Skocz do zawartości

Sölden i Obergurgl/Hochgurgl marzec 2023


Chertan

Rekomendowane odpowiedzi

Na świeżo po powrocie kilka słów. Udało się zebrać pokaźną ekipę (@Mikoski, @tomkly, Paweł, Krzychu, Iro - 3 spoza forum- i ja) i pojechaliśmy z @jaro323 do doliny Ötztal. W planach 2 główne ośrodki. Zbiórka w Mikołowie i mieliśmy damianowym Passerati jechać na miejsce zbiórki, jednak coś się zaczęło opóźniać, więc nas Krzychu ugościł kawą i Ballantine's, coby za nudno nie było. Damian musiał się chwilowo obejść o suchym pysku, bo ktoś nas jeszcze musiał dowieść na miejsce. Ostatecznie dotarliśmy. Jaro nas ugościł w swoim busie, miejsca mnóstwo, nawet dla takich długasów jak Tomek i ja, fajne fotele, rozkładane mocno, przez co całkiem nieźle znieśliśmy noc, nie mówiąc już o wspomaganiu się uspokajaczami w ilościach tylko takich, aby się lepiej spało. Irek robił za zapasowego kierowcę. Dojechaliśmy około 9, szybkie przebranie i na początek Sölden. Start na Gaislachkogl. Chwilę zajęło nam przetelepanie się na Giggijoch i pobujanie się tam. Pierwsze wrażenie - kupa ludzi, sporo miękkiego śniegu po opadach, plus płaskie światło, przez co powierzchnia śniegu słabo widoczna. Przy zmuldzeniu można było władować się w coś słabo widocznego. Próbując uciec od ludzkości przejechaliśmy na lodowiec, tam z kolei piździawa, zadyma i przechodzące niskie chmury regularnie upośledzające widoczność, śniegu też sporo, komfort jazdy raczej słaby. Skończyliśmy na żarciu i piciu w knajpie. U mnie wtedy chwila słabości, chyba wszystko po kolei, niedojedzony, niedopity i wysoko, zawrót głowy zwalił prawie z nóg, chłopaki pojechali jeździć, a ja na leżakowanie na worku w knajpie. Po 20 minutach udało się dojść do siebie i powoli zjechaliśmy długą trasą do dolnej stacji. Sam zjazd względnie nudny, trochę bujania. Jak dla mnie ten pierwszy dzień dupy nie urwał.

IMG20230311102850.thumb.jpg.22635758a1fda94a231893db1084ae20.jpgIMG20230312095050.thumb.jpg.68c03757848cb47d07769f099e2d4272.jpgIMG20230312095055.thumb.jpg.f24f840242dee90fddc95bc9e9fbd983.jpg

Mieszkaliśmy w Längenfeld, fajna chatka na uboczu. Jaro ugościł wypasioną kolacją (codziennie coś innego i naprawdę do syta, podobnie ze śniadaniami – solidna firma) i nastąpiły integracje, z różnymi napojami Vege, śpiewami tyrolskimi (Damian przodował, zna chyba wszystkie przyśpiewki), rozkminami narciarskimi i filozoficznymi. Mieliśmy do dyspozycji sporą „świetlicę”, dzięki czemu integracje były w całkiem sporych grupach.

Drugi dzień to Obergurgl/Hochgurgl, najpierw Hochgurgl. Widoki doskonałe, dużo lepsza widoczność niż dzień wcześniej, nadal bywała piździawa, jednak chmury zdecydowanie mniej liczne i przechodzące. Jechaliśmy tam, gdzie widoczność lepsza, ale i tak czasem trafialiśmy w chmurę. Śnieg świeży po opadzie, ale już ubity poprzedniego dnia. W Hochgurgl dominują niebieskie trasy, na których dawało się fajnie bujać z umiarkowaną prędkością i na nich spędziliśmy większość dnia. Były próby odbicia na czerwone, ale przy słabej widoczności i muldzeniu się nie dawały one takiej frajdy. Czasem się udało na trasie nr 30 wyłapać świetną widoczność i był wypas. Czekając na poprawę pogody (bo tak było w prognozie) byliśmy na małym popasie w knajpie z muzeum motoryzacyjnym, która spłonęła kilka lat temu. Wnętrze szacowne, ceny nieco mniej. Skończyło się na kawie i browarze. Następnie przemieszczenie na Obergurgl i tu nas niestety warunki pogodowe nie rozpieszczały. Niby blisko, ale stała tam chmura pogarszająca widoczność. Próbując przekombinować władowałem się na czarną trasę 11, która skończyła się na pośredniej stacji gondoli i dalej stop. Chłopaki pojechali na około przelatując fragment najdalszy ośrodka i komisyjnie stwierdzili, że słabo i wracamy na Hochgurl. tam pogoda się poprawiła i udało się rzetelnie pojeździć do końca dnia, wraz ze zjazdem do dolnej stacji świetnie nadal utrzymaną trasą 33. Już było narciarsko zdecydowanie lepiej w tym dniu, chociaż sam mam niedosyt, że niezbyt dobrze ośrodek poznałem przez ten 1 dzień. Na duży plus to znacznie mniej ludzi niż w Sölden. Były nadzieje, że i czwartego dnia tu wskoczymy, ale nie wyszło.

IMG20230312110132.thumb.jpg.9cc9161cf26064d704e4631f2d16fc6d.jpgIMG20230312112548.thumb.jpg.a47790382122445fb9dee8717bba3f3e.jpgIMG20230312130544.thumb.jpg.75438d096fb03766c4e5db6db7e28494.jpgIMG20230312134654.thumb.jpg.9486201a421ca721231435fce57a9e98.jpgIMG20230312134703.thumb.jpg.0cc355ab736b3da10a3b92a212b2476c.jpgIMG20230313112820.thumb.jpg.bd8b0582bb2b8ffc4c4c3727a6b12232.jpg

Dzień trzeci do najlepsza pogoda, w zasadzie przez cały dzień fajna widoczność w niższych partiach, a w drugiej połowie dnia również na lodowcu, a że było naprawdę ciepło, to lodowiec ratował dupsko przed zalaniem falami potu. Mimo poniedziałku liczba osób była prawie taka sama jak w sobotę, wielkie zdziwko. Pojeździliśmy prawie wszędzie z wyjątkiem tras na lewo od Gaislachkogl. Choć w sumie preferencje się nam rozjechały i akurat w tym dniu się podzieliliśmy. Część pojechała od razu na lodowiec, a ja trochę pozwiedzałem z @tomkly i jeszcze jednym Tomkiem z ekipy. Jedną z moich ulubionych była trasa 11 i czarna 14, łącząca się z niebieską 15. Śnieg miękki, odsypujący się, przez co jazda też bardzo miękka, zero oblodzeń, raczej jazda w tworzących się muldach, ale wjazd w miękkie odsypy całkiem komfortowy. Gigantka WRC spisywała się w tym całkiem nieźle. Ponieważ robiło się naprawdę ciepło, trzeba było ruszyć na lodowiec. Po drodze sporo stania do jednego krzesła, gdyż inni wpadli na podobny pomysł. Ale to był jedyny istotny przystanek, potem szło płynnie. Na pierwszy ogień przejazd od góry gondoli, najpierw niebieska 32, która potem przechodzi w czarną FIS 31. Genialna jazda, aż musiałem powtórzyć. Kapitalny miękki śnieg, jazda jak po aksamicie, delikatne odsypy tylko to uprzyjemniały. Czarna trasa, która zwykle budzi respekt z góry, nieco straciła pazury przy takim śniegu, zero oblodzeń i mięciutka jazda co prawda maltretowały nogi, ale wrażenie miękkości i pełnej kontroli rozwaliło system. Zapewne przy twardych warunkach byłoby znacznie trudniej. A ludzie tam giganty zapierdzielają. Przejazd na Tiefenbach tym razem już nie przez tunel, jak 2 dni wcześniej, ale prosto w dół. Czarna trasa 41 równie przyjazna, natomiast późniejsza czerwona 36 w dolnej części bardzo wąska i zmuldzona, więc było słabo. Na samej górze lodowca też miękki śnieg, tworzący już pod koniec dnia konkretne odsypy, ale jazda nadal przyjemna, nieco tylko nogi odmawiały już współpracy. Przebicie się z powrotem na Giggijoch to już formalność, chociaż zjazd wzdłuż orczyka trasą 33 taki mniej przyjemny, sporo ludzi i duże odsypy, a nogi bolały. W drodze powrotnej też fajna trasa 24, do końca trzymała fason. Końcówka dnia to już cięcie Giggijochów, które w sporej części zachowały równe odcinki, pozwalające na puszczanie się szerszym ciętym w niezatłoczonych miejscach. To jeden z najfajniejszych momentów dnia. Końcówka to zjazd na dolną stację, niektórzy zrobili to gondolą, ale Damian stwierdził, że to hańba, no tośmy zaczęli jechać. Oj dało w dupę nogom, miękko, sypko, odsypy po kilkadziesiąt centymetrów, co w wąskich miejscach wymagało ostrego lawirowania. Dojechałem mocno wyrypany. Ogólnie to najlepszy dzień z całego wyjazdu.

IMG20230313123136.thumb.jpg.e8b190f292f0fee978bf03669107f7eb.jpgIMG20230313123711.thumb.jpg.4ce1c396675da2c2b103c847f293d51b.jpg

Powyżej widok z góry na czarną. 

IMG20230313154012.thumb.jpg.d2dbacc8f8c93532de3541e6858a5285.jpg

A tu widok na Guggujoch po powrocie z lodowca. Potem ich ubyło i dało się ciąć.

Czwartego dnia prognozy były bardzo słabe. Od samego rana w niższych partiach doliny padał bardzo konkretny deszcz, na szczęście u góry prognozy pokazywały obfite opady śniegu. Pojechaliśmy na górną stację Giggijoch i okazało się że krzesełka chwilowo nie chodzą, a po trasie jeździło kilka ratraków, spadło nawet z 30 cm śniegu i dalej padało. Ludzi mimo kiepskiej pogody było bardzo dużo. Po kilku minutach puścili pomarańczowe krzesło, gdzie uzbierała się kolejka na 15 minut stania. Stopniowo puszczali kolejnej krzesła i ostatecznie chodziła większość ośrodka w tej części. Damian wziął dla mnie Volkl Kendo 88 cm pod butem i to był fajny strzał, po szybkiej adaptacji miałem sporą frajdę z jeżdżenia na szerszej maszynie, która i na krawędź dała się nieźle wprowadzać. Odsypy jej były nie straszne do samego końca dnia. Na kilka zjazdów zamieniliśmy się też i ujeżdżałem Nordica Enforcer 100 cm pod butem i 185 cm długości. Narta dużo miększa, bardzo fajnie dająca się prowadzić w różnych kierunkach, doskonale wybierająca nierówności, na krawędź jednak trudniej mi ją było wprowadzić w miejscach, gdzie taka jazda była możliwa. Niestety nie bardzo umiem jeździć w zupełnie głębokim śniegu, nie mogę się zebrać do skutecznej zmiany kierunku poza powolnym przekierowaniem narty. Wszystko w tym temacie przede mną. Ogólnie to również bardzo udany dzień, po którym tonąc w smutku ruszyliśmy do Polski, wynagradzając się jeszcze lokalnym pyfkiem.

IMG20230314104543.thumb.jpg.d047754731b3063805b818185ab9f15c.jpg

Dzięki chłopaki za fajny wyjazd i dużo wesołych, ale i poważnych chwil.

  • Like 8
  • Thanks 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Marcos73 napisał:

Piotrek, w trudnych chwilach trzeba było za zielonymi gaciami jeździć😉, wiem, wiem - łatwo powiedzieć.

pozdro dla wszystkich

 

Zielone gacie zapierdalają tak, że trzeba mieć wingsuita albo jakiś inny dopalacz w tyłku żeby dogonić. 😀

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, tomkly napisał:

Zielone gacie zapierdalają tak, że trzeba mieć wingsuita albo jakiś inny dopalacz w tyłku żeby dogonić. 😀

Tomek, wiem byłem, ale nie widziałem, główny bohater filmu „Znikający punkt”, jest szybszy niż błyskawica i mądrzejszy od kuli w locie😉. Na szczęście będziemy się się widzieć na Czarnym Groniu w sobotę, a tam na zawsze będzie w zasięgu wzroku.

pozdrawiam

  • Like 1
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Chertan napisał:

I jeszcze krótki, acz treściwy film z całymi 3 skrętami. 

Cześć

Jakie skręty...? Ja jeszcze nie widziałem, żeby Damian wykonał na nartach skręt. On zawsze wali półskrętem, bo jakby miał sterować to to za długo trwa, po co, za wolno i w ogóle słabizna.

Pozdro serdeczne i szczerze zazdroszczę wyjazdu i warunków.

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Jakie skręty...? Ja jeszcze nie widziałem, żeby Damian wykonał na nartach skręt. On zawsze wali półskrętem, bo jakby miał sterować to to za długo trwa, po co, za wolno i w ogóle słabizna.

Pozdro serdeczne i szczerze zazdroszczę wyjazdu i warunków.

Oszczędzał się chłopina to i coś tam czasem dokręcał. W każdym razie jego nogi nie bolały, a mnie kręcącego bardziej a i owszem, napieprzały pod koniec dnia. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Mitek napisał:

Cześć

Jakie skręty...? Ja jeszcze nie widziałem, żeby Damian wykonał na nartach skręt. On zawsze wali półskrętem, bo jakby miał sterować to to za długo trwa, po co, za wolno i w ogóle słabizna.

Pozdro serdeczne i szczerze zazdroszczę wyjazdu i warunków.

Tak się jeździ wertikale na GSach 😉

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Kubis napisał:

Żałuję Panowie że nie udało mi się wyrwać z Wami na tą akcję zimową, ale obiektywnie - już 5 tydzień mam w palcu wskazującym 2 druty, które rozwaliły mi całą zimę w tym roku. Liczę, że za rok coś się uda...

Za bardzo nie masz czego żałować @Chertan pisał, że tylko jeden dzień znośny, a reszta kiepska i dużo ludz. Gdyby nie towarzystwo to w ogóle kiszka...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, brachol napisał:

Za bardzo nie masz czego żałować @Chertan pisał, że tylko jeden dzień znośny, a reszta kiepska i dużo ludz. Gdyby nie towarzystwo to w ogóle kiszka...

Aż tak źle nie było, w zasadzie każdego dnia było trochę słońca. Pierwszy najgorszy, drugi całkiem OK, trzeci bardzo dobry, a czwarty od godziny 11 do 14.30 z kapitalnym miękkim śniegiem. W porównaniu z tragiczną prognozą przed wyjazdem było o niebo lepiej aniżeli się spodziewaliśmy.

Edytowane przez tomkly
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja garść wrażeń w sposób bardzo uporządkowany:

1. Znakomita organizacja wyjazdu przez @jaro323. Super wyżywienie i znakomite ogarnięcie tematu 35 osób na terenie dwóch sąsiednich domów. Mega profeska. 

2. Soelden podobnie jak w podczas mojej ostatniej wizyty w tym ośrodku w grudniu 2014r. niczym specjalnym mi nie zaimponował. Owszem, jest przestrzeń, lodowce ale ma dużo mankamentów, głównie jak chodzi o poziom przygotowania tras, który w relacji do cen skipassów uważam za słaby. Skandaliczne muldy na dojazdówkach na sam dół, które przywodzą na myśl skojarzenia z Golgotą w latach 80-tych, ale też co do zasady kiepski technicznie sposób ratrakowania, niezależnie od rodzaju śniegu. Paradoksalnie najlepiej się nam jeździło wtedy jak w ogóle nie dali rady wyratrakować po dużym opadzie śniegu, bo było miękko ale stabilnie. W pozostałe dni w zasadzie na każdej trasie tworzyły się dziwne twarde, zarówno poprzeczne jak i podłużne nierówności. Moim zdaniem błędy w przygotowaniu osprzętu oraz zbyt mała dokładność i regularność ratrakowania (zbyt dużo tras a mało sprzętu).

3. Relacja cena/jakość tudzież jakość/cena w przypadku Soelden słaba. Ceny karnetów jak i posiłków nieadekwatnie zawyżone (o jakieś 30%) w stosunku do Salzburger Land oraz Karyntii. O cenach hoteli i kwater się nie wypowiadam, bo nasze były OK, natomiast te w samym centrum absurdalnie drogie. 

4. Jeśli miałbym polecać to zdecydowanie Hochgorgl oraz Obergorgl - lepszy poziom przygotowania tras i niższe ceny skipassów. Podobnie zresztą jest w wielu innych landach oraz krajach - w małych ośrodkach jeździ mniej ludzi a właścicielom bardziej chce się walczyć o klienta. 

Edytowane przez tomkly
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, a_senior napisał:

Pozazdrościć. W Solden byłem w 2004 r. i miałem zdecydowanie lepsza pogodę. 🙂 Też spałem w Langenfeld. Nie byliście na Gaislachkogl. Nie zdążyliscie?

Objechaliśmy cały ośrodek. W zasadzie przy dobrej pogodzie to jednego dnia da się przejechać wszystkie trasy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, tomkly napisał:

Objechaliśmy cały ośrodek. W zasadzie przy dobrej pogodzie to jednego dnia da się przejechać wszystkie trasy. 

W relacji Piotra nie znalazłem nic o Gaislachkogl, dlatego pytałem. Sporo czasu minęło od mojego tam pobytu, pewnie wiele zmian (np. czarna 31 była wtedy czerwona 🙂), ale bardzo dobrze wspominam czerwone 4,5 na Gaislachkogl. I ludzi w tej części, w przeciwieństwie go Giggijoch, dużo mniej.

A te mocno zmuldzone, z miękkim, roztopionym śniegiem, całkiem strome zjazdy końcowe do dolnej stacji też dobrze pamietam. 🙂

Edytowane przez a_senior
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Kubis napisał:

Żałuję Panowie że nie udało mi się wyrwać z Wami na tą akcję zimową, ale obiektywnie - już 5 tydzień mam w palcu wskazującym 2 druty, które rozwaliły mi całą zimę w tym roku. Liczę, że za rok coś się uda...

Na pewno raz w roku z ekipą forumową będziemy jeździć, fajnie zgrana banda wesołych i dobrze jeżdżących ludzi. Będzie jakieś info.

1 godzinę temu, brachol napisał:

Za bardzo nie masz czego żałować @Chertan pisał, że tylko jeden dzień znośny, a reszta kiepska i dużo ludz. Gdyby nie towarzystwo to w ogóle kiszka...

Hm, to chyba czytałeś inną relację, jeden dzień (3) bardzo dobry, drugi (4) również, tylko w świeżym śniegu i krócej, a pozostałe 2 znośne, w tym Gurgle lepsze, więc wyjazd ogólnie udany, a towarzysko w dwójnasób. Codziennie słońce przez kilka godzin, tylko w różnych miejscach. Nie było za wielu twardych tras, jeżeli tylko po takich ktoś lubi jeździć.  

Godzinę temu, tomkly napisał:

Moja garść wrażeń w sposób bardzo uporządkowany:

1. Znakomita organizacja wyjazdu przez @jaro323. Super wyżywienie i znakomite ogarnięcie tematu 35 osób na terenie dwóch sąsiednich domów. Mega profeska. 

2. Soelden podobnie jak w podczas mojej ostatniej wizyty w tym ośrodku w grudniu 2014r. niczym specjalnym mi nie zaimponował. Owszem, jest przestrzeń, lodowce ale ma dużo mankamentów, głównie jak chodzi o poziom przygotowania tras, który w relacji do cen skipassów uważam za słaby. Skandaliczne muldy na dojazdówkach na sam dół, które przywodzą na myśl skojarzenia z Golgotą w latach 80-tych, ale też co do zasady kiepski technicznie sposób ratrakowania, niezależnie od rodzaju śniegu. Paradoksalnie najlepiej się nam jeździło wtedy jak w ogóle nie dali rady wyratrakować po dużym opadzie śniegu, bo było miękko ale stabilnie. W pozostałe dni w zasadzie na każdej trasie tworzyły się dziwne twarde, zarówno poprzeczne jak i podłużne nierówności. Moim zdaniem błędy w przygotowaniu osprzętu oraz zbyt mała dokładność i regularność ratrakowania (zbyt dużo tras a mało sprzętu).

3. Relacja cena/jakość tudzież jakość/cena w przypadku Soelden słaba. Ceny karnetów jak i posiłków nieadekwatnie zawyżone (o jakieś 30%) w stosunku do Salzburger Land oraz Karyntii. O cenach hoteli i kwater się nie wypowiadam, bo nasze były OK, natomiast te w samym centrum absurdalnie drogie. 

4. Jeśli miałbym polecać to zdecydowanie Hochgorgl oraz Obergorgl - lepszy poziom przygotowania tras i niższe ceny skipassów. Podobnie zresztą jest w wielu innych landach oraz krajach - w małych ośrodkach jeździ mniej ludzi a właścicielom bardziej chce się walczyć o klienta. 

Nie da się utrzymać pod koniec dnia ośrodka bez garbów i muld przy takim śniegu i temperaturze i tej liczbie ludzi, więc ja akurat nie mam nić co zarzucenia pod tym kątem. To samo było w każdym miejscu w marcowym słońcu. A nie spotykam się z ratrakowaniem świeżego śniegu po nocnym opadzie. Widocznie trafiam w złe miejsca 🙂. Ceny w istocie sporo wyższe niż w Karyntii i to się dało odczuć. W Gurglach też były mocno zmuldzone stoki, natomiast ośrodek położony jest znacznie wyżej, stąd i śnieg twardszy u dołu. No i przede wszystkim mniej ludzi. 

4 minuty temu, a_senior napisał:

W relacji Piotra nie znalazłem nic o Gaislachkogl, dlatego pytałem. Sporo czasu minęło od mojego tam pobytu, pewnie wiele zmian (np. czarna 31 była wtedy czerwona 🙂), ale bardzo dobrze wspominam czerwone 4,5 na Gaislachkogl. I ludzi w tej części, w przeciwieństwie go Giggijoch, dużo mniej.

Tak, tych tras na Gaislachkogl nie objechaliśmy już, w pierwszym dniu mało się chciało, bo widoczność zmienna. W kolejnym i tak było sporo do objechania, a temperatura nas wygoniła na lodowiec. A w ostatnim skupialiśmy się już na Giggijoch, bo tam względnie mało stromo i muldzenie mniejsze. Np. czarnej w ogóle nie puścili. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Chertan napisał:

 

Hm, to chyba czytałeś inną relację, jeden dzień (3) bardzo dobry, drugi (4) również, tylko w świeżym śniegu i krócej, a pozostałe 2 znośne, w tym Gurgle lepsze, więc wyjazd ogólnie udany, a towarzysko w dwójnasób. Codziennie słońce przez kilka godzin, tylko w różnych miejscach. Nie było za wielu twardych tras, jeżeli tylko po takich ktoś lubi jeździć.  

 

Zapomniałem wstawić na końcu mojej wypowiedzi  takie znaczki:😉🙃

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, brachol napisał:

Zapomniałem wstawić na końcu mojej wypowiedzi  takie znaczki:😉🙃

Spoko i luz. Są narciarze, którzy w chmurach, wietrze i w śniegu nie wychodzą na stok bo badziew. Więc nie znałem intencji, ale fakt, jeździsz a nie siedzisz, więc było się domyśleć 😁.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...