Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    15 972
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    243

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Cześć To było dość oczywiste, że będzie tam ogólna kaszana. Oby jak najwięcej było tych zniechęconych. Rower w użytkowaniu całą zimę. Pozdrowienia
  2. Mitek

    Powrót zerwany ACL

    Cześć Nie ma przypadków jeżeli sytuacja zachodzi po raz kolejny. Kuba jako specjalista przytoczył Ci statystykę. Ja ze swojej strony mogę przytoczyć porównanie sportowe.  Kacper ma serdecznego kolegę z którym trenuje od lat. Michał jest dobrym karateką - szeroka kadra polski juniorów - aczkolwiek niedoskonałym. Przez 3 lata miał złamaną kość śródręcza 5 razy - 3 razy w jednej ręce i dwa razy w drugiej w wyniku ewidentnych błędów technicznych przy blokach. Zero przypadku. Jeżli ktoś ulega identycznej kontuzji po raz kolejny to jest to na 95% wynik błędów technicznych. Pozdrowienia
  3. Cześć Rozdzielmy dwie sprawy bo widzę, że nie do końca rozumiesz o co mi chodzi. Podejście bawię się i płacę itd. jest mi obce, nie akceptuję go i nie popieram w żadnej formie i nie ma to nic wspólnego ze słowaczkami krojącymi biednych polaczków - chore ksenofobiczne myślenie. To Moje zdanie na ten temat. Ty masz inne i nic mi do tego. Głoszenie jednak, że narciarz - każdy narciarz - jest zwolniony z odpowiedzialności za własną jazdę jest szkodliwe z wielu powodów. Po pierwsze: Ja skupiłem się na taktyce umożliwiającej zachowanie bezpieczeństwa własnego bez zwracania uwagi na to kto jest winien. Co Ci mój drogi przyjdzie z dochodzenia swoich praw oraz obarczania innych - być może zupełnie niewinnych ludzi - "psim obowiązkiem" jak będziesz miał połamany kręgosłup a obok łóżeczka stanie piękny wózek na chromowanych kółkach? Po drugie: Przejazd zapoznawczy jest właśnie "psim obowiązkiem" każdego normalnego narciarza (wiek nie ma tu nic do rzeczy bo nie jest cezurą na nartach). Jest on konieczny ze względu na bezpieczeństwo własne ale - bo ktoś przecież może mieć to w dupie - również bezpieczeństwo innych - i to już jest dla mnie ważne i dlatego mnie trzęsie przy czytaniu takich bzdur. Poznanie warunków na stoku, rodzaju śniegu, konfiguracji, nierówności, miejsc niewidocznych, niebezpiecznych itd. ma podstawowe znaczenie gdy narciarz po stoku się porusza aby mógł odpowiednio wcześniej wybrać tor jazdy, sprawniej zareagować, dostosować prędkość i technikę do warunków itd. Jest to tak oczywiste, ze aż dziwię się, że piszę o tym na specjalistycznym forum. Podczas nauki normalny instruktor (a - to przyznaję - nie jest z tym najlepiej) tej taktyce jazdy powinien po święcić przynajmniej tyle miejsca co technice a przynajmniej zwracać na te kwestie uwagę przy każdej okazji. Po trzecie: Wiek nie jest żadną cezurą na stoku - liczą się umiejętności i doświadczenie - a tu właśnie od dzieci (o starszych doświadczonych, zazwyczaj narciarzach nie mówiąc bo to oczywiste) - mogą bardzo często służyć przykładem. Jako, że przez wiele lat uczyłem jeździć głównie dzieci, wiem z doświadczenia jak wspaniale chłoną wiedzę taktyczną i jaką wagę - jeżeli tylko ktoś ma głowę na karku i je tego uczy - przywiązują do spraw bezpieczeństwa i zasad poruszania się po stoku. Czują się wtedy doceniane, dorosłe i samodzielne a jak jeszcze mogą pouczyć dorosłego... Zastanów się nad tym... Pozdrowienia
  4. Kolejna głupota. Nie SMR śrubuje tylko narciarze śrubują. Nie głoś takich dyrdymałow kolego jak nie masz pojęcia o temacie. Słynąca za znakomitego przygotowania Białka przoduje od wielu lat w ilości interwencji na stoku i wypadkowości a odpowiedzialny jest za to nie gestor ośrodka tylko nieprzygotowani i bezmyślni narciarze, którzy hołdują głoszonym przez Was zasadom mówiącym w skrócie: Ja się bawię płacę i wymagam a jak coś sobie zrobię to Was zaskarżę. Oby życie wyeliminowało narciarzy o takim podejściu.
  5. Groźna dla przyszłości narciarstwa bzdura. Samo postulowanie takiego myślenia na stoku jest groźne i świadczy o tym, że nie dorosłeś do samodzielnego uprawiania tego sportu.
  6. Cześć Zamkną nie zamkną - ja nie o tym. Jedną z podstawowych zasad jazdy na nartach jest znajomość terenu. I tak nawet na przygotowanych stokach czy nartostradach pierwszy zjazd a niekiedy nawet dwa traktujemy zapoznawczo. Jedziemy zdecydowanie wolniej, zwalniając jeszcze w miejscach niewidocznych czy niebezpiecznych. Taki zapoznawczy zjazd jest po prostu obowiązkiem każdego narciarza dbając ego o własne bezpieczeństwo. Pozwala nie tylko ogarnąć warunki ale również (przynajmniej na części górek) kto aktualnie jeździ, jak jeździ, czy są jeżdżący niebezpiecznie, jak wejść z nimi w przeciw fazę itd. Warto zadbać o własne bezpieczeństwo - to nic nie kosztuje. To podstawowy element taktyki bezpiecznej jazdy. Pozdrowienia
  7. Mitek

    Powrót zerwany ACL

    Cześc Dla mnie to są właśnie normalne dziewczyny. Znam takich całkiem sporo. Reszta to po prostu łajzy. Pozdrowienia
  8. Mitek

    Powrót zerwany ACL

    Cześc Oprócz mnie = 21 lat bez ACL znam jeszcze co najmniej dwie osoby, które nie mają ACL i jakoś żyją ale może i gówno prawda. Zużyta powierzchnia stawowa - współczuję wiem co to znaczy ale na to rekonstrukcja nie pomoże. Musisz zamienić zużytą powierzchnie na dobrą. Pozdrowienia
  9. Czesć Fajnie oglądać na filmie narciarza a nie to co zazwyczaj! Dzięki i dla Pani też wielkie. Pozdro
  10. Mitek

    Powrót zerwany ACL

    Cześć Kombinuj. Przysiady, Dwie nogi, jedna, zmiana nóg, zmiana skokiem, wskakiwanie, ze zmianą nogi, itd. A jak są dwa... Pozdrowienia
  11. Mitek

    Powrót zerwany ACL

    Cześć Bosu nie wzmacnia tylko powoduje, że mniej siły kosztuje Cie utrzymanie równowagi.  Poprawia czucie głębokie. To z pewnością jedne z najważniejszych ćwiczeń w trakcie rehabilitacji. Pozdrowienia
  12. Mitek

    Powrót zerwany ACL

    Cześć Koleżanka pisze o standardach. Jak ktoś jest chory, ogólnie słaby, nie przykłada się do pracy lub wdadzą się jakieś powikłania to wszystko może się zdarzyć. Standardowo - z odczucia pacjenta - nie jest to jakiś poważny zabieg. Poza tym aby w miarę aktywnie spędzać czas ACL w ogóle nie jest potrzebne. Pozdrowienia
  13. Mitek

    Wiosenne ćwiczenia

    Cześć To nie jest ranga problematyczna. Kolega jest młodym narciarzem i się uczy. Ma do tego prawo jak każdy. Pozdrowienia
  14. Mitek

    Co powiedzieć dziecku... ;)

    Cześć Kolega fajnie opisał te początki i problemy z jakimi się stykamy. Ze swej strony dodam, ze znakomite efekty daje coś co nazywam indoktrynacją czyli ogólne przygotowanie dziecka do narciarstwa. Obecność nart w domu, oglądanie zawodów, obecność dziecka nawet malutkiego - niechodzącego - na stoku gdy my jeździmy pozwala na obycie się z nowym środowiskiem dźwiękami osobami, strojami itd. W domu można również załatwić podstawowe operowanie sprzętem, akceptację efektu długiej stopy, kroczenie, świadomość istnienia krawędzi, wyważenie itd. Wtedy na stoku większość rzeczy nie jest już nowa, jest znana i częściowo opanowana na zasadzie pewnego doświadczenia. Jak najkrócej na oślej łączce. Ja słusznie zauważył Bratolomeus to w pewnym momencie gdy dziecko już stoi i jedzie na wprost po prostu ogranicza. A więc zmieńmy stok, stwórzmy nowe wyzwanie itd. Tutaj raczej ciężko mówić o ćwiczeniach - dorośli rzadko wykonują ćwiczenia poprawnie a co dopiero 3-latek. Więc musimy w taki sposób działać aby każda zabawa była jednocześnie edukacją ale nie nazywajmy tego w ten sposób. Bardzo ważną rzeczą jest wpojenie dziecku, że jazda na nartach polega na skręcaniu. Zakładajmy sami tor jazdy jadąc tyłem i podtrzymując za ręce czy dzioby nart - ale bez wiszenia lub obejmowania - to nic nie daje. Dziecko musi poczuć że samo wyważa się na nartach, że jest odpowiedzialne za to co się z nim dzieje. Ta odpowiedzialność i zaufanie, które musimy okazać dziecku od początku ma zasadnicze znaczenie w późniejszych etapach nauki (dlatego na przykład tak tępię szelki - nic nie dają a przekazują dziecku myśl - nie ufam Ci musisz być na smyczy, sam sobie nie poradzisz itd. Poza tym bardzo krótki cykl działania. Czasami jest to jeden zjazd po stoczku o długości 100m i starczy bo po prostu już nie ma zainteresowania. Dziecko MUSI SAMO CHCIEĆ w danej chwili to robić. Inaczej nici z nart. Pozdrowienia serdeczne
  15. Cześć Ja to absolutnie rozumiem oraz to jak podkreślasz sprawy związane z bezpieczeństwem w każdym poście. Mnie chodzi troszkę o co innego. W sąsiednim temacie kolega pytający opisywał swoją historię jazdy z której wynikało, że użytkował (facet prawie 190cm i 100kg) nartę Zenith 2 długości 162 cm czyli absolutnie podstawowy model Rossignola. Na takiej narcie kolega - nawet nie zdając sobie sprawy - był absolutnie niesterowny. Narta choćby nie wiem jak się starał nie miała szans poprzez konstrukcję i zaniżona długość przenieść sił, które w jeździe wytwarzał. Stąd każdy manewr, nawet poprawnie wykonany trwał dłużej, potrzeba było do jego wykonania większej siły, energia jaką kolega zużywał na wyważenie się i opanowanie drgań narty była znacznie większa niż gdyby miał narty lepiej dobrane itd.  On nie robił postępów bo na takiej narcie nie mógł ich zrobić. Do tego każdy gwałtowny manewr ratunkowy typu np. zatrzymanie poprzez tzw. skręt stop  był na tej narcie bardzo mało skuteczny a to już niebezpieczne. Pozdrowienia
  16. Cześć A zwróciłeś w pierwszym zdaniu na sformułowanie: "gdybym......". Co do obrzydzania. To nie jest obrzydzanie a uświadamianie czym jest narciarstwo. Widzisz miałem w swoim życiu sporo przypadków, osób, które podchodziły do sprawy podobnie jak piszesz: "byle by był fun", "sprawia mi to wielka radość pomimo braku umiejętności" itd. i to jest super tylko, ze niestety czasami kończy się gwałtownie i nieprzyjemnie.  Pisanie o przygłupach, wrzucaniu do jednego wora itd. to spore nadużycie z Twojej strony bo zawsze staram się stosować indywidualne podejście do każdego i czasami spędzam naprawdę dużo czasu chcąc doradzić jak tylko się da najlepiej i najuczciwiej - tym którzy chcą. Pozdrowienia serdeczne
  17. Mitek

    Co powiedzieć dziecku... ;)

    Cześć Rolki i łyżwy są dla dziecka znacznie trudniejsze niż narty do opanowania ze względu na krótkość podstawy. Ja bym nie pękał. Musisz mu po prostu pomóc się wyważać. Jazda tyłem z trzymaniem za rączki albo dzioby gdy już samodzielnie stoi daje najlepszy efekt. Jazda z takim małym dzieckiem to jest jednak ciężka praca bo cykl jego działania jest bardzo krótki a efekty czasami mizerne. W Twoim wypadku namawiam do działania bo jesteś dobrym narciarzem i możesz być bardzo dobrym przykładem dla syna. Jakby co chętnie doradzę szczegółowo. Pozdrowienia serdeczne
  18. Mitek

    Dla kogo komórki?

    Cześć Dal mnie po prostu jest to dziwne i tyle. Jak mam stok to może być byle jaki jak mam ochotę jeździć. Drugiego zdania nie rozumiem za bardzo. A co do trzeciego - nienawidzę Białki co nie znaczy, że tam nie jeździłem ale nie ma to nic wspólnego ze stokiem jako takim - atmosfera, ludzie itd. ale jakby mi tam zaproponował spotkanie jakiś sympatyczny forumowicz - na przykład Ty - z pewnością bym pojechał. Zrozumiałem Twój post w taki sposób, ze kolega Ci zaproponował tam spotkanie ale Ty nie chcesz bo nie trawisz tego stoku i dziękujesz. Jeżeli źle zrozumiałem to przepraszam. Pozdrowienia
  19. Cześć Widzisz tego typu postami - gdybym chciał je rozumieć wprost, tak jak Ty starasz się ośmieszyć Moje - gloryfikujesz byle jakość na stokach i w działach poradniczych. Naprawdę chciałbyś aby na przykład uczył Cię instruktor "byle jaki". Wydaje mi się, że nie. Myślę również, ze w interesie nas wszystkich jest aby ogólny poziom narciarstwa się podnosił aby ilość nie była wyznacznikiem a jakość? Pozdrowienia
  20. Cześć Historia znana i rzeczywiście kuriozalna. Jeździłem wielokrotnie wagonikiem w Cavalese tym starym - był super, i nowymi - słabizna niestety. Tylko co to ma wspólnego ze spadającą nartą. Acha - kaski nie pomogły. Pozdrowienia
  21. Mitek

    Dla kogo komórki?

    Cześc Są to również osoby, które nie mają problemu z "nietrawieniem" jakiegokolwiek stoku. Pozdrowienia
  22. Cześć Współczuję bo miałem kiedyś taka sytuację. W 1981 roku brałem udział jako wolny strzelec (miałem wtedy 16 lat) w mistrzostwach PW. Przed zawodami zdjąłem paski a później nie założyłem ich jadąc na imprezę wieczorną w Akwarium (Dawny Szczyrk). Zjazd odbywał się przy w nocy przy pochodniach. tak mi się fajnie jechało, że w trakcie jazdy zgubiłem nartę - bez wywrotki po prostu uderzyłem o coś uniesiona nartą. Stało się to zaraz poniżej dużej polany z drzewem na Polankach, narty szukaliśmy 4 godziny i znaleźliśmy ją dopiero przy krzyżu poniżej dużej polany. To jest jakieś 500-600 metrów. Fajna noc acz nieoczekiwana. W każdym razie zdążyliśmy wytrzeźwieć. Pozdrowienia
  23. Cześć Nie miałeś pasków??? Pozdrowienia
  24. Mitek

    Nauka jazdy dzieci

    Cześc Jak chodzi to może jeździć. Pozdro
  25. Cześć Krzyżowanie się, czy też pokrywanie tras zjazdowych i linii wyciągów to częsta sytuacja i - zwłaszcza w naszych górach - często jedyna możliwość. Spadnięcie narty jest raczej rzadka sytuacją - przez ponad 45 lat jazdy widziałem dwa takie przypadki (raz spadła mnie). Nie ma co więc czynić z tego zdarzeń mających kształtować jakiekolwiek zachowania. Trzeba się po prostu orientować i tyle. Będąc na przykład na naszej działce, dziesiątki razy przywaliłem w coś głową. Nie znaczy to jednak, że przekraczając jej granice zakładam kask. Pozdrowienia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...