwiązania. Tak samo - mam bieliznę narciarską z górnej półki - niech pracuje też na rowerze.
  20. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Proponuję się sprawdzić na Wyspach Owczych a choćby Islandii. 😁😁😁
  21. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Jazda pod wiatr to jest bezproblemowa sprawa. Bezproblemowa o tyle, że to "tylko" dodatkowy opór. Zdecydowanie bardziej niebezpieczny jest wiatr boczny, szczególnie jak są wysokie wartości podmuchów maksymalnych. Jak widzę, że na ICM wiatr wchodzi na żółte pole a podmuchy mogą mieć do 20 m/s to dziękuję za wycieczkę. Sporo też można osiągnąć dobierając temat do pogody. Wystarczy wjechać do lasu. Jeszcze lepiej lasem zaliczyć część pod wiatr, a z wiatrem jechać przez pola. Stosowałem też dokładnie taki patent z pociągiem gdzie to on robił robotę za mnie (a i też żonkę). Nie mniej jednak te wspomniane porywy maksymalne to absolutna granica bezpieczeństwa. Z reguły staram się jeździć maks na ciemnozielonym polu (a najchętniej preferuję, ze względów fotograficznych kolor cyan).
  22. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Typowe mtb firmy specialized. Chyba mogą mnie przeżyć.
  23. Wujot2

    MTB - wątek sprzętowy

    Dobieranie ubrania na rower, to złożone zagadnienie. Podobnie jak Mitek mam parę kombinacji na różne temperatury czy tam ryzyko deszczu. W zimie (powiedzmy do -5 stopni) na dole mam 1,5 warstwy. Kalesony xbionic (za kolana), do tego długie skarpety i krótkie (ale za kolana) spodenki. Przy niskiej temperaturze mam też drugą skarpetkę (cienką). Na górze pełne dwie warstwy - koszulka z długim rękawem (też xbionic) i kurtka ss. Obowiązkowo kominiarka na szyi (którą zakładam lub nie). Do tego lekkie rękawice narciarskie - kiedyś odmroziłem sobie trochę ręce i muszę tego pilnować. Jak jest za ciepło to opuszczam skarpety w dół, rozpinam kurtkę a bywa, jak się ociepli, że ją chowam do plecaka. Ważne aby się nie zapocić. W plecaku termos z gorącym - fajna sprawa. Zasadniczo to robię krótsze trasy i raczej w okolicach zera. Zupełnie innymi prawami rządzą się zimowe, nocne jazdy - tam już ubieram się w spodnie ss, grube rękawice i mogą być trzy warstwy na górze lub coś w plecaku na ewentualne kłopoty.
  24. Wujot2

    Prezent dla faceta

    Ale przyszło mi do głowy bardzo dobre światło na tył roweru. Prox Zeta S - 90 zł a jak masz za dużo kasy to możesz nabyć Knog-a np Big Cobber.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...