Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Witam Poszukuje modeli nart które nie będą miały kosmicznego promienia >20m ale będą sztywne i bardzo pewne przy dużych prędkościach. W poprzednim sezonie jeździłem na nartach z wypożyczalni i były to: Volkl racetiger gs 170cm niestety nie mieli dłuższych ale słabo mi podpasowały. Fischer RC4 CT 175 - słaba stabilność i prowadzenie przy większych prędkościach. Head e race pro 175 - tutaj byłem zachwycony stabilnością na lodzie i dużych prędkościach i myślałem że to narta idealna jednak na małą styczność z innymi nartami, wcześniej jeździłem jakieś 10 lat na atomicach metronach 😄 to po testach nart w wypożyczalni byłem w ciężkim szoku jak bardzo ta narta nie nadaje się do jazdy... Wracając skoro tak chwale sobie te Heady to skąd pytanie, otóż czytając forum trafiłem na wątek o nich i okazuje się że nie są tak dobre do rasowej jazdy. Generalnie raz w roku na tydzień jeżdzę w Alpy lub Dolomity. W styczniu 2026 wybieram się do Włoch Val di fassa i jeszcze skorzystam z wypożyczalni dlatego zwracam się o podanie modeli które warto sobie przetestować. O mnie Wiek: 25 Waga: 88-90 Wzrost: 190cm Jeżdżę na nartach od 20 lat, około 5-10 dni w sezonie i dodatkowo tygodniowy wyjazd właśnie w Alpy czy Dolomity Oceniam się na 8-9. Naprawdę dobrze śmigam na krawędziach czy to bardzo szybkie i krótkie skręty czy długie łuki, po ostatnim wyjeździe najlepiej się czuje pomiędzy tzn bardzo szybko jeżdzę 80-100 przynajmniej na tyle mi pozwoliły heady w dwóch ostatnich dniach 😞 jednak wciąż mocno na krawędziach Buty: Head Edge 120 HV
-
Zarejestrował się nowy użytkownik: wengosz
-
Nikt nie wyklucza ze szkolenia.. to nie cyferki/wiek wykluczają ale ogolna sprawnosc i co wazniejsze, to ta aktualna sprawnośc a nie ta zapamietana ( "kiedys to ja..."). Przy ktoryms podejsciu mozna sie nieźle zdziwić... Ale ruch i wytrenowanie jest niezbedne. Trzeba mieć z czego schodzić. Gdyby moje zdarzenie trafiło na zapasionego biurkowca, byloby ostrym zagrozeniem zycia. Dzisiaj juz w Skłodowie na Mamrach. 2 dni bez deszczu...po tygodniu w sztormiaku szok.
- Dzisiaj
-
czerwona trasa 17a w Saas Fee
-
Instruktorzy się na was poznali i specjalnie chcieli was dojechać i zniechęcić na przyszłość, żeby już nie musieli was oglądać 😂.
-
Niestety mój obóz przysposobienia obronnego wyglądał podobnie.
-
Zazwyczaj wiek jest tylko cyferkami, gdy porównujemy kogoś (lub siebie) sprawnego/wysportowanego w wieku 50/60/70+ z ogółem społeczeństwa, zwłaszcza z rówieśnikami. Natomiast ten sam wiek przestaje być cyferkami, gdy człek porównuje sprawność jaką sam miał 10/15/20 lat temu.
-
Stoisz pod latarnią?.. 😉
-
Cześć Poczekaj, ja nie dokończyłem tamtego posta - musiałem wyjść pilnie. Czyli to kwestia słów, semantyki... może. Upływ czasu i postępujące starzenie jest oczywiste więc nie ma co się nad tym rozwodzić i może stąd niezrozumienie. Dla mnie określenie cyferkowe jest bardzo celną przenośnią. Łącząc aspekty fizyczny i psychiczny, który często ma większe znaczenie możemy w zaawansowanym wieku osiągnąć więcej, relatywnie więcej (może rzeczywiście piszemy podobnie tylko nazewnictwo inne). Pozdro
- Wczoraj
-
Właśnie trafiłem na artykuł, gdzie mój zawód jest określany jako najlepiej płatny w Polsce 😉 To chyba dobrze pasuje do działu humor.
-
This is Sparta!! 😉
-
Raz w życiu miałem doczynienia z harcerstwem (wyjazd w grupie cywilnej za dzieciaka). Takiej patologii jaką tam spotkałem, nie widziałem nigdzie indziej. Grupa podstarzałych przygłupów wyżywających się na dzieciakach by odregować swoje życiowe porażki i kompleksy. Beznadziejna organizacja, sprzęt nie nadający się do użytku, zerowe kompetencje kadry i bezsensowne zajęcia. Skandaliczne warunki bytowe, jedzenie nie nadające się do spożycia itd. Z harcerskeij kolonii wróciłem z wyniszczonym fizycznie organizmem, chudszy o kilka kg (wyjeżdzając byłem bardzo szczupły). Wyczerpany chronicznym brakiem snu i nawałem bezsensownej pracy. Nie nauczyłem się niczego przydatnego, nie zahartowałem psychiki ani nie wyrobiłem kondycji. Rok później byłem na podobnej kolonii ale organizowanej przez prywatną firmę. Kompletna odwrotność. Super zabawa, bardzo kompetentna kadra, wiele ciekawych zajeć, mnóstwo przydatnych umiętności. Pokonywanie lęków i słabości, współpraca w grupie, podejmowanie wyzwań, troche rywalizacji. Generalnie świetny obóz, bo organizowany przez młodych fachowcow, a nie dziadkow harcerzykow.
-
W apogeum trenowałem 7 godz. dziennie, w soboty krócej. Niedziele były wolne ale... często na zawodach. Brrr.
-
Dla mnie to była abstrakcja, nawet gdy miałem 20 lat i spędzałem 1/3 roku w górach. Gdy raz w życiu zrobiłem ponad 100km po górach to następnego dnia byłem inwalidą, a efekty odczuwałem przez kilka miesięcy. Może jednak Twoje znienawidzone pływanie wyczynowe w dzieciństwie wykreowało poziom cyborga?
-
Twój organizm cechuje się ponadprzeciętną odpronością, ale mało lotnym umysłem, dlatego nie możesz zrozumieć wielu kwestii.
-
Prawda jak zwykle jest gdzieś po środku. Gdy zarejestrowałem się na forum (19 lat temu!!!), środowisko tutaj było o wiele bardziej masowe, a większość w wieku 30-40lat. Wtedy słyszałem teskty, że Ty młody to sobie możesz gadać, jak będziesz po 30-tce to będzie praca, rodzina, obowiązki i nie bedzie czasu na ćwieczenia. Przed 40-tką będziesz gruby i bez kondycji. W pracy też spotykam rówieśników którzy z wyglądu bardziej przypominają emerytów. Praca w nadgodzinach, remonty na urlopie, zapijanie stresu alkoholem, pogawędki na palarnii. Presja by mieć większy dom czy droższe auto. Niestety koszty takiego życia są wysokie, a skutki w większości nieprzypadkowe. Oczywiście widzę też, że z wiekiem regeneracja już nie jest taka jak u 15-latka, pojawiają się zmarszczki a włosów na głowie nie przybywa. Jednak nachylenie tej krzywej jest bardzo zalezne od nas.
-
To się nazywa - iść w zaparte. Jeszcze raz. Przecież inni potwierdzili to co napisałem! A, że jak się startuje z wysokiego pułapu i cały czas nad tym pracuje to można dużo i długo to inna sprawa. Na ten dobry stan, trudno w to uwierzyć, pracuje się już nawet w okresie dorastania. Trening sportowy w tym czasie pozostawia silny ślad mięśniowy (i pewnie nerwowy) umożliwiający skuteczny i szybki powrót do dużego wysiłku. Nawet po wielu latach przerwy. Codziennie, przez całe życie pracujemy na sprawność organizmu. Fundamentem jest ruch, który jest sprzężony z wydajnością umysłu. Ale nawet najlepsze nawyki nie uratują nas przed genetyką czy sumą obciążeń środowiskowych. Przeczytaj wpis @mig i jasno zrozumiesz, że wiek to nie są cyferki. To równia w dół. I niestety nie na wszystko mamy wpływ. Nie zmienia to postaci, że tutaj na forum mamy pewnie górny centyl populacji ludzi bardzo sprawnych. Fizycznie i umysłowo. I ktoś z zazdrością oznajmi "wiek jest tylko cyfrą". Ale to populizm. Zrozumiesz jak przekroczysz kolejne magiczne granice.
-
¡Qué clase de idiota tienes que ser para tomar esteroides!
-
Jak najbardziej można i to forum to tylko potwierdza. Większość tu piszących to 50/70+ którzy są aktywni sportowo a wiek/cyferki nikogo nie wykluczają ze szkolenia 😉 pozdrawiam 😅
-
Ale przecież dokładnie o tym napisałem. Można bardzo dużo zrobić, ale nie można powiedzieć, że wiek to tylko cyferki. Lepiej już było 😉
-
Hehe zabawne, na plaży w Portimao stał gość, który wyglądał identycznie jak on. Aż do niego podszedłem, ale był z synem I mówił po portugalsku.
-
Adam Kszczot jest z nami na wyjedzie. Niesamowicie skromny facet, zamieniłem z nim parę słów stojąc przy barze.
-
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Adam_Kszczot
-
Mitek, nie ma się co oszukiwać, że się nie starzejemy. Bo to zaklinanie rzeczywistości. Oczywiście zgadzam się, że to zależy mocno od cech indywidualnych, ale każdy tego doświadcza. Jak się to będzie odbywało, to mamy dość duży na to wpływ. Jestem zwolennikiem aby to robić z głową. Różnorodnie się odżywiać i cokolwiek się ruszać. Im więcej tym lepiej. Praca też pomaga w opóźnianiu starzenia się. Im dłużej człowiek jest przydatny, tym lepiej. Niekoniecznie musi to być praca zawodowa. pozdro
-
Przeciążenie wewnętrznej narty skrętu. :https://www.facebook.com/share/r/14EMfnmiBLy/
-
Ostatnie zdanie Mitka stanowi chyba podstawe... owszem, zmieniaja sie, a szczegolnie zmieniają sie mozliwosci. Latwiejszy staje się wysiłek kardio, dlugi nawet bardzo dlugi i na przeciętnym poziomie. A niebezpieczne stają się nawet krotkie ale intensywne. Niestety do nich należa tez narty... 😞 Cale życie poruszalem się intensywnie, kiedys siatkowka i biegi, kilomery i pietra na setkavh budów, pozniej rower i sportowe zeglarstwo ( to nie jest spokojny sport 🙂 ). Gdy mialem >60 lat to swobodnie krecilem 50-100km po Beskidach ze stosownym przewyzszenie 1-2 km... mimo to 67 lat zaliczylem zawal ktory wyłaczył 1/3 lewej komory serca. Czy dość duża aktywność fizyczna pomogła, czy zaszkodziła? Czy bez niej byłoby gorzej? Czy decydujacy byl prawie 40 letni stres prowadzenia firmy nadwagą (nie otyloscia wg BMI) w komplecie? Czy moze covid, ktory ponoć zaostrzał wszelkie ukryte dolegliwości?.... W sumie.... patrzcie na pesel i dopasowujcie do niego aktywność. Pozdrawiam z portu w Sztynorcie Mich