Skocz do zawartości

Narty dla średnio jeżdżącej kobiety


ulka cebulka

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, star napisał:

Co do Natki to zgaduje ze cyt. 13 lat , 5 na nartach, zaczęła u ciebie jeździć nie piec lat temu i pytanie było jak zaczynała i jakie narty miała w wieku lat 8 nie 13. Być może okaże się, ze osoba pytająca w tym wątku jest na etapie jaki Natka miała po 2-3 latach na nartach, tak sobie fantazjuje, bo za wiele nie wiemy. PS proponowanie ludziom drogi wojownika jesli ktoś jest delikatna kobitka i zaczyna jeździć nieco w późniejszym wieku to jakieś ekstremum, rozumiem, ze żart, ale swoją panią wysłałbym przede wszystkim do kogoś kto jest świetnym psychologiem na stoku i przede wszystkim potrafi zadbać o jej komfort fizyczny a  także psychiczny, bo droge miecza w różnych działalnościach juz przechodziliśmy i mimo, ze dała radę to jednak nie było warto

Natka na G7 jeździ pierwszy sezon. Wcześniej jeździła na byle czym. Co rok jej kupowałem z rozliczeniem coś nowego, ale z niskiej półki. To był błąd. 

Nie zgodzę się. Dobre narty, lepsze, nie paździerze to nie jest żadna droga wojownika. U Adama wsiadłem na ołówki. Narty jak narty. Skręcały jak złoto a trzymanie na płytach lodowych było znakomite. Chociaż tam jedna tylko była taka, gdzieś z boku stoku.

Natalia też, jak założyła te G7 to myślałem że kto wie jakie cuda dziać się będą, że bedzie się uczyć od nowa. Może nie wiedziała że to jakieś trudne narty, bo pojechała ostrożnie i miała to gdzieś...... 🤣 Jak pojechała, tak pojechała, filmik jest , kontrola jest. Uczy się. Daje radę.

Tak że spokojnie.

Ja chcę jeszcze na FISowej spróbować .... Może @Adam ..DUCHcoś będzie miał na weekend..  .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to teraz mam zagwozdkę jeżdżę podobnie do Ulki Cebulki tzn może inne bledy popełniam nie wiem bo jestem samoukiem (w przyszłym roku inwestuje w doszkalanie) chciałam kupic super Joye lub epici przy moim 168.-narta 158 ale jak Panowie piszą że może się okazać że przy takiej długości nart okaże się że wcale nie umiemy jeździć to już mam zagwozdkę czy nie kupic zwykłych absolut Joy i pouczyć się 2-3 sezony 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Edytka8955 napisał:

No to teraz mam zagwozdkę jeżdżę podobnie do Ulki Cebulki tzn może inne bledy popełniam nie wiem bo jestem samoukiem (w przyszłym roku inwestuje w doszkalanie) chciałam kupic super Joye lub epici przy moim 168.-narta 158 ale jak Panowie piszą że może się okazać że przy takiej długości nart okaże się że wcale nie umiemy jeździć to już mam zagwozdkę czy nie kupic zwykłych absolut Joy i pouczyć się 2-3 sezony 

Załóż wątek, wrzuć filmik z jazdą... I posłuchaj co doradza instruktorzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mitek napisał:

Cześć

W rozmowach ze mną dotyczących narciarstwa bardzo proszę nie przytaczaj linków czy jakichś cytatów bo i tak ich nie czytam. Bazuj na wiedzy i doświadczeniu a jak ich w szkoleniu nie masz to nie ma sensu się odzywać. 

Co do doboru nart czy butów to również żadnych wskazówek nie potrzebuję a jak ktoś potrzebuje pomocy to zapraszam.

Nie mam czasu ale mowa jest o skuteczności szkolenia, dodajmy samoszkolenia - i tu trudniejsza narta pomoże.

A co do szoku czy jakiegoś barku przyjemności to... swego czasu w Szczyrku wsadziliśmy dziewczynę kumpla na moje GSy w trakcie jej drugiego dnia na nartach w życiu. To były GSy jak należy czyli 208cm ale dziewczyna też miłą ze 175cm, była skrzypaczką a nie sportsmenką a mimo to zjechała w jednym kawałku bez wywrotki dobrze się przy tym bawiąc.

Zabawa nie oznacza od razu robienia czegoś byle jak, naprawdę.

Pozxdrowienia

Pozdro

Skrzypaczki tak mają, kiedyś jedną spotkałem jako pasażerkę blabla, podobnie jak ja, okazało się, że lata jakimś ścigaczem w chwilach, gdy ją nie wożą blabla, a człek się zastanawiał, czy ma prawko i jeździ autem;-) PS chodziło mi tylko o to, że francuska szkoła nauczania, nie tylko wspomniana przez was włoska, zdaje się taka jakby przyjemniejsza dla gawiedzi, no ale twardzi jesteśmy po okresie komunizmu więc może jak hartowała się stal ps to, że coś się raz udało nie oznacza chyba, że jest w tym jakaś metoda czy myśl, ot eksperyment na żywym organizmie, który tym razem się powiódł, ja bym wolał, aby w drugim dniu mej jazdy nikt na mnie takowych nie robił

Edytowane przez star
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KrzysiekK napisał:

Natka na G7 jeździ pierwszy sezon. Wcześniej jeździła na byle czym. Co rok jej kupowałem z rozliczeniem coś nowego, ale z niskiej półki. To był błąd. 

Nie zgodzę się. Dobre narty, lepsze, nie paździerze to nie jest żadna droga wojownika. U Adama wsiadłem na ołówki. Narty jak narty. Skręcały jak złoto a trzymanie na płytach lodowych było znakomite. Chociaż tam jedna tylko była taka, gdzieś z boku stoku.

Natalia też, jak założyła te G7 to myślałem że kto wie jakie cuda dziać się będą, że bedzie się uczyć od nowa. Może nie wiedziała że to jakieś trudne narty, bo pojechała ostrożnie i miała to gdzieś...... 🤣 Jak pojechała, tak pojechała, filmik jest , kontrola jest. Uczy się. Daje radę.

Tak że spokojnie.

Ja chcę jeszcze na FISowej spróbować .... Może @Adam ..DUCHcoś będzie miał na weekend..  .

Przecież ten twój błąd (ps nie wstawiam rapu Łony Błąd co by się Mig nie obruszył, bo on niespotykanie delikatny jest) nie zrobił z niej kaleki, nie zniechęcił do narciarstwa, a teraz jak rozumiem Adam ją dalej poprowadzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, star napisał:

Przecież ten twój błąd (ps nie wstawiam rapu Łony Błąd co by się Mig nie obruszył, bo on niespotykanie delikatny jest) nie zrobił z niej kaleki, nie zniechęcił do narciarstwa, a teraz jak rozumiem Adam ją dalej poprowadzi.

Nie no, pewnie że nie zrobił z niej kaleki. Ale mogę mieć taką myśl, że jakby miała taką trudniejsza nartę wcześniej, to by cokolwiek lepiej jeździła. Ja podobnie. 

Tego się już nie dowiemy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KrzysiekK napisał:

Nie no, pewnie że nie zrobił z niej kaleki. Ale mogę mieć taką myśl, że jakby miała taką trudniejsza nartę wcześniej, to by cokolwiek lepiej jeździła. Ja podobnie. 

Tego się już nie dowiemy...

Albo by lepiej jeździła albo by zniechęciła się do narciarstwa to chyba też możliwe no nie? Wszystko co trudniejsze a uda nam się przeżyć nas umacnia, ale nie zawsze się jednak udaje... chyba per saldo jesteś zadowolony z tego w jakim miejscu córa się znajduje czy żałujesz jakoś i nie śpisz po nocach?

Edytowane przez star
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, star napisał:

Albo by lepiej jeździła albo by zniechęciła się do narciarstwa to chyba też możliwe no nie? Wszystko co trudniejsze a uda nam się przeżyć nas umacnia, ale nie zawsze się jednak udaje... chyba per saldo jesteś zadowolony z tego w jakim miejscu córa się znajduje czy żałujesz jakoś i nie śpisz po nocach?

Też racja. Mam za mało doświadczenia aby mieć choćby zarys tego jak wyglądałaby Natalia na wymagających nartach kilka lat wstecz.

Śpię spokojnie 🙂 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Moim zdaniem popełniasz pewnie błąd w założeniach Star. Chodzi o to, że trzeba rozróżnić ludzi, którzy chcą się nauczyć na nartach jeździć od tych, którzy chcą sobie pojeździć a to są często dwie zupełnie różne sprawy.

Prosta filozofia reprezentowana przez sklepy, wypożyczalnie, ośrodki narciarskie i część instruktorskiej braci jest taka aby jak najmniejszym kosztem zapewnić jak najszybciej jakiekolwiek miłe odczucia - a może wróci i znowu wyda kasę.

To jest oczywiście myślenie uprawnione ale krótkowzroczne, czego chyba nie muszę tłumaczyć. To tak jak z wychowaniem dzieci:

Możesz sztywno zabronić dziecku dotykania noża i masz spokój ale możesz też wytłumaczyć do czego jest nóż, że jest ostry, że służy do krojenia, że jak się go nieprawidłowo używa to można sobie zrobić krzywdę, że dobry nóż to nóż który dobrze tnie - czyli jest ostry(!) finalnie nauczyć go używać. to dłuższy proces wymagający pracy ale dający efekt na całe życie.

W trakcie tego procesu (wracając do szkolenia) można zastosować różne uproszczenia i "sztuczki" żeby proces uprościć, przyspieszyć ale muszą być one celowe i przemyślane. Dlatego też moim zdaniem bardzo ważne jest aby nie oszukiwać w szkoleniu.

Dawanie tępego noża jest oszustwem na całej linii.

Z praktyki...Uczyłem wiele kobiet w życiu i prezentowały bardzo różne podejście do tematu i można zauważyć pewne wspólne cechy ale rzadkością w ich wypadku była chęć pójścia na łatwiznę. Zazwyczaj były bardzo zdyscyplinowane i pracowite a problemem było w wielu wypadkach wyzwolenie się spod opieki instruktora oraz ugruntowanie wiary we własne siły.

Inny przykład ale korespondujący z tematem:

Od lat pływamy kajakami a od mniej więcej 6-7 lat organizujemy tzw. spływy rodzinne. Część dziewczyn broniła się rękami i nogami przed jedynkami, choć tłumaczyliśmy im, że to jest tak naprawdę właściwe pływanie. W zeszłym roku stwierdziliśmy z kumplem, z którym współorganizujemy te aktywności, że kto nie chce płynąc jedynką nie płynie w ogóle. Przy takim nakazie jednostki oporne musiały się zaokrętować w jedynkach i koniec. A były trudne przypadki jak chociażby dziewczyna, która nie umie pływać boi się wody a na jedynym spływie na którym dotychczas była skąpała się w starym stawie młyńskim, który bardziej przypominał dół płuczkowy wypełniony śmieciem niż wody zbiornik. Oczywiście okazało się, że wszyscy dali radę, wrócili bardzo zadowoleni a dziewczyny, które były największymi wrogami jedynek same opłakały już swoją głupotę. Ale... wiedzieliśmy jak to zrobić, jaką rzekę wybrać jak poprowadzić ekipę itd.

Podstawą jest jednak to, że dziewczyny chciały pływać i - pomimo strachów i uprzedzeń - potrafiły zaufać tym którzy się powiedzmy na sprawie znali lepiej.

Jak ktoś naprawdę chce coś robić to nie ma takiej opcji, żeby się sam zraził. Zrazić go może tylko osoba, która próbuje bez wiedzy i umiejętności go w daną działalność wprowadzić.

Pozdrowienia

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, star napisał:

Przecież ten twój błąd (ps nie wstawiam rapu Łony Błąd co by się Mig nie obruszył, bo on niespotykanie delikatny jest) nie zrobił z niej kaleki, nie zniechęcił do narciarstwa, a teraz jak rozumiem Adam ją dalej poprowadzi.

Dzięki Ci Dobry Człowieku.....

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Mitek napisał:

Cześć

Moim zdaniem popełniasz pewnie błąd w założeniach Star. Chodzi o to, że trzeba rozróżnić ludzi, którzy chcą się nauczyć na nartach jeździć od tych, którzy chcą sobie pojeździć a to są często dwie zupełnie różne sprawy.

Prosta filozofia reprezentowana przez sklepy, wypożyczalnie, ośrodki narciarskie i część instruktorskiej braci jest taka aby jak najmniejszym kosztem zapewnić jak najszybciej jakiekolwiek miłe odczucia - a może wróci i znowu wyda kasę.

To jest oczywiście myślenie uprawnione ale krótkowzroczne, czego chyba nie muszę tłumaczyć. To tak jak z wychowaniem dzieci:

Możesz sztywno zabronić dziecku dotykania noża i masz spokój ale możesz też wytłumaczyć do czego jest nóż, że jest ostry, że służy do krojenia, że jak się go nieprawidłowo używa to można sobie zrobić krzywdę, że dobry nóż to nóż który dobrze tnie - czyli jest ostry(!) finalnie nauczyć go używać. to dłuższy proces wymagający pracy ale dający efekt na całe życie.

W trakcie tego procesu (wracając do szkolenia) można zastosować różne uproszczenia i "sztuczki" żeby proces uprościć, przyspieszyć ale muszą być one celowe i przemyślane. Dlatego też moim zdaniem bardzo ważne jest aby nie oszukiwać w szkoleniu.

Dawanie tępego noża jest oszustwem na całej linii.

Z praktyki...Uczyłem wiele kobiet w życiu i prezentowały bardzo różne podejście do tematu i można zauważyć pewne wspólne cechy ale rzadkością w ich wypadku była chęć pójścia na łatwiznę. Zazwyczaj były bardzo zdyscyplinowane i pracowite a problemem było w wielu wypadkach wyzwolenie się spod opieki instruktora oraz ugruntowanie wiary we własne siły.

Inny przykład ale korespondujący z tematem:

Od lat pływamy kajakami a od mniej więcej 6-7 lat organizujemy tzw. spływy rodzinne. Część dziewczyn broniła się rękami i nogami przed jedynkami, choć tłumaczyliśmy im, że to jest tak naprawdę właściwe pływanie. W zeszłym roku stwierdziliśmy z kumplem, z którym współorganizujemy te aktywności, że kto nie chce płynąc jedynką nie płynie w ogóle. Przy takim nakazie jednostki oporne musiały się zaokrętować w jedynkach i koniec. A były trudne przypadki jak chociażby dziewczyna, która nie umie pływać boi się wody a na jedynym spływie na którym dotychczas była skąpała się w starym stawie młyńskim, który bardziej przypominał dół płuczkowy wypełniony śmieciem niż wody zbiornik. Oczywiście okazało się, że wszyscy dali radę, wrócili bardzo zadowoleni a dziewczyny, które były największymi wrogami jedynek same opłakały już swoją głupotę. Ale... wiedzieliśmy jak to zrobić, jaką rzekę wybrać jak poprowadzić ekipę itd.

Podstawą jest jednak to, że dziewczyny chciały pływać i - pomimo strachów i uprzedzeń - potrafiły zaufać tym którzy się powiedzmy na sprawie znali lepiej.

Jak ktoś naprawdę chce coś robić to nie ma takiej opcji, żeby się sam zraził. Zrazić go może tylko osoba, która próbuje bez wiedzy i umiejętności go w daną działalność wprowadzić.

Pozdrowienia

Pełna zgoda co do ostatniego zdania. Niestety wśród "sportowców" sporo jest w moim odczuciu "psychopatów" właśnie zrażających do danej działalności, a nie zachęcających. Choć przekonani są, że wszystko robią dobrze. Kłopot jest jedynie z kursantem. Mnie bardziej ciekawiło by jakie popełniłeś błędy w nauczaniu, ew. kiedy środki jakie dobrałeś nie pasowały do kursanta. PS. chodziłem kiedyś na yogę, sporo instruktorów powtarzało, że jak nie boli nie ma postępu. Niestety wielu z nich było bez podstawowej wiedzy anatomicznej oraz psychologicznej. Nie muszę już dodawać do czego to mogło prowadzić. Luźna uwaga Adama o cierpieniu nieco mnie zmroziła. A co do zdania: Chodzi o to, że trzeba rozróżnić ludzi, którzy chcą się nauczyć na nartach jeździć od tych, którzy chcą sobie pojeździć to zdaje mi się, że z tym rozróżnianiem może być kłopot. Niektórzy twierdzą górnolotnie, że chcą się nauczyć, a tak naprawdę chcą sobie pojeździć, ew. lepiej się poczuć, znaczy, żeby ktoś im powiedział, że coś się nauczyli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Mitek napisał:

Od lat pływamy kajakami a od mniej więcej 6-7 lat organizujemy tzw. spływy rodzinne. Część dziewczyn broniła się rękami i nogami przed jedynkami, choć tłumaczyliśmy im, że to jest tak naprawdę właściwe pływanie. W zeszłym roku stwierdziliśmy z kumplem, z którym współorganizujemy te aktywności, że kto nie chce płynąc jedynką nie płynie w ogóle. Przy takim nakazie jednostki oporne musiały się zaokrętować w jedynkach i koniec. A były trudne przypadki jak chociażby dziewczyna, która nie umie pływać boi się wody a na jedynym spływie na którym dotychczas była skąpała się w starym stawie młyńskim, który bardziej przypominał dół płuczkowy wypełniony śmieciem niż wody zbiornik. Oczywiście okazało się, że wszyscy dali radę, wrócili bardzo zadowoleni a dziewczyny, które były największymi wrogami jedynek same opłakały już swoją głupotę. Ale... wiedzieliśmy jak to zrobić, jaką rzekę wybrać jak poprowadzić ekipę itd.

Podstawą jest jednak to, że dziewczyny chciały pływać i - pomimo strachów i uprzedzeń - potrafiły zaufać tym którzy się powiedzmy na sprawie znali lepiej.

Jak ktoś naprawdę chce coś robić to nie ma takiej opcji, żeby się sam zraził. Zrazić go może tylko osoba, która próbuje bez wiedzy i umiejętności go w daną działalność wprowadzić.

Pozdrowienia

Natalia rencyma i nogoma broniła się przed kajakiem jedynką. Zmusiłem. Jak zobaczyła jaka to wolność, to nie chce już ze starym pływać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, KrzysiekK napisał:

Natalia rencyma i nogoma broniła się przed kajakiem jedynką. Zmusiłem. Jak zobaczyła jaka to wolność, to nie chce już ze starym pływać.

Nie każdego i nie do wszystkiego chyba warto jednak innych zmuszać. A to, że w przypadku jednego się coś udało chyba nie tworzy reguły? Mawiają, że co się nie złamie to cię wzmocni, ale chyba trochę głupio jak trup ścieli się gęsto, a my napieramy dalej, bo czasami ktoś to wytrzyma i z takim na sztandary. Ot takie różne przemyślenia z zakresu indywidualnego podejścia do klienta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, star napisał:

Nie każdego i nie do wszystkiego chyba warto jednak innych zmuszać. A to, że w przypadku jednego się coś udało chyba nie tworzy reguły? Mawiają, że co się nie złamie to cię wzmocni, ale chyba trochę głupio jak trup ścieli się gęsto, a my napieramy dalej, bo czasami ktoś to wytrzyma i z takim na sztandary. Ot takie różne przemyślenia z zakresu indywidualnego podejścia do klienta.

Oj to było takie Jej księżniczkowanie... Więc trzeba było wytłumaczyć, dać wsparcie, troszkę przycisnąć ... To tak nie jest, że ja drę dziewczę na siwe wody karłowiczowskich mórz odmęty i czarne oblodzone stoki i żleby... 

W miarę się z Natką rozumiemy. Wyczuwam jej prawdziwy strach i wtedy nie cisnę. 

A o kajaki już pyta więc chyba nie zraziłem.

A mówiłem że wrażliwy z Ciebie gość...

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, KrzysiekK napisał:

Oj to było takie Jej księżniczkowanie... Więc trzeba było wytłumaczyć, dać wsparcie, troszkę przycisnąć ... To tak nie jest, że ja drę dziewczę na siwe wody karłowiczowskich mórz odmęty i czarne oblodzone stoki i żleby... 

W miarę się z Natką rozumiemy. Wyczuwam jej prawdziwy strach i wtedy nie cisnę. 

A o kajaki już pyta więc chyba nie zraziłem.

A mówiłem że wrażliwy z Ciebie gość...

Aż sprawdziłem, bo kojarzyłem, że tylko Zaruski tak między morzem i górami zawieszony był, w Rewie ma swą tablicę. PS ale nawiasem mowiac http://www.krakow.ptt.org.pl/www3/archiwum/wolanie/nr30/tatry lat dawnych.html 

Edytowane przez star
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, star napisał:

Aż sprawdziłem, bo kojarzyłem, że tylko Zaruski tak między morzem i górami zawieszony był, w Rewie ma swą tablicę. PS ale nawiasem mowiac http://www.krakow.ptt.org.pl/www3/archiwum/wolanie/nr30/tatry lat dawnych.html 

Pieśni Karłowicza, klasyka, np. ,,po szerokim, po szerokim morzu,, 🙂 .. w oryginale na baryton chyba. Maestro Hiolski, śp. to śpiewał doskonale....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, star napisał:

Nie każdego i nie do wszystkiego chyba warto jednak innych zmuszać. A to, że w przypadku jednego się coś udało chyba nie tworzy reguły? Mawiają, że co się nie złamie to cię wzmocni, ale chyba trochę głupio jak trup ścieli się gęsto, a my napieramy dalej, bo czasami ktoś to wytrzyma i z takim na sztandary. Ot takie różne przemyślenia z zakresu indywidualnego podejścia do klienta.

Cześć

Ależ Ty jesteś odporny - jak betonowy kloc - już Ci to pisałem. W wypadku kajaków - grupę próbną mam niewielką pewnie około 30-40 osób maks - i nie było przypadku braku entuzjastycznej akceptacji, ani jednego. A Ty będziesz dalej swoje... To nie są jednostkowe przypadki tylko reguła właśnie. Reguła - i zawsze to zaznaczam - jak osoba wprowadzająca, szkoląca, ucząca - wie co robi.

W narciarstwie to są już setki ludzi i tu hmm. Żeby być uczciwym to nie pamiętam przypadku abym kogoś nie wprowadził z pozytywnym skutkiem w narciarstwo jeżeli było to szkolenie 1 na 1. Osoby te zazwyczaj zostały na długo albo na zawsze ale kontakt mam może z 5-10% więc trudno powiedzieć co a resztą.

W nauczaniu grupowym oj były jazdy, ale wynikały po prostu z niemożności indywidualnego podejścia - tego się niestety nie ominie. Ale była taka dziewczyna właśnie na Alpe Cermis z nią się męczyłem, że po trzech dniach po prostu chciałem, żeby sobie coś zrobiła. Wiesz nic poważnego, skręcenie, oparzenie słoneczne, złamana ręka... Była absolutnym antytalentem do tego miała to absolutnie w dupie bo przyjechała za jakimś gościem ale była wysoka i ważyła z 70 albo więcej. Jak upadła - w upadał przy próbach podchodzenia schodkowaniem to po prostu leżała i leżała i nic nie potrafiła zrobić. W ogóle nie potrafiła stanąć na bocznej części stopy, więc wyobrażasz sobie jak tu na nartach pokazać krawędź. Odzyskiwała energię wieczorem na imprezach. Beznadziejny przypadek.

Wiesz ja bardzo dużo czasu spędziłem ucząc dzieci a wśród dzieci takich przypadków po prostu nie ma. A przepraszam był taki chłopak - nawet pamiętam imię i nazwisko ale wiesz RODO - ale On zaczął obóz od tego, że poszedł do kierownika i powiedział:

"Nazywam się AB, mam 12 lat, iloraz inteligencji znacznie powyżej średniej i proszę mnie traktować jak dorosłego."

oczywiste jest więc, że nie mógł być normalny.

Pozdro

 

 

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
  • Thanks 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KrzysiekK napisał:

Natalia rencyma i nogoma broniła się przed kajakiem jedynką. Zmusiłem. Jak zobaczyła jaka to wolność, to nie chce już ze starym pływać.

Cześć

Krzysiek bo to jest tak samo jak z normlanie dobraną nartą. Bronią się tylko Ci co nigdy nie spróbowali, gówno wiedzą ale za to mają kupę różnych przykładów zasłyszanych i bazują na obiegowych półprawdach.

Dobrze jest często stworzyć taką sytuację, żeby nie było wyjścia. Właśnie z dziewczynami, które fajnie jeżdżą ale nie mają za grosz zaufania do swoich umiejętności trzeba pojechać w takie miejsce, ze jest tylko stroma ściana i z uśmiechem powiedzieć - "Teraz tędy, innej drogi nie ma". 

Pozdro

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Krzysiek bo to jest tak samo jak z normlanie dobraną nartą. Bronią się tylko Ci co nigdy nie spróbowali, gówno wiedzą ale za to mają kupę różnych przykładów zasłyszanych i bazują na obiegowych półprawdach.

Dobrze jest często stworzyć taką sytuację, żeby nie było wyjścia. Właśnie z dziewczynami, które fajnie jeżdżą ale nie mają za grosz zaufania do swoich umiejętności trzeba pojechać w takie miejsce, ze jest tylko stroma ściana i z uśmiechem powiedzieć - "Teraz tędy, innej drogi nie ma". 

Pozdro

Mitek nie wierze, ze to zawsze dziala. Wyobrazam sobie, ze sa jednostki, ktore wpadna w panike i trzeba z nimi podejsc do gory. Inne zjada, potem beda zgrywaly chojraczki, ale okupia to wielkim i niepotrzebnym stresem. Zupelnie nie podoba mi sie takie podejscie. Nawet jesli w 90 procentach skuteczne. Te 10 procent to jakas trauma. Nie oznacza, ze tego nie probowalem, choc zwykle z ludzmi w gorach. Cos tam wymuszalem, manipulowalem. Kumpel nawet z nami poszedl, ale drugi raz wyslal zone;-) Widzialem tez ludzi, ktorzy doslownie nie byli w stanie zrobic kroku w zadna strone. A wszystko to niby rekreacja i hobby.

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, star napisał:

Mitek nie wierze, ze to zawsze dziala. Wyobrazam sobie, ze sa jednostki, ktore wpadna w panike i trzeba z nimi podejsc do gory. Inne zjada, potem beda zgrywaly chojraczki, ale okupia to wielkim i niepotrzebnym stresem. Zupelnie nie podoba mi sie takie podejscie. Nawet jesli w 90 procentach skuteczne. Te 10 procent to jakas trauma. Nie oznacza, ze tego nie probowalem, choc zwykle z ludzmi w gorach. Cos tam wymuszalem, manipulowalem. Kumpel nawet z nami poszedl, ale drugi raz wyslal zone;-) Widzialem tez ludzi, ktorzy doslownie nie byli w stanie zrobic kroku w zadna strone. A wszystko to niby rekreacja i hobby.

Cześć

Trudno. Nie wiem jak Ci pomóc. Jednostki, które nie potrafią opanować emocji muszą odpaść.

Ja swego czasu się wspinałem i bardzo to lubiłem ale po wypadku nie potrafiłem zapanować nad strachem przed ekspozycją i dałem sobie spokój. Trzeba dać szansę się przełamać. Wspinanie polega na przełamywaniu strachu a nie na jego podsycaniu. Podobnie z nartami - tylko, że to działalność o wiele bardziej niebezpieczna. 

Zresztą ani nigdy się dobrze nie wspinałem ani - tym bardziej - nikogo wspinania nie uczyłem więc nie mam prawa się wypowiadać.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mitek napisał:

Właśnie z dziewczynami, które fajnie jeżdżą ale nie mają za grosz zaufania do swoich umiejętności

 

2 godziny temu, star napisał:

Mitek nie wierze, ze to zawsze dziala. Wyobrazam sobie, ze sa jednostki, ktore wpadna w panike i trzeba z nimi podejsc do gory.

To co napisał Mitek, chyba prawda, u mnie potwierdzona na przykładzie Żony. Swobodna i pewna jazda nie pozwalała jej zjeżdżać wszędzie ze względu na kolorystykę tras. Niebieskie i czerwone - tak, czarne już nie - mimo iż ich nawet nie widziała 🙂. Bariera psychiczna. Ale się przełamała na zasadzie Mitkowej - dojechała do ściany - albo z buta pod górę, albo na dół ową czarną. Okazało się że diabeł  nie taki straszny, szczególnie że była w idealnym stanie. Teraz nie ma oporów, jest chwilę zastanowienia, ale nie ma już panicznego strachu. Jeszcze zwraca uwagę na kolory, ale raczej już ogląda trasę niż kategorycznie odpuszcza.

Drugi przykład z Austrii, jadąc krzesłem zauważyłem 2 trasy - całkiem puste - no praktycznie nikt tam nie jeździł. Potem się okazało, że nie ma krzesła powrotnego, tylko jest kanapa która wywozi w całkiem inna część ośrodka - więc trudny dojazd do tras. Pojechaliśmy tam w 6 osób - ja, chrześnica, jej mama, jej tata, moja Żona i syn. 2 równoległe trasy, czarne strome ale dość krótkie - takie po może 700 m ale jak nartostrady - szerokie ale dość mocno nachylone, śnieg idealny. Mama chrześnicy jak zobaczyła kolor i nachylenie to włączyła taką panikę (ale słabo jeździ - no zsuwa się) że udzieliła się i chrześnicy i Żonie i koledze. Wymiękli. Syn powiedział że nie będzie będzie chodził, bo jest na nartach i zjechał. My trawersem do łagodniejszej trasy bo się tej paniki nie dało opanować. Następne podejście już bez kolegi i mamy chrześnicy, wszyscy zjechali, chrześnicą nie wiedziała że to ta sama trasa, Żona chwilkę podumała i zjechała. Tośka stwierdziła że super i jeszcze raz, Żona - że nie było takiej przyjemności z jazdy jaką ma na łagodniejszych trasach, ale summa summarum też strasznie nie było.

pozdrawiam

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, star napisał:

swoją panią wysłałbym przede wszystkim do kogoś kto jest świetnym psychologiem na stoku i przede wszystkim potrafi zadbać o jej komfort fizyczny a  także psychiczny, 

No, to potem chciałaby już sama do takiego chodzić, na pewno byś wysłał? 😁

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...