Wujot2
Members-
Liczba zawartości
831 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
16
Zawartość dodana przez Wujot2
-
Przy tej ilości jazdy co ją założyłeś to sensowna opcja. Hinterstoder i Wurzeralm, Hochkar, Heiligenblutt i Maso Corto (pieruńsko daleko) są spoko do jazdy. Ciekawe czy jest sezonówka na Lungau?
-
"Mojego" Dynafita też jakby nie ma. To hybryda Infinium i normalnego Gore na barkach i głowie. Wywietrzniki są bardzo autorsko zrobione wzdłuż rękawów - kończąc pod pachą. Całkiem dobrze działa.
-
Ja mam i jestem bardzo zadowolony z https://www.skalnik.pl/kurtka-radical-infinium-hybrid-storm-blue-3010-1006232# Jest dość lekka - ale dla mnie to zaleta.
-
Jaki wewnętrzny konflikt?
-
Czyli dzisiejszą? A jeśli nie, to jak zaakceptujesz stratę tych wielu lat? Czy ta wersja najszczęśliwsza to na pewno jesteś Ty teraz??? Jak widzisz, kupy się to nie trzyma. No chyba, ze Bóg zostawi Ci pamięć i układ z ostatnich chwil. Ale wierz mi tego byś bardzo nie chciał (statystycznie).
-
Co za bzdury, nic nie wiesz o umieraniu. Byłeś przy tym? Najlepsze, że ponieważ nie znasz logiki tego swojego boga, to nawet nie wiesz kogo i jak nagrodzi po śmierci. Być może to będą ci których było stać na sceptycyzm. Z swoją wiarą jesteś dokładnie w tej samej d... jak reszta. ------------- Natomiast w kwestii "wojowniczych ateistów" to jest dokładnie na odwrót. To teiści (nie tylko nasi) zachowują się na wzór Rosji zawłaszczyli co się da i ani kroku w tył. teiści są wojowniczy i nie oddadzą ani kawałka zawłaszczonego społecznego pola. Ciepłe posadki za publiczną kasę , dotacje, nieczyste finanse, zawłaszczanie przestrzeni publicznej. Pół biedy, to jeszcze można by znieść, ale ustawiają życie znacznej części społeczeństwa, która, jak ja tego sobie nie życzy. O ciemnej stronie tej narośli na społeczeństwie trochę napisano (choć na razie tylko o przestępcach seksualnych. Finanse jeszcze czekają.
-
Zawsze mnie fascynował taki problem (mój autorski problem). Otóż odchodząc na Alzheimera jaki stan wiedzy zostawi Ci Bóg? Ten poszatkowany i podziurawiony z urojeniami i strachami? Czy może wybierze swoją autorską kompilację? Tyle tylko, że sobą jesteś dokładnie w każdym momencie. Ciągle ewoluujemy tracimy i modyfikujemy wspomnienia (pamięć nie jest zbiorem faktów!) mamy nowe doświadczenia. Teraz jestem zupełnie kimś innym jak te trzy lata temu. Wiec jak to będzie z chorobami neurodegradacyjnymi? Którą wersję Bóg mi zostawi abym był zawsze sobą?
-
Patrzę na to zupełnie inaczej - ten zestaw umożliwia mi wiele aktywności. Nic się nie marnuje. W HS chodzę na trekkingi 9i po mieście) przy deszczowej pogodzie, w SS jeżdżę na rowerze gdy <12 stopni, bieliznę też wykorzystuję w obu działalnościach gdy jest zimno. Kosztowała sporo kasy więc ma pracować! Nie mówiąc już o middle layerach - nic tu nie jest ściśle ukierunkowane pod narty. Nie da się ukryć jednak, że pod rower mam sporo dedykowanych ciuchów - w tym ultralekką kurtkę używaną głównie tam. Klasyczna kurtka narciarska z ociepliną jest ciężka i ma słabą ruchomość. Z reguły wyposażona w zbyt grubą (3L) warstwę zewnętrzną. Kroje też siekierą ciosane (choć wzory oczywiście czasem świetne). Najważniejsze, że po krótkim okresie użycia wisi niepotrzebnie w szafie blokując kupę miejsca. Kieszonka w rękawie to zbyt słaby argument (bo z reguły karnety w kieszeni też są "widoczne"). Ale oczywiście każdy ma inne priorytety, inne poczucie komfortu temperaturowego. Dlatego przedstawiam tu punkt widzenia kogoś kto patrzy przez pryzmat różnych działalności outdoorowych a komfort termiczny traktuje jako aktywo którym trzeba zarządzać (zdarza mi się jeździć w dwóch warstwach na rowerze przy ujemnej temperaturze - wtedy mam tylko grubsze rękawice - ale też nie za bardzo, bo utrudniają obsługę manetek).
-
Podstawowe jest nie kto co spisał ale co wybrał redaktor (oczywiście działający za wiedzą boga). A jeszcze ciekawsze jak oba Testamenty zmieniały się na przestrzeni wieków. Nie mówiąc już o wytycznych interpretacyjnych, które to cichcem zmieniały się co sobór. I za każdym razem oczywiście pochodziły od Boga. Super o różnych "fenomenach" wiary napisał Dawkins w "Bóg urojony". Jak czytałem to kiedyś, to książka wydawała mi się w zasadzie niepotrzebna - przecież racjonalne dyskutowanie z wierzącymi nie ma sensu. Ale ostatnio sięgnąłem do niej (trochę z przypadku, bo miałem księgozbiór w kartonach i zostawiłem garść pozycji do szybkiego przeczytania i zaplątała się tam) i ubaw miałem przedni. Kapitalny język, kilka różnych linii rozumowania, także teologicznych. Też spojrzenie na absurdalne uprzywilejowanie kasty kapłańskiej i samej wiary w praktyce społecznej. Słowem świetna, dość lekka lektura (szczególnie jak na zagadnienia, którymi autor na co dzień się zajmuje). Naprawdę warto.
-
1. Ubierasz się na cebulkę. 2. Warstwa wierzchnia: HS lub SS w zależności od prognozy pogody. Najlepiej mieć obie. Jeśli jedna to HS. Wymogi - kaptur, wysoka stójka, wywietrzniki pod pachami (z tym w SS jest dość ciężko), dłuższy stan. Dobry laminat (Gore, Dermizax, Pertex). Dobrze widziana konstrukcja strefowa. Napoleonka i wyższe kieszenie jak jeździsz z plecakiem. Żadnej ociepliny ani siatki. Goły laminat. 3. Warstwa ocieplająca - polar, sweter puchowy na totalne mrozy, lekka bluza z meszkiem lub nic - na wiosnę. 4. Warstwa spodnia - dobrej klasy bielizna. Obcisła, dobrze dopasowana. Raczej syntetyk, ale może być też mieszanka z merino. Mogę polecić xbionic - jest naprawdę warta swojej ceny.
-
Zawsze szkodzi, nawet do obiadu. Ale Tobie być może nie zaszkodzi 😂 Na szczęście na wyjazdach o których napisał @Chertan nie było przymusu w tym zakresie. I też je niesamowicie wspominam. Szczególnie pierwsze 10 lat gdy ekipa była bardzo wąska (powiedzmy 20 głównych osób, plus oczywiście sporo "przypadkowych").
-
Chór Niewolników? 😃
-
Specjalnie dla Mariusza - miłośnika poezji napisałem to ja. Sam. Bez sztucznej. Bez inteligencji. Na sss..skiforum w dzień czwartkowy Takie słyszy się rozmowy Coś brakuje tutaj wątku, Mitku - nie w porządku! Cóż się dziwić, mój doktorku, Nie pisałem już od wtorku! Co za huncwot - Westchnął Wujot. Jan stroni od Stara, A Star dlań tak się stara: przyjmij Panie me usilne zabiegi Czybyś nie chciał takiego kolegi? Jan tylko nos zatyka: Niech no Pan co prędzej zmyka, Ja chcę kumpla mieć buraka, Bo wybuchnie znowu draka. Co za huncwot - Westchnął Wujot. Naraz słychać głos Mario(li): Gdzie się Pan tutaj gramoli?! Nie bądź dla mnie taka wielka - Odpowiada jej Bruksel(k)a Co za huncwot - Westchnął Wujot. Niech rozsądzi nas złotousta! Co, Złotousta?! Głowa pusta?! A Złotousta rzecze smutnie: Moi drodzy, po co kłótnie, Po co wasze swary głupie, Wnet i tak z(a)giniemy w dupie! Co za huncwot - Westchnął Wujot.
-
Niestety tak nie jest. AI to nie super przeglądarka. Sama tworzy różnego rodzaju wzorce, powiedzmy, że coś na wzór niektórych funkcji naszego DMN. Dla mnie było (i jest) szokujące osiągnięcia AI w dziedzinie wizualnej. Poczytałem trochę i podobnie jak u nas poszczególne warstwy zajmowały się kolejnymi procesami. Pierwsza wyłapywała tonalności. Druga z tego linie. Kolejna grupowała linie. Następne już nie bardzo wiadomo co. Ale po nauce potrafiły rozpoznawać, na przykład kota. Wszystko to plus obserwacja kłopotów AI z interpretacją rąk jasno uzmysłowiła mi, że tworzone są tam przestrzenne reprezentacje obiektów. I to myślę - 3D, podczas gdy "u nas" mówi się o reprezentacji 2,5D (jak chcesz więcej to doczytaj pierwsze 30-50 stron z IV rozdziału "Jak działa umysł" Pinker-a). Czyli kolejność jest taka - AI wykształciła się na bazie milionów zdjęć a teraz generuje własne obrazy. Zauważ, że my nasz umysł wizualny mogliśmy powiązać z ruchem (czy to głowy czy obiektu) a AI kształciło się ze zdjęć. To naprawdę robi wrażenie. Prawdopodobnie z modelami językowymi jest identycznie. Nawet durny tekst uczy AI różnych wzorców językowych (lektura dla ambitnych to "Instynkt językowy" Pinker). Na to dopiero nakłada się "faktografia". Ta zresztą jest przez AI traktowana dość luźno, co każdy korzystający z AI powinien potwierdzić. AI w warstwie treściowej kompiluje i konfabuluje z pewnością wrodzonego łgarza. Najlepsze jest to, że właściwie nie wiemy co się dzieje w kolejnych warstwach neuronów (czy makrokolumn i mikrokolumn). Tworzymy skomplikowane struktury i one są jak czarna skrzynka, która wypluwa wynik. Można wpływać na wyniki poprzez zmianę różnych parametrów (nie pamiętam już jakich), trochę na wzór regulacji nieznanych do końca gałek. Coś pokręcimy i mamy mniej lub więcej konfabulacji lub nawet nie udaje się zsynchronizować wyniku. Ale przypomina to grzebanie małpy przy nieznanej maszynerii. Szerzej rzecz biorąc wygląda, że być może świadomość jest własnością wielowarstwowych skomplikowanych sieci neuronowych. A właściwie jakiś koincydencji całych zespołów różnych sieci, realizujących zupełnie odmienne zadania. Sporo się na ten temat ostatnio dyskutuje. Jeszcze szerzej patrząc sieci neuronowe są w jakiś przedziwny sposób dobrze skorelowane z fizyką naszego świata. Co znajdziesz zresztą u Mussera (którego masz). Przypadek? Nie sądzę. 🤣 🤣 🤣
-
Dobrze, że przytoczyłeś Turskiego. Ten tekst powinien być przerabiany i utrwalany w szkole. Zresztą podobnie jak ten wiersz Niemöllera: Najpierw przyszli po socjalistów, ale ja milczałem, bo nie byłem socjalistą. Potem przyszli po związkowców i znów nie protestowałem, bo nie należałem do związków zawodowych. Potem przyszła kolej na Żydów i znowu nie protestowałem, bo nie byłem Żydem. Wreszcie przyszli po mnie i nie było już nikogo, kto wstawiłby się za mną. Na naszych oczach upadają podstawy demokracji liberalnej. Zewsząd słychać zaślepionych nienawiścią, poukrywanych w swoich króliczych norach. Nowe media uruchomiły i wzmocniły tych radykałów. Dodając do tego bardzo skuteczne narzędzia kontroli, świat w którym jeszcze (ciągle) żyjemy wydaje się, że historia może się powtórzyć. Jak widać demokracja nie jest "naturalnym" stanem grup ludzkich. Niepokojąco to wygląda. ------------------------------ W kwestii AI, Tegmark w "Cywilizacji 3.0" kreśli 7 scenariuszy możliwych kierunków rozwoju, podobne choć o wiele mniej dokładne rozważania znajdziesz zresztą w "Nexus" (Harari). Z drugiej strony cukierkowy obraz przyszłości jest u Kurzweila. Na razie LLM to mimo wszystko prymitywne i mało wydajne sieci neuronowe. Nawet nie sieci tylko symulacje, z bardzo poważnymi uproszczeniami. Ratuje je praca na gigantycznych zbiorach danych, których człowiek przecież nie potrzebuje. Pozbawione fundamentu funkcjonowania naszego umysłu. Czyli emocji (a tutaj kłaniają się prace Domasio i Gazzanigi). Ostatni napisał zresztą fundamentalną pozycję - "Istota człowieczeństwa". Ale tempo rozwoju AI jest oszałamiające. 50 lat powolnej inkubacji gdzieś na obrzeżach nauki i eksplozja w ciągu ostatnich lat. I też uważam, że AI w którymś momencie może ograć kury co złożyły jej jajko. Pytanie czy po sentymencie zostawi je przy życiu?
-
Ej chyba coś pomyliłeś, Hans nie karmił owczarka, tylko czterej pancerni!
-
Do komina. To zamiast wokół komina. Wsiadam w pociąg, jadę od 30 do 60 min. Wysiadam "w polu" a później chodzi o to aby wrócić do miasta tak aby czuć się jak na jakimś totalnym odludziu. O dziwo, w Wrocławiu jest to całkiem możliwe. Trasy wyznaczam w okolicach 100 km, jazda jest praktycznie w terenie. Z reguły tylko ostatnie 5+ km jadę "w mieście". Co raczej nie dziwi, bo moim symbolicznym kominem jest falus Sky Tower, w którego cieniu ponurym mieszkam. Dzisiaj wystartowałem z Borowy Oleśnickiej. Na początku było 5 stawów (OSO Natura 2000), Później lasy obok Ligoty Małej a w nich dwa bardzo urokliwe oczka, znów lasy. Dalej "Floryda" w Brzezinkach (3 stawy), długi skok polami w pełnym słońcu, długo duktami leśnym Obok Dębiny, ciut asfaltu i dotarłem do mojego matecznika - dużego kompleksu leśnego przy Jelczu Laskowice. Tam zaliczyłem cztery zbiorniki wodne, epickie ścieżki lokalsów, a po przejeździe przez drogę wojewódzką kolejne 3 oczka. Teraz przeprawiłem się na drugą stronę Odry i zaliczyłem wszystkie główne jeziora obszaru Natura 2000 w Kotowicach. Czyli tamtejsze cudowne singletracki. Czas mnie gonił i stamtąd najkrócej do domu. Wyszła stówka ale nie chodzi tu o kilometry ale paczkę darmowych endorfin. Którymi się z wami dzielę.
-
Doskonale Cię rozumiem, ta skala tam naprawdę robi wrażenie. 3V to jest sztos, ale ja jeszcze bardziej kocham Espace Killy. Tylko ta odległość...
-
Dokładnie - we Wrocławiu rozwojem terytorialnym miasta zajęli się deweloperzy. To jest nie do uwierzenia co się dzieje i zadziało. Warto byłoby zbadać jak to było możliwe. Ktoś wydał te zezwolenia na budowę.
-
Mariusz cały świat ma problemy z osobistą komunikacją samochodową. Można to rozwiązywać jak np. Holandia (czyli przestrzenie mocno zamknięte dla samochodów, komunikacja rowerowa i zbiorowa), innym kierunkiem jest idea miasta 15 minutowego (a nawet mówi się o parominutowym). Powiększenie przestrzeni transportowej, o czym mówisz skutkuje dalszym rozrostem osiedli i miast oraz powiększaniem średnich odległości transportowych. Co z kolei zaowocuje przyrostem ilości pojazdów. To droga donikąd. Im trudniej jest znaleźć miejsce parkingowe tym większa szansa, że w rodzinie nie kupi się trzeciego auta tylko poszuka innych rozwiązań. Samochody są zbyt tanie w stosunku do kosztów infrastrukturalnych czy środowiskowych.
-
Mariusz - układ staromiejski sięga średniowiecznego miasta. Albo go wyburzasz albo akceptujesz tę historyczną tkankę. Przyjrzyj się za to ul. Grabiszyńskiej, Legnickiej itd i zobaczysz, że miejsca tam nie brakuje. Być może, na wzór Monachium powinniśmy w części centralnej zejść pod ziemię.
-
Oczywiście, Wrocław i dolnośląskie korzystają z przebogatej infrastruktury zostawionej przez Niemców. Na przykład teraz chcemy odtworzyć 4 nitkę kolejową, wyjazdową na zachód (trzecią otwarto kilkanaście lat temu) - zlikwidowaną po wojnie. Nawet gdy wszystko jest zniszczone, to pozostały nasypy i wydzielone pod to grunty. Na części z nich buduje się ddr (co często jest racjonalne w dobie rozwiniętej komunikacji samochodowej). O tym jak bardzo poprzedni gospodarze byli zapobiegliwi daje pojęcie przestudiowanie Messtischblatt-ów - rewelacyjnych map niemieckich (1:25000), które obejmują m.in. cały DŚ. Człowiek ze zdumieniem widzi, że praktycznie 100% naszej przestrzeni obecnej jest identyczna jak wtedy. Dopiero, stosunkowo nowa budowa dróg szybkiego ruchu wprowadziła nową, istotną infrastrukturę. Reszta to podniesienie standardu tego co było. Oczywiście nie mówię tu o (pato)deweloperce - często pokazuje ona zresztą jak bardzo nie potrafimy myśleć perspektywicznie. Do rangi wyczynu podnosimy oddanie jakiejś nowej stacji typu wspomniane Iwiny, Oława Zachodnia, Muchobór Wielki. A zlikwidowaliśmy dosłownie dziesiątki innych.
-
Jestem wielkim fanem kolei na Dolnym Śląsku. W ciągu 15 lat ruch tu wzrósł o 150% (średnia w kraju 40%). I dalej idzie w górę - główny gracz KD planuje szybki wzrost swoich przewozów o kolejne 33%. Mam to szczęście, że mieszkam w centrum i od drzwi na peron wystarcza mi 10 min (+ 5 rezerwy). Dalej też jest pięknie - do takiej Środy Śląskiej pociągiem mam 24 min (samochodem byłoby 54 min). Stamtąd mogę zrobić 100 km trasę powrotną, z czego 94 km po terenach zielonych, zapomnianych ścieżkach, singletrackach plus trochę pustych asfaltów i ddr. Omijam siedziby ludzkie. Nie muszę pakować roweru do auta, przebierać się, szukać miejsca do parkowania, uważać na drodze, a za to na luzie w wagonie obczaić różne opcje trasy. Wszystko za 17,76 zł (mam zniżkę KDR). Takich opcji z Wro jest trochę: Lipki, Mietków, Skokowa, Orzeszków, Kotowice, Miłoszyce, Borowa, Bolesławice, Szczepanów. Wybrałem po jednej na daną linię. Wszystko prawie to przystanki w polu, a wraca się terenami zielonymi wzdłuż lasów i korytarzy rzecznych (mamy aż 5 solidnych rzek w pobliżu miasta). Razem obok Wro jest około 11 linii do wyboru. Po prostu czad. Zapominam o mieście, bardzo często godzinami prawie nikogo nie spotykam. A w opcji dojazdu pociągiem w jeden punkt, a powrotu z innego, to już jest zabawy na wiele lat.
-
Bardzo ciekawy tekst o kolei we Wro. Nie wiedziałem, że jesteśmy liderem przewozów w kraju. świetnie pokazuje jakie jest to wyzwanie logistyczne. https://www.hipermiasto.com/komunikacja/piotr-malepszak-budowa-czwartego-toru-na-estakadzie-we-wroclawiu-to-najwazniejsza-inwestycja-dla-polskiej-kolei/
-
Normalka na wielu kierunkach z Wro. Wyjeżdżające z Głównego zatrzymują się na licznych przystankach a przyjeżdżające najczęściej tylko na Leśnicy, Muchoborze, Nadodrzu. Pewnie jakiś racjonalny powód jest. Edycja . Tak odpowiedziało AI Pociągi wyjeżdżające z Wrocławia Głównego zatrzymują się na przystankach w mieście, ponieważ muszą zjechać z torów głównych w celu wykonania manewrów, podczas gdy pociągi przyjeżdżające zazwyczaj nie zatrzymują się na nich, ponieważ pociągi przyjeżdżające na stację kończą trasę na torach głównych i nie muszą manewrować, aby dojechać do stacji końcowej. Pociągi wyjeżdżające z Wrocławia Głównego: Pociągi wyruszające ze stacji muszą zjechać z torów głównych, aby rozpocząć swoją trasę. W praktyce oznacza to konieczność zatrzymania się na kilku przystankach w obrębie miasta, aby wykonać manewry i rozpocząć podróż. Pociągi przyjeżdżające na Wrocław Główny: Pociągi dojeżdżające do stacji kończą swoją trasę na torach głównych i nie muszą wykonywać manewrów w celu dotarcia do stacji końcowej.
