Skocz do zawartości

Mitek

Members
  • Liczba zawartości

    16 253
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    249

Zawartość dodana przez Mitek

  1. Cześć Wiesz najlepiej byłoby, żeby but był dobrany idealnie. Ale to idealnie to nie jest jedynie rozmiar buta ale też sztywność, profil - czyli głównie pochylenie cholewki, pochylenie na boki itd. Rzadko się zdarza, że but jest dobrany idealnie a wszystkie te wygrzewania, pomiary, regulacje czy bootfitting mają służyć zbliżeniu się do tego ideału. Jeżeli koleżanka ma stopę mniejszą niż 24 - a tak wynika z Twojego przekazu - to but jest z pewnością za duży. Dlaczego tak dobrali...??? Nie mam pojęcia. Z grubsza jest tak, ze jak mierzysz but, który jest dobrze dobrany rozmiarowo pierwszy raz to praktycznie można w nim wytrzymać parę minut. Ale już po zdjęciu i założeniu go drugi raz - po kilkunastu minutach okazuje się, że but jest w miarę OK. Oczywiście wszystko to jest ważne w momencie gdy osoba mierząca umie stać w butach narciarskich a nie próbuje stać np. tak jak się stoi normlanie - na zablokowanych kolanach bo wtedy nawet but o dwa numery za duży będzie odczuwany jako zbyt mały - to chyba dość oczywiste. Pamiętać należy, że but narciarski zbudowany jest do jazdy na nartach a nie stania chodzenia czy siedzenia w nich i dopiero po0 jeździe wychodzi tak naprawdę czy but jest OK czy ma jakieś wady i trzeba go dopasowywać. Logicznym jest również, że but minimalnie za mały czy też taki, który punktowo uciska można wyprofilować (na tym polega bootfitting) ale z butem zbyt dużym nic się nie da zrobić. Problemy z za dużymi butami są standardem u osób poczatkujących czy też jeżdżących incydentalnie bo nie znają one odczuć jakie powinny towarzyszyć dobrze dobranemu butowi oraz tych towarzyszących poprawnej jeździe. Pamiętać należy, że twardy ( w sensie sztywny plastikowy but obecnej konstrukcji) jest pewnego rodzaju sztucznym ułatwieniem. Natomiast narciarz powinien umieć wyważać się na nartach sam. Można to łatwo sprawdzić próbując np. zjechać na łatwym stoku w rozpiętych butach. W miarę dobrze jeżdżący amator nie powinien mieć z tym żadnych problemów a z zewnątrz, dla obserwatora jazda nie powinna się różnić od tej w butach zapiętych. Z tego też względu napisałem, że specjalnie nic wielkiego się nie stanie. Jak koleżanka nauczy się poprawnie stać na nartach i poprawnie wyważać, sama poczuje, że buty są za duże i wymusi to na niej zmianę. Pozdrowienia serdeczne
  2. Mitek

    Ku przestrodze

    Nie myślę, że najlepiej zająć się aktywnościami, które są w zasięgu możliwości.
  3. Mitek

    Ku przestrodze

    Kolejny przyczynek do tego, że góry wysokie, że w ogóle góry, są dla przygotowanych, wytrenowanych i doświadczonych a nie dla gawiedzi, która sobie wymyśli: O wejdę sobie na Everest, albo pójdę go zobaczyć z bliska.
  4. Cześć Na podstawie Twojej relacji dobór jest zły. Być może są jakieś elementy, o których nie wiemy, które taki dobór spowodowały, np. koleżanka ma dwie różne stopy, tak naprawdę nie ma rozmiaru 24 tylko ma stopę 24,7 i rozmiar 25 itd. - nie żartuje po prostu głośno myślę. Może koleżanka 24 w ogóle nie była w stanie włożyć - częste u poczatkujących przy braku umiejętności zakładania buta - itd. Jakie jej wyszły długość i szerokość stopy z pomiaru na miarce? Dokładnie. W innym wypadku dobór jest zły. Teraz pytanie czym to grozi... w zasadzie niczym. Na początku będzie wszystko OK a jak but się trochę wyklepie - w wypadku miękkich butów to sezon dwa, stopa zacznie latać, będzie się mocniej dopinać, co nic nie da w sensie trzymania za to stopa będzie boleć bo miejscowe uciski i niedokrwienie się pojawią. Świat się w każdym razie nie zawali. Pozdro
  5. Cześć Nie przesadzaj. Jak jechaliśmy do pracy to zmokliśmy ale jak przestało padać to z kolei zacząłem się pocić - i tak źle i tak niedobrze. Ja już wolę deszcze bo przynajmniej ludzi nie ma. Pozdro
  6. Mitek

    Materiały szkoleniowe

    Cześć Miało być knifik czyli knif, potoczne określenie triku czy sztuczki. Coś źle napisałem. He he ja siebie nie nagrywam, zwłaszcza na betonie. He he. Ostatnio to nagrywał ktoś na zlocie i chyba się załapałem. A najlepiej to przyjedź jak dasz radę to pojeździ się razem - nagrywanie to dla mnie trochę bezsens, przecież ja wiem jak jeżdżę. 🙂 Ale te prezentowane przez Pana łuki są zupełnie inne niż opisane przez Adama. Zwróć uwagę, że osią obrotu jest tutaj noga wewnętrzna ale ciężar ciała jest na nodze zewnętrznej położonej kątowo. Nie ma w ogóle żadnych ruchów górą, narta zewnętrzna może - tu tak nie jest - być prowadzona na krawędzi nawet... Ale jest to pełny łuk płużny bo to co opisuje Adaś to dla mnie raczej skręt z pługu w połączeniu z oporem górą. Pozdro
  7. Nic o tym nie wiem. Chyba nie. Z założenia imprezy były organizowane na zasadzie nieco honorowej.
  8. Mitek

    Materiały szkoleniowe

    Przytoczyłeś to proszę opisz ewolucję, tak jak ją wykonuje Pan. Zapewniam, że w ten sposób ani Adrian ani Ty tego nie zrobicie a na czym polega kinfik? Ja na początku to nawet nie wiedziałem o co chodzi. POzdro
  9. Z pewnością nie. Dziura to foramen i to będzie wyrażenie złożone. A anus to zawsze był odbyt u wszystkich zwierząt, które go posiadają
  10. Dupa to anus. No wiesz, tak się pomylić....
  11. Cześć A najlepiej to nie wchodzić do lasu, nie chodzi po trawie, nie wychodzić jak chłodno, nie skakać, nie biegać, nie jeździć długo na rowerze a najlepiej to w ogóle itd. itp. Pozdro
  12. Twoje wieśniackie manipulacje są po prostu wstrętne. Śmierć gościa nie była wynikiem wypadku tylko po prostu zasłabł i zmarł w trakcie jazdy. Oczywistym jest, że nie ma to nic wspólnego z maratonem jako takim. Chociaż zorientuj się co cytujesz. W słuchawkach był gość - jest to całkowicie jednoznaczne i wynika z tego co napisałem.
  13. Cześć Jeżeli jakąkolwiek niedogodność da się wytrzymać to znaczy, że nie jest ona niedogodnością i należy ją olać. Pozdro
  14. Cześć Ostatnio na mojej - niewielkiej ale jednak - ulicy z normalnym ruchem samochodowym, wyjechał mi spomiędzy domów, z takiego przejścia gość na rowerze z dwoma sakwami, sporym psem w takim siatkowym bagażniku i właśnie wyposażony w takie pełne słuchawki. Jechałem za nim jakieś 100 metrów a on walił absolutnym slalomem od lewej do prawej - bo przecież mu wolno - ja też zajmowałem cały pas. Zatrąbiłem dopiero gdy za mną pojawił się drugi samochód i miałem wrażenie jakby gość dopiero wtedy zorientował się gdzie się znajduje. To był oczywiście uczestnik jakiegoś ultramaratonu jadący na pełnym odcięciu. W przeciwieństwie do pierdolących głupoty przypadkowo siadających na rower kolesi brałem udział w 10 czy 11 takich imprezach i nigdy nie było tam żadnego wypadku. Nie słyszałem również o jakimkolwiek wypadku w trakcie ultramaratonu spowodowanym przez uczestnika. Uświadamiam również, że w regulaminie każdej z tych imprez jest cały dział dotyczący norm bezpieczeństwa i za stwierdzone (a przypominam również, że każdy uczestnik ma znacznik i jest śledzony on-line) złamanie któregokolwiek z punktów regulaminu (np, jakiegoś przepisu ruchu drogowego, typu przejechanie na czerwonym czy brak lampy) jest natychmiastowa dyskwalifikacja. Mamy trzy grupy uczestników: - Ci którzy się ścigają - to wytrenowani goście często byli sportowcy dla, których sam dystans nie jest żadnym problemem liczy się czas i o niego walczą. - Objeżdżeni rowerzyści traktujący to jako formę sprawdzenie się i dobrą zabawę. Ci rozgrywają wszystko dość dobrze logistycznie z noclegami i kąpielami nawet. - osoby przypadkowe - ci miękną po pierwszej najdalej w połowie drugiej doby. Kolesie uderzający bez kontaktu na rzęsach to wyssana z palca konfabulacja. Oczywiście, że to jest wysiłek i zmęczenie ale zapewniam, że to czuje się dopiero po przekroczeniu mety. W trakcie działasz automatycznie i na dużej koncentracji bo każdy błąd np. w nawigacji sporo kosztuje. Śmiem twierdzić, ze w trakcie trwania imprezy skupienie i koncentracja na działaniu jest daleko większe niż w jakiejkolwiek innej sytuacji w jeździe. I tyle. Na polemikę nie czekam, chyba, że z kimś kto coś jechał anie przypadkowymi fajansiarzami. Pozdro
  15. Czyli nie jest to najlepsze doradztwo po prostu. Pozdro
  16. Mitek

    Materiały szkoleniowe

    Cześć Uważaj, łatwo sobie załatwić więzadło, nawet nie zauważysz kiedy. Jeżeli to rób to na stojąco. Pozdro
  17. Mitek

    Pasje

    Ależ Wiesławie, "wiedział" to Max Otto von Stierlitz. Z Klossem to nie te numery.
  18. Mitek

    Pasje

    To był taki trochę skrajny skrót myślowy ale jednocześnie mały test. Ci co mieli nie zawieść - nie zawiedli.
  19. Mitek

    Pasje

    Piotrek, i po co się było odzywać?
  20. Cześć Dla Ciebie czy dla osoby, która jeździ na rowerze przypadkowo może być letalne ale dla gościa, który trenuje pod tym kątem, nawet amatora to po prostu realizacja wyzwania. Odeśpi się po zakończeniu i tyle. Trzeba znać swój organizm, wiedzieć jak reaguje gdzie są granice itd.Zerknij sobie na historię chociażby: W pierwszym TdF w 1905 roku było chyba 5 czy 6 etapów po 400 i więcej km. Wygrał koleś ze średnią ponad 25km/h. Przypominam 130 lat temu. Załóżmy - tu nie chcę się mądrzyć ich jak coś pieprzę to niech mnie koledzy jeżdżący na szosach poprawią - że kolega jest w stanie mieć z jazdy średnią 33km/h - nie jest to jakiś kosmos dal najlepszych amatorów - więc rzeczone 450km dziennie zajmuje mu niecałe 14h. Zostaje 10h na posiłki i spanie - to bardzo dużo jeżeli podchodzisz do sprawy zadaniowo. Mnie - a jestem starym dziadem walczącym w ogonie - wystarczą 4h snu w praktycznie dowolnych warunkach dla całkiem porządnej regeneracji. Bardzo ważne jest też jedzenie i picie. Gdzie tu jest miejsce na jakieś zabijanie organizmu? Jest taki Pan w Polsce, nazywa się Ryszard Kałaczyński, który przebiegł 366 maratonów w 366 dni, dzień po dniu - rolnik z Wituni gmina Więcbork. Budził się, szedł popracować w gospodarstwie a potem biegł sobie maraton. Można - można i żyje! Baa.... żyje dzięki temu właśnie. Pozdro
  21. Mitek

    Materiały szkoleniowe

    Cześć Widać więc od razu dualizm, o którym pisałem wcześniej. Nauczenie kursanta, który jest na etapie pługu - czyli takiego dwudniowego - kontrolowanej ewolucji według podanego przez Ciebie w drugiej części opisu graniczy z cudem. Nawet jako ćwiczenie dla osoby jeżdżącej będzie to trudne zadanie. Ja tu Adam po prostu nie do końca widzę jakiś problem bo ten dualizm wydaje się naturalny. W każdym razie dzięki za wyjaśnienia. Zresztą kazałeś nam to ćwiczyć to w zeszłym roku i wyszło raczej przeciętnie... A już co Gabrik, miał na myśli, że się tak obruszył, to ja zupełnie nie wiem. Zresztą jak dowodzi upadek programu z 2005 chyba roku, zbytnie komplikowanie ewolucji chcąc aby były edukacyjnie "lepsze" pod kątem jazdy zaawansowanej raczej nie służy kursantom a realizującym się twórcom programów. Pozdro
  22. Mitek

    Pasje

    Nawet nie będę próbował dyskutować. Rybelek pyta jak zrobić szpinak - pewnie wiecie. Pozdro
  23. Mitek

    Pasje

    Cześć Piotrek nie wiedziałeś, że glazurnik czy fizyk ma takie samo prawo do oceny działań medycznych jak lekarz? Dziwne. A już oczytany artysta fotografik to Cię przykrywa czapką. 🙂 POzdro
  24. Cześć Trochę wyrwałeś z kontekstu niestety bo najpierw w poście odniosłem się do specyfiki MRDP i jego trudności. Carpatia Divide też nie każdy przejedzie ale 95% ultra tak. Mówimy o osobach regularnie jeżdżących a nie przypadkowych. To zresztą łatwo sprawdzić: Wstajesz rano i jedziesz - w terenie mieszanym powiedzmy 200km a na szosie powiedzmy 300km jak przejedziesz bez problemu i następnego dnia wsiądziesz na rower i pojedziesz z przyjemnością to możesz jechać i przejedziesz ultra. W ultra ważna jest taktyka jazdy bo ważne jest dojechanie więc jazda taka aby sobie i sprzętowi nic się nie stało a to niełatwe jak masz limit. Pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...