-
Liczba zawartości
16 257 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
249
Zawartość dodana przez Mitek
-
Ale Piorek szuka na dwie pary butów i dwa kaski. To jest gigantyczny wór i jest raczej plecakotorbą bardziej do ciągnięcia a do noszenia raczej w sytuacjach wyjątkowych. Pozdro
-
Cześć Tak drogi techniczne też bardzo lubię. Mam taką pętelkę, którą bardzo często jeżdżę. Do Rembertowa, później przez lasy wydmami do Wesołej i dalej lasami kolo Barku na Dakowie i do S. W tam już drogą techniczną do wału i walem do domu. Wychodzi trochę ponad 30 km - akurat na półtorej godziny - a jako, że pierwsza część jest po piachu i korzeniach to później ten asfalcik jest znakomity. A to wzniesienie, które dalej z Climfindera to nie jest czasami Oboźna od dołu? Pozdro
-
Cześć Plecak zawodniczy na dwie pary butów.. poważnie. Wiesz jaki to grzmot. Celu zupełnie nie widzę - zawodnikom ktoś to nosi. 🙂 Co do Rossignola mogę pomóc. Dawaj na priv. Pozdro
-
Cześć Ale to właśnie należy ludziom wybijać z głowy, wyprowadzać z błędu, uczyć... Hm... niech kolega kupuje sobie takie narty jakie chce, choć jasnym jest, że popularna narta o długości 167 cm jest raczej dla dzieci ale cóż począć. Pozdro
-
Cześć Bo to najlepszy rocznik Witoldzie... Pozdro
-
Cześć I super z pewnością warto robić takie rzeczy. Ja startowałem w zawodach nie raz, baaa sam je organizowałem, byłem na szkoleniach, również w jeździe na tyczkach ale ani Ty (nic nie ujmując tym razem) ani ja nie powinniśmy pisać, że "jeździmy na tyczkach". Po prostu parę razy przejechaliśmy się dla zabawy po trasie i tyle. Pozdro
-
Cześć Jednoznacznie, zgodnie z faktami - też o to apeluję. Np. "z kim teraz Jan jeździ slalomy" - brzmi jakby trenował cały sezon a chodzi o incydentalny zabawowy przejazd. Nie piszmy takich rzeczy OK? Jazda na tyczkach to jazda na tyczkach - nie oznacza, że ktoś kiedyś się przejechał tylko, że jeździ regularnie i ma o tym pojęcie, może osiągnięcia w sporcie amatorskim na przykład. Podobnie w innych narciarskich funkcjonalnościach - trzymajmy się faktów. Pozdro
-
Cześć Masz jakieś 4-5 km dalej niż ja do pracy i to jest chyba ta granica. gdybym miał 31 km to bym już tylko wyjątkowo jeździł na rowerze. Zresztą przez Centrum to chyba najfajniej się jeździ w nocy po pijaku. Tamką nie jeżdżę ( no chyba, że mi się wyjątkowo spieszy) - tam się nic nie dzieje ale Dynasy z Oboźną to moim zdaniem jeden z fajniejszych podjazdów w Warszawie i chyba jest nawet 8 czy 9 % przez te 10 metrów. 🙂 Pozdro
-
Cześć Daleko nie masz. 😉 Ja mam niestety 27-28 w jedną stronę. Niestety muszę wstawać 5.40 żeby sensownie dojechać zrobić co mama zrobić i sensownie wrócić. Ale jazda jest fajna i dość bezpieczna w perspektywie Twojego zdarzenia. A w ostatnim czasie pogoda jest znakomita do jeżdżenia - chyba przyznasz. Pozdrowienia
-
Nie. Garmin nigdy nie wypuścił modelu o tej nazwie, chyba inna firma.
-
Cześć O...no to szczerze współczuję ale wiedząc ktoś Ty wiem, że chyba nic poważnego się nie stało i szybko wrócisz do formy boś sprawny i - jak to się mówi - dbasz o siebie. Trzymaj się serdecznie.
-
Cześć I z tego co wiem jeździsz na niej wszędzie i każdą techniką. Ja Ci powiem, że jeżeli chodzi o narty, generalnie o sprzęt to dojrzałem do tego, że musi mieć dwie podstawowe cechy: - musi być tani (oczywiście nie chodzi o taniochę tylko tzw. dobrą cenę lub inny sposób pozyskania (Kordian, wiem, to dwuznaczne ale zapewniam, że nie jumam nart ze stojaków - wiesz niepewne pochodzenie mnie odstrasza 😉) - musi być bezawaryjny - w pewnym zakresie tzn. musi bezawaryjnie spełniać podstawowe funkcje do jakich został stworzony. Czasami mam wrażenie, że to już jest choroba. Np. nauczyłem się jeździć Skodą praktycznie bez sprzęgła - opowiadałeś o jeździe na słuch trakami... 😉 Pozdro
-
Cześć Ależ Panowie... Ten preferowany promień skrętu to jest tylko wartość, tak jak taliowanie, szerokość pod butem itd. Ludzie lubią cyferki więc się je podaje. Mają znaczenie przy sztywnych nartach sportowych, które są stworzone do jazdy ciętej. Ale tak naprawdę to jedynie narciarz decyduje o tym jak jedzie, jakiej techniki użyje itd. Nawet na narcie DH można jechać śmigiem czy krótkim skrętem. A jeżeli jest to narta popularna .... Pozdro
-
Cześć A jak dzisiaj jechałem do pracy na rowerze. Nie byłoby w tym nic dziwnego bo jeżdżę często ale dzisiaj włączyłem sobie Garmina. Na koniec po przejechaniu tych 28 km w mieście, w terenie płaskim, gdzie najwyższa górka to podjazd 5%, który ma chyba z 600 może 700 metrów długości a w tę stronę zjazdów praktycznie nie ma urządzenie pokazało prędkość max 907km/h. Zdecydowanie lepiej niż na nartach. Niestety do prędkości dźwięku zabrakło chociaż jednej małej górki. Może w drodze powrotnej... Pozdro
-
Cześć Presena jest o tyle ciekawa, że po wjechaniu na najwyższy dostępny punkt lodowczyka mamy chyba koło 12 km zjazdu a z pewnością prawie 1800 metrów przewyższenia. A narty bierz i baw się znakomicie. Pozdrowienia
-
Cześć A co Ci da taki test? Różnica 2-3 stopni w temperaturze śniegu już zmieni odczucia z jazdy diametralnie. Na te odczucia wpływa dziesiątki zmiennych i jeżeli ktoś nie będący profesjonalnym testerem uważa, że je ogarnie i obiektywnie oceni nartę to po prostu kłamie. Znacznie większe znaczenie będzie miało przygotowanie narty. Pozdro
-
Cześć Każde narty wymagają techniki aby na nich jeździć a nie zjeżdżać. Nawet na słabych nartach jazda może być w pełni kontrolowana lub może przyjmować obraz przypadkowych skrętów przez zamach dupą. Słabsze narty oczywiście nieco ułatwią siłowe obracanie nart ale nie będzie to jazda. Jedyne co można zrobić to kupić porządne narty - najlepsze na jakie kogoś stać i uczyć się porządnie jeździć. Przewaga nart o porządnej konstrukcji jest taka, że jak się umie jeździć to można takiej narcie zaufać a jak się nie umie to nie można na nią nieudacznictwa zepchnąć. Pozdrowienia
-
Cześć Rysy Metal, które tak dumnie prezentujesz - zazdroszczę szczerze, bo nigdy tych nart nie miałem anie na nich nie jeździłem a była to pewna legenda były chyba pierwszymi polskimi nartami o konstrukcji nowoczesnej z wykorzystaniem metalu ale nie były metalowe. Taki był znacznie późniejszy Volant - z tego co wiem pierwsza narta o konstrukcji metalowej ale jak dokładnie ta konstrukcja wyglądała (to była chyba jakaś skorupa) to ja nie wiem. Na Volantach jeździłem i była to narta... niemiła... Powracając do źródeł... "Jak jeździmy na nartach"... no właśnie o tym piszemy i nikt tu nikogo do niczego (no przynajmniej ja) nie chce przekonywać. Na nartach jeździ się zazwyczaj tak jak pozwala teren - to jedyny element, który nas ogranicza. Przez "teren" w tym momencie rozumiem całość czyli to po czym można zjechać. I tu jednoznacznie oddaję dwa wyjazdy sztruksowe za jedne dzień w fajnym głębokim śniegu. Niestety... Pozdro
-
Cześć Racja. Ale ja, lubię szukać miękkiego śniegu a nie przejeżdżonego i utwardzonego przez narciarzy. Poza trasę, zjeżdżamy po to aby było inaczej... Zresztą, najfajniejsze zjazdy są zazwyczaj - w pewnej perspektywie - zaskoczeniem dla jadącego. Pozdro
-
Cześć Gdy jest tak wyjeżdżone jak na zdjęciach Jana to jest to bez sensu moim zdaniem. Natomiast przytoczony przez Wujota kociołek, w ogóle Zauchensee, ma wiele miejsc do jazdy poza trasą jak śnieg spadnie. Jak teraz byliśmy to niestety wszystko bazowało przez 4 dni na jednym, może dwóch solidnych opadach z przed miesiąca pewnie ale w ostatnie dwa dni spadło jakieś 30cm a następnego dnia jeszcze ze 30 i jazda była znakomita. Do tego są to dość łatwo dostępne stoki z dobrym wglądem z wyciągów. Pozdro
-
Cześć Najlepsze odczucia z jazdy, ten najfajniejszy zjazd dnia, jest zazwyczaj w drugiej godzinie jazdy z wielu powodów. Jak się wie, że lepiej już nie będzie to motywacja spada. Pozdro
-
Cześć Lód... no może nie lity ale bardzo twardo z miejscami zlodowaciałymi solidnie, zwłaszcza dolna część od trawersu. A poprzedniego dnia rano znajomi chwalili warunki... trasa dość fajna ze względu na niezły wgląd - daleko i szeroko widać jak się jedzie ale ciekawa to ona nie jest niestety a zmienność mi z kolei się podoba. Pozdro
-
Cześć Frajdy Ci nie odbieram, baa.. cieszę się jak ktoś się cieszy. Wiesz ja na nartach mam frajdę zawsze ale są takie momenty, których się szuka, czeka na nie - najlepszy moment dnia, wyjazdu, sezonu... o to mi chodzi. A tu muszę mieć pusto i objeżdżoną trasę. Ocena stanu o której piszesz jest oczywista ale jak dociągam buty przed zjazdem muszę mieć pewność - wiesz o co chodzi. Czytać mapek narciarskich trzeba się nauczyć bo przeinaczają wszystko co się tylko da, ale za to ładnie się góry prezentują. 🙂 Akurat w tym roku byłem w Zauchensee. Przejazd całego ośrodka z Zauchensee do Alpendorf i z powrotem z poznaniem wariantów to jedne dzień nienerwowej jazdy - dziwny ten Twój teść ( Republika, wszystko jasne, sorry) bo tam jest sporo fajnych kawałków, które warto poznać. Czarna trasa w Zauchensee... lodowa góra, jak ktoś lubi... Trzymaj się serdecznie. Pozdro
-
Cześć Opis dyktuje kierowca pilotowi uwzględniając możliwe zmiany i w opisie są adnotacje ich dotyczące. Szanujące się załogi, czy też te, które mają budżet mają samochody szpiegowskie, które wbijają się na odcinek tuz przed zamknięciem i zadaniem kierowcy jest weryfikacja opisu w zależności od zmian w warunkach dziury, brud, wyorane kamienie, koleiny itd. Aktualizowany opis jest na bieżąco dyktowany pilotowi załogi, który wprowadza poprawki. Oczywiście wszystkiego się nie złapie ale większość błędów to błędy kierowcy nie opisu. Zresztą błąd opisu to jest podstawowy błąd kierowcy właśnie. Jedyne na co nie ma wpływu to pogoda bo np. burza na slikach nie jest fajnych przeżyciem. To tyle co do rajdów. Natomiast co do warunków na trasie odniosłem się tylko do jednego zdania że "coś tam się pamięta". Pamiętać można topografię ośrodka czy kierunki tras z jakimi się łączą itd. ale w kwestii samej jazdy to po roku nie wiemy o nich nic - chyba się zgodzisz. Ja lubię przede wszystkim trasy puste i bez niespodzianek a to wymaga ich poznania. Co do taktyki jazdy w ramach wyjazdu, dnia, na trasie to... coś tam wiem na ten temat bo to podstawowa wiedza przy jeździe z grupami - podstawa bezpieczeństwa i przyjemności a na wyjazdach ludzie nie tylko mają się czegoś nauczyć ale mają sobie pojeździć bo to oni są na wakacjach a ja w pracy... niestety. 🙂 W przeciwieństwie do większości lubię typowe nartostrady, prowadzone często trawersami po drogach byle były w miarę równe i ze śniegiem - tam się fajnie odpoczywa i często jest cicho i pusto. W ogóle chyba jedyne co tak naprawdę jest mi na nartach potrzebne to żeby nie było ludzi nawet śniegu może być marnie - wiosenne skakanie z plamy na plamę super... Pozdro serdeczne
-
Cześć Z powyższym nie mogę się zgodzić. Warunki na jednej i tej samej trasie mogą się zmienić diametralnie w ciągu paru godzin i nie myślę tu o jakichś odsypach bo to najmniejszy problem. Głównie kwestia trzymania śniegu i jego twardości. Najlepsze warunki są zawsze tak godzinę, półtorej po otwarciu ale to też zależy od wielu czynników. Pozdro
