
Wujot2
Members-
Liczba zawartości
670 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
13
Zawartość dodana przez Wujot2
-
Mając zgodę - zamieszczam! Trzeci film - naprawdę czad.
-
Bardzo dziękuję za kapitalną odpowiedź. Moim zdaniem warto byłoby aby inni ją poznali.
-
Przepraszam za prawdopodobnie banalne pytania. Widzę, że pływasz na kanadyjce. Tymczasem zdecydowanie częściej spotyka się kajaki. Napisz jakie główne przyczyny skłoniły Cię do takiego wyboru. Czy kanadyjka wymaga większej wprawy (w utrzymaniu linii prostej)? Czy jest efektywniejsza energetycznie ( jak się chwilę zastanowiłem to tak powinno być)? Z drugiej strony jest trochę szersza co pewnie zwiększa pakowność... Pewnie bezpieczniejsza... Jesteś bardzo doświadczonym wodniakiem - skąd ten wybór?
-
Ja wolę motto życiowe: "jak się nie obrócisz, dupa zawsze z tyłu"
-
Kiedyś też kupowałem tę liberalną demokratyczną utopię. Ale stopniowo mi się odmieniło. No bo: - ktoś dostatecznie silny może wyłowić wszystkie ryby z oceanu - wyciąć (lub zgoła spalić - co się teraz dokładnie dzieje) lasy deszczowe wpływając na cały świat - poprzez nowe środki komunikacji doprowadzić do masowego uzależnienia młodzieży (to jest gigantyczny problem) - poprzez sterowanie polaryzacją zmienić polityczny układ świata (to już się stało!) - zmieniając model biznesowy upraw przekształcić biosystem świata (dzieje się) - utworzyć neokolonialny układ świata bezkarnie i nie płacąc podatków eksploatować dane całych kontynentów (jest) - i drobiazg stworzyć automatyczny system kontroli wszystkich obywateli (też już jest) - jeszcze 100 takich punktów, albo 1000 Powstały psychopatyczne i socjopatyczne struktury (bo dokładnie takie są korporacje) o sile większej od poszczególnych państw, które nie mając żadnych obowiązków i nie patrząc się na nic maksymalizują zyski. W starciu z nimi taka Polska jest chłopcem do bicia. Wolny rynek to fikcja bo prawie wszystko idzie przez Big Techy i to one są głównymi beneficjentami tortu. ________ Dlatego tylko silne państwa miałyby jakąś szansę na strategiczne ogarnięcie sytuacji. Ale jak wiecie państwa (te demokratyczne) zajęte są wewnętrzną napierdalanką. Może sąd amerykański podzieli Googla (mam nadzieję bo jechali totalnie po bandzie), ale to maleńki pierwszy kroczek. A państwa totalitarne mają się dobrze, budują coraz sprawniejszą kontrolę obywateli i jak trzeba poślą te pokorne, zjednoczone celem masy. Na kogo stawiacie w tej konfrontacji? ___________ W sumie to zgadzam się z @Spiochu , że warto byłoby pomyśleć mocniej o zaspokojeniu podstawowych potrzeb obywateli. Tak aby byli zadowoleni, szczęśliwi i identyfikowali się z tym krajem. A wtedy łatwo ich poślemy na front!
-
Prawda, to takie oczywiste. Zresztą nie trzeba być geniuszem, tak robi na przykład Nowa Zelandia.
-
Napisałem Ci, że pudrujemy trupa. Ale gwoli prawdy to Europa rozniosła po świecie cywilizację techniczną (dzięki której zresztą go podbiła). Historycznie najdłużej i najintensywniej wykorzystywaliśmy paliwa kopalne. Teraz zresztą jest dalej tak samo, bo inni robią to za nasze pieniądze (podobnie jak eksportujemy śmieci do Afryki). Katastrofa klimatyczna na północy też dotknie nas mniej jak innych (poza Holandią). Ale tak po ludzku patrząc jeśli ktoś coś powinien zrobić to dokładnie my. Ale nie martw się przedwcześnie, może uda się coś załatwić siłowo (poprzez technologie wychwytu, albo zwiększenie odbicia - naukowcy nad tym pracują). A może nie uda. Ale przecież przetrwamy. Skoro da się żyć w mamrze, a nawet obozie koncentracyjnym to w świecie targanym klęskami żywiołowymi na luziku damy radę. Zaszyjemy się pod ziemią, założymy gogle VR. Odpalisz odpowiedni program i najlepsi obecnie narciarze się schowają. Pieprzyć zwierzątka, pieprzyć odchodzący porządek. Będzie Pan zadowolony.
-
Hmm... Może roboty strażnicze strzelające do wszystkiego co się zbliży??? Odniosłem się do prób zahamowania katastrofy klimatycznej - leży to przecież w naszym "europejskim" interesie. Ale to pudrowanie trupa bo jedną nogą to byśmy chcieli żyć w sposób zrównoważony ale z 3% wzrostem gospodarczym. Co jest oksymoronem. Nie mam złudzeń - katastrofa klimatyczna przyspieszy. Ciekawe - pytanie retoryczne - jak zmieni się produkcja żywności na poszczególnych kontynentach. Ale to tylko jeden z wymiarów, nawet nie wiem czy najważniejszy. Idą pomruki zmian daleko większych jak przejście z kultury zbieracko-łowieckiej do agralnej. Na co się nie popatrzy - kryzys liberalnej demokracji, starcie autokracji i i tych "nowych" demokracji, kolonialne eksploatowanie świata danych przez Big Techy, "nowi" ludzie co stracili (co już wiadomo) umiejętność myślenia analitycznego - ciekawo. Fajno jest a będzie dużo fajniej.
-
Chodzi o to aby nie ruszyły wędrówki ludów. Czyli 600 mln Afrykańczyków na północ.
-
Zgadza się wybór był między sraczką a dżumą. I to jest wina młodego pokolenia bo gdyby wcześniej się angażowało to stare dziady popisowe by nie rządziły. To oczywiście erystyczne retorsio, bo przyczyny tak głębokiej polaryzacji są znacznie głębsze: - na przykład to młode pokolenie o którym wspominasz ma znacznie lepsze perspektywy niż ja w ich wieku. Po opłaceniu wynajmu mieszkania nie stać nas było na kupowanie mięsa, o jakimkolwiek ciuchu zapomnij. Teraz wszyscy wokół siebie mają wizję eldorado i rozwiązania problemu w 10 s. Tymczasem my stanu jako takiej stabilizacji dochodziliśmy przez 15 lat harówki. I teraz to jestem tym tłustym kotem. Żyjesz dużo lepiej niż Twoi poprzednicy, ale chciałbyś żyć jeszcze lepiej i to od razu. I bez wysiłku. - świat informacyjnie zmienił się nieprawdopodobnie. Rządzą nami polaryzujące algorytmy YT, FB. To jest już naukowo dowiedzione i policzone. Nie jest przypadkiem, że na wszystkich scenach politycznych (poza autokracjami) masz trumpopodobnych oszołomów. Jednocześnie siła klasy średniej leci w dół i gwałtownie rośnie rozwarstwienie. A wszystko to w dobie eksplodującej AI, która wytnie znaczną część białych kołnierzyków. Coraz głupsze elity nie są w stanie w ogóle zauważyć tej nowej rzeczywistości. - w tle mamy ciągle katastrofę klimatyczną (o której nawet nie warto gadać bo kogo to interesuje). Ale gdzieś buduje niepokój i chęć szybkiego ustawienia. - w tle mamy konfrontację autokracji z głupiejącą demokracją. I na razie w dobie nowych narzędzi kontroli mogą wygrać te pierwsze. Za granicą mamy bandę Hunów i jak ruszą to chyba nie będzie chętnych do obrony. Będę się przyglądał jak to młode pokolenie, co teraz dało głos, będzie dopieszczało Konfederację i co ona z tym zrobi. I powiem szczerze, bardzo ale to bardzo bym chciał aby dała radę zastąpić popisowy układ. Ale mój zmysł analityczny mówi mi żebym na sukcesy w tej materii nie liczył. Młodzi zostaną z ręką w nocniku i gołą dupą. Obym się mylił.
-
Każdy inny kandydat namaszczony przez Pis miałby lepszy wynik. Kandydat dowiózł ledwo ledwo. Bo był skrajnie zły. Część ludzi nie może uwierzyć, że kuplerstwo, bójki z użyciem niebezpiecznego narzędzia (pięści boksera) czy przewałki mieszkaniowe są dobrymi prezydenckimi kwalifikacjami. A części, na przykład Tobie to nie przeszkadza. Nie dziwi mnie to bo pamiętam doskonale Twoje zachwyty nad putinowskim porządkiem. Za parę lat będziemy znali konsekwencje tych wyborów i zachwytów. Zobaczymy co z nich zostanie. Najśmieszniejsze, że siedzisz sobie za granicą a ustawiasz porządki w kraju w którym nie żyjesz. No chyba, że nie głosowałeś. Głosowałeś???
-
Szczerze zazdroszczę, podejrzewam, że oprócz Saas Fee to i do Francji masz blisko (czyli te 800 km) i pewnie Voralberg. Ja mogę się pocieszać, że z Wro nie jest najgorzej - z takiej Bydgoszczy jest jeszcze +3 godz (czyli 6 na jednym wyjeździe).
-
Jest dokładnie jak napisałeś - mogę to potwierdzić jako "stałe wyposażenie" busa Jurka, przez pewnie dobre 10 lat. Wbrew pozorom 900 a 1200 km to w przypadku takiej "jurkowej" czterodniowej formuły bardzo duża różnica. Jeszcze lepiej aby to było tylko 700 km. Gdy jeździliśmy do Haus (4berge) wychodziło tylko 8 godz w aucie. I jak po tym przeszliśmy na TSC i dymaliśmy do Ischgl (930 km i 2,5 godziny dłużej) to było bardzo odczuwalne, szczególnie na powrocie. Trzeba było już skracać ostatni dzień narciarski, a zmęczenie było dużo większe i wątpliwa dyspozycja po przyjeździe. A ja wysiadałem i tak pierwszy... Wyjazdy do Saas Fee, i tych miejscówek co są tutaj rozważane, to kolejne 2-3 godz dalej czyli podróż 13-15 godz (czasy z Wro). Aby miało to jakikolwiek sens trzeba byłoby wydłużyć pobyt po prostu dwukrotnie. Bo inaczej to jest 30 godz dojazdu na 30 godzin w ON. 1:1 Mam przekonanie, że przy czterodniówkach nie ma nic sensowniejszego jak Styria, Salzurgerland i Górna Austria. A przechodząc do stacji narciarskich to 4berge, Zauchennsee, Maria Alm, Krippenstein, Dachstein West, Turraher Hoche, Kasberg i oczywiście karnet Lungau (Katschberg, Grosseck-Speireck, Fanningberg) i Schneebaren (Planneralm, Tauplitz, Loser). Też Hochkar, Wurzeralm, Hinterstoder. Niektóre z tych stacji to pierwsza liga, niektóre są mniejsze, ale każdą z czystym sumieniem polecę (choć oczywiście te góry nijak się mają do centralnych Alp pod względem widokowym). Mamy wtedy od 15 do 17 godz dojazdu i 30 godz w ON. 1:2. I co najważniejsze wyjeżdżając o 16:00 spod stacji o 24:00 jesteśmy we Wro - spokojnie można następnego dnia funkcjonować. A wyjeżdżając o 16:00 z Saas Fee dojedziemy na 7:00. Cała idea oszczędzania urlopu bierze w łeb.
-
Mnie zaskoczyło tutaj, że doświadczony narciarz potwierdził bardzo dobre "warunki jezdne" tego sprzętu. Po zastanowieniu się plusy widzę w bardzo wąskim zakresie transportu lotniczego. Zamiast nadgabarytu (bagaż sportowy) możemy zmieścić się w rejestrowanym. Rozszerza to możliwości i ułatwia na przykład przesiadki. Zysk w samochodzie/pociągu jest mniejszy bo tam z reguły deski łatwo upchnąć. Po stronie minusów jest duży koszt. Szczególnie, że narty to przecież element zużywalny. Wobec tego każdy dzień jazdy kosztuje dodatkowo. Pewnie też z serwisem będzie jakiś kłopot, a przynajmniej dodatkowa uwaga. Pogarsza się (bo musi) też niezawodność i możliwość uszkodzenia. Na ile - nie mam pojęcia. Reasumując - bardzo ciekawe rozwiązanie dla tych co go potrzebują.
-
Warto posłuchać
-
Ja tam dostaje sromotne bańki na rowerze od mojego 5 letniego wnuka. Choć walczę jak mogę...
-
Ale po co chcesz te buty przypinać? W środku na pewno jedna para wejdzie.
-
Ja wychodzę z założenia, że jak narta, tak i śnieg narciarzowi nie przeszkadza. Czyli każdy warun jest do wykorzystania i czegoś uczy. Choćby pokory i tego jak cienki jestem.
-
Kociołek przy starcie trasy pucharowej (orograficznie na prawo od startu) to jedno z fajniejszych miejsc freeridowych jakie znam. Mam wrażenie, że startowaliśmy tam z góry (może podeszliśmy). Dzięki Marionenowi mam parę fot ze zjazdów (bo przeważnie to ja robię)... Jeździ się na ścianie po prawej stronie (orograficznie). Jest naprawdę super. Tutaj widać jaki to skomplikowany teren. Parę fot z jazdy Te foty są z 2016 roku. Nie pamiętam dokładnie kiedy ale byłem tam jeszcze po obfitych opadach śniegu. Jechałem wtedy po pionowej ścianie, linią potoku i skacząc z półki na półkę. Ponieważ było bardzo dużo puchu to prędkość była bezpieczna i z lądowaniami nie było problemu. Jedno z większych przeżyć narciarskich jakie mam...
-
Czyli Iza lepsza od Viagry!
-
bardzo przyjemnie jedzie się tam pod wyciągiem
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
Wujot2 odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Zajrzyj na 1'13" - wspornik usunięto ale cień pozostał. -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
Wujot2 odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Zrobię coming out - ja. Wiem, ze muszę się jeszcze dużo nauczyć... -
Ma ochotę wiec niech spróbuje. Uważam, że jest wiele korzyści z próbowania najdziwniejszych nart czy kombinacji. Na przykład takich BBR (Salomon) lub ich przeciwieństwa z poszerzonymi tyłami. Warto pojeździć też na >200 cm ołówkach z taliowaniem typu 70 m. Czy szerokich big footach (120 cm, 120 mm) Bardzo uczące jest też zapięcie mocno różnych nart na każdą nogę. I na przykład wybranie się z tym na offpiste. Kiedyś tak jeździłem przez parę miesięcy. Powód był dość prozaiczny - straciłem w stromym lesie nartę, ale znalazłem inną. A ponieważ był środek sezonu i ceny poszły w górę to postanowiłem trochę poczekać. Jedna była dość wąskim TT i krótka, a druga porządną długą freeridówką. I jazda była spoko, jakkolwiek troszkę trzeba było pilnować równomiernego (czyli nierównomiernego) obciążania. Oczywiście też uważam funcarving za ślepą drogę, ale... kto bogatemu zabroni. Edit W sumie @Mitek (poniżej) ma rację, że określenie "ślepa droga" jest niezbyt trafne. Boczna gałąź (gałązka) jest zdecydowanie lepsze.
-
Możesz kupić używane narty do body. Stan to może być lekka loteria ale nie zdziwiłbym się jakby był dobry. Tak jest z moimi - od dawna na nich nie jeżdżę, ale sprzedawać nie mam zamiaru. Być może, jak kopnę w kalendarz, to moi spadkobiercy wystawią za grosze. Czyli bywają, na przykład: https://www.olx.pl/d/oferta/narty-fischer-radarc-155-cm-r11m-CID767-ID14fK7W.html?srsltid=AfmBOopwZ3-AkWWMNa3F3NJC0Ug2FHg9Lhhj5ULx7OsWPqnCq_VBopUQ Za taką kasę to się opłaca zdjąć płytę i wiązania (jakby dechy były nic nie warte). Sama narty są o tyle ciekawe, że są asymetryczne (prawa i lewa) bo mają różne taliowania od wewnętrznej i zewnętrznej krawędzi. Oprócz funcarvingowych radarców pamiętam jeszcze atomic 1112 ( albo 1213 ???)