Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    13 457
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    199

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Mitek

    Narty dla 8-latki

    Cześć I jeszcze jeżeli chodzi o narty. Nie myślę tu o typowych juniorskich nartach GS ale o wersji przejściowej umożliwiającej fajną zabawę i naukę. Teraz ciężko o takie deski bo większość firm ma albo GS albo jakieś klepki dla dzieci. Kiedyś tych przejściówek było sporo stą sugestia starego modelu. Pozdrowiena
  2. Mitek

    Narty dla 8-latki

    Cześć Bo podstawowym skrętem jest skręt pełny typu gigantowego.Od tego skrętu zaczyna się naukę, on kształtuje fazę sterowania, umiejętność jazdy po łuku itd. Skręt SL, śmigi itd. to późniejsze elementy. Pozdrowienia
  3. Mitek

    Narty dla 8-latki

    Cześć Rzucasz nartami jak kamieniami - od sasa do lasa. Córka jest w wieku młodego juniora i ma dwie drogi: - jak jeździ albo ma tzw. papiery to nartę koło 140cm (choć już ktoś ją skrzywdził dając jej nartę dla 3 latka i może być ciężko odkręcić ten błąd) dobrej klasy - coś takiego jak ten jak ten Radical o którym wspominał Caper. Oczywiście całkowita rezygnacja z badziewia dla dzieci w tym wieku. - jak się po prostu ślizga i tyle to byle co - ale to dla mnie podejście chore zaznaczam. Pozdrowienia
  4. Cześć W skrócie - tak. Co do ptk 2 to ja kupowałem nowe buty po wielu latach jeżdżenia w butach, które były idealne. Problem w doborze wynikał u mnie nie z niemożności dobrania rozmiaru ale z konieczności dobrania odpowiedniej sztywności wzdłużnej buta ze względu na styl jazdy. Po zakupie - żeby było śmieszniej zawsze jeździłem w 275 a kupiłem 270 bo 275 z tego rocznika był niewygodny - nie było dokładnie jak piszesz z mordęgą ale... byłem na ro przygotowany. Niestety tak odcisnąłem sobie stopę, że jeden dzień jazdy po pierwszym dniu musiałem odpuścić. Obecnie jest ideał a  właściwie wiem, ze but mógłby być mniejszy bo takie luzy się wytworzyły w wyniku ubicia/ułożenia botka ale chrzanię to dokładnie.  Jestem po operacjach obu Achillesów i łapię się w nietypowość i niesymetryczność stóp ale - szczerze - nie chce i nie chciało mi się marnować czasu na bootfitting bo sam się zrobił. Acha Lange 130 RS - tak jak pisał Caper - dobry but trzyma bez zapinania. I Tobie też się zrobi czego niniejszym życzę.     A co do fantazji butowych i nartowych to na zorganizowane parę lat temu warsztaty zaprosiłem dzięki Jurkowi Harpii Marka Ogorzałka. Marek prowadził zajęcia cały dzień prezentując nienaganną technikę i piękny czysty styl jazdy. Czynił to w butach, które teoretycznie powinny już sporo czasu temu gnić w śmietniku, z których..... wyjmował swobodnie stopę przy zapiętych klamrach - pokazywał to na stoku - oraz na nartach, które nie byłyby ozdobą nawet słabej wypożyczalni. Kto był to pamięta.   I nad tym radzę się zastanowić wszystkim, którzy z doboru sprzętu czynią wielką sztukę i teorię. Pozdrowienia
  5. Cześć No to Twój zysk i szacun. Zwracam jednak uwagę na fakt, że temat doboru butów obrósł tak wielką ilością legend i teorii, która tak naprawdę najczęściej jest sztuką dla sztuki. Sam na przykład przytaczałeś bardzo szczegółowe pomiary i odczucia związane z doborem, które miały jedną jedyną wadę - były robione na sucho. To czy but pasuje czy nie okazuje się tylko i wyłącznie w jeździe i to zazwyczaj po co najmniej paru dniach jazdy a nawet sezonie. Zwróć uwagę na fakt, że butach popularnych (a tylko o takich tutaj mowa) grubość wyściółki kapcia jest tak duża, że różnice rzędu przytoczonego mm są niezauważalne. Bootfitting został zaadaptowany z doświadczeń z dopasowaniem butów wyczynowych i tam ma sens bo jeździ się praktycznie w gołej skorupie a skorupa jest twarda jak stal. W naszym wypadku - tak jak napisał Ferrari - ma sens w wypadku stóp nietypowych, zniekształconych (np w wypadku czy chorobie) lub o zróżnicowanym rozmiarze. Inaczej to sztuka dla sztuki po prostu. A co do butów za długich to... moja żona swego czasu miała dość twarde ale popularne buty o rozmiarze 24 i jazdę okupiła schodzącymi paznokciami. Obecnie jeździe w sportowym Lange 130 l.v. o rozmiarze 23,5. Stare buty jeszcze do niedawna mieliśmy i z porównania długości wkładki pod botkiem wychodzi, ze różnica jest prawie 1 cm. Spędza w nich spokojnie 6-7h na stoku lekko luzując czasami (to już zależy, głównie od temperatury) i mówi, że są super wygodne. Różnica jest jedna: ona w tej chwili umie porządnie stać na nartach w pozycji wyważonej, jest u niej odruchem. I to jest klucz. jak Ci z miarki wychodzi, ze długość dobra to dobra a nawet mogą być za długie - tak jak mówi Tomek Kurdziel.   Pozdrowienia
  6. Rób co chcesz tylko o tym nie pisz! Acha... napisz tylko ile dałeś ..... to znaczy na ile dałeś się nabrać. POzdro
  7. Mitek

    jaka druga para

      Cześć Dostałeś najlepszą możliwą odpowiedź dla podanych kryteriów. Pozdrowienia
  8. Cześć Dla mnie pytanie Morgana absolutnie nie jest zaskakujące. W odróżnieniu od Ciebie czy mnie On traktuje swoje zajęcie zawodowo. W naszym kraju praca instruktora narciarskiego w potocznym rozumieniu nie jest zawodem tylko pasją. Bardzo wielu instruktorów, których znam/znałem traktowała to zajęcie jako rozwój swojej pasji, kolejny stopień wtajemniczenia a pytanie: Ale tak naprawdę to co robisz? - wcale nie wydawało się jeszcze do niedawna nie na miejscu. Od pewnego czasu ludzie zajmujący się narciarstwem zrozumieli, że można z tego żyć ale... wcale nie jest to łatwe ani intratne zajęcie. Sposób postrzegania instruktorów, rynek pracy, regulacje prawne albo są dość świeże albo dopiero się tworzą czy też tworzy je życie. W krajach alpejskich zawód ten ma wielkie tradycje, jest znacznie bardziej stabilny a poziom instruktorów jest znacznie wyższy niż u nas. Ty czy ja traktujemy swoje zajęcie jak pasję a On jako zawód - proste. Nawet do głowy Ci nie przyszło, że można na tym zarabiać sprzedając swoją wiedzę - robisz to bo lubisz podobnie jak ja. Doradzasz komuś czy tłumaczysz dla zabawy a nie dla pieniędzy. Morgan po prostu rozwija interes i mu się to chwali. Pozdrowienia
  9. Mitek

    Rower - 2019

    Cześć Nie wiem czy zauważyłeś ale mowa jest o 20km/h. Oglądałem w tym roku Giro, Tour i Vueltę i średnie tam osiągane - takie właśnie jak piszesz - wydają mi się absolutnym kosmosem. Ja 40km/h to może przekroczyłem na rowerze z 10 razy w życiu ale jak prędkość max. Pozdrowienia
  10. Mitek

    Rower - 2019

    Cześć No właśnie. Ja nawet się nad tym nigdy nie zastanawiałem. Mam siodełko jakie dostałem rowerem. Jeżdżę w spodenkach piłkarskich i adidasach halówkach do piłki. Gdybym sprawę zaczął traktować poważniej pewnie SPD (choć to podobno nie jest takie proste), wygodne spodenki z pieluchą, czy inny model siodełka (albo chociaż jego przesunięcie do tyłu o 1-1,5 cm bo czuję, że taka pozycja byłaby optymalna). Nie mówię już o odpowiednim rowerze, serwisie, przełożeniach pod wymiar i różnych rzeczach o których nie mam pojęcia. Te elementy oczywiście nie tworzą kolarza ale są nieodzowne do osiągnięcia liczącego się wyniku nawet przez amatora. I gdyby chodziło o wynik ( a niewykluczone, że kiedyś będzie chodziło ) to wtedy to będzie ważne - ale nie wiem czy przypadkiem właśnie te elementy mnie nie odstraszą po prostu. Zmierzam do tego w ilu miejscach jest jeszcze rezerwa. Pozdrowienia serdeczne
  11. Mitek

    Rower - 2019

    Cześć Największym problemem byłoby przejechać ten dystans z założoną średnią. Ja schodzę z roweru tak samo zmęczony po 20 km jak po 50 km i myślę, że tak samo byłoby po 100km. Nigdy nie jechałem takiego dystansu sam więc nie wiem ale muszę zrobić sobie taką próbę tylko jak trzymać nerwy na wodzy? ":) Ostatnio jechaliśmy 142km w terenie zmiennym ale z przewagą terenu i czysta jazda zajęła 7h. Przystanki w takich sytuacjach mnie raczej przeszkadzają niż pomagają. Regeneracja żadna a czas stracony. Jak spotkałem się z Maćkiem na trasie gdy jechał Wisłę to przejechaliśmy razem może  10km rozmawiając, czy też Maciek rozmawiał z kolegami (wyjechało przed niego dwóch jego kolegów z Warszawy). Przywitał się rozmawiał, dowcipkował ale ani na chwilę nie przestał pedałować - nawet na 5 sekund - i w tym tkwi sedno. Mnie jeszcze dwa lata temu nie śniło się, żeby jeździć po 100km. Teraz to dość częste wycieczki. Kajkiem jakby mi ktoś powiedział, że w ogóle da się przepłynąć 100km w jeden dzień to bym go wyśmiał do momentu gdy zrobiliśmy prawie 110km na Bugu. Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia, nauki (technika jazdy) a jeżeli do tego dojdzie jeszcze psychika, determinacja i trening to nie widzę problemów. Mnie to nie rusza, choć coraz częściej myślę o tym, żeby zacząć jeździć w maratonach MTB bo lubię rywalizację i to mnie kręci. Jak widzę kogoś przed sobą to muszę go dojść albo wyprzedzić - głupie ale to mnie bawi - dlatego jechanie na średnią mało mi się psychicznie uśmiecha. Jak analizuję średnie najlepszych w moje grupie wiekowej to są to wartości do których nie jestem się w stanie nawet zbliżyć na idealnie równym i pustym asfalcie a goście jadą tak w terenie. Ale to nie znaczy, że to jest niemożliwe bo ja jestem podobnie jak Ty (wybacz) cienkim amatorem a to są goście traktujący sprawę poważnie. Jak pierwszy raz zobaczyłem w jakim stylu jedzie czołówka w trudniejszym miejscu na jakimś maratonie MTB to mnie później musieli długo cucić. Nie znaczy to jednak, że biorą - są po prostu dobrzy i - co więcej - każdy może taki być jakby się tym zajął na poważnie. Pozdrowienia
  12. Mitek

    Rower - 2019

    Cześć Maciek jechał w tym roku 3 maratony, wszystkie ukończył w niezłym czasie (Wisłę1200 na facie!). Zna tych gości bardzo dobrze.  Nie masz racji podejrzewając oszustwa. Pozdrowienia
  13. Mitek

    Rower - 2019

    Cześć A ja się nie zgodzę Witku. Z prostego wyliczenia wynika, że średnia wychodzi poniżej 20km/h czyli mniej niż czołówka maratończyków. Taką średnią mogę trzymać na rowerze MTB praktycznie bez zmęczenia w łatwym zmiennym terenie. Gdyby mieć dobrą szosę i jechać wyłącznie po asfaltach wydaje się to zupełnym luzem. Rozmawiałem na ten temat z Maćkiem ze skionline i cała sprawa polega na tym, żeby po prostu jechać - wolniej szybciej ale jechać bez przerwy - i tu w grę wchodzi psychika i umiejętność ekonomicznej jazdy. Swego czasu wydawało mi się, że regularne jazda do pracy (około 20km) jest niemożliwa. Teraz nawet nie zauważam kiedy jestem na miejscu. Swego czasu wydawało mi się, że 100km na rowerze to dystans niemożliwy do przejechania, teraz po prostu wsiadam i jadę. Jeżeli masz zadany ślad, przygotowany sprzęt, sam jesteś przygotowany to nie trzeba od razu brać żeby taki maraton przejechać. Z pewnością są ludzie, którzy oszukują (przede wszystkim samych siebie) ale bym nie generalizował bo może to obrażać uczciwych a tych z pewnością większość jest. Pozdrowienia serdeczne
  14. Wnioski są oczywiste bo Morgan jest relatywnie młody a staż instruktorski (patrząc jedynie po dacie uprawnień ma żaden). Pytanie co robił przedtem i jakie ma realne doświadczenie. Znam osobiście przynajmniej ze 20 osób, które mogłyby zrobić podobne filmy albo nawet lepsze uwzględniając doświadczenie czy tzw. gadane. Sęk w tym, że w większości... im się nie chce. Stworzył on w swoich filmach pewien charakterystyczny styl przekazu, powodujący, że łatwo i z przyjemnością się je ogląda. Do tego ten francuski, którego nie znam ale jak ktoś ma gadane jak On to fajnie się go słucha nawet jak się nie rozumie.  Natomiast Ameryki nie odkrywa a już hasło tytułowe z tego tematu, jest oczywistością, którą a każdy w miarę orientujący się narciarz (nawet nie instruktor) zna. Margan - tak przynajmniej wynika z tytułu - ulega powtórnej fascynacji slalomką, która ja wiemy już była i okazała się ślepą uliczką w sensie walorów szkoleniowych przy ówczesnym zzumowaniu na skręt cięty. Koncepcja użycia narty najlepszej jakiej się da/ na jaką człowieka stać jest mi bardzo bliska i miejmy nadzieję, że będzie to niedługo obowiązująca w szkoleniu alternatywa dla austriackich koncepcji szkolenia lekko, łatwo i przyjemnie ale bez długotrwałych efektów. Na naszym poletku Marek Ogorzałek moim zdaniem wnosi zdecydowanie więcej w sensie filozofii jazdy i polecam jego pomysły choć filmy maja po 10 i więcej lat i czasami trącą myszką w sensie edytorskim. Co do zakupu płatnych lekcji... nie wiem - więcej na ten temat mogą powiedzieć koledzy marketingowcy a nie narciarze. Co do for narciarskich - pełna zgoda. Dyskusje o narciarstwie z ludźmi, którzy nie wiedzą co to odciążenie czy próbują tworzyć nową terminologię bo nie rozumieją istniejącej, są na porządku dziennym i masz z nimi do czynienia do lat. To na razie tyle. Pozdrowienia
  15. Cześć Aż takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. W takim razie wnioski są oczywiste. Pozdrowienia
  16. Cześć A ja mam takie pytanie Andrzeju. Ile lat ma Morgan i od ilu lat uczy/prowadzi blog itd. Pozdrowienia
  17. Cześć Nasz chyba najlepszy polski telemarkowiec Piotr Kapustianyk ma między innymi zmontowany zestaw SL Blossoma z wiązaniami telemarkowymi. Wycina na tym przepięknie czystą krawędzią telemarkiem tak, że każdy pomysł jest dobry dla kogoś kto sobie radzi. Pozdrowienia
  18. Myślę, że nie ma to praktycznie żadnego znaczenia. Pozdrowienia
  19. Cześć A to nowość bo zawsze myślałem, że po śniegu na nartach łatwiej - tam jest śnieg? Pozdrowienia
  20. Cześć Raczej ironia a nie sarkazm. Powód jest dość oczywisty zresztą. Jak osoba nie mogąca przejść paru metrów pod górę może bezpiecznie jeździć na nartach? Gdzie widzisz niebezpieczeństwo? Chodziłem tam z dziećmi, nie dziećmi itd. dziesiątki razy i nikt nawet nie zwrócił uwagi na to miejsce i nagle zaczyna być problemem??? Spędziłem w Szczyrku wiele zim i nigdy nie wiedziałem, że jestem elitą - dzięki. Pozdrowienia
  21. Cześć Przecież podobnie jak Ty traktujemy tą sprawę jako zabawny żart wyśmiewający wszechobecne dążenie do ułatwiania życia nawet tam gdzie już się tergo zrobić nie da. Pozdrowienia serdeczne
  22. Cześc Absolutnie oczywiste od zawsze. Chcesz dobrze jeździć kup sobie dobre narty. Margan wsiadł na jakieś gówno i się zdziwił jakby nie wiedział tego wcześniej.   Ta teza jest powtarzana na forum od zawsze. Czy akurat SL - a co mówi o kwestiach kontuzji? Pozdro
  23. Cześć He he niezłe. Wiem już o co chodzi. Dzięki Witoldzie
  24. Cześć Jakie podejście od strony COS. Przecież tam się wyjeżdża na sam szczyt. Wyżej już się nie da. No chyba, że na dach schroniska. Pozdrowienia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...