Skocz do zawartości

Ku przestrodze


Chrońmy Rysie

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz, MarioJ napisał:

To Ty dajesz tezę, więc to Ty ją udowadniasz.

Jeśli nie umiesz tego zrobić, to znaczy że jesteś konfabulantem.

 

Tezy, udowadnianie... obawiam się, że znowu nie wiesz o czym piszesz.

Do inwektyw już przywykłem, to twój standardowy poziom, rodem z piaskownicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, star napisał:

Natomiast wyobrażam sobie, że z pozoru niewinne zachowanie pieszego mogło by spowodować tragedię osoby niewinnej, jadącej zgodnie z kodeksem.

Cześć

Oczywiście masz rację, lecz w tym przypadku - bo o nim mowa, zakładając, że ofiary wypadku poruszałyby się przepisowo, to nic by się nie wydarzyło, mimo, iż pieszy przekraczał jezdnię w niedozwolonym miejscu (co jest oczywiście karygodne). Kierowca jadąc przepisowo zdążyłby wyhamować spokojnie, bez awaryjnego hamowania, nawet jeśli to skosiłby słupki na prawym pasie i tyle. Nawet do skrzyżowania by nie dojechał. Pieszy pominąwszy fakt gdzie przechodził, zachował się prawidłowo, się rozglądnął, nic nie jechało (bo nie jechało, jak wspomniał Michał zapewne usłyszał), nota bene nawet nie wszedł nawet na pas do jazdy na wprost (o czym kierowca pewnie nie wiedział, ze względu na łuk drogi).

Jadąc na rower mam 1 przejście dla pieszych. Notorycznie przechodzę na czerwonym. Ale wbrew pozorom jest tak bezpieczniej. Jakiś debil tak skonfigurował światła, że nie da się przejść za 1 zamachem całości. Problemem są tramwaje i i odległość do jezdni. Rower trzeba ustawić w poprzek (a to tylko przejście dla pieszych), jest tak mało miejsca między przejeżdżającym tramwajem a jezdnią. Którąś jezdnię zawsze przekraczam na czerwonym, jest to bezpieczniejsze niż stanie w strachu, czy ci samochód lub tramwaj nie zaczepi roweru.

pozdrawiam

ps. Oczywiście, można snuć domysły, co by było, gdyby pieszego nie było. Ale prawda jest taka, że zginęli przez prędkość, nie przez pieszego. Dochodzi do tego brak wyobraźni, doświadczenia i umiejętności.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Marcos73 napisał:

Cześć

Oczywiście masz rację, lecz w tym przypadku - bo o nim mowa, zakładając, że ofiary wypadku poruszałyby się przepisowo, to nic by się nie wydarzyło, mimo, iż pieszy przekraczał jezdnię w niedozwolonym miejscu (co jest oczywiście karygodne). Kierowca jadąc przepisowo zdążyłby wyhamować spokojnie, bez awaryjnego hamowania, nawet jeśli to skosiłby słupki na prawym pasie i tyle. Nawet do skrzyżowania by nie dojechał. Pieszy pominąwszy fakt gdzie przechodził, zachował się prawidłowo, się rozglądnął, nic nie jechało (bo nie jechało, jak wspomniał Michał zapewne usłyszał), nota bene nawet nie wszedł nawet na pas do jazdy na wprost (o czym kierowca pewnie nie wiedział, ze względu na łuk drogi).

Jadąc na rower mam 1 przejście dla pieszych. Notorycznie przechodzę na czerwonym. Ale wbrew pozorom jest tak bezpieczniej. Jakiś debil tak skonfigurował światła, że nie da się przejść za 1 zamachem całości. Problemem są tramwaje i i odległość do jezdni. Rower trzeba ustawić w poprzek (a to tylko przejście dla pieszych), jest tak mało miejsca między przejeżdżającym tramwajem a jezdnią. Którąś jezdnię zawsze przekraczam na czerwonym, jest to bezpieczniejsze niż stanie w strachu, czy ci samochód lub tramwaj nie zaczepi roweru.

pozdrawiam

ps. Oczywiście, można snuć domysły, co by było, gdyby pieszego nie było. Ale prawda jest taka, że zginęli przez prędkość, nie przez pieszego. Dochodzi do tego brak wyobraźni, doświadczenia i umiejętności.

Amen, a natomiast https://www.o2.pl/informacje/koszmarny-widok-na-a4-policja-potwierdza-to-byl-nieoznakowany-radiowoz-6920870104279904a a tymczasem https://wiadomosci.wp.pl/s/poscigi-pl/smiertelny-wypadek-na-s3-zginela-mloda-ratowniczka-6920875076098912a

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, star said:

PS Tak bywa, że nieszczęśliwy wypadek wywołuje zbiorową psychozę, sprawiając, że nikt nie jest w stanie wyłamać się z kręgu jednakowych skojarzeń. 

Nieszczęśliwy wypadek to jest jak ktoś sobie złamie nogę schodząc z dywanu. Jak ktoś tak przez miasto zasuwa to co najwyżej jest to konsekwencja tego zachowania.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż zacytuję Biedrunia, znaczy Biedrzyckiego https://forum.wspinanie.pl/read.php?7,715631,715631#msg-715631 i jak tu wsiąść samochód, a żywca mam takiego bulderowego w parku opodal mniam.... w wersji soft and low i.e. safe jak na miękiszona przystało:

Jako kierowca zaliczyłem 47 stłuczek, trzy zderzenia czołowe (dwa z nich zakończyły się kasacją pojazdu), a dodatkowo jako pasażer przeżyłem dwa wypadki zakończone kasacją pojazdu (w tym jedno dachowanie). 

Jako solista spadłem z dwóch żywców, na 1989 przeżywcowanych dróg, w tym 94 dróg wielowyciągowych (o łącznej długości 276 nie powtarzających się wyciągów). "Współczynnik spadalności" mam zatem poniżej dwóch promili, przeliczając na przeżywcowane wyciągi. 

W mojej opinii żywcowanie jest _znacznie_ bezpieczniejsze niż jazda samochodem. 

I jeszcze jedno - swoje najpoważniejsze wypadki wspinaczkowe (złamanie trzech kręgów lędźwiowych, złamanie kręgu piersiowego i przebicie płuca, odłamanie kawałka miednicy oraz zgruchotanie nadgarstka) zaliczyłem _z liną_: pierwszy i drugi wypadek na TRADzie (wyrwanie wszystkich przelotów), trzeci w Alpach (lot w wahadle o współczynniku zbliżonym do 2), a czwarty podczas lotu na "sportowej" drodze "obitej" przez Stefana. 

Osobiście, po prawie 40 latach wspinania, uważam, że lina zapewnia fałszywe poczucie bezpieczeństwa. 

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

Panowie może ktoś jednak zabierze kolegę starra tam gdzie jego miejsce. U nas nazywa się to Tworki, w Krakowie chyba Kobierzyn...

Moj tata był w takowym szpitalu, koło Pruszkowa, nikomu nie życzę. A o Tworkach pisał Marek Bienczyk https://lubimyczytac.pl/ksiazka/161083/tworki laureat Nagrody Nike. Mitku, to, ze udało ci się stad wyrzucić Gabrika, nie znaczy, ze to jest twoj folwark, wiec jakby ci tu powiedzieć... wyp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, kordiankw napisał:

Więcej wyrozumiałości dla osoby z dysfunkcjami. Zespół Aspergera się leczy, ale niekoniecznie w psychiatryku.

Po co leczyć https://www.telegraph.co.uk/news/science/science-news/3308088/Great-physicists-had-Aspergers.html dac się rozwijać raczej aby same tępoty na tym świecie nie zostały. ps choć zona mi mówi nie ma co się obruszać, wreszcie ktoś się poznał na tobie:-)

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, star napisał:

Moj tata był w takowym szpitalu, koło Pruszkowa, nikomu nie życzę. A o Tworkach pisał Marek Bienczyk https://lubimyczytac.pl/ksiazka/161083/tworki laureat Nagrody Nike. Mitku, to, ze udało ci się stad wyrzucić Gabrika, nie znaczy, ze to jest twoj folwark, wiec jakby ci tu powiedzieć... wyp...

Tworki są właśnie koło Pruszkowa koleś - nie ściemniaj.

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mitek napisał:

Tworki są właśnie koło Pruszkowa koleś - nie ściemniaj.

Znaczy, ze był w Tworkach. Tam być może na neurologii. Ale także w Sochaczewie. Tam na pewno psychiatryczny oddział. Pamietam jak chciałem szybko wybiec na autobus, a tu klamek brak. Trochę niezręczna sytuacja. Bo co krzyczeć wypuśccie mnie szybko bo mam autobus. Jak w locie nad kukułczym gniazdem. Trochę się bal wspoltowarzyszy niedoli. Dramat.

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byliśmy tez z teściowa w łódzkim szpitalu przy Czechoslawackiej tak diagnozowano dość  nieudolnie Alzheimera, szpital odesłał na antydepresantach jedynie, w końcu lokalny psychiatra wpadł na pomysł i dał odpowiednie leki, gdy neurolodzy, oddział w Tomaszowie umył ręce, tak wiec inny dramat, materia dość ciężka. Ciekawie pisze o tym Feynman jak na skutek wywiadu go do wojska nie wzięli uznając za chorego, opowiadał zwykle o tym na spotkaniach fizyków, tylko jeden się nie zaśmiał, sugerując, ze może coś było na rzeczy... okazał się bratem fizyka, psychiatra. Nic nie sugeruje, są dobrzy lekarze, ale czasem trudno do nich dotrzeć. Jak widać na załączonym obrazku https://wiadomosci.onet.pl/kraj/lekarze-zalecili-14-latkowi-by-wyprowadzil-sie-z-domu-wine-zrzucili-glownie-na-mnie/yskfjnv

PS link do dwóch stron książki Feynmana 

http://www.sstarwines.pl/images/00532381.JPG

http://www.sstarwines.pl/images/00532382.JPG

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Mitek napisał:

Jak nie chcesz nic sugerować to nie pisz. To proste. A tak to sugerujesz po prostu i na dodatek mataczysz.

Od sugestii głowa nie boli. Od ślepej wiary i owszem, a tej pozornie oświeconej tym bardziej. Tak więc lekko sceptycznie ku przestrodze. Ale wiem Mitku, ze ty na nartach się nie przewracasz. A na lekarzy trafiasz samych dobrych. Ot taka karma. A pisał będę to na co mam ochotę. Ja nie Gabrik. PS dalsza cześć historii, uwaga w głowie może namieszać jak Derpienski w naszym show-bizie

http://www.sstarwines.pl/images/00532383.JPG

http://www.sstarwines.pl/images/00532384.JPG

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, MarioJ napisał:

Większość już wie, że jak TY coś polecasz do przeczytania, to jest to jak podbicie pieczątką:

                                                            NIE KLIKAĆ

 

Nie klikaj... i tak nie zrozumiesz. http://www.sstarwines.pl/images/00532387.JPG FIN.

PS dołączając się do hejtu przypominasz te kobiety, choć doceniam, ze proponujesz jedynie ostracyzm (sprawdź sobie), a nie wysylanie do psychiatryka jak co poniektórzy, zawsze byłeś miekki...

 

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, star napisał:

Od sugestii głowa nie boli. Od ślepej wiary i owszem, a tej pozornie oświeconej tym bardziej. Tak więc lekko sceptycznie ku przestrodze. Ale wiem Mitku, ze ty na nartach się nie przewracasz. A na lekarzy trafiasz samych dobrych. Ot taka karma. A pisał będę to na co mam ochotę. Ja nie Gabrik. PS dalsza cześć historii, uwaga w głowie może namieszać jak Derpienski w naszym show-bizie

http://www.sstarwines.pl/images/00532383.JPG

http://www.sstarwines.pl/images/00532384.JPG

Wiem wiem, jesteś jak taka Pani czy Pan na rowerze. Choć można inaczej, choć czasami nawet jest ścieżka rowerowa ale chodnikowa wlecze się środkiem pasa tamując ruch. Bo jej wolno, bo może, bo pokaże innym , a co... 

Często piszesz tylko po to aby był odzew i realizujesz się w gówno wartej dyskusji ale prowokacja sie udała, prawda/

Znalezienie dobrego lekarza to tak jak znalezienie dobrego szewca czy tapeciarza. Nie znajdują tylko zazwyczaj ci, co zawsze wiedzą lepiej, mają inne SWOJE, jakże wartościowe zdanie. 

Po prostu szkoda tematów.

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Mitek napisał:

Wiem wiem, jesteś jak taka Pani czy Pan na rowerze. Choć można inaczej, choć czasami nawet jest ścieżka rowerowa ale chodnikowa wlecze się środkiem pasa tamując ruch. Bo jej wolno, bo może, bo pokaże innym , a co... 

Często piszesz tylko po to aby był odzew i realizujesz się w gówno wartej dyskusji ale prowokacja sie udała, prawda/

Znalezienie dobrego lekarza to tak jak znalezienie dobrego szewca czy tapeciarza. Nie znajdują tylko zazwyczaj ci, co zawsze wiedzą lepiej, mają inne SWOJE, jakże wartościowe zdanie. 

Po prostu szkoda tematów.

Piszesz tak jak opisywal to Feynman, jego psychiatra też twierdził, że psychiatria nie różni się od innych specjalności.
http://www.sstarwines.pl/images/00532382.JPG

A może znajdują ci co mają fuksa, ew. są na tyle niekumaci, że myślą, że złapali pana Boga za nogi, a są robieni koło pióra. Zgaduję, że scenariuszy jest więcej niż nam się może wydawać. Chyba, że wiemy wszystko. Mam w miarę dobrych szewca, dentystę, mechanika, miałem onkologa, ale się postarzał… podobnie starszego już ortopedę. Ale dotarcie do nich to była droga prób i błędów, rad i poszukiwań. Nie powiem, że łatwo przyszło. A dyletantów spotkałem całe mnóstwo, niestety. Np. wśród trenerów… nie dodam, bo nie o stygmatyzację branży przecież tu chodzi, może zwyczajnie miałem pecha? Także we wspomnianych branżach. Warszawski ordynator skazał moją mamę na powolną smierć dopiero na prywatnej wizycie wspomniał na koniec, że jest cyt. Zorro w Łodzi, który podejmie się wyzwania… później był on krajowym koordynatorem w swoim fachu.

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, kordiankw napisał:

A Tucsona już ci naprawił 😄 ?

Ja wiedziałem, że o to spytasz. To był właśnie taki syndrom. Napraw poprawnych wykonał z 10 na cito, gdyby nie remont silnika, który skończył się wtopą, to pewno do konca bym doliczył z 30 napraw i cieszył się, że mam fachowca. Ale jeżdżę w miarę dużo jak na cywila i zdarzyła się grubsza naprawa i poległ. Dlatego zaliczam go do porażek. Do dobrych zaliczam na ten czas dwóch innych. Jeden zrobił remont silnika w Passacie. Drugi mniejsze rzeczy ale sumiennie jutro jedziemy do niego z Jazzem. PS mój szef kupuje nowe auta mało co naprawia, a jak mu jakieś gadki w ASO sprzedają to je łyka jak pelikan i ma najlepszego mechanika na świecie. Płaci i jest przeszczęśliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, kordiankw napisał:

Tucson, zajechany silnik. Passerati, zajechany silnik. Przypadek? Nie sądzę 😄

Wiesz jak jest kupowane przy przebiegach odp. 270 i 220, awarie odp przy 410 i 310, czyli jakbym nimi jeździł po 10 tys rocznie to bym tych awarii może i nie dożył, a tak... w pierwszym korba bokiem, choć dpf chciałem diagnozować ale trafiałem na partaczy, w dniu awarii gościu droge mi zajechał i hamowałem awaryjnie, w drugim aucie panewka się obróciła, a niesławny wujek od Tucsona powiedział, gdy jeszcze auto jeździło, ale terkotalo, ze dojadę z Rawy do Skierniewic i dojechałem i tam stanęło. Pocieszę cię i się, ze użytkowałem jeszcze Jazza 40-210, obecnie kobieta nim jezdzi, silnik cały. No i Fabka zajechaną przez siostrę, ja nią około 70 zrobiłem i poszła, tam dolewalem benzyny i oleju przy jazdym tankowaniu i jeździe niemiecka autostrada w góry np. silnik przetrwał. Dwa pierwsze to turbodiesle, dwa drugie benzyniaki, ale nie przesądzałbym, wszak to tylko cztery auta i odosobnione przypadki. Więcej grzechów i aut nie pamietam, bo późno prawko zrobiłem.

 

 

Edytowane przez star
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...