
Wujot2
Members-
Liczba zawartości
647 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
13
Zawartość dodana przez Wujot2
-
Dlatego odesłałem Cię do książki. Jest świetna. Pierwsze 3 rozdziały są o budowie, neuroprzekaźnikach i kapitalny tekst o neurogenezie. Następne mają wymiar praktyczny. wszyscy tutaj na forum ucieszą się szczególnie z VIII. Myślę, ze już spis zagadnień zachęca do lektury: Rozdział IV. Dieta i odżywianie Good food – good mood Cukier NIE krzepi ”Słodkie” uszkadzanie psychiki – insulinooporność i zespół metaboliczny a depresja i ChAD Otyłość i depresja – zapalny duet Choroba Alzheimera Otyłość a alzheimer Lecząc nadciśnienie, redukujesz ryzyko demencji! Serce i rozum – i ich wspólne dobro Czy słodkie jest tylko to, co słodkie? Pytanie za milion: jak zdrowo odżywiać mózg? Co łączy ludzi, którzy żyją długo, zdrowo I (prawdopodobnie) szczęśliwie? Rozdział V. Dobrostan jelit a mózg Brzuch i jego mieszkańcy – czyli o źródle równowagi układu nerwowego Mikrobiota i zdrowie psychiczne Mikrobiota i funkcje poznawcze Jak zadbać o mikrobiotę? Rozdział VI. Sen i mózg Senny fundament Obrazowanie i architektura snu Regulacja czuwanie – sen Dlaczego mózg tak kocha sen? O zespole eksplodującej głowy, paraliżu i wierze w zjawiska paranormalne Sen a zdrowie metaboliczne Bodyguard organizmu, czyli kilka słów o wyjątkowości melatoniny Co wpływa negatywnie na sen? Rozdział VII. Dlaczego mózg nie lubi papierosów i alkoholu? Mózg mówi: Papierosy? Jednak nie warto Zły duch – znany jako alkohol Co etanol robi z mózgiem? Alkohol a rozwijający się mózg Alkohol, stan zapalny i jelita Ile to jest ”za dużo” alkoholu? Mechanizm uzależnienia od alkoholu: układ nagrody, dopamina i kodowanie zachowania jako korzystnego Uzależnienie od alkoholu a płeć Rozdział VIII. Mózg kocha ruch Co mają mięśnie do dobrostanu naszej głowy? Mózg ewoluował dla ruchu Wszystko zaczyna się w komórce Człowiek: maszyna do poruszania się Ruch jako ogromny sprzymierzeniec naszego nastroju Ruch i druga młodość mózgu Aktywność fizyczna i ochrona przed neurodegeneracją Jak i co ćwiczyć, aby mózg cieszył się i był ostry jak brzytwa? Ruszaj się dla dobrego spania, śpij, aby móc się ruszać Aktywność fizyczna i stan zapalny Jak stać się osobą aktywniejszą ruchowo? Czasospowalniacz
-
Jesteś w tym mistrzem!
-
Zastanów się przez sekundę. Czy rzeczywiście jesteś przekonany, że bez alkoholu nie da się żyć? Może wiedząc, że jest wysokie prawdopodobieństwo, że jest szkodliwy można go wyciąć. Ucierpi Twoje doznawanie i poznawanie świata? Będziesz się gorzej bawić? Sam podałeś mocny argument za tym aby tak zrobić. Przywołując papierosy. Że kiedyś niby nie szkodziły. Ale świat nauki twardo to w końcu ustalił. I teraz najprawdopodobniej z alkoholem też tak będzie. Bo dotychczas zakłamywała to propaganda producentów. Po co uprawiasz jakąś sofistykę? Rozmywasz problem w jakiś bzdurnych i nieadekwatnych analogiach. Albo uważasz, że nauka zasadniczo coraz lepiej wyjaśnia świat albo nie. Przecież to proces. Ale zasadniczo to przecież odniosłem się do konkretnej sprawy picia 12 piw na posiedzeniu. Że to mądre nie jest.
-
Dubel
-
Dubel
-
Naprawdę tak myślisz? Autorka jest naukowcem więc niuansuje zjawiska. Ale jasno określa, że nie ma "bezpiecznych" dawek i podpiera to badaniami. Rozprawia się też z mitem zdrowotnego działania czerwonego wina (teraz mi się dostanie od sstara) podając dokładne ilości fitoflawonoidów w nim obecnych. I jak się to ma do dawek potrzebnych. Po to podaję tytuł książki aby zainteresowany mógł sobie przeczytać. To tylko 400 stron.
-
Jasne, ocieplenia klimatycznego też nie ma, a ziemia jest płaska. Alkoholicy też nie przyznają się do tego, że są alkoholikami. Tego czy jesteś czy nie - nie wiem. Może to po prostu sprawdź. W każdym razie 10 piw na jednym posiedzeniu świadczy, że masz przełamane bariery a stąd już jeden krok do choroby.
-
To jest odpowiednik pół litra wódki. Polecam przeczytać VII rozdział "Tak działa mózg" Asi Podgórskiej. Nauka w tej chwili jednoznacznie stwierdza, że każda ilość alkoholu jest wysoce szkodliwa. Przeczytasz sobie jak gwałtownie rośnie prawdopodobieństwo raka, chorób układu krążenia a przede wszystkim jak mocno uszkadza on układ nerwowy. To skrajna głupota walić się młotkiem po głowie w sytuacji gdy już wiadomo, że nie należy tego robić.
-
Z nartami jest to jeszcze bardziej uzasadnione. Bo dość szybko się zużywają (mam na myśli szczególnie te lekkie). Mogę sobie je podebrać do planów. Ale znów wygodniej jest robić serwis dwóch par niż częstszy jednej. I nie ma tu znaczenia czy robisz go sam czy odwozisz do punktu. A narty i tak zużyjesz.
-
Jesteś chyba jedynym znanym mi maniakiem rowerowym odpornym na zasadę N+1. Ja na przykład mam dwa rowery HT na których najczęściej jeżdżę, bo jest to bardzo wygodne. Jeden się zepsuje, na przykład uda mi się coś połamać, to spoko czeka na naprawę a drugi (trochę inny)od razu służy. Czasem przecież trzeba poczekać na części. Poza tym na jesień czy zimę jeden jeździ i w stanie agonalnym na wiosnę idzie na dłuższy serwis, a drugi wtedy nówka nie śmigana, jest jak znalazł. Mam tak nawet z dętkami. Jak złapię kapcia to zakładam nową i czekam jak się uzbierają trzy (co trochę trwa). Trzy, bo tyle mam dobrych ścisków (tych jednoręcznych). Hurtowo naprawiam wszystko nie tracąc zbyt dużo czasu. Oczywiście jakbym nie miał gdzie trzymać to musiałbym racjonalniej podchodzić do ilości rowerów.
-
Wytłumaczenie jest bardzo proste. Uproszczenie, mniej elementów do psucia i serwisu. Do tego niższe koszty i waga. Też mniej miejsca na kierownicy gdzie zrobiło się już ciasno (przez obsługę amora i dampera). Ja sobie chwalę 1x10 ale jak napisałem nie jest to rozwiązanie uniwersalne. Teoretycznie można byłoby szybko zmieniać tarcze korby przed wyborem terenu (czyli w góry np 28 a w teren przy domu 32) ale to nie jest też oczywiste ze względu na zużycie łańcucha. Jakby dodać kasetę z 46-48 (chyba takich nie ma) i korbę 30 to wyszedłby już prawie dobry cały zakres na wszystko.
-
Moje doświadczenia są kapkę inne - mam dwa układy w rowerach HT - 32x10-42 - tutaj brakuje mi dołu (miękkich przełożeń) góra jest w zasadzie ok poza zjazdem lub z mocnym wiatrem w plecy. To 10s i trochę z płynnością też nie jest najlepiej, trzeba czasem dopasować się kadencją - korba 20/32/42 i koronka jak wyżej i tu wszystko jest dobre (3 x 10). Jak widać porównując na dole jest bardzo duża różnica (dodatkowe trzy "biegi" więcej). Na górze dwa. O ile w normalnych warunkach w terenie zróżnicowanym pierwszy układ jest trafiony i optymalny to w górach nie do końca jestem zadowolony. Mógłbym zejść na korbę 28 ale wtedy znów z górą będzie gorzej. Dlatego układ jednorzędowy z największą koronką 42 jest troszkę jednak dla mnie za mały. Gdyby była tam 50-ka to już by wychodziło bardzo podobnie jak w tym 3 rzędowym. Ale nie było sensu inwestować tyle kasy w przebudowę roweru. Dlatego na co dzień jeżdżę na 1x10, ale tematy w bardziej stromych górach (ostatnio w Karkach) robię jednak na 3 x 10. Natomiast wniosek jest taki, że dość ciężko byłoby mi opędzić jednym rowerem z układem 1x10 zarówno trudne góry jak i jazdę w terenie ale jednak dość płaskim (lub interwałowym). Bo do pierwszych potrzebowałbym korby 24 a do drugiego ta co jest czyli 32 (ewentualnie 30). ------------------ Mam jeszcze fulla z układem 2 x 11 (nie pamiętam ilości zębów) i tam też jest bardzo wygodnie w górach.
-
Piotrze, zabrałem głos bo nie uważam Mitka za dziadka co sobie zbyt odpuścił. Mimo wszystko aby pojechać Pomorską trzeba mieć zacięcie i wyjść poza swoją strefę komfortu. Szczególnie, gdy w tle są jakieś sprawy zdrowotne. Ale poza pewnym obrazem z forum to nie wiem nic więcej. Być może masz jakieś podstawy do takich a nie innych opinii. Natomiast w 100% zgadzam się z Tobą, że warto podejmować wyzwania i dążyć do perfekcyjnego wyniku. To ma bardzo mocne podstawy naukowe (Podgórska "Tak działa mózg" - kapitalna książka). Uważam, że kluczowa cecha to elastyczność. Mogę w jednej chwili zrezygnować, z wszystkich moich "uzależnień" i znaleźć sobie inne. Lepiej dopasowane do aktualnych możliwości. Te porzucone są bazą, odskocznią lub po prostu wspomnieniem. Zbudowały mnie, ale ich porzucenie/zawieszenie nie jest istotnym problemem. Są zawsze opcją. Natomiast istotne jest, żeby mieć pole manewru. Zdarzają się sytuacje życiowe gdy bardzo niewiele da się zrobić. To pole manewru to posiadane zasoby, wsparcie rodziny i przyjaciół oraz stabilna ale elastyczna konstrukcja psychiczna. Te ostatnie kwestie są niezmiernie ważne bo nikt z zewnątrz nie zadba o naszą dupę.
-
Skoro dałeś radę to warto było. A jakbyś upadł i się rozbił to nie warto. Taki wyczyn przynosi Ci dużo korzyści zdrowotnych, a że odbyło się to przy ryzyku... Tak jest zawsze. Problem elektryków widzę w innym miejscu. Otóż to jest kolejne ułatwienie wypierające aktywność fizyczną. Jak Ty kupisz sobie kiedyś elektryka to będzie to oczywista decyzja. Natomiast jak widzę młodych chłopaków co leniwie ruszając nogami (wspomaganie +4) wożą się gdzieś w terenie to zastanawiam się jakie konsekwencje zdrowotne i umysłowe z tego będą. Bo dokładnie wiadomo jak ważny jest kwalifikowany, dość intensywny wysiłek aerobowy dla organizmu. A konkretnie dla sprawności mózgu i ochrony przed chorobami neurodegradacyjnymi.
-
Piotr pisze z punktu widzenia swojego wieku i doświadczeń. Za 20 lat jest spora szansa, że optyka mu się zmieni. Sam patrzę po sobie i myślę, że ślepy byłem (a pewnie dalej jestem). Życie niesie ciągłe wyzwania, pomijając, że wystawia rachunki. Strefa opuszczenia komfortu jest czasem olbrzymia. Tylko jej wymiar jest inny niż się Piotrowi wydaje. Powiem szczerze, że chciałbym opuszczać ją w tym wymiarze o którym mówił. Bo trochę potu to jest lajt. Teraz jak uda mi się wygospodarować 2 godz po których wracam mokry (i trochę poobijany) to zapamiętuję to jako wydarzenie.
-
Też mam naturę odkrywcy. Ale zauważ, że aby coś znaleźć musi być to już dobrze przetarte przez innych. Rower to nie narty. Zawsze jesteś na czyim śladzie i nie odsuniesz się na więcej jak 10 cm.
-
Ale przecież jeździsz po ścieżkach a nie na szagę przez las. Czyli one są przez KOGOŚ przecierane. Wobec tego czym różnią się od tych przecieranych a opisanych-wyznaczonych? Oprócz oficjalnych singletracków jest cała masa pętli lub obszarów przygotowanych przez grupy pasjonatów. Jest tam bardzo mało ingerencji ale dzięki ruchowi miejscowych one w ogóle są. Jak te poniżej są z Posadowic gdzie jest coś na kształt pętli XC - w terenie gdzie by ci to do głowy przyszło bo przecież płasko. Obok mnie jest też pętla z wieloma łącznikami. Litościwe dusze nie tylko utrzymują dobry stan ścieżek ale jak się zwali jakieś drzewo to dołożą obok mniejsze patyki aby dało się przejechać a żebyś się nie zwalił parę metrów w dół to postawią płotek Sam jak trzeba coś poprawić to się zatrzymam i dołożę. Takich cudeniek jest dużo więcej niż byś podejrzewał. trzeba tylko umieć je namierzyć. Takie ścieżki mają swój nieprzeparty urok bo są tam całkiem niespodziewane przeszkody jeśli zaś chodzi o te specjalnie stworzone przez rowerzystów dla rowerzystów to jedyny problem jest taki, że ich flow może różnić się mocno od naszego. I oni mają radochę a my śmierć w oczach. Prawdziwą kopalnią nieortodoksyjnych linii są ślady zawodów XC lub enduro. Na przykład
-
Sherlock Holmes czy co?
-
Masz rację, w moim przypadku "goniłem czas". Bo narty zacząłem późno. Bardzo chciałem otworzyć sobie góry zimowe (bo wcześniej po nich chodziłem, głównie w pozostałych porach roku). Moim celem była skuteczna turystyka a narty tylko środkiem do tego. Nie wiem czy "rozpoznanie bojem" było najlepszym rozwiązaniem ale dało mi multum frajdy. Kluczem do tego było jednak dużo jazdy freeride w ON gdzie wyszedłem z założenie, że tylko jazda w każdych, nawet najbardziej niekorzystnych warunkach czegoś mnie nauczy. Nie wiem czy to była najoptymalniejsza droga, bo może należało porządniej nauczyć się z jakimś instruktorem na wejściu. Dobrą stronę tej "metody" co ją przyjąłem były szybkie frukty, co motywowały do dalszej praktyki. Postawa podobna do narkomana (na kolejne działki). Oceniając z perspektywy czasu jestem zadowolony, że to się tak udało. Co zjeździłem to moje, wiele z tych wycieczek zapadło mi głęboko w pamięci i w jakimś sensie zbudowało. Teraz gdy od 4 lat nie byłem na nartach, i nie wiem czy i kiedy będę mógł jeszcze pojechać, to tym bardziej cenne. A co do tego czy warto się na coś takiego porywać to nie wiem. Jest wiele możliwości w życiu, wiele ciekawych spraw. Narty są bardzo kosztowne i czasochłonne (bo trzeba dojeżdżać). Można wkręcić się w jakąś inną działalność. Jedyne czego jestem pewien to, że to powinien być długotrwały wysiłek aerobowy o średniej intensywności. Bo w ten sposób dbamy o sprawność mózgu (można sobie to doczytać na przykład w "tak działa mózg" Podgórskiej). Teraz zastąpiłem narty rowerem, mam na szczęście koło siebie genialne tereny do jazdy, z całkiem technicznym ścieżkami. Staram się wygospodarować 1,5 - 2 godz dwa razy w tygodniu i wtedy cisnę mocno, a do tego z 10 trochę dalszych wycieczek całodziennych w roku. Szału nie ma ale wyraźnie widać pozytywne skutki ruchu, szczególnie, że frajda z jazdy jest naprawdę spora.
-
Chamonix - La Valle Blanche
Wujot2 odpowiedział Picia55 → na temat → Freeride / Freeskiing / Heliskiing
Całe szczęście że zostałeś specjalistą od dup. Bo mógłbyś, stawiając na praktykę, zostać jakimś nefrologiem albo co gorsza stomatologiem! 🤣 🤣 🤣 -
No i tak jest jak recenzja jest pisana przez kogoś (czyli coś) co z twórczości Taleba nic nie zrozumiał. NIC. Koncepcja Czarnego Łabędzia jest po prostu konsekwencją istnienia rozkładów Mandelbrota. Taleb o tym ładnie napisał tworząc pojęcie Normalnostanu (opartego na rozkładzie Gaussa) i Ekstremistanu (czyli rozkłady Mandelbrota). Wystarczy się 5 s zastanowić czy w danej chwili jesteśmy w Normalnostanie czy Ekstremistanie. Na przykład jak się spytasz o średni wzrost ze 10 000 ludzi na stadionie to odpowiedź będzie dokładna w założonym przedziale ufności. A jak spytasz się o średni stan portfela to się możesz zdziwić gdy na trybunie zasiądzie jakiś Bill Gates i średnia poszybuje. Wystarczy rozumieć co się dzieje i jakie procesy opisują dany problem. Zasługą Taleba nie powinien być ten nieszczęsny Czarny Łabędź co się przebił nawet do AI tylko istotne pytania społeczne np. powiązanie zarobków traderów i prezesów banków z ryzykiem na jakie narażają nie swoje pieniądze. Dalej na przykład odporności systemów na zmiany i niespodzianki (pojęcie antykruchości). Istotną częścią twórczości jest też opis wpływu błędów poznawczych na nasze życie i postrzeganie. Taleb garściami czerpie z Kahnemanna (Pułapki myślenia). Za opis tych błędów zresztą Tverski z Kuhnemannem dostali Nobla. Taleb jest dość irytujący w czytaniu przez szereg uproszczeń, lekką megalomanię, złośliwości i przeoczenia. Denerwują powtórzenia, dygresje, odejścia od tematu. A czasem po prostu się myli (jak w wątkach medycznych). Nie mniej jednak połączenie w jedną całość statystyki matematycznej, psychologii poznawczej, wiedzy o rynku traderskim, sporej wrażliwości społecznej daje obraz świata bardziej skomplikowanego niż byśmy byli skłonni myśleć. Pokazuje też granice przewidywalności. Ja, z dobrodziejstwem inwentarza, kupuję Taleba i jego twórczość pisarską. Najlepsza chyba była "Antykruchość" Jakbyś chciał poczytać o tym od innej bliższej Ci inżynierskiej strony ,to jest "Sygnał i szum. Sztuka prognozowania w erze technologii" - Nate Silver. Nie trzeba czarnych łabędzi aby zrozumieć, że pewnych rzeczy przewidzieć się nie da. Tutaj historia z indykiem jest kapitalna - u mnie weszła na stałe do zestawu opowiastek tłumaczących właśnie granice przewidywania. A i różnice miedzy rozkładami. Kuhnemann, Pinker, Taleb, Buss, Mukherjee, Baker, Du Sautoy to dla mnie najciekawsi autorzy popularnonaukowi łączący kwestie funkcjonowania umysłu, psychologię społeczną, genetykę i pokazujących współzależności na głębokim poziomie. Ostatni to matematyk (z dużymi sukcesami) i on pięknie pisze o AI (w kontekście kreatywności i człowieka).
-
Chamonix - La Valle Blanche
Wujot2 odpowiedział Picia55 → na temat → Freeride / Freeskiing / Heliskiing
To wszyscy cokolwiek czytający wiedzą. W sumie to nawet ci co z wyszukiwarki potrafią skorzystać. -
To chyba ma duży sens bo pewnie najwięcej energii potrzeba w upalne dni. Czyli jest dobra korelacja z potrzebami.
-
Może być a może nie być. Jeśli ogłosiliśmy antropocen to nie wiadomo co będzie a co nie. Casus dinozaury choćby.