Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.05.2025 w Odpowiedzi

  1. Zdecydowanie jeździsz turystycznie. ;) - Od 9 do 16.00 nie ma szans tyle wytrzymać. do południa spokojnie wystarczy by poźniej cały dzień nie mieć siły na nic. - Dobrze się jeździ jak co najmniej 2 razy zjechałeś daną trasą Gdy trasy nie znamy strach mocniej pojechać bo nie wiadomo jakie warunki. - Praktycznie nie ma tras po 5-10km. Nawet w Alpach większość tras ma 2-3km. Wyjątki się znajdą ale nie jest ich wiele. Trawersów nie liczę. Sekwencja kilku tras z licznymi skrzyżowaniami to nie to samo co jedna oddzielna trasa. - Technika, prędkość, przeciążenia o to w tym chodzi - Picie alkoholu uniemożliwia jazdę. - Przy orczykach często są najfajniejsze trasy - bo puste. - 3-4minuty to klika km czyli prawie zawsze zjazd nie trwa dłużej. Zresztą i tak się staje co minutę.
    6 punktów
  2. Z tego też powodu pierwszy raz w tym sezonie na dwóch wyjazdach w Alpy (Kronplatz i Val di Fass/Val di Fiemme) wypracowaliśmy system z kolegami (zazwyczaj jeździmy 3-5 osób: nie czekamy/jeździmy. Generalnie każdy jeździ gdzie ma ochotę i spotykamy się tylko na dwie przerwy w trakcie dnia - około 11 na małe pifko/kawę/wodę i około 14 na małe co nieco. Oczywiście jeśli ktoś nie ma ochoty/nie jest głodny/nie potrzebuje odpoczynku to rzecz jasna nie przyjeżdża - daje tylko znak na komunikatorze, że on odpuszcza przerwę. Ten system powoduje, że nikt na nikogo nie czeka, każdy jeździ po trasach jakie mu pasują, dodatkowo w trakcie tych przerw "gęby" nam się nie zamykają, bo każdy ma inne wrażenia, odczucia itd i chce sie nimi podzielić. A ponieważ na takim tygodniowym wyjeździe i tak siedzimy i gadamy wieczorami to nikomu nie brakuje towarzystwa w trakcie dnia.
    5 punktów
  3. Cze Sam w takich jeżdżę - są zdecydowanie tańsze - ale cieńsze. Nie ma to znaczenia czy dla juniorów czy nie. Generalnie to kijek to przedłużenie ręki, forma poprawy balansu i zajęcie rąk czymkolwiek. Jak się wywrócisz na kija to czy będzie lite czy dla "dorosłych" nie ma znaczenia i tak się wygnie/złamie. W zestawie z rękawiczkami są bardzo wygodne w użytkowaniu. Mają plusy i minusy. Zupełnie nie rozumiem awersji do tradycyjnych pasków i rzekomych kontuzji z tym związanych. Sposób zakładania pętli na dłoń jest tak pomyślany, że w momencie pyszczenia kija nic nie ma prawa się zaplątać, a kijek zostaje na ręce, a w krytycznej sytuacji zrywa się bezpiecznik łączący kij z paskiem. Jak wie komuś może kciuk zaplątać - tego nie wiem. Albo nie potrafi zakładać kija z paskiem, albo jest nie wyregulowany, albo ma .... pecha. Jak ma pecha to i system Leki nie pomoże. Najlepiej to się nie wyp...ać. pozdro
    4 punkty
  4. Oczywiście moje nartowanie w przeciągu tych kilkudziesięciu lat się bardzo zmieniło, jednakże co do zasady nie lubię ośrodków 1-2 trasowych (nie dotyczy szkoleń). Dawniej wystarczyła 1 dobra trasa i do zajechania na landrynkach. Obecnie bardzo mnie kręci zwiedzanie i dlatego uwielbiam duże i bardzo duże ośrodki narciarskie. Jazda od otwarcia do zamknięcia (jeżeli się da). Jazda typowo rekreacyjna bez udziwnień i fanaberii. Ale...ale jeżeli w oko wpadnie mi trasa to potrafię zajechać ją do bólu. Jazda 9-16 jak na razie nie sprawia mi kondycyjnie problemu jednakże wymaga przemyślanych działań w kontekście doboru tras. Jeżeli chodzi o "zabawki" dla dużych chłopców to GS wyparował mi z głowy z racji iż nie mam możliwości jazdy na "dobrych" ustawieniach a 30-50 sek. DH mnie nie interesuje, za to od kilku lat kręci mnie SL i z racji posiadanych tyczek staram się jak najwięcej " u siebie" stawiać - czasami sam dla siebie. Nie cierpię "wieczornej" jazdy i osobiście uważam że jest to kompletnie bez sensu - wolę w tym czasie solidne apreski w gronie znajomych/przyjaciół - oczywiście zdaje sobie sprawę że "okazjonalni" narciarze temat chcą wyczerpać - tu jeszcze dodam pod katem szkoleń - wykłady z psychologii szkoleń - godziny popołudniowe to czas kiedy człowiek (pierwotne odruchy) nastawiony jest na relaks i odpoczynek a nie na naukę. Lubię jeździć w grupie i to niekoniecznie musi być grupa na moim poziomie - ważny jest kontakt, rozmowa i dobra zabawa. Lubię szkolić i cieszy mnie uśmiech kursanta - czas szkoleń ograniczam do max 8h - dalej to już oszukiwanie klienta. Ot takie to moje nartowanie teraz jest.
    4 punkty
  5. Ja jezdze "turystycznie" czyli: - od 9:00 do 16:00 (najchętniej 15:58 wejść do kolejki na samą górę) - z reguły wieczorem dzień wcześniej planujemy gdzie pojedziemy / jakie trasy zaliczymy następnego dnia - zjazd więcej niż 2 razy pod rząd tą samą trasą z reguły mnie nudzi, to jest dynamiczne planowanie gdzie by tu jeszcze pojechać do której knajpy wpaść itp. - lubię długie trasy 5-10km - technika sama w sobie nie jest dla mnie celem, jest środkiem do tego żeby bezpiecznie i efektywnie się przemieszczać - bicie rekordów prędkości to nie moja bajka, czasami wpadnę na trasę z pomiarem czasu ale bardziej jako urozmaicenie - robimy przerwy, fajnie jest zjeść cos dobrego w knajpie i/lub napić się piwa czy czegoś mocniejszego. To element turystyki a nie strata czasu bo można kanapkę w kolejce i dwa zjazdy więcej. - nie jeżdzę na orczykach chyba ze jest to niezbędne - wtedy sporadycznie mogę się złamać Biorąc pod uwagę powyższe unikam krajowych ośrodków, które w najlepszym przypadku ograniczają się do kilku tras (no może poza szczyrkiem) Nie wyobrażam sobie jeździć cały dzień góra dół tą samą trasą gdzie w zjazd trwa 3 albo 4 minuty. Mam znajomego co jeździ do krynicy tam pół dnia katuje czarną trasę i w południe kończy. Nie kwestionuje ze ktoś tak może lubić ale dla mnie to biegunowo odległe od moich preferencji uff ale się rozpisałem, będzie co krytykować😉
    4 punkty
  6. Panie i Panowie Ideą tematu było jak spędzamy czas na nartach, a nie czyje spędzanie jest lepsze 😉. Dla mnie narty do dodatek do fajnego towarzystwa. Śniegu ma być wystarczająco, aby dało się jeździć. Infrastruktura jest mi obojętna. Z reguły cały dzień na nartach spędzam. Natomiast jazda bez napinki przewyższeniowo - długościowej. NIe jestem typem zwiedzacza i nawet w dużych ośrodkach nie mam ciśnienia aby cały przejechać. Lubie jeździć w ośrodkach (szczególnie tych dużych), które znam. Wielkość ośrodka dla mnie jest nie istotna. Ważne z kim się jeździ, a nie gdzie się jeździ. Lubię narciarstwo tak ogólnie. Wolę zimę niż lato. Zwykle wypad na narty to czas wolny, wyścigi mam w pracy. Oczywiście nie oznacza to wozi-dupska połączonego z knajpingiem. Podobnie jak Piotrek zjazd na "bombie" 3 km odcinka jest wymagający i nogi bolą. Na szczęście jest chwila na kanapie/orczyku/gondolce aby dychnąć. Zwykle robię więcej przerw niż "konie" bo chyba bym umarł. Lubię pocisnąć nawet na krechę, nawet nie chodzi o prędkość, a raczej o trudność skręcania powyżej pewnej prędkości i przeciążenia z tym związane (szczególnie w pozycji zjazdowej). No ale takich miejsc i momentów jest mało - bo to trasy otwarte. Ale czasami się uda. Oczywiście trasę musze dobrze znać. @Clip w Madonnie z Groste na sam dół to trasa biegowa raczej. Tam faktycznie królują trasy do 1,5-4 km max. Najdłuższa to chyba na pucharowej części jest z samej góry do stadionu. pozdro
    3 punkty
  7. Jakbym zszedł o 12:00 z nart to o 13:00 bym wrócił no bo co robic resztę dnia? W skali wyjazdu to wychodzi po kilka razy na trasę, a poza tym to nie jest tak ze co roku jeżdzę w zupełnie nowe miejsce wiec w wiekszosci cos tam sie pamieta z poprzednich lat. chodzi dystans od zejscia z krzesła / wyjscia z kolejki do ponownego podjazdu. A czy po drodze jest jedna i ta sama cyfra czy 3 różne to bez znaczenia. Ale fakt najczesciej jest to 2-3km na "trasę". Z tym ze dwie takie łapią juz się w przedział. Dychy też sie zdarzają (i to wcale nie licząc jakis niebieskich dróg lesnych). Dlatego np. nie podobało mi się w Madonnie tam poza zjazdem z Grosste na sam dół to same kilku minutówki były. Przesada, jakby tak było to Włosi moze nie ale Austriacy zakazaliby sprzedaży na stoku. 75% narciarzy pije browara a nie Rauch Tee. Wazne tylko zeby z umiarem. Zresztą nikogo nie namawiam niech kazdy pije co lubi
    3 punkty
  8. To jeszcze trzy ujęcia. Zielony, pastelowy, bardzo wiosenny kolor liści, który zniknie za kilka tygodni, piękny motyl i kupki gnoju. To ostatnie se uz ne vrati. To ostatnie krowy w tej części świata. 🙂
    3 punkty
  9. To wirtualne jeżdżenie Janie, to pobudzanie wyobraźni, wspomnienia, marzenia. Czasem więcej znaczą i sprawiaja nie mniej radosći niż jeżdżenie w realu.
    3 punkty
  10. Ja się mogę podpisać pod Twoimi stwierdzeniami z drobnymi korektami: - lubimy wystartować z otwarciem wyciągu czyli 8:00 lub 8:30 bo wtedy masz sztruks i zero ludzi na stoku - dzień wcześniej sprawdzamy pogodę żeby wiedzieć czy w danym rejonie (w części ośrodka narciarskiego jeśli jest duży lub w miejscowości gdzie chcemy jeździć) będą dobre warunki, nie jestem koneserem jazdy w deszczu i mgle - zazwyczaj zjeżdżamy jednak co najmniej 2x tą samą trasą - po rozpoznaniu że gdzieś jest super to nawet wracamy kilka razy w ciągu dnia - lubię dłuższe trasy bo lubię turystykę narciarską, łączniki / trawersy traktuję jako konieczność - fajnie jest przysiąść w knajpce czy na tarasie w słoneczku i podziwiać widoki, zjeść i wypić przy tym coś dobrego - orczyki są ok ale przy jeździe całodniowej trzeba dać odpocząć nogom, a czasem ogrzać się w gondolce. Kocham góry i ruch, dlatego narciarstwo jako sport bardzo mi pasuje 😊 odkąd upowszechniły się skitury, można uniezależnić się od wyciągów i ewentualnego tłoku (choć przy wyjazdach w Alpy póki co decydujemy się na zjazdówki - kwestia towarzyska).
    3 punkty
  11. Ja nie mam specjalnych wymagań - pare metrów szerokości i żeby kamienie nie wystawały bo lubię swoje deski i jak wystają to serce mnie boli- pół biedy jak je widać. Zdecydowanie ważniejsze od tras i warunków jest towarzystwo..
    3 punkty
  12. Cześć Ja bym nawet dodał, że bez rozpoznania terenu, czyli nie jednego a kilku zjazdów jakąś trasą nie da się po niej świadomie i z pełną kontrolą oraz w sposób zaplanowany pojechać. Zwiedzanie, taka narciarska turystyka to wieczne stanie i wieczny ból stóp - miałem to przez wiele lat z musu. Rybelek z ekipą lubi taką turystykę więc np. ostatni wyjazd taki miałem. Narciarsko wspominam bardzo źle. Pozdro
    3 punkty
  13. sniegu było mnóstwo przed wyjazdem były czerwone alerty dla regionu na google maps do tego cały czas chodziły armatki bo rano było minus 7-8 I to jest swoja drogą fajne w Austrii. Nawaliło 50cm sniegu na dole a ci 24/7 sypali z armatek zeby w marcu było na czym jezdzic. a to widok z okna:
    2 punkty
  14. Ja to na starość zniewieściały się robię. Narty niebieski, kurtka niebieska, to i kijki niebieskie ....jutro odbieram🤪
    2 punkty
  15. To się nazywa nastawienie na jeżdżenie 😁 Ja tam sobie nie wyobrażam że wychodzimy na stok ekipą i rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę. Owszem, przy większych składach zazwyczaj tworzą się grupy pod kątem preferencji stoków albo konieczności np. dopilnowania młodszych (albo i starszych) narciarzy, nie każdy też ma w małym palcu orientację w dużym ośrodku i woli poruszać się grupie. Jak jeżdżę tylko z partnerem czy ewentualnie z 1-2 przyjaciółmi to też raczej nie po to, żeby każdy sobie osobno śmigał. Fajnie sobie pogadać na kanapie, zrobić fotę czy filmik, pośmiać się razem jak ktoś złapie zająca, etc. Taktyka @cynicznyego - dla nartoholików 😉
    2 punkty
  16. Może będziecie mieć polewkę ze mnie ale .. ja miałem kijki wedze, potem zacząłem jeździć w regulowanych bo chciałem skrócić. Te wedze fajne, normalne. Dobra rączka. Te regulowane to jakieś trekingowe też z Decathlonu … fajne ale mają luzy na teleskopach i to się czuje. W Leki zjechałem raz. Pożyczył mi je @Lexina Bachledce. Nie są okrągłe w przekroju a eliptyczne. I powiem wam że ruch przed wbiciem kija wykonuje się w nich dużo lepiej. Lżej. Jakby łatwiej pokonać opór powietrza, a może lepiej wyważone. Pojęcia nie mam ale jechało się świetnie. Chociaż wiecie jak emeryckimi prędkościami się poruszam. Max 70 i to tylko z górki. 🙂 Szybko kije oddałem bo nie chciałem zepsuć 🙂 Dziękuję @Lexi. Więc wg mnie - czy jest różnica? Tak. Czy warta miliony? Nie. Czy warta stówki? Tak. Subiektywnie.
    2 punkty
  17. Cześć Z postów tchnie ambitną osobą więc polecam GS Team - Konrad lub Marta - jeżeli będą wolni oczywiście. Jak będziesz chciała kontakty prywatne pisz na priv. Białki do nauki nie polecam jednak... Nauka jazdy na nartach do proces, często długi i nigdy się nie kończący tak naprawdę a;e warto podjąć szkolenie aby opanować podstawy i zrozumieć na czym polega dobra jazda na nartach. Reszta to jazda i zbieranie doświadczeń... Pozdro
    2 punkty
  18. i co w tym jeźdżeniu nas najbardziej kręci? Jurek_h w innym wątku rzucił fundamentalne (fundamentalne na forum narciarskim :)) pytanie: Co jest "jazdą" na nartach? Ja trochę rozszerzę to pytanie. Zacznę od siebie. Mój sposób spędzania czasu na nartach, sama jazda na nich, jak przypuszczam u każdego, mocno zmieniał się z upływem lat. Zacząłem dość wcześnie jak na owe czasy, lata 60., w wieku 14 lat, od zjazdu... z Kasprowego. Od razu poczułem fascynację narciarstwem zjazdowym. Przez kilka dobrych lat "szalałem" na nartach na Kasprowym czy w Szczyrku. To był mój, na równi z rowerem, młodzieńczy bzik. Nie miałem okazji, ale i ochoty na spróbowanie jazdy na zawodach. Podobnie jak na rowerze, pomimo że przez krótki czas należałem do klubu kolarskiego. Obie te aktywności: narty i rower to było przede wszystkim oderwanie od codzienności, kontakt z przyrodą i... samotnością, ale i radość z opanowania techniki jazdy. Nie konkurowanie z innymi. Na nartach jeździłem szybko i sprawnie. Prędkość nieźle mnie rajcowała. No i nartom zawdzięczam b. wiele. Być może życie. Potem przyszły lata dorosłe, żona, dzieci, praca. Jazda wciąż sprawiała mi dużo radości, ale jeździłem już spokojniej, wolniej. I z oczywistych względów rzadziej. Wolałem mniej zjechać, ale wg. mnie dobrze technicznie. Zacząłem doceniać nie tylko samo jeżdżenie, ale i możliwość bycia razem z rodziną i znajomymi w pięknych okoliczościach. A potem dzieci przestały z nami jeździć i zaczęło się przedemeryckie a później emeryckie jeżdżenie. Nie za dużo, sporo przerw, delektowanie się jazdą, radość życia, ale bez stawiania sobie wielkich wyzwań. Czas pokaże co będzie dalej. I czy będzie? 😉
    1 punkt
  19. Zacytuję klasyka, Twojego mentora z resztą "spieprzaj dziadu"
    1 punkt
  20. tutaj miales lód? to ja zawsze idealne, równo nie za twardo nie za miekko i mało ludzi, i idealne nachylenie na moje umiejetnosci zeby szybko i pewnie zjechac.
    1 punkt
  21. Dobra już nic "fajnego o sobie" nie będę pisać. Istnieje świąt poza nartami dla wiadomości niektórych.
    1 punkt
  22. a to przepraszam, a był śnieg naturalny do samego dołu czy tylko armatni ? w marcu tak to wyglądało
    1 punkt
  23. 52 albo 54 rocznik - ale raczej to pierwsze jeździ na szosie i wogole dobrze sie trzyma, no moze poza tym ze katuje TV Republike 24/7 😂
    1 punkt
  24. Panie Mareczku i czego Pan się spodziewał ? Przecież każdy temat i tak prędzej czy później degeneruje się do napisania czegoś fajnego o sobie. Teraz widzę że będzie o autach. Patrz pierwszy post @a_senior Andrzeja - tam było też wspominkowo o zmianach w naszym narciarstwie na przestrzeni wieków. U mnie zaczęło się w sezonie 65/66 kiedy to z kumplami, latając po piwnicach, znaleźliśmy kilka par starych nart. Już wiedzieliśmy o co chodzi bo była telewizja i pokazywali skoki narciarskie. Pamiętam że chcieliśmy wtedy być jak Józef Przybyła. Jeździliśmy w Katowicach gdzie tylko był kawałek górki albo ładowali narty na sanki i ciągnęli do Chorzowskiego Parku Kultury, gdzie największym wyzwaniem był zjazd z korony Stadionu śląskiego, murek w połowie był doskonałą skocznią narciarską.
    1 punkt
  25. @Mitek dobra jeszcze raz napiszę: - nie potrzebuje się wjezdzac w daną trasę zeby miec frajde z przejazdu nią - potrafie (lepiej lub gorzej) przewidziec stan trasy na podstawie aktualnych warunkow, ekspozycji oraz wysokosci - a dodatkowo znajac trase z poprzednich lat wiem gdzie zawsze jest zryte, gdzie za przełomem robi sie np. dużo bardziej stromo i lepiej zwolnic za wczasu albo sie wrecz zatrzymac niz potem wejsc w tryb walki o życie. Oczywiscie nie daje to gwarancji ze akurat armatka nie usypała uskoku ale jakis obraz to daje. - do tego staram sie jezdzic z zapasem zeby w razie niespodzianki miec bufor w zwiazku z powyzszym uprawiam "turystyke" czyli zwiedzanie całego osrodka i wszystko o czym wczesniej pisałem. A np. tesc dokładnie na odwrót. W te swieta bylismy we Flachau i on cały czas jezdził pod spacejetami bo super bo szeroko bo po co mi cos innego. Jeden raz zjechał Flying Mozzartem i powiedział ze z tamtej strony było lepiej. On nie chcial zjechać na Rote Achter tłumacząc: bo po co? Mimo, że to dla tych co nie znaja osrodka zjazd praktycznie z tego samego szczytu. O przejezdzie do Zauchensee czy nawet Flachau Winkl wogole nie było mowy. Bite 5 dni jedził tą samą trasą Ale znowu bazujac tylko na tym ze byłem tam wczesniej dwa razy wiedziałem że nie ma sensu jechac w strone Sankt Johana bo jest masa krótkich stoków (mapy są czesto zniekształcone i nie oddają odległości) ale za to warto pojechac na czarną do Zauchensee bo jest super. A do tego przed skibusem jest fajna knajpa z leżakami gdzie mozna zaplanowac szybki browar i trochę odpocząć.
    1 punkt
  26. ale z czym sie nie zgadzasz? Ja pisze od poczatku ze to nie jest rajd samochodowy gdzie masz dwa przejazdy zeby opisac trasę a potem lecisz na pałe tak jak ci dyktuje pilot. A jak sie cos zmieni (ktos nasypie piachu albo błota albo zryje szutr) to wszyscy po kolei lądują w krzakach. Nie muszę wiec kazdej trasy jezdzic 5 razy bo pierwsze dwa są spalone. A potem dopiero wiem jak pojechac. A to jak sie zachowuje snieg zalezy od kierunku ekspozycji i od wysokosci. No i jak sie robi popoludniowa plucha to sie jezdzi wyzej i tyle a jak wali słonce to się unika południowych a jak po południu łapie lód to znowu trzeba uwazac na południowych gdzie wczesniej było wiecej wody. Także robie jeden zjazd jak jest kicha to nie powtarzam jak jest fajnie to drugi a jak super fajnie to 3 i jadę dalej bo DLA MNIE szkoda zycia na jezdzenie w jednym miejscu jak jest 20 innych fajnych tras. I kompletnie nie kupuje argumentu ze w kolejną trasę muszę się znowu stopniowo wjeżdzać. Przynajmniej do czasu aż nie przeczytałem tego na forum byłem szcześliwym człowiekiem bo tak nie robiłem A tutaj film przykładowy ze zle opisanej trasy
    1 punkt
  27. Cześć Z powyższym nie mogę się zgodzić. Warunki na jednej i tej samej trasie mogą się zmienić diametralnie w ciągu paru godzin i nie myślę tu o jakichś odsypach bo to najmniejszy problem. Głównie kwestia trzymania śniegu i jego twardości. Najlepsze warunki są zawsze tak godzinę, półtorej po otwarciu ale to też zależy od wielu czynników. Pozdro
    1 punkt
  28. eee bez przesady:-D Po prostu okazało się, że taki system wcale nie jest taki zły jak go malują. A że często tak czy siak milczymy jadąc w gondolkach/na krześle, to wielkiej różnicy nam nie zrobiło;-) Dość podobny system mam z kumplami z jazdą na rowerze i też całkiem nieźle zdaje to egzamin.
    1 punkt
  29. Krzysiek czy chcesz wierzyć czy nie różnicy nie ma (sztywne byle co vs Leki). Ważnym jest to aby dopasować długość. Budżetowe kijki teleskopowe to nieporozumienie, markowe teleskopowe za miliony kompletnie nie przydatne. Kijek ma być bezwzględnie niezmienialny w długości i o tym wie każdy kto jeździł na trasach o dużym nachyleniu. Tu nie mam mowy aby coś się złożyło przy oporowym/podpartym wbiciu kijka. Lepsze do jazdy trasowej będzie byle co sztywne niż teleskop. Leki daje pewien komfort w obsłudze i nic więcej. Mam kilka par kijkó.......a tu już dyrdymały idą więc nie mieszam. Do zwykłej jazdy prosty sztywny dopasowany kijek a jak nieco komfortu to systemowe leki.
    1 punkt
  30. No i fajnie, inaczej niż ja preferuję ale fajnie. Dlaczego inaczej a dotyczy to dużych stacji. To jednak góry są i pokorę trzeba i należy mieć - komunikatory komunikatorami a BHP to jednak BHP. Ja jednak trochę strachu za uszami mam......
    1 punkt
  31. Malutki dysonans - Paz Królowej powinien siedzieć na gnoju.. byłoby romantycznie 😉
    1 punkt
  32. To szerszy temat. Znam ludzi, np. ja do nich należę, którym wystarczy kilka "dobrych" tras. Kręcą się na nich przez cały dzień i są przeszczęśliwi. Ośrodek nie musi byc duży. A znam takich, którzy wciąż chcą poznawać nowe. Najlepsze dla nich są duże ośrodki, gdzie za każdym razem można zjechać inną, nową trasą. Zresztą w życiu jest podobnie. Ja lubię wracać w te same miejsca. W zasadzie dwa: moje góry i 1-2 miejsca nad Bałtykiem. To mi prawie wystarczy do szczęścia. 🙂 Nie lubię jeździć po świecie, choć paradoksalnie, bo los tak chciał, sporo po nim pojeździłem i pożyłem. 🙂 Moja żona przeciwnie. Wciąż chciałaby coś nowego poznać i zwiedzić. W związku z tym np. w czerwcu odbedę prawdopodobnie niechcianą wycieczkę z elementami plaży do Toskanii a może Portugalii. 🙂
    1 punkt
  33. Przy tej ilości godzin którą planujesz lepszym rozwiązaniem jest zorganizowany wyjazd szkoleniowy.
    1 punkt
  34. Podałaś kryterium "okolice Białki - Zakopane" .. pewnie dlatego cisza - mamy tutaj paru sprawdzonych. "zuchów" ale oni. nie. wiedzą gdzie Białka.. 😉
    1 punkt
  35. Mieliśmy przyjemność kilka dni temu trenować obok przesympatycznego AJ Ginnisa, wicemistrza świata w slalomie. W ramach treningowego "eksperymentu" jednego poranka dostawiliśmy się z naszą linią praktycznie "kopiuj - wklej" i możemy stwierdzić, że ustawienie było dla naszych kursantów ciekawym wyzwaniem 🙂 Chłopeł - oprócz oczywistych umiejętności technicznych - ma nieprawdopodobną motorykę i kapitalnie się to ogląda na żywo. Oprócz tego jest super miłym gościem. Miłego oglądania! Kapi, Ski Spa AJ.mp4
    1 punkt
  36. Kto rano wstaje robi pierwsze kreski Wagrain- Grafenberg
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...