Skocz do zawartości

Plus80

Members
  • Liczba zawartości

    491
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez Plus80

  1. Plus80

    Rowerek stacjonarny

    Ciąg dalszy eksperymentów na rowerku. W czym rzecz? Jako stary analityk, nie tylko narciarski, doszedłem do wniosku, że muszę coś zrobić z dolnymi kończynami. Potrzebne mi są silne, ale też szybkie. Szybkie uzyskuję zwiększając kadencję na rowerze. Silne, gdy zwiększam obciążenie. Więc staram się robić te rzeczy jednoczęśnie. Najpierw rozgrzewka. ze wzrastająćą szybkością. Ok. 10 min. Potem nie zmieniając kadencji ok. 70 zwiększam co 2 min obciążenie. Jeszcze nie doszedłem do końca na rowerku. Brakuje dwa stopnie. Potem wracam stopniowo do tyłu. Ok. 25 min. pracy. Wydaje mi się że to powinno dać pewien skutek przy moim stylu jazdy.. Krótkie skręty przez 300 m. I potem uspokojenie oddechu. Takie interwały z dłuższymi skrętami na większym luzie. Będzie coś z tego?
  2. Plus80

    Separacja, angulacja

    A mnie się to podoba od K1-K42, ale to tylko rozgrzewka. Zakończenie to moje marzenie, kilka obrazków, jak bym chciał się odciążać Kr1-Kr6. Podam też metodę określania szybkości narciarza. Należy mieć film dokładnie z boku(prostopadłe). Określić przesunięcie na ekranie. Jako odniesienie przyjąć długość nart od buta do piętki(np. 70 cm). Czas przesunięcia to jedna sekunda dzielona przez liczbę klatek na sekundę(np. 29). Wzór jest znany z lekcji fizyki w szkole podstawowej. Należy dokonać szeregu pomiarów kolegi, uwielbiającego spid. Czy nie buja? Przy ogromnych prędkościach należy się postarać o szybszą kamerę. Jeżeli kamera nie będzie ustawiona prostopadle, tylko ukośnie do chwilowego położenia narciarza, pojawią się błędy. Proszę kolegów o podanie formuły, jak korygować ten błąd, w zależności od kąta między chwilowym kierunkiem narciarza, a kierunkiem kamery. Będziemy mieli temat do dyskusji na następny rok. Temat ściśle związany z nartami.
  3. Plus80

    Gdzie planujecie pojechać

    To zdjęcie mi przypomina pewne zdarzenie. W tym miejscu, po lewej stronie studenci mieli ustawiony wertikal. Na Śnieżnicy w lesie, ok. 1km od wyciągu, był i zapewne jest ośrodek AWF w Krakowie. Opiekowała się nimi pani, nie powiem że starsza. Ale może nieco młodsza ode mnie. Poprosiłem grzecznie, czy nie mógłym spróbować swoich umiejętności na tych tyczkach. Zgodziła się, ale uprzedziła swoją ekipę, że jedzie starszy pan. Starszy pan miał czterdzieści parę lat! Więc panowie i... panie na stoku zwracajcie uwagę na wiek. Z tym, że panie się nigdy nie starzeją.
  4. Ten veteran z tematu to jakiś gminny pisarz, z okolic Zawoji.
  5. Też we wtorek z moją damą, rano.
  6. Ciemne punkty mnie ostrzegają przed uszkodzeniem mojego wypielęgnowanego sprzętu. Nie utrzymuję na nich wzroku. Omijam. Spadek terenu kontroluję wzrastającą szybkością nart. Jeśli przekracza ustawiony w głowie poziom, to podejmuję decyzję. Mam zwykle dwie możliwości. Przyspieszyć skręty(zdarza się). Zostać na tym samym poziomie, tylko bardziej w bok, wydłużając je. Ale zależy to też od tego, co jest wokół pod nartami. I jakie towarzystwo mam obok, czy z tyłu. Jeśli chodzi o drzewa i tyczki. O drzewach wiem, że są niedaleko. Ale na nie patrzę, przed rozpoczynaniem zjazdu. Jak jadę, to nie za bardzo zwracam na nie uwagę, ponieważ głównie skupiony jestem na tym, co mam paręnaście metrów przede mną. Np. tyczkę, jeśli by mi się trafiła tak okazja. Ale nikt mi nie chce ich ustawiać(nigdy nie chciał). Jestem już za daleko na równi życia. Na końcu jej spadkowej części. Ostatnie zdanie nie wzbudza we mnie żadnych wątpliwości. Polecam szczególnie w tłumie na stoku.
  7. Byłbym zainteresowany. Wg. mojego "meteoblue" wtorek mniejszy wiatr z południowego wschodu. W środę też nie duży, skręcający na zachodni. Słońce podobne. Ale to się zawsze zmienia, im bliżej dnia wyjazdu. Może uda się namówić żonę. Nie zdradzę wcześniej, z jakiej klasy zawodnikami przzyjdzie się nam spotkać. To wpływa paraliżująco na jazdę. Albo czyni narciarza szalonym. Lepiej może we wtorek. Z powodu głodu narciarskiego. W N Rok ew. następny wyjazd. To dzień, w którym orły stoków z reguły leczą kaca.
  8. Sądzę, że najważniejszą cecha dobrego pedagoga jest wniknięcie w cechy psychiczne podopiecznego. Nie wiedza przedmiotu nauczanego. Ta wiedza musi być wystarczająca, do zrealizowania wymaganego programu. Nauczyciel w szkole podstwowej powinien mieć osobistą wiedzę, wystarczającą, by swobodnie uczyć materiału, wymaganego w programie. Jeśli będzie wiedział więcej, to dla własnej satysfacji, czy ew., gdy się trafi w klasie przyszły Einstein. Ale musi wnikać w psychikę podopiecznych, co jest trudne, gdy tych podopiecznych jest więcej(szkoła). Na nartach jest to samo. Też są początki, jest jakaś chęć i są blokady psychiczne. Poprzeczka ustawiona na początku zbyt wysoko(za trudny stok, źle dobrany sprzęt) powodują dodatkowe opory. Opory zawsze są. Pojawia się coś nowego w życiu(założenie nart na nogi). Wszystko jest obce. W przypadku dziecka dziwne buty, coś się do nich przyczepiło. Na śniegu już nie ma zabawy w ślizganiu się na ubraniu po zboczu. Tylko ślizganie na tych rzeczach przyczepionych do butów, które nazywają nartami. Dobry instruktor, to w powszechnej świadomości gość, który dobrze jeździ na nartach. Nie, dobrze, tylko świetnie! Owszem, ta świetność jest potrzebna, ale niekoniecznie do szkoły podstawowej. Są jeszcze inne rzeczy utrudniające naukę. Nie ma odpowiedniego stoku. Jest jaki jest. Są wymagania, szybko nauczyć. Instruktor to nie altruista, pracuje za pieniądze. Więc też nie będzie robił wykładów, że to nieodpowiednie miejsce do nauki na sam początek. I tak mógłym jeszcze długo pisać... O sobie. Dlaczego osiągnąłem pewien poziom, nieosiągalny dla innych. I dlatego nie osiągnąłem więcej, o czym rozmyślałem( nie tylko w nartach). To są zawsze rozmyślania o życiu. Narty to też element tego życia. Dla jednych ważniejszy dla innych mniej. Kropka!
  9. Wiem o co chodzi Mitkowi? Powinienem jeździć w okularach. Ponieważ używam je w samochodzie i do TV. Ale nie jeżdżę. Założyłem raz i się zaparowały. Głowa mi podskakuje, więc mogą zlecieć. To dość drogi gadżet. Zresztą nie mieszczą się pod gogle, a te co mam są przyzwoite. Też szukałem kontrastów i szukam. Słońce mi je zapewnia. Dobre oświetlenie. Biała szybka nie wzmacia kontrastów. Pomarańczowa wzmacnia silnie. To już wiem z fotografii czarno-białej, gdy chciałem mieć obłoczki na niebieskim niebie. Z pomarańczową ciemno w ponury dzień, więc mam lekko żółtą. Ale wczoraj na Mosornym u góry był lekka mgiełka, słońce się nie pokazało. Więc miałem mniejszą satysfakcję z jazdy. Szczególnie później. Na początku było fajnie. 4, 10 cm puchu na twardym podłożu. Opór pod nartami nie zmienny. Potem podłoże miejscami nieco oszlifowano. Puch nieco poryto. Więc swoim zwyczajem szukałem lepszych miejsc. Trudno je wypatrzyć. Więc coś tam czasem lekko narta zewnętrzna, nie tak jak zwykle. Niżej na dole, już było bez żadnego problemu. Mgły nie było. Jeździłem z lewej strony, gdzie doś twardo, ale nie ektremalnie. Puch tu wymietli na boki. Więc co robić? Wiem! Nie gapić się za bardzo na śnieg, tylko go czuć pod nartami. Tak się mi zdaje, że o to chodzi. Zamknąć oczy i pojechać parę metrów. Tylko na pustym stoku! To jest kierunek na szczyty. A ile sił się oszczędza!
  10. Ja będę głównie jeździł w tym sezonie na Mosornym. I wyłącznie w dni robocze. Śnieg powinien być do końca marca. Może później też parę razy w dni robocze na Skrzyczne. I tylko na FIS, do Jaworzyny.
  11. Miałem, ale dawno. To za dużo kłopotu. Zresztą nie za bardzo już mam ochotę udostępniać coś z komputera na szerszą skalę. Na YT musi być ściągnięte z mojego dysku i zapisane na ich serwerze. Inaczej te filmy nie pójdą. Skiforum nie rejestruje filmów, tylko po co ściąga? A trwa to zapisanie u nich. Przesyłanie z mojego dysku 30 MB przy jakiejś szybkości przesyłu(np. 1 MB/s) trwa. Trwa, to widzę. Został przesłany plik filmu, to gdzie on jest? Dostaję głupi komunikat, że nie można zlokalizować źródła. Żródło jest na serwerze, gdzie jest forum? Plik poszedł. Po co Ci te filmy? One nic nie wniosą dla nauki dla innych. Tylko przedstawiają pewien stan. Stan jak jeździł czterolatek. Stan, jak jeździła parę lat jego babcia, gdzieś ze sześć, siedem lat temu, gdy szła na emeryturę. Babcia, która stanęła pierwszy raz na nartach w wieku 48 lat. Chciałem koledze Gabrikowi podesłać do wzmocnienia ducha. Dla niego osobiście, gdy ma kilkadziesiąt lat. Dla jego dzieci, jeśli chce by były dobrymi narciarzami. Tylko tyle! Jak on to zrealizuje, to jego sprawa. Nie jest to łatwe, w żaden sposób. Może zacznie od częstrzych kontaktów z Tobą. To byłaby dobra droga. I to mu poklecam.
  12. Nie ma sprawy! Będzie film i będą bodźce. Tylko jak się ukaże, za co nie odpowiadam. Można zacząć tak, gdy się ma cztery i pół roku. Można też później pod pięćdziesiątkę, jak znajdę film to w następnym poście. Kuba_Kon1.MPG
  13. Z tego filmu dla nikogo w zasadzie nic nie wyniknie. Ponieważ są to próby udowadniania sobie, że jeszcze mogę coś poprawić. Nie szybciej jeździć, szybciej skręcać(jeśli to były identyczne skręty, na identycznym stoku), jak dawniej. To już dobrze wiem, że co roku są wolniejsze. I nic na to poradzę. Choć jak zacząłem bardziej w tym roku myśleć o wzmocnieniu dynamicznym nóg(rowerek stacjonarny ) to jest lepiej , tak mi się zdaje na początku sezonu. Myślę jeszcze wzmocnić nogi na rowerku. Wyższe obciążenie i kadencja, na ostatnim stopniu. Zostaje mi jeszcze dwa stopnie, tzn. je przejazdę, ale kwestia kadencji 60, 70. Zobaczymy. Nie mam problemów ze stawami biodrowymi, kolanowymi. Nie mam problemów z sercem, ani płucami. B dobrze toleruję krótkie wysiłki. Jest pewien problem siły nóg, gdy stok się degraduje. Muszą być silne, by narty się nie "odrywały" na nierównościach, gdy są one twarde. Prawdę powiedziawszy, to ja pół wieku temu, gdy jeździłem sporo na Kasprowym, to już wtedy zauważyłem, że żaden z jeżdżących tam instruktorów mi nic nie pomoże. Jeździłem szybciej i pewniej od nich. Nawet myślałem, żeby coś z jakiegoś trenera, by mnie na jakichś "lekcjach" podciągnął, na tyczkach. Nie żeby konkurować z zawodnikami, na to byłem już absolutnie za stary. Ale żeby nie mieć konkurentów w amatorach. Ale to wymagałoby innego sprzętu, pieniędzy i tylko temu się trzeba poświęcić. Ale wtedy nie było takich, jak teraz "szkółek" dla amatorów. No i nie miałem pieniążków. Nawet na lepszy sprzęt. Teraz trochę kasy, dużo czasu i sprawny gość. Podszkolą byli zawodnicy. Kupuje sprzęt, gumę i jeździ po różnych amatorskich zawodach. Z tym, że nie jest tak łatwo. Jak połowa zawodników, to byli zawodnicy. Miałem też ochotę na skialpinizm. Narciarstwo wysokogórskie, tak nazywano wtedy ten kierunek. Który się tak rozwinął. Strome stoki, żleby. Miałem pewne przygotowanie. Dobra jazda na nartach i taternictwo. Ale znowu kasa, partnerzy, rodzina częściowo w odstawkę. Parę razy się tam zjechało w Tatrach. Ale to o wiele bardziej ryzykowne, niż stoki przygotowywane i zabezpieczone. Wpakowałem się w parę lat temu w ślepą uliczkę. Po reklamach nart Code Voelka pomyślałem, by szybciej jeździć długimi łukami. Fajne długie trasy w Alpach, gdzie parę razy byłem. Jestem stary, nie dam rady już szybko skręcać krótkimi skrętami. Dać sobie spokój z taką jazdą. Gdy po 200, 300 metrach ciężko oddycham. I zacząłem eksperymenty z rozpoczynaniem skrętu od narty wewnętrznej przed linią spadku stoku i wyjście na tej narcie w górę. Częściowo zaprzepaściłem, to co już mi dobrze szło jeszcze na boazerii. Ale jest korzyść, jaką jest wpojony odruch podnoszenia narty wewnętrznej, gdy rozpoczyna się skręt. Dobry odruch. Wraciłem do slalomek, nabyłem komórki Dynastara. I ćwiczę skręty kompensacyjne, "avalement" Jouberta. Ale długi skręt, na luzie, "wypoczynkowy" z wyprostem na wewnętrznej to też nie problem, gdy są dobre warunki. Ja zawsze dobrze jeździłem krótkimi skrętami, śmigiem. Amatorzy prawie tak nie jeżdżą. Skręty gigantowe to mi kiepsko szły. Bałem się tej szybkości, jaką się ma przy gigancie. To znaczy szybkości się nie boję. Ale tu jest szybkość na bramkach. Przy slalomie jest znacznie mniejsza. No i nasze stoki są krótkie, szybko się degradują. Dużo ludzi. Więc krótki skręt z boku daje frajdę. Szybkość nart jest mniejsza, reakcje szybsze. Ale to też nie wystarcza w tłumie! Siebie jestem pewien! Ja bardzo lubię narty. Nie chcę rozwijać pewnego tematu, ale narty dają mi taki bodziec("booster"), jak ...Panowie się domyślają. Panie być może też. Co ja mogę więcej pisać? Mam b dobre możliwości. Blisko fajne stoki. Żona pasjonatka nart. Parę groszy się znajdzie. Więc się bawię w udoskonalanie swojej jazdy, co zawsze się przekłada na wydłużanie lat w aktywnej jeździe. Nie mam komu swojej wiedzy przekazywać. Nie jestem instruktorem. Kuba(Dziadek Kuby) wyrósł. Jak był czas na naukę "to on już umie jeździć". Krótkie skręty, to on nie! Szerokie dechy i po krzakach z kolegą, to go bawi. Dobrze nie ma sprawy! Jazda po krzakach też jest fajna. No więc ostatecznie się wyżywam na forach. Co widać!
  14. Nie mogąc załączyć filmów o separacji, angulacji i kompensacji, załączam zdjęcia, gdzie najcześciej to uparcie ćwiczę . Dzisiaj też to robiłem. Pierwsze zdjęcie to moja ulubiona ścianka. Końcowa, po rozgrzewce i zmęczeniu wyżej. Tu wszystkie te trzy elementy sprawiają mi najwięcej problemów. Ale daję radę. Co prawda, jest to dalekie od prawdziwego slalomisty, ale rzadko są tu lepsi. Zawodników, nawet niewielkim wzrostem nie liczę. To inna kategoria narciarzy. Moje selfi, może wystarczy jak nie widać filmów z moją jazdą. To maskowanie było związane z pogodą. Jedziemy teraz w górę wyciągiem. Treść zdjęć jest jasna. Niestety słoneczko, nawet na chwilkę nie oświeciło stoku. Ten poważny obiekt na szczycie, to wieża widokowa. Robi wrażenie, choć widoki z samej wieży i z pod wieży nie będą się zbytnio różnić. Pieniądze nie są całkiem zmarnowane. Specjaliści od wież mieli pracę. Stojąc przed wieżą spoglądam na znany mi stok. Tu też ćwiczę to samo, co na dole. Ale tu ćwiczą przyszłe mistrzynie i mistrzowie Polski. Dzisiaj też ćwiczyli. Genialne dzieciaki. Zapychają ile się dało. Kiedyś na forum było dyskusja, czy znanemu bardzo slalomiście, z sukcesami, dołoży taka malutka, dziesięcioletnia dziewczynka. Ja twiedziłem, że dołoży, on że nie. Sam parę razy spróbowałem, będąc w dobrej formie i widoczności na stoku, przejechać nie za daleko od tych tyczek. Po paru skrętach myślałem, że się zabiję. Więc szybko rezygnowałem. Wycięli drzewa z lewj strony. Dobrze. Stok tu jest wąski i należy go poszerzyć, by jakoś godzić mistrzów z amatorami. Ale to się dopiero okaże, czy nie przypadkiem z powodu wieży. Te parę drzew zaciemniało by niektórym widok na Królową Beskidów.
  15. Ten system skiforum to jest jakieś jajo!
  16. No to znalazłem ten film z "tygrysami". Byłem na dobrej drodze. Ale potem zacząłem eksperymenty od narty wewnętrznej na Code. Teraz wracam to tej jazdy, co na filmie, tylko starszy o jakieś piętnaście lat. Na tym samym stoku. lluzja, zapewnie. Ale co mi szkodzi. Zrobi mi żona może w środku zimy film. W tym samym miejscu. Zobaczę ile jeszcze zostało mi po covidzie powietrza w płucach. G na Mosornym.mpg
  17. No to znalazłem ten film z "tygrysami". Byłem na dobrej drodze. Ale potem zacząłem eksperymenty od narty wewnętrznej na Code. Teraz wracam to tej jazdy, co na filmie, tylko starszy o jakieś piętnaście lat. Na tym samym stoku. lluzja, zapewnie. Ale co mi szkodzi. Zrobi mi żona może w środku zimy film. W tym samym miejscu. Zobaczę ile jeszcze zostało mi po covidzie powietrza w płucach. G na Mosornym.mpg
  18. Uratowały się jakieś dyski z tego pożaru? Jak nie, to sporo życiorysu przepadło.
  19. Plus80

    Separacja, angulacja

    Na dwóćh metrach się nikt nie zatrzyma. Z wyjątkiem walnięcia o drzewo lub słup wyciągu. Przy dużej szybkości i nagle pojawiającej się przeszkodzie ratuje jednie technika. Jak najlepsza technika i jak nalepsza reakcja narciarza. Czyli idziemy w kierunku PŚ. To wszystko! Doskonale wiem, jak w miarę wzrostu mojego "poziomu" reagowałem na różne, nieprzewidziane "zaczepienia" nart. W ostatnim momencie przed walnięciem w śnieg, zupełnie instyktownie coś tam się robiło. Nawet teraz nie bardzo wiadomo co. Ja bardzo rzadko, a prawie wcale się wywracam. Jakiegoś kozła to chyba kilkadziesiąt lat temu na Kasprowym. Zdarzały się położenia na bok. Parę razy się wywróciłem, ponieważ chciało mi się "jak zawodnik" objeżdżać bezpańskie tyczki. Kilka razy to było otarcie się o kogoś. Z tym, że nie od tyłu, tylko jechaliśmy skośnie do siebie. Bardzo uważam na dzieci. Ciągle pamiętam incydent na Mosornym na dole. Słup z materacem, pusty stok, nadjeżdżam z góry skręcając za słup. Szybkość w granicach 40 km. I nagle przede mną dziecko! Boże! Jakiś gwałtowny ruch i trąciłem jej narty. Albo nawet nie trąciłem, tylko się ze strachu wywróciła. Podchodzę, na dole przy wyciągu stał ojciec. I chciał moje dane. Dałem, wstała, nie była uderzona przez moje ciało, napewno. Ale skutki wywrócenia mogły być później. Na moje szczęście nie było. Ja na tym przełamaniu u góry się często zatrzymuję z boku i widzę, co tam się dzieje. Niżej dzieci w poprzek, słabsi narciarze też. A góry jedzie na gaz "zawodnik" amator. Niektórzy to prościutkim szusem, ponieważ dalej jest płasko. Patrząc na takie numery, nieraz myślałem, że ktoś w końcu kogoś zabije. Zupełnie inaczej jeżdżą trenujący tu czasem zawodnicy. Na końcu przy luźnej jeździe, gdy już likwidują tyczki, też sobie pozwalają na szybką jazdę. Ale widzę jakie odstępy robią. I na gorszym stoku, gdy jest mniej ludzi. Nigdy nie miałem wrażenia, że taki wpadnie na mnie, chyba, że pod najeżdżającego, gdy sam celowo skręcę. Lubiłem z żoną wpaść na początku, czy końcu sezonu do Jurgowa. Fajny stok. Przyjemnie się kręci. Ale na początku zeszłego sezonu tyle już było tu szkółek i ludzi, że po dwóch godzinach obaw, że ktoś na nas wpadnie zrezygnowaliśmy z jazdy. I dlatego uwielbiam puste stoki. Teraz jest taki na Mosornym. Poważnie rozważam jazdę jutro, gdy będzie przezierać słońce i słaby wiatr. Długo się jedzie na tym krześle.
  20. Nie możesz sam sobie polecić?
  21. Plus80

    Separacja, angulacja

    Pasjonaliśmy dzisiaj się z żoną drugim przejazdem GS w Alta Badia. Glosu nie słucham, choć jak robił to Szafrański to czasem słuchałem, ponieważ czuł tą jazdę. Dzisiaj było po niemiecku z satelity. Kablówka nam wyłączyła E1 i E2. W świętym mieście po cholerę płatny sport(dla kablówki). Tu wystarczy Zenek Martyniuk. Żona świetnie wyczuwa wszelkie błędy, widoczne na zwolnieniu. Ale czasem ich nie widać, a czas jest gorszy. Tak do doszliśmy do Odermata. Dołożył sporo w drugim przejeździe. Taki np. Kristofersen, jazda idealna. Z piewszego przejazdu były braki. Potem kolejni. Zero, siedem dziesiątek do przodu. Ale na mecie na czerwono. Trenerzy na swoich laptopach tam wszystko przeanalizują. Ale wracam do Odermata. Co mi się rzuca w oczy? I wyjaśniam mojej damie. Szybko łapie niuanse. Zawsze łapała. Odermat jedzie blisko tyczek, krótki tor. Szafrański zawsze gadał kierować narty w dół! Skierowane w dół jadą szybciej, niż odrobinkę w bok. To jasne. Z bardzo skierowane to ominie się kolejną tyczkę. Ale jest jeszcze coś jeszcze w dzisiejszych nartach. Zapoczątkowanie skrętu. I tu wiem nawet z własnego doświadczenia. Prostowanie się na wewnętrzej, dobra metoda. Nieco brutalna. I z pewną wadą, jaką jest zwiększony opór powietrza. Niziutko"skulony", kompensacja, zwiększone obciążenie tyłów i większy poślizg nart. Nowa generacja narciarzy, bez wad "staruchów", którzy są sztywni i bardziej w górę. Szuka się talentów, co to wszytko pogodzą. Piękne w sporcie jest to, że zawsze jest(będzie) ktoś nowy, który zacznie dokładać starym. Choć czasem być może wynika to tylko z tego, że "stary" się starzeje. Kibelek dodaje gazu, ale trzeba to połączyć z najkrótszym torem jazdy przez tyczki. Nie da rady inaczej. Kibelkowcy, amatorzy jeźdżą często wśród tłumu na Mosornym. Nie zajmują się taki głupotami jak skręty. Zdarza się, że dojeżdżają do przełamania. Nie widząc, co będzie za nim. Ale moda na takie wyzwania znana jest też wśród młodych wiekiem i stażem kierowców.
  22. Plus80

    Separacja, angulacja

    O biodrze to pamiętam w wiadomym miejscu. I po nartach, gdy się prostuję. Więc zaczynam ćwiczyć mięśnie brzucha, by nieco to poprawić, oraz jak biorę coś z podłogi, to kucam. Na nartach nic nie wkładam w tym miejscu. Na zdjęciu widać, że włożone. Coś w tym musi być Jak już się "włoży" samo, to w czasie skrętu usiłuję wyprostować swój korpus do pionu. Zauważyłem u młodych zawodników, że szybciutko taj się prostują. Z tyłu to nawet komicznie wygląda. Ja też chcę tak prosto. Mądzry ludzie za oceanem mówią "level".
  23. Plus80

    Separacja, angulacja

    Często to robię. Patrzę w dół, czasem w bok i wszystko działa jak trzeba. Separuję się i anguluję, jednocześnie. Przygotowując się do sezonu w parku, separowałem się na maszynie. I angulowałem na drugiej. Ale nie mogłem ich połączyć. Za to w domu na dywanie mi to lepiej wychodzi. Ta kura wygląda nieco na zagrodową. Znasz chyba to powiedzenie -"Chłop je kurę w dwóch przypadkach - jak chłop jest chory, lub kura jest chora".
  24. Dawno temu poszedłem w Szczyrku do warsztatu pana Mysłajka. Pracownik wziął moje narty. Maszyna była duża i zielona. Zablokował ski stopy i pojechała narta. Iskry się mocno posypały. Naostrzona. Ale sam Mistrz wziął kątownik i nieco zaczął głaskać moje krawędzie. Chwilę to trwało, więc ośmieliłem się wspomnić, że go kiedyś zobaczyłem na Bienkuli. Przejechał pociąg pospieszny, wśród ciuchci. Pytam stojącego z boku, kto to? Mysłajek! Nie znałem Mysłajka. Bachledę i paru Zakopiańczyków, to tak. Mistrz się rozgadał, opowiadał o rywalizacji w mistrzostwach Polski z A Bachledą. W międzyczasie skończył te pieszczoty z moimi krawędziami. Pojechałem zaraz na Skrzyczne. Z genialnie naostrzonymi nartami. Pech chciał, że był dość tępy śnieg. Ale się szybko zorientowałem w czym rzecz. Pojeździłem sobie i wróciłem cały do domu. Więc maszyna, maszyną, ale trenować trzeba ręcznie.
  25. Plus80

    Narty po latach

    W przypadku umiejętności to ja zawsze jestem ciekaw, jak w przeszłości te narty wyglądały? Ocena osobista według kryteriów, podanych na "skiforum" jest bardzo względna. Na forum są aktywni instruktorzy, którzy będą może chcieli pomóc. Pięć lat to znowu nie tak długa przerwa. W tym czasie w budowie nart nie zaszły jakieś większe zmiany. Kryterium do doboru nie jest ich umiejętność pojechania szybciej. To można zrobić na każdej narcie. Podciąganie umiejętności tak! Jest latwiej poprawiać swoją technikę jazdy, dobierając bardziej starannie narty do swego stylu jazdy(np. skręty na równoległych nartach). Ja bym się bardziej "otworzył". Kiedy zaczęło się jeździć w miarę regularnie na nartach. Czy się było uczonym przez instruktorów, narciarzy z opanowaną poprawną techniką. Ile dni w sezonie. Ew., szacunkowo, ile dni od początku. Jakie stoki, niebieskie, czerwone. To o wiele bardziej charakteryzuje umiejętności. Wszyscy się podobnie uczą, z wyjątkiem tych, co w szkółkach, lub mających przy sobie ciągle narciarza o umiejętnościach instruktorskich.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...